OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Na komentarz Czarnego kąciki warg Tehenbiego wygięły się w drapieżnym uśmiechu, ukazując rzędy nieco pożółkłych zębów w szczęce adepta.–Mhm... polując na innego drapieżnika drapieżnik powinien liczyć się z tym że sam może zginąć w walce. – Stwierdził, chociaż wcale nie podłapał sugestii czarnego że może polować na niego ktoś z jego własnego gatunku, mimo że i w tym wypadku stwierdzenie to było słuszne. Nie, jako aspirant na wojownika Róża był świadomy, że kiedyś odniesie w walce rany, a może nawet zginie. Nie ruszało go to. Był gotów przyjąć decyzję losu, ale dopiero wtedy gdy będzie nieodwołalna. Można było siedzieć w kącie i zadać atak w chwili gdy ofiara będzie w złej kondycji. Ale tak robili łowcy wobec zwierzyny. On nie był łowcą, ani nie był tchórzem. Nienawidził tchórzy. Nie oznaczało to że nie bał się śmierci czy obrażeń, ale to nic zmienia. Ktoś kto nie zna strachu umiera pierwszy, to co było ważne to nie nie odczuwanie strachu, ale nie pokazanie go przed przeciwnikiem. Czasami to właśnie strach jest tym co pozwala zadać celny cios czy wykonać unik tak szybko, że przeciwnik nie zauważy nawet kiedy się ruszyłeś...