OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Destrukcyjna zdawala się w ogóle nie zareagować na słowa Kage, która jednak nie zwróciła na to większej uwagi. Zębatek chyba jednak nie chciał do nich dołączyć, co też przyjęła z obojętnością. Nie zależało jej jakoś szczególnie na towarzystwie, prędzej na wrażeniach, a tych miała sporo.– Nie. Ale wydaję mi ssssię, że mam szersze, eeee, pole widzenia? Nie wiem, jak sssię na to mówi – mruknęła gburowato, przetaczając się spojrzeniem po zebranych. Niektórzy świergotali, inni otrząsali się z oburzenia i pogrążali w rozmowach... spokój zapanował bardzo szybko, a nawet zbyt szybko, lecz będzie jeszcze wiele okazji do popisania się.
– Nikt z Plagi nie może sssobie pozwolić, by ktośśś obcy mówił mu, co ma robić – parsknęła dumnie. – Nazywam sssię Rogata Łussska, ale nie uznaję tego imienia. Me właśśściwe miano to Kage – przedstawiła się szorstko, z pogardą odnosząc się do tej całej Łuski i tradycji zmiany imion. Na wieść, że koleżanka nazywa się "Kolec", co było członem typowo męskim, mrugnęła raz czy dwa, lecz nic nie powiedziała. No proszę, ktoś inny też tu miał w zadzie zasady, na dodatek miał wystarczające duże jaja, żeby je złamać i postawić na swoim. Woda jednak nie była taka miękka i miała swoje wisienki na torcie. Trzeba na nich uważać. Mogli być silnymi przeciwnikami.
Wywróciła oczami, gdy głos zabrał Strażnik Gwiazd, ale łaskawie wysłuchała go do końca. W zabawie mogła wziąć udział wyłącznie dla korzyści własnej; ostatnio nieźle wzbogaciła się, gdy lepiła jakieś cuda ze śniegu, a wygrana w ogóle jej nie zaskoczyła. Była wtedy jedynym smokiem z Plagi i zwycięstwo automatycznie należało do niej. Wszak nikt nie był na tyle głupi, by nie uznać Plagi za zwycięzców.
Usłyszawszy słowa siostry obróciła łeb w jej kierunku i otworzyła już pysk, chcąc ją przekonać, jakoś popchnąć do działania, ale po chwili zastanowienia zrezygnowała. Vicrja, jeśli podjęła już taką, a nie inną decyzję, musiała być pewna swego i Kage nie miała tu nic do powiedzenia, a próba przemówienia jej "do rozsądku" byłaby oznaką braku szacunku wobec jej czynów i niej samej. Gdy czarnołuska odezwała się w dosyć wyzywający sposób, Rogata zarechotała skrzekliwie i posłała jej pełne aprobaty spojrzenie, chociaż sama zamierzała wziąć w tym wszystkim udział. Dla samej satysfakcji i korzyści.
Smoczyca ziewnęła i kłapnęła paszczą, gdy wszyscy zaczęli łączyć się w grupki i ze sobą rozmawiać. Ją nie bardzo to obchodziło. W zabawie udział weźmie, ale nie była na tyle zaangażowana, by przejąć w tym cyrku inicjatywę, czy jakkolwiek się starać.
– Zossstajesz z nami, czy idziesz do ssswoich? – mruknęła do Czarciej, dostrzegając że reszta Plagusów już zmierza w jej kierunku. Nic dziwnego, ich stado przeważnie trzymało się swoich, chociaż jeśli Strażnik postanowi ich rozbić i rozdzielić, uczyni tym samym krzywdę pozostałym grupom. Oczywistym dla niej było, iż Plaga za nic nie pozwoli innym wygrać i jeśli już, to zabawi się świetnie, ale w sabotaże. Ciekawe czy prorok o tym wiedział. Za chwilę się okaże.