OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Podczas podróży irys nie milkł ani przez chwilę, rozbrzmiewając wesoło w umyśle niosącego go opiekuna. ~ Żubry, tury, co za zawierzę, łowcy takiemu ja poradzę, jakiemu płatki swe powierzę. Ja ci zdradzę, zdradzę, w domu nowym kryształów pełnym, który chroni górski las, zwierząt kwitnie wiele klas, wiele klas. ~ Fioletowe płatki zaszumiały na delikatnym wietrze, chwaląc pieszczotliwym dźwiękiem grację łowcy. ~ A wiesz, a wiesz? Rośliny tam, co Ogniem nazywane, co nad wodą nie lawą kryją się rosą, tam wszystko dało swój początek, czątek. Perły zalśniły w strachu przed krukiem i wilkiem, ilkiem! Buchnął, Buchnął, Buchnął Ogień! Krucze pióra skryły perły. Buchnął Ogień Kruka sześciołapego i -ilk, -ilk uciek, -ciek! Cztery łapy, złote oczy pereł wielkich usnęło w uldze, uldze. Perły rosły, rosły pod kruczym piórem, aż szmaragdy spotkały. Perły skryły szmaragd, skryły szmaragd przed czarnym krukiem, -ukiem! Kruk bezpieczny, bezpieczny, szmaragd zrozumiał, zrozumiał. Perły legły, perły legły wyczerpane. I wróciły, wróciły stalą zasypane! ~ Opowiedział kwiat żywo każde słowo wypowiadając. Przechylił się w prawo, gdzie wylądowała właśnie Aura. ~ O tam, o tam, siostra ma kolejnym szmaragdem niesiona. Zasadź mnie, zasadź mnie by płatek mój dotknął ametystu płatka siostry mojej. ~ Zapiszczał od ekscytacji irys. Oba kwiaty miały taką samą barwę, choć różnił ich gatunek.Sasanka również nie wyróżniała się na tle innych płatków. Traktowana uprzejmie przez Aurę, wciąż śpiewała pod płatkami. ~ Córka Ziemi, córka Ziemi. Opoka, opoka mych korzonków. Opoka, opoka, na której moje listki tańczą. Opoka cicha i spokojna, mocna i przyjazna. Taką opokę, opokę, chcę na całą wiosnę. Choć nie z ziemi, a z szmaragdu, to na takiej mogłabym korzonki mieć. A ty, a ty, jaką chciałabyś opokę? A ty, a ty, a czy ty masz opokę, na której zapuściłabyś korzonki? ~ Zapytała śpiewnie sasanka, przekładana na grzbiet Aury. ~ Córka Ziemi, szmaragdowa, szmaragdowa wraz z szmaragdem. A ten szmaragd z ametystem. Szmaragdowy synek, córka metalowa, owa-owa. Ona rośnie, rośnie, rośnie szybko i szybko, szybko więdnąć pocznie. Ona poznać chce swą matkę, matkę-matkę. Lecz strach jej słabe serce ściska. Skała, skała pokoju krwią spłynęła, spłynęła. Co zaś jeśli matka wzrosła, wzrosła na opoce ślepej, niemej, krwi spragnionej? Ona poznać matkę chce, lecz strach ściska słabe serce jej. A syn, a syn, swój cel ma, swój cel ma, lecz tylko cel, tylko cel, a matki brak. Lecz patrz, lecz patrz, córko szmaragdowa, co na szmaragd z ametystem patrzy. On, on konarem jest, co nad rzeką samotności pozwoli przejść. ~ Zamilkł kwiatek. Płatki jego zaszeleściły cichutko. ~ Popatrz, popatrz, pod opoką ametystu śnieg ustąpił miejsca ciepłu. Tu chcę, tu chcę z bratem kwitnąć. ~ Poinformował kwiatek. Aura zaś dostrzec mogła jak pod jednym ze śladów zostawionych przez Rytm śnieg stopniał niemalże całkowicie. Niezbyt było ciepło, lecz temperatura smoczego ciała, smoczej łapy, musiała wystarczyć do odsłonięcia zmarzniętej ziemi.
®
















