OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tak, gdyby smoki potrafiły czytać w swoich myślach byłoby łatwiej... Albo trudniej, zależy z której strony patrzeć. Słysząc słowa o łuskach uniosła wzrok, świdrując spojrzeniem Mahvran. Ha, wiedziała. Na tym świecie nie ma nic za darmo. Jej łuska za kawałek mięsa? I zapewne zechce jeszcze tą czerwoną? Nie, czerwonych nie odda. Co najwyżej białe, bo ich ma więcej i nie są taki ładne... Ale zaraz, dlaczego w ogóle się nad tym zastanawiała?Wiedziała dlaczego. Widziała i czuła. Ten kawałek mięsa... Nie była jakoś szczególnie głodna, ale ten kolor i zapach. Ta KREW. Och, jakże przyjemna woń dotarła do jej nozdrzy, jakże rozkosznie byłoby zatopić kły w tym kawałku mięsa, wysmarować pysk posoką, rozchlapać ją na swoich łuskach. Nie było na świecie nic piękniejszego niż krew. Trudno było jej oderwać wzrok od kawałka krwawego mięsa, aby ponownie spojrzeć na smoczycę. W złotych ślepkach błyszczał głód. Nie głód fizyczny, świdrujący żołądek. Ale powstrzymała go. Była już starsza i wiedziała, że gdyby teraz rzuciła się na krew... Znaczy się na mięso to na pewno musiałaby zapłacić za nie łuską... A może tak dobić innego targu? Nie zaszkodzi spróbować.
–Zjem mięso i nic nie będę miała, a ty dalej będziesz miała moja łuskę – powiedziała do cienistej, ponownie wracając spojrzeniem do krwawego skarbu. I znów z trudem oderwała wzrok od wspaniałej czerwieni.
– Ząb za łuskę? Albo łuska za łuskę? – Zasugerowała. Wiedziała już, jak smoki reagują na myśl o wyrwaniu swoich łusek. O zębach nie mogło więc być mowy, ale może jednak? Może jej rozmówczyni nie będzie takim tchórzem jak Dymiące Zgliszcza, który bał się wyrwać swoich łusek bo "to boli"? I to gdy mówił do niej, podczas gdy jej pyszczek spływał krwią po tym, jak własnymi pazurami wyrwała sobie ząb? I Aank, wcale nie była lepsza. Powiedziała, że nie można jej chcieć tego, czego chce. Nudziarze.
Tak, a przy okazji może smoczyca zapomni, że mięso mogłoby być za łuskę? Rakta zdobędzie ząb... Albo łuskę i jeszcze posmakuje krwi. Wyjdzie na tym zwycięsko, a bardzo nie lubiła przegrywać. Odmowa wywoływała u niej raczej gwałtowne reakcje.
Następne słowa były dla niej... Dziwne, ale miłe. Mahvran nie mogła wiedzieć, że poruszyła w sercu Rakty strunę, której nikt do tej pory nie poruszył. Te proste słowa "Wyglądasz na dosyć silną". Nigdy nie usłyszała o sobie czegoś podobnego. Czuła się lekceważona ze wzgledu na słabość własnego ciała. W świecie widzianym jej oczami tylko silni się liczyli... A jednak Mahvran powiedziała to, co Rakta pragnęła usłyszeć. Może nie było to "oficjalnie przyjmuję cie do stada", które podświadomie pragnęła, ale... Tak, siła była wszystkim, prawda? Siła, krew i stado.
– Będę walczyć kłami i pazurami – Jak to nazywali? Wojownik? Chyba jakoś tak. Rakta nie zawracała sobie tym głowy, gdy jej duma została mile połechtana. Bedzie Wojownikiem. Będzie silna. Wystarczająco silna, aby wziąć sobie to, czego chciała, usuwając wszystkie przeszkody na swojej drodze.