OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Westchnęła cicho. Teraz już mniej więcej ustaliły, że królik musi siedzieć za krzewem. Wystarczyłoby tylko podejść, zakraść się i.. Dopaść go! Ale chciała się przecież nauczyć dobrze śledzić. Żadnych dróg na skróty. Wstała i wytężyła swoje zmysły. Wzrok, węch, słuch. Dopiero co czuła króliczą woń, więc postanowiła zacząć od niej. Węszyła w powietrzu, starając się złapać zapach zwierzęcia. I już po chwili do nozdrzy smoczycy dotarła delikatna, znana woń. Cynamonka ruszyła za nią, starając się nie zgubić tego tropu. Prowadził w kierunku wspomnianych wcześniej krzewów. Wiatr co jakiś czas zmieniał kierunek, a sama zainteresowana traciła wówczas króliczą woń sprzed nosa. W takich chwilach przystawała i węszyła próbując znaleźć ją ponownie, lecz również rozglądała się za innymi śladami, a także uważnie nasłuchiwała. Po chwili zauważyła też królicze ślady oraz kępkę futra. Nie, żeby nie wiedziała, gdzie tego szukać. Zbliżała się do krzewu i nie słyszała już hałasów. Szła chyba jednak trochę na czuja, bo wiedziała już, że tam siedzi królik. Jeszcze chwila i go znajdzie.. Jeszcze trochę.. I jakież było jej zdziwienie, gdy królika nie było tam, gdzie powinien być. Uciekł, podczas gdy ona spacerowała za tropami po polanie? Czy Pogoń coś widziała, ale się nie odzywała? Goździk za to uśmiechnęła się drapieżnie. Oto nowe wyzwanie. Znajdzie tą puchatą kulkę. Zaczęła od uważnego rozejrzenia się wokół krzewu. Znalazła poobgryzane suche pędy i jakieś inne rośliny. To był dobry początek. Wokół widziała też pełno odcisków króliczych łap. Przez chwilę krążyła za nimi, starając się znaleźć drogę, która poszło zwierzę. Nie trwało to długo, a Cynamonka po uważnym wypatrywaniu zauważyła królicze ślady prowadzące w przeciwną stronę, z której przyszła. Smoczyca podążała za nimi. Nie były jednak wyraźne i jednoznaczne, toteż dodatkowo węszyła i nasłuchiwała. Jednak jedyne na co mogła liczyć to kolejna kępka futra zgubionego przy najbliższym głazie. Z tego miejsca również do nozdrzy samiczki dotarła ponownie królicza woń. Młoda ucieszyła się z kolejnej wskazówki i ruszyła za dwoma tropami, które już miała. Szła uważnie, starając się nie zagubić śladów. Dla pewności wytężała również słuch. Zarówno ślady jak i zapach prowadziły do drugiego krzewu. Cynamonka zbliżała się ostrożnie, a z każdym kolejnym krokiem do jej uszu dochodziło co raz głośniejsze chrobotanie, szuranie czy jakkolwiek można było to określić. W tym miejscu Łowczyni zachowała szczególną ostrożność, podchodząc do hałasującego krzewu. Okrążyła go, nie bardzo starając się nawet schować. Chciała znaleźć królika, nie zabić. I zwierzę może usłyszało ją, a może jej myśli o zabijaniu, w każdym razie uciekło przestraszone w kierunku lasu. Oby Pogoń tylko nie kazała jej go ścigać. W kilku susach podbiegła do swojej nauczycielki, spoglądając na nią pytająco.– Co mam dalej zrobić, Łowczyni?