Znaleziono 27 wyników

autor: Przyczajona Modliszka
29 gru 2015, 14:01
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 586
Odsłony: 80374

Ruszyła po tropie, starając się za wszelką cenę go nie zgubić. Chochlicze ślady to było już coś! Wdychała charakterystyczną woń w nozdrza trzymając się też wizualnych śladów łapek. Szła tam, gdzie prowadziły, mając nadzieję, że już wkrótce sytuacja się wyjaśni. Była skupiona na swoim zadaniu, wysilając wzrok i węch.
autor: Przyczajona Modliszka
28 gru 2015, 15:12
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 55083

Nie skomentowała jego wzmianki o szczelinie, a zamiast tego posłała mu spojrzenie mówiące "ach ten Trzmiel i te jego pomysły".
Zaraz jednak Trzmiel skupił się na pomyśle zemsty na Wodnym Uzdrowicielu, niemal bez opamiętania ruszając w poszukiwania. Co prawda nadal miała za złe Shiro tamte zachowanie, ale czy pomysł Trzmiela był dobrym rozwiązaniem?
Smoczyca nagle skierowała wzrok w stronę brzucha Trzmiela marszcząc czoło pytająco, słysząc rozlegające się głośne burczenie. – Czy mi się przesłyszało, czy jesteś głodny? – Spytała z rozbawieniem. – Masz, najpierw się najedz, bo jeszcze po uśmierceniu Shiro nie będziesz mógł się powstrzymać przed kanibalizmem! – Rzuciła z rozbawieniem, a przed bratem pojawił się żubr , którego właśnie przyzwała z groty.
autor: Przyczajona Modliszka
28 gru 2015, 13:57
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89352

Kruczopióry.. Wypowiedziane przez niego imię natychmiast dotarło do pamięci smoczycy, gdzie zostało zapisane obok innych zasłyszanych imion. Modliszka uśmiechnęła się lekko, przysiadając na zadnich łapach. – Przyczajona Modliszka.. Miło cię poznać. – Przedstawiła się. Była dzisiaj w dobrym nastroju, co wyraźnie widać było na jej obliczu. Co więcej z biegiem czasu coraz bardziej lubiła zawierać nowe znajomości.
Skinęła głową na wzmiankę o jej stadnym pochodzeniu. Za to zaskoczyło ją, że Kruczopióry mało członków jej rodziny do tej pory poznał. Może dlatego wydawał jej się zupełnie nieznajomy jak również jego zapach jedynie słabo kojarzący się z czwartym stadem, którego niemal zupełnie nie znała?
Często spędzam czas na długich wędrówkach. Zostało mi to z dawnych czasów, kiedy jeszcze nie mieszkałam pod barierą Naranlei. Co więcej wiele czasu spędzam na polowaniach, a ponieważ w ten sposób znam tereny swojego stada na pamięć chciałam też zwiedzić te bardziej odległe. – Mówiąc, poruszała swobodnie ogonami, zerkając na otaczające ich drzewa. – Ty pochodzisz z Ognia, prawda? Ja również niewiele wiem o tym stadzie. – Wyznała, przenosząc zaciekawione spojrzenie z powrotem na samca.
autor: Przyczajona Modliszka
27 gru 2015, 19:04
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 586
Odsłony: 80374

//event
Przyczajona Modliszka zawsze interesowała się niecodziennymi zjawiskami. Takim też był nagły, zupełnie nieznany ryk dobiegających z obcych terenów. Smoczyca jakoś nigdy nie wpadła na pomysł, by zwiedzić te strony... Tym bardziej ryk ją zaciekawił.
Natychmiast ruszyła w tym kierunku zachowując ostrożność, a jednocześnie słuchając wiadomości mentalnej z wyjaśnieniami. W tym momencie zmieniła decyzję, od razu ruszając na poszukiwania. Najpierw przybyła na Czarne Wzgórza, a konkretniej Drzewo na wzgórzu, gdzie zaczęła rozglądać się za skradzionym skarbem, uważnie przeczesując wzrokiem teren.
autor: Przyczajona Modliszka
26 gru 2015, 13:24
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 369
Odsłony: 51857

Modliszka przechadzała się po terenach wspólnych pochłonięta obserwacją stworzeń radzących sobie z zimą. Zawsze można było nauczyć się czegoś przydatnego nawet od najmniejszego owada i smoczyca ta dobrze o tym wiedziała. Dlatego sporo czasu poświęciła na dzisiejszą wycieczkę.
W końcu dotarła do Ciemnej Groty, jednak nie zamierzała wchodzić do środka. Wydawało jej się, że słyszy wewnątrz jakieś odgłosy i nawet nie zamierzała tego sprawdzać. Usiadła w pewnym oddaleniu od wejścia zastanawiając się nad pewnymi sprawami. Na jej łuskach nadal widać było krew zwierzyny, którą teraz próbowała wyczyścić. Dodatkowo można było wyczuć po jej zapachu, że wiele czasu spędza w lasach i ma kontakt z najróżniejszymi gatunkami zwierząt i roślin co świadczy o tym, że najprawdopodobniej jest to łowczyni.
autor: Przyczajona Modliszka
22 gru 2015, 11:58
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89352

Przyczajona wracała akurat z jednej ze swoich wędrówek po drodze mijając Leszczynowy Zagajnik. Nie śpieszyło jej się, potrzebowała dużej ilości ruchu, a Obóz stada był za mały na jej potrzeby. Wciąż dużo w niej było ze stylu życia samotnika.
Nagle do jej nozdrzy doleciał nieznany zapach. Może i by nie zatrzymywała się, lecz rozpoznała, że woń należy do smoka, który jest spoza trzech stad, których przedstawicieli już poznała. O Ogniu wiedziała najmniej. Pamiętała tylko, że podobnie pachnące smoki przybyły na spotkanie z Iskrą i Bezchmurnym wiele księżyców temu.
Zaintrygowana ruszyła dokąd prowadził ją zapach. Odruchowo szła cicho, nie wiedząc, jakie zamiary może mieć nieznajomy.
Nie minęło dużo czasu, a dostrzegła wśród drzew ciemną sylwetkę. Świadomie pozwoliła wiatrowi ponieść jej woń ku niemu, gdy podmuch zmienił kierunek, jak to często zdarzało się o tej porze. Nie chciała zaskoczyć go swoją obecnością, jak by to zrobił drapieżnik atakujący z zaskoczenia.
Zaczęła powoli się zbliżać, nie pozwalając swojej postawie się usztywnić. Teraz już szła normalnie. Po dotarciu do smoka zatrzymała się w bezpiecznej odległości przyglądając mu się z ciekawością. Zdecydowanie nie mógł to być żaden znajomy znajomego, a przynajmniej tak właśnie myślała. Podejrzewała, że może pochodzić z Ognia. Nie była jednak tego pewna.
Witaj... Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam ci w niczym swoją obecnością. Jak sądzę jeszcze nie mieliśmy okazji się spotkać. – Rzuciła naturalnie brzmiącym tonem. Jej oczy dyskretnie przebiegały po sylwetce samca, badając jego nastawienie. Wrogie, neutralne czy przyjazne? Od tego zależał dalszy przebieg ich rozmowy...
autor: Przyczajona Modliszka
22 gru 2015, 11:37
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 55083

Nie minęło dużo czasu, a już Modliszka dostrzegła znajomą dużą sylwetkę. Trzmiel mocno wyróżniał się na tle innych samców. Modliszka była ciekawa, po kim odziedziczył ten wielki wzrost? Jego rodzice nie byli przesadnie wysocy, a o przodkach Paraliżującej niewiele było wiadomo. A konkretniej nic. Trzeba było przyznać, że od dawna Wodna łowczyni interesowała się dziedziczeniem i często rozmyślała, jaki ono ma wpływ na rodzące się smoki.
Obserwowała jak brat wylądował, wzniecając sporo kurzu wokół siebie. Rzeczywiście wyglądał jak trzmiel, którego skrzydła w locie wyglądały jak bardzo skomplikowany twór sterujący lotem jego ciała.
Witaj – Wymruczała, kątem oka obserwując jego zamiary. Poczuła, jak jego łuski i sierść ocierają się o jej bok pyska, a powietrze wokół zostaje przesiąknięte jego zapachem. Już tak długo żyła w Wolnych Stadach, a nadal pozwalała na taką bliskość tylko kilku smokom: Trzmielowi, swojemu ojcu, matkom oraz Wodnej Uzdrowicielce, gdyby zaszła taka potrzeba. Nie czuła się z tym źle, choć nadal uważała, że powinna poznać resztę stada Wody i Życia. Mimo to nie sądziła, by kiedykolwiek zaufała im na tyle, na ile ufała najbliższej rodzinie. Zwłaszcza po akcji z Shiro.
Mimowolnie zerknęła na szczelinę, przy której siedziała. – Całkiem ciekawe miejsce. Może pokazać ci, co jest w głębi tej skały? O ile się zmieścisz oczywiście. – Rzuciła wesoło, wstając i robiąc kilka kroków ku otworowi jaskini.
Nie taki jednak był cel jego wezwania i wiedziała o tym. Sytuacji nie ułatwiało to, co się działo w jej wnętrzu. Czuła się zagubiona i zdezorientowana własnymi odczuciami. Nie wiedziała, z kim o tym porozmawiać. Kto by ją zrozumiał? Z drugiej strony nadal zachowywała się jak zawsze. Coraz lepiej szło jej ukrywanie swoich domysłów.
Nagle odwróciła się ku Trzmielowi, spoglądając mu prosto w oczy. Było coś, o czym chciała powiedzieć, choć do końca nie była pewna, czy warto o tym wspominać. Mimo to jej futro lekko jeżyło się na myśl o tamtym wydarzeniu. Smoczyca usiadła, co samo w sobie wzbudzało podejrzenia. W jednej chwili zamierza pokazać jakieś tajemnicze miejsce, a w drugiej zmienia zdanie i przygotowuje się do zdradzenia czegoś.
Jest jeszcze coś, o czym chcę wspomnieć. Chodzi o Wiecznego. – Odezwała się, szukając w oczach samca jakiegoś śladu irytacji na sam dźwięk imienia Uzdrowiciela Wody. – Powiem w skrócie. Wyznał mi miłość. To było bardzo dziwne, w końcu tak słabo się znamy. Jednak nie to jest problemem. Gdy powiedziałam mu o braku wzajemności z mojej strony on.. wściekł się. Obraził mnie i chyba miał ochotę wdać się w bójkę, nie wiem. Poczułam bardzo silne drgania Maddary skierowane ku mnie. A potem Wieczny odleciał. – Opowiedziała, wciąż czując urazę. – Co jest z tymi smokami? Wieczny to jakiś wyjątek czy tu wszyscy postradali zmysły? A no i jeszcze muszę dodać, że gdy dogoniłam go i pewną samotniczkę, którą akurat prowadziliśmy do Cichego, od tamtej pory ignorował mnie, a ja jego. Cóż, dziwna sytuacja. – Dodała. Zamilkła, z uwagą słuchając reakcji Trzmielego.
autor: Przyczajona Modliszka
20 gru 2015, 1:09
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 89526

Jego chęć pomocy ucieszyła ją. Mimo to pojawiło się też ukłucie urazy, choć starała się podejść do tego jak do żartu. Niestety była bardzo ambitna. Normalnie pewnie szukałaby sposobu do odgryzienia się, teraz jednak nie była to codzienna sytuacja tylko ciężki stan.
Dziękuję. A co do twoich słów... Być może... Kiedyś było inaczej. Kto wie, może w krainie, z której pochodzę było łatwiej niż tutaj pod względem zwierzyny.. Mam wrażenie, że Alaleja rzuciła na mnie jakąś klątwę. Ciągle napotykam na nią i wtedy nici z polowania. – Mruknęła zasmucona. Mało przypominała swój typowy styl bycia.
Jak myślisz, czy to możliwe, że coś co wydaje się powołaniem od dzieciństwa tak na prawdę nim nie jest? – Zagadnęła.
Nie zwlekała już dłużej. Przywołała z groty żałosną kupkę owoców , które ułożyła obok mięsa otrzymanego od Śmiałego. Razem wszystko to tworzyło porcję zdolną wykarmić dorosłą smoczycę o niezwykle szybkiej przemianie materii.
Zabrała się za jedzenie, odrywając je szybkimi kęsami. Wkrótce nie został po nim ślad. Modliszka zjadła co tylko się dało.
Odetchnęła cicho z ulgą. Ciało zaczęło relaksować się, świadome, że uniknęło śmierci głodowej. A jednak wątpliwości co do jej ścieżki życiowej pozostały.
autor: Przyczajona Modliszka
20 gru 2015, 0:30
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 89526

Ostatnio smoczyca nie miała szczęścia na polowaniach. W zetknięciu z niecodziennymi zjawiskami Wolnych Stad nie miała głowy do zajęcia się czymś konkretnym czyli poszukiwaniem śladów. Teraz także wracała z łowów, czując jak słabe jest jej ciało. Tak źle jeszcze nigdy nie było, a najbardziej cierpiała na tym jej psychika. Zawsze chciała być najlepszym łowcą, na jakiego było ją stać. Tylko kto by się spodziewał, że będzie magnesem na kłopoty!
Nie śpieszyło jej się do domu, dlatego obrała bardzo mocno drogę na około. Zahaczyła o Szklisty Zagajnik, który do tej pory słabo poznała. Jedynie z lotu, a jednak miejsce to wydawało się warte poznania.
Nagle w oddali dostrzegła znajomą sylwetkę. Ruszyła w jego kierunku, a w jej głowie zaczęły pojawiać się pewne myśli. Nie podobały jej się i w normalnej sytuacji w życiu nie wprowadziłaby ich w życie. Jednak bolesny skurcz żołądka weryfikował jej zamiary.
Zniżyła łeb, powtarzając sobie w myślach, że każdy czasem może spaść na samo dno. Tak właśnie ona teraz postrzegała swoją sytuację.
Gdy już była blisko smoka, zerknęła na niego proszącym wzrokiem. – Witaj, Kruczopióry... Wybacz za to nagłe najście, ale jestem w bardzo trudnej sytuacji. Z pewnych powodów osobistych głoduję. Brakuje mi porcji średniego zwierzęcia , by zaspokoić swój głód. Mogłabym poprosić ojca o zapasy stada, ale... nie chcę by miał o mnie złe zdanie jako o łowczyni. Jest ostatnio w nie najlepszym nastroju. – Wypowiadała to zła na siebie, że była zmuszona prosić o pomoc zamiast opływać w luksusach. Tak to wyglądało w jej wyobraźni: łowca ciągle był na łowach, więc w jego grocie zawsze było pełno błyskotek. Tymczasem ona wręcz miała wrażenie, że padła ofiarą klątwy. – Oczywiście oddam jak najszybciej. – Dodała na koniec z nadzieją w oczach. Widać było, że jej sylwetka jest wychudzona, a grzywa straciła dawny blask.
autor: Przyczajona Modliszka
15 gru 2015, 19:21
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 55083

Minęło już sporo czasu od pamiętnej rozmowy z bratem prowadzonej w ich grocie. Od rozmowy z Wiecznym i Nadeithscallieth również. Smoczyca szła bez pośpiechu, pogrążona we własnych myślach. Kilka ostatnich nocy spędziła poza domem, wędrując gdzieś w samotności, a dopiero nad ranem odsypiając ten czas. Całkiem lubiła te wypady. Nie były one wynikiem jakichś jej problemów lecz tego, że potrzebowała trochę pobyć z dala od tłumów. W ciągu dnia pracowała na rzecz stada, a do tego to właśnie w nocy wspólne tereny stawały się zacisznym miejscem, gdzie mogła w spokoju zastanowić się nad pewnymi sprawami.
Właśnie zaczynał się wschód słońca. Wszędzie wokół panowała cisza. Smoczyca obudziła się w podziemnej jaskini, do której prowadzącą szczelinę odnalazła zupełnym przypadkiem w nocy, gdy szukała jakiegoś miejsca dla siebie. Tajemnicza szczelina okazała się otwierać dostęp do całkiem bezpiecznego miejsca, choć najpierw Modliszka musiała starannie zbadać teren, żeby nie dać się zaskoczyć.
Przeciągnęła się powoli, a następnie wstała i wyszła na powierzchnię, przeciskając się przez wąskie i mało widoczne przejście. Zmrużyła oczy, czekając aż nieprzywykłe do światła źrenice się zwężą. Czuła się całkiem wypoczęta i pełna energii.
Po krótkim spacerze do górskiego strumyka w celu ugaszenia pragnienia powróciła przed szczelinę. Ciekawe, czy Trzmiel się o nią martwił? Może powinna była go uprzedzić... Z drugiej strony do tego czasu powinien już być przyzwyczajony do jej niezapowiedzianych wypadów.
Wysłała mu wiadomość mentalną z prośbą o rozmowę. Wyczuwało się w niej spokój i opanowanie. Co prawda miała mu do przekazania pewne wiadomości z ostatnich wydarzeń, lecz na razie nie myślała jeszcze o tym. Wyciszyła się i czekała na przybycie brata.
autor: Przyczajona Modliszka
09 gru 2015, 11:07
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 133796

Nie udało jej się załagodzić sytuacji. Co jednak innego mogłaby zrobić? Zgodzić się na związek z samcem, do którego nic nie czuła? Którego prawie nie znała? Który był ledwo żywy po wkroczeniu na tereny Cienia z niejasnych pobudek? To by było nie w jej stylu. A teraz reakcja samca wydała jej się bardzo nie na miejscu, utwierdziła wręcz ją jeszcze bardziej w przeświadczeniu, że dobrze zrobiła. To, jak ktoś przyjmuje porażki bardzo dużo mówi o tej osobie. Czy rzeczywiście kochał ją, jak twierdził? Wystarczyły słowa, które były nie po jego myśli i już obrażał ją swoim zachowaniem.
To, co się za chwilę stało było instynktownym zachowaniem smoczycy wychowanej poza granicami bezpiecznych Wolnych Stad, dla której codziennie życie mogło zakończyć się nagłą śmiercią. Błyskawiczne reakcje były tam na wagę złota.
Zgromiła samca lodowatym, wzburzonym spojrzeniem. Odejdź? Jak on śmie?!
W jednej chwili ustawiła się w pozycji obronnej, ogony i łeb uniosły się wyżej, skrzydła napięły się, a łuski i futro najeżyło. Błysnęły kły, które pokazała w niezadowolonym grymasie. Jej wzrok mówił "nawet nie próbuj", a uwaga smoczycy skupiła się na otoczeniu wyszukując w nim zwiastunów ataku.
Nie jestem twoim podwładnym, żebyś tak mnie traktował. Tylko mnie tknij, a Cichy i Trzmiel rozedrą cię na strzępy. – Warknęła. Drgania Maddary i złowroga atmosfera dawała się we znaki. Dopiero po chwili postanowiła dodać coś jeszcze. Coś, co już było dla niej nieistotne. – A więc tak traktujesz samice, które kochasz? W takim razie życzę powodzenia na przyszłość. – Rzuciła chłodnym tonem. Wieczny utracił jej zaufanie. Nie przyjął odrzucenia z godnością, jak honorowy samiec. Co więcej poczuła się zagrożona z jego strony. Ona, córka przywódcy! Nic dziwnego, że zginął skoro tak nierozważnie postępował.
Gdy Uzdrowiciel wzbił się w powietrze, jak gdyby w geście ucieczki, ona truchtem zaczęła podążać za Nadeithscallieth, która na pewno jeszcze nie oddaliła się na dużą odległość. Ich rozmowa była krótka, a ona na pewno czuła się nieswojo w obcym terenie, nie będąc pewną, czy idzie w dobrym kierunku. Bo czy on w ogóle jeszcze pamiętał o tej sondzie? Pewnie rozpłynęła się w powietrzu z chwilą, gdy samiec poznał prawdę o jej uczuciach, a raczej ich braku.
Z takimi gniewnymi myślami szybko dogoniła Nade, ignorując Wodnego smoka. Były to tylko pozory, cały czas była czujna i gotowa do obrony. Jednak nie sądziła, by Wieczny był tak głupi, żeby atakować członka własnego stada. Nie miałby nic na swoją obronę.
Rzuciła smoczycy pozornie wesołe spojrzenie. – Dobrze, że nie zabłądziłaś, gdy ja zostałam zatrzymana w tyle. Powiadomię ojca. – Poinformowała ją, a po chwili wysłała wiadomość mentalną swemu ojcu.
autor: Przyczajona Modliszka
08 gru 2015, 20:00
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 133796

Uważnie przypatrywała się nieznajomej nie komentując jednak nic. Wiedziała, że ma szansę dogadać się z jej ojcem w sprawie polowań jeśli Wodzie będzie się to opłacało. Mimo wszystko wolałaby, gdyby Wieczny bardziej powstrzymywał język w pewnych sytuacjach. Na szczęście jej propozycja została przyjęta. Skinęła głową i powoli ruszyła.
Nagle Uzdrowiciel wyczarował sondę i poprosił samotniczkę o ruszenie przodem. Nieco to zdziwiło Modliszkę, która raczej zamierzała osobiście ją poprowadzić. Jednak następne słowa Ukojenia trochę wyjaśniły jego decyzję, a jednocześnie wprowadziły jeszcze większy zamęt do jej umysłu. Chciał porozmawiać? Nie miała pojęcia, o co może chodzić. Może chciał omówić sprawę tej Nadeithscallieth?
Puściła samotniczkę przodem, potakując że mogą porozmawiać, żaden problem. Obserwowała jak zmartwychwstały samiec staje naprzeciw niej. Wpatrywał się w nią... tak głęboko. Poczuła się nieswojo, próbując odgadnąć o co mu chodzi. Gdzieś w głębi podświadomie domyślała się, o co może chodzić, pytanie samotniczki nadal dźwięczało jej w głowie. Mimo to odrzucała od siebie tą myśl, tłumacząc sobie, że na pewno chodzi o coś innego, w końcu sam wtedy tak szybko zaprzeczył!
Nagle padły słowa... Słowa, które mogły znaczyć tak wiele. Ona wiedziała, co to znaczy miłość. Z obserwacji. Mimo to gdy usłyszała wyznanie Wiecznego Ukojenia skierowane bezpośrednio do niej, przez chwilę ją zamurowało. Czy on właśnie wyznał jej miłość? Zamrugała, przyglądając mu się w osłupieniu.
Poruszyła nerwowo ogonami, przestępując z łapy na łapę. Jego wzrok wwiercał się w nią, zupełnie jakby próbował odczytać jej najskrytsze myśli. Ta myśl ją przerażała. Jednak przeważającym uczuciem było zakłopotanie. Czy ona w ogóle potrafiła kochać? Kochać tak, jak się kocha partnera? Sapnęła, robiąc jeden krok w tył. – Hej, Shiro, poczekaj! Jesteś pewien? Znamy się od tak niedawna. Dobrze, może ci się podobam, ale... ale skąd ta pewność, że to jest miłość? – Jej głos stał się niepewny. Smoczyca spuściła wzrok na ziemię, przez chwilę gorączkowo myśląc, jak ubrać w słowa to, co miała w umyśle i sercu. – Na prawdę przykro mi, że muszę ci to zrobić akurat tak szybko po... śmierci. Ale nie mogę oszukiwać ani ciebie, ani mnie. Ja nikogo nie kocham. Cieszę się, że moja osoba jest przez ciebie tak ceniona, ale ten, no... – Zawahała się. – Wiem, że to pewnie dla ciebie bardzo trudne, ale... To dla twojego dobra. Im szybciej się ze mnie wyleczysz... Tym będziesz szczęśliwszy. – Z biegiem czasu jej głos stał się trochę bardziej pewny siebie i stanowczy. Pod koniec wręcz mówiła, jakby starała się swoim entuzjazmem zarazić stojącego przed nią adoratora. Po chwili zamilkła, spuszczając niżej ogon. Kogo tu oszukiwać, ciężka sprawa...
autor: Przyczajona Modliszka
08 gru 2015, 15:56
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 133796

Smoczyca znieruchomiała, spoglądając na Nadeithscallieth w osłupieniu. Oni parą? Co?! Zaczęła analizować swoje ostatnie zachowanie, wyszukując w nim gestów, które mogły zostać opacznie zrozumiane. Rzuciła spłoszone spojrzenie na Wodnego Uzdrowiciela. A co jeśli on też zrozumiał to w ten sposób?!
Gdy Shiro odpowiedział na pytanie, wsłuchała się w jego ton, co przy magicznym głosie nie było łatwym zadaniu. Trochę ulżyło jej, że podszedł do tego tak swobodnie. Przynajmniej nie będzie miała wyrzutów sumienia, że mu przypadkowo namieszała w głowie.
Zerknęła na Wiecznego ze zdziwieniem. Przypomniało jej się ich pierwsze spotkanie, wtedy też od razu proponował wprowadzenie na tereny Wody. Teraz była zaniepokojona takim nastawieniem. O ile Nade nie wydawała się być zagrożeniem, to z samej zasady powinien być ostrożniejszy! No i skąd on może wiedzieć, co jej ojciec zrobi w tej sytuacji? Czyta mu w myślach czy jak?!
No wiesz, Wieczny, nie powinieneś robić jej nadziei, które nie wiadomo, czy się spełnią. Pamiętaj, że żyjemy w niebezpiecznych czasach, Cichy najpierw musiałby się przekonać do Nadeithscallieth. Może zaprowadźmy ją na granicę i zawołajmy ojca? – Rzuciła w jego stronę nieco zirytowanym głosem, lecz nutę tą słyszało się dopiero po wsłuchaniu w jej wypowiedź.
autor: Przyczajona Modliszka
06 gru 2015, 13:20
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 133796

Jak dobrze, że Przyczajona nie wiedziała, że nieznajoma uznała, iż jest ona partnerką Wiecznego Ukojenia. Ona i jakieś wyższe uczucia wobec innego samca? To by było zabawne! A tak szczerze, ona nawet nie wiedziała, czy jest zdolna do czegoś takiego, nikt nigdy nie zainteresował jej w taki sposób.
Gdy Nadeithscallieth przedstawiła się, Modliszka przyjrzała jej się z zainteresowaniem. – Ciekawe i nietypowe imię... Nigdy takiego nie słyszałam. Zwłaszcza tutaj. – Skomentowała z lekkim uśmiechem. Podążyła za wzrokiem smoczycy w kierunku terenów Stada Życia. Ona... ona z bratem błądziła trochę po terenach, zanim odnaleźli granicę Życia i Wody, dlatego nie była pewna, czy to w tamtą stronę powinno się iść, by dotrzeć do doliny, w której żyły jej matki. Teraz to jednak nie miało znaczenia, Nade była jej zupełnie obca do tej pory, to mało prawdopodobne, by pochodziła z tych samych stron...
Spojrzała zdezorientowana na zbliżającego się do niej Wiecznego, niepewna tego, co tym razem wymyślił. Współczuła mu, a także martwiła się o przyszłość stada, jednak poczucie nietykalności nadal było w niej bardzo silne, zwłaszcza gdy chodziło o samca, który podczas ich pierwszego spotkania zachowywał się.. dziwnie i popadł w konflikt z jej starszym bratem. Mimo wszystko pozostała w miejscu, wyczuwając drgania Maddary, czyli coś co ją jednocześnie niepokoiło, ale i fascynowało. W milczeniu pozwoliła dotknąć swojego czoła, jedynie wzdrygając się nerwowo, gdy Uzdrowiciel zaczął rzucać zaklęcia.
Z rosnącym niepokojem skupiała się na napływających wspomnieniach. Co on robił na terenach Cienia?! I kim jest ta okrutna wojowniczka? A gdy nadszedł moment śmierci, niechętnie skupiła się i na tym, choć obraz był bardzo nieprzyjemny i trudny. Drgnęła, dostrzegając boga śmierci. A więc tak wygląda życie po życiu?
Wszystko się skończyło. Poruszyła ogonem i pokiwała głową, na znak że uszanuje prośbę Ukojenia. Nie była do końca pewna czy rzeczywiście chciała o tym wiedzieć... Włosy jeżyły jej się na myśl, że ona kiedyś też tak może skończyć, zabliźniona, ale z kalectwem... A trzeba przyznać, że prowadziła dość ryzykowny styl życia, więc coś takiego mogło ją spotkać prędzej niż leniwego smoka spędzającego czas na spacerach wokół groty (choć takich było raczej mało).
Wracając do tematu ran kuzyna, starała się odwrócić wzrok od krwawego kaszlu, inaczej wpatrywałaby się w to bardzo natarczywie, ponieważ było to silniejsze od niej. Po chwili rozległ się magiczny głos informujący także samotniczkę o pewnych sprawach. Zrobiła dyskretny krok w tył, poprawiła skrzydła, próbując za ich pomocą sprawić, by zjeżone futro się wygładziło. Przeniosła wzrok na Nade, czekając na jej odpowiedź. Nie sądziła, by była ona zupełnie szczera, w końcu kto by opowiadał obcym dosłownie wszystko?
autor: Przyczajona Modliszka
05 gru 2015, 16:12
Forum: Błękitna Skała
Temat: Łączka Przy Skale
Odpowiedzi: 622
Odsłony: 72458

Modliszka postanowiła poćwiczyć swoje umiejętności lotnicze. Była córką smoczycy o genach powietrznych, aż wstyd było mieć lot na tak niskim poziomie... Matka starała się w niej zaszczepić miłość do lotu, jednak ona była za bardzo zajęta własnymi zainteresowaniami. Żyjąc tak daleko od niej nie dało się ukryć, jak bardzo tęskniła zarówno za nią jak i za Paraliżującą. Być może dlatego postanowiła teraz zająć się czymś, co niosło ze sobą tak intensywnie wspomnienia?
W tym celu udała się na łączkę przy skale, która wydawała się odpowiednim do tego miejscem.
Najpierw zajęła się rozgrzewką. Bezkres zawsze jej powtarzała, jakie to jest ważne. Oczywiście w awaryjnej sytuacji nikt nie myśli o tym, by w obecności drapieżnika wykonywać rozgrzewkę, lecz przed intensywnym treningiem warto było o tym pamiętać. Tak więc Modliszka rozłożyła swoje intensywnie czerwone skrzydła i poruszyła nimi, przyzwyczajając je do wykonywania ruchów. Po chwili zaczęła robić nimi okręgi w przód i w tył, starając się jak najlepiej uelastycznić mięśnie. Gdy już ruch ten wydawał się swobodniejszy niż na początku, a skrzydła bardziej rozgrzane, przeszła do machania nimi w przód i w tył oraz na boki. Zrobiła też parę rozciągających ćwiczeń na nogi i ogon, w końcu one też będą pracować.
Po tej czynności wzbiła się w powietrze, szybko machając skrzydłami, by wzbić się na odpowiednią wysokość. Najpierw pochyliła nieco ciało do przodu, nie przestając pracować skrzydłami, w ten sposób lecąc w przód, podczas gdy ogony pomagały sylwetce w utrzymaniu równowagi. A gdy postanowiła się zatrzymać, odchyliła ciało bardziej w tył, skrzydłami bijąc tak, by opór powietrza wyhamował jej ciało.
Ruszyła ponownie, teraz ćwicząc zakręty. Przed zakrętem w prawo (a później w lewo) skręciła pysk w tym kierunku, dzięki czemu reszta ciała również automatycznie podążyła za tym ruchem, z podwójnym ogonem na końcu. Porobiła tak parę skrętów, a następnie kół, które różniły się tym, że wyprostowywała sylwetkę dopiero po wykonaniu 360 stopni w powietrzu.
Następne były zmiany wysokości. Smoczyca by wzbić się wyżej po prostu zaczynała mocniej uderzać skrzydłami w powietrze, dzięki czemu jej ciało unosiło się wyżej. Co do opadania wyglądało to wręcz przeciwnie, przechylała ciało do dołu, zwalniając ruchy skrzydeł, jednocześnie kontrolując spadek wysokości.
W pewnym momencie postanowiła zrobić eksperyment... uważając na siłę i kierunek wiatru siłą rozpędu zamachnęła się w dół, starając się tak kierować ciałem, by wykonało ono pętlę w powietrzu. Skrzydła w tym momencie nieco złożyła, a gdy już zaczęła kończyć pętlę, zaczęła pracować nimi tak, by podnieść swoją sylwetkę, wyciągnąć ją z poprzedniej pozycji w tą typową.
Po zakończonym treningu wylądowała, wykonując pikowanie i udała się dalej.

Wyszukiwanie zaawansowane