OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Szabla oczekiwała od Tembru suchego sprawozdania, ale smok zdecydował się na coś znacznie obszerniejszego. Słuchanie szczegółowej opowieści miało w sobie pewien urok, to prawda, a pamięć przywódcy ognia była absolutnie imponująca – tyle że Szabla przez cały czas siedziała jak na jeżowych igłach. Interesował ją tylko powód śmierci matki. A żołądek prawie wykręcił jej się na drugą stronę, kiedy usłyszała, że winę za śmierć Opoki zaraz po tamtym podłym ścierwie zza bariery ponosi jej własna siostra.Nie powinna była zgadzać się na jej misję. Kiedy Aura powiedziała jej, że wpadła na trop matki, trzeba było wysłać ją z powrotem do obozu i zająć jej miejsce. Osobiście dopilnować, żeby Opoka wróciła bezpiecznie do domu. Wtedy nie wierzyła jeszcze, że smoczyca dalej żyje i miała na głowie wiele spraw związanych ze stadem Ziemi. Ale czy mogła użyć tego jako swojej wymówki, skoro Strażnik zawsze czekał w gotowości do pomocy? Zastąpiłby ją, gdyby wzięła udział w poszukiwaniach swojej matki.
Nie, zabierz od siebie te myśli. Zacisnęła powieki, starając się uspokoić. Wpędzanie się w poczucie winy w niczym jej nie pomoże, tak samo jak obwinianie siostry. Prawdziwy morderca był już martwy.
Szabla otworzyła ślepia, ale jej ekspresja pozostała równie ponura co wcześniej.
– Tak, ktoś powinien ruszyć za tropem uciekiniera. Ale tylko na zwiady, jeszcze za wcześnie na wypowiadanie wojen – mówiła głosem wypranym z uczuć. – Myślę, że niedługo dowiemy się, czy za porwaniem obu proroków stali ci sami sprawcy. Jeśli nasz "Oprawca Gwiazd" zostanie wkrótce napadnięty, mamy do czynienia z dwoma różnymi grupami. A jeśli nie – tylko z jedną, której przewodnicy dobrze wiedzą o śmierci prawdziwego Oprawcy. Uważaj na siebie, Tembrze. – Popatrzyła na niego z drobiną współczucia. Tak jak mówiła Kaskada, intruzi nie przejmowali się granicami stad nawet w najmniejszym stopniu. Nikt nie mógł się czuć bezpieczny. Oby tylko Ziemni dali radę przystosować się do tych okoliczności.
– Czy wybór nowego proroka to tylko proszenie się o więcej śmierci, czy może raczej pomogłoby to nam w dotarciu do bogów? – powiedziała do zebranych, spoglądając w pustą przestrzeń. Jeśli w słowach intruza było choć ziarnko prawdy, za milczeniem nieśmiertelnych mogła stać rozłąka z ich wysłannikami. Tylko czy reszta zgromadzonych przywódców i zastępców zamierzała to traktować poważnie? Szabla nie czuła się przekonana. Nie miała powodu ufać intruzowi, ale... tonący brzytwy się chwyta.