Cicha Jaskinia

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

___Gdy nie przebywała na terenach Cienia, które były zdecydowanie najbliższe jej sercu – głównie przez panującą tam tajemniczą atmosferę – to na miejsce odpoczynku wybierała Czarne Wzgórza. Z prostego powodu – przypominały jej ziemie jej stada, a co za tym szło – rodzinne krajobrazy. Co prawda brakowało tutaj wysokich, sięgających chmur górskich szczytów, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Wolne stada i tak nigdy nie dorównają krajobrazom miejsca, z którego Opętana pochodzi i do którego kiedyś wróci. Gdy wszyscy będą myśleli, że jej życie dobiegło końca – ona będzie je kontynuować. Przez wieczność, nie musząc już dbać o wolne stada.
Jak zwykle wybrała noc – gwieździstą, bezchmurną, piękną. Urosła przez ostatnie księżyce, można by rzec że jest już prawie wielkości w pełni dorosłego smoka. W rzeczywistości nie była zbyt duża, ale skrzydła sprawiały, że zdawała się być znacznie większa. Wkroczyła do wąskiego tunelu bez problemu, jej chude ciało bez problemu się w nim zmieściło. Pomieszczenie na końcu było dość duże. Ale ona nie oczekiwała towarzystwa, chciała pobyć tutaj sama, ze swoimi myślami. Na gałęzi drzewa przed wejściem siedział czarnopióry kruk.
Położyła się wygodnie, długi ogon cicho wił się po podłożu. W mroku widać było świecące, jadowicie liliowe ślepia oraz białe symbole po obu stronach jej szyi. A także śnieżnobiałe łuski podbrzusza, wyróżniające się na ciemnym fiolecie reszty ciała. Jej oddech był cichy, spokojny, powolny.

Licznik słów: 224
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Gwieździsta noc... wcale nie pasowała do niej. Była zbyt świetlista i wyrazista. Finezyjny często o tym myślał. O tym, że tę smoczycę powinien spotkać w noc pozbawioną gwiazd, w pochmurną noc podczas której nawet poświata słabego księżyca nie przebija się przez burą zasłonę. W takie noce on sam był duchem, niewidzialną sylwetką, której nawet oczy świeciły się słabo nie mogąc odbijać życiodajnego światła. W takie noce mógłby jej szukać, by paradoksalnie nigdy jej nie znaleźć, bo wtedy także jej biel i lilia nie mogłyby błyszczeć. Choć marzyłby i miał nadzieję, szukałby błękitu żarzącego się w piersi. Mógłby przysiąc, że ten lodowy błękit wydobywa się z serca.
Dlaczego miałby jej w ogóle szukać...? Nad tym też rozmyślał zamiast spać. Dlaczego o niej myślał? Na co potrzebne były mu te poszukiwania? Kim była... Nie miała wyglądu cudnych smoczyc, którym śpiewał ani ciepła przyjaciół, do których czuł przywiązanie. Była chłodniejsza nawet od jego ojca. Nieczuła i zamknięta w sobie. Wszystko chowała i nigdzie się nie pokazywała. O tak, była introwertykiem... Sama sobie dostarczała tyle ekscytacji, że nie potrzebowała szukać jej gdzie indziej. Nie musiała się też uśmiechać.
Z początku wydawało mu się, że natknięcie się na nią jest kwestią księżyca. Potem zmienił zdanie, bo choć przelatywał loty dystansu dziennie, nigdzie jej nie dostrzegł. A przecież musiała czasem wychodzić poza tereny Cienia. Albo choćby z legowiska, gdyż nad jej terenami też przelatywał i nigdy jej nie dostrzegł. Nie zrozumiał, że jej powietrzem jest noc, choć było to takie oczywiste. Ale on był naiwny, od początku. Nie rozumiał jej siły i ciemności, których powinien się strzec. Wręcz przeciwnie dawał się temu przyciągnąć. Próbował sobie to wytłumaczyć – chęć usłyszenia głosów bogów... nie, to zaczęło się, gdy tylko ją ujrzał. Jej liliowe oczy wszystko mu przekazały, choć był strąkiem fasoli i niczego nie wiedział o świecie. Ujrzał w nich osnute tajemnicą przeznaczenie, swoje przeznaczenie. Czuł to... Wiedział o tym.

Mimo to przestał jej szukać. Zapominał, zadowolony z takiego obrotu spraw. Był pewien, że zdoła się od niej uwolnić. Ale to była tylko zwodnicza chwila, droga do bólu. Miał zapomnieć, by znów poczuć to na nowo. Właśnie tej nocy, gdy jej nie szukał. Gdy o niej nie myślał. Gdy miał już wracać do Obozu, rozkoszować się nocnym lotem i podziwiać krajobrazy. Tej nocy, na Czarnych Wzgórzach poczuł jej zapach i zatrzymał się.
Zapach nie był dobijający, a jednak rozlał się po nim i rozsadził go. Stanął zapominając o wszystkim. Oczy błysnęły. Wszystko wróciło. Jakby ktoś uwolnił z komórek wspomnienia, które tam schował. Ruszył pośpiesznie za zapachem, a ponieważ trop nie był trudny i nie urywał się, wkrótce biegł już po skałach w jej kierunku. Widział ją przed sobą. Fioletowa smoczyca, biała pierś, błękit, liliowe oczy. Skrzydła nieproporcjonalne względem reszty ciała. Musiał ją zobaczyć. Poślizgnął się o jeden z kamieni, którym spływała woda i spadł w dół nad przepaść. Tu udało mu się wyhamować, choć z trudem. Oddychał ciężko wpatrując się w ciemność drzew. Rozejrzał się dookoła otrzeźwiawszy odrobinę. Wtedy dojrzał Cichą Jaskinię, kilka kroków przed sobą. Nie myśląc wiele podniósł się i ruszył powoli w tamtą stronę. Zatrzymał się jeszcze zanim przekroczył próg i nasłuchiwał. Musiała już wiedzieć o intruzie, oczywiście jeśli tam była. Chwilę zastanawiał się nad wejściem zanim postanowił wstąpić do środka i stać się widocznym na tle rozgwieżdżonego nieba. Stanął, wyrosły ponad stan samiec, w pozycji obronnej gotowy na nagły atak wściekłej niedźwiedzicy, ależ! Żadnej niedźwiedzicy. To była Kózka. Cała Kózka. Tak samo drobna jak wydawała mu się kiedyś, nawet z tymi ogromnymi skrzydłami. Liliowe, bystre oczy. Na jego pysku pojawił się szeroki uśmiech. Gdy ją widział zapominał, że ma do czynienia z zimną bestią. Teraz to była jego Górska Kózka.

Licznik słów: 607
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___W przypadku Aer Malekithei było odwrotnie – bo zupełnie nie myślała o tym czarnofutrym smoku, nie musiała się nawet wysilać. Jej umysł nie uznawał go za kogoś specjalnie godnego uwagi, dlatego też odłożyła go w ciemny kąt swej pamięci, nie był na razie jej w niczym potrzebny. Tak naprawdę nie spotkała jeszcze nikogo, kto specjalnie wyryłby się w jej umyśle. Nie był to nawet Kerrenthar, którzy przecież wygnał ją ze stada, a więc powinna pamiętać go aż zbyt dobrze. A mimo to fioletowołuski, przyrodni brat w ogóle nie cieszył się jej zainteresowaniem. Caranthaer? Z nim sytuacja była nieco inna. Skomplikowana.
Jedyne, co obecnie słyszała to własny oddech, bicie serca. Cisza w tej jaskini była aż zbyt idealna, zbyt perfekcyjna. A perfekcyjne rzeczy nie są wieczne, wręcz przeciwnie, są krótkotrwałe. Kruche, można je zniszczyć nawet najsubtelniejszym dotykiem, chociażby najsubtelniejszym stuknięciem pazura. Dlatego właśnie perfekcja zalicza się niemalże do pojęć abstrakcyjnych – jest zbyt nietrwała by w ogóle istnieć.
Usłyszała huk. Stłumiony huk, zgrzyt szponów, jakby ktoś przejechał nimi po kamieniu. Od razu wytężyła słuch. Cicha Jaskinia dopuszczała do siebie niewiele dźwięków z zewnątrz, ale coś tak donośnego nie mogło umknąć żadnemu czujnemu osobnikowi. Nozdrza samicy zwężały się i rozszerzały na przemian, próbując wychwycić zapach obcego. Drapieżnik? Nie, coś innego. Coś... Niepokojąco znajomego. Ale nie potrafiła przypisać tego zapachu do żadnej konkretnej kategorii.
Wtedy, w momencie gdy powoli coś zaczynało do niej docierać, zauważyła długi cień i czarną sylwetkę w wejściu jaskini. Wyglądał niczym cień – ale nie był cieniem. Rozpoznała lazur jego oczu. W jej gardła wydobył się podłużny, wężowy syk, gdy czarny jęzor wysunął się z pyska i smagnął powietrze, by znowu zniknąć pośród kłów.
Uśmiech. On się uśmiechał. To było takie... Odpychające. Radosne. Wesołe. Takie bezsensowne i beznadziejne. Czemu się uśmiechał? Nie potrafiła tego pojąć. Jej umysł w ogóle nie przyjąłby do wiadomości faktu, że on cieszy się na jej widok. Nawet nie przeszło jej to przez myśl, bo to było dla niej bardziej abstrakcyjne niż perfekcja.
W jaskini rozległ się cichy zgrzyt, gdy dwa czarne szpony prawego skrzydła przejechały po skalnym podłożu. Wyciągnęła skrzydło do tyłu, zaś lewe do przodu i wstała. Nie zamierza leżeć, nie kiedy ktoś jest tak blisko. To było poniżające, jakby była jego sługą. A ona nie służyła nikomu. Fioletowołuski przywódca Cienia myślał, że ma nad nią władzę, ale tak nie było. Był naiwny, myśląc że uda mu się nad nią zapanować. Może zapanować nad grupą zaślepionych chorą wiernością i fanatyzmem smoków, ale nie nad nią. Uważają ją za lekkomyślną, ale w rzeczywistości Keezheekoni jest jedyną normalną istotą w krainie szaleństwa i bezsensowności.
Normalną? Ależ ty jesteś totalnie popie***ona.
Zamknij się Matko.
Długi ogon przestał się poruszać, leżał bezwiednie na kamiennej ziemi. Jej fiołkowe oczy patrzyły prosto w lazurowe odpowiedniki tego, którego nazywają Finezyjnym. Była gotowa go zabić bez mrugnięcia ślepiem, jeśli tylko da jej pretekst. Był dla niej absolutnie nikim.
Gdybyś tylko mogła widzieć przyszłość...
Ostro zakończone łuski szyi zaklekotały cicho, gdy uniosły się cicho uderzając o koronę długich rogów, między nimi napięła się przecinana pasmami złota i srebra błona. Ostrzeżenie – nie podchodź bliżej. To teraz moje terytorium. Ty jesteś intruzem. Nie ma tu miejsca dla intruzów. Nie potrzebowali słów, przynajmniej ona tak sądziła. Miał się wycofać. Już. Natychmiast.

Licznik słów: 537
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
To było niesamowite. Po prostu nieziemskie zjawisko. To, że rozpływał się w uwielbieniu, gdy się złościła. Nie docierało do niego, że w rzeczywistości wpada w dziki szał, że jest gotowa go zabić, pozwolić krwi wylać się, a wnętrznościom wypaść. Nie dostrzegał jak żądne śmierci są jej oczy, gdy podnosiła łuski i napinała się z wściekłości. Ona była narzędziem zbrodni. Katem zesłanym z niebios. Gdy pokonał chłód i ciszę jej ciała, poprzednim razem na cmentarzu, właśnie do tej magmy dotarł. Burzliwej i topiącej tkankę oraz duszę.
Perfekcja nie istnieje. To skrajność i mara, potworność, niemożliwa potworność. A zatem nie mogła być perfekcyjna, choć zdawała się w swej wściekłej skrajności perfekcyjna. Ale była idealna, jak idealna jest noc usiana światłem. Ideał to bowiem harmonia, a harmonia nie jest już abstrakcją.
On widział ją zupełnie inaczej. Jej złość wydawała mu się nie tyle piękna, co urocza. Bawiła go. Sam nie mógł tego zrozumieć, ale nic nie wprawiało go w tak dobry humor, jak jej szał. Dlatego mógł uśmiechnąć się tylko szerzej, jak ojciec kręcący głową na fochy swojego pisklęcia. Był bliski wybuchnięcia, ale w ostateczności nie wydał z siebie upragnionego chichotu. Rozluźnił się widząc że Kózka nie postanawia zamienić się w prawdziwego lwa. A zatem nie była tak szalona. Wyobrażał sobie, że wyskoczy niby strzała, by zabić przeciwnika kimkolwiek był. Ale była rozważna. Tylko zrzucenia w przepaść mógł się obawiać. A ostrzeżenie w postaci napiętego ciała. Zignorował to, jakby myślał, że to element gry, cudnej gry, jak cudna wydawała mu się jej złość. Zresztą on nie zamierzał żegnać się z życiem. Nie był już bowiem Finezyjnym, choć tak jeszcze o sobie myślał, a Subtelnym Gniewem, wojownikiem Życia. Być może nie powaliłby jej jednym machnięciem łapy, ale nie dałby się od razu zabić.
Ruszył do przodu. Powoli jednak, nie chcąc rzucić się na tak płoche zwierzę jakim jest smukła górska koza. Stąpał powoli wbijając wzrok w jej liliowe ślepia. Wiedział, że jej nie zaczaruje. Nie należała do takich samic. Gdyby należała, byłoby o wiele łatwiej. A on w jej obecności wiedział, że łatwizna nie jest mu na łapę. Ciemność jaskini nie pozwalała dostrzec poruszających się pod skórą mięśni, ale jego kroki były mocne, a im bliżej był, tym bardziej górował nad niższą od siebie smoczycą. Ale tylko wzrostem, w głębi serca czuł, że jest jej fasolką i sługą. Tamta noc przepływała mu we wspomnieniach tak mglista i niewyraźna. Wtedy był w jej obliczu zajączkiem.
Przystanął kilka szponów od smoczycy, a przynajmniej miał przystanąć, jeśli nie zaatakowałaby go w czasie marszu. Nie posadził zadu, bo miał poczucie, że lenistwo mu teraz nie popłaci. Przy niej należało być przygotowanym na wszystko. Ale w przeciwieństwie do niej, nie napiął mięśni. Nie chciał by się wycofała. Z uśmiechem oglądał jej pysk nie mogąc ukryć zadowolenia z kolejnego spotkania. A zatem odnalazł ją.

Licznik słów: 464
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Czuła się, jakby celowo ją prowokował. Jakby ten jego uśmiech był tam właśnie po to, by jeszcze bardziej ją rozwścieczyć, by agresja tętniąca w jej ciele mogła się wydostać. To dość zabawne, ale wciąż traktowała go neutralnie, mimo wrogiego nastawienia – nie był dla niej wrogiem. Jeszcze nie. Było blisko, ale póki co dawała mu szansę na zmianę swojej postawy. Nie skorzystał z okazji i podszedł bliżej. Wargi uniosły się lekko, odsłaniając nieznacznie czarne kły, kilka kropel równie czarnego, acz nieszkodliwego jadu spłynęło na kamienne podłoże. Ale w ciemnościach, jakie tutaj panowało samiec i tak prawdopodobnie by tego nie dostrzegł. Dumnie wyciągnęła szyję i uniosła rogatą głowę, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z jego wręcz śmiejących się ślepi. Chciała mu je wydrapać, ale coś jej zabraniało. A fakt, że ktoś lub coś jej czegokolwiek zabrania tylko bardziej ją irytował, był iskrą wśród wysuszonej na wiór roślinności.
Wśród bieli jej łusek pojawiła się znajoma, cieniutka siateczka lodowego błękitu. Powoli zaświeciła w okolicy gardła, idąc kawałek niżej... Ale zatrzymując się w pewnym momencie, świecąc jeszcze przez chwilę, by wkrótce zniknąć. Jej ślepia zaświeciły mocniej, by znowu przygasnąć, a jednak wciąż lśnić mimo niemalże absolutnego mroku. Milczała, badając jego postawę. Jego irytującą postawę. Dlaczego nie rzucić się na niego teraz, od razu? Jego gardło jest tak blisko, wystarczyłby jeden błyskawiczny ruch łapy, bądź też w jej przypadku skrzydła. Ciekawe, czy gdy uchodziłoby z niego życie też by się uśmiechał. Zastanawiała się nad tym o kilka sekund za długo.
Rozwidlony jęzor znowu wysunął się z jej pyska, przecinając powietrze. Które zdawało się gęstnieć z każdą chwilą, jakby miało zaraz powalić oba smoki swym nieznośnym ciężarem. Oddech Opętanej stał się cięższy, nieco chrapliwy, jak u śpiącej bestii.
– Upadłeś – słowa w końcu wyszły z jej pyska. Jeden, krótki, niezrozumiały i z pozoru wręcz pozbawiony sensu i kontekstu wyraz. Finezyjny mógł wyczuć zmianę w dźwięku. Gdy ostatnio ją słyszał niemalże szeptała, teraz jej głos wyraźnie zyskał na swej głębokości. Nie powiedziała nic więcej. I, o zgrozo, prawy kącik jej pyska uniósł się w praktycznie niezauważalnym, nieco drwiącym uśmiechu. A jednak uśmiechu. nie rozluźniła się jednak, wciąż spinała mięśnie. I niewykluczone że zaatakuje, chociaż mogłoby się zdawać że jej agresja słabnie. Wręcz przeciwnie – to słowo, z pozoru chłodne i beznamiętne, miało odsunąć atak szału o kilka minut, może jedną minutę. A może kilka sekund, ciężko stwierdzić.

Licznik słów: 392
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
A jednak postanowiła się powstrzymać, by go nie zabić. Gdyby Finezyjny dopuścił do siebie fakt, że istnieje realne zagrożenie agresji, z pewnością doceniłby jej próby zastopowania. On jednak ani na chwilę nie poczuł się zagrożony. Był niezmiernie szczęśliwy, a jego radość rosła i rosła, jakby jej widok napełniał go nową energią.
Powiedziała to słowo, by zyskać na czasie. On jednak wziął je do siebie i próbował rozgryźć. Przez krótką chwilę, bo potem ujrzał uśmiech na jej pysku. Jej uśmiech – drwiący i słaby, lecz w jego wyobraźni mogła się uśmiechać tylko w ten sposób. Serce urosło mu w piersi i niemal nie wyrwało się na zewnątrz. Słowo "upadłeś" wyparowało, zniknęło z tyłu jego głowy. On sam uśmiechnął się jeszcze szerzej połechtany jak małe pisklę. Zresztą miał coś w sobie z pisklaka. Był rosły, ale jakby wiecznie młody. A oczy błyszczały mu, jakby właśnie się wykluł i ujrzał słońce. Zwłaszcza w kontakcie z nią, a może na razie tylko wtedy.
Odnalazłem cię – powiedział to, co wcześniej przyszło mu przez myśl. Jego głos brzmiał pewniej niż ostatnio, nie był już zachrypnięty. Nie był też niski, raczej młodzieńczy i śpiewny. Gładki jak czyste nuty u dobrego barda. Pasował do jego uroczego czarnego pyska ozdobionego dwoma kamieniami chłonącymi lazur. – Wiedziałem, że to musi się stać, ale jeśli mam być szczery, czekałem nawet zbyt długo – dodał. Czy zdziwiłoby go, że ona nie czekała? Ani trochę. Choć był naiwny, czuł także że jest dla niej okruchem. Nie był dla niej ważny, o nie. Ale był jej przeznaczeniem. Ona miała stać się jego panią. Choć może nie obrazował sobie tego w ten sposób. Nie mógł by pogodzić się z podległością w tak młodym wieku.
Podniósł ogon. Nie mogła tego widzieć w ciemności. Podniósł i zaczął niepewnie przesuwać go przy łapach wzdłuż boku. Przystawał, kiwał się, nie był pewny czy powinien się poruszać. W powietrzu był niesłyszalny. Żył własnym życiem, więc oczy samca nie zdradzały jego ruchów. Zresztą były zajęte wpatrywaniem się w Kózkę.
Złościsz się jak wtedy. Dokładnie jak wtedy. Ale podoba mi się twoja złość, więc chyba nie zawaham się ci podpaść, moja kochana Kózko – powiedział całkiem wesoło i beztrosko, jakby nie wiedział, że zaraz będzie musiał bronić się przed wściekłością zranionej owieczki. A może po prostu nie wiedział. Ogon zatrzymał się niezdecydowany. Najpierw musiał ją sprowokować słowami zanim spróbuje ją sprowokować dotykiem.

Licznik słów: 393
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Wraz z jego radością w niej budził się coraz większy gniew. Była wściekła, że się cieszy. Chciała by był wściekły, lub przynajmniej zirytowany. Nie ważne dlaczego, po prostu tego chciała. Wtedy wiedziała, co robić, tymczasem nie miała absolutnie żadnego doświadczenia w kontaktach ze smokami radosnymi, wesołymi, tryskającymi optymizmem i pozytywną energią. To było takie obce.
Czarne źrenice zwęziły się a potem znowu rozszerzyły, by wpuszczać jak najwięcej światła. Długi ogon zaczął wić się niespokojnie, jak wąż chwilę przed atakiem na swoją ofiarę.
– Odnalazłeś – przyznała – Tylko po to, by znowu mnie zgubić. Potem znajdziesz mnie ponownie. I ponownie stracisz z pola widzenia. I tak do samego końca – jej złość, o dziwo, na chwilę przygasła, chłód zdołał zapanować nad szalejącym ogniem. Ale tylko na chwilę – bo ogień prędzej czy później wygrywa. Lód nie ma szans w starciu z niszczycielką mocą płomieni, niszczących wszystko na swojej drodze.
– Skoros gaomagon ao gīmigon nūmāzma vēdros? Co ty możesz wiedzieć o złości? – wysyczała przez zaciśnięte zęby, jeszcze bardziej uniosła szlachetny łeb, jej oczy ponownie rozbłysły jadowitym, chorym światłem.
– Szukałeś mnie – stwierdziła już spokojniej, ale zdecydowanie nie można powiedzieć, by była spokojna. Wciąż spięta, niczym dziki kot szykujący się do skoku na swoją ofiarę. To był odruch. Odruch łowcy. Odruch zabójcy. Nie umiała się rozluźnić.
– Odnalazłeś. Czy czerpiesz z tego jakąś satysfakcję? – zapytała, ale najwyraźniej nie oczekiwała odpowiedzi, bo wyminęła go lekceważąco i ruszyła w stronę korytarza, który miał doprowadzić ją do wyjścia z jaskini. Miała dość. Długi ogon szurał po ziemi, szpony stukały o kamień z cichym klekotem. Była gotowa do obrony, gdyby spróbował ją zaatakować. Chciała odejść. I, na bogów Otchłani, niech nikt nie próbuje jej zatrzymywać.

Licznik słów: 283
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
I sprowokował ją.
Jej pierwsze pytanie nie było błyskotliwe. Swoim ciałem i głosem udowadniała, że wiedział bardzo wiele o jej złości. Nie potrafił zgłębić jej czynników, powodów i istoty, ale wiedział to, co chciał wiedzieć – jak ją wywołać. Owszem. Czerpał z tego satysfakcję. Szaloną satysfakcję, która malowała się na jego pysku jak rozszarpujące się, wirujące chmury. Jej źrenice zwężały się i rozszerzały, jego także, ale subtelniej i w innym celu. Kąciki ust podnosiły się i słabły, jakby toczył jakąś bitwę ze swoją własną radością. A może był po prostu podekscytowany. To słowo było jakby nie wystarczające. Był podniecony. Najpierw ruchy nieba na pysku, potem stojąca sierść i drżenie w każdej komórce. Żołądek. Żołądek kurczył się i przejmował chłodem. Emanował niezwykłym uczuciem. Ale to uczucie o dziwo było lodem, nie ogniem. Nie spalało go, lecz zamrażało. Osłabiało, usypiało, uśmiercało.
Ogień determinował, wściekał, złościł. Podgrzewał ciało do życia. A czasem spalał – tkanka, po tkance. Czy jednak wygrywał zawsze? Nie wszędzie miał władzę, nie wszystko mógł strawić. Lód mógł zakleszczyć każde źdźbło trawy i każdy kamień swym ziąbem. Mógł czasem zakleszczyć ogień. Żaden nie miał władzy ostatecznego wygrywania. Nic tego nie miało. Nic nie mogło być pewne, że zwycięży. Jeśli teraz rzucą się na siebie, także nikt nie będzie tego wiedział. Dopóki nie zgaśnie iskra.
Duma. Ona porwała go jeszcze mocniej. Sam uniósł łeb do góry i wydał z siebie dźwięk, którego nie mógł wstrzymać. Jej duma była jak uderzenie w policzek lub kopnięcie błyskawicy. Nie musiała zadawać kolejnego pytania. Czerpał z tego nie satysfakcję, lecz życie. Nie mógłby zrozumieć, jak wytrzymał te księżyce w stagnacji i jedynie marząc o niej coraz bardziej abstrakcyjnie i dziko.
Może dlatego zrezygnowała z oczekiwania na odpowiedź i ruszyła ku wyjściu. Finezyjny wrócił do siebie, a potem skoczył ku wyjściu wykazując się swoją zwinnością i zagrodził jej drogę. Stanął w wejściu w pozycji walczącej, jakby chciał bronić świata zewnętrznego przed nią. Tak powinien robić. Lecz niestety prawda była bardziej przyziemna. Nie chciał jej wypuścić. Za żadne skarby. Zamierzał się cieszyć jej obecnością do samego rana. Przez chwilę stał wpatrzony w nią w zdenerwowaniu. Sam spiął się jak łowca, choć nie sądził by było to dobre. Spięcie ograniczało ciało, męczyło mięśnie i odbierało tajemniczość. Mógł mieć jej nawet za złe, że psuje własną skrytość tym ciągłym napięciem.
Po chwili uspokoił się rozumiejąc po części, dlaczego postanowiła uciec. Zamierzał walczyć jak lew, gdyby uparła się przy odejściu, na razie jednak złagodził spojrzenie i nie wrócił do śmiałego uśmiechu.
Wybacz. Obraziłem cię – powiedział niechętnie i wypuścił głośno powietrze. Może wcale nie lubiła takich gier. Może była jak inne smoczyce i potrzebowała więcej subtelności. A co jak co, on powinien się o nią pokusić. – To było niepotrzebne.

Licznik słów: 451
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Długi ogon podążał za nią, zbyt długi by mogła utrzymać go nad ziemią, więc jedynie wił się po podłożu z cichym sykiem. Twarde łuski nadawały owej części ciała jeszcze bardziej wężowego wyglądu. Nie spodziewała się, że zagrodzi jej drogę. Spodziewała się ataku z jego strony. Jej instynkt był wykształcony pod tym właśnie kątem – albo zostajesz puszczona w spokoju, albo zaatakowana. Nie ma poziomu średniego. To proste rozumowanie typowe dla drapieżnika.
Dlatego właśnie była zaskoczona, widząc czarne cielsko przesłaniające wejście, jego pozę gotową zarówno do ataku jak i obrony. Zatrzymała się, uniosła głowę na długiej szyi, jej ślepia znowu zaświeciły. Powstrzymał ją, zablokował.
Postawił się jej, postawił się jej woli.
To było dziwne. Niby normalne, a dla niej dziwne i abstrakcyjne. Inaczej postrzegała otaczający ją świat i właśnie dlatego świadomość tego, że ktoś się jej sprzeciwia, była czymś niezrozumiałym, niepojętym, chociaż w tutejszej hierarchii była nikim. Czysta abstrakcja. Bardziej abstrakcyjna od perfekcji. Zaskoczenie szybko zostało zamaskowane maską chłodu i spokoju, którą zazwyczaj nosiła.
– Nie musiałbyś prosić o wybaczenie, gdybyś najpierw zastanowił się nad tym co robisz i mówisz – rzekła jedynie, chociaż nie było w jej głosie karcącej nuty – to była raczej rada aniżeli faktyczne pretensje do jego osoby. Rozwidlony język znowu wysunął się z jej pyska i smagnął powietrze, liliowe ślepia wciąż utrzymywały kontakt z jego lazurowymi odpowiednikami.
– Dlaczego mnie szukałeś? – zadała w końcu to kluczowe pytanie, bowiem odpowiedź była dla niej tajemnicą. Nie była w stanie zrozumieć jego motywacji, chociaż jej wzrok próbował sięgnąć do samych głębi serca i duszy, tego nie widziała. Było przed nią ukryte. Albo było na samym wierzchu, tuż przed nią, ale zbyt abstrakcyjne dla jej umysłu by w ogóle mogła to dostrzec. Jeśli czegoś nie wiedziała, nie bała się pytać. Pytania dawały odpowiedzi, odpowiedzi dawały wiedzę, wiedza dawała władzę. Władza, chociaż niewątpliwie doprowadzała do upadku, to dawała też siłę. A to, jaki użytek zrobi się z siły, może mieć wpływ na losy całego świata i wszystkich jego mieszkańców.

Licznik słów: 329
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Widział to. Uczył się w szkole dostrzegania wszelkich ruchów ciała. Każde drganie w kącie oka było punktem obrazu, jaki tworzył w głowie. Ten długi ogon już wcześniej nie umknął jego uwadze. Był niepoprawny. Tak jak i ona. Niewygodny i pozbawiający możliwości swobodnego utrzymywania równowagi. Oceniał ją także jako przeciwnika, bo musiał być gotowy na każdą ewentualność, a po drugie... był po prostu ciekawy, jak groźnym jest drapieżnikiem Wydawało mu się, że najgroźniejszym ze wszystkich. I nie dlatego, że miała siłę i spryt w walce. Tego nie wiedział.
Zawsze był poziom średni. Właściwie cały świat był poziomem średnim. Nie było typowych, przewidywalnych skrajności. Zdarzały się rzadko i były zadziwiające. Ona przyszła tu ze świata ciemności i światła, lecz dotarła do miejsca gdzie światło walczyło z ciemności w niekończącej się wojnie. Mogło jej się tylko wydawać, że jedna ze stron wygra. Ale to było niemożliwe.
On był zaskoczeniem. Wiedziała o tym od samego początku. A zwłaszcza odkąd spotkali się w tej jaskini. Bo on nie chciał jej zabić, ani przejść obok. On chciał ją dotknąć. I o dziwo nie po to, by zadać jej ból. Choć kto wie czy właśnie tak by się nie stało? Właściwie nie miała racji. Dla niej była kimś. Wydawało jej się pewnie, że w prawach tego świata mógł robić co chciał. Ale tak naprawdę postawił się jej, będąc po jej władaniem. Czy zasługiwał na karę?
Uśmiechnął się słysząc jej słowa i rozluźnił trochę. Ucieszył się, że mu nie ucieka. Skinął głową. Miała absolutną rację, zwłaszcza gdy mówiła tak łagodnym głosem. Poczuł zadowolenie, że udało mu się wykrzesać z niej to czysto smocze zachowanie.
Masz rację – powiedział tuż przed tym jak zadała pytanie. Ich głosy nałożyły się na siebie. U Finezyjnego wywołało to rozbawienie, u Kózki... kto wie. – Szukałem cię, bo byłem pewny, że jest nam przeznaczone zobaczyć cię znowu. Być może zdałbym się na los. Ale myśl o tobie goniła mnie na jawie i we śnie. Czemu to nie wiem. Może żyję złudzeniem, lecz jestem święcie przekonany, że stanowisz dla mnie bramę do sensu – odpowiedział nie owijając w bawełnę.

Licznik słów: 346
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___No właśnie. On chciał jej dotknąć. A ona nie przywykła do dotyku. Nie, błąd. Ona przywykła do niego ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Dotyk nieodmiennie kojarzył jej się z bólem, cierpieniem, karą. Za każdym razem gdy ktoś jej dotykał, była to matka. Niezadowolona z poczynań córki, zostawiała na jej ciele szramy po kłach i pazurach, raz nawet rzuciła o ścianę kamiennej jaskini, nieomal łamiąc przy tym kości fioletowołuskiej. To nie było wychowanie, to nie było dzieciństwo. Życie z Ankaą było lekcjami survivalu. Albo jedną wielką lekcją survivalu.
Zabawne, że Opętaną i Finezyjnego poniekąd "coś" łączyło. Ale nawet gdyby o tym wiedzieli... Jak dziwnie by to brzmiało? "Finezyjny, a wiesz że moja matka miała romans z twoją babcią?" Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać.
Podczas gdy samca rozbawiło to nałożenie się na siebie ich głosów... Kózkę to nieznacznie rozdrażniło. Nie lubiła, gdy ktoś jej przerywa, wtrąca się, nawet zupełnie nieświadomie. Ceniła sobie wolną przestrzeń, także w przypadku rozmowy, dlatego też fakt iż samiec odezwał się niemal w tym samym momencie co ona wzbudził w niej lekką irytację, która chociaż nie była zauważalna w mowie jej ciała, to na uderzenie serca pojawiła się w liliowych ślepiach.
Brama do sensu. Jak coś, co sensu nie ma, może być właśnie tego bramą? Wypuściła wolno i chrapliwie powietrze, które owiało swym chłodem pysk Finezyjnego stojącego tuż przed nią.
– Więc znalazłeś bramę. I sądzisz, że tą bramą jestem ja – powiedziała w końcu, gdy jej umysł zdołał przetrawić tą zadziwiającą dla niej informację.
– Ale znalezienie bramy to jedno. Zakładając, że to właśnie ja, bo może jesteś w błędzie. Ale nawet jeśli masz rację – to jak twoim zdaniem tą bramę należy otworzyć? Jakiego klucza użyć? – zapytała, długie pazury tylnych łap cichutko skrobały podłoże. To pytanie było w pewnym sensie podchwytliwe. To był test. Test na inteligencję. Czas zobaczyć, czy Finezyjnemu uda się go zaliczyć, czy może go obleje. Ma jedną szansę – tutaj nie ma terminu poprawkowego.

Licznik słów: 326
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Gdyby to wiedział... On nauczył się co to miłość i przywiązanie. Dziadek dał im radość dzieciństwa, ojciec pokazał służbę ukochanemu stadu. Wiedział co to dotyk, dobry i przyjemny. Znał uczucie szczęścia, gdy ciepłe futro otula twoje. Mógłby i jej pokazać takie ciepło. Mogłoby być czułe i zdystansowane, mogłoby być gorące i głębokie. Gdyby wiedział, marzyłby, żeby zapomniała czym jest dotyk bólu i nienawiści. Nie wiedział jednak nic. A nawet imię Dwuznacznej Aluzji nic by mu nie powiedziało. Może Ciche Wody wspomniał mu o niej kiedyś. Lecz nawet i tego nie pamiętał...
Ciche Wody. Stanął mu przed oczami. Finezyjny wcale nie chciał go widzieć w tej chwili. Jego starego pyska uśmiechającego się fałszywie. Za złudną uprzejmością kryła się nieukarana zdrada. Napawał go coraz większym obrzydzeniem. Nie powinien mu się pokazywać. Nie w tej cudownej chwili, gdy w końcu ją znalazł. Kuj żelazo, póki gorące. W końcu samice, gdy nie widzą zainteresowania swoją osobą...szybko uciekają tam, gdzie to zainteresowanie dostaną. W tym mam wrażenie tkwi sekret.
Bzdura pomyślał. Cichemu wydawało się, że wszystkie smoczyce są takie same. Ale on znalazł inną. Wyjątkową. Z nią musiał obchodzić się jak z kwiatem, jak z rosiczką. Dotykać delikatnie, a gdy zaatakuje bronić się zawzięcie. Była zatem kózką i rosiczką. Mogła kopać i gryźć. Ale mogła też być piękna.

To prawidłowy osąd – odpowiedział poważniejąc. Jego pysk wyrażał to głębokie przekonanie, ale w jego wzroku była jakaś czułość. Coś, co pewnie także było dla niej obce. – To jak zawsze ta kująca tajemnica. Jeśli znajdę klucz to pewnie przypadkowo. Prędzej go nie zauważę. Minę lub zgubię. Możesz być niewłaściwą bramą. Taką w którą wejdę i nie będę mógł wyjść. Ale jesteś moją bramą.
Właściwie znów mówił instynktownie. Nie przemyślał tego wcześniej, a jednak to, co wylewało mu się z ust było jego zdaniem właściwie i logiczne. Może tkwiła w tym nutka pochlebstwa. Może próbował się przez to zbliżyć. Ale sam był pewien, że mówi o swojej przyszłości.
Zabiłem smoka – wyrzucił nagle z siebie, a potem... zbliżył do niej swój pysk i liznął ją po buzi nie zważając na to czy szczęka otworzy się w złości czy z gardła zionie na niego śmiercionośny lód. Oddalił się powoli i spojrzał na nią, nie wiedząc czego się spodziewać.

Licznik słów: 372
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Ona w ogóle nie chciała poznawać miłości, poznawać przywiązania. Ona cieszyła się z tego, co ma obecnie. Wiedziała, co to szacunek, co to podziw, wiedziała jak mieszać to z odpowiednią dozą strachu. Znała te uczucia... Ale nie darzyła nimi nikogo w wolnych stadach. Ani Heulyn, karminowołuskiej uzdrowicielki, która mimo wszystko zasługuje na szacunek ze względu na to co robi. Sombre, swej przyrodniej siostry. Nawet Kerrenthara przewodzącemu Cieniowi. Nikt nie zasłużył na jej szacunek, nikogo z tych smoków nim nie darzyła. Byli dla niej absolutnie neutralni. Może to się kiedyś zmieni – ale dopóki nie zrobią czegoś, co jasno wskaże jej odpowiednią emocję do przydzielenia, neutralni pozostaną. I tak może być już na zawsze, bo z neutralnością w pełni da się żyć.
Samice pragną zainteresowania. I samce też. W tym wypadku płeć nie ma znaczenia. Kłamstwem jest to, że każda samica go szuka. Opętana nie. Nie potrzebuje go. Wręcz go unika. Unika innych smoków, unika bycia w centrum uwagi, unika spojrzeń. Owszem, jeśli już musi, to zaczyna rozmowę. I gra z rozmówcą w swoją słowną grę, w której i tak to ona zawsze wygrywa. Bo zazwyczaj tylko ona wie, że w tą grę gra. Ale nawet jeśli wie o tym także druga strona – to druga strona po prostu nie zna zasad i nie może wygrać.
– Jestem twoją bramą – powiedziała w końcu po długiej przerwie, po długim milczeniu, milczeniu tak idealnym, że słyszała jedynie bicie swojego serca i ich przeplatające się oddechy.
– Bramą, która doprowadzi do twojej zguby. Bramą, z której nie wyjdziesz. Przechodząc przez nią zostawisz stare życie, zostawisz swoją rodzinę, zostawisz swoich przyjaciół. Będę tylko ja. Będę twoją Matką. Będę twoją Przeklętą Matką – słowa wypowiadała spokojnie, bez emocji, nawet jej ślepia nie zabłysły. Owszem, świeciły w mroku tak jak zawsze, tak jak białe znaki zdobiące obie strony jej szyi. Ale nie było w nich już żadnych iskierek.
Teraz Subtelny Gniew musiał podjąć decyzję. Albo przejdzie przez bramę, wejdzie do krainy z której nie ma wyjścia. Albo zostawi bramę za sobą, by nigdy, już nigdy jej nie odnaleźć. Zniknie, rozpłynie się we mgle. Będzie musiał znaleźć sobie inną, chociaż niekoniecznie już właściwą.
I wtedy czar prysł.
To ciepło na jej pysku, ciepło jego języka... Wszystkie negatywne emocje, cała irytacja, wszystko... To liźnięcie, ta oznaka czułości była iskrą, która wpadła w wysuszone liście, w wysuszoną na wiór trawę. Nie chciała nawet panować nad swoją złością. Uniosła prawe skrzydło, ustawiając pod kątem dwa szpony, które błyskawicznie pomknęły na spotkanie z pyskiem Subtelnego Gniewu. Miały zostawić na jego lewym poliku dwie cienkie, ale długie szramy. Możliwe nawet, że mające naruszyć ślepia bądź nozdrza, może jedno i drugie. Krwawiące. Chciała zobaczyć lejącą się po jego pysku, czerwoną posokę, pragnęła tego widoku, pragnęła móc jej potem posmakować. Pragnęła. Pożądała.

Licznik słów: 458
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Finezyjny podejrzewał, że to się stanie. Nie sądził, aby dała się uwieść jego liźnięciu. Zresztą nie był wprawiony w zaloty. Tylko próbował. Znów powrócił do prowokacji, teraz trochę subtelniejszej niż szpilki wsadzane w jej dumę. Gdyby jednak poddała się, prysłby jego czar. Okazałaby się zwykłą samicą, która pragnie zainteresowania. Testował ją. Sam grał w grę, której zasad nikt nie znał. Te dwie gry przeplatały się ze sobą niezrozumiale. Każdy wygrywał swoją, lecz nikt nie wygrywał wspólnej. Teraz jednak nie zawiodła go.
Widział i słyszał skrzydło. Świst zdradził jej zamiary, ale Gniew nie uciekł. Czekał aż kolce przetną jego policzek. Dał się odrzucić na bok uderzeniu. Ustał w tej pozycji nieruchomo. Zignorował szczypanie i nic nie powiedział. Po chwili podniósł do policzka łapę i potarł zadrapanie ukazując jasną skórę schowaną pod czarną sierścią. Futro skleiło się od czerwonej posoki. Trudno było dostrzec ją w ciemności, choć łapa z wierzchu była jaśniejsza. Powoli, jakby nieśmiało, przybliżył ją do ust i polizał. Metaliczny posmak zapłonął w jego paszczy i w umyśle. Zasmakował krwi po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie odważył się. Wydawało mu się to niestosowne. W tej chwili zapomniał o tych wątpliwościach.
Podniósł na nią niewzruszony wzrok.
Pragnę sprawiedliwości – odpowiedział zapominając o zbliżeniu i swoim pożądaniu. – Pragnę aby zdrajcy pożałowali. Niektórych z nich chcę zabić. Daj mi sprawiedliwość, a pójdę za tobą wszędzie. Będziesz moją Matką. Jedyną matką – powiedział, po czym przechylił znów łeb, by miała przed sobą jego krwawiący policzek. Chciał, aby polizała go, zasmakowała jego krwi i wiedziała, że on che podpisać pakt z demonem.

Licznik słów: 259
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Więc grali we własne gry, rzucali własnymi kośćmi, przesuwali po swoich szachownicach swoje własne pionki. On był królem swojej, ona królową swojej. Ale on nie miał królowej – ona nie miała króla. Bo ich nie potrzebowali. Silny władca nie potrzebuje u swego boku nikogo. On może radzić sobie sam, jeśli tylko nie zabraknie mu sprytu, siły i determinacji. Przywódcy stad. Prorocy. Duchy. Fałszywi bogowie wolnych stad. Oni byli tylko pionkami, każdy ich ruch był od czegoś uzależniony. A oni byli królem i królową swych własnych, osobnych szachownic. To oni decydowali o tym co ma być, jak ma być, kiedy ma być. To była władza którą posiadali, o której wiedzieli i z której bezczelnie korzystali, by mieć z tego korzyści.
Poczuła to znajome uczucie, gdy szpony przecinają skórę i pierwszą warstwę mięśni. Ciepła krew rozlała się po jej pazurach, kilka kropel sięgnęło łusek, malując ich fiolet swą żywą czerwienią. Z początku nie czuła nic. Ale potem... Poczuła krew. Nie było jej zbyt wiele, ale była tak blisko, była tak świeża, tak piękna, tak pociągająca. Wołała ją do siebie, to było nawoływanie zjawy wśród ciemności, nawoływanie ducha na cmentarzu.
– Podążysz za mną w ciemność i ciemnością się staniesz. Zdrajcy będą skąpani we własnej krwi, niezdolni do nawoływań o pomoc gdy oddech będzie uciekał z ich piersi. Ich śmierć zapewni nam życie. Śmierć niegodnych i bezwartościowych będzie naszą esencją.
Jej głos był głębokim, wibrującym szeptem przecinającym ciszę niczym ostry sztylet. Jej wściekłość zniknęła, znowu schowała się w jej sercu, czekając na następną okazję do pokazania się światu. On. On będzie Pierwszym, który podąży za Nią. Pierwszy z Przeklętych, Pierwsze Dziecię Przeklętej Matki.
Przecięła szponem delikatne łuski podgardla. Cienko, gładko, na tyle by kilka kropel jej krwi splamiło śnieżną biel jej łusek. Zbliżyła swój łuskowaty pysk do jego polika, czarny, rozwidlony język zasmakował jego krwi, rozkoszując się jej smakiem, zapachem, jej życiową esencją. Palcami skrzydła, splamionymi teraz także jej krwią dotknęła jego pyska, zostawiając na sobie Jej esencję. Teraz należał do niej, tak jak nigdy nie będzie należał do swojej rodziny, do swojego stada. Należy do niej, a ona należy do Otchłani.
– Teraz upadłeś. Upadłeś na szczyt – przemówiła, odsuwając swój pysk i patrząc na niego. Dokonało się. Pierwszy przeszedł przez bramę i wszedł do krainy Przeklętej, bez możliwości powrotu. Teraz musi podążyć za nią. Albo zginie.

Licznik słów: 385
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
I w końcu miała rację.
Świat ten nie należał ani do zwycięzców ani do przegranych. Świat ten nie należał do nikogo i z nikim się nie scalał. Był jak materia oddzielona od innych powietrzem dającym złudzenie nierozerwalności. Ale tak naprawdę wszyscy byli osobnymi duchami.
A każdy ten duch. Uwięziony w materii, w której mógł dać się uwięzić lub którą mógł rozsadzić. Każdy ten duch miał swoje pole. I tylko na tym polu mógł nie mieć złudzenia wygranej, lecz cieszyć się prawdziwym zwycięstwem. Można zwyciężać tylko nad sobą. Nie dać się demonom przeszłości, prawom teraźniejszości i ograniczeniom płynącym z kolejnych dni. Wygrywać samego siebie. Pokonywać materię, wchodzić w nią i wychodzić z niej. Być w sobie i poza. Mieć władzę nad własnym działaniem.
On chciał taką mieć. Chciał wygrywać i dominować. Chciał pozbyć się złości na swoją bezradność. Zemsta. Tak, to zemsta przepełniała go i śniła się po nocach. Nagle pozwolił jej przepełnić jego umysł. Pozwolił scenom ukazać się w całej okazałości. Widział jak rozszarpuje gardło Cichego, jak go dusi, jak wgryza mu się w szyję. Pragnął go spalić. Jego i zdrajców. Chciał ich wrzucić do rzeki, jak wrzucił Niewidocznego Kolca. Utopić złodziei.
Jego oczy były szalone. Źrenice rozszerzyły się, jak dwie otchłanie pośród pustkowia. Zasmakował jej w krwi szybkim liźnięciem. Jakby w transie. Jej smak na języku był najprawdziwszą rzeczą, jaką czuł w swoim życiu. Był gotowy za nią pójść. Wkroczyć w bramę sprawiedliwości. Przepełniło go zadowolenie. Miał rację, gdy jej szukał. Miał rację, gdy mówił, że jest jego przeznaczeniem.
W ciemność odchodzę i nią się stanę,
lecz ciemności nie widać pod mroczną osłoną,
lecz tylko w świetle, więc w świetle powstanę,
a światło widać będzie pod mroczną koroną.

Nikt nie ujrzy mroku, gdy w światło spogląda,
ale ty ujrzysz światło, gdy spojrzysz w otchłanie.
Dla ciebie nocą, lecz dniem gdy obcy pożąda
by sekret niósł strach, gdy nikt się nie stanie.

A tajemnica sama wybierze swych panów
i zaślepieni światłem, nie dojrzą zagłady,
gdy przyjdzie do nich w szpiku naszych kłów,
bez ostrzeżenia i bez ogłady
– wyszeptał i powoli, ale śmiało zbliżył język do jej podgardla, by zasmakować więcej matczynej krwi. Inaczej nie mógłby stąd odejść.

Licznik słów: 359
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej