OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
//ModlitwaRucze nie była najczęstszym gościem w świątyni Wolnych, jednak i jej zdarzało się tu czasem zajrzeć, zostawić jakiś totem, pomodlić o dobro stada... Choć była to właśnie rzadka sytuacja. Częściej skupiała się na własnych, rodzimych praktykach.
Nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby czasem je wymieszać! Tym bardziej, że tutejsi bogowie zdawali się wszystko potwierdzać i chociażby odpowiadać w na jej modlitwy w tym samym języku...
Bo tak swoją drogą to odwiedziny w świątyni były dobrą okazją do nauki dla piskląt, a ona przecież wciąż pozostawała Piastunem Wody, prawda? Skoro już posiadała wiedzę, to teraz wypadałoby się nią podzielić z młodszym pokoleniem! Ale póki co nie wtrącała się. I Szyszka, i Fen mieli na ten temat coś do powiedzenia. Słuchając ich jednym uchem, bagienna skupiła się na własnej modlitwie.
– Ruczédami ríkjezārga, Kaltarelu – mruknęła cicho, nie chcąc przeszkadzać w tłumaczeniach Szyszki i Fena. Jednocześnie położyła na podeście tego bóstwa totem mu poświęcony, ledwie zdążając przed Axarusem, który zaraz zaczął odprawiać własne obrządki.
Tym razem totem przybrał bardzo prostą z kształtu figurkę z kości. Korzystając z odpowiednich barwników Rucze nieco zmieniła jej wygląd... I pewnie można było rozpoznać z kształtu, że jest to jakiś ptak, a znawca tychże zwierząt może nawet rozpoznałby konkretny gatunek w postaci jemiołuszki... Jeśli idzie o artyzm była o wiele lepszym muzykiem, niż rzeźbiarzem!
Został jeszcze jeden element modlitwy. Samo skupienie się na bóstwie i wyrażenie swoich myśli. Nie na głos wprawdzie... Ale skupiając myśli na Kaltarelu, który wydawał się jakimś odpowiednikiem Sárkánteevady. Rucze najpierw podziękowała. Za to, że obecnie zima póki co rysowała się łagodnie, a smoki Wody miały pełny skarbiec. Nic nie zapowiadało, aby mieli głodować... To dobrze, bo zima bywa niebezpieczną porą.
Bywa też nieprzewidywalna i w tym miejscu Piastunka umieściła swoją prośbę. Prośbę o to, by mimo tego, co szykowała przyszłość czy też sama Harsurmādè, Woda mogła przetrwać bez trudności i dobrze wykorzystać ten czas... Czas mrozu tak wielkiego, że lepiej było nie wysuwać nosa z nory, w której się zaszyło. Kojarzył się on Czapli z niczym innym, jak rodzimymi wierzeniami oraz licznymi, zimowymi nocami spędzonymi przy ognisku. Bo zima to był też czas snucia opowieści, nauki i zacieśniania więzów stadnych... Choć to oczywiście zależy od samych smoków, a nie sił, na których opiera się wszechświat. Kaltarela mogła prosić o to, by ta zima była spokojna i dała naturze potrzebny jej odpoczynek. Bo zima to nie tylko czas niebezpieczeństw, ale też czas odpoczynku... Oraz intensywnej pracy wszelkiego rodzaju łowców i zbieraczy. Sęk w tym by nie tylko sprzyjał im Thahar, ale również Kaltarel regulujący przebieg tej najchłodniejszej pory roku.
//Nauka
W czasie tej modlitwy Rucze przymknęła ślepia. Ledwie je otworzyła, a poczuła zapach... Czosnku? A słowa smoka odpowiedzialnego za tę woń wydawały się jeszcze ciekawsze... No tak, smoki różnie okazywały swoją wiarę! Zwłaszcza w miejscu, które żadnych zasad w tej kwestii nie narzucało.
Bagienna zrobiła krok bliżej Szyszki, zerkając na pisklęta, które tu z nimi przyszły. Najwięcej jej uwagi przyciągnęła Modraszka. Patrząc na nią, ale w gruncie rzeczy mówiąc to do wszystkich spośród obecnych piskląt (lub też Adeptów!), Rucze zabrała głos.
– Moży Kaltarel wydaje się chłodny any sama zima, aly każda część natury poza złą ma tyż dobrą stronę – zaczęła, wyciągając prawą łapę i prostując szpony ukazała na niej drobną iluzję. Był to obraz boga zimy takim, jakim go zapamiętała bagienna. Smok rasy zwyczajnej, który wręcz emanował surowością. Kolczasty, postawny, czarnołuski. – Tak wygląda Kaltarel, bóg zimy, do chtórego modli się Axarus... Chociaż myślę, ży nie wymaga aż takich starań, aly wystarczy mu twoja niwypowiedziana próśba – dodała ciszej, mrugając porozumiewawczo do Modraszki, by nie przeszkadzać Axarusowi w... No, w czymkolwiek co on tam teraz majstrował! – Swygo czasu był uwiązany do miszkających ajw smóków, nazywających sibie Wolnymi Stadami. Pełnił rolę Nauczyciela. Smóka pomagającego inszym się doskonalić i odnajdywać drógę. – Iluzja rozwiała się niby targana wiatrem, a Piastunka przeszła dalej, kiwając łbem na piedestał, przy którym skupiła się druga część Wodnych. – Thahar, o chtórym wspominał Fen, to patron Łowców. Patron... Czyli taki opiekun, tak any na przykłod rodzic dla piskloka. I taki Thahar może wspomóc smóki w czasie polowania, co jyst szczególnie ważne dla Łowców, chtórzy dbają by smóki w stadzie nie były głódne
Teraz Rucze poszukała wzrokiem piedestału innej, konkretnej postaci, do której jeszcze nie dotarła boska Iskra. Pomnik fioletowołuskiej bogini znajdował się w Niszy Zadumy... To nic! Jeśli się wychylić, to może Modraszka ją dostrzeże! A jeśli nie – pewnie jeszcze zrobią jakiś obchód po świątyni.
– Aly są tyż patroni konkretnych stad, chtórych w ogóle jyst cztery. Na przykłod naszą patronką, patronką stada Wody, jyst Naranlea. To bogini maddary, chtóra, tak any Thahar Łowców, wspomaga Czarodziei. – Tutaj dała młodym krótką przerwę na przetrawienie informacji, nim sprostowała. – Czarodzieje oraz Wojownicy są obrońcami stada przed zagrożeniami z zewnątrz. Różnią się tym, ży Wojownicy wykorzystują w walce swoje szpony i kły. Natomiast Czarodzieje posługują się maddarą, czyli energią, chtóra pozwala tworzyć różne rzeczy, any na przykłod moja iluzja Kaltarela – wytłumaczyła, znów wtrącając informacji z życia stadnego. To wszystko za dobrze się łączyło, by przemilczeć takie fakty!
W tym miejscu też dała pisklętom jeszcze więcej czasu – na modlitwę lub też na pytania. A do informacji o innych bogach, stadach czy rangach... Na to jeszcze znajdzie się czas!