Lustrzany las

Najspokojniejsze miejsce w całej krainie. Młode drzewka dają schronienie przed słońcem, ale tez przed deszczem. Gdzieniegdzie niewielkie polany, na których można posiedzieć i porozmawiać. W Szklistym Zagajniku można poczuć się jak w domu...
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Celebrował. Od czasu do czasu w zachmurzone dni spowite osnową niemrawego, letniego światła celebrował. Celebrował przyjęcie do Stada Wody, dobę w jakiej spotkał złoty posąg o niebiańskich ślepiach. Stare, zmęczone, czuł ich wzrok na swym wyrośniętym karku aż błona się jeżyła pod samą myślą. Królewski błękit prześwitywał przez niegęstą warstwę gołębiego futra wzdłuż grzbietu, gdy tylko barki ruszały się ze zgrzytem kości. Wątły, chudy, wysokością dorównujący niejednemu pisklakowi, wynosił swój smukły łeb nad chmury. Jego chrapy, dość poharatane z resztkami smoły, podnosiły się delikatnie, by zaczerpnąć leśnego powietrza. Spod kędzierzawych, białych włosów przyprószonych bielą, znajdowały się dwa zewnętrzne bębenki słuchowe jakie delektowały się orkiestrą nieporuszonych świerszczy. Brzęczenia, skoki, rechot odległych żab, wróbli śpiew. To była jego celebracja. Spotkać się w rozśpiewanym barze wypełnionym klarownym życiem.
A jego krok, dostojny, szanował każdy skrawek rozwydrzonej trawy. Jasna, delikatnie przemoczona muskała jego cherlawe palce oraz miękkie paliczki, wszak krawieckie pazury zgrzytały o siebie niczym najostrzejsze noże kuchenne pocierane o siebie. Niemniej tępa twarz pozbawiona emocji krzyczała, ryczała przez swe trzy szramy na poliku o głupocie młodości. Gdyby się tak przyjrzeć coś jednak było enigmatycznego w jego wątłej, nieskalanej zmarszczką gębie oraz wyrazie emocji. Karneole pod długimi brwiami przeczesywały teren, witając grajków i żegnając kobiety tańczące wokół trocin. Był duchem, szumiącym, zgrzytającym. Zwiastun rzeki, niepokonanej, brnącej przed siebie, upartej.
Urągliwej.
I był to on, piękny, na przeciw niego, cudownego. Widział jego kremowy, bądź płomienisty ryj wypełniony pychą, jak patrzył ze znużeniem na świat oraz myślami trzymał się w chmurach. Wielki, objęty tiarą czerni, mocny w tuszy. Przejrzał go, przed sobą, poruszył gałkami ocznymi, po czym... ustał. Bez emocji, bez osądu.
Niech rzecze pierwszy.
Chmury stawały się coraz gęstsze.

Licznik słów: 274
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
CO MOŻNA SPOTKAĆ NA NIESPODZIEWAJKACH:*
• Urgumm Piaskowyjec
• Kovarothenon
• Chrystyna
• Krwiopijec
• Aster gawędka
• Pan lub Pani Papier
• Zyzuś Tłuścioch
• Igrasso

* wszystkie akcje z tymi stworzeniami mają konsekwencje i zachowują się jak zwykłe postaci – mają rozum. można je zabić, zmienić cały życiorys lub utrzymywać dobre relacje z nimi, a czasem i wręcz przeciwnie.

LISTA ŻETONÓW:
• 0x platyna
• 0x złoto
• 0x srebro
• 2x brąz
Kurzy Kolec
Dawna postać
i dzień nietęskliwy
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 80
Rejestracja: 12 cze 2018, 15:35
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 51
Rasa: Olbrzymi
Mistrz: Szklana Melodia

Post autor: Kurzy Kolec »

A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A:4
U: B,MP,Pł: 1| W:2
Atuty: Atrakcyjny, Szczęściarz
Wpatrzony był w swój portret malujący się w lustrze. Czarna tarcza niebieskich oczu przesunęła się gwałtownie, acz nieznacznie. Ruch. Zdradzony przez obraz w obrazie, kontynuację tysiąca gwiazd mniejszych i większych ściśniętych przez lustrzane powierzchnie w jedną przestrzeń. Mitzkievitch nie był tutaj sam.
Odbicia i przebłyski i refleksy, biegnące z jednej nieskończoności w drugą; żywe, niespokojne, niepokojące. Gorejące lodowym pobrzaskiem, ze źródłem u miękkich błękitów pod spodem i nie będące w stanie znaleźć ujścia w obliczu nieba. Każdemu ruchowi smoka towarzyszył fałszywy obłęd płomieni obserwowanych w lustrze, łagodniejący gdy tylko łagodniał krok, lecz nigdy nie ustający zadziwiać, zachwycać swoją nadnaturalną światłością. Smok stał w bezruchu z oddechem wolniejszym niż zmierzch, zahipnotyzowany przez dumę swoim odbiciem; lecz mozaika refleksów i jaśniejących smug wokoło i tak przybrała się nowym rozbłyskiem.
Nie przypominało mu ono smoka z kości takich, jakie były jego. Kolor iluzji ciała i nieznana nieekspresyjność bijąca z oczu od razu naprowadziły go na jasny obraz sytuacji. Przyjazna mi duszo, zdradziłaś się tak łatwo, rozbrzmiało w jego głowie niczym dzwonki i pieśni również odbijające się w pryzmat nieskończoności.
Podopieczny Płomienia powoli obrócił się całym cielskiem w fizyczną stronę lustrzanej zjawy, stanął w linii jak najprostszej mógł dokonać, tylko wzrokiem pozostając utkwionym w jej odbiciu odbicia, dyskretnie szukającym lepszego rzutu. Logicznym się wydawało, że bezcielesne objawienie tego miejsca okaże się nie istnieć poza wymiarem luster, a gdy tylko spróbuje się zbezcześcić je śmiertelnym spojrzeniem – rozpłynie się i w lśniących tarczach; ze skutkiem katastrofalnym dla stworzenia z mięsa i kości.
Jednak najprawdziwszy z prawdziwych duchowych przewodników działał ostrożnie – Uosobienie Mórz zwące się przewodniczką Płomieni już raz wybaczyła mu pierwotną, zwierzęcą niefrasobliwość. Kolejny jednak demon mógłby być gotowym od razu skorzystać z własnych praw; a prawa duchów natury nie są prawami smoków.
– Wizjo szkła i halucynacji królestw niedostępnych raz dotkniętym znamieniem narodzin i śmierci – mówił głosem niezłamanym i podniosłym – Zjawiam się u podnóży Twoich zimnych ognisk i burzliwych niebios, przyprowadzony przez czysty przypadek i z sercem czystym od heretyckich zamiarów.
Czy był to jednak przypadek? Idea Lustrzanego Lasu od początku śpiewała w głowie smoka wielkością świątyń i domów dusz mniej i bardziej zbłąkanych. Żadne z widmowych spotkań nie może zwać się czymś innym, niż przeznaczeniem i znakiem.

Licznik słów: 367
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Dont you know that the heart can burn what the mind cannot break?
***

→ szczęściarz – odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Soundtrack

Szklisty zagajnik miał to do siebie, że wszystkie drzewa dotknęła jakby klątwa, zamykająca je w objęciach szkła. Również listki starej brzozy połyskiwały niczym szmaragdy, kora jako bawole oczy i najczystsze opale. A wszystko to poranione naturalnymi pęknięciami jakich dopuszcza się martwe, powierzchniowe drewno podczas wzrostu rośliny wszerz. Im szersze drzewo tym bujniejsza historia. A ta brzoza... miała swoje lata. Zaklęta w szkle. Kilka szmaragdowych listków leżało u jej korzeni, nie zmieniając swej barwy być może od pór.
A tuż obok ucinając sobie drzemkę w pełnym kolorowych refleksów cieniu, leżała zwinięta niczym kociak Melodia. Jej ciało było gładkie i choć ociosane na ostateczny wzór – gdyż większa filigranowość zwiększyłaby kruchość do stopnia chyba niemożliwego, to wydawało się być niezwykle młode. Niedojrzałe do wieku Mistrza, skarłowaciałe, lecz nie karykaturalne. Wręcz przeciwnie. Smukłe łapki przypominać mogły pnące się ku słońcu pędy najmłodszego z drzewek, które nie zdążyło jeszcze utwardzić swej kory i spękać, pozwalając wspinać się po sobie głównie owadom i niewielkim gadom.
Rogi jej, średniej wielkości, rozwidlały się, zawijając łagodnie w kilku kierunkach, by ostatecznie kierować się prosto w tył za głowę Kołysanki. Zaś piórka porastające jej szyję i grzbiet oraz wielkie lotki skrzydeł poruszały się leniwie, wskazując na to, że chorągiewki zbudowane były z niepoliczalnych promieni, każdy jeden zdawał się być zależny od tego obok, lecz każdy posiadał jakoby własną barwę i charakter, ujawniające się wśród tych refleksów, które pokazywał im cień brzozy. Pod ich wpływem same błyskały, jakby chcąc zwrócić na siebie uwagę.

Licznik słów: 244
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Drzewny sądził, że aby być dla stada jakimś rodzajem wzoru musiał zdawać sobie sprawę z tego co występuje na jego obrzeżach, więc mimo pewnej dawki niechęci, wyruszył na powietrzny zwiad. Rzadko latał i choć nie miał nic przeciwko tej metodzie przemieszczania, korzystał z niej głównie, gdy miejsce docelowe było dla niego o wiele cenniejsze niż wędrówka. Miało to miejsce dość rzadko, ale w obliczu ostatnich zmian, nie ma co ukrywać, że dość burzliwych, nie jedynie dla stada, ale i jego własnego samopoczucia, pewne obce zachowania miały szansę występować częściej. Celem jaki sobie dziś obrał, było najzwyczajniejsze rozpoznanie terenowe, choć nie oparte na zagłębieniu się w szczegóły i zapachy, jakie to zwykł poznawać podczas patroli, a na samym zapamiętaniu rozmieszczenia wszystkich mniej i bardziej charakterystycznych lokacji.
Tereny pod barierą były jednak na tyle zróżnicowane, że nawet smok nie posiadający najmniejszej ochoty na lądowanie, nie mógł oprzeć się widokowi dziwnych drzew, których gładka powierzchnia niespodziewanie odbiła światło słoneczne wprost na jego pysk, na chwilę niemal go oślepiając. Gad zawisł w powietrzu, wymachując niewprawnie skrzydłami i z niedowierzaniem odnotował iż skrawek zaobserwowanej ziemi mieścił na sobie zupełnie nieznany mu rodzaj roślin. Z nieufnością, jakby miało być to dzieło jakiegoś groźnego maga, zapikował w sam środek tego zjawiska.
Wylądowałby prawdopodobnie całkiem zgrabnie, gdyby przy wysunięciu łap w stronę gruntu, nie zorientował się o ciemnych postaciach, które w moment otoczyły go zewsząd, jakby zamierzały zaatakować. Gad opadł topornie, zostawiając do połowy przymknięte skrzydła w górze, jako groźbę, lecz jego waleczna postawa okazała się niepotrzebna. Zjawiskiem, które go spłoszyło było odbicie, czy raczej wiele odbijających jego postać drzew, zupełnie jak robiły to lustra wody. Smok zacisnął zęby, nie dość jeszcze spokojny, aby rozluźnić mięśnie, czy zupełnie złożyć lotne kończyny, które mogłyby wspomóc jego ucieczkę. Nie żeby zamierzał opuszczać posterunek z powodu samego niepokoju aleee... nigdy nie wiadomo co mogło go tu jeszcze zastać. Wędrował tak, zupełnie nie potrafiąc się skupić, aż kawałek przed sobą nie dostrzegł drobnej postury smoka, błyszczącego niemal na sposób w który robiły to drzewa. Co jeśli był zaczarowany w ten sam sposób? Czy w ogóle dało mu się jeszcze pomóc?
Powinien wykazać nieco większą ostrożność przy ocenianiu osobliwości nieznanych terenów, jako negatywne, lecz tym razem postanowił zaufać instynktowi i potruchtał bez wahania po lazurowej trawie, prosto do postaci spoczywającej przy roślinie odbijającej obrazy. Chcąc zorientować się czy wszystko w porządku pochylił łeb i niedelikatnie wsunął kraniec pyska pod pyszczek jasnego gada, aby nim podrzucić. Co jak co, ale lepsza metoda na wybudzanie chyba nie istniała –
Jesteś ranna?– Zapytał pospiesznie, w razie czego cofając się o krok, żeby nie sprawiać wrażenia zagrożenia, choć to musiało być trudne do uniknięcia, smok był wszak spięty, a jego pojawienie się nagłe.

Licznik słów: 445
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Zbliżając się do Rek, Szyszkowy poczuł wpierw jej zapach. Dwa zapachy. Łatwo odróżnialne. Jednym z nich była delikatna woń popiołu, zaś druga... Druga przywodziła na myśl kwitnące drzewka owocowe, najsłodsze z nich, których dzieci strzeżone przez Alaleyę upadły by wydobył się z nich kuszący owady słodki zapach. Następnie... ciężar głowy Melodii. Głowy zawsze były ciężkie. Lecz jej czaszka przywodziła na myśl może zwykłą adepcinę niźli choćby niemal dojrzałego smoka.
Była zdecydowanie krucha... i drobna. Od razu spięła mięśnie szyi, wybudzając się z najprawdopodobniej lekkiego snu. Otworzyła jasnobłękitne oczy podobne do wiosennego nieba i z lekkim niezrozumieniem spojrzała na kolczastego drzewnego. Też miał błękitne oczy. Zaraz... Dlaczego to na nie najpierw zwróciła uwagę? Jej wzrok powoli wracał do normy. Zrozumiała, że sen nie miał do końca naturalnego podłoża. Straciła przytomność w... bardzo kontrolowany sposób. Mimo blasku Złotej Twarzy było jej trochę zimno. A więc tak teraz będzie? Omdlenia i ciągłe zmęczenie zmienią się w chwilowe osłabienie i zwykły przymus regeneracji gdy przesadzi?
Nie, nie. Wszystko w porządku. Dziękuję za troskę. – Nawet nie zauważyła, że nie odpowiedziała od razu. Czas płynął inaczej niż zwykle. Musiała się dobudzić. I dojść do siebie. Upewniwszy się, że Juglan twardo śpi, wezwała do siebie hipogryfa. – To niezwykle spokojne i bezpieczne miejsce. Potrzebowałam tylko odpoczynku. – Uśmiechnęła się łagodnie. Głos samicy był niemalże... aksamitny. Czysty i lekki płynął wprost do uszu słuchającego. Nawet zaspana sprawiała, że każde słowo, każde zdanie niosło ze sobą indywidualną melodię. Intonacja poszczególnych sylab sprawiała jej wypowiedzi niezwykle wyrazistymi i zapadającymi w pamięć.
Nazywam się Szklana Melodia. Chyba tyle jestem winna za próbę uratowania mojego życia. – Słowa unosiły się coraz łatwiej w klarownym powietrzu. Żart nie był wypowiedziany nawet w typowy sposób. Jej ton wciąż był spokojnie łagodny, zupełnie jak jej spojrzenie. Widać jednak było, że wypowiadała się szczerze. Przedstawić się za takie starania to absolutne minimum.

Licznik słów: 309
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Niestety nawet najprzyjaźniejsza woń kwitnących kwiatów, drzew, czy nawet świeżo upolowanej sarny nie była w stanie przebić się przez drażniącą nozdrza siarkę, na którą drzewny zawsze zwracał uwagę w pierwszej kolejności. Nie była to wina samicy, więc okazanie obrzydzenia byłoby nie na miejscu, szczególnie, że ten drugi, mniej osobliwy zapach dla członków jej stada, musiał być desperacką próbą zamaskowania okropności jej domu.
Ciężar jej łba, choć nie przyciągnął świadomej uwagi Quaza, zapisał się w jego pamięci, jedynie upewniając samca, że nieznajoma musi być jeszcze adeptką, w dodatku szkolącą się w dziedzinie magii, bowiem te smoki były z reguły najlichsze. Jakież było więc jego zdziwienie, gdy ten odpoczywający w losowych miejscach smok nie był wcale młodym, a samicą z pełną rangą.
Piastun.
Szyszkowy słyszał jej imię od Popiołka, jako dowód, że jego nieproduktywna ranga jest możliwa do usprawiedliwienia, lecz nie spodziewał się, że argument ciemnołuskiego będzie aż tak łatwy do obalenia. Melodia była słabym, z pewnością nie wyszkolonym fizycznie smokiem, który tak samo jak Popiół starał się swoje lenistwo usprawiedliwić poprzez popełnianie piastuństwa. Uh.
Aksamitny głos samicy oraz jej łagodny wygląd zapewne przemawiałyby do niego znacznie lepiej, gdyby nie mierzył się z kimś dojrzałym.
Nabrał głęboko powietrza i skinął łbem, kiedy się przedstawiła. Mimo swojego uprzedzenia musiał zachować poziom jako przyszły zastępca oraz smok umiejący logicznie uargumentować swoje stanowisko.
Nie chciałem przerywać twojego wypoczynku– powiedział przepraszająco, choć i tak towarzyszył mu przy tym szorstki ton. Był wyraźnie spiętą, sztywną postacią, a dla bardziej wrażliwych gadów roztaczał wokół siebie aurę chłodu i wrogości, choć nie robił tego celowo. Być może część tubylców była po prostu przewrażliwiona.
Ja zwę się Quaz, wedle tutejszego zwyczaju także Szyszkowy Kolec, choć jedynie tymczasowo, bowiem czekam na ceremonię, w której zostanę oficjalnie mianowany na zastępcę– Nie wyglądał na smoka, który zmyślałby bądź żartował, tym bardziej że paradowanie z mianem adepta wyjątkowo mu doskwierało.
Od Popiołu Przeszłości słyszałem, że jesteś piastunką, więc pozwolisz że zapytam, skoro już się na siebie natknęliśmy, jak Ogniu jest postrzegana twoja ranga?– ... Zbyt szybko? Był gadem przyzwyczajonym do konkretów, więc nie miał pewności, czy spontaniczne wyrzucenie jej wprost tego co go gryzło było najlepszym pomysłem. Z drugiej strony cóż innego miał zrobić, komplementować jej startą na na rzeczny kamień łuskę albo pytać jak się czuje po przebudzeniu? Rozejrzał się, jakby w poszukiwaniu wskazówki, która istotnie wręcz go otaczała. Odchrząknął nim dodał kolejne zdanie, niby uprzejme uzupełnienie poprzedniego –Poza tym nie zaniepokoiło cie to miejsce? Nie wygląda dość przyjaźnie, aby obierać je sobie jako przystanek do odpoczynku– Nie brzmiało to szczerze, przeciwnie, uważny słuchacz z łatwością wyłapałby sztuczność i zbędność tego stwierdzenia, lub samego, na siłę zatroskanego tonu, którym Quaz maskował swój niepokój.

Licznik słów: 440
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Obowiązkowy Soundtrack
PS. Dźwięki, które tworzy Melodia w poście

Ognista pachniała dość dziwnie jak na Ognistą. Szczerze mówiąc nie nie pachniała siarką, bo nigdy nie zbliżyła się do Wulkanu. Pachniała zaledwie popiołem, piaskiem, który wiatry roznosiły na cały ogień z Wielkich Ognistych Pustkowi. Zaś zapach samicy, ta słodkość... Quaz szybko mógł dojść do wniosku, że nie są to żadne próby. Raczej anomalia. To był naturalny zapach. nie nacierała się niczym, nie posiadała żadnej spiżowej woni. Była tylko ona.
Gdy ją przeprosił, skinęła mu łagodnie głową. Jej spojrzenie było jasne, a chociaż zatrzymało się na jednym miejscu – oczach Szyszkowego Kolca, wydawało się takie... delikatne. Tak spokojne. Ciepłe... Bez trosk, niepokoju... Niczym oaza na środku pustyni... Choć tak jasne, były zarazem takie głębokie... można byłoby utonąć w tych oczach... Gdy poruszyła trójkątnym pyszczkiem, rozbudziła ocean platyny pokrywającą jej ciało. Tak drobna. Tak słaba. Podopieczna samej Nytby.
W takim razie nazywaj mnie proszę Rek. To imię nadał mi mój ojciec. – Nie dość, że wydawała się świadomie ignorować żołnierski ton Szyszkowego, to jej ton nie zmienił się ani razu. Aksamitny głos docierał do jego uszu w stałej spokojnej intonacji. Do tego wszystkiego wykazała wyrozumiałość i szacunek wobec jego poglądów. Cienistym również przedstawiała się w ten sposób. Nim dopowiedziała kilka kolejnych słów, Quaz zapytał ją o postrzeganiu Piastuństwa w Ogniu. I o miejsce, w którym się znaleźli. Postanowiła zacząć od końca.
Lustrzany Las jest nim od tysięcy księżycy. Zwierzęta nie szukają tutaj pożywienia, a drapieżniki nie szukają tych pierwszych. Niektóre ptaki wiją altanki dla partnerek z łagodnych odłamków i liści. Być może w okolicy nie ma bezpieczniejszego miejsca. Moje imię powstało właśnie tutaj. – Odrzekła łagodnie. Spojrzała w górę, na koronę drzewa. Nad Rek pojawiła się wiązka złocistej energii, która powędrowała w górę i objęła kilka różnokształtnych liści o różnej wielkości. Zerwała je i ułożyła obok swoich łap. Delikatnie zionęła na nie, lecz nie zmroziła ich. Ciekły azot był tak rozrzedzony, że tylko zimna mgła sięgnęła szkła. Podniosła lewą łapę i musnęła krawędź zaokrąglonego liścia. Wydał z siebie dźwięk delikatny jak jej głos. Przesunęła palcem po kolejnym z nich. Brzmienie było podobne, lecz ton nieco inny. Przesunęła palcami losowo po wszystkich czterech szkiełkach. Wydawały przyjemne dźwięki.
W Ogniu wierzymy, że każdy wybiera swoją ścieżkę życiową z ważnych dla jednostki powodów. Nikt nigdy nie porównywał do siebie rang. Każda z nich ma specjalistyczne zadania. – Odpowiedziała miękko. Najwyraźniej nie był to koniec historii. – Wojownicy i Czarodzieje bronią Stada, Łowcy polują, Uzdrowiciele leczą. W czasie wojny wszystkie te postacie wysyłane są na front. Ja byłam tą, która zaopiekowała się pisklętami Wody i Ognia, gdy nieomal wybuchnęła wojna nie tak dawno temu. Stałam w wejściu groty, czekając na łowców Cienia. Kiedy nasi Wojownicy pracowali ciężko u Nauczyciela, odnosili zwycięstwa na Arenie lub przykuci byli do klepiska w grocie Uzdrowiciela, ja wychowywałam pisklęta. Wychowywałam pisklęta tych, którzy wymagali wybycia na polowanie, wyprawy, podróże, tych którzy stracili partnerów. Dzięki temu nasze pisklęta są zdrowe, szybko mają ceremonie i awansują na adeptów znając już pełnię swoich predyspozycji. Zwykle wiedzą już czego chcą i sięgają prosto po to, korzystając z nabytej wiedzy i doświadczeń, których nie można zdobyć inaczej niż przez interakcję ze światem. – Zakończyła mówić. Nie podniosła głosu ani na chwilę. Nawet gdy wspominała dzień wojny, tak straszny w ówczesnych czasach. – Poszukiwania Wiedzy pozwalają Piastunom uczyć inne smoki historii – pozwalają uczyć się na błędach smoków z przeszłości. Zaś zrozumienie otaczającego świata pozwala nam odpędzać drapieżniki nawet w czasie walki. To właśnie moja specjalizacja. – Opowiedziała to wszystko. Dlaczego? Jakiś błysk przemknął przez jej oko.
Błogosławiła mnie Lahae, przez co jestem też zbieraczem kamieni szlachetnych dla naszych adeptów. Sama ich nie potrzebuję, toteż jest to idealny w moich oczach układ. Każda z rang ma swoje wady i zalety. Wydaje mi się, ze dobrze jest gdy w stadzie żyje Uzdrowiciel z klerykiem, przynajmniej jeden Łowca, magowie, wojownicy i Piastun, który związany z Obozem pierwszy dostrzeże nieprawidłowości i uzupełni wady innych rang. Nie walczę. Lecz stado polega na jedności. Jestem jego integralną częścią. – Wciąż mówiła. Akcentowała słowa, a każde zdanie wydawało się kontynuacją poprzedniej melodii.
Zdaje się, że to nie problemów dotyczących rangi szukasz, lecz motywów Piastunów. – Zauważyła i uśmiechnęła się łagodnie. Takie pytanie nie padłoby ze strony Quaza, gdyby temat nie był dla niego kontrowersyjny. Nie w tym momencie, nie w tej chwili, na tym etapie znajomości. – Wojownik, który nim jest tylko po to by zabijać nie powinien nosić dumnego miana. Jak również piastun będący nim wyłącznie z egoistycznych powodów. W moich oczach wszystko sprowadza się do działań dla stada. Nie ważne czy jesteś pisklęciem, czy nosisz rangę adepta czy Zastępcy, ważne jest to kim jesteś w stadzie. Samodzielnym żbikiem, czy też podporą. – Mówiła miękko, po czym podniosła się z ziemi. Wydawało się, że podnosi się z... trudem. Wstrzymała łagodnie dech podczas podnoszenia się. Mięśnie jej łap w szczytowym momencie wydawały się zadrżeć. Jako Wojownik, Quaz był w stanie to dostrzec. Szklana Melodia była zmęczona. Jej spojrzenie było klarowne, a mowa wskazywała na pełnię władz umysłu. Lecz jej filigranowe ciało... wydawało się kruche. Nie odpoczęła w czasie snu, lub potrzebowała go tego dnia więcej.
Możliwe, że dobry Piastun jest dobry tylko wtedy, jeżeli jest w stanie bronić piskląt, które ma pod opieką. Z taką opinią już się spotkałam. Jednak z tym nic nie mogę zrobić. Mogę obalić przeciwnika i kupić czas pisklętom na ucieczkę lub je zabrać. Lub poświęcić się w tym samym celu. Lecz nigdy nie będę w walce tak wartościowa jak Uzdrowiciel. Mimo to – będę. Zawsze będę chronić przyszłość Ognia. – Miała rację. Nawet, jeżeli była niemal bezbronna (co gryzło się z kilkoma z jej ostatnich słów), to pisklęta zostawione same sobie będą bardziej narażone na schwytanie i śmierć niż gdyby był z nimi ktoś starszy i gotowy na taką ewentualność. Melodia wciąć patrzyła łagodnie i ciepło. Ton Quaza nie robił na niej żadnego wrażenia. Czy była jedyną taką osobą? Poza tym miała łeb na karku... Nawet nie będąc Wojownikiem ani Magiem.

Licznik słów: 998
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Od tysięcy księżyców? Nie cierpiał gdy smoki posługiwały się spostrzeżeniami, których nie mogły uczynić samodzielnie, pewien że łatwo było w ten sposób nagiąć prawdę i dodać, dla przykładu kilka tysięcy księżyców więcej, do trwania jakiegoś zjawiska. Oczywiście nie była to informacja, której mógłby zaprzeczyć, bo o świecie pod barierą miał zerowe pojęcie, lecz czułby się zdecydowanie lepiej, gdyby stwierdzeniu samicy towarzyszył jakiś dowód. Czyżby przekazywali sobie tę wiedzę z pokolenia na pokolenie? Istniała taka szansa, lecz jaką trwałość i rzetelność miało słowo pradziadka, a co dopiero dwóch, trzech, czy dziesięciu gadów przed nim.
Całkiem prawdopodobne, że Quaz uczepił się fałszywości myśli piastunki instynktownie, zarówno z racji jej nieaprobowanej rangi, co faktu że nie czuł się komfortowo z myślą, że coś tak dziwnego mogło być już zupełnie swojskie dla tubylców.
Drzewny nie był jednak typem smoka, który dopytywał o wszystko co wzbudzało w nim oburzenie. Był przekonany, że jego pierwotne spostrzeżenie było tym słusznym, więc gdyby skonfrontował je z rozmówcą, ten z pewnością znalazłby sposób, żeby zmyślić coś na swoją obronę. Ha! Jakiż ten samiec był przewidujący!
Skinął łbem, gdy wspomniała, że właśnie stąd wzięła swoje imię, jak przypuszczał to dorosłe. Sam pomysł nie był najgłupszy, a nawet inspirował go, choć wolał tego przed sobą nie przyznawać. Skupił się za to na czynności wykonywanej przez smoczycę, nie przerywając jej, ani nie komentując. Cokolwiek zaplanowała, zdecydowanie kupiła tym sobie jego uwagę, szczególnie w ostatnim etapie, gdy zaczęła muskać palcami wygładzoną powierzchnię liścia. Drzewny nie był jednak zauroczony, a skołowany dźwiękiem, jakby przeczył prawom natury.
Przestań– wyrwało mu się odruchowo, nie tyle rozkazującym tonem co... No może trochę rozkazującym –Nie rób tego proszę, jest drażniące– poprawił się, choć przymrużył niechętnie ślepia. Dopiero po chwili dotarło do niego, że była to jedynie krótka prezentacja, mająca wyjaśnić skąd brał się pierwszy człon jej miana. Kształcące, ale wolałby się o tym nie dowiadywać. Melodyjne liście były cholernie nienaturalne.

Jej opowiadanie o piastuństwie sprawiało pozory sensowności, lecz było po prostu nieco lepiej skonstruowanym powtórzeniem usprawiedliwiających bzdur Popiołka. Najwyraźniej tym co odróżniało smoki od zwierząt była dostateczna inteligencja, aby zwieść innych oraz samego siebie o zaletach swoich słabości. Uznałby to za godne podziwu, gdyby był masochistą.
Zdaję sobie sprawę, że ta ranga towarzyszy tutejszym smokom od dawna, dlatego potrafią znaleźć korzyści w jej zastosowaniu, lecz czy nie sądzisz, że wszystkie zalety piastuna mogą być także atrybutami każdej innej rangi?– zapytał surowo, choć wyraźnie atakował bardziej samą ideę, niż Rek.
Nie masz w końcu większej znajomości historii niż pozostali dorośli i nie masz wcale większego dostępu do rozwoju intelektualnego który jak zapewne sądzisz, jest potrzebny do wykształcenia młodych. Omówiłem z Popiołem podobny problem, ale nie zdołał dość dobrze uzasadnić swojego stanowiska. Nie rozumiem dlaczego piastun miałby wywyższyć się ponad inne smoki pod względem spostrzegawczości, czy obrotności i... zanim wtrącisz, że wcale tego nie robi, sęk w tym, że jeśli nie byłby w czymś wyraźnie lepszy, wydaje mi się bez sensu aby jego funkcję w ogóle nazywać. Obecnie jako wojownik nie sądzę, że nie mam dość czasu na kształcenie smocząt, które tak czy inaczej powinny pobierać nauki z różnych źródeł, aby nie ukierunkowywały ich jedynie wizje piastunaZamilkł na moment, jeszcze raz, kątem ślepia zerkając na uformowane przez Melodię liście. Piastuni byli nie tylko odlegli od jego wizji poprawnie funkcjonującego stada, lecz ich idea drażniła go także z bardzo osobistych względów. Czynili coś nieużytecznego i pragnęli za to akceptacji, a potem obruszali się, gdy ktoś im to wytykał. Zupełnie jak Kazes.
Mówisz ponadto, że nie jesteś piastunem z egoistycznych powodów– kontynuował z nieco większym naciskiem –Byłoby niestosownym zarzucić ci, że nie dość dobrze spełniasz swoje obowiązki, tym bardziej, że znamy się zaledwie chwilę, lecz powinnaś zwrócić uwagę na to, o ile prostsze jest rozliczenie wojownika czy czarodzieja z jego użyteczności, podczas gdy twoja ranga jest od początku bardzo umowna i niekonkretna– Podrzucił nieco lewą łapę i wskazał ptasim palcem na jej postać –Czy nie lepiej byłoby być bardziej pilnym w swoich szkoleniach, zamiast akceptować swoją słabość i zasłaniać się piastuństwem? Popiół także podzielił pogląd, że nie musi uczyć się walki na równi z pozostałymi smokami, a to wydaje się... cwanym sposobem na obejście zasad– W jego głosie dominowała pewność, jakby od pierwszego słowa miał całkowite przeświadczenie, że jego poglądy są niemożliwe do obalenia, a każdy wyprowadzony przeciwko nim argument jest jedynie desperacką paplaniną, mającą pomóc rozmówcy zachować godność. Melodia była bardzo łagodnym smokiem, jednak jej stonowane słowa i przyjazny głos akompaniowały kłamstwa, toteż jej postać wydawała się Szyszkowemu jeszcze trudniejszym przeciwnikiem niż Popiół. Ciemnołuski nie okazywał nerwowości, a jego głos był beznamiętny, więc nawet jeśli był oddany swojej dziecinnej wizji, w zwyczajnej rozmowie nie prezentował się jako niegroźny, chcący omamić kogoś gad. Szklana zaś, pod powłoką delikatności i słabości musiała skrywać pokłady fałszu, które po przefiltrowaniu przez jej język przyjmowały postać dobrze zakamuflowanej manipulacji. Ale nie z nim takie gierki!
Coś ci dolega prawda?– dodał, lecz nie było w tym żadnej troski. Brzmiało jak spostrzeżenie, jedynie zasilające jego argumentację. Jej wartość była ograniczona, ale nie chciała tego przyznać przed innymi.

Licznik słów: 830
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Soundtrack

Gdy nakazał jej przestać, uśmiechnęła się tylko. Łagodnie, wydawała się przez to niczym stara matka. Zmęczona życiem, lecz doświadczona, oszlifowana do postaci uległej babki. – Ten las stworzony jest ze szkła. Ludzie i elfy potrafią tworzyć je własnymi łapami. Każde szkło, odpowiednio przygotowane może wydawać taki dźwięk. – Opowiedziała krótko swym miękkim głosem.
Kiedy słuchała jego słów, nie zawahała się ani na moment. Wyglądała na równie spokojną jak na samym początku spotkania. Nie sprawiała nawet wrażenia jakby próbowała coś ukryć. Nie dziwiła się, nie złościła, nie marszczyła brwi. Patrzyła tylko na Szyszkowego Kolca. Chwilami jej spojrzenie wydawało się... tęskne. Gdy Quaz skończył mówić, Melodia milczała jeszcze przez chwilę. Uśmiechnęła się raz jeszcze. Ciepło jak zwykle. Tak jak Aro, Szyszkowy Kolec nie reagował na okazywaną przez nią warstwę uczuć. Nie intensywnie. Nie była prosta komunikacja z nim. Z jakiegoś powodu... ten smok jej o nim przypomniał. Sama tego nie rozumiała. Uznała, że to sposób bycia z tej krótkiej chwili, krótkiej wymiany zdań musiał sprawić tak melancholijne wrażenie.
A może...
Może zauroczyła się, jak niegdyś w Aro?
Tyko przy wielkim Aro czuła się bezpiecznie.
On zmarł, a pisklęce czasy minęły.
Owszem. – Jej aksamitna melodia objęła drzewa i brązowołuskiego samca. To tak zabawne i irytujące. Zareagowała tak na Mwanu, lecz dopiero wtedy gdy podszedł do niej. Uczucie, które wyrażała nie zmieniły się. Nigdy się nie zmieniały. Tylko więcej myśli przepływało przez jej głowę. – Uzdrowiciel nie dawał mi szansy na przeżycie po wykluciu. Później dowiedziałam się, iż moja krew jest chora, uszkodzona. Moje ciało nie może jej zregenerować, toteż Uzdrowiciel nie może pobudzić ciała do naprawy jak w innych przypadkach. – Mówiła o tym gładko, choć jej powieki delikatnie opadły. Wydawało się, że pogodziła się z faktem choroby. Z faktem, że nigdy nie wykrzesa z siebie tyle sił co inne smoki.
Myślę też, że masz rację, Quazie. – Uśmiechnęła się po raz kolejny. – Lecz są rzeczy, o których zawsze należy pamiętać. Smoki posiadają wspólną pulę atrybutów. To kim się staną zależy od tego, w które włożą najwięcej wysiłku. Każdy inny smok może odnaleźć wiedzę, którą posiadam. Lecz niemal żaden tego nie robi. Nie znam nikogo, kto znałby historię tak jak ja i wyciągał tyle wniosków. Smoki rozwijają się w dziedzinach użytkowych. Piastuni są niezwykle nieokreśleni. Skupiający się na zdolnościach fizycznych lepiej sprawdzają się na różnych połaciach terenu niż łowcy, co może pomóc podczas wojen terenowych. Skupiony na zdolnościach mentalnych, jak ja, swój użytek ma do opędzania się od drapieżników i kontaktów z obcymi gatunkami oraz doradztwa. Dzięki temu być może łatwiej mi się rozmawia z większością żyjących w kolebce Naranlei smoków. To przez to iż mogę skupić się na rozwoju w tym kierunku mogę być obrotna i szkolić swoją spostrzegawczość. Użyteczność tych cech kwalifikuje jedynie do uznania mnie za dobrą lub złą Piastunkę. – Nie zawahała się ani razu. Była spokojna.
Możliwe, że atrybuty, które rozwijam są bezużyteczne. Czasem jednak zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby ograniczać liczbę Wojowników i Czarodziei, którzy skutecznie uszczuplają populację Wolnych Stad. Spójrz proszę na to jak rozległa jest Ziemia i jak jest liczna, jak mogłaby być. To tereny zaledwie jednego Stada. Ograniczając się do jednego czy dwóch pokoleń wstecz, nie walczyliśmy z żadnym zewnętrznym zagrożeniem. Smoki, które nie zginęły od choroby, zginęły ze smoczych łap. Jak Aria Negacji, Uzdrowicielka, a później Wojowniczka Wody. Przywódczyni Cienia, która próbowała zabić Wojowniczkę Ognia, jaka trafiła później przed oblicze bogów i z ledwością zawrócił ją najstarszy wśród Stad Uzdrowiciel. Niemal zginął wygnany z Ziemi smok, którego na śmierć i życie wyzwała Wasza poprzednia Przywódczyni. Ofiarował jej życie, gdy wygrał. Jeżeli chciałbyś rozliczyć Wojowników z ich zasług wobec Wolnych Stad... Według mnie Wojownicy żyją w stagnacji. Czekają na złe czasy, przeczekując życie na arenie, szkoląc się do obrony ojczyzny. Jest to wspaniałe. Lecz dla mnie – nie w chwili gdy smocze szpony kierowane są na innego. Być może Piastuni powstali właśnie z tej stagnacji. Wychowujemy pisklęta, którymi nikt nie chce się zająć, przygotowujemy kolejnych łowców, czarodziei i uzdrowicieli do ich ról. przygotowujemy przeszłe pokolenie, by zastąpiło nasze. Bezpieczne i ciepłe. Dobrze jest, gdy Stado ma członków wyspecjalizowanych w różnych dziedzinach. Nawet przyziemnych. Byleby nie była to rola dominująca. Czasem myślę, że wszyscy żyjemy w stagnacji. Przepraszam. – Zakończyła wywód. Być może nawet nie było powodu by go ciągnąć. Zimno i siła Szyszkowego Kolca... To one... One przypominały jej Aro.
Bardzo mi kogoś przypominasz. – Wtrąciła łagodnie, lecz nie dała czasu na reakcję. – Być może moje życie nie jest użyteczne. Może pisklęta, które wychowałam, sieroty i porzucone znalazłyby innych opiekunów, a łowca żyjący zamiast mnie znalazłby tyle samo kamieni szlachetnych. Być może młode odnalazłyby i całe pary, w których miałyby zapewnione interakcje z większa ilością smoków. Jednak jestem dumna z tego, co zrobiłam w moim życiu. Chroniłam pisklęta, przygotowywałam je do pierwszych ceremonii w zastępstwie rodziców, których nie miały. Wychowałam wszystkie pisklęta Ognia. Do niedawna myślałam, że moje życie zgaśnie nagle, dlatego nigdy nie bałam się śmierci. Mogłam oddać je w każdej chwili. Moje życie było jak kłamstwo, ułuda. Nie powinno mnie być, a będąc byłam bezużyteczna od chwili gdy udało mi się rozbić skorupkę jaja. Natura obdarzyła mnie słabością, która przekreślała dla mnie ścieżki walk, zaś skąpe źródło maddary i późny rozwój odrzuciły mnie od ścieżki uzdrowiciela, który potrzebuje przecież zręcznych palców. Krew sprawiała, że całe moje ciało było wadliwe. Upadałam, nie wiedząc czy się obudzę. Dopiero przed kilkoma księżycami Erycal dotknął mnie, zmniejszając skutki choroby. I mam nadzieję, że kiedyś dotknie mnie raz jeszcze. Obdarzona wzrokiem lepszym niż większość smoków poluję na kamienie, oszukuję drapieżniki i dbam o to, by następcy naszego pokolenia wyrośli na silnych. Jestem duchem. Lecz jeżeli nie mogę wykorzystać mojego ciała, wykorzystam moje zmysły i umysł. Może mogłabym się przekwalifikować. Lecz czy w czymkolwiek innym byłabym lepsza niż w tym, co czynię do tej pory? Mogę skupić się na tym, co zwykle porzucają inni. Mogę uzupełniać Stado w sferach, w których widniałaby beze mnie luka. Może Piastun jest najmniej użyteczny z profesji. Jednak czy nie byłabym bardziej bezużyteczna jako Wojowniczka? – Zapytała łagodnie. Czasem w jej tonie brzmiała... melancholia.
Drogę Piastuna powinny obierać jednostki, które w inny sposób nie mogłyby stać się częścią Stada. Nie powinno być wiele smoków mojej profesji. Ponieważ masz rację. Zasługi Piastunów nie są wielkie, ani pamiętane. Jesteśmy jak strażnicy młodego pokolenia. Za słabi by walczyć, zbyt niepewni by polować, za głupi aby czarować. Przewaga Piastunów w Stadzie świadczyłaby o jego słabości. Lecz jeden... być może o przezorności. To cała moja opinia. Być może tę rangę obierać będą tylko smoki leniwe lub nie zjednoczone ze Stadem. Jednak to zakrawa o Zdradę Stada. Nie dla nich została ta funkcja wykreowana. Nie ma potrzeby by było nas wielu. Lecz księżyce doświadczenia podpowiadają mi, że jeden gdzieś być powinien. – Zamilkła. Przymknęła oczy. Zamknęła na kilka chwil. To tak... beznadziejne. Chciała usłyszeć ten zimny, odpychający ton. Chciała poczuć ten dystans. To tak... smutne. Otworzyła swoje spokojne oczy. Tkwił w nich smutek.
Muszę wracać do Stada. – Powiedziała w końcu. Nie rozumiała dlaczego rodził w niej tak silne uczucia. Czy wszystko przez rodzaj jego zachowania? Zauroczyła się w Mwanu i Szlachetnym Nurcie. Obie te próby skazane były na porażkę. Mwanu nie był gotowy na związek i zginął. Po akcie zaś Nurt nie spojrzał na nią więcej. Rek z kolei... wiedziała, że próby będą głupotą. Tak jak i tutaj.

Licznik słów: 1221
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Ciekawska strona pytała "Czym są ci ludzie i elfy?", lecz rozsądna niestrudzenie uciszała ją odpowiadając "Ona nie odpowie, trzeba poczekać do rozmowy z przywódcą".
Ten przezorny smok nie lubił pytać, bo choć w wiedzy był wybrakowany i zdawał sobie z tego sprawę, wolał otrzymywać odpowiedzi od osób którym ufał, jeśli nie ze szczerego serca, to przynajmniej z racji swojej rangi. Piastunka zdołała zdobyć tytuł obytej ze światem, lecz nie dość przekonującej by zawierzać jej słowom. Ludzie i elfy uformowali ten las? Świetnie. Nie był tym zainteresowany. Nie tylko dlatego, że padło z jej pyska, czy ponieważ uznawał to za niewarte zgłębienia, lecz z racji niechęci do interesowania się rzeczami wykraczającymi poza zasięg jego łap. W postrzeganiu niektórych zapewne czyniło go to prostym, czy uprzedzonym, lecz wolał stąpać twardo po ziemi niż uganiać się za historyjkami, które potem wyniszczały stado od środka.

O co chodziło z tymi jej uśmiechami? Gdy kogoś słuchał, nie zwykł zwracać uwagi na mimikę, bo ta jego zdaniem była w stanie wpłynąć na klarowność przekazu, jednak na Melodię ciężko było po prostu nie patrzeć. Oczywiście kultura drzewnego podpowiadała mu, że kontakt wzrokowy należało utrzymać, więc spoglądał na bok jedynie czasami, dla zwiększenia czujności, ale poza tym stale wpatrywał się prosto w błękitne kryształki Rek. Było to spoglądanie nie podszyte żadnym głębszym uczuciem, czy chęcią zbadania rozmówczyni, choć z pewnością nie beznamiętne, bowiem Quaz wyrażał ślepiami więcej niż samym pyskiem, czy szorstkim głosem. To pobieżne badanie fizjonomii jej pyska wystarczyło aby zorientował się o próbie zwabienia go w jej piastuńską grę uprzejmości i łagodności. Brzydził się tym, a jednocześnie czuł jak go przytłaczało. Zdecydowanie bardziej wolałby warczenie.

Z jego pyska wydarło się krótkie "hm", kiedy wspomniała mu o swojej kondycji. To wskazywałoby na słabość, której nie mogła naprawić, co bardziej niż inne, wydumane ideały zmuszały ją do obrania funkcji piastunki. Nie współczuł jej z tej racji, bo ta emocja niczego by nie zmieniła, choć przez chwilę zajął się rozważaniem swoich argumentów w zetknięciu z nową informacją. W międzyczasie Melodia mówiła, a on sporadycznie kiwał łbem, żeby dać znać o swoim skupieniu, które na szczęścia miał również wyraźnie wypisane na pysku.
Stagnacja i to w jaki sposób wykorzystuje się zdolności obrońców nie umniejsza ich wkładu w stado, a jedynie zmusza do zastanowienia czy przywódca jest rzeczywiście dość rozsądny, aby potrafić nimi kierować. To że interesujesz się historią nie czyni z ciebie dobrego piastuna, a zwyczajnego smoka znającego historię. Ja zaś dobrze znam się na drzewach, a jednak nie wnoszę o rangę, która by to podkreśliła. O wszystkim mogę się uczyć w przerwach od obowiązków swojej głównej rangi i podobną wiedzę mogę przekazywać smoczętom– zabrał głos, nieco ostrzej niż wcześniej, jakby zirytowany faktem, że Melodia przedstawia rangi obrońców stada jedynie jako preteksty do mordowania się. Nie kontynuował, bowiem Rek wtrąciła coś na temat podobieństwa, na co zamrugał skonsternowany. Był to dobry sposób na zamknięcie mu pyska, by mogła w spokoju wznowić dzielenie się swoimi wizjami, tym razem w nieco bardziej przekonujący sposób. Miała rację nie dlatego że znalazła metodę na usprawiedliwienie swojej funkcji, lecz ponieważ zgodziła się co do jej wad, a potem ujęła, jak pomimo nich, piastun jest w stanie istnieć w społeczności. Rzeczywiście nie było to głupie lecz... musiałoby oznaczać że Szyszkowy się mylił.
Nabrał głęboko powietrza i na chwilę odwrócił wzrok mrużąc ślepia. Nie chciał być jednym z tych, którzy wypierają się logiki tylko aby utrzymać swoją rację, no ale choleraaaa!
To tylko test Quazie, jak możesz być taki słaby!
Wyjątkowy przypadek nie powinien od razu ustanawiać rangi. Możesz być dobra w tym co robisz, jednak nazywając się przodującym nauczycielem kierujesz w swoje łapy zbyt dużą władzę, a w rzeczywistości nie możesz przekazać smoczętom tego co najważniejsze, jak podstawy walki, czy metody na radzenie sobie z surowością rzeczywistości, którą najlepiej poznają jednostki walczące. Możesz bronić młodych, możesz być zaangażowana, lecz wciąż wydaje mi się, że piastun jest rolą tych, którzy się poddali, rolą tych których satysfakcjonuje niezakończony etap ich osobistego kształcenia– Miał dodać coś jeszcze, lecz wątła samica zadeklarowała chęć odejścia. Nie. Nie zamierzał na to jeszcze pozwolić. Spiął mięśnie jakby gotów ruszyć i zastąpić jej drogę –Jeśli nie podoba ci się obecny stan oraz stagnacja, to czy zamiast zalepiać dziury po niedoskonałym przewodnictwie swojego przywódcy, nie powinnaś choć spróbować stanąć bark w bark z innymi smokami i z takiej pozycji zacząć coś korygować, miast przekazywać innym, że słabość jest czymś, co można nosić w postaci dumy?– Nie podnosił głosu, choć mówił w sposób, który sugerował, że jest niemal na krawędzi by to zrobić. Zorientował się o tym i krótko odchrząknął, przepraszająco kiwając łbem, a potem kontynuował łagodniej, choć nie bez znajomego mu chłodu –Mam obawy, ponieważ sam widziałem jak degradująca dla stada i samej jednostki potrafi być akceptacja takiego podejścia. Czuję, że jeśli obecny system jest zły, piastuni nie zwiastują poprawy, lecz coś przeciwnego– Gdy tym razem spojrzał na Melodię nie oczekiwał zrozumienia, ale choć cienia refleksji, lub niepewności, które dałoby mu nadzieję, że samica choć zbliży się do ścieżki przejrzenia na oczy.

Licznik słów: 827
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Kryształowy Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 31 maja 2017, 22:53
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 25
Rasa: Górski

Post autor: Kryształowy Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pl,O,A,Skr,Sl,Kz: 1
Atuty: Kruszyna; Szczesciarz
Dagny przechadzał się przez wyprostowany, patrolując granicę swych nowych terenów.
HA! Właśnie tak, jego terenów!
Nawet nie zauważył, kiedy zaczął w ten sposób myśleć o okolicy szklanego gaju. Co zabawne, bo wydawało mu się, że jest to jedyne miejsce na terenie wolnych stad, które wydawało się zupełnie obce. Jakby brakowało go w Pieśni.
No ale jak można odmówić takiemu pięknu! Gdziekolwiek by nie spojrzał mógł ujrzeć swoje oblicze. Pierwszy raz w żuciu był w stanie obejrzeć się z każdej strony. A był to nie najgorszy widok.
A, no, te drzewa same w sobie też były całkiem całkiem. Nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego. Przypominały szlachetne kamień, chyba diamentem nazywane. Ale te tutaj były mega przezroczyste i czyste. W sumie to nigdy nie zastanawiał się, skąd klejnoty pochodzą. Może rosną w postaci tego typu lasach? Uuu, jak tak to musi odnaleźć las bursztynu. Albo ametystów. Były bardzo ładne.
Co prawda w głowie tliło mu się wspomnienie o materiale zwanym szkło, ale podawanie się fantazjom o bogactwie było przyjemniejsze. Szczególnie po tym jak zgubił kamienie, które schował mu piastun...
Ale wracając do drzew.
Można było przyzwyczaić się do ich delikatnego blasku. W nocy odrobinę utrudniał zasypianie, ale klimacik był tak czarowny, że samiec przypominał sobie o domu. O, a te śmieszne owoce. Całkiem smaczne, ale jakoś nie siadały na żołądek. Nie ważne ile się jadło, to nie czuło się nasyconym. Taki słodki, nietłuczacy przysmak. Poleciłby go Ulrykowi, grubas może w końcu przestałby łamać pod sobą gałęzie.
A, właśnie. Kolejny problem z tymi drzewami.
Nie nadawały się na legowisko.
Ich kora była zupełnie twarda i gładka, pozbawiona wgłębień, które pozwoliły na wspinanie się. Większość była zbyt mała, pozbawiona sękatych rozgałęzień. A do tego wszystkiego te drzewa wydawały się jakieś... strasznie kruche. Jakby pod byle ciężarem mogły rozpaść się na kawałki, szatkując zamieszkującego je smoka. Niemiła wizja. Ale co mógł innego zrobić? Dagny nie miał zamiaru dłużej spać na ziemi jak jakieś zwierze. Nie zamierzał też szukać sobie jaskini, przecież nie był dzikusem! Prawdziwe smoki żyły na drzewach!
Szkoda tylko, że żadnych odpowiednich tutaj nie było.
Chłopak jednak nie dawał za wygraną, dalej przechadzając się po przezroczystym lesie, co jakiś czas testując co większe drzewo.

Licznik słów: 361
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
✧✦ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości. ✦✧
✧✦ szczęściarz – odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.✦✧


Avek by Szyszke

Wieczorna Aura
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 703
Rejestracja: 29 sty 2017, 15:15
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 102
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zmierzch Gwiazd[*]
Mistrz: Zmierzch Gwiazd[*]
Partner: Wirtuoz Szeptów[*]

Post autor: Wieczorna Aura »

A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| Śl: 2| Skr: 3
Atuty: Kruszyna, Pamięć Przodka, Tropiciel, Znawca Terenów, Opiekun
Wykańczające upały wreszcie zelżały i można było spokojnie wzlecieć w powietrze bez strachu o momentalne przegrzanie. Aura przyjęła te zmianę z radosną ulgą, gdyż już myślała, że to intensywny Blask Złotej Twarzy będzie jej końcem. Wyleciawszy z groty, wpierw zaczęła szybować łagodnie nad terenami Ziemi, nie zamierzając tak naprawdę nigdzie lądować. Chciała jedynie rozprostować trochę skrzydła i nacieszyć się bardziej znośną pogodą. Lecąc tak powoli przed siebie, spoglądała w dół na mijane krajobrazy, aż spostrzegła się, że nie jest już w obozie, a nad terenami wspólnymi. Zamrugała parę razy zaskoczona, po czym zawisła w powietrzu, powracając już całkowicie do rzeczywistości. Musiała w pewnym momencie zagubić się we własnych myślach i nie zwracała uwagi na to gdzie zmierza. Dobrze, iż trafiła tutaj, a nie na tereny któregoś ze stad.
Nie było to planowane, ale skoro już tu była to postanowiła odwiedzić Szklany Zagajnik, gdzie zawsze znajdywała przyjemny spokoju. Była już tu wiele razy, lecz jakoś nigdy nie przebywała długo w Lustrzanym Lesie, co było dość zastanawiające, gdyż ten był naprawdę piękny. Wylądowała w pewnym oddaleniu od szklistych drzew i dopiero na pieszo wkroczyła między połyskujące rośliny, odbijające z każdej strony jej obraz. Nie często się przeglądała, ale ten widok też jej nie przeszkadzał, więc pozostała na to obojętna.
Ciekawiło ją za to, jak to możliwe, że te drzewa rosną. Nie znała się co prawda na uprawie roślin, ale przypuszczała iż szkliste twory, znacząco różnią się od normalnych lasów. Pomyślała, że to może dzięki mocy maddary mogło istnieć takie cudne miejsce.
Krążąc pomiędzy konarami, uważnie przyglądała się mijanym widokom, lecz jakoś nie zauważyła obecności innego smoka. Za to wyczuła jego zapach, który na uderzenie serca ją zaintrygował. To uczucie, jednak szybko minęło. Mogło tu być więcej osób, bo w końcu to tereny wspólne, ale to nie znaczyło, iż z każdym musi rozmawiać. Przystanęła przy jednym z większych drzew i uniosła się na tylne kończyny, przednie wyciągając w górę i stawiając je na pniu. Łeb przysunęła do jednego z szklistych owoców, bo nigdy ich nie próbowała, a nie sprawiały wrażenia trujących. Pozostawała mimo wszystko czujna, na wypadek gdyby drugi gość lasu, nie był tak przyjazny jak myślała.

Licznik słów: 354
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~Life and death and love and birth,
And peace and war on the planet Earth.
Is there anything that's worth more
Than peace and love on the planet Earth~

Atuty:
Kruszyna
-1/4 mięsa wymaganego do sytości.
Pamięć Przodka
-2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
Tropiciel– Następne użycie: 16.10
+1 sukces do Śl raz na tydzień.
Znawca terenów– Następne użycie: 6.01.19
znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
Opiekun
-2 ST dla kompana.

Toboe
S: 1| W: 1| Z: 2| I: 0| P: 2| A: 1
A,O,Skr: 1
kk


#66CCCC #339900

Choroba: zapalenie płuc (smok nie może ziać ani mówić)
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
//Nie przejmujcie się nami, jesteśmy w innej czasoprzestrzeni

Słuchanie Szyszkowego Kolca było na swój sposób bardzo... przyjemne. Miał silny charakter i był pewny siebie. Gdyby chciał, mógłby być niezwykle charyzmatyczny. Popatrzyła mu w oczy przez chwilę, nie zmieniając łagodnego wyrazu pyska. Po owej chwili wargi jej pyska delikatnie się rozciągnęły, demonstrując kolejny uśmiech.
Masz rację, Quazie. Stagnacja jest najgorszym do czego może dążyć smok. Wciąż jednak uważam, że dobrze jest jeśli w stadzie istnieje jeden piastun. Mistrzowie często szkolą pisklęta jedynie kierunkowych zdolności. Piastun może zastąpić więc nauczyciela również później, odciążyć Mistrzów z opieki nad pisklętami na rzecz Adepta, Łowców na rzecz polowań i gromadzić znajdy, które nie przeżyłyby same, by nie obciążać reszty Stada. Jeden, nie więcej, by stado nie popadło w stagnację, lecz by zwiększyć efektywność innych członków Stada. – Mimo wszystko wstała z ziemi wolnym, płynnym ruchem. Zostawiła Szyszkowemu bardzo dużo czasu na reakcję, sugerując, że nie ma zamiaru stąd pierzchnąć.
Kiedyś w Ogniu żył Piastun o imieniu Piórko Nadziei. Zmarł ze starości w swej grocie gdy byłam maluczkim pisklęciem. Nie zmarł jednak jako Piastun, a Łowca. Modlę się i będę modlić się do Erycala by dotknął mnie raz jeszcze. Niebawem poprowadzę moje Stado. To nie tak, że pragnę się zatrzymać. – Uśmiechnęła się tajemniczo. Zmęczony wyraz pyska nie stawiał jej w najkorzystniejszym świetle. Quaz mógł jednak poczuć, że lekko zainspirował samicę, a przynajmniej że bardzo aprobowała jego podejście.
Być może Piastun jest dobrym okresem przejściowym dla tych, którzy nie mogą też odnaleźć swojej ścieżki. Najlepiej robić w życiu to, czego się pragnie. W Wodzie żyła Zimowa Aria. Uzdrowicielka. Powiedziała pewnego dnia, że obrała tę ścieżkę ze względu na Stado. Lecz ono zyskało nowego kleryka i po księżycach sprawowania profesji zapragnęła rangi Wojownika. To jej pragnęła najbardziej. Nie mogła jednak jako Uzdrowicielka zyskać doświadczenia w walkach ze względu na jej bezpieczeństwo. Zginęła niedługo później. – Uśmiechnęła się smutno do samca.
Stojąc wydawała się jeszcze bardziej filigranowa i nieprzystosowana do życia. Zbyt drobna i delikatna, tak niewielka, zmęczona. A jednak wciąż zdeterminowana by się rozwijać.
Dziękuję za tę rozmowę, Quazie. Była bardzo motywująca. – Uśmiechnęła się znów. A ton jej wciąż był równie aksamitny i łagodny. Po prostu taka zdawała się być. Niemożliwa do wytrącenia z równowagi, może nawet zbyt spokojna.

Licznik słów: 377
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Lisia Kita
Dawna postać
Eliana Wiatrołapa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1377
Rejestracja: 01 mar 2015, 17:24
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 44
Rasa: Skrajny
Opiekun: Szydercze Licho
Mistrz: Zaranna Iskra; Światłość Erycala
Partner: Tembr Ognia+

Post autor: Lisia Kita »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,Kż,MA,MO,Skr,Śl: 1| MO,MP: 2| Lecz: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz; Skupiona
Minął ostatni wieczór, gdy obiecałam sobie wstrzemięźliwość.
Jednak kiedy tylko pierwsze promienie Złotej Twarzy – przytłumione przez warstwę chmur leniwie pchanych przez wiatr – dotknęło bieli na zewnątrz, wślizgując się nieśmiało do naszej groty, stwierdziłam, że dłużej nie mogę czekać.
Pragnęłam ujrzeć Juglana, móc znowu się wtulić w jego ciepłe ciało, znaleźć w nim pociechę. Chciałam poznać swoją miłość z moim małym synem, ale przede wszystkim musiałam w końcu opowiedzieć mu o jajach, które złożyłam, oraz z bólem serca, przekazać mu połowę i modlić się, że w cieplejszych rejonach jego królestwa nasze uśpione maleństwa przebudzą się do życia.
Obudziłam zatem delikatnie Tejfe, gdy najpierw skrupulatnie przygotowałam się do spotkania. Umyłam uwaznie ciało z najmniejszego brudu, a potem namaściłam łuski delikatnym wrzosowym olejkiem z nutką bzu. Był to świeży, niezbyt rzucający się w nozdrza zapach, było w nim coś kojącego – chciałam brać z niego nieco otuchy i sił.
Potem podzieliłam jaja na dwa pakunki. W mniejszym znajdowało się pojedyncze jajo, owinięte w ciepły skrawek żubrzej skóry z grubym rzemieniem. Ten pakunek przekazałam na szyję Tejfe. Chciałam, aby poczuł się równie ważny, odpowiedzialny. Wszak, gdybym mu nie ufała, nie powierzyłabym w jego łapy losu delikatnego smoczego jaja.
Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do samczyka, a sama nałożyłam na szyję większy pakunek z dwoma jajami, dodatkowo zabezpieczonymi warstwą skór, aby o siebie nie stukały.
Odetchnęłam i docisnęłam skrzydła do boków.
Dzisiaj poznasz mojego partnera, Tejfe. Prawdziwego, takiego, z którym stworzyłam te jaja i łączy nas prawdziwa miłość partnerska, bo musisz wiedzieć, że Khuran jest moim bratem. Możliwe, że i ty mogłeś źle zrozumieć naszą relację, wtedy i ja jej nie rozumiałam – zmarszczyłam ze smutkiem nos na wspomnienie tamtych dni.
Strzepnęłam ogonem i wskazałam samczykowi miejsce.
Chodź, podróż będzie długa, ale mam nadzieję, że nie będziesz jej żałować – szepnęłam jeszcze, musnęłam nosem jego polik i ruszyłam.
Gdy opuściliśmy jaskinię, a potem sam Zakątek, przesłałam myśl do Juglana, licząc, iż dotrze ona do niego przez tą odległość.
Nie wiedziałam, gdzie idę. Chyba po porostu chciałam znaleźć dogodne miejsce pośród drzew, które skryłyby nas przed wiatrem oraz sypiącym z rzadka śniegiem. Nie chciałam dodatkowo wychłodzić jaj i tak spędzały mi sen z powiek.
Gdy tak dotarliśmy do Zagajnika, zanurzaliśmy się głębiej, coraz dalej, w las. Aż... zaparło mi dech w piersiach.
Drzewa nagle się zmieniły, przybrały surrealistyczną maskę kryształu, może zwierciadeł, na któych rosły migocące srebrem jabłka, a spod śniegu spozierały na nas kawałki ułamanych gałęzi.
Zamrugałam powiekami i klapnęłam w puch nie wierząc, że natura mogła to uczynić.
Czarowne miejsce, idealne – szepnęłam, wodząc spojrzeniem dookoła, a potem zerknęłam wesoło na Tejfe, strzygąc uszami.

Licznik słów: 433
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Tęcze nie rozświetlają nieba, dopóki nie pada deszcz,
a świece po prostu nie będą świecić dopóki się nie zapalą.

Obrazek
..Ostry wzrok dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku .

..Szczęściara 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w
wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.


..Skupiona -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół.


GŁOS POSTACI MOTYW MUZYCZNY KARTA KOMPANA

.......W:1 | Z:2 | P:2.......Śl,Skr:1 | A, O:2
Tembr Ognia
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 821
Rejestracja: 28 cze 2018, 14:39
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 36
Rasa: Wywernowy
Opiekun: Pieśń Płomieni
Mistrz: Wirtuoz Szeptów*
Partner: Dotyk Cienia

Post autor: Tembr Ognia »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,W,Kż,O,MP,MO,MA,M:1 | A,Skr,Śl:2
Atuty: Ostry słuch, Adrenalina, Poszukiwacz
Generalnie ostatnio miał sporo na głowie, ale kimże byłby gdyby zignorował wezwanie partnerki. Mieli spotkać się na wspólnych ziemiach, jak ostatnio. Tym razem jednak w lesie o osobliwym wyglądzie, jak się okazało. Tembr leciał całą drogę, przecinając wielkimi skrzydłami powietrze. Nie spieszył się, może celowo chciał potrzymać Lisią w niepewności – nie dał jej też nawet odpowiedzi, czy przybędzie. Urocza była, gdy o nim myślała. Egoistycznie próbował to wykorzystać. Niech myśli o nim cały czas, jak on o niej.
Ostatecznie trafił na miejsce spotkania nieco po łowczyni. Co ciekawsze, nie spodziewał się, że przyjdzie ona w towarzystwie. Och, chyba nici z czułości, mhm? Zmrużył ślepia. Nie znał jej przygarniętego syna z wyglądu, jedynie z imienia, ale umiał dodać dwa do dwóch. Krążył na niebie, powoli obniżając lot. Aż wylądował. Potężne łapska wbiły się w oproszoną śniegiem ziemię, wprawiając biały puch w wirujący lot. Oparł palce o ziemię, spoglądając z zaciekawieniem na Lisią. Miał zamiar nawet się lepiej przywitać, niż tylko słowem czy gestem, ale hamowała go obecność jej pisklęcia oraz dziwne pakunki na ich szyjach. Zmrużył ślepia. Widział jaja w swoim życiu, ale jakoś nie przypuszczał by mieli tak szybko spłodzić potomstwo. Lepiej zapytać, dla pewności.
Bądźcie pozdrowieni – ukłonił się i wskazał palcem na ich pakunki. – Cóż niesiecie? Mam nadzieję, że nie broń masowego rażenia, aby anihilowała Ogień. – Zażartował luźno.

Licznik słów: 224
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
.
Obrazek
Ostry Słuch dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na słuchu (zdobycz)

Adrenalina dodatkowa kość w testach na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona),
w przypadku niepowodzenia akcji maksymalna rana wynikająca z sumy kostek na akcję.


Poszukiwacz +1 sukces do Percepcji (bez Śl) raz na tydzień.

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
may the corpses we burn light our way.
.
#af6354

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Tejfe
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 3682
Rejestracja: 28 sie 2014, 19:23
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 0

Post autor: Tejfe »

A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
Eliane już od samego rana wprowadziła wokół ich dwójki podniosłą atmosferę. Atmosferę tego, że dzisiaj wydarzy się coś wyjątkowego i pięknego. Z zachwytem przyglądał się jej porannej toalecie, jak z niemal jakimś boskim namaszczeniem przygotowywała się do dzisiejszego dnia. Widząc jej staranie i dokładność, sam również umył swoje ciałko, czyszcząc dokładnie piórka. Nie przepadał za wodą, ale nie wydawała mu się już ona niebezpieczna. A poza tym będąc posiadaczem białych piór, musiał je co jakiś czas czyścić, jeśli chciał by wciąż były ładne i miękkie.
Nie pytał gdzie idą, dopóki sama mu nie powiedziała. Co prawda trochę się zdziwił, gdy dowiedział się, że nie jest już z Khuranem – a myślał, że mimo iż ją opuścił i przestał z nimi mieszkać – złożone przez Eli jajka są jego własnością. Najwyraźniej się mylił. Może i to dobrze? Nie miał z Khuranem praktycznie żadnego kontaktu. Nie licząc ich pierwszego spotkania, widział go jeszcze tylko na ceremoniach Eli i na własnej. Chyba nie był, aż tak serdeczny jak jego siostra. A może po prostu nie udało im się dobrze poznać.
Kiedy Eli nałożyła mu na szyję pakunek z jajkami, poczuł, że po jego ciele rozchodzi się pewne ciepło. Poczuł, że jest i będzie dla tych jeszcze niewyklutych piskląt kimś równie ważnym co ich matka. Tym razem nie czuł żadnej zazdrości, a raczej pragnienie tego, by jego przybrane rodzeństwo wreszcie wyszło na świat. Będą podwójnie kochane. A może nawet i potrójnie, bo przecież idą się teraz spotkać z ich ojcem.
Wyruszyli. Podróż rzeczywiście nie była zbyt krótka, ale nie przeszkadzało mu to. Był w stanie iść bardzo długo. A poza tym lubił wędrować, kiedy ktoś wędrował obok niego. Ktoś mu bliski.
A miejsce docelowe podróży... Och, ono zrekompensowałoby trud podróży nawet chromemu smokowi, idącemu o trzech łapach. Było tak piękne! Wyglądało jakby całe było zaczarowane, jakby stworzyła ja czyjaś magia. Przez moment pomyślał, że to może Eli je wyczarowała i przeraziło go trochę, że jeszcze zużyje na to zbyt wiele energii, ale tak chyba jednak nie było. Nie wiedział jak, ale to wszystko wyglądało prawdziwie. Te szklane drzewa, w których mógł się przejrzeć i te zwisające z nich, kryształowe jabłka! I śnieg pod ich stopami. Zima chyba jest najbardziej idealną porą do tego, by oglądać to cudowne miejsce.
Jak tu pięknie!– pisnął z zachwytu, patrząc na Eliane roziskrzonymi od szczęścia oczami. –Najpiękniejsze miejsce na świecie! Miał ochotę skakać i bawić się w tym śniegu, zerwać czarodziejskie jabłka i poprzeglądać się w lustrzanych drzewach, ale wciąż miał na szyi ważny pakunek i wciąż musieli czekać na Juglana. Niegrzecznym by było z jego strony, gdyby tak nagle zaczął się bawić, nie poznając wcześniej tego na, którego oboje czekali.
A kiedy wreszcie przyszedł, od razu nasunął się Tejfe skojarzeniem z Arkaną i Tajemnicą, którą poznał niedawno. Podobnie jak Arkanie brakowało mu przednich łap, a zamiast nich miał potężne skrzydła z uchwytami na bokach. A z Tajemnicą łączyło go to, że podobnie pachnieli. To zapach chyba tego samego stada. Ognia. I kolor łusek mieli tez podobne, choć on miał bardzo ciemne i brunatne.
Sposób w jaki się przywitał być dość nietypowy i nie bardzo też zrozumiał końcowy żart, o ile to miał być żart, ale partner Eli wydawał się dość przyjazną osobistością.
-Cześć. Jestem Tejfe.– przywitał się z nim skinięciem głowy.

Licznik słów: 543
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Konto aktywne od 2014 do 2019, na którym prowadzone były postacie:

Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki

Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni

Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)

Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat


W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.

Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej