A: S: 1| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 1
U: A,O,W,B,MP,MA,MO,Pł,Śl,Skr,Kż: 1| L,Prs: 2
Atuty: Pełny Brzuch; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Utalentowany;
Uchylił zaledwie jedno ślepię na dźwięk cichego szmeru pierzastych skrzydeł, co by upewnić się, że nie naciera ku niemu żaden hipogryf i, ku (nie)zadowoleniu, nie był to drapieżnik, a plagowa łowczyni. Hrmh.
Chyba wolałby to pierwsze.
Poniekąd zignorował jej obecność, a poniekąd ją, najzwyczajniej w świecie, zaakceptował, z powrotem przymykając ślepia z wyjątkowo donośnym, tubalnym westchnięciem. Jeden oddech, drugi... aż w końcu coś go jednak zainteresowało, lecz nie zdążył zapytać, bowiem znikąd pojawił się Hermes, którego woń była wystarczająco dobrze znana Hadesowi, aby nie musiał nawet słyszeć kroków, czy głosu. Było mu zbyt dobrze, by choćby używać głosu, dlatego też... czekaj. Co? Zaproszenie? Spojrzał na syna, następnie przymrużone ślepia zlustrowały Szczerozłotą – która chwilę temu użyła maddary – zaś uderzenie serca później opadły na nadlatującą sylwetkę sakralnej. O nie. O nie, nie, nie. Co jest, do licha? Ledwie zamoczył swoją wielką, kolczastą dupę, łaknąc świętego spokoju i ciszy, a już zlatywało się tu całe stado?
Miej go swej opiece, Ateralu, jako że obecnie lada chwila może wyzionąć ducha, którego będziesz musiał w te pędy odebrać.
– Na miłość wszystkich czortów... – wysyczał cicho spomiędzy zaciśniętych zębów, po czym postarał się policzyć do dziesięciu, aby ukoić zszargane tak nagłą i niesamowicie nieproszoną niespodzianką nerwy. Sam się o to prosił, nieprawdaż? Nie musiał wybierać życia stadnego, jeśli nie chciał mieć do czynienia z żadnymi podobnymi sobie pluskwami, a skoro już kamień wpadł głęboko w wodę – teraz jej nie opuści.
Integracja brzmiała... akceptowalnie. W ten czy inny sposób musiał, czy tego chciał czy nie, zapoznać się nieco lepiej z pozostałymi Plagijczykami, a okazji zbyt wielu nie miał. Teraz jednak, na samo dzień dobry, spuszczona mu na głowę – czy raczej na głowy ich wszystkich – została nie lada bomba.
– ... – Powoli, bardzo powoli przekręcił łeb ku Veir, czemu towarzyszył nieprzyjemny chrobot przesuwanych po skale kolców. Patrzył na nią przez jedno uderzenie serca, dwa, głęboko w zielone, puste ślepia swoimi ognistymi, kocimi, aż w końcu nie uniósł z lekka łuków brwiowych i nie parsknął. Że... co?
– ... wodę? – zawiesił w powietrzu pytanie, nim kontynuował – nie mów, Veir, że nigdy się nie myłaś – kąciki jego pyska uniosły się ku górze w sarkastycznym, dodającym mu jakiegoś pierwotnego pazura grymasie. Byłoby naprawdę niezręcznie, gdyby wparadowała do źródła tylko po to, aby roznieść po swoich współstadnych jakieś ciężkie choroby. Świerzby, tyfusy, czy inne czyractwa.
– Idea dzielenia się wszystkim jest doprawdy urocza, ale grzyba możesz zachować dla siebie. – Zaśmiał się gromko, krótko, nie mając zielonego pojęcia o tym, jak niedaleko prawdy postawił sprawę.
Licznik słów: 423
Pełny Brzuch: pożywienia do sytości. Leczony dostaje bonus od min. ilości ziół
Chytry Przeciwnik: raz na pojedynek/polowanie +2 ST do akcji przeciwnika
Mistyk: raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

Elidibus – mantykora
S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
B, A, O, Skr, Śl: 1
FULLBODY | MAPKA | GŁOS