OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Choć Jarzębinka starał się jak mógł, to wprawiony hipogryf miał nad nim przewagę. I nawet dobra motywacja nie pomogła, skoro tylko pisklę zaliczyło pierwsze spotkanie z ziemią... Na które Piastunka w żaden sposób nie zareagowała. Any się nie przywróciju, to się nie nauczyju!Jednak chwilę później musiała się wtrącić. Gryf, jakby dodatkowo gnany przez fakt, że przeciwnik miał pewne problemy, a stawka była o to, by ktoś przed nim sprzątnął jego nemezis (a na to się w żadnej mierze nie zgadza!) biegł z całych sił. I dobiegł pierwszy!
Jednak tak łatwo nie było...
– Hamuj! – krzyknęła Rucze, gwałtownie zrywając się na równe łapy.
Ale było za późno! Z głośnym trzaskiem hipogryf zderzył się z drzewem!
A tuż za nim był przecież Jarzębinka. Jeśli sam niczego nie zrobi, pewnie wpadnie prosto na kompana, który jeszcze się nie pozbierał!
– Na ziémię! Łapy przed sibie! – dorzuciła pospiesznie, chcąc jeszcze ostrzec pisklę... Ale to wciąż mogło być za mało lub za wolno jak na tak ekstremalną sytuację... Jeszcze w czasie mówienia postawiła na coś, co może mu bardziej pomóc: maddarę!
Nie, nie zamierzała mu pomóc w samym hamowaniu... Nie bezpośrednio! Rucze przesłała Jarzębince obraz jego samego jak hamuje. Gwałtownie, ale za to udanie! To był krótki ułamek, który może nawet pisklę uzna za przebłysk jakiegoś instynktu, a nie czyjąś ingerencję.
A błyskawiczna wizja rzeczywiście mogła się okazać pożyteczna. Jeśli tylko Ziemny spróbuje ją naśladować: wyciągnie przednie łapy przed siebie, a tylnym pozwoli polecieć trochę do przodu. Musiały trochę się zaprzeć o ziemię, a im szybciej, tym lepiej. Do tego wykorzysta pazury i lekko zagłębi je w ziemi. Szyja cofnięta do tyłu, sylwetka skulona. A jeśli zajdzie taka potrzeba to i lekki skręt całym ciałem!