Samotny pagórek

Kiedyś podobny las nazywano Białą Puszczą, poświęconą bogom i spokojowi. Teraz jest to Dzika Puszcza, gdzie ograniczenia są zbędne.
Miraż Snów
Dawna postać
Sylmare Ułudna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 17 sty 2019, 18:14
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Wężowy
Opiekun: Merialeth
Mistrz: Lisia Kita

Post autor: Miraż Snów »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 3| P: 2| A: 1
U: B,Pł,M,Śl,Skr,Kż,A,O,MA,MO: 1| W,Lecz,MP: 2
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz; Zielarz

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Pierwsze promienie Złotej Twarzy powoli wyłaniały się zza horyzontu, gdy zza wszechobecnych drzew Dzikiej Puszczy wyłoniła się szczupła, biała sylwetka zmieszana z krwistą czerwienią lekko pofalowanej grzywy. Samica spokojnie szła przed siebie, z każdym krokiem pozostawiając za sobą wszystkie wydarzenia z ostatniego dnia, z ostatnich księżyców życia wśród tych ziem. Ziem, które jeszcze zaledwie jakiś czas temu nazywała swoim "domem", "szczęśliwym miejscem" do którego trafiła przypadkiem, szukając innych smoków, tak jak zaleciła jej Merialeth.
Jednak okazało się, że Wolne Stada nie były tym, co miała na myśli jej mentorka.
Wciąż czuła na swoich łuskach krew Aerthas. Pamiętała chwilę, gdy życie całkowicie uszło z ciała Czarodziejki, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia. A ona stała przy niej, walczyła w nierównej walce ze śmiercią i choć starała się dać z siebie wszystko, to wciąż było za mało żeby wygrać z tak potężnym przeciwnikiem.
Pierwsza porażka. Tak bolesna porażka.
Całe to wydarzenie pozostawiło wyraźne ślady w pamięci Sylmare. Maska obojętności pękła, wyrzucając na zewnątrz skrywany pod spodem wręcz paraliżujący ból... ale mimo to wciąż szła przed siebie. Musiała. Nie miała innego wyboru, prawda?
Spojrzała kątem oka na idącego obok niej Sępa, w ostatniej chwili wyrwanego z objęć śmierci, po tym jak stanął w ich obronie. Nawet jeśli przegrał walkę, żadne słowa nie mogły wyrazić wdzięczności Uzdrowicielki. Mimo to, postanowiła jednak przerwać trwające między nimi milczenie.
Ithelu..? – odezwała się jakby niepewnie – Chciałam ci podziękować, za wszystko co zrobiłeś na Urwisku.
Przerwała nagle, ponownie skupiając się na ścieżce którą dążyli. Drzewa rosły coraz rzadziej, w końcu ustępując miejsca niewielkiej, pagórkowatej łączce, porośniętej jedynie trawą i barwnymi kwiatami.
Nawet jeśli przegraliśmy tę walkę... liczę, że każe z nas odnajdzie swoją ścieżkę. Zarówno my, jak i ci, którzy szukają swojego miejsca wśród innych stad – kontynuowała po krótkiej chwili – Na tych ziemiach widniało już tak wiele cierpienia... mam nadzieję, że Wolni odnajdą w końcu swoje ukojenie.
Większość dawnych "Cienistych" wstąpiła w szeregi Ognia, z nadzieją, że tam odnajdą dom, którego szukają. Uwolnią się od okrutnych rządów i zmienią swoje życie na lepsze. Ona jednak wiedziała, że nie jest w stanie dłużej tkwić wśród tych ziem. To miejsce... sprawiało jej zbyt wiele bólu. Wspomnienia o śmierci Aerthas, o szaleństwie Tejfe cały czas tkwiły w jej umyśle, nie pozwalając jej normalnie funkcjonować. Musiała się od tego uwolnić.
Zamilkła na dłuższą chwilę, cały czas kontynuując drogę. Jedynie na krótką chwilę odwróciła łeb, oglądając się za siebie. Starała się wypatrzeć Airina, który niedługo powinien do nich dołączyć, zaraz po tym jak wypełni powierzone mu zadanie. Jednak na tle bezchmurnego nieba nie dostrzegła jeszcze znajomej, czarnej sylwetki. Jeszcze nie wracał, lecz czuła, że wkrótce się pojawi – a wtedy wyruszy razem z nimi za granicę upadającej bariery.

Licznik słów: 449
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
A T U T Y

~ Ostry Wzrok ~
Wszystkie testy percepcji na wyprawie oparte na danym zmyśle (wzrok ), mają dodatkową kość.

~ Szczęściarz ~
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Nast. użycie: 17.06.19


~ Zielarz~
Każde zioło znalezione i zebrane przez Zielarza daje o 2 sztuki więcej niż standardowo

Airin | Kruk
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | P: 2 | A:1
A:1 | O: 1



MOTYW MUZYCZNY | GŁOS POSTACI
Senny Sęp
Dawna postać
Ithel
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 99
Rejestracja: 16 gru 2018, 23:48
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 71
Rasa: Skrajny

Post autor: Senny Sęp »

A: S: 5| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,MP,Skr,Śl,MA,MO,M: 1| Kż: 2| A,O: 3
Atuty: Silny; Szczęściarz; Twardy jak diament; Utalentowany; Regeneracja
 Zeszłej nocy spał zaskakująco dobrze. Czy to oznaczało, że podjął dobrą decyzję? Że odejście z terenów Wolnych Stad nareszcie uwolni go od nerwów, które zatruwały mu życie przez ostatnie księżyce?
 – A ja dziękuję ci za to, że mnie uratowałaś, Sylmare. Przez chwilę naprawdę myślałem, że to koniec. – Skrzywił się mimowolnie na wspomnienie płomieni Khagara. – Ale teraz mamy okazję zacząć coś nowego. Na północy znajduje się wybrzeże, które chciałbym odwiedzić: szerokie plaże, wyjątkowe formacje skalne. Dużo fok. O tej porze roku powinno być tam szczególnie przyjemnie. Pasowałby ci taki pierwszy przystanek?
 Zagwizdał, przywołując do siebie dawną kompankę Calamente. Ptaszyna wylądowała mu na grzbiecie i uczepiła się futra pazurami. Ithel nie chciał zostawiać jej samej, skoro żyła ze smokami od pisklęcia. A jemu też przyda się więcej towarzystwa. Nawiasem mówiąc, to cieszył się, że mógł jeszcze wydobyć z siebie jakieś dźwięki – gwizdanie nie wymagało działających strun głosowych.
 – Podróż zawsze pomagała mi oczyścić myśli.

Licznik słów: 156
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
szczęściarz / 1 sukces zamiast porażki raz na walkę/polowanie
twardy jak diament / stałe -1 ST do testów wytrzymałości
kłopoty z oddychaniem / stałe +1 ST do testów wytrzymałości
osłabienie przednich łap / +1 ST do akcji wykorzystujących je
regeneracja / zmniejszenie wagi rany albo wyleczenie lekkiej raz na tydzień

Ithel w wykonaniu: moim, Eski, Sylmare

Miraż Snów
Dawna postać
Sylmare Ułudna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 17 sty 2019, 18:14
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Wężowy
Opiekun: Merialeth
Mistrz: Lisia Kita

Post autor: Miraż Snów »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 3| P: 2| A: 1
U: B,Pł,M,Śl,Skr,Kż,A,O,MA,MO: 1| W,Lecz,MP: 2
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz; Zielarz
Uśmiechnęła się lekko do Sępa słysząc jego słowa. Choć nie była wtedy pewna swoich umiejętności, a cała sytuacja nie okazała się być zbytnio pomocna – dała radę uratować jego życie. Szkoda tylko, że szczęście nie dopisało jej chwilę dłużej.
Zwiedziłam wiele miejsc poza granicami bariery, lecz prawdopodobnie jeszcze nie odwiedziłam terenów o których wspominasz – odparła – Brzmią jednak... jak dobry start. Tak, możemy tam wyruszyć.
Z lekkim zainteresowaniem przyjrzała się kompance Ithela, jakby przez mgłę kojarząc, że widziała tę ptaszynę w towarzystwie jednego z Cienistych smoków. Było to jednak w trakcie wydarzenia mającego miejsce wiele księżyców temu, w trakcie spotkania podczas którego Sylmare oficjalnie została częścią stada Cienia.
Wtedy myślała, że los nareszcie się do niej uśmiechnął, a wszystkie dni tułaczki nareszcie się opłaciły. Teraz jednak wracała do tej samej sytuacji – do kolejnej podróży. Ale nie samotnie.
Usłyszała kolejny trzepot skrzydeł, a jej spojrzenie skierowało się w stronę z którego mogli usłyszeć dźwięk. Airin pojawił się na bezchmurnym niebie i obniżył lot, aby w końcu przysiąść na jednym ze szkarłatnych rogów samicy. Zaskrzeczał głośno, dając znak, że wypełnił swoje zadanie.
Ponownie zwróciła się do Sępa.
Gdy podróżowałam poza barierą skupiałam się jedynie na poszukiwaniu innych smoków, tak jak zaleciła mi moja mentorka. Teraz jednak... nie uważam już tego za konieczność. Nie czuję potrzeby aby usilnie poszukiwać nowego stada – odparła na jego słowa – Mogę skupić się na samej podróży, na drodze którą mamy zamiar przebyć.
Zmrużyła ślepia, wciąż powoli krocząc przed siebie. Pozostała jeszcze jedna rzecz, którą chciała zrobić jeszcze zanim ich łapy staną na ziemiach poza granicami bariery. Skupiła się, sięgając do swojego źródła maddary, a w jej umyśle szybko uformowała się wiadomość.
~ Dziękuję za wszystko ~ jeden ze smoków w obozie Ognia mógł usłyszeć jej spokojne słowa ~ Proszę, nigdy nie zapomnij o naszej rozmowie nad Srebrzystym Stawem. Otrzymałeś od losu kolejną szansę – wykorzystaj ją i idź przed siebie. Wierzę, że jeszcze kiedyś się spotkamy, Tejfe.
Wzięła głębszy wdech. Nadszedł czas aby rozpocząć kolejny rozdział w życiu – być może lepszy niż poprzednie. Jednak niezależnie od tego co na nich czekało, pozostawiła wszystko za sobą, a następnie u boku Sępa ruszyła w stronę nieznanych jej ziem, opuszczając tereny Wolnych Stad zapewne już na zawsze.

Licznik słów: 373
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
A T U T Y

~ Ostry Wzrok ~
Wszystkie testy percepcji na wyprawie oparte na danym zmyśle (wzrok ), mają dodatkową kość.

~ Szczęściarz ~
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Nast. użycie: 17.06.19


~ Zielarz~
Każde zioło znalezione i zebrane przez Zielarza daje o 2 sztuki więcej niż standardowo

Airin | Kruk
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | P: 2 | A:1
A:1 | O: 1



MOTYW MUZYCZNY | GŁOS POSTACI
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
//Nie przejmuj się fragmentem z samodzielką, to do wrodzonego talentu.

Aconitum brodził w trawie przyozdobionej poranną rosą, mocząc drobne łuski swych zbyt długich łap. Rozglądał się ciekawie, próbując ogarnąć spojrzeniem możliwie najwięcej z przebytych terytorii. Świt dopiero się budził, barwiąc przyjemnym pomarańczem nieliczne mijane drzewa. Czuł potęgę tej ziemi, jej potencjał, tak boleśnie zduszony smoczymi łapami. Całym sobą chłonął jej czyste piękno i ciszę, trwającą nim dzień wypłoszy gady z ich leży.
I ujrzał na swej drodze białego gołębia. Pomyśleć możnaby – dobry znak. Ptaszyna jednak nie zerwała się do lotu na widok smoka, jak zwykli czynić jej pobratymcy, a jedynie kuśtykała niezdarnie, wlokąc za sobą wyraźnie uszkodzone skrzydło, zbroczone świeżą krwią.
– Któż cię tak urządził, duchu tych ziem? – spytał samiec jedwabistym głosem, niewiele donośniejszym nad szept. Tym samym tonem, którym zwykł koić drapieżniki, jął przemawiać do gołębia, krocząc ku niemu powoli. – Nie musisz się mnie obawiać, niewinna duszo. Tam, skąd pochodzę, darzymy was właściwym szacunkiem. Nie spotka cię krzywda z mych łap. Pozwól, proszę.
I czy to gołąb pozwolił, czy też nie miał sił przed smokiem umknąć, po chwili znajdował się w łapach Aconitum. Ten zaś rozłożył delikatnie skrzywdzone skrzydło, sondując je zarówno spojrzeniem granatowych ślepi, jak i własnym źródłem, próbując odczytać kryjące się pod pierzem linie mięśni, nerwów, poczuć skrzydło jak własne. Rana wydała mu się płytka, kość zaś nienaruszona. Czy pamiętał coś jeszcze ze swych ksiąg?

Zaczął nie od chorego, a od zdrowego skrzydła. Sięgnął doń swym źródłem, uważnie je sondując, badając układ mięśni, ścięgien, nerwów i naczyń krwionośnych. Możliwie najlepiej chciał poznać jego budowę, by wiedzieć później, jak ją odtworzyć. Sprawdzał układ każdego włókna, analizując kończynę tak długo, aż wryła mu się w pamięć. Nie stać go było tutaj na najmniejszy błąd; jego dzieło, jego odwzorowanie natury, musiało być perfekcyjne. Najmniejsze nawet potknięcie okaleczy ptasiego pacjenta na całe życie... Dopiero, gdy miał pewność, że wszystko zapamiętał poprawnie, wycofał maddarę z ciała gołębicy.
Sięgnął do swych mizernych zapasów, wydobywając gałązkę macierzanki. To zioło kryło w sobie moc daleko inną, niż smocza; naturalną, pełną mądrości Kreatora. I choć pozostała mu ostatnia sztuka, nie żałował. Zgniótł ją mocno w pazurach wolnej łapy, wydobywając z niej lecznicze soki, po czym ostrożnie nałożył na ranę gołębicy, nucąc przy tym pod nosem uspokajającą melodię bez słów. Zioło miało za zadanie usunąć potencjalne zakażenie, które mogło zagnieździć się w ranie. Nie wiedział wszak, w czym nurzał szpony ten, który ptaka zranił, a z pewnością przed ranieniem ich nie umył. Odczekał kilka dłuższych chwil, nie porzucając hipnotyzującej melodii, nim odjął macierzankę. Wiedział, że lecznicza roślinka potrzebuje czasu, by zadziałać. Spokój drobnej pacjentki też nie zaszkodzi, wszak ten etap wcale nie był przyjemny. Potem ze swych zapasów wydobył duży liść babki. Ten również rozgniótł i nałożył na krwawiącą ranę. Miała rzeczone krwawienie powstrzymać, osłonić tkanki, nim właściwie się nimi zajmie. Eliminowała ryzyko, że wiatr przyniesie pył, czy też ze szponów samego leczącego przeniknie jakieś zakażenie. To była ta łatwiejsza część... O ile nic nie poplątał, oczywiście.
Teraz przyszedł czas na część bardziej skomplikowaną. Zamknął gołębia w złożonych łapach, przymykając granatowe ślepia, skupiając się na szalejącym w nim, niestabilnym źródle. Delikatnie, ostrożnie sięgał swoim źródłem do ciała kruchej pacjentki. Nie przestawał przy tym nucić; choć zwierzęta nie posiadały własnej bariery, ich strach łatwo mógł rozproszyć jego wybuchowe źródło, kończąc próbę pomocy fiaskiem daleko boleśniejszym niż brak powodzenia. Zaczął odtwarzanie tkanek od warstwy najgłębszej – regenerował włókna mięśniowe, przeplatał przez nie czułe nerwy i drobne, niemalże niewidoczne naczynka krwionośne, upewniając się co do ich drożności, nim pozwolił organizmowi na przepuszczenie przez nie krwi i impulsów. Warstwa po warstwie łączył tkanki niezbędne gołębicy do operowania skrzydłem, a gdy skończył, zajął się skórą. Ostrożnie zregenerował warstewkę tłuszczu, dzięki której ptaszyna utrzymywała ciepło, potem przyszła pora na głębsze warstwy skóry o cieniutkich nerwach i mieszkach piór, oraz tkwiące w tej warstwie gruczoły łojowe. Następnie przeszedł do delikatnego naskórka, biorącego na siebie rolę ochrony organizmu przed otoczeniem. Na koniec pobudził pióra do odrośnięcia. Załaskotały przyjemnie we wnętrza łap, odpychając prowizoryczny opatrunek.

Otworzył ślepia, po czym rozłożył złożone łapy.
– Leć. – rzekł miękko.
I gołąb poleciał, poszybował wprost ku niebu, szybko niknąc w oddali. Pozostało po nim tylko wspomnienie i lekki uśmiech na pysku smoka.

Licznik słów: 697
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Insygnium Żywiołów
Dawna postać
rodzinne spotkanie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 176
Rejestracja: 28 maja 2019, 17:04
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 60
Rasa: Wężowy
Opiekun: Tijhuute Kamatano
Mistrz: Toro Moi hao Emoina
Partner: Puryfikacja Piromancji

Post autor: Insygnium Żywiołów »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Skr,Śl,Kż,M,B,O,A,Pł: 1| MO,MA,MP: 2
Atuty: chytry przeciwnik, mistyk, wybraniec bogów
Ale on patrzył. Cały czas, w cieniu, siedział niecierpliwie, raz po raz wyciągając łeb zza pnia. Oddech samoistnie uciekał mu z płuc. Każde spojrzenie na tę sylwetkę mroziło mu krew w żyłach. Kuhu obejrzał się ponownie w przekonaniu, że nieznajomy odwzajemnił jego wzrok, zrozumiał sytuację i podszedł z wymalowanym uśmiechem na ustach, lecz... nie. Był w błędzie. Ten, pochylony, bawił się gołębiem. Testował go, przelewał maddarę przez jego tkanki, analizując wszystko, co mógł. Nie skapnął się. Samiec zapragnął być w błędzie częściej, niźli by kiedykolwiek po sobie spodziewał.
 To kara. Zapłata za to wszystko. Spał z jednym okiem otwartym, co noc sycząc i warcząc w gotowości. Jednak poranka nigdy nie oczekiwał. Powtarzał męczące go pytanie o moralność Synlyn w myślach, bo jakim potworem trzeba być, żeby o świcie wysyłać posłanników? Raptem przycisnął torbę kurczowo do piersi. Miał wrażenie, że wyzionie ducha pod koroną tego okropnego drzewa. Nawet kolor liści, niegdyś uwielbiany, począł iskrzeć i palić w ślepia. Oparłszy plecy o korę, złapał się za łeb, a wzrok skierował z lękiem ku porannym chmurom. Minęło sporo czasu, odkąd ostatnio tak się czuł. Nie miał pojęcia co robić. Nie był przygotowany. To było najzwyklejsze zaskoczenie. Zaskoczenie niegodne szlachcica. Nigdy nie posiadał takiego mętnego widoku na sprawy.
 Wszystkie emocje mieszały się w jedną, niestajną górę czegoś, co mógł bezproblemowo nazwać chaosem. Góra Chaos o szpiczastym szczycie, drapiącym czerwone niebo, dusiła go od środka. Sapnięcie gdzieś mu w gardle utknęło, zaś płacz zagubił się w oczodołach, nigdy nie zaznając prawdziwego życia.
 Wyjrzał ponownie.
 Wtem, przewidując najgorsze, doznał olśnienia.
 Zielone kryształy zalśniły.
 Chyżo wyjął niedawno zebrane jagody z torby, po czym plasnął nimi o szyję, wcierając krwisto-niebieski kolor. Pozwolił miąższowi spływać po napiętych ścięgnach, lecz sok obsesyjnie rozsmarowywał pod brodą, wklepując każdy element wręcz pod łuskę.
 Na słowa nieznajomego, padł głucho jak kłoda. Sapał głośno jak zarżnięty dzik, trzymając się za grdykę; dusił się własną śliną, tarzając resztkami sił na ziemi. Z otwartą gębą, przewrócił się w stronę monui, łamiąc bilion gałązek po drodze – oczyma smoka, który zajrzał śmierci pod szatę, błagał zielonego o pomoc. O to, co zrobił temu gołębiowi.

Licznik słów: 347
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KARTA KOMPANA
GINFU.GIF
xx
xx
________________________
xx✧ CHYTRY PRZECIWNIK
xxxx
xx✧ MISTYK
xxxx
xx✧ WYBRANIEC BOGÓW
xxxx
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Charkot przerwał perfekcyjną ciszę poranka. Trzasnęły łamane gałązki, zaszeleściła gnieciona trawa, uszy Aconitum zaś na te wyraźne znaki czyjejś obecności wystrzeliły ku górze w pełnej czujności. Spojrzenie smoczych ślepi zaprzestało pościgu za gołębicą, by przeczesać teren w poszukiwaniu źródła tychże dźwięków. Granat napotkał jasną zieleń, lecz na niej nie poprzestał, badając ciało podczas gdy długie łapy niosły ku celowi falujące na każdym kroku długie cielsko.
Smok. Pierwszy napotkany przedstawiciel rasy władców tych ziem. Wyraźnie w stanie złym, choć brakło widocznych tego stanu powodów. Cel wyprawy, cel misji – smok.
Długie, zakończone szponami palce ujęły pysk, brudząc się mimo woli sokiem z bliżej niezidentyfikowanych jagód. Serce zabiło szybciej, choć na pysku nie malowała się żadna emocja. Ślepia zamgliły się na moment namysłem, nim pysk samca pochylił się w skinieniu.
– Twoje życie również jest cenne, towarzyszu.
Maddara przeniknęła barierę właściwą smokom, badając ciało. Niewiele mógł zrobić; brakło mu doświadczenia, a czasu na badanie i reakcję było mało. Skupił się więc na tym, co widział – na niemożności zaczerpnięcia tchu. Musiał to jakoś obejść! Jeżeli zdoła, może zyska więcej czasu by zagłębić się w tajniki smoczego organizmu...
Powoli wziął wdech, wsłuchując się w szum powietrza we własnych płucach, licząc że dadzą mu odpowiedź. I dały, może nie dokładną, jednak odnalazł w nich podpowiedź. Jeśli zdoła ją zrealizować dość szybko, może zatrzyma to, co się teraz dzieje?
Lewa łapa oparła się na ziemi, sięgając w jej głąb, podczas gdy pazury prawej przesunęły się na nasadę szyi, by przy pomocy maddary odnaleźć właściwe miejsce.
Najpierw skupił się na ziemi; sondując ją, wydobywał ziarenka piasku, każąc im wznieść się w powietrze. Podgrzewając, aż przerodziły się w półprzejrzysty, szarawy płyn. Uważnie uformował z nich kształt jakby łodygi pszenicznej, gładki, pusty w środku. Twór długości trzech szponów, a cechujący się średnicą łuski zdjęty został naraz straszliwym chłodem, który utwierdził kształt.
– Zaboli. – padło ostrzeżenie. – Nie ruszaj się, nie chcę zrobić ci krzywdy.
Szpon wbił się tuż nad mostkiem, odnajdując właściwe miejsce, a sprawne szpony lewej łapy schwyciły w powietrzu kwarcową słomkę, by wzdłuż pazura prawej wsunąć ją w smocze ciało. Następnie samiec przeniósł łapy na pysk smoka, zamykając go, osłaniając nosdrza by nie dało się przez nie nabrać powietrza.
– Oddychaj – mruknął – Powoli.
Zbyt niewiele czasu miał, by zbadać gardło, by zrozumieć, czemu nie funkcjonuje. Jednak ominięcie przyczyny problemu przynajmniej w zamyśle miało pomóc. Oby się nie mylił...

Licznik słów: 395
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Insygnium Żywiołów
Dawna postać
rodzinne spotkanie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 176
Rejestracja: 28 maja 2019, 17:04
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 60
Rasa: Wężowy
Opiekun: Tijhuute Kamatano
Mistrz: Toro Moi hao Emoina
Partner: Puryfikacja Piromancji

Post autor: Insygnium Żywiołów »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Skr,Śl,Kż,M,B,O,A,Pł: 1| MO,MA,MP: 2
Atuty: chytry przeciwnik, mistyk, wybraniec bogów
Nadchodzi.
 Każdy podryg ziemi, zdawało się, był niesiony poprzez śmiercionośną falę. Nieważne jak lekki mógł być jego ruch nadgarstkiem, czy też jak delikatne smyrnięcie szponów, Kuhu czuł oddech kresu na swej szyi. Drobinki kurzu lepiły się do rozgorączkowanej, prowizorycznej krwi. Ta spływała ciurkiem po napiętym ze stresu ścięgnie. Sapał cicho, oczekując dotyku. Nowej ery interakcji. Nieporozumienia, paniki, otworzenia oczu na jego ryj tuż przy swoim.
 Czyjej paniki?
 Jęknął pretensjonalnie, łapiąc jak rybka oddech, gdy tylko maddara nieznajomego przebiegła przez granicę tkanek. Pazur wędrował po twarzy. Blokował sam sobie drogę powietrza. Kuhu ścisnął powieki, po czym na siłę wygiął we wszystkie strony przednie łapy z bólu; szeptem raz po raz, jakoby w amoku, wypowiadał agonalne słowa, dostosowując swój wibrujący ton do najwyższych dźwięków jego grdyki. Wręcz śpiewał teatralnie, chwalił się możliwościami umierającego, ba, mógł się dumnie nazwać topielcem na stabilnym gruncie! Nagle otworzył oczy. Puste, pozbawione źrenicy czy tęczówki. Polane zielenią, wyciągnięte z czaszki trupa. Położywszy cherlawą dłoń na poliku samca, wydął usta w kokieteryjnym wyrazie, zaś włochatym ogonem oplótł jego tylną, prawą łapę w typowym, kusicielskim geście. Z niemrawym uśmiechem patrzył, pod maską zaciekawionego adoratora, na poczynania znachora. Obserwował jak poranne światło układa się na wypukłej łusce i jak jego kolor reaguje na powłokę cienia... albo i nie – taka była zaleta tych ślepi.
 Warknięcie uciekło z rozgrzanej gardzieli. Pazur po chwili zniknął pod mięsiwem samca, a tuż po nim – szklana rurka. Ze stęknięciem plasnął wężowym jęzorem o usteczka w apobracie samemu sobie. Znał tę metodę. Aż za bardzo. Nie był w błędzie. Nieopanowany śmiech rozbrzmiał w obcym tworze, unosząc spazmatycznie fioletową klatkę piersiową.
 Raptem pstryknął palcami obok ucha medyka. Nieznajomy wyczuł mocne impulsy maddary, a następnie... ciche „fut“, na pozór chuchnięcie. Jednak wystarczyło tylko spojrzeć w górę jak masywna, dębowa gałąź runie w diabelskich płomieniach, pozwalając by ogień skakał z liścia na liść z sykiem tysiąca termitów. Gęsty dym buchnął dwa razy zanim drzewne ramię upadło koło nich, rozrzucając iskry po trawie i po ich pyskach. Ale gorąc nie zamierzał stopować; począł tańcować, ciągnąc ze sobą najrozmaitsze odcienie czerwieni, a Kuhu... tylko zacisnął "grzecznie" ogon na jego kostce.
 – Mów kto cię tu przysłał. – wycedził przez kły.

Licznik słów: 360
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KARTA KOMPANA
GINFU.GIF
xx
xx
________________________
xx✧ CHYTRY PRZECIWNIK
xxxx
xx✧ MISTYK
xxxx
xx✧ WYBRANIEC BOGÓW
xxxx
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Chwilę temu umysł smoka błądził wśród tkanek umierającego, trudno go więc winić, że w pierwszej chwili nagłe ruchy tamtego zdekoncentrowały na tyle, by nie zdołał osłonić się przed zagrożeniem; kilka iskier dosięgło i jego łusek, zostawiając ciemne punkty w miejscach gdzie nadtopiły tkankę. Łapy Aconitum cofnęły się od pyska obcego samca, na pysku odmalowało się zmieszanie, uszy przywarły do czaszki.
Wdech... Wydech...
Ślepia znów ogarnął chłód, gdy samiec przywdział maskę spokoju. Błyskawicznie, z wprawą. Tętno, przez chwilę przyspieszone, powracało do poprzedniego rytmu.
– Oszczędzaj gardło. – rzekł tonem, którego użyłby do skarcenia nieposłusznego pisklęcia; lekko pobłażliwym, ciepłym lecz stanowczym – Nie wiem, co ci dolega. Może wrócić.
Spojrzał na płonącą gałąź, wyobrażając sobie jak otacza ją niewidoczna błona, nieprzepuszczająca powietrza. Miała uwięzić ogień wewnątrz, odciąć go, nie pozwalając mu dalej płonąć. Tchnął maddarę w twór... po czym syknął boleśnie, gdy gałąź miast dogasnąć, rozprysnęła się na gorące kawałki, parząc bok Samotnika.
Cmoknął z niezadowoleniem.
– Wybacz, nie taki był mój zamiar. Gdybyś był tak miły i puścił... Lubię, jak moja krew dociera do palców, sam rozumiesz. – wymownie spojrzał na owinięty wokół jego łapy ogon – Jeśli zaś chodzi o, jak to ująłeś, "przysłanie mnie", wiele w tym dopatrywać się można znaczeń. Jeden jest Stwórca i jego wola tchnęła moją duszę w to ciało. Możemy więc założyć, że w pewnym sensie to on mnie sprowadza. W sensie bardziej dosłownym, spłynąłem tutaj jedną z rzek. Ty jednak pytasz "kto", o rzece więc nie myślisz. Gdy więc zrezygnujemy z tezy, iż interesuje cię fakt mojego istnienia, odpowiedzieć mogę że przypadek, gdyż szlak ten wybrałem zupełnie losowo. I choć rad jestem, że mogłem udzielić pomocy dwóm istnieniom, martwi mnie warkot rodzący się w twej piersi, towarzyszu. Ta prowizoryczna pomoc, której ci udzieliłem, może nie wytrzymać drgań i czy to wpaść głębiej, czy też wypaść na zewnątrz, w obu przypadkach szkodząc ci znacznie. Dlatego też radość sprawiłbyś mi wielką, gdybyś zaprzestał działań ryzykownych i pozwolił mi zbadać się dokładniej. Chyba, że chcesz nosić ten twór w piersi przez dłuższy czas. Nie mam doświadczenia ze smokami, jednak ostrzec cię muszę, że wśród wielu innych ras było to problematyczne.
Usiadł spokojnie, po czym wyciągnął prawą łapę w stronę chorego. Jak gdyby ten warkot w ogóle go nie dotyczył, a zagrożenie nie istniało.
Bo czyż istniało? Przecież wszystko na pewno da się spokojnie omówić.

Licznik słów: 387
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Insygnium Żywiołów
Dawna postać
rodzinne spotkanie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 176
Rejestracja: 28 maja 2019, 17:04
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 60
Rasa: Wężowy
Opiekun: Tijhuute Kamatano
Mistrz: Toro Moi hao Emoina
Partner: Puryfikacja Piromancji

Post autor: Insygnium Żywiołów »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Skr,Śl,Kż,M,B,O,A,Pł: 1| MO,MA,MP: 2
Atuty: chytry przeciwnik, mistyk, wybraniec bogów
Kuhu zmarszczył czoło, czując drobinki pyłu przyległe mu do twarzy. Oczy piekły. Łzawe, szklane ślepia. Czerwonawa kora tryskała od czasu do czasu, bijąc po łebkach jak kule gradu. To przez ten impuls maddary. Inna woń. Nozdrza automatycznie rozwidliły się na ten zapach – od dawien dawna nie czuł mocy w kontekście obrony czy ataku, toteż tęsknie smagnął wężowym języczkiem. Czarna ślina trysnęła z ust, zabarwiona przez gardziel. Przymknął oczy. Przeleciały mu wszystkie wspomnienia z treningów, dzień w dzień studiowanie, stymulacja magicznych zmysłów, ostrzenie ich z błyskiem rozmaitych tworów... odkrywanie żywiołów, zakochanie w Sae... aż ścisnął ogon mocniej, skwitowawszy to pobłażającym uśmiechem. Pragnął wierzyć, że w Guardo hao Paulen nie było mu równych w władaniu zabójczą magią, że nikt nie mógł zmierzyć się z jego wiedzą na temat mocy – mimo że nie zmierzył się z żadnym magiem, już czuł te nudne schematy, klatkę na źródle mocy. Że ich technika jest na tyle oklepana by ograniczać się do materializowania swej wyobraźni.
 Wszystkie obawy zniknęły. Pstryknięcie ugasiło płomień, gdy tylko kleryk rozwinął swą wypowiedź – nie musiał jej nawet kończyć, żeby dać czarodziejowi do zrozumienia, że ten nigdy nie słyszał o Jarvarim, Davidzie lub Oświeconym Gniewie z Dolin Opustoszałych, w zależności od tłumaczenia. Nie znał "wszechpotężnej" Synlyn ani Huetto, jej prawej łapy, czy też pewnie nie interesował się wschodnim dystryktem zakonu, bądź – co dziwne – nie wiedział w ogóle o jego istnieniu. A jeżeli był ze wschodu, musiał jakoś przemknąć przez avalarskie tereny, choć zobaczyć ogłoszenia przy największym budynku; a żeby mieć wężowe geny, musiał mieć tam przodków.
 Przekręciwszy się, uniknął z westchnięciem spadającej gałęzi, lecz z ulgą można było powiedzieć, że została niezauważona. Zaraz wyjął ze skórzanej torby kościaną fajkę z czarnym ustnikiem, przekręcił dwa razy w palcach by upewnić się, że jest jeszcze resztka yapian, po czym (przybliżywszy do żarzącego się drzewa) zapalił zawartość.
 – Wyjmij to, udawałem. Przykre, że ishi taki jak ty tego nie zauważył. – zaciągnął się bez skrupułów. Wydychając mieszankę, puścił jego łapę, a łeb odchylił w oczekiwaniu, raz po raz wypuszczając opary.

Licznik słów: 338
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KARTA KOMPANA
GINFU.GIF
xx
xx
________________________
xx✧ CHYTRY PRZECIWNIK
xxxx
xx✧ MISTYK
xxxx
xx✧ WYBRANIEC BOGÓW
xxxx
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Aconitum cmoknął lekko, sięgając do rurki. Żart, pokazówka. I w imię czego? Czy obcy smok nie miał ciekawszych zajęć, niż stresowanie zakonnego zielarza?
– Nie było czasu na dokładne badanie. Moja nauka wciąż jeszcze trwa i o ile radzę sobie z drobniejszymi stworzeniami, smocza anatomia bywa dla mnie problematyczna. Nasze układy odpornościowe bywają tajemnicze, a sam umysł jest w mocy przerwać oddech, lub uciszyć serce. Wolę podjąć działanie niepotrzebnie, niźli wstrzymać je i zabić zaniechaniem.
Ostrożnie wysunął rurkę z ciała, po czym obejrzał uważnie brzegi rany. Sięgnął do torby, wydobywając cieniutką, mocną nić wykonaną z włosa jednorożca, oraz zakrzywioną igłę wykonaną z podobnego materiału, co rurka. Kwarc był dostępny wszędzie, mocny i wygodny w użyciu. A także łatwy do sterylizacji.
Samiec schwycił ostrożnie igłę w dwa pazury, po czym napluł na nią, pozwalając by kwas spłynął po gładkiej powierzchni, usuwając zanieczyszczenia. Następnie strzepnął krople zdecydowanym ruchem, przewlókł nić i oparł lewą łapę na karku samca.
– Ani drgnij, bo będzie krzywo.
Podważył i zdjął kilka okolicznych łusek, odsłaniając skórę. Następnie z wprawą jął zszywać wycięty w samcu otwór, warstwa po warstwie łącząc rozkrojoną ścianę tchawicy, a następnie skórę. Na żywca, nie było więc to szczególnie przyjemne doznanie. W końcu długimi kłami odgryzł nić tuż przy skórze i pociągnął, zaciskając szew mocno.
– Jak odrosną łuski, blizna przestanie być widoczna. Nie zdołam zasklepić tego maddarą, wyczerpałem mój mizerny potencjał. Zrobiłbym krzywdę tobie, lub sobie samemu. W ciągu dwóch księżyców szew powinien zniknąć, spróbuj nie nadwyrężać zanadto piersi. Dym oczyszcza ducha, ale nie jest zbyt dobry dla ciała.
Spojrzał na drugiego smoka, unosząc lekko brew. Wyciągnął łapę w jego stronę, jakby oczekiwał, że tamten odda fajkę.

Licznik słów: 274
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Insygnium Żywiołów
Dawna postać
rodzinne spotkanie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 176
Rejestracja: 28 maja 2019, 17:04
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 60
Rasa: Wężowy
Opiekun: Tijhuute Kamatano
Mistrz: Toro Moi hao Emoina
Partner: Puryfikacja Piromancji

Post autor: Insygnium Żywiołów »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Skr,Śl,Kż,M,B,O,A,Pł: 1| MO,MA,MP: 2
Atuty: chytry przeciwnik, mistyk, wybraniec bogów
Nie lubił tego. Zawsze na ziemiach avalarskich wizyta u medyka była najmniej przyjemna ze wszystkich wizyt u jakichkolwiek innych przedstawicieli rang, bowiem to, co medycy widzieli w swoim życiu, przekracza oczekiwania wszystkich wojowników. Bo wojownik, czy też mag, nie widzi tak dobrze, co znachor, nie zagłębia się w to, co robi, dla niego – żeby się udało – liczy się precyzja i prędkość. Nie lubił medyków bo są tacy inni. Choć sam był flegmatykiem, nie rozumiał flegmatyzmu uzdrowicieli. Może i nie chciał rozumieć, trochę szanował tę inność, chociaż słowo to nie pasuje do jego słownictwa.
 Prychnął zanim zdecydował się odpłynąć w otchłań bezsensownych myśli oraz wspomnień. Walczył z odkaszlnięciem dymu, wypluciem zbyt wielkiej ilości, jaką nagromadził przez chwilowe zamyślenie, pragnął wyciągnąć język i wypluć zgorzkniały posmak osadzony na rozdwojonym jęzorze, pragnął...
„To przeszłość.” powtarzał sobie w myślach raz po raz, przekręcając pysk. Jednak trudno mu było się odciąć od takowej przeszłości, gdy tylko otworzywszy ślepia, widział wschodnie techniki lecznicze. Rurki, nie-rurki, kwas. Jeszcze ten mizerny, współczujący chłód w głosie, jakże podobny do wojskowego, a jakże oddzielny przez ten rytm empatii w dźwiękach. Szukali go, był tego pewien, ale to nie on był wysłańcem. Taki podobny ale zupełnie inny! Nie miał malowideł ani szykownej biżuterii, fryzura przypominała bardziej Solar hao Natuina, co miałoby sens – kolejny zakon, czy też klasztor, czy po prostu wiecznie piękna polana, o którym (czy też której) w Avalar się mówi tylko szeptem i pogłoskami. Legenda młodych.
 Oddech na skórze.
 Raptem syknął cicho, wypychając pierś do przodu i łapę kładąc prawie na jego twarz. Cholerny szew! Dmuchnął mu na złość wprost na twarz, trzęsąc koniuszkami długich wąsów, po czym pokładł kościstą dłoń na jego łapie z nieprzyjemnym grymasem. Więcej od niego nie chciał, a ten sam nie wyglądał na przyjemnego gościa do fajki, toteż oparł się o ramię samca.
 – Lepiej uciekaj od wymalowanych wężowych. – powiedział pusto, po czym, ucałowawszy mu poliki, wstał i skierował się na północ.


//zt jeżeli Aconitum go nie zatrzyma

Licznik słów: 328
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KARTA KOMPANA
GINFU.GIF
xx
xx
________________________
xx✧ CHYTRY PRZECIWNIK
xxxx
xx✧ MISTYK
xxxx
xx✧ WYBRANIEC BOGÓW
xxxx
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Po odejściu samotnika Aconitum długo jeszcze siedział w bezruchu, nie będąc pewnym, co właściwie myśleć o tym spotkaniu. W końcu uznał jednak, by nie myśleć zbyt wiele, a jedynie wyciągnąć nauczkę na przyszłość – uważać bardziej, ufać mniej, badać dokładniej.
Wysnuwszy wnioski, które nazwać można jakkolwiek użytecznymi, sięgnął do swej torby, wydobywając porcję zasuszonego mięsa (4/4), które następnie jął przeżuwać dokładnie. Suche włókna lubiły włazić w zęby, jednak przełknięte koiły głód szarpiący trzewiami. Choć osobiście wolał owoce, każde jedzenie którego nie musiał zabijać własnoręcznie było dobre. Nawet jeśli, podobnie jak suszone mięso, nie było zbyt smaczne.
Cóż, racje podróżne nigdy nie są smaczne.
Zjadłszy, kły wyczyściwszy, ruszył dalej. Ta ziemia miała mu jeszcze wiele do pokazania.

zt

Licznik słów: 117
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Lawina Obłoków
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 19 wrz 2019, 16:47
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 28
Rasa: Skrajny
Opiekun: Echo Istnienia na zawsze w serduszku
Partner: Szukam kawalera

Post autor: Lawina Obłoków »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 5| A: 2
U: W,B,Pł,M,L,Skr,A,O,MP,MA,MO,Kż,Śl: 1
Atuty: Ostry wzrok; Empatia; Przybrany rodzic;
Kontynuowała poznawanie świata, aż dotarła do samotnego pagórka, który był.... no cóż, samotny. Prawdopodobnie dlatego właśnie przykuł uwagę samicy. Jego kształt rozbudzał umysł pisklaka i tworzył najróżniejsze scenariusze zabawy. Jest szansa, że jej pomysły nie były bezpieczne, ale jak się nie przekona, to się nie dowie! A Chmurka zdecydowanie musiała spróbować nowych rzeczy, jeszcze nigdy nie ślizgała się z pagórka. Dziarskim krokiem wkroczyła na sam szczyt, a z nozdrzy wypuściła strumień zimnego powietrza, jakże dumna ze swojego osiągnięcia. Uniosła łeb, spoglądając na obłoki spowijające niebo.
Ułożyła ciało na gęstej trawie, nie odrywając wzroku od chmur. Chwilę później przymknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Wypuściła ze świstem powietrze z płuc, po czym rzuciła się ślizgiem z pagórka. Takiej przejażdżki to nie miała nawet na grzbiecie innego smoka! Trawa łaskotała przy tym jej brzuch, a z gardła wydobywał się głośny śmiech. Miała rację, że zjeżdżanie z górki było dobrym pomysłem.

Licznik słów: 148
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

I. Ostry Wzrok – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
II. Empatia – -2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi.

Inne:

»Czapeczka firmy "Chochlik Miłości" (Jednorazowo; Chroni łeb przed smoczym oddechem)
»
Skarpetki na wszystkie cztery łapy firmy Chochlik Miłości (Jednorazowo chronią kończyne przed lodowym oddechem)

KK: Dzióbek
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | M: 1 | P: 2 | A: 1
L, A, O, Skr: 1
Nyja
Dawna postać
Góra
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 151
Rejestracja: 02 cze 2019, 10:49
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 16
Rasa: Górski
Opiekun: Chochlik Miłość
Partner: Nie, bo po co?

Post autor: Nyja »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 3
U: W,B,L: 1
Atuty: Mocarny
Spokojny spacerek...nawet jeśli mu było zimno czy coś to i tak lubił wszystko co robił, nawet jeśli bawił się jednym liściem. Przez pewien długi czas Sokka szedł po prostu bez żadnego celu aż pod jego łapy wpadła jakaś mała kulka łusek o którą się potknął i poleciał do przodu lądując na zadku, przez co łapa go zabolała po ostatniej walce. Odwrócił łeb i zdał sobie sprawę że widział gdzieś widział małą samiczkę.
– Em...zgubiłaś się? Może zaprowadzić cię do opiekuna? – zapytał wstając i siadając przed pisklakiem – Zwe się
Energicznym Kolcem ale możesz na mnie mówić Sokka –
powiedział i się uśmiechnął.

Licznik słów: 103
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Lawina Obłoków
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 19 wrz 2019, 16:47
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 28
Rasa: Skrajny
Opiekun: Echo Istnienia na zawsze w serduszku
Partner: Szukam kawalera

Post autor: Lawina Obłoków »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 5| A: 2
U: W,B,Pł,M,L,Skr,A,O,MP,MA,MO,Kż,Śl: 1
Atuty: Ostry wzrok; Empatia; Przybrany rodzic;
Aj aj, nie przewidziała, że ktoś postanowi wejść na jej trasę ślizgu. Cóż, i tak nie mogła z tym nic zrobić dopóki się nie zatrzyma, więc tylko poczuła jak gość się o nią potyka. Na oko mogła określić, że był starszy od niej, ale młodszy od jej opiekuna.
Ja? Nie zgubiłam, jestem Chmurka i zwiedzam tutaj, wiedziałeś, że z tego można się ślizgać? Chodź, koniecznie musisz też zjechać!
Zaśmiała się perliście i ponownie pełna energii otrzepała się z trawy, która ewentualnie mogła jej się przyczepić do ciała, po czym zaczęła wspinaczkę na wzniesienie.
No chodź! Będzie fajnie!
Wydawało jej się, że chyba powinna sprawdzić czy nic mu się nie stało po upadku, ale z drugiej strony to i tak się na tym nie znała, a z pagórka samo się nie zjedzie! Była bardzo zarobionym pisklakiem.
A ty to już adeptem jesteś? bo chyba jesteś starszy ode mnie, prawda?
Odwróciła łeb w jego stronę żeby wiedział, że na pewno mówi do niego.

Licznik słów: 161
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

I. Ostry Wzrok – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
II. Empatia – -2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi.

Inne:

»Czapeczka firmy "Chochlik Miłości" (Jednorazowo; Chroni łeb przed smoczym oddechem)
»
Skarpetki na wszystkie cztery łapy firmy Chochlik Miłości (Jednorazowo chronią kończyne przed lodowym oddechem)

KK: Dzióbek
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | M: 1 | P: 2 | A: 1
L, A, O, Skr: 1
Spuścizna Krwi
Dawna postać
Rakta Zajadła
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3107
Rejestracja: 17 maja 2019, 12:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 53
Rasa: Skrajny
Partner: Poszept Nocy

Post autor: Spuścizna Krwi »

A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,Śl,Kż,M,MP,MO,MA: 1| L,O,Skr: 2| A: 3
Atuty: Silny; Adrenalina; Czempion; Wybraniec Bogów; Poświęcenie
Samotne pagórki, głębia lasu, mlecznobiała mgła dookoła. Piękne warunki na spacer, prawda? A jeszcze lepsze do odpoczynku od zgiełku piskląt, jakie pewien Piastun przyprowadził – lub pomógł wydalić na świat – do Plagi. Nie lubiła piskląt. Były słabe i bezużyteczne. Tylko niektóre z nich wykazywały jakiś potencjał, ale dopóki nie podrosną, nie było z nich żadnego pożytku. Wiedziała w końcu na własnym przykładzie. Ty tej zgrai raczej nie spotka. jej białe łuski pięknie zlewały się z tłem mgły. jedynie czerwona plama rozlewająca się od pyska, przez szyje i sierp ku przednim łapom odróżniała ją od otoczenia. To szybko można było ukryć, gdy smoczyca wydeptała sobie wygodne miejsce w ziemi i ułożyła się w nim. Zwinęła ciało w kulkę, przykrywając nos ogonem i rozkładając nad głowa skrzydła, aby uchronić łeb przed wilgocią. Zostawiła jednak przestrzeń, przez która jej złote ślepia od czasu do czasu lustrowały okolicę. Stare nawyki nie znikają.

Licznik słów: 149
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"Z okiem krwawą łzą zwilżonem
Komu jeszcze łez zostało,
Idźmy wolność zdobyć zgonem,
Idźmy zgon nasz okryć chwałą!"

Obrazek

ATUTY

* Silny *
* Adrenalina *
dodatkowa kość w testach na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia akcji rana ciężka.
* Czempion *
+1 sukces do ataku fizycznego raz na walkę.
* Wybraniec Bogów *
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.
* Poświęcenie *
raz na atak +1 sukces, ale + rana lekka dla atakującego

Błysk przyszłości: ostatnie użycie 10.04.2020


Gadzina – bazyliszek
S:3 W:2 Z:1 M:1 P:2 A:1
B,Skr: 1 A,O: 2

Rakta w całej okazałości

ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej