Bardzo charakterystyczne i spokojne miejsce, w którym niemal czuje się posmak miłości w powietrzu. Smocze pary przychodzą tutaj, aby pobyć razem w romantycznej scenerii, a czasem też zaglądają tu i te bez drugiej połówki, w nadziei, że tu właśnie ją spotkają.
Zimny prysznic starł z jej pyska ten władczy uśmieszek. Spojrzała teraz już wściekle na brata i w jednej chwili silny podmuch lodowatego wiatru pchnął go na ziemię. Wystarczyło trochę maddary, by i tak silnie wiejący wiatr wzmógł się i zwiał Autentycznego. Lądowanie nie było zbyt przyjemne, samica co prawda nie pozwoliła by runął z wysokości i się poobijał, ale za to, gdy kochany braciszek leżał na ziemi przygwożdżony wiatrem ona spokojnie wylądowała obok niego i stojąc nad nim otrzepała się z zimnej wody. Krople zamarzającej cieczy spadły na Autentycznego. -Nigdy więcej.– wysyczała patrząc na leżącego brata. To już nie było zabawne.
Atuty Inteligentny Jednorazowo +1 do Inteligencji. Niezdarny wojownikKiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie wojownikiem i łowcą.
U: S, P, L, W, MO, MA, M: 1 | B, O, A, MP, Kż: 3 | Skr, Śl: 5
Atuty: Spostrzegawczy; Pamięć przodka
Cóż, chyba nikt nie lubi tak ... intensywnie spadać. Z pyska smoka wyrwał się krótki ryk, oczywiście strachu.
Spadł na ziemię, a z jego płuc wyleciało gwałtownie powietrze. Kolejne niezbyt przyjemne uczucie. Samiec zaczął się szarpać.... po chwili znieruchomiał uważając swoje poczynania za bezsensowne.
Zaczął się śmiać. Patrząc na siostrę, prosto w pysk. Nie wiadomo co chciał przez to osiągnąć ale wyglądało to na kolejną prowokację. Nawet nie wzdrygnął się kiedy na jego pysk i ciało spadła lodowata woda. Światło-nie
chłód i reszta środowiska-tak
Z jej gardła wydobył się przeciągły warkot. Ucisk na barkach Autentycznego zelżał i mógł już swobodnie się poruszyć. Cofnęła się o krok patrząc na brata ze złością. Gdyby jej oczy mogły ciskać gromy, zapewne teraz sypałyby się z nich deszczem. -Zobaczymy, czy na arenie też będziesz taki pewny siebie.– warknęła tylko, a słowa te niosły za sobą obietnicę rychłego pojedynku.
Atuty Inteligentny Jednorazowo +1 do Inteligencji. Niezdarny wojownikKiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie wojownikiem i łowcą.
U: S, P, L, W, MO, MA, M: 1 | B, O, A, MP, Kż: 3 | Skr, Śl: 5
Atuty: Spostrzegawczy; Pamięć przodka
Smok od razu przewrócił się na brzuch i wstał, nadal uparcie wymuszając śmiech. – Chcesz... ha ha ha... mnie zabić ? – zapytał starając się uzyskać wrażenie jakby próbował a nie mógł opanować śmiechu. W rzeczywistości poczuł dziwną... ekscytację. Tam w środku. Chciał walczyć. Zawsze, ale zawsze tylko dla siebie nie dla stada, nie dla prestiżu. Po prostu. Czuć krew w psyku, ciosy... a także czyjąś krew. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, czy krew jego siostry bliźniaczki będzie smakowała tak samo jak jego... Zastanawiające. Smok poruszył lekko ogonem i opanował śmiech. Spojrzał siostrze w oczy, nadal nadając im rozbawiony wyraz.
-Nie, skądże znowu, chcę ci tylko pokazać, że nie warto ze mną zadzierać.– powiedziała swobodnym głosem wzruszając barkami. W środku kipiała ze złości, ale przecież krzyk tu nic nie da. -Ahh maluszku, maluszku.....– pokręciła łbem z dezaprobatą. Specjalnie nazwała tak brata, który nie lubi, gdy wypomina mu te kilka sekund późniejsze wyklucie. – Cieszę się, że cię rozbawiłam. Mam nadzieję, że na arenie także będzie dopisywał ci humor.– stwierdziła zjadliwie patrząc na brata wyzywająco. Właściwie to cieszyła się na pojedynek, który raczej nie przyniesie im wielkich strat. W końcu nie zrobi bratu wielkiej krzywdy, to by było niemoralne! Wyprostowała się dumnie i spojrzała na brata chłodnym, przenikliwym wzrokiem.
Atuty Inteligentny Jednorazowo +1 do Inteligencji. Niezdarny wojownikKiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie wojownikiem i łowcą.
Życiodajna szła przez tereny wspólne, bez żadnego konkretnego celu. Postanowiła wybrać się na spacer, mimo śniegu i mrozu. Szła powoli, ze spokojem i powagą, zmierzając przed siebie. Zaszła w końcu pod samotną sosnę, i wędrowała dalej. Rozglądała się spokojnie po okolicy, podziwiając piękno ośnieżonego świata. Myślała natomiast o swoim partnerze, Marzeniu Ziemi. Była raczej zadowolona, choć nie było tego po niej widać.
Przywędrowała aż na Bliźniacze Skały błękitna smoczyca, która szła z opuszczoną głową pogrążona we własnych myślach. Patrzyła wielkimi szafirowymi oczami na biały puch po którym właśnie idzie, gdy nagle poczuła zapach smoka ze stada ognia. Przebiegł ją dreszcz po całej skórze i przystanęła na chwilę. Przecież słyszała o wojnie Ognia i Cienia na Wodę. Wpadła na głupi pomysł by schować się za samotną sosną, było pewne że ognista wyczuje jej zapach, ale wtedy o tym nie myślała. Była podróżującym samotnie pisklakiem bez opiekuna. Drzewo nie zasłaniało ją tak jak powinno i prawie w całości było ją widać. Miała nadzieje że nic się nie stanie, a smoczyca ją nie zaatakuje.
Życiodajna miała dobry węch i bez trudu wyczuła zapach Wody. Woń stada, którego nienawidziła. Momentalnie zatrzymała się i rozejrzała. Lekko ugięła łapy, wypatrując tego smoka, lecz nigdzie go nie dostrzegła. -Kim jesteś?-warknęła.
Spojrzała w końcu na sosnę i tam dojrzała dość niewielkie stworzonko. Zaczęła skradać się w jej stronę, obserwując ją uważnie. Zauważyła w niej pewne podobieństwo do swojej dawnej mistrzyni, Esencji Maddary. Może to jakaś jej rodzina? Albo po prostu wszyscy wodni wyglądają tak samo? Nie obchodziło ją to.
Stanęła przed pisklęciem, szczerząc kły i czekając na odpowiedź na swoje pytanie.
Schowana za drzewem, miała nadzieje że jej nie zobaczy, złudną nadzieje, bo była przesiąknięta zapachem stada, z którego pochodziła. Podskoczyła gdy usłyszała ostre pytanie od ognistej, ale nie zamierzała pokazywać strachu, choć na pierwszy rzut oka schowana za drzewem, wyglądała na bardzo przestraszoną. Stanęła na wprost wielkiej smoczycy i bez zawahania odpowiedziała na zadane jej pytanie. -Jestem Niezapominajka. -powiedziała patrząc się swoimi wielkimi, szafirowymi oczami prosto w oczy ognistej, której nie znała. Choć nie miała najmniejszych szans w starciu z dorosłą smoczycą, nie potrafiła nawet biegać, ani tym bardziej latać, ale jej postawa mówiła co innego. Była pewna siebie, wyprostowana i nie okazywała nawet najmniejszego strachu.
Niezapominajka? Czyli pisklę. Małe, bezbronne, choć wyjątkowo wyrośnięte pisklę. A piskląt się nie krzywdzi, nawet jeśli pochodzą z innych stad. W końcu to nie jej wina, że urodziła się w Wodzie, a nie w Ogniu. -Witaj Niezapominajko. Dobrze ci się żyje w wodzie?-spytała, niezbyt przyjemnym, choć spokojniejszym już głosem.
Także wyprostowała się, przewyższając pisklę i patrząc na nie z góry. Nie zamierzała jej atakować, no chyba że będzie się ona zachowywać wyjątkowo źle. Nie mogla zabijać pisklaków bez powodu, szczególnie że była uzdrowicielką.
Zdziwiła ją nagła zmiana tonu Ognistej, ale to pytanie było dość dziwne, choć często zadawane, ale nie w takich okolicznościach. Spojrzała pod siebie, wyglądało to jakby Niezapominajka się zastanawiała nad odpowiedzią, ale jej tylko było zimno w łapy i odruchowo zerknęła na nie. -Nie narzekam, a jak Ci się podoba w ogniu?-spytała spoglądając znów na wielką, jak dla niej smoczyce. Oderwała jedną łapę od podłoża, potem ją opuściła i to samo uczyniła z drugą. Niby pod tym futerkiem powinno być ciepło, ale łapy stąpały po zimnym, białym puchu i były najbardziej narażone na mróz.
Nie narzeka? W ogniu nikt nie narzeka! No chyba, że jest kimś takim jak ten Spalony, który w żadnym stopniu nie był godny być Ognistym. -W Ogniu jest idealnie, bo jak miałoby być w NAJWSPANIALSZYM ze stad? Ogień to stado od wody czy czegokolwiek innego. -odpowiedziała jej z zdecydowaniem.
Patrzyła z góry na Niezapominajkę, z powagą i spokojem. nie złościła się na nią, nie miała powodu by to robić. ale może chociaż dowie się które ze stad jest tym najlepszym.
Nie zdziwiła Niezapominajki odpowiedź Ognistej, prawie każdy smok kocha swoje stado i uważa je za najwspanialsze, bo przecież tam się urodził oraz wychował. Uśmiechnęła się tylko a potem zadała pytanie, które było raczej oczywiste. -Co tutaj robisz i jak się nazywasz?– przecież smoczyca się nie przedstawiła, a miło by było gdyby poznała jej imię.
-Nazywam się Życiodajna Trucizna, jestem uzdrowicielką najlepszego ze stad na tych terenach.-odpowiedziała jej dość spokojnym i poważnym głosem. -A co ty tu robisz? Pisklęta nie powinny chodzić tu same.-spytała się, nie mówiąc po co ona tu przyszła.
Uśmiechnęła się do niej, odsłaniając ostre kły. To pisklę wydawało się całkiem miłe, choć nie było w nim żadnych ognistych cech. Pewnie to i lepiej że jest w Wodzie, a nie w Ogniu. Z takim futrem nie wytrzymałaby długo na ich terenach.
Kiedy Życiodajna tak, wychwalała swoje stado Niezapominajka nie mogła wytrzymać i parsknęła śmiechem, było to nie kulturalne z jej strony, ale nie kontrolowała tego. Szybko się uspokoiła, bo przecież nie powinna tak zareagować, Ognista była starsza i była uzdrowicielką, a błękitnofutra szanowała Uzdrowicieli, to oni ratowali życie innym smokom i leczyli rany. -Zwiedzam sobie i tak nie ma mnie kto pilnować, więc chodzę sobie, to tu, to tam. -odpowiedziała. Powoli zaczęła się przyzwyczajać do tego że straciła opiekuna, a zarazem ojca, jest teraz sama i musi być rozważna i odpowiedzialna. Więc co Ty tu robisz? -spytała ponownie. Była dość uparta, więc tak szybko nie odpuści, ale gdyby smoczyca nie chciała odpowiadać, wystarczyło przecież odpowiedzieć, a to pytanie nie zaliczało się chyba do ciężkich, ani prywatnych.
Po raz pierwszy zawitałem w tym miejscu. Ale nie przyszedłem tutaj, by zwiedzać, o nie. Miałem swój konkretny powód, a jaki? Otóż musiałem jeszcze troszeczkę potrenować magię ataku. Tym razem samodzielnie. Przez jeden krótki moment stałem rozglądając się wokół. Właściwie chyba nietrafnie wybrałem to miejsce. Jedna pojedyncza sosna i nic więcej. I jak tu trenować? No najlepiej stworzyć sobie swój własny cel. Tak też zrobiłem. Stworzyłem sobie dwa cele. Pierwszy- stare, spróchniałe drzewo, stworzone na wzór i podobieństwo tej samotnej tutaj. Był spora, ale zmizerowana, zaś drugim celem był głaz. Duży szary kamień, stojący po przeciwnej stronie mojej sosny.
Teraz można się wziąć do pracy.
Na początek oczywiście trzeba się wyciszyć. Przymknąłem na moment oczy oczyszczając swój umysł. Wymiatałem z niego każdą niepotrzebną myśl, wszystko, co mogło zakłócać prawidłowe tworzenie ataków było albo wyrzucone, albo zepchnięte w najdalszy kąt świadomości. Wszelkie dystraktory zewnętrzne, jak dźwięki, zapachy, nawet niespodziewany dotyk nie miały teraz do mnie dostępu. Odgrodziłem się od nich.
Wyciszony, sięgnąłem w głąb siebie. Nie musiałem szukać długo swojej maddary. Jak zwykle znajdowała się nieopodal serca. Fiołkowa mgiełka, która powodowała lekkie mrowienie i przyjemne ciepło czekała, aż ją użyję.
Na rozgrzewkę stworzyłem coś prostego. Niezbyt zmyślnego. Ogień. Zwyczajne, gorące kule ognia w liczbie- trzech. Miały znaleźć się nieopodal mojej sosny. Pomarańczowe i czerwone płomienie kotłowały się, plącząc w swym szaleńczym tańcu. Powietrze wokół nich falowało z gorąca. Kule nie były bardzo duże, na około dwa szpony. A więc średnia wielkość, ale za to temperatura! Miała być bardzo wysoka. Na tyle, że gdybym atakował smoka, jego łuski bardzo szybko zostały by zniszczone, a tkanka i mięśnie wyżarte przez płomienie. Oczywiście, większość Czarodziejów bez problemów by się obroniła, ale przecież teraz walczę z sosną. Bo to na nią skierowałem atak. Kule miały uderzyć :jedna w pień u podstawy, a dwie pozostałe pomiędzy igły w środkową i najwyższą część sosny. Dzięki temu drzewo miało w całości stanąć w płomieniach. Tak też się stało, by gdy mój atak wcielił się w życie sosna zajęła się ogniem. Pomarańcz i czerwień rozlały się po starej, spróchniałej sośnie, które nie dała im rady. Słychać było trzask łamanych gałęzi, które leciały w kierunku ziemi, ale nim opadły zdążyły już w połowie się spalić. Śnieg wokół drzewa zmienił się w wodę.
Nie tracąc więc czasu zająłem się kolejnym atakiem. Wykorzystując owy śnieg postanowiłem zatopić sosnę, która chwiała się niepewnie i w każdej chwili może paść na ziemię. Dlatego też Wyobraziłem sobie jak śnieg wokół sosny topnieje pod wpływem wysokiej temperatury, to akurat nie było trudne, bo przecież tak się działo. Zwiększyłem jednak prędkość topnienia i już po chwili miałem na tyle wysoką falę, że bez problemów mogła zalać całą sosnę.
Woda miała być lodowata. Tak, że gdybym atakował smoka, poraziłoby go zimnem, zmroziło, a do tego, siła uderzenia mogła przewalić go na ziemię. Z sosną miało stać się jedynie to ostatnie, a mianowicie wysoka na dwa i pół ogona fala lodowatej, pieniącej się i kotłującej wody uderzyła z rozmachem w moje drzewko, które wydało z siebie dźwięk, jakby coś pękało (bo tak było) i już po chwili sosna leżała na ziemi złamana w pół.
Ogień zgasł, woda rozmyła się po całym Terenia, a sosna zniszczona i niezdatna do niczego znikła.
Został już tylko kamień. Jego potraktowałem czymś specjalnym. Na początek wyobraziłem sobie jak pod nim powstaje trzęsienie ziemi. Niewielkie, rozchodzące się tylko w jego obrębie drgania płyty tektonicznej miały na celu spowodować niewielkie pęknięcia na jego powierzchni. Dlaczego? Dlatego, że gdy tylko owe pęknięcia powstały wlałem w nie wodę. Niewielkie delikatne stróżki zimnej wody wypełniły powstałe pęknięcia. Gdy upewniłem się, że woda znajduje się w każdym zakamarku kamienia zacząłem powoli ją ochładzać. Aż doszło do takiego momentu, w którym woda zmieniła się w lód. A jaki to miało cel?: A no taki, że gdy woda zmieniła się w lód rozsadziła kamień od środka. Wiadomo przecież, że lód ma większą gęstość od wody w stanie ciekłym. Przez to też, gdy woda zamarzła lód rozepchnął małe szpaki tworząc ogromne pęknięcia, a w ostateczności rozpłupał kamień na kilka mniejszych części.
Po tym ataku ostatecznie stwierdzam, że już nie mam siły. Za dużo magii, zwłaszcza ataku. Skoro rozwaliłem dwa twory tylko trzeba atakami to znaczy, że chyba dobry ze mnie mag, prawda? Muszę nad rym pomyśleć, ale dopiero gdy się wyśpię.
PH: 5: Atuty: Inteligentny- Jednorazowo +1 do Inteligencji Niezdarny Wojownik-Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie wojownikiem i łowcą. mistyk-Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
Jeśli gdzieś nie odpisuję przez 48 godzin to kopcie mocno na pw
Honor to stroma wyspa bez brzegów. Nie można na nią wrócić, gdy się ją już opuściło.