Dolina płaczących wierzb

Najspokojniejsze miejsce w całej krainie. Młode drzewka dają schronienie przed słońcem, ale tez przed deszczem. Gdzieniegdzie niewielkie polany, na których można posiedzieć i porozmawiać. W Szklistym Zagajniku można poczuć się jak w domu...
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Soundtrack

Niedawno przebudziła się z wieloksiężycowego snu i była jeszcze słaba. Spojrzała w niebo, rozkoszując się życiem. Leżała na brzuchu na wilgotnej trawie porastającej ziemię wokół wierzb. Ukrywała się pod gałązkami jednej z młodszych roślin, która wypuściła już pierwsze pączki liści. Pospieszyła się czując stosunkowo ciepły wobec zimy deszcz. Sama Rek nie miała pojęcia kiedy zima się skończyła ani jak długo trwała. Nie była pewna ile ją ominęło. Gdy się ocknęła, Stado było zupełnie zmienione. Może to dlatego uciekła aż tutaj?
Athair stał trzy ogony dalej, skubiąc szarym dziobem trawę i rając szponami ziemię w poszukiwaniu gąsienic i ślimaków. Nimi też nie pogardzał. Wydawali się być osobnymi bytami w szarym świetle dnia. Dzięki futrze i piórom przerastający o pół szpona smoka hipogryf pasł się spokojnie, od czasu do czasu rozprostowując skrzydła, zaś Rek pokornie spoglądała w niebo lub przyglądała się tutejszej roślinności. Wyglądała inaczej niż przedtem. Niegdyś jej ciało zdobiły zaokrąglenia i filigranowość w akompaniamencie radosnych błysków i refleksów łusek i piór. Teraz jej ciało zdobią... kości. Łapy Rek są chude, stawy wyeksponowane, a skóra naciągnęła się na kościach. Łatwo można było policzyć też jej żebra i kręgi kręgosłupa. Szyja wydawała się zbyt chuderlawa by utrzymać łeb i faktycznie trójkątny pyszczek od czasu do czasu sobie opadał. Dużo odpoczywała. Zwykle choć trochę ruchomy ogon u smoka bezwładnie leżał na ziemi, dzięki swej kościstości wydający się zdecydowanie za długi jak na takie chuchro. Również jej niegdyś majestatyczne skrzydła zdawały się za duże dla niewielkiego korpusu. I na ich ramionach widać było opiętą skórę, ale pióra jak zawsze były długie i smukłe, co zdawało się podkreślać niewielkość niewyrośniętej Ognistej.

Licznik słów: 267
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Mimo problematycznej mentalności, Strażnikowi przytrafiały się czasem mniej nerwowe dni. Nie były to dni dobre, ani z pewnością nie wolne od problemów, ale jeśli zwrócić uwagę na spektrum zdenerwowania, były po prostu mniej przepełnione negatywnymi emocjami. Takie dni drzewny wykorzystywał na podróże, żeby nadrobić niezbadane wcześniej terytoria, aby w razie pytań nie wyjść na ignoranta. Do miejsc miał akurat bardzo dobrą pamięć, szczególnie że o ile większość smoków traktowała drzewa jako jednakie, Zastępca lubił zapamiętywać poszczególne rośliny, które stanowiły punkty kontrolne różnych lokacji. Gorzej, gdy jakieś doliny, czy pagórki żadnych drzew nie posiadały, wtedy zmuszony był rejestrować je w oparciu o inne, mniej satysfakcjonujące szczegóły. Mimo skojarzenia z Maestrią, które starał się odpierać, wierzby same w sobie lubił, szczególnie podczas ciepłych pór, bowiem wtedy wyjątkowo dobrze maskowały obecność gada wylegującego się na gałęzi. Ku jego niezadowoleniu, gdy wylądował, dosłownie dwa ogony od niego na chłodnej ziemi wylegiwała się poznana kiedyś Ognista. Musiał niepotrzebnie się zamyślić, dlatego nie dostrzegł jej z góry, podobnie jak jej towarzysza, który zaniepokoił go nawet bardziej, gdy spostrzegł go kątem ślepia. Opadł na ziemię akurat pomiędzy nim, a jego właścicielką i w pierwszym odruchu obrał pozycję obronną, jako że nadal z trudnością akceptował w swojej świadomości fakt, że smoki bratały się z innymi istotami, w dodatku tak dużymi.
Czy to stworzenie to twój kompan?– zapytał od razu, na tyle głośno, że nie musiał nawet odwracać się do Piastunki. Wolał mieć oko na stwora, swoją spiętą postawą i lekko rozłożonymi skrzydłami sugerując, że jeśliby podszedł, mogłaby wywiązać się walka. Nie było to najlepsze powitanie, żadnego dzień dobry, jak się miewasz, ani nawet skinienia łbem, ale to chyba dobrze że Strażnik pierw dbał o bezpieczeństwo prawda?

Licznik słów: 279
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Athair dopiero miał zagwozdkę. Jakiś wielki gad ni stąd ni zowąd wylądował między nim, a... a... a JEGO PANIĄ! Pełen zaskoczenia podniósł głowę i najeżył futro, przybierając tak przepisową postawę ofensywną, że doświadczonemu wojownikowi nie mogło nie przyjść na myśl, że to zwierzę uczyło się... po smoczemu. Nie zaatakował. W tym samym momencie Strażnik poczuł słodką, delikatną woń drzewka owocowego, a w szczególności – jego owoców. Poziomek i winogron, choć tutaj nie były one znane. Zupełnie słodkawy, rześki zapach. Ten nigdy się nie zmienił.
To Athair. Hipogryf. Pisklę porzucone przez matkę zeszłej zimy. Przygarnęłam go żeby przedłużyć jego życie. – Odpowiedziała miękko, lecz jej głos był nieco... zachrypnięty. I rozległ się tuż przy samcu. Drobna postać przeszła w bliskiej odległości od Wojownika. Mógł wyraźnie poczuć delikatną, mącącą w nozdrzach woń. Mógł też policzyć kręgi jej ciała. Niczym wygłodzona kelpie, przeszła obok niego spokojnym, nieco ostrożnym krokiem, by zbliżyć się do swojego kompana. Gdy była blisko, wydarzyło się kilka rzeczy. Athair machnął ogonem, zaskrzeczał i jego pióra i futro przestały się jeżyć. Zaraz potem spojrzał na Quaza i ten dostrzec mógł w jego oczach mądrość. Wydawał się być nieufny, ale podnosząc wysoko łeb wyglądał też majestatycznie. Nie dziko... nie, wyglądał dumnie. Prezentował swoje atuty – rozmiary, krępy kark i potężne kopyta pod lekką perspektywą.
Rek stanęła przed nim. Niższa o dobre dwa, może trzy szpony, przypominająca raczej szkielet z niedopasowaną, zbyt małą skórą rozpiętą po kościach. Niegdyś mieniąca się trzema kolorami teraz zatapiała się w cieniu własnych uwypukleń. Na żebrach, linii grzbietu, nawet cały ogon wydawał się za długi, bo tylko jego długość zdawała się nie być skurczona. Mimo to zachowywała pokorny, spokojny wyraz pyska. Stała przodem do Quaza, zwrócona zadem do postawionego w gotowości Athaira. Zdawał się mówić "tylko spróbuj ją dotknąć".
Stara się mnie chronić od tego czasu i rozumie smoczą mowę. – Powiedziała łagodnie. Athair położył po sobie uszy, postawił na sztorc i przestąpił z łapy na łapę. Był od niej wyraźnie większy. A zarazem całkowicie potulny. Rozumiał wszystko dzięki temu, że Rek odbierała słowa z jego czy własnych uszu i nie zamykała choćby trochę ich mentalnego połączenia. Czuł jej uczucia, które sprawiały, że całkiem dokładnie rozumiał przekaz. Odstąpił od swojej opiekunki na dwa kroki, by stanąć obok niej i skłonił łeb do piersi, nie spuszczając Quaza z oczu, smoczo pozdrawiając właśnie poznanego... rozmówcę.
Towarzyszy mi od czterech pór. Zaimponowałeś mu. – Przyznała łagodnie, na co Athair cofnął głowę i w zażenowaniu prychnął. Jednak miała rację. Z nim nie byłoby wstyd przegrać! Aż tupnął kopytem z ekscytacji. Może Rek się starzała. Ale on... on zawsze był pełen werwy!

Licznik słów: 433
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Hipogryf. Głupia nazwa, ale zapamiętał ją, ostrożnie lustrując go wzrokiem. Nie zamierzał zwracać uwagi na niuanse jego postawy, bowiem najbardziej istotną była z łatwością wyczuwalna wrogość, którą stworzenie roztaczało wokół siebie. Czyżby Naturze zabrakło pomysłów na zwierzęta i zamiast kreować coś zupełnie nowego i niepowtarzalnego, po którymś gatunku zaczęła uciekać się do takich wynaturzeń? Dlaczego akurat ptak i koń, skoro przednie łapy kontrastowały w osiągach z tylnymi, które były stworzone do wyciągania dużych prędkości. Spostrzeżenie to, niestety szybko odbiło się ku niemu rykoszetem, gdy w potrzebie analizy zerknął również na własne palce, jeszcze dłuższe i mniej praktyczne niż u hipogryfa. Zacisnął szpony, rojąc sobie w głowie, że ten obraz wyda się dla Piastunki na tyle istotny, że wyśmieje go w myślach. Nie chodziło nawet o opinię Ognistej, jak potwierdzenie jego własnego obrzydzenia, które oczywiście nie wymagało żadnej manifestacji w rzeczywistości, jako że nie miał dostępu do myśli Szklanej. Był najzwyczajniej pewny jej wewnętrznej reakcji i potrzeby porównania go z własnym kompanem. Chcąc to prawdopodobieństwo jakoś ograniczyć, gdy zaczęła go wymijać, usiadł pospiesznie i owinął ogonem przednie łapy, choć to w gruncie rzeczy było jeszcze gorsze, bo paluchy wystawały spod bladoniebieskiej końcówki. Nosz cholera jasna.
Gdy smoczyca ustawiła się naprzeciw hipogryfa, szczęśliwie zdołała przyciągnąć uwagę Strażnika, choć nie niezmiennie irytującym w swojej odmienności zapachem, a łatwą do odnotowania, fizyczną słabością. Cóż się działo z tym Ogniem, co drugi smok zapadał się tam pod samym sobą? Surowa mimika samca nieco zelżała, chociaż nie zamierzał roztkliwiać się nad Piastunką, ponieważ znał już jej mentalność. Uzasadniająca i akceptująca swoją słabość. Postanowił jednak dać jej szansę i uznać, że to nie osobiste zaniedbanie okazało się tak wyniszczające, a jakiś faktor zewnętrzny. Skoro już siedział, minimalnie rozluźnił mięśnie i raz jeszcze wrogo zerknął na hipogryfa, nim zabrał głos –
Co się z tobą stało?– spytał szorstko, jakby z wyrzutem za to, że po ich pierwszej dyskusji, rzekomo motywującej, doprowadziła się do czegoś takiego. Szybko jednak odchrząknął, żeby to naprostować, kiedy przypomniał sobie skrawek jej wyjaśnienia z przeszłości –To przez twoją "uszkodzoną krew", czy dolega ci coś innego?– Może powinien wezwać uzdrowiciela? Wyglądała jakby miała zaraz zejść, a nie chciał mieć smoka z innego stada na sumieniu. To znaczy, żadnego nie chciał mieć.

Licznik słów: 365
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Reakcja Strażnika nie wydawała się jej obca. Właściwie uśmiechnęła się w myśli. W ogóle się nie zmienił. Z jakiegoś powodu było to dla starszej smoczycy po prostu motywujące. Mimiką zachowała zaś łagodny stan. Athair również zaczął się rozluźniać i sam usiadł na zadzie, nieproszony o to, gdy sama Piastunka osiadła zadem na ziemi. Wyglądała trochę jak zaszczute zwierzę, zarazem jej pysk wydawał się być najzwyczajniej... pogodny?
Pewnego dnia nagle zasnęłam wraz z Athairem. Może straciłam przytomność, może spałam. Nie wiem. Właściwie nie pamiętam zbyt dobrze ostatnich kilku dni. Gdy się ocknęłam, leżałam na własnym legowisku przy Athairze, a gdy wyszłam z jaskini, zastałam Stado w całkowicie odmienionej formie. Mój syn rzekł mi, że byłam zawieszona w tym stanie nieco ponad pięć księżycy. Athair niemal już do siebie doszedł. To potężne zwierzę. Mi jeszcze chwilę to zajmie. – Wyjaśniła wyczerpująco, acz spokojnym, melodyjnym głosem. – Patroluję więc okolice obozu i przepędzam chochliki, czekając na zgłoszenia nowych uczniów. – Kontynuowała historię. Strażnik wydawał się być niezwykle zasadniczy. Czy ulży jego sercu wiedza, że ten niezwykle słaby i bezużyteczny smok jednak robi coś dla swojej własnej społeczności i jakoś się przydaje?
Wierzysz w bogów... Jakie imię obrałeś jako Zastępca? – Najwyraźniej chciała zadać jedno pytanie, lecz niewiedza na temat imienia Zastępcy wymagała od niej pytania. Nie chciała go urazić, utrzymując typowy poziom grzeczności.

Licznik słów: 222
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Zasnęła? A cóż ona była niedźwiedziem, żeby się hibernować? Nie zamierzał zgłębiać na ile to możliwe (zapewne zapyta Feerii albo Daru), więc jedynie zmrużył ślepia w wyraźnym niedowierzaniu. Nie chciał być opryskliwy bez potrzeby, bo wbrew prawdopodobnym teoriom pewnej samicy, był bardziej przyzwoity, niż sugerowała bezwiednie jego mimika. Mniejsza zresztą o to zagadnienie, bo wewnętrzny monolog jak zwykle zmniejszał poziom jego koncentracji. Nigdy nie było z nim tak źle, chyba że bezpośrednio po niefortunnej śmierci Kazesa, kiedy każde spojrzenie w jego stronę kojarzyło mu się z brutalnym osądem. Odchrząknął głośno, sugerując własnej głowie żeby się zamknęła. Ktoś wspomniał w narracji, ze dziś miał dobry dzień prawda? Proszę się tego trzymać. Jego odruch wyszedł w każdym razie nieco niezręcznie, bo zrobił to akurat w chwili, gdy samica zapytała go o imię – Nie wyglądasz na smoka, który nadaje się do patroli, chcesz żeby pozbyło się ciebie pierwsze lepsze zagrożenie?– To była ta łagodność, której nikt w tobie nie dostrzegał Quaz? Wyjątkowo się starasz – Na ceremonii przybrałem miano Strażnika Ostępów– dodał pospiesznie, jakby chciał żeby zignorowała poprzednie wtrącenie. Gorzej, że nie było to jedyne o co pytała. Skąd ją wzięło nagle na bogów? Nie zamierzała chyba uzasadnić swojego snu ich interwencją co? – Nie myślę o bogach – Odparł nieco słabszym jak na siebie, bo wciąż silnym głosem, jakby temat zdecydowanie mu nie podszedł. Nie cierpiał postawy, w której smoki ignorowały pytania, więc wolał się do niej nie dokładać, co nie oznaczało, że nie mógł po podzieleniu się swoim poglądem od razu zmienić tematu – Nie sądzisz, że twój stan powinien zbadać jakiś lepszy uzdrowiciel, mogący pomóc ci w szybszym odzyskaniu formy albo zbadaniu przyczyny zaśnięcia? Nie jesteś chyba w wieku, który dopuszczałby taką słabą kondycję A może była? Zapach podpowiadał mu, że nie była smoczycą wiszącą nad grobem, ale z drugiej strony to co ważne, rozcieńczały te cholerne kwiatkowe, czy innego rodzaju, nieznajome wonie. Ażeby tylko nie odnieść błędnie jego postępowania, Strażnik nie okazywał Piastunce troski, a po prostu powiadamiał ją o tym co było słuszne. Głodne smoki powinny jeść, a ranne lub chore wyruszać do uzdrowicieli.

Licznik słów: 347
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Uśmiechnęła się na jego pierwsze słowa. Szczerze ją rozbawiły. Widać było to rozbawienie w jej spokojnych oczach. – Pierwsza też powiem, że niedźwiedź się nam wpakował do grot. – Powiedziała równie rozbawiona co przed chwilą, po tym jak się przedstawił. – Nasz obóz jest w dość bezpiecznym miejscu, więc patrzę tylko czy nigdzie nie pojawiły się jakieś podejrzane ślady. Prawdopodobnie mam jedne z najlepszych oczu wśród stad. Warto to wykorzystać. – Dorzuciła z uśmiechem.
Szybko zauważyła jak temat bogów musi być niewygodny dla samca. Jego głos był dość stanowczy, lecz na to co zaprezentował, wydawał się być też defensywny. Dlatego uśmiechnęła się łagodnie, pozwalając na zdecydowaną zmianę tematu. Było w tym coś uroczego, choć trudno było to jednoznacznie nazwać.
W Ogniu jest para Uzdrowicieli. Starsza Uzdrowicielka była nauczana przez Legendę Uzdrowicieli, która kilkukrotnie wyleczyła śmiertelne rany, zabierając dusze zmarłych z powrotem do naszego świata. Drugi z uzdrowicieli jest synem naszej bohaterki. Oboje byli zdolnymi uczniami i mają sporo własnych doświadczeń. Mimo że jesteśmy w podobnym wieku, nigdy nie spotkałam się z podobnym stanem u smoka, ani tym bardziej wraz z kompanem. Mogę zapytać o zdanie jeszcze Feerię Ciszy i Erupcję Epidemii, aby upewnić się, że Uzdrowiciele nie znają tego zjawiska. Na razie nie planuję jednak częstych długich spacerów. To, co mogę teraz zrobić by poprawić swój stan to jeść regularnie, nie przejadać się, odpoczywać i spacerować. To najbardziej optymalna droga by wrócić do dawnych możliwości. – Najwyraźniej mówienie o tym było dla niej w pewien sposób... pobudzające. Całkiem żywa iskierka zawitała w jej błękitnych oczach. A może to w oczach Athaira? Zaskrzeczał cichutko.
Athair chciałby sprawdzić się w potyczce z tobą. Pozwolisz mu? – Zapytała, a w jej głosie znów pojawiła się całkiem wyraźna wesołość. – Jeżeli z nim wygrasz, uzna cię za godnego rywala, zaufa i prawdopodobnie polubi. – Spojrzała na hipogryfa trochę tak, jakby chciała się łagodnie roześmiać. On położył po sobie uszy i wstał na nogi i łapy, jakby chciał zaprzeczyć. Ale zaraz opuścił łeb, prosząco patrząc z dołu na smoka. No bo jeśli Rek go lubi, to trzeba sprawdzić czy jest silny, żeby mógł ją chronić też, prawda?

Licznik słów: 354
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
W bezpiecznym miejscu leżała także Woda i co? Nie było pod barierą bezpiecznego terenu, odkąd zaczęła się sypać, a ziemie sąsiada zostały zaatakowane przez intruzów. Nie miał pewności ile z tego było wiadome dla piastunki, ale nie zamierzał jej oświecać, jeśli podobna wiedza nie była jej dana. Jej uśmiechy sprawiały, że czuł się nieswój, bo nie miał pewności co dokładnie ją bawiło i czy jeśli okazywała swoją emocję tak bezwstydnie, to czy zależało jej aby coś mu w ten sposób przekazać. Jeśli tak, nie do końca zrozumiał, ale choć bardzo kusiło go by odwrócić wzrok, zamrugał kilkakrotnie, jakby tyle miało wystarczyć jako forma zapytania. Sam też się czasem uśmiechał, ale gdyby miał powiedzieć po co, raczej nie potrafiłby tego zdefiniować.
Luźne patrole to nie patrole – skomentował w myślach jej wypowiedź, żeby oszczędzić dywagacji nad tym zagadnieniem, bo prawdopodobnie piastunka upierałaby się, że nawet byle jakie obejście granic uratuje Ogień od inwazji. Oczywiście nie sugerowała tego, mówiła jedynie o prostego rodzaju obowiązkach, ale denerwowało go, że w jakiś sposób niedołężna fizycznie smoczyca uważała, ze mogła wykonywać go tak samo dobrze, jak w pełni sprawny samiec.
Westchnął krótko na jej dziwną propozycję, nawet nie racząc spojrzeć na hipogryfa, chociaż kątem ślepia widział, że ten wykonuje jakieś ruchy –
Nie szkolono mnie do walki ze zwierzętami. Nie chcę markować ciosów, a zranienie twojego towarzysza bez powodu wydaje mi się nierozsądne, tak samo jak przyjęcie od niego ewentualnych obrażeń– Wyjaśnił całkiem spokojnie, bo o ile sugestia pojedynku wydała mu się głupia, potrafił zrozumieć, że niektórzy podbarierowcy lubili głupie idee i musiał być łagodny w tłumaczeniu ich. Może inny smok chętniej przyjąłby propozycję, ale Strażnik nie obrał pozycji wojownika, bo tak uwielbiał walkę, tylko ponieważ wartownik nie był dostępny.
Zrobiło mu się nieco głupio na myśl, że Skowronek, czy inny smok z imieniem ptaka, którego nie trudził się zapamiętać, bo zbyt długo nazywał go szarym szpiegiem, podobnie odmówił mu kiedyś pojedynku, co spotkało się z dezaprobatą z jego strony. Nie wyzywał go jednak aby bezmyślnie obić mu pysk, a zorientować się czy zasługuje na swoją rangę, a to zdecydowanie odmienny przypadek od sytuacji z hipogryfem. Okej, to miało sens. Poczuł się lepiej, gdy sam to sobie zracjonalizował.
Czy nie obawiałaś się spłodzić pisklęcia wiedząc, że jesteś chora? – Wypalił, żeby zapełnić czymś ciszę po swoim nagłym zawieszeniu – W końcu skoro twoja krew jest chora, nie uważasz, że to nieco nieodpowiedzialne planować pisklęta, mogące to po tobie odziedziczyć?– Zbyt napastliwy? Może? Ale przynajmniej nie musiał wracać do tematu walki.

Licznik słów: 416
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Ale Rek nie zamierzała odpuszczać. Cały czas utrzymując pogodny wyraz pyska, rozluźniona patrzyła na Strażnika. Jej ogon przesunął się powolutku po ziemi, by delikatnie objąć przednie, kruche łapy. Mało w niej już było z filigranowości. Teraz była po prostu krucha, jak spękany od środka kryształ. Zaczynała rozumieć jak z nim rozmawiać. Że potrzebuje logicznych argumentów i że nigdy nie powinna na niego naciskać, dając mu analizować swoje zdanie. Bo albo uwzględni w spokoju jej opinię i odniesie do swoich przekonań, albo tylko niepotrzebnie go zdenerwuje. Jego ciekawość trochę sprawiła ją trochę odważniejszą. decydowała się być otwarta.
Strach pojawia się zawsze. Jest przejmujący i zniechęcający. Zawsze mi się jednak zdawało, że należy z nim żyć, nie ulegać i starać się sięgać łapą po skraj własnych możliwości. Moja wiedza bazuje na historii. W zdrowych rodzinach czasem pojawiają się tego typu ewenementy. Niektóre smoki rodzą się bez wzroku, lecz mają zdrowych rodziców i potomków. – Pomyślała o Mistycznookiej, którą spotkała raz w swoim życiu za młodu. – W Cieniu, kilka pokoleń temu natomiast pojawiła się smoczyca o dwóch głowach i dwóch charakterach, o której wciąż można usłyszeć kilka plotek. Jednak czym jest Piastun, który nie wychowuje piskląt i nie dąży do powiększenia Stada? Wybrałam więc silnego samca, który powinien sprawić potomstwo silnym. Moim bratem z miotu był Wojownik Ognia – Blizny Wiatru. To, że ja przeżyłam więcej niż czterdzieści księżycy zdaje się mówić, że jednak ciężko mnie zabić. Mój syn jest teraz moim następcą i Przywódcą Ognia, Tembrem Ognia. Drugie z dzieci również jest pełne werwy. Mój ojciec i matka, Wieczorna Aura również są zdrowi. Zdaje się, że Opoka Ziemi, Zmierzch Gwiazd również była zdolna do przewodzenia Stadu jako silna smoczyca. Dzięki Tembrowi wiem, że mogę starać się o potomstwo kolejny raz i moje ciało jest barierą tylko dla mnie. Ponadto w Ogniu zrzekłam się Zastępstwa na rzecz silniejszej Wojowniczki. Nie jestem Szklaną Melodią, ale Cioteczną Kołysanką. Po prostu Piastunką. – Odpowiedziała cierpliwie życzliwym głosem. Mogłaby mówić więcej, lecz po co i o czym? Wydawało się, że Quaz nie lubił zbyt długich opowieści, a ta już była spora. Zawierała jednak chyba głównie najpotrzebniejsze informacje. Athair poruszył się niespokojnie, dając o sobie znać.
Athair chce wiedzieć czy jesteś dość silny aby ochronić mnie przed przypadkowym drapieżnikiem. Chce wiedzieć, czy ma do czynienia ze smokiem silnym, przed którym zawsze powinien stać prosto okazując najwyższy szacunek, czy jedynie osobnikiem, który wygląda na sprawnego i silnego wojownika. Nie szkoliłam go do walk, jednak lubi się pojedynkować. Sprawdzać swoje siły i uczyć się od tych z którymi wygrał i przegrał. Dąży do perfekcji. Myślę, że to wspaniała bestia. – Ostatnie słowa mruknęła nieco ciszej, kierując wzrok w stronę rozochoconego hipogryfa. Machnął ogonem i zaskrzeczał zagrzewająco. Czy tym razem smok się zgodzi? – Myślę, że przyjacielska potyczka będzie też dobrym sposobem na rozładowanie nadmiaru myśli i emocji dla każdego z nas. Mogę otoczyć was moją magią, byście nie musieli szczędzić dużo siły i zaangażowania podczas sparingu. – Zaproponowała spokojnym, ciepłym tonem.

Licznik słów: 494
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Co do niedostatecznego doinformowania...
Kiedy była zastępcą? Jak to się stało, że obrano na tę pozycję właśnie piastuna, a nie któregokolwiek zdolnego do walki smoka? Czy to znak, że Ogień był aż tak słaby, tak nietrwały w rządach by ratować się byle czym? A może przesadzał? Może jeśli nie wojowniczka, była z niej wprawna czarodziejka albo była dobra w innych, mediacyjnych sprawach? To prawda, że mogła bo mówiła dużo, ale wydawało mu się...
Wydawało...
Nie potrafił ocenić czy za bycie zastępcą należało jej się uznanie. W jego byłym stadzie, nie do pomyślenia byłaby rezygnacja z tego stanowiska, bo każdy z synów Pana od zawsze o tym marzył, lecz Strażnik nie znał ustroju u sąsiadów, a i Kołysanka miała sensowny powód aby zrezygnować. Czyli zajmowała swoje stanowisko jedynie tymczasowo, tak? Ale jak długo? Wróć, nie była jedynie zastępcą, bo z tego co pamiętał od samego Tembru, swoją matkę określił jako Pieśń Płomieni. Biorąc pod uwagę związanie z muzyką, do jakiego najwyraźniej piastunka była bardzo przywiązała, nie miał wątpliwości, że chodziło o nią. Czy powinien szanować byłego przywódcę? Tak, tak to oczywiste, ale czy powinien okazywać jakiś szczególny szacunek, wobec smoka, który kiedyś pełnił ważną rolę w obcym stadzie? Musiał dobrze reprezentować Ziemię, więc z pewnością nie należało płaszczyć się przed samicą, czy uważać na każde słowo, ale być może mógłby być łagodniejszy, choćby ociupinę.
Tym razem nie zdołał powstrzymać odwrócenia wzroku, akurat gdy skończyła swoją opowieść. W złym guście byłoby ją przeprosić, ale zostawienie tego bez wyjaśnienia czyniło z niego smoka nie doceniającego autorytetów.
Naprawdę nie miał ochoty walczyć. Ani odrobinę nie buzowała w nim teraz adrenalina, a przeciwnie zirytowanie przerodziło się w lęk i niezręczność. Strażnik był całkiem dobry w maskowaniu tych emocji, bo zmagał się z nimi od kiedy pamiętał, gdy miał styczność z Panami oraz funkcjami, które ich dotyczyły. Poza tym nawet jeśli Kołysanka nie była już przywódcą, wciąż była takowego matką, więc nadal zajmowała w hierarchii wysokie miejsce. Ale wracając do walki...
Drzewny skrzywił się ledwie zauważalnie i wrócił wzrokiem do byłej przywódczyni, po drodze zerkając krótko na jej towarzysza. Nalegała, więc najwyraźniej nie miał większego wyboru, biorąc pod uwagę wagę jej słów i to jak nieelegancko zachował się wobec niej zaledwie chwilę temu. Spiął mięśnie i powoli wstał, dociskając skrzydła do boków, jakby chciał się nimi zmiażdżyć. Niestety to, zapadnięcie się pod ziemię, ani inne niemożliwe zjawiska nie zamierzały przebić się przez barierę normalności, by go uratować. Uśmiechnął się słabo, a właściwie beznamiętnie rozciągnął wargi i krótko skinął jej łbem, a potem jego mimika wróciła do normy –
Nie wiem jak zdołałem przeoczyć fakt, że byłaś wcześniej przywódcą. Nie powinienem w taki sposób się do ciebie odnosić– odchrząknął i jeszcze raz spojrzał na hipogryfa –Czy jednak nie martwi cie, że możemy być dla siebie groźni? W walce opieram się na zadawaniu ciosów w taki sposób aby raniły, a trudno żeby walka z dorosłym hipogryfem miała charakter łagodnego szkolenia– Nie bał się, że przegra bo zdawał sobie sprawę ze swoich zdolności, ale nie czułby się najlepiej będąc przez niego zadrapanym albo dziobniętym, podobnie jak nie chciał przeorać mu barku, tak że nie mógłby potem ruszyć łapą.

Licznik słów: 518
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Wysłuchała go w milczeniu. Wydał się jej nieco... zmieszany. Ale czy na pewno? Nie była w stanie tego dostrzec po jego mimice. Tylko jego oczy mogły coś jej zdradzić, a te wydały się jej błogosławionym przez Lahae wzrokiem... zmienne. Ponadto jego nastawienie gwałtownie się zmieniło. Czy chciał zgodzić się na sparing tylko dlatego, że inaczej się przedstawiła? Uznał to za stosowne? Athair prychnął i cofnął się dwa kroki.
Byłam Przywódczynią, lecz niezbyt długo. Nie musisz mnie honorować z tego tytułu. – Powiedziała łagodnie, a zarazem stanowczo. Athair potwierdził jej myśli, zarzucając nieco łbem i rozluźniając postawę. – Chociaż piastowałam ten urząd krótko, historia jest całkiem długa. Zdaje się że powinnam ci ją wyjaśnić. Nie jestem żadną specjalną jednostką. – Podkreśliła raz jeszcze. – W zasadzie każdego dnia pytam siebie czy jestem zdrajcą czy lojalistą. – Mruknęła dość cicho, lecz słyszalnie. Westchnęła. Nie był to dla niej łatwy temat, chwilowe zawieszenie wzroku na boku by zebrać myśli były jednym z pewnych, choć niezbyt licznych symptomów na to wskazujących.
Niegdyś Ogień był słabszy. Pomór przeszedł przez nasze ziemie, zabierając nam pisklęta. To dlatego w moim wieku, a zwłaszcza starszych smoków było niewiele. Przodowała w nim wspaniała Wojowniczka, która nigdy nie przegrywała. Awansowała na Zastępcę, a gdy nadszedł czas poprzedniego Przywódcy, poprosił on by podczas jej pasowania, wybrała ona sobie Zastępcę, który będzie jej przeciwieństwem. Potrzebowała więc kogoś roztropnego, mądrego, władającego słowem. Zostałam więc Melodią. Lecz Wojowniczka popełniła wiele znaczących błędów. Awans stoczył ją, stała się pyszna i dumna. Kierować Stadem chciała sama, walcząc z każdym, kto zgodził się na pojedynek. W ten sposób nasz uzdrowiciel stał się legendą. Ożywił smoka, którego doprowadziła na klif śmierci. Własną przyjaciółkę i honorowaną Wojowniczkę Ognia, która po kres swych dni walczyła mimo cierpień niedołężnego już ciała. Lecz to nie był pojedynczy przypadek. Zabiła jeszcze jednego smoka. Córkę Uzdrowiciela, a zarazem wychowankę innego Stada. Później Feeria Ciszy wróciła zabłąkaną duszę do ciała Arkan Nekromancji, którą Przywódczyni zhańbiła słowem. – To były najcięższe przewiny Pióra Krwi. Zrobiło się jej niezwykle zimno. Jej wzrok stał się niezwykle poważny, a Athair i troską spojrzał na dawną Przywódczynię. Jej kościste ciało siedziało wyprostowane, jej głowa osadzona na łabędziej szyi zdradzała mroźną powagę. Jej brwi nieco się zbiegły, a ton stał się mniej melodyjny, gdy wracała do tych wspomnień.
Wierząc, że przede wszystkim powinnam być lojalna Ogniu i prowadzić do jego bezpieczeństwa zwołałam więc spotkanie, by osądzić Przywódczynię i odebrać jej Przywództwo. Zagroziła mi śmiercią. Stado nie dopuściło do jej walki ze mną. Przedstawiłam jej wybór. Rehabilitację z dala od walk, by wykorzystać jej atuty w zupełnie odmienny sposób lub wygnanie. Doprowadziłam więc do wygania Przywódcy, chrzcząc ją by przywdziała miano Zdrajcy. – Nawet Kołysanka nie mogła wiedzieć, że potrafi mówić tak twardo. A jednak – był to suchy, twardy ton.
Wtedy zostałam Przywódczynią. Uznana przez Starszyznę oraz pozostałych wojowników Stada rozpoczęłam pieczę nad Ogniem. – Jej ton nieco złagodniał. Przebrnęli przez apogeum. – Pozwalałam pisklętom rosnąć, zwoływałam ceremonię, Stado zaczęło prężnie się rozwijać. Gdy nadszedł czas, mój syn został moim Zastępcą, a gdy ja i Stado dostrzegliśmy jego gotowość, został Przywódcą. Przez jakiś czas wspierałam go jako jego Zastępca moją radą i zdobytą wiedzą. Teraz on odpowiada za Ogień. – Trudno było odmówić czystości jej głosu nawet w tym momencie, lecz gdy skończyła historię, przymrużyła nieco oczy. Jej oddech pogłębił się. Była to istotna część opowieści jej życia. Jej inicjatywy. Jej lojalności wobec Stada, której uczyła własne potomstwo i inne młode smoki, które teraz w dużej części budowały Ogień. Obecny Ogień zbudowany był na fundamentach, które ona stworzyła.

Licznik słów: 591
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
To czego w końcu chciała? Walka z hipogryfem najwyraźniej przestała być priorytetem, ale nie wiedział czy to za sprawą jego argumentacji, czy ukrytego motywu samicy, która chciała przetestować jego reakcję. Czyżby zrobił coś nie tak? Nie zamierzał teraz prosić o pojedynek, bo w końcu uniknął go, dzięki swojej asertywności, ale jeśli zastanowić się nad tym drugi raz, może uznała, że po prostu był na to zbyt lękliwy? Niby nie okazał słabości, nie spuścił łba, nie wycofał się, a jego głos nie zadrżał, ale odmowa mogła mieć zbyt defensywny charakter, a nie po prostu informacyjny. Jak zaczął się przekonywać z postępowaniem jej monologu, powodem zmiany nastawienia szczęśliwie nie był on, lub przynajmniej nie stanowił centrum, w przeciwieństwie do tematu który poruszył, lub raczej do którego odniósł się po tym jak Kołysanka mimowolnie do niego nawiązała.
Czyżby nie była dumna ze swojej funkcji przez to co się wydarzyło?
Jej ton niespodziewanie zaczął się zmieniać, wprawiając Strażnika w skonsternowanie, ale także zmuszając go do zdwojenia uwagi, jakby każde ze słów pojedynczo dźwigało na sobie ciężar całej opowieści. Od Zarannej słyszał już o Piórze i ona także wspomniała, że była nieprzewidywalną smoczycą i mordercą, ale była to szczątkowa wiedza w zderzeniu z tym co przekazywała mu jasnołuska. Nie spuszczając z niej czujnego wzroku, powoli przysiadł, jednocześnie zmieszany kombinacją lęku i poczucia winy, jakie go uderzyły. Oba towarzyszyły mu zawsze, na przemian ze zdenerwowaniem, więc dziwić mógł go jedynie stopień odczuwania tych emocji, które teraz zawrzały w nim tak intensywnie, że aż zrobiło mu się gorąco.
Przywódca mógł być zły – dotarło do niego. Nie była to nowa wiedza, bo przecież gniewał się czasem i nie zgadzał z Panem, ale nigdy nie na tyle dużą skalę aby mu się sprzeciwić. Nie miał wątpliwości, że były to jedynie niedoskonałe wartości pod barierą, bowiem jego stado, to które szkoliło potencjalnego przywódcę od samego pisklęcia, by sprawował tę funkcję przez całe życie, nie miało u siebie takich rozłamów. To tak, ale nie moralność Ognistej przywódczyni go martwiła, a jego własna. Czy Pióro była w stanie uzasadnić swoje powody zamordowania tych paru ważnych smoków? Czy był to wypadek, poczucie obowiązku, kara której nikt nie chciał zrealizować? Niezależnie od tego jaka racjonalizacja stała za jej czynami, jej własne stado odwróciło się przeciw niej i uznało za zdrajcę, a potem wygnało. To przykre, skrajnie przykre.
Kazes nie był w stadzie nikim ważnym, a jednak pozbycie się go nie było tak konieczne, jakim to postrzegał w chwili morderstwa. Nikt w prawdzie go nie posądzał, ale nie znał ich myśli i tego co rozwinęłoby się w ich łbach, gdyby objął przywództwo. Czy obaliliby go tak samo jak Kołysanka zrobiła z Piórem? A może to warunki pod barierą były po prostu tak surowe i aby utrzymać ten leniwy stan stagnacji pomiędzy wszystkimi stadami, smoki były gotowe podjąć każdy, najbardziej ryzykowny krok? Nim się zorientował, opowiadanie Kołysanki dobiegło końca i chwilę zajęło mu wrócenie świadomością do czasu teraźniejszego.
P... Przeszłaś przez dość dużo aby zasługiwać na szacunek. Wydaje mi się, że powinnaś dumnie wspominać ten tytuł, nawet jeśli jest już tylko częścią twojej przeszłości– Odchrząknął. Dlaczego zaciął się na początku? Czy ty nie umiesz mówić, ty drewniany debilu? – Sprostuj mnie jeśli się mylę– Ozwał się już nieco głośniej, wracając do swojej naturalnej szorstkości, chociaż rozsądnie przytłumionej, z racji rangi rozmówcy – Czy wszystkie smoki, które padły od szponów Pióra, nie były tymi, którzy zgodzili się na pojedynek? To jasne, że dorosłe smoki, szczególnie o tak ważnej randze powinny panować nad swoimi ruchami, ale czy przy brutalnych potyczkach które często mają miejsce, śmierć nie jest nieodłącznym ryzykiem?

Licznik słów: 593
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Soundtrack, za ocenę *^*

Strażnik umilkł na chwilę. Athair położył się na ziemi, przeczuwając, że może pozwolić sobie na całkiem długi odpoczynek. Ogon Rek delikatnie przytulił się do filigranowych łap siedzącej w oczekiwaniu na odpowiedź. Kolejne z jego wahań również przyjęła w łagodnym uśmiechu. Uspokoiła się wyraźnie, choć jej oddech był głębszy niż przed chwilą. Może... cięższy? Gdyby smoki znały kule, to czy w tej chwili nie powinna przycisnąć łapy do piersi rozoranej przez gryzący ołów? To były straszne dni... A z każdym księżycem wydawały się być coraz straszniejsze i... słuszne.
Mówiliśmy tak, gdy przypadkiem wyrwała część kręgosłupa Róży Kresu, która przyczyniła się do zatrzymania wojny między czterema Stadami, po tym wydarzeniu mojej siostrze, a w przyszłości też Snu Wadery, mojej pierwszej Zastępczyni. To Róża najdłużej broniła Pióra Krwi. Mówiliśmy tak też gdy zabiła córkę naszego poprzedniego Przywódcy i wychowankę Wody, dawną Uzdrowicielkę, która nie miała jeszcze doświadczenia w walce. Odważnie zmieniła swą rangę po tym jak jej Stado powstało na łapy i zyskało zaawansowanego zdolnościami kleryka. Poświęciła życie by leczyć Stado, a gdy nadszedł czas na jej własne szczęście i prawdziwy rozwój... Pióro Krwi przypadkiem oderwała ogon nowo mianowanej Wojowniczce. Gdy przypadkiem przebiła ciało Arkan Cienia od lewego po prawego boku lancą lodowego oddechu, ośmieszyła i zbluzgała ją gdy się ocknęła pod łapami Feeri Ciszy... trudno było już mówić o wypadkach. Ani tym bardziej poszanowania do życia. Tym bardziej, że w międzyczasie Pióro zdążyła walczyć może dwa razy na arenie. – Rek zamilkła na chwilę. Jej ogon nieznacznie drgnął, a jej oczy znów się ochłodziły. Zaraz uśmiechnęła się ciepło. W oczach nie nosiła jednak zadowolenia. Było to raczej połączenie smutku i... zawodu.
To już historia, więc nie ma powodu by milczeć. – Mruknęła starsza smoczyca. – Gdy wezwałam Stado na nasze miejsce Zebrań, opowiedziałam o tym co wiedziałam o Arii Negacji, wskazałam palcem Różę Kresu, która była częściowo sparaliżowana i owładnięta bólem oraz przekazałam moje wspomnienia do każdego umysłu, który znalazł się w zasięgu, przekazując dokładnie to, co pokazała mi Feeria Ciszy w swoich wspomnieniach. Włącznie ze słownym zhańbieniem Czarodziejki Cienia. – Przeszła do opowieści płynnie. Jej głos utrzymywał się na melodyjnym poziomie, lecz melodia ta była nieco stłumiona. – Zapytana o to, Pióro odpowiedziała "przypadek". – Zamilkła znów na chwilę, by zebrać swoje myśli. Westchnęła nieco ciężko. Zupełnie jakby atmosfera zgęstniała i miała zacisnąć się na filigranowym, chudym ciele dawnej buntowniczki.
Zaproponowałam by ustąpiła stanowiska. W końcu nigdy nic ze mną nie konsultowała, to ja prowadziłam rozmowy z innymi Przywódcami. Była jak żbik. Zaproponowałam też karę. Zakaz walk z innymi smokami, chyba że pod wyraźny rozkaz Przywódcy. Nie opuszczanie Terenów Stada bez obsady. Śmierć trojga smoków nie mogła ujść płazem. Proponowałam by skupiła się na tępieniu drapieżników i wsparcie Łowcom, gdyż nękała nas wtedy plaga agresywnych łosi. Pióro Krwi wystąpiła wtedy przede mnie i przybrała postawę, mówiąc że woli zginąć niż oddać Przywództwo. Stado stanęło pomiędzy nami. Nie chcąc brać przykładu z Pióra nie dopuściłam do rozlewu krwi. Zaproponowałam wygnanie. Stado poprało moją decyzję. Ochrzciłam wtedy Pióro Piórem Krwi. Gdy przestąpiła barierę Naranlei, nigdy więcej nie pojawiła się na tych ziemiach. Może nie mogła wrócić. Może to wszystko nic dla niej nie znaczyło, gdy nie mogła nazywać się już Przywódcą Stada. – Znów zamilkła. To nigdy nie mogło być łatwe.
Uważam, że podjęłam mądrą decyzję. Mimo wszystko było to wzniesienie buntu. Przynosi to smak gorzki i uczucie rozlewającej się krwi na piersi. Pióro nie dbała o Stado, szargała jego reputację i chciała zabić jego Piastunkę, która wychowała wszystkie jej pisklęta gdy ona walczyła i spędzała czas poza Obozem. Te, które ukryła nie przeżyły. Może to subiektywne. – Warto podkreślić, że melodia jej wypowiedzi była spokojna. Chłodna, lecz spokojna, może... nieco smutna. – Może to wściekłość, która trawi moje serce odkąd dowiedziałam się o śmierci wszystkich piskląt, o których nie powiedziała a zatrzymała w ciemnej grocie karze mi tak patrzeć na wspomnienie gdy celowała we mnie pazurem. Nie wiem. Dlatego nie wiem czy ten gorzki smak i uczucie przeszywanego serca powinny mną targać, czy powinnam nazywać się Ognistą, czy powinnam nazywać się matką, skoro wygnałam Wojownika i osierociłam dzieci. Czy to naprawdę była słuszna decyzja i osąd mój był obiektywnym. – W trakcie mówienia przycisnęła drobne palce do swojego mostku i wpatrzyła się weń. Patrzyła ze starczym spokojem, melancholią i bólem powodowanym przez niezwykle stare blizny. Athair patrzył na nią jakoby ze zrozumieniem, chociaż wszystko sprowadzało się do dalekich od prawdy domysłów.

Licznik słów: 737
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Któż by podejrzewał, że trafi mu się lekcja historii, tylko dlatego że dla relaksu wylądował akurat przy wierzbach, pod którymi wylegiwała się była przywódczyni. Nie miał szczególnej potrzeby by negować jej prawdy, czy uważać jej postępowanie za niesłuszne, szczególnie gdy wyjaśniała po kolei co się wydarzyło, a to nie kontrastowało z wersją przedstawioną mu pokrótce przez Zaranną. Nie zmniejszało to jego osobistego dyskomfortu, chociaż w szerszej perspektywie czyniło go nieco mniej zasadnym, bowiem Pióro przeszła przez wiele etapów stadnej dezaprobaty, nim ktoś odważniejszy zareagował i obalił jej rządy. W tym kontekście nie był taki jak ona. Poprawne dopasowanie pewnych zjawisk do konsekwencji, nie czyniło jednak mniejszym jego problemu, do którego sięgał odruchowo zawsze gdy tematy schodziły na szare moralnie decyzje.
Mimo wewnętrznych rozterek w jego egocentrycznym łbie, Strażnik nie spuszczał wzroku z samicy, by okazjonalnie wyłapywać subtelne zmiany w jej mimice czy tonie. Jeśli tak wiele dowodów wskazywało na słuszność jej decyzji, dlaczego się wahała?
Zaranna też zapytała go, kiedy rozmawiali tuż przed jego ceremonią, dlaczego czuł się winny, choć postąpił zgodnie z prawem. Chciałby żeby odpowiedź na to była prostsza, ale nie potrafił rozpoznać w jakiej proporcji o postępowaniu powinno decydować prawo, a w jakiej chęć uczynienia większego dobra. Kiedy był młodszy, wydawało mu się, że te dwie rzeczy były nierozerwalne, bo w końcu zasady powstały po to aby pomóc smokom, nauczyć ich współpracować i żyć ze sobą w zgodzie, nawet jeśli czasami niektórzy musieli ucierpieć za nieodpowiednie zachowania. Bez kar nie było moralności, lecz bez moralności kary nie mogły być uczciwe, a to choć oczywiste jako powiedzenie, nie miało dla zastępcy łatwego przełożenia w praktyce. Jak to się miało do wyznań samicy? Słuchając jej nie miał wątpliwości, że była lepsza. Tak, mogła być piastunką o beznadziejnie kruchym ciele i dziwnym uśmiechu zdobiącym pysk, ale potrafiła skonfrontować się z przywódcą, w dodatku przed całym stadem. Nie było w tym nic tchórzliwego, jedynie rozsądek osoby, która nie chciała zginąć, a także pragnęła zostać wysłuchana i zrozumiana przez wszystkich innych. Nie bała się opinii stada i być może od początku zebrania miała całkowitą pewność, że smoki poprą jej decyzję. Lub jeśli nie pewność, przynajmniej nadzieję, nie naiwną a podpartą siłą jej słów i dowodów. Miała więc dość odwagi by skonfrontować się z Ognistymi i Piórem, zyskała poparcie i uniknęła rozlewu krwi. Więc jeszcze raz, dlaczego więc towarzyszyło jej wahanie? Dlaczego, jeśli była tak dalece lepsza moralnie niż on? Poczuł się niezręcznie z tą myślą. Nie powinna, nie mogła, nie miała prawa, wątpić w słuszność swojej decyzji.
Musiała ponieść konsekwencje swoich akcji, inaczej nigdy by się nie zmieniła. Niektórym odejście ze stada wychodzi na lepsze– Czy jemu wyszło? Nie miał wątpliwości jedynie w tym, że nie zasłużył aby dłużej tam mieszkać – Jeśli masz wątpliwości to na czym je opierasz? Jaka miałaby być alternatywa, gdybyś nie postąpiła w ten sposób? Czy byli w stadzie Ogniści, którzy się z tobą nie zgodzili, a ich argumenty miały znaczenie? – Zapytał z iskrą determinacji w głosie, jakby jego zadaniem było odwieść ją teraz od wszelkiej beznadziei jaką w sobie nosiła. Nie dlatego, że specjalnie przejmował się nią – Kołysanką, a ponieważ jeśli ktoś taki jak ona będzie odczuwał wątpliwości, strach myśleć o tym czego on powinien doświadczać.

Licznik słów: 532
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Soundtrack

Konsekwencje... To coś, czego Pióro nie znała i nie rozumiała, co jednego dnia uderzyło w nią całą siłą. Spojrzała głębokimi oczyma na Strażnika. Pierwszy raz wykazał takie zaciekawienie. Nie unosił się, zdawał się niemal podchwytywać jej emocje. Nie bł nigdy szczególnie empatyczny. Czy to oznaczało, że... czuł podobnie? Jej blade powieki opadły powoli, pozwalając Rek zatopić się w odległej ciemności. W mroku swego źródła, gdzie nie była niepokojona przez nikogo oprócz mar swojej duszy.
Może były to jej wyobrażenia na temat Ziemnego? Może tylko chciała tak myśleć, by miast na sobie, skupić się na nim? Nawet wewnątrz źródła jej język pokrywał piołun. Otworzyła oczy, patrząc na Strażnika łagodnie. Tak, jakoby była w stanie udzielić własnej opatrzności, rozgrzeszenia... choć nie miała takiego zamiaru. Nie... poczuła smutek i zrozumienie. A zarazem chciała się uśmiechać, ponieważ podmiot zrozumienia był... ciężki. Tak ciężki...
Nie znam alternatywy, Strażniku. – Mruknęła swoim czystym, melodyjnym tonem. Był... ciepły. I czuć w nim było tęsknotę. – Poprzedni Przywódca wybrał ją, dostrzegając w niej potencjał jaki ja zobaczyłam w moim synu. Jego bezgraniczna mądrość, doświadczenie i wybory wprawiały w podziw nas wszystkich. Może powinniśmy byli pozwolić na rozwój tego potencjału? A może został on zabity przez pychę Pióra? Może powinniśmy byli zamknąć ją w grocie i zaczekać aż jej umysł ochłonie? – Pytała retorycznie. Wciąż ciepło i delikatnie, lecz jej głos musiał... zadrżeć. – Nie wiedziałam wtedy czy którykolwiek ze smoków mnie poprze. Czy nie doprowadzę do rozłamu Stada. Stary Przywódca nie lubił zmian swoich planów, zawsze wychodził na tym na dobre. Wtedy jednak milczał i Stado było jednogłośne. Zastanawiam się co by się stało, gdyby się odezwał, gdyby Stado zachowało lojalność Przywódczyni i ostatniej woli jej Poprzednika. Czy żyłabym na Ziemiach niczyich, czy zostałabym zabita za Zdradę. Ale... nie to jest najgorsze Strażniku. – Jej głos ustabilizował się, spojrzała na niego smutno.
To wszystko nie ma znaczenia gdy myślę o Audrey. Tak nazwała ją jej matka Uzdrowicielka. Gdy byłam młodą samiczką, ona była młodą, uśmiechniętą matką. Nauczyła mnie walczyći pozwalała mi pełnić obowiązki ojca w jej małej rodzinie z partnerem poza Stadem by pozwolić mi zdać test na rangę Piastuna. To jej i jej małym dzieciom zawdzięczam to jakie imię noszę teraz. Cioteczna Kołysanka. Zastępcza matka, która śpiewać do snu może porzuconym pisklętom, osamotnionym, niemającym opieki jak ja i mój brat gdy mój ojciec został raniony na polowaniu i długo nie mógł wrócić i użyć maddary. Audrey była dobrą, odważną smoczycą, która chciała się uczyć. Pamiętam skruchę, jaką dostrzegłam w jej oczach gdy podczas nauk podstaw swego pierwszego ucznia, dotkliwie go zraniła. Czy wiedząc co wiem teraz, byłabym w stanie przesunąć ścieżkę jej przeznaczenia? Czy mogłam zawrócić ją z drogi samozniszczenia? Może zbyt gwałtownie przybrała sił... Lecz zamiast nauczyć się je kontrolować, uległa pysze i tytułom. – Zamilkła nagle, niemal urywając zdanie, choć widocznie było już skończone. – Żałuję, że nie mogłam zrobić nic wcześniej by ocalić jej duszę. I chociaż wgląda na to, że ocaliłam Stado, popełniłam również ogromny grzech. – Uśmiechnęła się smutno. – Osierociłam trójkę piskląt, przez następne księżyce wpajając im, że nie będą sądzone za uczynki i charakter swej matki, ucząc że natura smoka pochodzi z jego duszy, nie przodka. Jedno z nich zmusiłam do wyboru pomiędzy wyborem jej, a Stada. Skrzywdziłam je, odbierając im coś, czego mogę być zaledwie marną podróbką. Jak eustoma naśladująca różę. Poza tym zabiłam wspomnienie tej łagodnej wojowniczki, wpychając na drogę bez odwrotu. Myślę, że czyni mnie to upodlonym mordercą. – Uśmiechnęła się smutno. Lekko ściągnięte łuki brwiowe i oczy barwy spokojnej tafli jeziora mogły podkreślić jej prawdomówność. Gdy mrugnęła i odetchnęła, na powrót stała się niezmącenie spokojna.
To coś, co będę nosić na mych barkach. Jestem konsekwencją Pióra. Jej katem. Nie zmienię tego. Może to egoistyczne, lecz myślę, że najważniejszym było nauczyć się z nimi żyć, nie ulegać im i wciąż podążać własną drogą, kierując się własnymi przekonaniami. Dzięki temu jedno z tych piskląt jest obecną Zastępczynią, a drugie Starszą Uzdrowicielką. Jestem z nich dumna jak z własnych, choć nazwanie się ich matką doprawdy byłoby szczytem nonszalancji. – Uśmiech naprawdę ocieplił jej twarz. Wspomnienie tej dwójki bardzo ją podbudowało. – W całym tym chaosie najważniejsze jest to, że są bezpieczne i zdrowe, że cały ten chaos miał im to bezpieczeństwo zapewnić. – Uśmiechnęła się jeszcze raz, tym razem łącząc łagodne zadowolenie ze smutkiem. Była tylko matką, która chciała chronić swoje młode... swoje Stado.

Licznik słów: 729
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4259
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Dlaczego w taki sposób zgłębiała swoją winę? Cokolwiek powiedziała, nic nie przekonywało go, że przypisywanie sobie roli mordercy było zasadne po tym co zrobiła. Był przekonany, że stado o nieco surowszych prawach nie zaakceptowałaby odejścia i o ile smok nie zamierzałby dostosować się do kary, czekałaby go jedynie śmierć. A choć Strażnik miał niewielką wiarę w innych, w tym i siebie niezbyt cenił gdy przychodziło do wieczornych podsumowań, zdawał sobie sprawę jak ogromną różnicę czyniło ofiarowanie komuś szansy. Nie dla stada, ale samej jednostki, bowiem mogła zdecydować w jaki sposób dalej potoczy się jej los. Miała szansę stoczyć się moralnie, rozbudzić w sobie chęć mordu, a potem zupełnie zdziczeć, ale to jedynie dowiodłoby jak konieczne w takim przypadku byłoby odcięcie jej od reszty. Taka zmiana charakteru występowała jedynie u gadów, które nie wykazywały zupełnie żadnych chęci do zmian i potrafiły jedynie nawarstwiać swój gniew i pogrążać się w coraz większej nienawiści względem smoków, które wymierzyły im sprawiedliwość. Nie było w tym rozsądku, jedynie obrzydliwe nieokrzesanie i egoizm w zwierzęcych proporcjach. Gdyby zaś skazany zmienił się i odszukał nowy dom, tym bardziej wygonienie go wyszłoby na słuszne, gdyż pomogłoby skrzywionej jednostce stanąć na łapy i być może odnaleźć nowe miejsce, w którym nie będzie oceniane przez pryzmat dawnych czynów. Gdyby ktoś taki zginął po drodze, byłoby to zaś jedynie wynik zwyczajnie podwyższonego ryzyka, które występuje także pod barierą, lecz nie byłaby to cena nieuczciwa za przewinienia względem stada. Wygnanie było w takim razie rozsądne na wszystkich moralnych poziomach, bowiem nie sądził że znalazłby się ktoś z czasem i diamentową wolą, żeby trzymając winowajcę za łapę, przeprowadzić go przez proces resocjalizacji. Nie, to musiał przejść sam.
Pióro musiała i on tak samo.
Stwierdzenie, że jest inaczej negowałoby sens jego wędrówki, bo choć wiedział że wszystkie sprawy należało rozpatrywać indywidualnie, obecnie nie był w stanie rozdzielić omawianego tematu od osobistych doświadczeń. Nie znał Pióra i czuł, że nienawidziłby jej, gdyby nadarzyła się okazja by to zmienić, ale stanowiła istotny łącznik pomiędzy nim, a poczuciem winy byłej przywódczyni. Ah, chociaż to ustalił już na początku. Nawet jeśli sam się na to skazał, był lepszym wygnańcem niż sędzią.
Wypuścił ze świstem powietrze, czując jak zbierają się w nim nerwy. Po krótkim rozluźnieniu, na powrót spiął mięśnie i wyprostował pierś, lekko wyginając szyje w esowym kształcie. Poza Strażnika-moralizatora –
To ona wybrała sobie ten los, ty jedynie egzekwowałaś karę, której równie dobrze mogła uniknąć. Nie sądzę, że dało się postąpić lepiej. Smoki powinny być oceniane pod względem ich czynów, nie pozytywnej przeszłości, nadziei jakie się z nimi wiąże, czy piskląt. Smoczęta rosną bardzo szybko, niepotrzebny im autorytet, który kpi sobie zarówno z władzy jak i życia innych. Brak rodzica jest zaś lepszy niż obecność osoby, która przekazuje młodym wypaczone wartości. Wartości które być może i je sprowadziłyby na złą drogę. To co groźne dla nich odeszło, a one wyrosły na silne, oddane stadu stworzenia. Jeśli miałby się znaleźć ktoś dający tamtej smoczycy szansę, zmarnował swój czas. Do ciebie nie należał taki obowiązek, ty musiałaś zająć się stadem– W jego tonie nie było wątpliwości, mówił wręcz z taką pasją, jakby były to zagadnienia z którymi zmaga się codziennie i obserwował już nie jeden rezultat wszelakich zachowań. Była to po części prawda, choć jako przedmiot badań miał jedynie samego siebie. Pod koniec wypowiedzi znów złagodniał nieco i powoli wypuścił powietrze przez nozdrza.
Ja także odszedłem– powiedział, nim zdążył ugryźć się w język. Chciał w jakiś sposób podsumować wypowiedź, dowieść samicy że wygnanie nie koniecznie jest skazywaniem smoków na śmierć, ale nie mógł mieć pewności, czy otwartość, nie odwróci się natychmiast przeciwko niemu. Co sobie o nim pomyśli? – Popełniłem błąd i musiałem opuścić swoje byłe stado. A teraz jestem tutaj– Kontynuował szorstko. Nie chciał aby brzmiało to jak decyzja której żałował, ale czym dłużej nad tym myślał, tym bardziej niezręcznie czuł się z faktem, że poruszył ten wątek. Odchrząknął krótko, mając nadzieję że Kołysanka potraktuje to wtrącenie jako ciekawostkę, której nie należy zgłębiać – Jeśli Pióro nie odnalazła swojej drogi poza barierą, to znaczy że nie zdołałaby zrobić tego w ogóle. Wydaje mi się, że zasługujesz aby nie mieć co do tego wątpliwości

Licznik słów: 685
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej