A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 3
U: W: 1
Ten głos. Czemu tak często musiał go słyszeć? Właściwie, to przez myśl przeszło mu, że nie ma aż tak dużych przeciwwskazań, aby słyszeć ten głos codziennie, jednak jak najszybciej wygonił to stwierdzenie z łba, niezadowolony. Zamiast wymyślać jakieś niestworzone historie odwrócił się, by spojrzeć na Niezdecydowaną.
– Zaoszczędziłbym czas, ale nie energię. – odpowiedział tylko. Magia kosztowała go naprawdę dużo, nadal dopiero przyzwyczajał się do używania jej... miał tylko nadzieję, że już niedługo faktycznie będzie mógł używać maddary do tak błahych celów.
Uśmiechnął się lekko, słysząc jej następne słowa, chociaż jego serce z niezrozumiałych dla niego powodów zaczęło bić nieco szybciej. A sam Ingmar zaczął zastanawiać się, czy samica myślała o tym samym, co on przed chwilą... Nie, na pewno nie.
Już miał potrząsnął łbem, ale powstrzymał się. Zamiast tego wzruszył lekko ramionami.
– A bo ja wiem? Najchętniej widywałbym częściej kogoś ze swojego stada, a nie Ciebie. – oj. Nie, cofnij to, cholera! Czemu to powiedziałeś? I czemu musisz być takim chamem? Arghhhhhhh... Ingmar przez chwilę bił się z myślami, chociaż ani kawałek bitwy nie został uzewnętrzniony. Zamiast tego posłuchał następnych słów Ognistej, które wyrwały go z tej potyczki. A, szkoda. Miła cześć zaczynała wygrywać.
– To miało mnie obrazić? – spytał, uśmiechając się nieco łobuzersko, chociaż jego ślepia powoli błądziły po sylwetce Niezdecydowanej, z dziwą aprobatą zaważając, że ona również zaczyna zamieniać się w piękną, dorosłą smoczycę. Zaraz, czy on naprawdę dokładnie tak to sformułował w swoich myślach..?!
– Ale masz rację, trochę przytyłem. – mruknął, wstając powoli i niby przypadkiem prezentując przy tym swoje ciało, przyglądając się mu. No, tak. Nie był już tym samym szkieletem, chociaż nigdy nie będzie należeć do smoków bardzo umięśnionych. Chyba, że w ostatniej chwili zmieni zdanie i zostanie wojownikiem... ha, znając go to było możliwe! Ale nie, skarcił się za to w myśli. Będzie medykiem. Będzie leczył... tak.
– Imię też zmieniłem. Przywitaj proszę... – tutaj zatrzymał się, uśmiechając się szeroko; po chwili stworzył wiatr, który miał zwiać z jego futra zimowe resztki, ukazując światu jego lepszą, letnią wersję. Tak, zmienił się. Nawet jego łuski zmieniły barwę – jego brzuch stał się jaśniejszy, przechodząc powoli w biel; proces ten trwał i zapewne potrwa jeszcze trochę czasu. Aktualnie owe łuski i rogi na łbie były jasno-szare, coraz bardziej chyląc się swoją kolorystyką ku bieli. – Chłodnego Kolca, kleryka Cienia. – dokończył, kłaniając się lekko. Spuścił wzrok, patrząc w ślepia Niezdecydowanej dopiero, gdy wstał.
Licznik słów: 401
Lots of people talk and few of them know,
soul of a woman was created below.