Wyzwanie IV

Tutaj co miesiąc zbierają się Smoki Wolnych Stad, by wymienić się informacjami. W tym czasie pomiędzy stadami następuje przynajmniej chwilowy spokój.
Brzytwoskrzydły
Dawna postać
szoruję usta mydłem
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 715
Rejestracja: 05 cze 2017, 19:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 48
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Brzytwoskrzydły »

A: S: 3| W: 4| Z: 1| I: 4| P: 1| A: 1
U: B,S,L,W,Skr,Śl,A,O,MO: 1| MP,MA: 2
Atuty: Wytrzymały; Chytry Przeciwnik, Twardy jak diament, Wybraniec Bogów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Stał blisko Płomienia, był gotów w każdej chwili go obronić. Dużo mu zawdzięcza, samiec się nim interesował odkąd Lorem był małym i bezprobnnym pisklakiem. Nauczył go więcej niż ktokolwiek inny, pomógł uleczyć każdą ranę czy chorobę. A kiedy dowiedział się, że nie raz a dwa uratował Keez przed śmiercią, a ta dalej miała to w rzyci, jeszcze bardziej się wkurzył. Nie wykonywał niepotrzebnych ruchów, był jedynie częścią tła za Płomieniem. Nic nie warte ścierwa, wyrżnąć to i będzie po kłopocie
– Płomieniu, dla niej to nie ma znaczenia. Wmawia wszystkim, że Feirda złamała prawo, kiedy nic takiego nie miało miejsca. Ja też chętnie bym sobie poszedł ze stada którym kieruje taka szurnięta samica jak ta Cienista i przywódczyni Ziemi która liże jej zad
Warknął w końcu Tnący. Nie udało mu się przekonać Płomienia, by wyrzucił Feridę z ich terenów, więc teraz musi to jakoś ze sobą pogodzić. Adept trzymał stronę samotniczki tylko dlatego, że widział w niej wzmocnienie szeregów stada Ognia. Grzmota nie znał, więc się nie odzywał w jego sprawie.

Licznik słów: 171
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spalili mi łeb
Szlachetny Nurt
Dawna postać
Martwe Spojrzenie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1863
Rejestracja: 25 sty 2017, 12:24
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 88
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wzburzone Wody
Mistrz: Mistycznooka
Partner: Graghess

Post autor: Szlachetny Nurt »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 2| P: 4| A: 1
U: B,L,Pł,O,MP,MA,MO,W, Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Szczęściarz, Tropiciel, Wybraniec Bogów, Poświęcenie
Usłyszał słowa Pozłacanej i momentalnie skierował na niej swój wzrok. Była tutaj nowa, praktycznie przed chwilą przybyła w tereny szukając schronienia, skierowana słowami swojej matki. Jednak jej matka zapewne nie powiedziała jej o tym, jak wyglądają stosunki między innymi stadami. Jak często dochodzi do bezsensownych wojen. A może po prostu nie wiedziała?
– Im? Jest to prawie niewykonalne, ale warto spróbować. – Szepnął do smoczycy.
Przyglądał się Nieugiętej, która wypatrywała... no właśnie, kogo? Czuł, że była zaskoczona jego widokiem i w pewnym stopniu rozczarowana. Kogo oczekiwała tutaj zobaczyć? Wzburzonego? A może Płacza. Zabawne, że Przywódczyni Ziemi wiedziała o takich drobnostkach, jak ślady obecności dwójki wygnańców, a nie zdawała sobie sprawy, że Stadem Wody od kilkunasty księżyców przewodzi ktoś inny, a dwójka jej najbardziej zajadłych wrogów odeszła.
– Nie ma go tutaj. – Stwierdził jedynie. – Wybacz, że musiałem cię rozczarować. – Dodał, jednak jego ton nie zdradzał niczego. Oj, łamał biedaczce serce. Płacz z pewnością ucieszyłyby się na to spotkanie.
Nie musiał długo czekać na rozpoczęcie monologu Przywódczyni Cienia. Nim to się stało, przybyło jednak kilka smoków. Między innymi Szczyt Potęgi, którego nie widział już od bardzo. Dobrze, że obudził się we właściwą porę.
Jeżeli chodzi o same słowa Rytuału... coraz bardziej utrzymywał się w przekonaniu, że tak na dobrą sprawę wcale nie chodzi tutaj o Feridę, czy Grzmota. Być może przywódczynie oszukiwały same siebie i członków własnych stad, ale na dobrą sprawę chodziło tutaj dokładnie o to, co na poprzedniej wojnie. Rozbawiło go określenie "5 nogi u konia" bardziej trafnie pasowałaby do tego Ziemia. Chociaż nie, ją bardziej przyrównałby do ogona, dyndającego za końskim zadem.
Oczywiście musiało dojść do ustalania podziału terenów, które to trafią do wygranych bądź zostaną odebrane przegranym. Czyli prawdziwego powodu, dla którego wszyscy się tutaj zebrali. Nie mogło zabraknąć też podobnej propozycji ze strony Przywódczyni Ziemi, która podobnie postąpiła w stosunku do Wody. Czyżby chciała realizować swoje skryte pragnienia?
– Myślałem, że przybyłaś tu ze względu na Grzmota... jednak widzę, że masz nieco inne plany. Chcesz upolować dwie zdobycze. Co jednak będzie głównym daniem, a co przekąską? Co jest głównym powodem naszej obecności tutaj, a co jedynie dodatkiem? Przybywasz tutaj chcąc łba Grzmota, kiedy na dobrą sprawę jest to jedynie pretekstem do zdobycia terenów. – Skierował słowa do Nieugiętej, zatrzymując na niej wzrok. On dobrze znał odpowiedź. Grzmot był jedynie powodem, dla którego Nieugięta odważyła się tu przyjść i ustalać podział terenów. Nie chodziło jej o niego, zapewne był dla niej obojętny. Pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że było to dla niej jak najbardziej korzystne. Dobrze wiedziała, że Krwisty decyduje się na rzeczy, których inne smoki nie odważyłyby się zrobić. A jednak po prostu go puściła, licząc że grzecznie jej posłucha. Ciekawe tylko co powiedziała reszcie Stada Ziemi. Zapewne, że przybywają tutaj w ważnej misji, bo w końcu zły Ogień może przetrzymywać groźnego zbiega. Tak naprawdę chodziło po prostu o więcej terenów.
– Kim jestem, by móc decydować o losie Grzmota? Nie przebywa na terenach Wody, to też nie jestem za niego odpowiedzialny. Może jak ładnie go poprosisz, to przyjdzie do ciebie sam? – Choć jego słowa mogły wyglądać na kpiące, tak jego ton głosu wykazywał tak mało emocji, jak zwykle.
Gdy Płomień zabrał głos, skupił swoją uwagę właśnie na nim. Starał się przemówić im do rozsądku. Cóż, podziwiał go. Próba dokonywania rzeczy niemożliwych, nie należała do najczęstszych. Podsumowanie krwi Ognistych w innych stadach było tak trafne. Jego zdaniem bycie w pewien sposób "jedną wielką rodziną" prowadziło jedynie do jeszcze częstszych konfliktów i jeszcze większych pokładów nienawiści. O krwi Wodnych nie musiał dodać... wszak Ziemia chyba najbardziej zdawała sobie o tym sprawę. A i w Cieniu znalazłaby się taka. Choćby jego syna i córki, o ile ta jeszcze żyła.
– Tak długo, jak będzie to dla ciebie korzystne, prawda? Będziesz toczyła wojny, zasłaniając się poczuciem sprawiedliwości. Do czasu aż pokój faktycznie nastanie. W momencie gdy wrogowie przestaną istnieć. – Skierował swoje słowa tym razem do Cienistej Przywódczyni. Pokój w którym przez krew pozostanie tylko ona. Gdzie nie będzie mogła już z nikim walczyć... no właśnie, cóż to za świat? W takim wypadku pozostałoby im już tylko powybijać siebie nawzajem, o ile nie zdążyłaby utonąć we własnej krwi.
Nie spodziewał się, że głos zabierze nowy Zastępca Ognia.
– Nie warto. – Powiedział jedynie do Tnącego. Próbował doszukiwać się logiki wśród działań Cienistych. Oczywistym był fakt, że coś takiego nie miało miejsca. Cień miał swoją własną sprawiedliwość i zasady. Zasady, które obowiązywały wtedy, gdy było to dla nich korzystne. Sprawiedliwość, która była usprawiedliwieniem ich działań, do momentu gdy nawet sami przestają w to wierzyć. Wtedy przychodzą inne metody. Wszystko jednak sprowadzało się do naginania formy, na swoją własną korzyść.

Licznik słów: 772
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ Boski Ulubieniec ~Spotkanie duszka raz na polowanie/raz na 2 tygodnie, owocujące o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". ~ Szczęściarz ~W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~ Tropiciel ~Raz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do śledzenia. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. ~ Wybraniec Bogów ~Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie).~ Poświęcenie ~Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Tak, jak do tej pory udawało jej się utrzymywać beznamiętną maskę i nie ukazywać emocji, tak w końcu coś puściło. Gdy usłyszała pierwsze słowa Płomienia, najzwyczajniej w świecie parsknęła śmiechem, prawdopodobnie pierwszy raz w życiu. Na jej pysku pojawił się uśmiech – który, o zgrozo, można by było uznać nawet za prawdziwy, nieskalany cynizmem czy kpiną.
___– Samcze, kto ci udzielał lekcji historii? – Zapytała nadal z wyraźnym rozbawieniem, odwracając łeb w kierunku Szyderczego. Jakby instynktownie, chociaż wiedziała, że nie był świadkiem tamtejszych wydarzeń. Wciąż... Przypominał jej Kerrenthara. – Gdyby sytuacja wyglądałaby tak, jak ty ją teraz przedstawiłeś, nie byłoby mnie tutaj. Moje kości leżałyby na dnie urwiska od blisko dziewięćdziesięciu księżyców. – Zmora nadal nie mogła uwierzyć, by ktoś aż tak ostro nagiął fakty sprzed... Ponad osiemdziesięciu księżyców. W liliowych, lśniących ślepiach dosłownie tańczyło rozbawienie. Nie, nie przedstawiła zebranym faktycznego biegu wydarzeń. Z czystej ostrożności. Samiec może i nie miał okazji jeszcze kiedykolwiek skutecznie popisać się zdolnościami manipulacji, ale to nie znaczyło, że go lekceważyła. Nie. Było ryzyko, że cała ta akcja miała być jedynie wabikiem. Tak, niech podła, plugawa przywódczyni Cienia mówi jak najwięcej. Na pewno wymsknie jej się jakaś cenna informacja.
___– Zgodnie z kodeksem Cienia powinnam była ją zabić. Nagięłam zasady mimo obecności kogoś, kto miał pełne prawo mi wtedy splunąć w pysk, wierząc, że młódka postąpi rozsądnie i odejdzie za barierę. Ale powinnam była się domyślić, że młode błyskotliwością nie grzeszy. Cóż, wszyscy popełniamy błędy i dopuszczamy się nieprawidłowych kalkulacji. – Wzruszyła delikatnie, niemal niezauważalnie barkami. Demonica stojąca po prawicy Zmory zachichotała niczym hiena, zaś czerwone, wygłodniałe ślepia wodziły wzrokiem po smokach znajdujących się po drugiej stronie niewidzialnej barykady. Pegaz zachowywał stoicki spokój, a czarne oczy i cała jego postawa wręcz biły arogancją i niechęcią wobec zebranych. Parsknął, jakby chcąc w ten sposób pokazać obrzydzenie smoczym gatunkiem i tymi ich bezsensownymi spotkaniami.
___– Jakie ma dla mnie znaczenie to, że krew przodków Ognia płynie w żyłach Cieni? – Zapytała, przecinając powietrze rozwidlonym jęzorem. Krople czarnego jadu spłynęły na ziemię, ciemne krople rozlały się po białym śniegu. – Nie mam jak narażać swojej splugawionej krwi, jestem jej jedyną godną nosicielką. – Skłamała bez mrugnięcia ślepiem. To stało się dla niej tak normalne, jak oddychanie. Poza tym, czy to było kłamstwo? No właśnie, zależy jak na to spojrzeć. Bez wątpienia określenie "godna" było kluczowym atrybutem owego zdania. Na wzmiankę o Bogach, skierowaną do Nieugiętej, nie zdołała powstrzymać znużonego westchnięcia.
___Wola jednego smoka...
___– Życie Feridy należy do Cienia, uzdrowicielu. – A raczej do niej. Obecnie to ona była Cieniem. Tak jak niegdyś Karathas, po nim Kalhair, Kheldar. Nawet przeklęta Ankaa wzniosła się na szczyt i przewodziła Cieniowi. A Zmora? Tak, mamiła, manipulowała. Każdym. Tak ją ukształtowano. I póki co przynosiło jej to korzyści, więc nie zamierzała rezygnować. Tak, przegranie ostatniej wojny również coś jej dało.
___– Warunki są nierówne, powiadasz? – Stwierdziła, unosząc lekko prawy łuk brwiowy. – Wyrównajmy je więc. Nie chcesz rozlewu krwi wszystkich tu obecnych, w takim razie ogranicz to do dwójki smoków. Lub czwórki, jeżeli Nieugięta pokusi się o podobny ruch. Tu i teraz, niech Ferida wystąpi naprzód i zawalczy o swoje życie, lub odbierze moje. Co za różnica, czy dojdzie do tego teraz, czy gdy wszyscy nawzajem zaczną się mordować? Zobaczymy, czy przepowiedziana mi śmierć ma paść właśnie z jej łap. Jeżeli Otchłań wpuści mnie na swoje łono, Cień nie zaatakuje, lecz wróci na swoje ziemie. – Powiedziała, unosząc wyżej rogatą głowę. Nakazała swoim kompanom uczynić symboliczny krok do tyłu. Spojrzała też na swoje smoki, wyraźnie dając im do zrozumienia, że to co właśnie usłyszeli to był rozkaz. Gdy jednak nagle głos przejął jakiś przygłupi smok, spojrzała na niego bez zainteresowania.
___– Po pierwsze, znasz powód jej odejścia? Po drugie... Kim jesteś, błyskotliwy samcze, emanujący niesamowitymi pokładami elokwencji? Widzę, że lubisz zabierać głos. Powiedz dla odmiany coś, co ma znaczenie dla tej całej sprawy, a nie jest wyłącznie prymitywną, subiektywną opinią głupca. – Powiedziała chłodno, wibrującym głosem z syczącą nutą. Chociaż Zmora na powrót zachowywała stoicki spokój widac było, że Tnący ją obrzydził swoją postawą. A Szlachetny? Pokręciła tylko łbem na jego słowa.
___– Nie masz pojęcia, dlaczego przybyłam tutaj, na te przeklęte ziemie, blisko dziewięćdziesiąt księżyców temu. Uwięziona niczym ptak w diamentowej klatce... – Wyharczała niemalże szeptem, zaciskając szpony na skalistej półce. Widziała przed sobą swój dom. Jedyny, prawdziwy, do którego chciała wrócić. Od zawsze. Oni wszyscy byli ograniczeni, zaślepieni. Zniżali ją do poziomu zwyczajnego antagonisty, który jest zły dlatego, że chce, że sprawia mu to chorą przyjemność.
___Źle zapamiętałaś przepowiednię, córko.
___Przecież twoja śmierć ma paść z twoich własnych łap.

Licznik słów: 760
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Szczyt Potęgi
Dawna postać
The Mountain
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 627
Rejestracja: 11 sty 2014, 10:41
Płeć: Samiec
Księżyce: 32
Rasa: Skrajny
Mistrz: Jad Duszy
Partner: Zimowa Aria

Post autor: Szczyt Potęgi »

A: S: 5| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: L,Pł,Kż,Skr,B,S,MP,MA,Śl,W,A,O,MO: 1| O:2| A:3
Atuty: Silny; Oporny magik; Czempion; Nieulękły
Starał się przysłuchiwać dyskusji i milczeć, przynajmniej tak długo, na ile pozwalały mu na to nerwy. Prawdę powiedziawszy, i tak nie miał tutaj nic do gadania. Był obcym smokiem, wychowanym przez obcą rasę, który żył na obcym gruncie, na ziemi niczyjej. Ta mimo iż go przyjęła, dalej nie stanowiła spadku po krasnoludach. Ale poza żalem wiedział też czym jest poświęcenie oraz zaufanie, bo nauczyły go tego Ogień oraz łaska Kamanora, Pana Siły.
Usłyszawszy gwałtowny wyskok Tnącego, posłał młodszemu karcące spojrzenie- na tyle wyraźne, że gdyby mógł, Szczyt ciął... nie, on rąbałby nim powietrze na kawałki.
Dalej już po prostu nadstawiał uszu na słowa cienistej i w sumie nie zaskoczył go jej wyniosły ton. Wystąpienie skomentował krótko, w niemal ojczystym języku, głośno, a jak na siebie- bardzo pewnie i kompletnie bez wyrazu, jakby właśnie stwierdził, że niebo zaczynają pokrywać ciemne chmury.
– Ishkhaqwi ai durugnul.

Ponure oblicze poruszyło się jednak na wzmiankę o rzekomej przepowiedni (choć równie dobrze mógł po prostu coś przekręcić- mimo wprawy językowej, dalej nie rozróżniał niektórych słów) i tym jakoby Ferida miała walczyć o swoje życie, skalny moloch stanął bliżej Płomienia i nachyliwszy nad nim szyję, szepnął przywódcy do ucha:
– Jeśli będzie tego wymagać sytuacja, mogę wyjść na pojedynek za tę samotniczkę. Powiedz tylko słowo.
Skąd ta nagła chęć poświęcenia? Ognik już dawno nauczył się czym jest rodzina. Nauczył się też, że pomimo chęci zachowania pokoju i pogody ducha, należy czasem zaostrzyć szpony. Nie znał Feridy i nie miał pojęcia, iż była wojowniczką, być może nawet silniejszą od niego- zakładał swoja wersję- wyjście w obronie słabszego. Skoro Onyks ufał samicy, on również był na to gotów.

No, pod warunkiem pozwolenia na walnięcie komuś w ryj. Dawno tego nie robił.
Krasnoludzka namiastka charakteru Szczytu zawrzała cicho, a runa ochronna na szyi samca rozbłysła bladym, ledwie zauważalnym światłem.

Licznik słów: 300
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
I- Silny
II- Oporny magik (Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem. )
III- Czempion (Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. )
IV- Nieulękły (Bez znaczenia czy smok wyzwał na pojedynek czy został zaskoczony przez drapieżnika na polowaniu, to do niego należy pierwszy ruch)


Obrazek

P.S- Nie, nie lubię Cię *^*
Dzika Gwiazda
Dawna postać
Wieczna celebrytka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1972
Rejestracja: 19 cze 2017, 11:31
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 109
Rasa: Górski
Opiekun: Gonitwa Myśli
Mistrz: Zmierzch Gwiazd
Partner: Khagar

Post autor: Dzika Gwiazda »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Poszukiwacz, Wybraniec Bogów, Nieulękły
Siedziała, słuchała i obserwowała. Parę pysków znała, jednak większość przybyłej menażerii z każdej strony pozostawała jej obca. Żółte ślepia badawczo przesuwały się po każdym przybywającym. Nie patrzyła wrogo, raczej z ciekawością. Ostatni raz tyle smoków w jednym miejscu zebrał tu Prorok. Początkowo Zaranna nie zamierzała się wtrącać, wszak więksi i silniejsi od niej załatwiali swe sprawy, zresztą niegrzecznie jest przerywać przywódcom. Jej uwaga skupiła się w większości na osobie Płomienia, który mówił dużo i z sensem. Jednak im dłużej go słuchała, tym mniej dziwiła się, że Grzmot uciekł właśnie tam. Retoryka Przywódcy Ogników była bardzo podobna do argumentów czerwonofutrego – pomijał pewne fakty, eksponował to co było dla niego korzystne i zwodził, czarował. Niemal była gotowa mu uwierzyć, podziwiała jego elokwencję i talent oratorski. Cały misternie zbudowany czar jednak prysł, gdy czarnołuski stwierdził, że ich życia smoczyc które uratował nie należą już do nich. To zdanie było dla niej jak kubeł zimnej wody. To ten sam uzdrowiciel, który podczas Szaleństwa Szczerbatej skały leczył wszystkich bez wyjątku? Tylko po to by móc ich później szantażować, wymagać posłuszeństwa, wykorzystywać to jako argument w dyskusji? Ranny, umierający smok nie ma pojęcia i wpływu na to kto, jak i za jaką cenę go łata. Ona wolałaby umrzeć niż żyć, ze świadomością, że jej życie stanie się towarem, którym można kupczyć jak mięsem i kamieniami szlachetnymi. Wzięła oddech, mrugając żółtymi ślepiami. Widać każdy, nawet największy bohater odnajdywał w końcu właściwą dla siebie walutę i cenę.

Potem odezwał się przywódca Wody. Zielonołuska również była zaskoczona, spodziewając się raczej kolejnej słynnej figury – Płaczu Aniołów. Poczuła nawet pewną ulgę, gdy dotarło do niej, że największy przeciwnik jej matki prawdopodobnie już nigdy jej nie zagrozi. Chwała niech będzie Immanorowi! Nie znała złotłuskiego samca, jednak i jego wysłuchała uważnie. Nie spodobały się jej wymuszone prztyki, choć rozsądnie postanowił nie wypowiadać się w sprawie Grzmota. Grzmota. Ta Ferida była mu już obojętna?

Potem odezwała się Upiorna, parskając śmiechem. Zaranna zacisnęła szczęki w bezwiednym odruchu złości. Charakter Cienistej Przywódczyni był paskudny i choć w jej zielonej osobie wzbudzała podziw, nie dziwiła się, że pozostali przywódcy chętnie dobraliby się jej do gardła. Może po jej matką, która ich ubiegła i dobrała się do jej serca. Niemniej jednak jej propozycja była rozsądna. Przynajmniej w tym by powstrzymać rozlew krwi do niezbędnego minimum. A więc jest jakaś nadzieja. Zadziwiające, że wyszła ona właśnie od znienawidzonej Upiornej, która w rozlewie krwi miała się wszak lubować.

Zaranna była karną smoczycą i początkowo nie planowała się odzywać, jednak słowa przywódców, które tu padły nie pozwoliły jej milczeć. I skoro ten dwunóg z Ognia miał prawo wycharczeć swoje obelgi, to dlaczego ona nie miałaby wyrazić swojego zdania? Nawet jeśli znajdowała się w gronie smoków, które tworzyły historię, a ona była w gruncie rzeczy przybłędą z lasu? Immanorze, dopomóż dodaj mi sił! – pomyślała, wychodząc do przodu i stając po lewej stronie Nieugiętej Ziemi. Przywódców jako tako się nie bała, strach wzbudził w niej wielki dryblas obok Płomienia. Wyglądał jakby mógł posłać ją miedzy gwiazdy jednym uderzeniem łapy. W każdym tego stwierdzenia znaczeniu. Skłoniła się po kolei każdemu z przywódców, pochylając rogaty łeb w geście powitania i szacunku. Wojna wojną, ale nawet do przeciwników zamierzała odnosić się z szacunkiem. Nie chciała powtórki ze Szczerbatej Skały do której doprowadziła właśnie smocza arogancja.
Płomieniu Świtu, Przywódco Wody, Upiorny Rytuale, matko. – czarnołuskiego miała okazję poznać wiele księżyców temu, jednak złotego samca przewodzącego Wodnikom nie znała, więc użyła po prostu jego tytułu. Mówiła spokojnie i wyraźnie, choć serce podchodziło jej do gardła. – Jestem Zaranna Iskra, córka Nieugiętej Ziemi. Słucham was i patrzę, zapamiętując, bo oto jesteśmy świadkami historii, która później zostanie przekazana naszym potomkom. Tak samo jak opowieści o napaści w Lesie Pekeri – żółte oczy spoczęły na Upiornym Rytuale, przesunęły się na złotołuskiego, a potem zatrzymały się na Płomieniu. – Tak samo jak opowieści o Szaleństwie Szczerbatej Skały. Każde z was walczyło, raniło i wiernie służyło swemu stadu, widziało śmierć swoich przyjaciół i bliskich. Nie jestem jednym z was, nie przewodzę stadu, nie jestem nawet zastępcą, tylko prostym łowcą, który jest tu, bo tak trzeba. Bo tak nauczyła mnie nie tylko matka, ale i Ateral, tu – śnieg zachrzęścił, gdy wskazała prawą łapą na skałę pod sobą – w tym samym miejscu. Opowiedział nam czym jest zdrada i kogo należy mianować zdrajcą. – przymknęła lekko oczy i biorąc lekki wdech po chwili podjęła ponownie. – Zdrada to przede wszystkim każda czynność, która działa na niekorzyść stada. Zdradzeniem istotnych informacji, szpiegowaniem, zabiciem członka własnego stada, brakiem rozwoju, niewypełnieniem swych obowiązków czy odejściem. Najgorszą jednak rzeczą jest opuszczenie swojego stada. Odejście ze stada nigdy nie jest uzasadnione, chyba że stado wyraziło na to zgodę. – otworzyła oczy szerzej, ponownie przetaczają nimi po zebranych. Nie tylko po Przywódcach, ale także innych, który pyski dostrzegała pomiędzy nimi. – Takie były słowa Pana Śmierci, takie są smocze prawa. Które z was odwiedza świątynię? Panuje tam dotkliwy chłód, zimno, a bogowie zdają się być głusi na nasze modlitwy. Nieliczni dostają jakiekolwiek odpowiedzi. – pokręciła głową. – Rozmawiałam o tym z Prorokiem. Twierdził, że bogowie odwrócili się od nas, bo w swej bucie i arogancji nie przestrzegamy ich praw, wierząc, że stoimy ponad nimi. – smoczyca poruszyła głową wypatrując krwistoczerwonego futra. – Nikt ani nic nie powinien stać ponad prawem, niezależnie od tego jak szlachetne lub nie kierują nim pobudki. Smok winien jest swojemu przywódcy posłuszeństwo. – urwała na moment, jakby przygotowywała się do wypowiedzenia najgorszej części. – Grzmot został osądzony na stadnym zebraniu, gdzie został oskarżony o złamanie przysiąg danych na ceremonii, zignorowanie rozkazu przywódcy, narażenie sojuszu oraz wtrącanie się w sprawy nieswojego stada. Zgodnie z prawem został skazany na śmierć. Wyjaśnił kierujące nim pobudki, przedstawił swoją linię obrony. Nieugięta zamieniła wyrok na wygnanie. Miał odejść poza Barierę i nigdy nie wrócić, co sam wybrał i na co sam dał słowo. Słowo, które po raz kolejny złamał. – żółte ślepia twardo wpatrywały się w Przywódcę Ognia. – Nie został skazany według naszych wewnętrznych praw, nie został potajemnie zaciągnięty w głęboką puszczę bez świadków. W naszym stadzie to do przywódcy należy ostateczne słowo, a nim wydała wyrok, Nieugięta wysłuchała każdego, niezależnie od tego jak silne targały nim emocje. – urwała, biorąc głębszy wdech. Zaschło jej w gardle, a napięte jak postronki nerwy nie ułatwiały zadania. Ważyła każde słowo, wierząc, że najmniejszy błąd może doprowadzić do kaźni. – Więzy krwi... Jestem przybłędą Przywódco Ognia. Przybłędą odnalezioną w lesie przez Gonitwę Myśli, z którą nie wiążą mnie żadne więzy krwi. A jednak jest ona mi matką i stoję przy jej boku tu i teraz. Nie tylko dla tego, że jest jest dla mnie rodziną, ale także dla tego żeby wypełnić swój obowiązek i aby smocze prawa mogły się dopełnić. Krew nie ma tu żadnego znaczenia. – dodała. Dla niej poczucie obowiązku i lojalność wobec swoich była ważniejsza nawet od własnej rodziny. Dlatego też nie zmieniła zdania na procesie Grzmota, choć wiedziała, że będzie ją to kosztować zaufanie Nocnego, jej brata. Dlatego była tu, tak samo jak jak każdy inny smok, którzy w przeciwnym stadzie posiadał rodzinę, a ze słów Płomienia wynikało, że takich jest sporo. Jej wzrok przesunął się z czarnołuskiego na jasnobłękitne oczy złotego Wodnika, a potem w beznamiętne, liliowe ślepia Upiornej, na końcu zaś po raz pierwszy odkąd zaczęła mówić, spojrzała w jedno oko Nieugiętej. – Zróbmy to, czego oczekują od nas bogowie, nie patrzcie na ziemię, nie patrzcie na to co jest między wami. Ograniczcie rozlew krwi. Mieli odejść, a wrócili, łamiąc dane przysięgi. Niech wywalczą więc swoje miejsce. Honorowo, na ubitej ziemi. Ustalcie reguły pojedynku. Z eliksirami, runami, z kompanami lub bez, na śmierć i życie lub do omdlenia. Wybór należy do was. – zakończyła, przymykając na uderzenie serca oczy. Immanorze, Naranleo, Ateralu, nie opuście mnie w tej chwili!

Licznik słów: 1285
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekOstry WzrokWszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na wzroku mają dodatkową kość.SzczęściarzW przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek. Następne użycie (polowanie): 03.07PoszukiwaczRaz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (polowanie): 28.06Wybraniec BogówSmok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie). Następne użycie (polowanie): 16.06 NieulękłyDo smoka należy pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.Obrazek
Karta kompana | za avatar pięknie dziękuję Kryształowemu Kolcowi ♥ | Drzewko genealogiczne | Następne użycie Błysku: 02.07
Cień Kruka
Dawna postać
Vanora Żywiołowa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1593
Rejestracja: 06 lis 2016, 15:07
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Skrajny
Partner: Khuran Mściwy

Post autor: Cień Kruka »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 2| A: 1
U: B,L,P,A,O,MO,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz; Nieugięty;
Ferida uważnie obserwowała przebieg wydarzeń. Wiedziała, że wszystkie słowa, jakie tu padną będą miały znaczenie... Przynajmniej tak długo, póki Keezheekoni niczym oślizgły węgorz, nie wykręci się znów w inną stronę, zarzucając układy i ustalenia.
Oblizała kły na wieść o rozwiązaniu proponowanym przez szaloną Cienistą. Pojedynek, jedna na jedną. Bez kompanów, eliksirów... Gdyby Keezheekoni naprawdę to zrobiła, szanse byłyby prawie wyrównane.
Kto jednak zagwarantuje, że nie jest to kolejny podstęp, kolejne kłamstwo samicy? Że to nie pułapka, mająca pozbawić ją życia, ułatwić atak z zaskoczenia?
Milczała, choć każdy mięsień rwał się w niej do walki. Stała nieruchomo, choć pragnęła uderzyć już teraz. Nie ufała, nie wierzyła.
Gdy jeden z Ognistych zaoferował się walczyć za nią, pokręciła łbem. Dotknęła jego umysłu, nie chcąc by Cienie dosłyszały jej słowa.
~ Nie wierz w to. Jeśli ktokolwiek przyjąłby to wyzwanie, skończyłby zaatakowany od tyłu. Ona nie będzie walczyć uczciwie. ~ Przemówiła w głowie Szczytu Potęgi.
I tak była skłonna walczyć. Lepszej okazji nigdy nie dostanie... Ta, choć fałszywa, była najlepszym co mogło się zdarzyć.
Czekała jednak na decyzję Płomienia Świtu.

Licznik słów: 176
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#c3dada_#ffffff_#9b9aa1_#8eaaff
Żetony: 0x platyna, 0x złoto, 0x srebro, 0x brąz
MG miesiąca: grudzień, luty
Gonitwa Myśli
Dawna postać
najlepsza córka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2053
Rejestracja: 15 sie 2016, 16:49
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 105
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ziemia
Mistrz: Ziemia
Partner: Zmora Opętanych*

Post autor: Gonitwa Myśli »

A: S: 2| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O,A,W: 2
Atuty: Zwinny, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie, Regeneracja
Popatrzyła na Przywódcę Wody krótko, gdy ten odezwał się do niej. I wywróciła ślepiami, przenosząc wzrok na Płomień Świtu.
Jaki znowu był prawy, mądry. Jaki elokwentny, ułożony. Jak patrzył, czy wszyscy go słuchają. Oj, jak ją irytował. Znowu gadał, gadał. Chcąc czy nie chcąc musiała słuchać jego słów. Niektóre nawet ją... zaintrygowały.
"Drugi Cień". Obejrzała się na swoje smoczyce. Jak zareagują na Przywódcę Ognia lekceważącego Ziemię, przyrównującego ich jestestwo do innej grupy.
Strzygła uchem, gdy mówił o dzielonej krwi Wolnych Stad.
O...? – spytała, przekrzywiając łeb. Wyprostowała się, zmrużyła ślepie, patrząc na Ognistego Przywódcę. – Ja też dzielę krew z Ogniem. Ja też jestem "w połowie Ogniem", jak to sformułowałeś. Mój ojciec był Ogniem, z Ogniem, przez wszystkie swoje księżyce. Ale Ogień nie był z nim, gdy umierał. To nie Ogień zebrał jego kości i uhonorował pamięć. Nie nie, wy zapomnieliście o nim. Pozwoliliście ciału zgnić w Dzikiej Puszczy, na Terenach Wspólnych. Wspólnych! Umarł sam, bo to wy pozwoliliście mu umrzeć samemu – zeszła z tematu. Pysk wyrażał złość, ton jej głosu również. Pamiętała jak dziś, gdy znalazła kości ojca, gdy spotkała Zorzę. Nie pamiętała o złości i rozczarowaniu, które wtedy czuła na stado Ognia. Ale uczucie wróciło. – Kilkanaście księżyców po jego śmierci nikt nie ukruszył ognistego kurhanu, by wyrzeźbić imię Absurdu Istnienia. Tak właśnie Ogień dba o swoje smoki, o ich pamięć, o swoją najbliższą rodzinę... Strach pomyśleć, jak zadba o tą większą.
Pokręciła łbem, sapiąc ze złością, gdy jeszcze dalej mówił.
Do ciebie należą te życia? – parsknęła ze złością. – Mi zarzucałeś, że nie znam swojego miejsca pod barierą, a tu co? Pan życia, ruchu i bijących serc? Zarzucasz mi, że złamałam pakt z bogami. Być może, być może, skoro sam się do nich próbujesz równać. Ale... nie. Jeśli ktoś miał ten pakt łamać, to byłeś ty. Księżyc temu użyłam zbyt lekkich słów. Unieważniłam pakt, a powinnam była wygarnąć ci w pysk, że to ty winien jesteś jego złamania. Uchroniłeś tego zdrajcę – wskazała gestem łba na Grzmota, nie patrząc jednak na samca. – Zapewniłeś mu azyl, siedziałeś przez księżyc na informacji o jego powrocie, podczas gdy moja wiadomość była jasna. Niepoinformowanie Ziemi o powrocie Grzmota będzie uznane za wrogość wobec stada Ziemi, prowokowanie do wojny – ucichła na chwilę. Pierś falowała jej równo, ale szybko.
Jeśli będziesz mnie ciągał za słówka z tamtego dnia, to sobie daruj. Co Ogień zawinił, to też Woda ma za uszami. Feridę eskortował razem ze mną i Zmorą Wzburzone Wody, który nie miał żadnego powodu być wtedy pod Białym Drzewkiem, niż – znowu – wpychać nos w sprawy nieswojego stada. Tak myślałam wtedy... teraz myślę tak nadal, z tym, że mógł Feridzie pomóc w jej powrocie, mniej lub bardziej pośrednio. Wychodząc naprzeciw życzeniu Przywódczyni Cienia, oszukując ją i jej stado. Grzmot... też mógł wiedzieć o jej powrocie. Już wiem, czemu tak dramatycznie próbował bronić się pod Szczerbatą, prosić o wygnanie, zamiast egzekucji. Bo od razu wiedział, że zawróci. Do Feridy, do Ognia. Lub Wody. Jedno i to samo. Zarzekał się, że chce zacząć od początku, za barierą. Proszę, oto jego nowy początek! Dalsze psucie wszystkim krwi, krzewienie konfliktu i niezgody.
Zwróciła wzrok na jakiegoś Ognistego, gdy ten się odezwał. Kącik pyska drgnął jej w uśmiechu, na krótko. Rozbawił ją, nie ma co. I wcale nie był tak daleko prawdy, ale to swoją drogą.
Gdy Wodny Przywódca się odezwał, wypluwając z siebie więcej niż trzy słowa, spojrzała i na niego, może trochę niechętnie.
Oh, jak najbardziej przyszłam tu z powodu Grzmota. Nie potrzebuję pretekstu, by rzucić wyzwanie o tereny. To natura Wolnych Stad. Żyjemy pod barierą, pod którą walczymy o lepsze życie, więcej terenów łowieckich dla naszych piskląt – uśmiechnęła się lekko, z pewną satysfakcją. Jak szybko wysuwał wnioski. Mylne wnioski. – I oczywiście, o samego Grzmota, tudzież Feridę moglibyśmy się bić, Ale czy nie macie dość wojen o... nic, samce? – spytała, kierując słowa zarówno do Płomienia Świtu jak i Przewodnika Wody. – Grzmot to jeden smok, jakkolwiek zepsuty i zakłamany by nie był. Jest zdrajcą stada Ziemi, którym został okrzyknięty zgodnie z większością Ziemi. Na którego została nałożona kara śmierci, która została jednak... odroczona – pauza. Minęło kilka księżyców. Już miała swoją odpowiedź na pytanie, czy jej decyzja była słuszna. – Nadal jednak, jeden smok. Zyskałabym niewątpliwie jego głowę i satysfakcję, wygrywając wojnę, ale... to tylko głowa i satysfakcja. Niedużo, biorąc pod uwagę następne kilkadziesiąt księżyców. Dlatego wychodzimy z inicjatywą walki o coś, o tereny, jak to dużo razu odbywało się się na tych ziemiach. Chociaż może wy faktycznie wolelibyście się wojować tylko o łby zdrajców. O nic, by powtórzyć Szczerbatą i Las Pekeri. Ot, dla starych dobrych czasów.
Denerwował ją sposób, w jaki wszyscy antagonizowali wojny. Jakby to było coś skrajnie złego. Nie było. Wolne Stada kiedyś dużo wojowały. Ale wtedy łby latały rzadko. Oj, rzadko. To Ogień i Woda zapoczątkowały rzezie na wojnach, do czego nigdy by się nie przyznali. Denerwował ją ich... brak wiedzy. Głupcy, ignoranci. Smoki o tępych pazurach, wątłych łapach i zamkniętych umysłach. Zapatrzeni w wizję pokoju, którego sami nie chcą utrzymywać. Zapatrzeni w siebie.
Odetchnęła głębiej, a wtedy nadeszła propozycja Zmory.
Spojrzała na partnerkę, unosząc łuk brwiowy.
Jeden na jednego. To samo proponował jej Grzmot, chociaż nie brała wtedy jego propozycji na poważnie. Bo nie znała opinii swojego stada. Nim zgodziłaby się na takie cyrki, musiała wiedzieć, co Ziemia sądziła o zdrajcy. Teraz... wiedziała. Czy chciała godzić się na wyrównanie rachunków szponami swoimi i Grzmota, i nikogo więcej?
Przeniosła ciężar ciała z lewej na prawą, ważąc możliwości. Jeśli druga strona zgodziłaby się na takie rozwiązanie, czy Nieugięta chciałaby stać i patrzeć z boku, jak Keezheekoni staje naprzeciw Feridzie...?
Odezwała się też Zaranna, stając po jej prawej. Gonitwa obróciła łeb, patrząc na córkę. Chociaż na spotkaniu głos zabierali przywódcy, nie miała zamiaru uciszać smoczycy. Chciała wiedzieć, co miała do powiedzenia. Zawsze chciała mieć czas by wysłuchać tego, co chce Ziemia. Poczuła... dumę. Że jej mielenie jęzorem w obozie, te kilkadziesiąt księżyców temu nie szło na marne. Że udało się uchować Freyę. Czuła się uprzywilejowana, mając kogoś takiego przy sobie. Życie smoków nigdy nie było czymś pewnym. Jakkolwiek nie kochałaby swoich wszystkich dzieci, reszty swojego stada, jej miłość i zaufanie nie mogło utrzymać ich wśród żywych. Ile razy widziała potencjał, ile razy wyobrażała sobie przyszłość stada wśród smoków, które prędzej czy później ginęły w ostępach czy za barierą.
Zamrugała, gdy Zaranna spojrzała na nią, i mówiła dalej. Nieugięta Ziemia milczała potem moment, w zamyśleniu.
Dobrze więc. Wobec tego Ziemia, ja, stosuje się do sugestii Przywódczyni Cienia. Zawalczę z Grzmotem. Smok na smoka, kły i pazury, i nic więcej. Aż któreś nie umrze lub nie upadnie. W razie tej drugiej opcji, utrzymujący się na łapach ma prawo dobić leżącego, bez niczyjej ingerencji. Niezależnie od wyniku walki, Ziemia zawróci do Wielkiej Puszczy – zadecydowała. Spojrzała na Grzmota, ale nie dało się wyczytać z jej spojrzenia dużo. A potem zerknęła na Przywódców Wody i Ognia. – To jest rozwiązanie Ziemi i Cienia. Bierzcie lub nie. Od was zależy, czyja krew się przeleje i czyje łby polecą dzisiaj na Skałach Pokoju.

Licznik słów: 1177
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
« « » »

× kalectwa ×
częściowa ślepota, niezdolność do mowy:
+1 ST do testów na wzrok, akcji fizycznych
+2 ST na zianie (uwzględniając ST do akcji fizycznych)

(Gonitwa mówi poprzez naśladowanie własnego głosu maddarą w powietrzu. "Normalną" mowę zaczynam myślnikiem, mentalne przekazy tyldą)

• szczęściarz • w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem daje automatyczny jeden sukces
• czempion • raz na walkę smok ma jeden dodatkowy sukces do ataku fizycznego
• poświęcenie • raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej
• regeneracja • raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi cięższych ran

« « » »

osiągnięcia adopcje relacje drzewko genealogiczne
1x srebrny , 2x złoty
Mgliste Wody
Dawna postać
Kronikarz Dusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1734
Rejestracja: 30 mar 2017, 13:57
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 800
Partner: Frar

Post autor: Mgliste Wody »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 3
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Okaz Zdrowia; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia Niebios; Pojemne płuca
Przysłuchiwał się słowom, jakie padały tutaj, na zebraniu, Tyle nienawiści, tyle jadu. Aż niedobrze się robiło. Młodzik, mimo tego, że nie wiedział za bardzo o przeszłości wszystkich stad wyłapał jedno – chcą walczyć o tereny, bo dali ujść z życiem dwóm smokom, które znalazły azyl. Śmieszne. Pokręcił łbem, po czym...bez cienia wahania stanął między jedną stroną, a drugą. Skłonił przed każdym z obecnych tutaj wyższą rangą łeb, po czym odchrząknął. Nie chciał w sumie tak się upubliczniać, ale ktoś musiał w końcu postawić sprawę jasno.
Wybaczcie, że się wtrącę do waszych rozmów...wiem, że to nietaktowne, zwłaszcza ze strony Adepta. Zwą mnie Niestabilnym Kolcem i chcę tylko powiedzieć kilka słów... – powiedział, chcąc dowiedzieć się, czy w ogóle ma prawo do tak krnąbrnego czynu. Spojrzał wyczekująco na pyski zebranych, po czym westchnął. Nie chciał zdecydowanie się narzucać, jednak nie może być niemy. Nie lubił takiej obojętności.
Z tych waszych słów płynie jedno – nienawiść. Wszyscy wywlekacie przeszłość, jakby to było kluczem do wszystkiego. Ale czy tak naprawdę jest? Po co powielać to, co było? Nie lepiej tworzyć co jest tu i teraz? To ciągłe obrzucanie się błotem za winy przeszłości...jest dla mnie śmieszne. Bo błędów przodków nie da się odkupić, choćby się chciało. Po co dalsze pokolenia mają cierpieć z winy tych, którzy już odeszli? Czym MY zawiniliśmy? – popatrzył znów w ślepia każdego z Przewodników. Byli śmieszni w tym swoim pozornym, stoickim przekomarzaniu się, niczym pisklęta. Tylko te przynajmniej szczerze wyrażają swoje emocje.
Z tego co zrozumiałem, to dwie panie tutaj – tutaj skinął ponownie łbem na dwie samice przewodzące Ziemi i Cieniu – chcą zadośćuczynienia za własne błędy? Tak przynajmniej to odbieram. Pozwoliłyście odejść tym smokom, obiecały wszak odejść za barierę...ale nie wyłapałem ani jednego zdania na temat, że nie mogą wrócić już pod barierę. Mogę się mylić, bo w tym natłoku słów łatwo można coś przegapić. Niemniej...same jesteście winne tej sytuacji. Puściłyście ich wolno, Ogień z tego co widzę, dał tym smokom azyl. Powód wojny? Chęć zemsty, bo udało się tym zbiegom faktycznie uciec, czy być może to tylko pretekst? Nie rozumiem... – rzekł kręcąc łbem. Być może był za głupi na to.
Cofnął się o krok, chcąc wrócić do szeregu, jak będzie trzeba walczyć, to będzie. Niemniej, pojedynek jeden na jednego, bez zbędnych dodatkowych trików...wydawał się tutaj najodpowiedniejszym rozwiązaniem.
Ach, no i według mnie, skoro już chcecie walczyć, to faktycznie to rozwiązanie, które proponujecie wydaje się najrozsądniejsze...Mimo to i tak mam wrażenie, że to wszystko odbywa się na takiej stopie...nienawiści. I w imię czego? Przecież jesteśmy...rodziną, wszyscy. Jesteśmy smokami, a traktujemy się jak ścierwa – tutaj na chwilę wzrok błękitnookiego padł na Stłuczoną Klepsydrę – Brak honoru, zapomnienie własnego jestestwa i praw...do czego to doprowadzi? – westchnął, po raz ostatni spojrzał na Przywódców i usiadł na zadzie niedaleko Nurtu. To wszystko było bez sensu, brakowało tutaj logiki!
Młodzi, czy wy jesteście tak ślepi, że nie widzicie, że to wszystko to bezsens? Krzewienie nienawiści, krzewienie wzajemnej niechęci i po co? Dla rozrywki...przynajmniej takie wrażenie miał Niestabilny przyglądając się czwórce Przywódców. Niczym pisklęta kłócące się o to, kto pierwszy ma się pobawić kamieniem szlachetnym danym przez rodzica...

Licznik słów: 522
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
DUCH
Raz na jakiś czas pojawia się na terenach Wolnych Stad, by pogawędzić z żywymi istotami.
Brzytwoskrzydły
Dawna postać
szoruję usta mydłem
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 715
Rejestracja: 05 cze 2017, 19:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 48
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Brzytwoskrzydły »

A: S: 3| W: 4| Z: 1| I: 4| P: 1| A: 1
U: B,S,L,W,Skr,Śl,A,O,MO: 1| MP,MA: 2
Atuty: Wytrzymały; Chytry Przeciwnik, Twardy jak diament, Wybraniec Bogów
Słowa Keezheekoni samiec raczył krótkim prychnięciem i taką samą, krótką odpowiedzią
– Do ciebie nie mówię a mam prawo to robić, gdyż jestem zastępcą Płomienia
Spojrzał na Grzmota, smoka w ogóle nie znał, nie miał pojęcia o tym, że to również z jego winy wszyscy są o krok od rzucenia się sobie do gardeł. Kiedy padły słowa, że rzekomo czerwony smok się ukrywał na terenach stada Ognia, Tnący nie wytrzymał. Uderzył nogą w ziemię i nieco podniósł głos
– Ten wasz przeklęty Grzmot nie ukrywał się ne terenach Ognia! Żyjesz fałszywą aluzją, wmówiłaś sobie, że skoro Keezheekoni uważa, że Feirda ukrywa się na terenach Ognia to czemu Grzmot miałby tego nie zrobić. Więc wybij to sobie z głowy bo ja widzę tego smoka pierwszy raz a Płomień na pewno by mi o nim powiedział. Albo chociażby Grzmot był na jakiejś ceremoni a nie był. Więc tak,...
Tutaj przerwał i spojrzał na Płomienia, gdyż to poprzednie skierował do Gonitwy
– Mówiłem ci, że to zły pomysł. Przez jednego smoka narażasz stado Ognia na straty a na dodatek one myślą, że ukrywasz też Grzmota. Niech oni walczą o swoje, skoro są takimi świetnymi Samotnikami. Jak wygrają to zdecydują czy chcą dołączyć do stada czy nie. A jak Ferida i Grzmot zginą, to przynajmniej nie będzie powodu do wojny przez...bo ja wiem. Kilka księżyców bo najpewniej one znowu coś wymyślą w swej wspaniałomyślności
Amoka raczył tylko ironicznym spojrzeniem, takich głupot to on jeszcze nie słyszał.
Tnący od początku nie był za tym, by przyjąć Feridę do stada. Głupota tak wielka, że martwi się w ziemi przewracają. Płomień jednka miał za duże poczucie... a demon wie czego, chyba to bycie uzdrowicielem namieszało mu w głowie. Na dodatek jeżeli ukrywał Grzmota na terenach Ognia, nie mówiąch chociażby jemu, to Tnący uznał to za zdradę. Bo Grzmot jest kolejnym smokiem który potęguje zagrożenie dla stada Ognia. Jeżeli ukrywał się na ich terenach.

Licznik słów: 316
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spalili mi łeb
Ostatnie Ogniwo
Dawna postać
Ten, który przeżył
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1870
Rejestracja: 08 maja 2017, 21:43
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 53
Rasa: Skrajny
Opiekun: Opoka Ziemi
Mistrz: Gonitwa Myśli

Post autor: Ostatnie Ogniwo »

A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz; Czempion; Wybraniec Bogów;
Siedziałem w spokoju i słuchałem, każdy miał coś ciekawego do powiedzenia i co najśmieszniejsze każdy myślał, że mówił to tak jakby myślał, że ma rację. Co najgorsze to tak nie działa.
Zmora powiedziała, że życie Feridy należy do cienia, spojrzałem na smoczycę, która dostała po chwili propozycję walki. Szczyt szepnął kilka słów Płomieniowi, a mi w głowie cały czas rozbrzmiewała informacja, że życie Feridy należy do cienia. W sumie teraz tak nie było, skoro pozwoliła jej odejść to już nie jest cieniem, życie samotników należy do Bogów, oni nie mają przywódcy.
Następnie wypowiedziała się Zaranna, znowu jakieś głupie gadanie o tym czego chcą Bogowie, że niby gniewają się na tę dwójkę smoków co opuściła stada?
Z tego co wiem Zaranna, Bogowie nie odpowiedzieli nikomu na modlitwy, a na razie mówimy o tym jacy to my nie spełniamy woli Bogów, czyli na moje rozumowanie to nam nie powinny odpowiadać, a wam już tak. Czemu wtedy wam też nic nie odpowiadają? A dlatego, że nie ma smoka, który czegoś nie przeskrobał, więc zanim zacznie ktokolwiek gadać,
że to my sprzeciwiamy się Bogom pomyślcie o sobie, bo to wy też musicie robić coś przez co oni są źli, chcecie kolejnego rozlewu krwi nie ważne czy w pojedynku czy przy zwykłej karze śmierci. Zabójstwo to zabójstwo nie ważne czy w imię dobra czy w imię zła, to sam Ateral powinien odebrać nam życie kiedy jest na to odpowiednia pora i to on razem z Villarem powinni sądzić, kiedy i kto to życie zabierze, a dopóki nikomu nie odpowiadają w świątyni, nie prowadzą nas inną drogą to skąd mamy wiedzieć, że chcą śmierci dwóch zwykłych adeptów?
– każdy teraz zinterpretuje to inaczej, niektórzy jak zwykle powiedzą, że gadam głupoty, bo kto by chciał słuchać tego kogo nie lubi. Może kiedyś ziemia otworzy oczy i w końcu się zmieni, powróci do takiego stanu jaki był kiedyś.
Powiedziane było, że złamałem przysięgę daną stadu, pamiętam ją do dziś, takich rzeczy się nie zapomina i z tego co mi wiadomo nie złamałem, żadnego powiedzianego słowa. Więc nie wmawiaj innym kłamstw, to do niczego nie prowadzi. Sojusz z cieniem naraziłem tak to prawda, ale czy gdyby Zmora go zerwała to stała by tutaj chcąc wojny? Wystarczy się zastanowić nad tym co się stało, a nie stała się żadna rzecz, która mogła niekorzystnie wpłynąć na stado, ktoś umarł? Straciliście sojusznika? A może ktoś z ognia wie coś o naszym stadzie czego nie powinni wiedzieć, bo pewnie tak myślicie, że zdradziłem cenne informacje czy coś, ale muszę wam powiedzieć, że jesteście w błędzie – zaraz pojawią się krzyki typu "kłamiesz, działasz tylko na swoją korzyść!" na pewno ktoś tak pomyślał, bo nikt nigdy nie rozumiał o co mi chodzi.
Kiedy Gonitwa zaproponowała mi walkę parsknąłem śmiechem, o tak i to bardzo głośno.
Walczyć?! Boisz się porażki Gonitwo, widzisz tą ilość smoków, która przeważa nad wami i teraz boisz się wojny, bo wiesz, że przegracie. Pojedynek był już dawno proponowany, ale odmówiłaś i to aż dwa razy! Chętnie bym zawalczył, ale odmówię jakoś mi się nie chce, a na dodatek trochę zgłodniałem od tej ciągłej paplaniny – prowokacja, słuszne rozwiązanie przez to inni smok przestaje myśleć i kieruje się złością, jeśli zadziała walka będzie jeszcze łatwiejsza niż myślałem.
Potem głos zabrał jakiś wodny adept, nie znałem go, ale mówił z sensem, zaraz pewnie i tak ktoś go uciszy i powie, że mówi jakieś bzdury, a Tnący? Jemu posłałem tylko krótką wiadomość mentalną.
~ Ta dzięki za pomoc!

Licznik słów: 578
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Obrazek ~ Szczęściarz ~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~ Czempion ~ Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. ~ Wybraniec Bogów ~ Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie.

Fabularne: Naszyjnik z rogową łuską Przeklętej
Mechaniczne: Kryształ Nieśmiertelnego
Głos Grzmota
Żar Zmierzchu
Dawna postać
Legenda Przeszłości
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1907
Rejestracja: 07 lis 2016, 15:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 105
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Kruczopióry[*]
Mistrz: Krew Mandragory[*]
Partner: Mistycznooka[*]

Post autor: Żar Zmierzchu »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: A,O,Kż,M,MA,MO,B,L,Pł,W,Skr,Śl:1|MP,Lcz:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz; Niesprawiedliwy; Wybraniec Bogów; Utalentowany
Przekrzywił lekko łeb, słysząc słowa Gonitwy. Kurhan Ognia? Nigdy nie słyszał o tym miejscu, do tej pory gdy któryś z Ogników umierał, zanosił ciało do jego groty i zawalał wejście aby nikt nie mógł zakłócić jego ostatecznego snu. Wtem odezwała się dwójka młodych smoków, z czego rozpoznawał wyłącznie samicę która przyprowadziła do niego półprzytomnego Nieprawidłowego Elementa, podczas jednego z ataków niestabilnej maddary. Co gorsza, mały Maestu również przejawiał te objawy, a gdzie u licha podziewa się Amarilla, Uzdrowicielka Cienia? Maluch umrze bez ciągłego nadzoru. Przysłuchiwał się w milczeniu dość mądrej wypowiedzi. Ich wszystkich opętała wzajemna nienawiść, lecz kto ją podsycał? Kto odpłacał krzywdą za każdy akt dobra, który nie raz był kwestionowany wobec jego własnego stada?
Zrozumiał. O tym mówiła Krew Mandragory wiele księżyców temu. To klątwa dotykająca każdego uzdrowiciela który chciał podążać ścieżką Pierwotnych Uzdrowicieli, uczniów Erycala leczących każdego który tego potrzebował. Im bardziej się starał zapobiegać śmierciom, tym więcej śmierci spadało na Wolne Stada. Nie każdy uratowany był tego godzien. Czasem trzeba było zostawić rannego swojemu losowi. Mógł zostawić Cień na śmierć podczas Szczerbatej Skały. Mógł nie odpowiadać na rozpaczliwe wezwanie Nieugiętej gdy sparing z partnerką napotkał na tragiczny finał. Nie robił tego dla osobistej chwały, mięsa czy błyskotek. Wierzył, że to co czyni było słuszne i miłe Erycalowi. Co nie zmieniało faktu że każdy wyrwany z łap Aterala otrzymywał kolejną szansę na poprawę tego, co doprowadziło do prawie-śmierci. Teraz starał się wezwać dług, który zaciągnęli na swoje drugie i trzecie życia. Bez skutku. Wszystko czego uczyła go Krew Mandragory właśnie się spełniało. Wszystko co powiedziała mu po swoim powrocie do świata żywych wiele księżyców temu po Szczerbatej Skale sprawdziło się co do joty. Pokręcił łbem do swojego wspomnienia, zaś pazury zacisnęły się mocniej na ziemi.
– Winszuję twojej wszechwiedzy Nieugięta. Nie zdążyłem nawet porządnie porozmawiać z Grzmotem i dowiedzieć się co naprawdę miało miejsce, nie ustaliłem żadnych warunków jakiegokolwiek azylu, gdy ty wraz z Upiorną wezwaliście mnie wraz z Ogniem żądając jak się okazuje nie jego życia, a więcej ziem. Tłumaczysz się lepszym życiem dla Ziemi? Już żyjecie lepiej. Nie musicie korzystać z gościnności Wody, macie najwięcej ziem na których wszyscy mogą polować. Najmniej pustyń na których nie żyje nic pożywnego, nie macie mórz w których polować mogą tylko smoki dzielące krew z Morskimi. I zagrożenie Mgły nigdy nie powróci, zniszczyliśmy wielki szmaragd manipulowany przez Mroczne Elfy. Ty, ja i Mistycznooka. Ogień i Woda pomogły Ziemi zabezpieczyć przyszłość. A teraz słuchaj mnie uważnie. Ogień nie ma żadnego prawa do Grzmota. Zhańbiony wojownik sam zadecyduje czy chce stanąć na udeptanej ziemi i walczyć o swoje życie. Teraz i tutaj. Jako że Ogień nie przyjął go pod swoje skrzydła, Grzmot nie wnosi ze sobą żadnego skrawka ziemi. Ogień nie zapomniał że w Ziemi nadal są krewniacy i przyjaciele. Gdyby zwycięska strona zdecydowała się nie zabijać przeciwnika lub zwycięzca będzie zbyt ciężko ranny, by moja uczennica Wyciszona Łuska czuła się na siłach by spróbować go ratować, zrobię wszystko co w mojej mocy by postawić go na cztery łapy. Tyle jestem dłużny mojej mentorce, Krwi Mandragory – wypowiedział w stronę Nieugiętej, tłumiąc budujący się gniew. Mimo wszystko nadal wiązała go przysięga złożona przed ołtarzem Erycala i swojej mentorce. "Zajmij się nimi, gdyby coś mi się stało". Nie mógł pozwolić sobie na stratę cierpliwości. Nie teraz, nie tutaj. Choć gdyby odbył trening wojowników czy czarodziei... sprawa potoczyłaby się inaczej. Przez okolicę niczym grom przetoczyłby się okrzyk bojowy Ognia, a skały spłynęłyby krwią. Wszystko jedno czyją... zwrócił powoli łeb w stronę tej, która wystawiała go na próby od pięćdziesięciu księżyców. Miała wraz z Morową Zarazą coś wspólnego, co było wręcz parodią relacji dwóch smoczyc.
– Masz rację, nie mam pojęcia, czemu przybyłaś na te ziemie. Ale wiem, że Wolne Stada nie trzymają nikogo na siłę. Nie jesteś w klatce. Świat jest ogromny, możesz lecieć przez siedem dni i siedem nocy, a nie dostrzeżesz krańca świata. Ja również nie pochodzę spod Bariery, moje jajo znalazło się tutaj przypadkiem i przypadkiem było iż odnalazł je Kruczopióry a nie ktoś z Cienia w czasach gdy nasze dwa stada odnosiły się do siebie z przyjaźnią i dzieliły ziemię. Współwychowywała mnie wasza wielka uzdrowicielka, a potem Przywódczyni, Krew Mandragory. Po zamordowaniu jej na Szczerbatej Skale prawie opuściłem Ogień. I to byłby mój wybór a nie przeznaczenie czy rzekoma rola którą miałbym mieć do odegrania w tym życiu. Nie ma przeznaczenia. Nie ma starych przepowiedni, jeśli to próbujesz powiedzieć. Przepowiednie formułowały jak najbardziej żywe smoki a nie bogowie. Każdy formuje swój własny los, w sposób jaki uzna za stosowny. Ty wybrałaś ścieżkę która niszczy a nie buduje. Gdyby Mandragora widziała tą scenę, pękło by jej serce na widok co się stało z Cieniem, który tak ukochała. A życie Feridy, czy też Róży Kresu, nie należy już do ciebie, a do niej samej – zaiste, to był niezaprzeczalny fakt. Przybrana matka coraz gorzej się czuła pod koniec swojego życia widząc do czego Cień zmierza. A pod Lasem Pekeri ostatecznie rozstała się nie tylko z życiem, ale i z Płomieniem w wielkim gniewie, czego nigdy nie potrafił sobie wybaczyć. Ale nie czas teraz na to. Rozmawiał z Feridą w przeszłości o tym ewentualnym zdarzeniu, walce jeden na jednego. Była gotowa, miała dość życia w strachu przed Równinnymi i przed ciągłym ukrywaniem się na Terenach Wspólnych gdyby nie dostała azylu. Ale szanse nie były równe. I na pewno Kammanorowi nie spodobałby się taki pojedynek.
– Ogień wyraża zgodę na walkę jeden na jednego. Obecna tutaj Róża Kresu jest córką Ognia i wnosi ze sobą skrawek ziemi na który masz chrapkę. Walka odbędzie się w sposób miły Kammanorowi, bogowi męstwa i siły. Na kły i pazury. Bez podstępów. Bez kamieni runicznych. Bez eliksirów leczących, chroniących i wzmacniających ciało oraz ducha. Bez niezwykłych kryształów przyznawanych na specjalnych ceremoniach. I bez wplatania maddary w głos – och, niech teraz nie spojrzy takim zdziwionym wzrokiem. Wszak wychowywał go największy Czarodziej swoich czasów który kilkukrotnie używał tej sztuczki nie tylko do ataku, ale też do obrony. I nie umknęło uwadze innego doświadczonego czarodzieja że Przywódczyni Cienia również poznała tą subtelną sztukę.
– Niezależnie od wyniku walki Ogień odejdzie na Ciemne Skały. Różo Kresu, nadeszła pora na którą się przygotowywałaś. Oby Kammanor stanął po twojej stronie – zwrócił się ku wojowniczce Ognia, kładąc łapę na jej ramieniu. Spojrzał samicy głęboko w ślepia, zaś w jego błękitnych oczach malował się smutek i zalążek gniewu. Całe swoje życie chciał uchronić smoki pod Barierą przed rozlewem krwi. Ale Wolne Stada nie potrafią żyć bez wojen.

Licznik słów: 1074
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
I: Kruszyna – smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4
II. I: Szcześciarz – w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek.
III. Niesprawiedliwy – jeśli Uzdrowiciel ma kontakt fizyczny z ofiarą w momencie wykorzystywania atutu, rozprasza go na jedną turę i raz na walkę może go zaatakować bazując na Magii Precyzyjnej i Inteligencji. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
IV. Wybraniec Bogów – smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie, uzdrowiciel może używać tego atutu raz na tydzień bez względu na miejsce w fabule, atut tyczy się wtedy obu etapów leczenia)
Utalentowany – smok może wyuczyć się dwóch umiejętności na poziom 3, ale wtedy może mieć tylko jedną umiejętność na poziomie 2

Posiadane przedmioty:
Kamienie: 4x malachit, rubin, ametyst
Pożywienie: 1/4 owoców
Inne: Kryształ szamana, kryształ mentora (naładowany do 1.06), ognisty kamyk (jednorazowo rana średnia), płatek sasanki (jednorazowo kamyk na polowaniu)
Żetony: 1x złoty(15.10)
Obrazek Pełny awatarKarta Kompana
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Nie zraziła się mową Szczytu. Język, którego nie rozumiała. Wydźwięk miał paskudny, domyślała się, jaki przekaz mogą ciągnąć ze sobą te słowa. Skrzywiła się lekko, co zapewne miało symbolizować uśmiech. Przemowa Zarannej, chociaż długa, miała w sobie pewien sensowny przekaz. Zmora jednak skierowała swoją uwagę na adepta pachnącego wyraźnie Wodą.
___– Czy wiesz, jak działają wygnania, młokosie? – Zapytała beznamiętnie, retorycznie. – Ferida wyraźnie usłyszała, że powrót za barierę równa się nałożeniu na nią wyroku śmierci. A jednak wróciła. – Mruknęła, oblizując wężowym jęzorem wargi.
___– Masz pełną słuszność, młody. Pozwolenie im odejść było błędem z naszej strony, trzeba było zabić ich na miejscu, jak na zdrajców przystało. Widzę, że jednak masz coś pożytecznego w głowie. Bylebyś w przyszłości nie zastąpił tego trocinami. – Odpowiedziała z nutą rozbawienia, ale także niepokojącą powagą. Spojrzała potem na Tnącego i uśmiechnęła się podle, szyderczo. W oczach zalśniła niechęć.
___– Ty? Zastępcą? Na Otchłań, Płomieniu, nie pozwól mu dojść do władzy, jeżeli zależy ci na przetrwaniu twojego stada. – Zwróciła się do uzdrowiciela z niedowierzaniem, kręcąc lekko łbem. Wybierać tak prymitywne jednostki na przyszłych władców? Doprawdy, Wolne Stada upadały z każdym dniem. Nic, tylko czekać aż równinni skorzystają z okazji.
___– I panuj nad swoim jęzorem. Dla ciebie jestem Zmorą Opętanych. Nie waż się plugawić mojego prawdziwego miana swoim głosem. – Syknęła w jego kierunku, zaś czarne źrenice zwęziły się dostrzegalnie, gdy jej łeb znowu został zwrócony w innym kierunku. Tym razem czerwonofutrego samca.
___– Grzmocie, zamilcz, twoja głupota doprowadza mnie na skraj szaleństwa. Czy ty w ogóle słyszysz, co mówisz? Będziesz łamał kolejne zasady tylko dlatego, że konsekwencje nie nadchodzą? Cierpliwość każdego się kiedyś skończy. Uwierz mi, twoje działania pod Białym Drzewkiem doprowadziły mnie na skraj. Życie nie polega na funkcjonowaniu według zasady "zrobię to, ostatnio nic się nie stało, teraz też będzie w porządku". – Powiedziała z dezaprobatą, prychając cicho. Tyle głupich jednostek... Co gorsza, nie dotyczyło to tylko młodych smoków. Krwisty miał przecież sporo księżyców na karku. Nie był młokosem.
___Wysłuchała Płomienia. Róża Kresu? Zmora pokręciła lekko łbem, ale nie skomentowała. Interesował ją słowotok Czarnego Konsyliarza.
___– Uważasz się za znawcę całego świata, czyż nie? Twoja wiedza ogranicza się do terenów wolnych stad. Nie znasz mnie, nie wiesz, kim jestem. Skąd więc możesz wiedzieć, co prowadzi mnie przez życie? – Zapytała retorycznie, uśmiechając się półgębkiem. Skinęła łbem, wyraźnie jednak przewracając ślepiami na wzmiankę o Kammanorze. – Potraficie robić cokolwiek bez ingerencji... Tych waszych bogów? Czy w trakcie aktu przedłużania gatunku też mówicie, że robicie to ku chwale Uessassa? – Głos wywerny wręcz ociekał drwiną. I tym razem zwróciła się nie tylko do Ognia i Wody, ale także do Ziemi. Ile jeszcze razy będą powoływać się na bogów?
Żałosne.– Niech tak będzie. Kły i szpony. Życie lub śmierć. Ivestragī's lilagon. – Rzekła, unosząc wyżej rogatą głowę. Długi ogon zawił się gwałtownie po podłożu niczym wąż zbudzony z letargu. Demonica zachichotała, po czym warknęła i kłapnęła szczękami w kierunku uzdrowiciela. Pegaz jedynie prychnął, stukając kopytem w ziemię. Liliowe ślepia omiotły wzrokiem trójkę smoków, które podążyły za nią. Możliwe, że ostatni raz. Posłała im spojrzenie zimne, stanowcze. Władcze. Nie mogła już dalej zaprzeczać – przegrała walkę z władzą. Pokochała władzę.
___Mówiłam, że nie masz szans.
___Zmora Opętanych wbiła lekko szpony skrzydeł w podłoże, wyciągnęła do przodu smukłą szyję. Ostre łuski szyi i grzbietu uniosły się. Była gotowa. Cicha. Spokojna. Idealnie skupiona. Wyczekiwała ruchu Feridy. Jej ostatniej przeszkody na drodze do wolności. Wyzwolenia.

Licznik słów: 568
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Blizny Wiatru
Dawna postać
Podrapany Pysk
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 614
Rejestracja: 07 paź 2017, 22:18
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 36
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zapomniany Rytm
Mistrz: Pióro Ognia
Partner: Opalowa Łuska

Post autor: Blizny Wiatru »

A: S: 5| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,Śl,Skr,MP,W,MO,MA,M:1| A,O: 2
Atuty: Silny; Szczęściarz; Twardy jak Diament
Grzecznie i spokojnie przysłuchiwał się wymianom zdań. Wiele smoków wypowiedziało własne opinie i z niewieloma się zgadzał jednak trzymał dziób na kłódkę. Leniwie przesuwał wzrokiem od pyska do pyska nie potrafiąc ukryć swojego zdegustowania. jego pysk wykrzywiał grymas z którego nic sobie nie robił a oczy błyszczały nieprzyjacielsko. Postawa ciała również nie była milutka Grzebień stał sztywno a jego końcówki barwiły się na czerwono od buzującej z emocji Krwi w ciele Samca.
Jego spokój zakłóciła ostatnia Wypowiedź Płomienia. Pozwoli Feridzie Walczyć z Przywódczyni cienia? Jakiś żart? Fioletowa jaszczurka była od niej Silniejsza to kwestia czasu kiedy położy biedną feridę na ziemi i Oderwie jej łeb od reszty ciała. Spojrzał na nią nie kryjąc przerażenia. tak bardzo chciał teraz wstać i zasłonić skrzydłem Przyjaciółę zamiast tego zacisnął tylko zęby i spuścił głowę. Jeżeli Ferida zginie... nie wie co teraz zrobi. Strach wkradł się do jego umysłu. Przestępował z łapy na łapę lekko kołysząc się na boki by rozładować napięte stresem mięśnie. wtedy spojrzał na ojca który wyraźnie nie był zadowolony że tu jest.. że takie rzeczy się dzieją. Czy na prawdę Taka głupota ma poróżnić stada? Matkę z synem, Kochanka z kochanką... Przyjaciela z przyjacielem? Czy to było konieczne? Ale milczał. milczał i nerwowo oblizywał blizne na pysku.Chciał by to wszystko się już skończyło by mógł wrócić do swojej Jaskini i pogrążyć się w myślach i bólu samotności który ostatnio coraz bardziej mu doskwierał.

Licznik słów: 233
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Znowu tu jestem
Biegnę by wygrać
Znowu cię przeklnę
Zabije w myślach
Zobaczysz we mnie
Więcej niż słowa
Poczujesz ciernie
I miękkość w nogach
Głos
ATUTY
I →
II → ZAJME SIĘ TYM PÓŹNIEJ
III →
IV → Brak


Posiadane:
Kamienie: -–
Owoce: 2/4
Mięso: 8/4
inne: Runa Pazura, Eliksir chroniący(AF)

Obrazek
Zmierzch Gwiazd
Dawna postać
Umarłam...
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2344
Rejestracja: 20 mar 2016, 14:19
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 115
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia i Azyl Zbłąkanych
Mistrz: Dziki Agrest [*]
Partner: Piórko Nadziei

Post autor: Zmierzch Gwiazd »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| I: 2| P: 4| A: 1
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,M: 1| A,Skr,Kż,Śl: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Chytry Przeciwnik, Poszukiwacz, Znawca Terenów, Wybraniec Bogów
Przeniosła wzrok na Grzmota, gdy usłyszała jego głos. Dyskusja trwała w najlepsze, jednak Paproć nie skupiała się na niej zbyt bardzo. Nie miała prawa się wypowiadać, gdy przywódcy pertraktowali, o ile można to tak nazwać. Minęło trochę, zanim odpowiedziała na jego wiadomość.
~ Mówisz tak, jakbym to ja podjęła tą decyzję. Jestem Ziemistą, głos Przywódcy jest niepodważalny, bo nie jest on przedstawicielem, głosem stada, jednak jest też osobą, która rządzi. To on podejmuje decyzję i nie musi pytać się o zdanie innych, ma całkowite prawo do tego, aby podejmować takie decyzje, jeżeli nie szkodzą one stadu. Dość jednak o polityce... Cieszę się, że żyjesz, ale popełniłeś błąd. Za barierą mogłeś żyć, miałeś szansę, aby odejść gdzieś daleko, gdzie wpływy Równinnych nie docierają, jednak wróciłeś wiedząc, że twoje życie będzie tutaj zagroźone. Wracając pod barierę, odebrałeś sobie szansę na życie. Oni cię zabiją, synu. Dlaczego ryzykujesz swoim życiem, aby tu być? Dlaczego zawróciłeś w stronę terenów Ognia wiedząc, że narażasz tak samo ich, jak i siebie?~
Przeniosła wzrok kolejno na Isdnir, potem na Płomienia a na końcu na Upiorną i Zaranną. Spojrzała również na adeptów, których nie znała. Jeden z nich, Ognisty, drugi przedstawił się jako Niestabilny Kolec. Wypowiedź każdego miała nieco sensu, ale również czasami nie miała go w ogóle. Szmaragdowe ślepia w końcu zwróciły się na Feridę i Grzmota. Tyle zachodu o dwa smoki, które kiedyś napsuły im sporo krwi. Starsza nabrała powietrza w płuca, a po chwili westchnęła przeciągle. Uniosła łeb w górę, patrząc się w niebo, mrużąc oczy pod wpływem promieni Złotej Twarzy.
Immanorze, błagam, pomóż nam dostrzec prawdę, a ty, Ateral, panie sprawiedliwości, pomóż dokonać nam właściwego wyboru, który byłby zgodny z wszelkimi prawami.
Szkoda, że nie ma tu proroka. On by przywołał wszystkich do porządku. Od zawsze osoba czerwonołuskiego Jadu Duszy roztaczała aurę, przy której smoki zmieniały swoje nastawienia. Sama jego ranga, boskiego posłańca sprawiała, że smoki zaczynały ważyć swoje słowa. Szkoda, że go tu nie ma. Być może obecność kogoś tak ważnego odmieniła by charakter tej rozmowy. A jeszcze lepiej, gdyby Ateral tu przybył. Chociaż pan śmierci pewnie ma dużo za głowie, jego obecność również mogłaby wiele zmienić. Dwie ważne postacie, które potrafią zmienić tak wiele, robiąc tak niewiele.

Licznik słów: 366
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Zwinna
Jednorazowo +1 do Zręczności


Chytry Przeciwnik
W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST

Następne użycie na polowaniu 19 maja.

Poszukiwacz
Raz na dwa tygodnie smok znajduje na polowaniu klejnot, niezależnie od tego czy go szuka. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.

Następne użycie na polowaniu 11 maja.

Znawca Terenów
Raz na dwa tygodnie smok napotyka na polowaniu/wyprawie dodatkową zdobycz (dającą 4/4 mięsa), kamień czy dorodne zioło (w zależności od tego czego akurat szukał)

Następne użycie na polowaniu 11 maja.

Wybraniec Bogów
Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie, uzdrowiciel może używać tego atutu raz na tydzień bez względu na miejsce w fabule, atut tyczy się wtedy obu etapów leczenia)

Następne użycie na polowaniu 19 maja.

Deidara
S: 1| W: 2| Z: 3| I: 1| P: 2| A: 1
Skr: 1| A,O: 2

KK

#CC1653 (MG)
Dzika Gwiazda
Dawna postać
Wieczna celebrytka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1972
Rejestracja: 19 cze 2017, 11:31
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 109
Rasa: Górski
Opiekun: Gonitwa Myśli
Mistrz: Zmierzch Gwiazd
Partner: Khagar

Post autor: Dzika Gwiazda »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Poszukiwacz, Wybraniec Bogów, Nieulękły
Zaranna z niepokojem wymalowanym na pysku oczekiwała na skutki swoich słów. Zadrżała lekko, gdy usłyszała gniewny głos matki. Kochała Gonitwę całym swoim sercem, ale czasami przeklinała porywczy charakter matki. Trudno było ją sprowokować, ale gdy już to się komuś udało, poskromienie jej gniewu nie było łatwym zadaniem. W tym momencie zależało jej tylko na powstrzymaniu walk. Spojrzała na Niestabilnego Kolca oraz dwunogiego, który mianował się zastępcą Ogników. Właśnie o to jej chodziło: cała ta bonanza zaczęła się od Feridy, a Grzmot był kroplą przelewającą czarę goryczy. Przecież to istne szaleństwo, rozpętywać całą wojnę z powodu dwóch wygnańców! Te sprawy powinny były zostać rozwiązane przez przywódców w ich własnym gronie, bez ściągania tu każdego zdolnego do walki smoka. Zdała sobie sprawę z pewnej rzeczy: oni starali się wyrównać zaległe rachunki. Nikogo nie ukarano za atak na Krew Mandragory, nikogo nie ukarano za podstępny atak w Lesie Pekeri. Każdy uważał drugą stronę za agresora, siebie zaś za ofiarę. Poczucie niesprawiedliwości i bezsilności sprawiało, że każdy, nawet najmniejszy konflikt urastał niemal do rangi wojny i pozostawał nierozwiązany, tworząc kolejne nierówności. To wszystko nakładało się, przechodząc na kolejne pokolenia i sprawiając, że animozje miedzy stadami nie tylko nie gasły, one wręcz przybierały na sile i krąg się zamykał. Musieli go przerwać, musieli zdrapać strupy z przeszłych blizn, nawet jeśli nie było to przyjemne...

Przed pogrążeniem się w zamyśleniu przeszkodził jej głos Grzmota. Wypatrzyła go w tłumie, spoglądając na niego żółtymi ślepiami. Jej spojrzenie było twarde, chłodne, ale już nie tak dzikie jak na Szczerbatej Skale.
Słyszysz, ale nie słuchasz. Widzisz, ale pozostajesz ślepy. Powiedziałam, bogowie odwrócili się od nas wszystkich – smoczyca położyła wyraźny nacisk na to słowo – nie patrząc na to kto na jakiej barykadzie stoi. Rozlew niewinnej krwi jest niedopuszczalny, ale jeśli na smoku ciążą przewiny wobec stada, to kara której powinien się spodziewać. Skoro zabójstwo jest dla ciebie niedopuszczalne, a jedynie bogowi powinni odbierać życie, to co tu robisz? Chciałeś wziąć udział w walce łamiąc włane zasady? – zapytała, przekrzywiając lekko łeb. Nagle zaczął miłować pokój i brzydzić się przelewem krwi, nawet w pojedynku? On sam, który przelewał krew na Arenie, a potem chciał wziąć udział najeździe na Wodę? Przecież od tego wziął wziął swoje poprzednie imię, Krwisty Kolec. – Teraz mamy szansę to naprawić. Nie znamy boskiej woli, ale po to zostawili nam swoje prawa, żeby za nimi podążać, niezależnie od tego jak trudne lub bolesne by to było, żeby nie prowadzić nas za rączkę jak pisklęta. – pokręciła głową – Przysięgałeś bronić nas wszystkich, w tym przywódczyni, a jednak wystąpiłeś przeciwko niej, podważyłeś jej zdanie w sytuacji, w której potrzebowała twojego wsparcia. Jeśli to nie jest złamanie przysięgi, to nie wiem co nią dla ciebie jest. Nie widzisz lub nie chcesz widzieć konsekwencji swoich czynów, odwracasz się od nich i uciekasz. – urwała na chwilę, gdy przez głowę przemknęła jej inna myśl: Grzmot musiał być okropnie skonfliktowanym smokiem. Brzydziła go śmierć i przelew krwi, a jednak chciał zostać wojownikiem. Twierdził, że nie łamał przysiąg, ale jednak zawrócił pod Barierę, nie dostrzegał tego, że może wywołać wojnę, a jego obecność na terenach Ognia narażała całe to stado. Musiał być okropnie skonfliktowanym smokiem lub kretynem, który czyni co mu się żywnie podoba nie zważając na konsekwencję. W tej chwili, patrząc na jego buńczuczne zachowanie bardziej skłaniała się ku tej drugiej opcji.

Jednak chwilę potem odezwał się Płomień Świtu, potwierdzając ich przypuszczenia. Zaranna zmrużyła lekko oczy, analizując sytuację. Czy wobec tego dwunogi zastępca kłamał? Twierdził uparcie, że Grzmota nie było na terenach Ognia, ze słów Płomienia wynikało jednak co innego. Skoro zamierzał rozmawiać z czerwonofutrym w sprawie azylu, to musiał wiedzieć, że przebywa na ich ziemiach. Więc albo trzymał to w sekrecie przed własnym zastępcą, co w sumie jej nie dziwiło patrząc na jego stosunek do tej całej Feridy, albo zastępca kłamał, odgrywając przed nimi opryskliwą szopkę. Tak czy inaczej, Gonitwa miała rację. Bogowie, dlaczego? Jednak wyglądało na to, że i sam Płomień musiał mieć go dość, bo nie udzielił protekcji, choć gdyby bardzo się uparł mógłby zrobić to nawet teraz. Zerknęła na matkę. Mogli zgarnąć Grzmota tu i teraz, jak stali, bo samotników nie broniły żadne prawa. zawlec go do puszczy i wykonać egzekucję. Czy jednak tak powinni to zrobić? Po ostatnich słowach czerwonofutrego miała wielką ochotę tak właśnie postąpić. Związanego i ogłuszonego jak dzika zanieść w najgłębszy las, a potem poderżnąć mu gardło. W jej mniemaniu smoki nie liczące się z innymi i podżegające do wojny zasługiwały na taki los. Jednak głęboko w swoim sercu czuła, że nie byłoby to właściwe. Grzmot uratował jej kiedyś życie, samemu płacąc za to wysoką cenę. Czy powinien otrzymać kolejną szansę?

Grzmot. – powiedziała stanowczo, z mniejszym chłodem w głosie. Po raz pierwszy odkąd się u zjawili użyła jego imienia. – Wiesz, że to nie ma sensu. Ty nie przekonasz nas, my nie przekonamy ciebie, bo oboje podążamy za własnymi zasadami. Wiesz dobrze, że do póki jesteś pod Barierą to się nie skończy. Jest tylko jeden sposób, żeby to rozwiązać. – zerknęła na Nieugiętą Ziemię – Stań do walki z Nieugiętą. Ustalcie zasady i rozwiążmy to raz na zawsze. Stań przed konsekwencjami swoich decyzji. Wygraj z nimi i żyj jako wolny smok. – zakończyła. Nie śmiała ustalać dodatkowych warunków, w tym momencie decyzja należała tylko do Grzmota i jej matki.Ateralu, patrz i rozsądzaj, bo oto czynimy wedle twych praw.

Licznik słów: 888
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekOstry WzrokWszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na wzroku mają dodatkową kość.SzczęściarzW przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek. Następne użycie (polowanie): 03.07PoszukiwaczRaz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (polowanie): 28.06Wybraniec BogówSmok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie). Następne użycie (polowanie): 16.06 NieulękłyDo smoka należy pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.Obrazek
Karta kompana | za avatar pięknie dziękuję Kryształowemu Kolcowi ♥ | Drzewko genealogiczne | Następne użycie Błysku: 02.07
Gonitwa Myśli
Dawna postać
najlepsza córka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2053
Rejestracja: 15 sie 2016, 16:49
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 105
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ziemia
Mistrz: Ziemia
Partner: Zmora Opętanych*

Post autor: Gonitwa Myśli »

A: S: 2| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O,A,W: 2
Atuty: Zwinny, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie, Regeneracja
Zamilknij – odezwała się krótko do Wodnego Adepta. – Winy Feridy i Grzmota, obecnych tutaj, nazywasz winami przeszłości?
Ostatnie kilkadziesiąt księżyców to dla ciebie tak bardzo odległa przeszłość, należąca do przodków?
– sarknęła kpiąco. Nie słuchał, jak jego przywódca i Ognisty Przewodnik. – Nadstaw uszu, albo nic nie mów. Grzmot dał swoje słowo, że na ziemie pod barierą nie wróci, taki był warunek odroczenia jego kary – powtórzyła, co Zaranna zdążyła już powiedzieć, a czego Wodny adept nie wyłapał. Cóż, być może za dużo oczekiwała. Ale żeby pomyśleć, że miał czelność zarzucać jej, że krnąbrność Grzmota była jej winą.
Przeniosła spojrzenie na Ognistego wywernowego, który chyba jeszcze nie odkrył, jak zamyka się pysk.
Nie ukrywał się z wami? Ciekawe. Jego trop prowadził na wasze tereny. A ja znam wasze granice i wiem, że ich pilnujecie. Nie ma mowy, by nikt nie zauważył jego przyjścia. I teraz, dzisiaj, jak chętnie zjawił się wraz z Ogniem, po stronie Ognia, na Skałach Pokoju. Gotowy walczyć w waszym imieniu, zapewne – przeniosła wzrok na Płomienia. – Nie tylko mnie i Upiorny Rytuał mamiłeś, ale własne stado również? – spytała cicho, i sapnęła zimnym powietrzem. Ile ten smok był w stanie kłamać i zwodzić, by stać po stronie swojej sprawiedliwości...?
Przestań bluźnić – uniosła się, patrząc znowu na Grzmota. Z gniewem w oku. ile paplał, jak zdesperowany był, by i tutaj bronić się czym mógł przed nadchodzącą karą. – Nie wzywaj imion Bogów, których prawa masz za nic. Złamałeś te prawa, nie raz, co zostało ci wytknięte na Szczerbatej Skale. Przez co wyznaczyłam ci karę śmierci, którą odroczyłam. Nie powinnam była, bo naplułeś na moją dobroć. Cały czasz tylko mieszasz, zdrajco, próbujesz się wymknąć od odpowiedzialności. Tak było dwadzieścia księżyców temu, tak było dziesięć księżyców temu, tak jest i teraz.
Nie boję się porażki – odpowiedziała spokojnie, prostując się. Jeśli przegraliby, nie byłaby to pierwsza porażka Gonitwy. – Nie boję się śmierci, dlatego zaproponowałam ci pojedynek, z którego wyjdzie jedno. Tamte wcześniejsze podjudzania nazywasz proponowaniem pojedynku? – spytała retorycznie, wspominając rozmowę z wtedy Krwistym w obozie. – O, na pewno byłoby to dla ciebie wygodne, gdybym się wtedy zgodziła, prawda? Pół dnia i już, być może byłbyś wolny od stada Ziemi, od swojej przysięgi. Odmówiłam tamtej parodii wyzwania, aby wreszcie postawić się przed twoimi przewinieniami, przez Ziemią. Ale teraz, gdy warunki są jasne, gdy już wyrok zapadł, to ty odmawiasz, to ty tchórzysz, kolejny raz próbujesz wyślizgnąć się konsekwencjom.
Był taki... głupi. Żałosny. Mącił, zwodził. Czuła to na Szczerbatej, ale... ugięła się wtedy. Nie powinna była, ale co się stało to się odstanie. Będzie żyła z konsekwencjami swojej decyzji, jeśli przyjdzie na to moment: także z nimi umrze.
Miała ochotę wywrócić ślepiami na słowa Płomienia. Nie ufała mu, ani trochę. Nie zdążył porozmawiać, dobre sobie. Prychnęła, gdy wymieniał, jak to dobrze nie miała Ziemia. Nie zaprzeczała. Ale to, że mieli dobrze nie znaczyło, że nie mogło być jeszcze lepiej.
Ty, ja, Wodna i Wieczorna Paproć – poprawiła chłodno samca, gdy ominął poprzednią Przywódczynię Ziemi wymieniając smoki uczestniczące w wyprawie. Ją, która pierwsza rzuciła się we Mgłę, a za którą również i Gonitwa pobiegła niszczyć kamień. Nieugięta Ziemia skrzywiła się także na moment, jakby na wspomnienie bólu, agonii, którą czuła, gdy zielone przekleństwo paliło jej futro, skórę, każdą część ciała jednocześnie. Czego Ogień i Woda nie zdążyli dobrze poczuć, zostając poza oparami Mgły.
Jeśli upadnę i pociągnę za sobą Grzmota, nikt nie będzie go ratował. Jego śmierć została zapowiedziana na Szczerbatej, gdy zapadł wyrok. Wyrok zgodny z Prawami Wolnych Stad, od których Grzmot przez całe swoje życie uciekał.
Czerwony samiec mógł być kiedyś jej uczniem. Ale teraz... nie czuła nic, oprócz obrzydzenia i silnej niechęci. Wystąpił przeciwko stadu, nie raz. Podważył słowo Przywódcy, też nie raz. Złamał słowo, obietnicę, która uchroniła go wtedy od egzekucji na terenach Ziemi. Gonitwa Myśli nie miała siły na sympatię do smoka, który tak bardzo zlekceważył to, co Przywódczyni Ziemi trzymała najbliżej serca.
Spojrzała na Zmorę. Kły i szpony. Ta część tego konfliktu została rozwiązana, a przynajmniej: znaleziono rozwiązanie, według którego teraz trzeba postąpić.
Czuła na sobie wzrok Zarannej, gdy Łowczyni przekonywała Grzmota do zgody na pojedynek. Czy jego zgoda była potrzebna? Ogień nie miał prawa do Grzmota, czerwony był samotnikiem. Którego śmierci może domagać się każdy. A ona domagała się jej tu i teraz. Ale niech będzie: pojedynek.
Nie każ wszystkim czekać. Kieł i szpon, bez maddary, bez run, eliksirów, kryształów, boskich króliczych łapek czy innych darów. Bez kompanów. Aż jedno nie umrze, lub nie upadnie. Nikt nie miałby prawa zatrzymać mojej łapy, aby cię dobić, ani nikt nie miałby prawa zatrzymać twojej łapy, by dobić mnie. – zwróciła się do Zdrajcy Ziemi, uściślając warunki.
Kremowa niedźwiedzica usiadła za Nieugiętą, na lewo od Zarannej Iskry. Czekając. Na śmierć lub pozwolenie na powrót do legowiska wojowniczki.

Licznik słów: 802
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
« « » »

× kalectwa ×
częściowa ślepota, niezdolność do mowy:
+1 ST do testów na wzrok, akcji fizycznych
+2 ST na zianie (uwzględniając ST do akcji fizycznych)

(Gonitwa mówi poprzez naśladowanie własnego głosu maddarą w powietrzu. "Normalną" mowę zaczynam myślnikiem, mentalne przekazy tyldą)

• szczęściarz • w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem daje automatyczny jeden sukces
• czempion • raz na walkę smok ma jeden dodatkowy sukces do ataku fizycznego
• poświęcenie • raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej
• regeneracja • raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi cięższych ran

« « » »

osiągnięcia adopcje relacje drzewko genealogiczne
1x srebrny , 2x złoty
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej