OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Niektórzy doszli do naszego stada bardzo niedawno, mają prawo nie wiedzieć, gdzie jest granica. Pisklęta mają też czasami szalone pomysły, nie jesteśmy w stanie kontrolować ruchów wszystkich Ognistych. – Czarodziejka nie odpuści, będzie się spierać chociażby do czasu, gdy śniegi już stopnieją. Zmrużyła odrobinę oczy, słysząc kolejne słowa samca. Może był to strzał na ślepo, ale warto było spróbować.– Złodziej będzie pewny, że nie zostawił nic, czego by nie chciał, w tym wypadku, wiedziałby również, że nikt nie przekroczył granicy, bo zrobił to sam. Niewinny zacznie się zastanawiać, czy przypadkiem nie on jest winny lub ktoś, kogo zna. – Nikogo nie oskarżała… w prost. Może powinna kilka razy pomyśleć, nim się odezwała tym razem, ale Ogień słynął z temperamentu, a tego smoczycy nie brakowało w tym momencie. – Kto tu robi z siebie ofiarę, Słowo? Nie, nie robimy z siebie ofiar. Robimy z siebie stado, które chce poznać imię tego żartownisia, żeby móc wiedzieć kto postanowił pozbawić naszą Uzdrowicielkę środków, których używała do ratowania smoków. Nie tylko z Ognia. – Powoli chyba przeradzało się to w osobistą kłótnię. W innym wypadku czarodziejka spróbowałaby załagodzić sytuację, ale teraz ta opcja odpadała. Definitywnie.
– Nie przyprowadziliśmy pisklęcia, mają one swój własny rozum. Nie możemy też ich kontrolować będąc tutaj. – Zauważyła ostro, spinając się. Gdy Słowo się zbliżył, odsłoniła delikatnie kły, warcząc cicho. Miała nadzieję na zwykłą, pozbawioną waśni bitwę, a sytuacja robiła się gorsza z sekundy na sekundę.
– Chodziło o zwykłą bitwę o tereny, teraz robi się to powoli personalne. – Syknęła patrząc Słowu prosto w oczy. To się nie może dobrze skończyć. Uśmiechnęła sie drapieżnie słysząc wyzwanie. Wreszcie powiedział coś, co nie sprawiało, że chciała sobie odgryźć uszy.
– Na to akurat chętnie przystanę. – O ile w dyskusji była porywcza, w walce starała się być dokładna. Kreatywna. I skuteczna. Zerknęła na Runę, ostatecznie to do niej chyba należał dobór przeciwników.