OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Orkan westchnęła głęboko i pokręciła łbem. Jakby była młodsza, pewnie wybuchłaby. Ale w jej wieku gniew nie płonął już tak gwałtownie. Nie znaczyło jednak, że nie gotował się powoli, aż nie wykipi.Spojrzała na Agnara i milczała dłuższą chwilę. Żuła słowa. Zastanawiała się, co powiedzieć i jak to powiedzieć, by dotarło to do butnego młodzika. W końcu postanowiła od odpowiedzi na ostanie pytanie.
– Żagiew Ognia może robić i mówić, co jej się podoba, bo jest Przywódcą Ognia. – poinformowała go, dobitnie wybierając i podkreślając imię jego matki. – Agnar, to nie jest tak, że ja nie wiem jakie to uczucie. Mieć Matkę za Przywódcę. Moja Matka była Przywódczynią Wody, potworem w smoczej skórze i kiedy ją obalaliśmy, umarły dwie osoby, w tym ja, a jeden smok został okaleczony na życie! – wzięła głęboki oddech i zrobiła pauzę. Uniosła jednak łapę, by jej nie przerywał. Zamiast tego uspokoiła się, by nie podnosić tonu i spojrzała na niego znowu – Żagiew Ognia jest Przywódcą. Dobrym Przywódcą, którego Twój ojciec wybrał na swojego Zastępce i który na przód zawsze stawiał dobro Stada, nawet kosztem osobistej szkody. – tutaj wskazała na niego, stalową łapą, otwierając ją dłonią do góry, jakby prezentowała punkt widzenia – Przywódcą którego obraziłeś otwarcie na Ceremonii nadania Ci Rangi! Skąd w ogóle pomysł, że Ogień chce Cię zabić! Zostałeś odesłany, jak pisklę do kąta jaskini, żeby przemyśleć swoje zachowanie. Nie chcesz wracać, nie wracaj. Ale kiedy Zorza została Żagwią, przestała być w pierwszej kolejności Twoją matką, a zaczęła Twoim Przywódcą. Tak samo jak Nerani przestał być po pierwsze moim synem, a został przede wszystkim moim Płomieniem. – w błękitnych ślepiach pojawił się twardy błysk. Wspomnienie ojca Agnara wciąż bolało, ale Orkan czuła, że musi powiedzieć to, co musiało zostać powiedziane – I niezależnie, czy wrócisz czy zostaniesz na wieczność Samotnikiem, obrażając któregokolwiek z Przywódców czy Zastępców czterech Stad, długo nie pożyjesz pod barierą!
Stalowy ogon łupnął o ziemię w geście frustracji. Wieki wypuściła powietrze nozdrzami i wzięła głęboki oddech. Rzuciła spojrzenie, pełne złości i troski na Agnara i furknęła jeszcze, z wyrzutem:
– Nie chcę widzieć, jak dzieje Ci się krzywda. Jestem po Twojej stronie, ale nawet Ty wydajesz się tam nie stać... Rozumiesz?
Ostatnie pytanie było pełne tęsknej nadziei.