OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Widziała, że jej się przygląda i odwzajemniała się tym samym, nie przerywając niepotrzebnie kontaktu wzrokowego w jakimś zrywie fałszywej nieśmiałości. Nigdy nie cechowała się takową. Gdyby mogła usłyszeć jego myśli, z pewnością zapewniłaby go, że bez ryzyka nikt nie osiągnąłby nigdy nic wielkiego. Zawsze znajdą się smoki, które wystąpią przeciwko nam, ale odważne wybory również stworzą więzi i sojuszników, którzy staną za tobą murem, niezależnie od sytuacji.Światło jednak z dnia na dzień stawał się Przywódcą i nie bez powodu chciał stawiać kroki ostrożnie. Przypominał jej trochę Zew, podobnie jak on nie tylko patrzył, ale też widział. Dostrzegał coś co dla innych było niewidoczne, skryte pod stereotypami i uprzedzeniami.
– To jasne, jednak póki co jest to tylko rozmowa dwójki Zastępców. Moje zdanie jest ci znane, omówienie warunków sojuszu pozostawię mojemu przywódcy. – Roześmiała się cicho, po raz pierwszy. Purpurowa skóra wokół jej ślepi zaginała się, łagodząc chłód jej oczu. Mogła mieć swoją wizję odnośnie warunków, jednak ostateczny wybór należał do jej przywódcy. Dopóki sama nie stała na czele stada, respektowała jego wizję, nawet jeśli okaże się odmienna. A może wcale nie będzie. – Jednak Kheldar również jest zainteresowany. Z pewnością porozmawia z tobą po ceremonii. – Nie wiedziała jak się miały sprawy w Ogniu i miała szczerą nadzieję, że objęcie przez Światło władzy przebiegnie pokojowo, ale kolczasty przywódca rozsądnie brał pod uwagę także inny wariant.
Mlasnęła jęzorem w mimowolnym odruchu, a jej wzrok przyciągnął ruch łapy Czarodzieja, gładzącej wzorzystą skorupkę jaja. Podniosła wzrok, spoglądając na niego już nie jak na kogoś, kto obejmował ważną rangę, ale jak na smoka. Zaciekawiło ją jakim był.
– Dziękuję ci za rozmowę. Niech Nieśmiertelny Ogień zawsze rozjaśnia ci drogę do celu. Możemy udać się do... Zewu, o ile sam nie masz do mnie pytań.



















