OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Właśnie tak miało być, dorastał i już niedługo sam będzie robił swoim dzieciakom wszelkiego rodzaju kolczyki oraz naszyjniki! Albo partnerowi, albo przybranym pisklakom znalezionym gdzieś tak o, w jakiejś rzece czy na drzewie! W sumie sam chyba nie do końca zdawał sobie sprawę ze swojego wieku. Ba, czy on przypadkiem lada moment nie miał już być adeptem? Nie wiedział nawet, jak chce się nazywać...!Zachichotał, nadal wtulając się w łapę i wydając mruczącopodobne dźwięki.
Odsunął się leciutko, by móc lepiej się swojemu mentorowi przyjrzeć, kiedy ten zaczął mówić. Nadal jego ślepka jeszcze trochę łzawiły, czego nie potrafił za nic powstrzymać, acz poczuwszy złote palce na swoich łuskach poczuł się znacznie spokojniej. Postarał się więc nieco przytłumić emocje, które to wypłynęły wraz z ostatnią łezką, którą to z pewnością wyłapał Burdig.
– OOooo! – zawołał wesoło. Jasne, w pierwszej chwili może i ta cała charyzma nie brzmiała aż tak EPICKO jak takie obijanie sobie łbów, albo tak śmiesznego jak ta cała maddara, ale w sumie to po chwili dotarło do niego, że to najwyraźniej nie dzięki sile piastun był w tym miejscu, a nie innym. Momentalnie uśmiechnął się szeroko.
– Ajaktotak? – wybełkotał, nie do końca rozumiejąc. To takie... rzucanie uroku, tak? Jego źrenice się nieznacznie rozszerzyły, kiedy z rosnącym zaintrygowaniem przyglądał się północnemu, kołysząc radośnie końcówką ogona na boki jak wahadłem. – Czyli mogę przekonać mamę, że mogę nie spać do późniejszej godziny?! – jego ślepka zaiskrzyły nagle, a sam zawinął łapki w piąstki, czując, jak jego życie właśnie diametralnie się zmienia. Z powrotem oparł się o kończynę wujaszka. – Opowiedz mi o tym! Proooszę!