Znaleziono 2005 wyników

autor: Administrator
21 lis 2016, 19:51
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 722
Odsłony: 109501

Smoczyca obserwowała pysk młodszej samicy, gdy ta zaczęła opowiadać, wyciągając zioła z... czegoś, co przypominało torbę.
Kąciki warg Uzdrowicielki drgnął w niejednoznacznym półuśmiechu.
Pozwoliła jej jednak mówić, kiwając od czasu do czasu ledwie dostrzegalnie pyskiem.
Gdy ta skończyła, zakołysała ogonem, a jej pysk nie wyrażał zbyt wiele emocji.
Bacznie zaś przyglądała się Kleryczce, jakby coś analizując.
W końcu skinęła głową.
To wystarczy. Skupienie przyjdzie z księżycami doświadczenia. Inni muszą pracować więcej, drudzy mniej. Jako, że jesteś raczej... wyrazista, może czekać się sporo wysiłku nad samokontrolą w takich przypadkach. Sama nerwica jest ciężka do wyleczenia, ponieważ ciało chorego nie zawsze chce współpracować z Maddarą Uzdrowiciela, to raczej chaotyczna choroba, która jest inna u każdego osobnika. Zioła na jakiś czas powinny osłabić jej działanie, ale jeżeli chcesz ulżyć tej smoczycy, możesz podawać jej do wdychania olejek miętowy lub lawendowy, aby przynajmniej mogła spać w nocy. Spróbuj ją uleczyć za jakieś cztery księżyce, tyle mniej więcej potrzebuje jej ciało, aby móc pozwolić się zregenerować. Choroby są dosyć specyficzne, ciężko je uleczyć zwłaszcza, gdy pierwsza próba nie wyszła pomyślnie. Moim zdaniem jesteś gotowa na przejęcie pełnoprawnej roli Uzdrowiciela w swoim Stadzie. Nie zawiedź ich tylko. Ranga uzdrowiciela jest ciężką drogą. Wiele smoków z czasem rozumie, że nie daje rady i odchodzą ze wstydu. Bądź podporą dla Ziemi, Twój ojciec cię potrzebuje, nawet jeżeli tego nie okazuje. Mgła coś w nim złamała i przyda mu się podpora – przemówiła, a jej głos stał się nieco bardziej... łagodniejszy.
autor: Administrator
21 lis 2016, 19:28
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 70926

Cieniści rzadko robili coś dla innych z dobroci serca. Przeważnie ich czynami kierowały głębsze cele, mające wzmocnić jakoś ich grupę, a osłabić inną im wrogą.
Nie rzadko też te działania miały długofalowe zamysły, a tym samym daleko idące skutki.
Tak, czy inaczej nie było to niczym dziwnym w naturze kogoś, kto dba o swoich. Tylko to się liczyło. Zysk, przetrwanie, wzbogacanie.
Gadzie wargi drgnęły w rozbawionym półuśmiechu, gdzie przekrzywiła nieznacznie łeb, patrząc na niego bardziej wnikliwie jaskrawymi, lazurowymi ślepiami. Czarne źrenice zwęziły się nieco.
Być może dlatego, iż taki tutaj tłok. Zapewne inaczej, niż w łonie Morza – odparła z nutą śmiechu dźwięczącą w jej głosie. – Musimy być kreatywni, skoro łączymy się w gromady, a to one są najważniejsze – uzupełniła, a jej uwadze nie umknął dziwny sposób mówienia Morskiego.
Pociągnęła nosem, wciągając jego zapach. Skrzywiła się nieco, wyczuwając na nim znajomą woń, tą samą, którą nosił miedzianołuski Czarodziej.
Powiedz mi, Zbieraczu Długów, jak bardzo przywiązany jesteś do grupy zwącej się Wodą? – zagadnęła, jakby nigdy nic, kołysząc delikatnie ogonem.
autor: Administrator
21 lis 2016, 18:37
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 722
Odsłony: 109501

Nozdrza Uzdrowicielki drgnęły w pewnym zaintrygowaniu. Doceniła fakt okazanego szacunku, w dzisiejszych czasach coraz mniej młodych, jak i tych starszych, smoków pamięta o pewnej etykiecie.
Jednak co się dziwić, skoro z każdym księżycem opiekunowie coraz mniej czasu poświęcają swojemu potomstwu? Inni nie dają im go nawet wcale.
Przysiadła lekko na piętach zadnich łap, nie zamierzając dotykać mokrej ziemi. Pobrudziłaby sobie łuski, a to było nie dopuszczalne w podobnych warunkach tak różnych od tych władających przy wyprawach.
Opowiadaj zatem, Kleryczko – zachęciła ją ze spokojem, patrząc na nią lazurowymi slepiami.
autor: Administrator
21 lis 2016, 17:26
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 70926

Smoczyca stała nad samcem, czy też raczej obok niego w odległości jakiegoś ogona. Postawę miała rozluźnioną, skrzydła spoczywały z godnością po bokach, błyszcząc tu i ówdzie złotem od spodu lub karminem od zewnętrznej. Długie, wywijające się lotki furkotały na wietrze, migając błękitnymi runami, które na nich się znajdowały.
Woda spływała po jej łuskach podobnych do granatów, zaś złoty łeb błyszczał intensywnie, niczym szlachetne topazy oraz cytryny, wychwytując bezbłędnie kazdy promień Złotej Twarzy, któremu udało się przebić przez szare skrzydło chmur. Delikatny wzór na policzkach, wtopione kryształki, migotały tajemniczo. Skóra smoczycy pachniała słodkim goździkiem, a nawet nutą kwiatu pomarańczy. To właśnie ów olejek sprawiał, że łuski, oraz pióra, jak i futro nie namakało od wilgoci, która lała się z nieba dżdżystą zasłoną.
Lazurowe slepia zatopione w krwistej czerwieni wpatrywały się w samca z drapieżną, zadziorną ciekawością.
Końcówka ogona drgnęła, kołysząc się kilka szponów nad ziemią, kiedy samiec poruszył się, wybudzając się z narkotycznego snu śmierci i życia. A potem poderwał się z łap, niczym śpiący kundel śniący o gonieniu królika, by wpaść na szorstki pień wiekowej sosny, przechylającej się nieco w jedną ze stron, jakby nie była w stanie stać dumnie, wyprostowana.
Gadzie wargi drgnęły w rozbawionym, kpiącym półuśmiechu, ukazując jasne kły.
Pozwoliła młodemu samcowi zebrać się w jedną całość, podnieść z ziemi, która oblepiała jego jasne rybie łuski, bo właśnie z tym jej się kojarzyły. Patrzyła na niego, niczym na jakiś nowy okaz zwierza. Chyba pierwszy raz widziała czysto morskiego smoka. Te jego grzebienie wyglądały całkiem ciekawie.
Przekrzywiła trójkątny, złoty łeb, kiedy spojrzał ku niej.
Odebrałam twą duszę sprzed nosa Aterala, a więc masz nie tylko dobry dzień, ale i dług do spłacenia – przemówiła niezwykle dźwięcznym głosem, dziwnie miękkim, mrukliwym, jakby bawiła się każdą nutą z osobna, tworząc hipnotyczną pieśń z pojedynczych dźwięków, układając je w całość. – Co zagnało Syna Mórz na Twardy Ląd, równie nieprzychylny rybom, jak morze ptakom?
autor: Administrator
21 lis 2016, 15:35
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 722
Odsłony: 109501

Heulyn z mieszanymi uczuciami opuszczała Weyr Cienia. Zarówno była to ulga, iż może odetchnąć świeżym powietrzem i stracić z oczu na kilka chwil mgłę. Z drugiej ciągłe latanie na wszelkie wezwania ją irytowały.
Kto by pomyślał, że będzie miała tyle do roboty w najbliższych księżycach.
Tak, czy inaczej starannie przygotowała się na wyjście. Natłuściła wszyściutkie skrzydła oraz pióra delikatnym olejkiem goździkowym z domieszką kolendry. Były to słodkie, acz ożywcze zapachy, maskujące znacznie jej własną woń. Przydatna rzecz na wyprawach. Grzywę rozszczesała, bo chociaż była stosunkowo krótka, to gęsta, a przy tej wilgoci łatwo o nabawienie się grzybicy.
Wzdrygnęła się na tą paskudną myśl.
Tak więc lśniła, jak zwykle, a delikatny wzór z kolorowego pyłu kryształów wtopiony w jej łuski na kościach policzkowych, jaśniał pomimo sporego zachmurzenia.
Oblekła swe ciało w przejrzystą błonkę odpychającą deszcz. Miała już po dziurki w nozdrzach tej wilgoci! Gdzie ten upał, gdzie suchość? Co prawda mogłaby się wybrać na pustynię, jednak miała ważniejsze rzeczy na łbie, niż własne przyjemności.
Tym razem smoczyca wybrała się w podróż powietrzną, chociaż Tarram jej świadkiem, że nie należała ona do najprzyjemniejszych. Dzięki pustynnym przodkom posiadała podwójną parę powiek, w tym tą przejrzystą, która chroniła ją, aby nie oślepła.
Złote od spodu skrzydła lśniły, załamując te odrobiny światła, które przepuszczały grube chmurzyska.
Zimne jezioro szarzało na horyzoncie, a od wschodu rozpościerała się nieprzejrzysta materia zielonych oparów, które ostatnimi czasy, jakby nieco bliżej podeszły czoła gór okalających jej ukochane gniazdo. Patrzyła lazurowymi ślepiami na to zjawisko, które chciało odebrać jej wszystko, co kochała, aby zniszczyć.
Nieświadomie wyciągnęła krwawe szpony, zaciskając je na powietrzu, wtedy też dotarła ku wypalonej plaży, gdzie rzuciła jej się pstrokata sylwetka Kleryczki.
Przymrużyła powieki, okrążając plażę, a następnie lekko opadła po spirali ku mokremu piaskowi, lądując skrzydło od samicy. Opadła na zadnich łapach, dostawiając przednie. Jeszcze dwa machnięcia skrzydeł, aby strzepnąć z siebie wodę i te złożyły się po bokach.
Pokonała niewielką odległość, która je dzieliła, unosząc dumnie złoty łeb.
Mam nadzieję, że to coś ważnego, wartego przebycia tej nieprzyjemnej drogi – powitała ją nieco kpiącym, jak to ona, głosem. Skinęła jej lekko łbem. – Witaj, Figlarna Łusko.
autor: Administrator
21 lis 2016, 10:07
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 86758

Heulyn słyszała, jak smoki próbują dobrać się w pary. Tylko rankor wszedł gdzieś między drzewa, naburmuszony.
Coś go trapiło i smoczyca nie wiedziała co. Czuła, że niebawem przyjdzie czas na rozmowę, aby rozwikłać niezbyt przyjemny stan ducha najstarszego syna.
W tej chwili jednak nie interweniowała, a pozwoliła reszcie dobrać się w grupki. Tylko Fao z pisklętami nie bardzo garnęli się do zadania.
Mruknęła pod nosem.
Od początku miała przeczucie, że ciężko będzie smokom wychowanym w Cieniu zbratać się z innymi. Cieniści byli dosyć zamkniętą grupą, niechętną więziom z innymi smokami. Tylko Faelan wydawał się podekscytowany perspektywą poszukiwań z Ziemnymi. Ci zas okazywali więcej zaangażowania, ale tego w sumie się spodziewała.
Kiedy stanęła, czekając na podejście Kleryczki, obserwowała ją, jak idzie ku niej z nietęgą miną. Coś ją dręczyło. Nie zwracała jedynie uwagi na to pokraczne pisklę za nią drepczące.
Heulyn co prawda widziała już kilka przypadków degeneracji, te często zdarzały się w Cieniu, zważywszy na ten nieco paskudny nawyk mieszania swojej krwi ze swoją. Znała przypadki, kiedy ojciec miewał młode z własnymi pisklętami.
Wzdrygnęła się na tą myśl, a gdy Kleryczka zaczęła mówić, wszelki wyraz zniknął ze złotego pyska.
Tylko lazurowe slepia spoczęły na tej Mimozie, a końcówka ogona drgała za nią.
Chłód nie mówił swym młodym o nich? Te dwa jaja... to mogłoby się zgadzać, jednak wątpiła, aby chciał porzucić oba, chyba że sam był z nią nieszczery. Ewentualnie widząc, co wyszło z jednego, z obawy mógł chcieć porzucić drugie.
Dziwiła się, że nie zabił tej maszkary po wykluciu, ona by tak zrobiła. Słabe osobniki nie powinny żyć, a na pewno nie powinny dożyć czasu, aby przekazać swe słabe geny dalej, wypaczając kolejne pokolenia.
Jednak to nie były dowody.
Z całym szacunkiem do twojej dedukcji, Figlarna Łusko, jednak to nie jest dowód na to, że to tutaj młode jest owocem mojego związku z waszym ojcem. Mógł je rzeczywiście znaleźć niebawem po wykluciu.
Przykro mi to mówić, ale lepiej byłoby, gdybyście zabili ją wtedy. Redukcja gatunku nie jest niczym obcym, jednak skoro zdecydowałaś się ją przygarnąć i pomóc jej przeżyć, weź za nią odpowiedzialność.
Sama nie przyłożę łapy do czegoś, co jest jedynie domniemaniem. Nie raz widziałam, jak podobne wybryki natury umierały, może nie od razu. Czesto stawało się to w czasie, kiedy już każdy myślał, że jednak Bogowie okazali swą łaskę.
Może tą małą czeka inny los, kto wie, co Immanor ma dla niej w planach, jednak dopóki sama nie dowiem się prawdy z prawdziwego źródła, nie życzę sobie, aby mnie wiązać z tą tu samicą
– słowa Heulyn były naznaczone spokojem, ale także jakimś bliżej nieokreślonym chłodem.
W tym czasie nie spojrzała nawet na małą, patrząc w ślepia Kleryczki.
A teraz sądzę, że powinnyśmy wrócić do grupy. Zaplanowałam kilka atrakcji na ten czas. Wszystkie młode będą miały zajęcia, a i zachowają pamiątki po nim – tym razem zerknęła na młodą pokraczną istotę, uśmiechając się samymi kącikami gadzich warg.
Zaraz potem dołączyła do reszty zebranych.
Dobrze, skoro się już dobraliście, ruszamy szukać roślin, które po przeróbce pozwolą uzyskać nam barwniki. Szukajcie porostów rosnących przy drzewach i skałach. A także krzewów indygowca, który ma piękne fioletowe kwiaty. Szukajcie również niewielkiej rosliny marzany o kulistych żółtych kwiatkach. Możecie szukać też innych drzew o soku barwiącym, zobaczymy, co uda wam się znaleźć. Po drodze też szukajcie roślin włóknistych i innych ciekawych przedmiotów – wyrzekła.
autor: Administrator
17 lis 2016, 21:21
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 70926

Nie wiedzieć czemu, ale to właśnie Heulyn odebrała ten sygnał mówiący o śmierci. A to dlaczego? Ach, no przecież, była jedynym smokiem, który mógł pomóc.
Przecież nie wiedziała o Powiewie Zgnilizny, czyż nie?
Tak, czy inaczej, chociaż mało ją to obchodziło, bo nie rozpoznawała tego mentalnego głosu, z ciekawości postanowiła udać się nad Bliźniacze Skały.
To własnie tam, przy samotnie rosnącej sośnie dostrzegła jakieś rybio podobne ciało, w kałuży własnej krwi, pobawione części ogona.
Co zabawniejsze w powietrzu wyczuwała wyraźną woń Sombre! Mimo wolnie zastanoiwła sie, co też ten ktoś jej uczynił, skoro zostawiła go... w takim stanie.
Zapewne po prostu powinna odlecieć i zostawić go w spokoju. Ale była ciekawa, serio, to kiedyś doprowadzi ją do upadku.
Dlatego wylądowała przy nim, wyczarowała sobie spokojnie, bez zbędnego pośpiechu, miseczki, które napełniła wodą. A tej nie brakowało. Nastepnie podgrzała wodę do temperatury wrzenia, nucąc sobie pod nosem.
Do jednej z miseczek wrzuciła kwiaty chmielu, rozdrabniając je w palcach, a następnie zamieszała, aby zioła połączyły się z cieczą. Do drugiej dorzuciła nieco ususzonych liści jemioły. Do trzeciej zaś żółciutkie kwiaty dziurawca. Do czwartej płaty topoli, która pokruszyła. Zamieszała wszystkie zioła, a następnie przywołała, jakby nigdy nic, liście babki, które zgniotła w palcach dla puszczenia soku. To samo zrobiła z liśćmi nawłoci, tworząc z nich lepki okład, który ułożyła nadal z nuceniem na krwawych ranach, dociskając mocno do rany.
Dopiero wtedy przestudziła wywary i kolejno go nimi napoiła. Najpierw chmiel, potem małe ilości topoli, jeszcze dziurawiec i trzy cześci jemioły. Starała się, aby się nie udławił, jednak na pewno nie była delikatna. Po prostu skrupulatna.
Pozstałą częścią jemioły posmarowała ogon, gdy ściągnęła babkę i nawłoć.
Nie zabierając od niego łap, wlała w niego swoją Maddarfę, skupiając ją na rozległych obrażeniach po... amputacji, jak sądziła. Nie zdziała wielkich cudów, prócz jednego. Da mu żyć. Prawdopodobnie.
Skupiła się na rozerwanych żyłach, tętnicy oraz nerwach i naczyniach limfatycznych. Zespoliła je kolejno, tamując krwawienie, łącząc tkankę w jednolitą gładką masę, drożną, elastyczną, wytrzymałą. Dopiero wtedy usunęła krew, zbierając ją chciwie jęzorem. Spijała ją z lubością, wnikając Magią dalej w jego ciało, aby włókno po włóknie połączyć mięśnie i ścięgna, zasklepić je, aby znowu mogły się rozkurczać i kurczyć. Przejechała jęzorem po zasklepionych splotach mięśni, a potem oczyściła włókna ze śliny i wszystkich niepotrzebnych cząsteczek.
Dopiero wtedy dopasowała do siebie przerwane płaty skóry, zetknęła je ze sobą na całej długości i czerokości, by namnożyć jej komórki, aby mogła się połączyć w jedno. Przy tym odbudowywała każde naczynko krwionośne, włosowate, każdy nerw i zakończenie nerwowe, każdy receptor czuciowy. Wlewała w to swoją Maddarę, przyglądając się jego ciału, wpijając palce w jego skórę. Tylko łusek nie zamierzała odbudować. Zakończyła zaklęcie, przerywając połączenie, a następnie z pomrukiem przesunęła się, przekrzywiając trójkątny złoty łeb, aby spojrzeć na niego ponownie, jak na mysz, którą schwytał kot dla czystej zabawy.
autor: Administrator
17 lis 2016, 20:42
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 594
Odsłony: 65546

Uśmiechnęła się pod nosem, a następnie zrównała się z córką.
Tak, to był dobry czas, aby wrócić do Cienia. Sprawdzić, czy wszystko dobrze, a Mgła nie ruszyła na nich szturmem, tak jak na Ziemię.
Zatrzymała się jeszcze na chwilkę, patrząc za odlatującymi ptakami.
Jakiś cień pojawił się w jej ślepiach, a potem zniknął, a ona trąciła córkę skrzydłem i ruszyła ku Obozowi.

zt
autor: Administrator
17 lis 2016, 10:19
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 594
Odsłony: 65546

Trop był pojedynczy, ale wyraźnie wskazywał, że ptak, którego śledziła musiał gdzieś tutaj być.
Smoczyca była ciekawa, co też zrobi jej córka, a gdy ta ruszyła za dźwiękiem, uśmiechnęła się samymi kącikami gadzich warg, zapewne z cieniem aprobaty widniejącym w jej lazurowych slepiach.
Im dalej samiczka za dźwiękiem, dostrzegała więcej szczegółów. Widziała miejsce, gdzie przedzierał się ów ślad, trawa tworzyła widoczny ślad, widziała jeszcze kilka piór. A nawet coś, co musiało przypominać biały kleks ptasich odchodów.
A potem, ni stąd, ni zowąd pół ogona przed nią, z bujnej kępu traw rosnącej, niczym drzewa na samotnej wyspie, wyskoczyła para bażantów, która okładała się skrzydłami ze skrzekiem, a potem ptaki dostrzegłszy zagrożenie, wzleciały ku niebu, zostawiając smoczyce same.
Dobrze sobie poradziłaś[/color] – wyrzekła smoczyca.

/Śledzenie I, II
autor: Administrator
16 lis 2016, 18:54
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 594
Odsłony: 65546

Smoczyca obserwowała, jak jej córka w milczeniu przyjmuje do wiadomości to, co usłyszała. A następnie cofa się, aby odnaleźć wcześniej znaleziony trop.
Nie było to proste zadanie, zważywszy na deszcz, który począł zacinać ze zdwojoną siłą, uderzając werblami o ich łuski, rozpryskując się na nich na miliony fragmentów, zamazując również to, co znajdowało się na ziemi.
Strumyczki wody płynęły pośród kępami traw, niczym meandry rzeczne.
Mimo to po dłuższych poszukiwaniach znalazła połowicznie zatarty trop i ruszyła nim na północ.
Nie udało jej się znaleźć innych odcisków, jednak pośród traw zamajaczyło jej jakieś ciemne, brunatne pióro, sklejone od wody.
Jej uszu też doszedł odległy trzepot, napływający gdzieś mniej więcej nieco bardziej z zachodu.
autor: Administrator
16 lis 2016, 11:27
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 594
Odsłony: 65546

Ślady były wyraźnie świeże, tego samiczka mogła być pewna. Wyraźne, jeszcze nie zatarte przez deszcz czy wiatr.
Heulyn obserwowała, jak się im przygląda, a następnie wywęszywszy coś w powietrzu, ruszyła nagle zamiast na północ, to za zapachem napływającym z północnego wschodu.
Uśmiechnęła się pod nosem. Pamiętała, jak sama popełniła ten podstawowy błąd.
Ruszyła bezszelestnie za samiczką, ciekawa jej reakcji na to, że im dalej szła za zapachem, ten ulatniał się, a żadnych nowych śladów nie była w stanie dostrzec pośród traw. Żadnych odcisków, żadnych piór, żadnych odchodów.
Zerknęła na córkę.
Jest to podstawowy błąd chyba każdego początkującego. Kiedy widzisz tropy zwierzyny idące w jedną stronę, a ich zapach napływający nagle z innej, lepiej udać się za tropem, który widzisz. Wiatr może nieść zapach zupełnie skądinąd, trop widoczny jest zatem pewniejszy. Spróbuj odnaleźć trop kierując się w kierunku, w którym zmierzał – wyrzekła.
autor: Administrator
15 lis 2016, 15:37
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 594
Odsłony: 65546

Smoczyca pozostała jakieś pół skoku za córką, pozwalając jej wyjść na przeciw nowym doświadczeniom. Wiatr wiał mniej więcej z północnego wschodu, co mogła stwierdzić już po chwili, gdy próbowała ustawić się pod wiatr.
Trawa była mokra, a z nieba sączył się drobny deszczyk, sprawiając, że otoczenie blakło, szarzało.
Ziemia zapadała się pod naciskiem nawet tak drobnych łap, jak te należące do Aileen. Mimo to samiczka dostrzegła drobne tropy na odsłoniętej błotnistej, czarnej ziemi, wokół której rosła zilono żółta trawa, drżąca od kropli wilgoci, które na niej osiadły.
Co ważniejsze, tropy musiały nalezeć do jakiegoś ptaka. Długość odcisku nie przekraczała zbytnio smoczego szponu (10cm). Po środku szła długa linia, zagłębiająca się po pazurze w ziemi. Od prawej szła mniejsza linia, a od lewej nieco dłuższa tworząca kurzą łapkę. Ślady zmierzały na północ, gdy nagle samiczka wyczuła jakiś obcy zapach w powietrzu, napływający z północnego wschodu.
autor: Administrator
15 lis 2016, 12:59
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 71932

Stała przy boku córki, wpatrując się w ten kamień, epitafium dla zmarłych, z niejakim niesmakiem, jakby naigrywał się z niej, wskazując, że nie wszystko jest tym, czym się wydaje. A prawda i kłamstwo są niczym w obliczu śmierci, nawet zdrada.
Parsknęła cicho, zwracając łeb ku Faolitiarnie.
Ten napis twierdzi, że zdrajcy nie mają tu wstępu, a jednak pośród naszych Braci i Sióstr leży chociażby jeden z nich, Uskrzydlony Marzeniami, dawny przywódca Ziemi, a potem Życia, który nienawidził Cienistych niemal od początku ich przybycia. A potem, kiedy Życie się od niego odwróciło na koniec panowania, przeszedł właśnie do nas, jakby mu się to należało. Miejsce zdrajcy jest w bagnie, a nie pośród naszych – w głos smoczycy wdarł się warkot, gdy strzeliła ogonem, przecinając go ze świstem powietrzem, rozsiewając krople deszczu, które osiadły na jej skórze.
Zamrugała zaskoczona powiekami, kiedy ciepła aura córki otoczyła jej ciało, aby obeschło. Oblicze smoczycy nieco złagodniało, pojawiło się w nim coś w rodzaju zamyślenia, gdy skinęła jej w podzięce łbem.
Uśmiechnęła się z jakimś przekąsem.
Czy uwierzysz, że do niedawna sama nie potrafiłam czytać run? Jakiż wstyd przeżyłam, kiedy podczas nauki z Nauczyliem dostałam od niego zapisane kamienne tablice i nie potrafiłam ich odszyfrować. Chociaż wstydem nie jest niewiedza, a ignorancja, jaką pokazałam, nie zgłębiając tajników odszyfrowywania run – prychneła, wydmuchując wstążki szarego dymu, które zmył od razu deszcz.
Skinęła, jakby do siebie łbem.
Tak, powinnaś poznać te symbole, aby móc zapoznać się, chociażby z imionami swych przodków, założycieli naszego Stada. Odważnych smoków, które uciekły przed zagrożeniem, wydzierając sobie fragment życia w tym miejscu. Nie zawsze się dostosowujemy do tutejszych zasad, nie zawsze jesteśmy roztropni, ale to jest nasz dom i nikt nie może nam tego odebrać – wyrzekła po chwili milczenia z jakimś zacięciem.
Ruszyła między głazami, na których wyryto wiele imion. Jej celem jednak był zakątek nieco inny, niż reszta, a jednak podobny.
Stał tam jeden z pięciu wysokich czarnych obelisków, a na nim lsniły fioletowo srebrne runy.
Wskazała go pyskiem córce.
To jest część cmentarna, gdzie chowany naszych zmarłych. Ten kamień zaś głosi:
"Ci, którzy mroku się nie lękali
w twarz śmierci się śmiali.
Porzucili ciążące im ciała i kości
by odkryć tajemnicę wieczności."
Czyż to nie podniosłe?
– uśmiechnęła się nieco ironicznie, przechodząc do niewątpliwe najstarszego w tym miejscu czarnego głazu, nieco oblepionego śniedzią .
Wskazała smoczycy pierwszą z liter.
Ta runa odpowiada dźwiękowi "KY lub KA", obok zaś jest runa odpowiadające dźwiękowi "Aa", dalej symbol oznajmiający "LY, EL". Tutaj jest runa "HA,HY', obok, jak widzisz znowu "Aa". Ta prosta kreska to runa "Ii". Ostatnia to runa dopsaowana do dźwięku "Rr, ER". Razem tworzą imię o wydźwięku KALHAIR. Był to jeden z założycieli, pierwszy Przywódca Cienia. Są jeszcze inne runy – mówiąc to, przesunęła łapą po wilgotnej ziemi, wygładzając ją, a następnie narysowała troszkę niezdarne znaki, które opisywała jej fonetycznie.
Zerknęła na nią, gdy przedstawiła wszystkie runy.
Przyjrzyj się runom pod zlepkiem Kalhair. Przedostatnia linia, ostatnie dwa słowa. Spróbuj odcyfrować ich dźwięki – mówiąc to wskazała imię Kalhaira na modłę tradycji Wolnych Stad.
autor: Administrator
15 lis 2016, 12:33
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 594
Odsłony: 65546

Ogon smoczycy śmignął przy przednich łapach, kiedy spojrzała na samiczkę uważniej, obserwując ją przez chwilkę w przedłużającym się napięciu.
W końcu mięśnie ramion samicy rozluźniły się, a oblicze się wygładziło.
Wstała i wskazała pyskiem młodej, aby ruszyła za nią.
Oprócz zapachu, ważne są odciski łap, kopyt, racic czy pazurów. Szukasz ich przeważnie na ziemi. Lepiej widoczne będą w wilgotniejszej glebie, chociaż sam deszcz może rozmazać ślady i zmyć zapach, a jednocześnie potrafi wzmocnić twój osobisty zapach skóry. Możesz też nasłuchiwać dźwięków. Może zwierzę zdradzić oddech, szelest przedzierania się przez krzewy, trzask łamanych gałązków. Możesz znaleźć też kępki futra na krzewach, korze, piórka, odchody. Woń moczu, fragmenty łusek, krew. Ważne, aby wiedzieć, czego szukać. Tutaj, na polance mozesz znaleźć bażanty, króliki i zające, czasem sarny, które wychodzą na żer z lasów. Skup się na otoczeniu, zacznij słuchać dźwięków, które cię otaczając, węsz w powietrzu, starając się ich w kierunku wiejącego wiatru, szukaj śladów bytności zwierzyny. Klucz od prawej, do lewej, idąc takim slalomem, musisz zachowywać się cicho, idąc na ugiętych łapkach, ogon uniesiony, skrzydła przy sobie. Spróbuj, prosze – zachęciła małą.
autor: Administrator
15 lis 2016, 10:51
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 86758

Czerwień Kaliny wiedziała, że może minąć wiele czasu, nim pewna sztywność, którą wyczuwała w ich atmosferze, przemieni się w pewnego rodzaju swobodę.
Było to raczej dziwne doświadczenie, patrzeć tak na młode Chłodu. Widziała w nich jego, zwłaszcza w jego córkach. A także świadectwo ich matki. Tylko Dyskretny zdawał się nie pasować do tej futrzastej rodziny.
Przymrużyła nagle powieki, gdy rozległ się chrzęst gałązek oraz szelest liści trącanych przez czyjeś niezdarne łapy.
Nagle spośród krzewów wychynęła tak karykaturalna postać, że nie powinna mieć prawa bytu.
Nozdrza Uzdrowicielki drgneły, a ogon poruszył się za nią, kiedy przyjrzała się przybyłemu stworzeniu, nie pewna, czy to samica, czy samiec. Czy to smok, czy nie smok. Ciało stworzenia porastały nierówne łuski, nie stykające się ze sobą. Gdzieś na łapach mignęła szczecina czerwonego futra, wyrastajacego kępkami bez ładu i składu. To samo działo się z czymś, co miało uchodzić za grzywę, wyleniałą w miejscach, ukazując różową skórę nie krytą przez łuski. Pysk stworzenia był paskudny, wypukły, karykaturalny. lewe ślepię wypukłe, jakby miało zaraz wypaść z oczodołu. Raziło znajomą barwą, jakby się z niej naigrywało. Rogi, które mogłobyby piękne, złotawo czerwone, również znajome, wyginały się, jakby nie wiedziały jak powinny rosnąć. I ten wól na szyi, mało sprężysta skóra zwisająca, jak u jakiegoś starca. Skrzydła o chorej nierównej błonie porośniętej tu i ówdzie złoto czerwonymi piórami i łapa... czy też jej część.
Wzdrygnęła się, kierując spojrzenie na Figlarną, która skupiła się na niej, jak na winowajczyni. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, które zaczęły kołatać się w jej głowie, jednak dowody były zbyt twarde. Chyba, że to nie była jej córka – przecież nie mogła wydać na świat czegoś tak paskudnego! Możliwe, że w Ziemi byli jacyś jej krewniacy, przecież nie znała swych rodziców.
Nim odpowiedziała, odsuneła od siebie wszelkie emocje z nimi związane, a następnie przemówiła do grona:
Mam dla was zadanie, nim przejdziemy do dalszej części spotkania. Dobierzcie się w grupki po dwa do trzech smoków, wazne aby starsi zajęli się pisklętami. Ruszycie wgłąb Doliny szukając roślin, glinki oraz żuczków, które można wykorzystac do zrobienia barwników. My ruszymy zaraz za wami, dobrze? – zerknęła na Dyskretnego, słysząc jego pytanie.
Pokręciła głową, powstrzymując rozbawione parsknięcie.
Nie, to nie oznacza, że jestem waszą matką, chociaż możliwe, że pośród was znajdzie się dwójka z mej krwi, jako że oddałam na wychowanie dwa dwa jaja waszemu ojcu – odpowiedziała.
Spojrzała na Rakora, któremu nie spodobała się propozycja Ziemnej Kleryczki. Musnęła nosem jego polik, pchając go jednocześnie na przód.
Warto omówić to, co kogoś trapi od razu, niż zostawiać to na potem, Rankorze. Wolałabym również, abyś nie starał się decydować o moich własnych decyzjach. Idź z resztą na przód, to czas, abyście mogli się poznać i nieco rozerwać od szarej rzeczywistości, gdy Mgła zgarnia wszystko i nikt nic z tym nie robi – a następnie odeszła kawałek dalej, wskazując drogę Figlarnej oraz Mimozie.
Przystanęła pod jednym z drzew i odwróciła sie ku Kleryczce, patrząc na nią lazurowymi ślepiami, ignorując młodą samiczkę.

/Dobierzcie się w praty-trójki i zacznijcie poszukiwania, będę wam MGować. Ważnym jest, że tutaj nie liczą się umiejętności, bo nie będzie rzutów, a jakoś opisu poszukiwań ;) I znowu macie 48h na odpis.

Wyszukiwanie zaawansowane