Kwarce Leczenia i Magii Precyzyjnej

[Opiekun]

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Dwa jaspisy rozpłynęły się w powietrzu, a następnie zostały wchłonięte przez kwarc, który zalśnił lekkim blaskiem. Uderzenie niewidocznego pazura wprawiło powierzchnię kryształu w wibracje, wydając z siebie rezonujący przeszywający dźwięk, który ugrzązł we łbie Ćmiej Łuski. Poczuła jak potężny, pulsujący ból w czaszce, a wraz z nim pojawił się też smoczy głos. Tłumaczył podstawy jak korzystać z maddary w tej łagodniejszej, precyzyjnej i mniej destruktywnej formie. Po wyłożonej nauce, głos zamilknął, a dźwięk ucichł. Wraz z nim zelżał ból w czaszce smoczycy.

Mięso pozostawione przed kwarcem leczenia zaczęło skwierczeć i bulgotać, kurcząc się i wydzielając śmierdzące opary, docierające do nozdrzy kleryczki. Zakasłała się mocnym kaszlem, gdy nagle silny impuls wiedzy sparaliżował ją kompletnie. Padła na ziemię jak kłoda, powoli przypominając sobie co tak właściwie się stało. W ułamku uderzenia serca, jakiś głos przekazał jej nie tylko wiedzę o wszystkich chorobach, ale też wiedzę o różnych rodzajach ran, które mogą dolegać smokom, jak i zastosowaniach wszystkich dwudziestu dziewięciu leczniczych ziół stosowanych przez uzdrowicieli. Będzie musiała to sobie jeszcze kilka razy powtórzyć na głos w domu, ale podstawy leczenia miała już za sobą. Paraliż był tylko chwilowy i zaraz mogła powrócić do pozycji stojącej.

Trzy opale rozsypały się w pył i zostały wchłonięte przez kwarc. Po chwili rozbłysnął on oślepiającym blaskiem, pogrążając cały warsztat w jednorodnej bieli. Do umysłów żywiołaków wtargnął smoczy głos, tłumaczący stosowanie magii w zrozumiały dla nich sposób, a wraz z nim przez cały czas kompani Mahvran odczuwali świdrujący ból. Z perspektywy smoczycy, błyśnięcie trwało dosłownie przez moment, a wraz z nim poczuła ukłucie bólu w skroniach, przeniesione mimowolnie przez więź całej trójki kompanów. Gdy wszystko wróciło do normy, żywiołaki były w stanie precyzyjniej korzystać ze swojej mocy.

// -2x jaspis, 8/4 mięsa
Ćmia Łuska – Raport z MP I i Leczenia I

// -3x opal
Vidblain, Morkvarg i Ulfhedinn – Raporty z MP I

[Opiekunka Yraio]

Samiczka po raz pierwszy opuściła tereny swojego Stada. Nie wiedziała dokąd się kierować, ani co robić. Machała skrzydłami, oglądając ziemie, które pokazywała jej matka. Przeleciała nad górami Yraio, wybierając północny kierunek swojej podróży. Tylko tam wiedziała, że nie ma Stada z prywatnymi terenami. Zataczała szerokie koła przez większość dnia, by o zmierzchu odnaleźć Puszczę i umieszczoną w niej świątynię. Wylądowała zmęczona, ale usatysfakcjonowana. Udała się do warsztatu. Kwarce zawierały dusze zmarłych. Wybrała intuicyjnie jeden z nich, bo nie umiała ani czytać, ani nie wiedziała który należy do czego. Postawiła diament i granat przed kwarcem z duszą, która wydawała się ją przyciągać, myśląc prośby o mądrość umarłych w zakresie leczenia. Nie było nikogo poza martwymi, którzy mogliby ją tego nauczyć...

/Diament i granat za Lecz 1

[Opiekun]

Położone przed kwarcem kamienie rozsypały się w drobny mak, pozostały po nich błyszczący pyłek został wciągnięty przez kryształ. On sam zaś rozjaśniał coraz mocniej i mocniej, aż w końcu, jak na uderzenie niewidocznego pazura o jego krawędź, wydał z siebie głośne dźwięczne brzmienie. Rezonujące fale dźwiękowe uderzały w łeb smoczycy wywołując nieprzyjemny ból w uszach i łbie, jednocześnie wprowadzając ją w wymuszony trans. Podczas niego, obcy smoczy głos wytłumaczył klerykowi wszelkie techniki leczenia, rodzaje ran i chorób, a także rodzaje ziół, które najlepiej w takich przypadkach wykorzystać. Łeb rozbolał okropnie Kwarcową od tak wielkiego natłoku informacji, który był natychmiastowo przez nią przyswajany. Wszystko wydarzyło się w zaledwie kilka oddechów, choć smoczyca mogła przysiąc, że zdawało jej się jakby głos gadał do niej dobrą część dnia, a nie chwilę. Gdy dźwięk ucichł i nastała typowa dla Warsztatu cisza, smoczyca potrzebowała jeszcze paru chwil, żeby wrócić do stanu sprzed przybycia do tego miejsca. Pomijając nowo nabyta umiejętność, rzecz jasna.

// – diament, granat
Kwarcowa Łuska – Raport z Leczenia I.

[Światła Północy]

Na skrytej wśród drzew polanie siedział przez jakiś czas. Dzień był chłodny, do przesady aż - nie wyobrażał sobie znoszenia siarczystego mrozu bez posiadania warstwy gęstej sierści. Współczuł tym, którzy musieli znosić westchnięcia zimy na łuskach. Uśmiechnął się, sam do siebie. Nie, wcale im nie współczuł. Oby odmrozili sobie wszystkie palce.

Jego natomiast zaciśnięte były na dwóch niewielkich agatach. Bawił się nimi w prawej dłoni, myśli skupiając na każdej krawędzi i płaszczyźnie - zarówno gładkiej, jak i nierównej. W końcu jednak zebrał się w sobie i zgrabnym ruchem kciuka wyrzucił jeden z kamieni szlachetnych na śnieg, tuż pod kwarc leczenia. Wziął głęboki wdech. Wyrzucił drugi. Zapłata była wyjątkowo skromna, lecz wystarczająca.

• → 2x agat za leczenie I.

[Opiekun]

Nauki leczenia słynęły z bycia najbardziej obszernymi i czasochłonnymi ze wszystkich, nie dziwota więc, że smok odwiedził akurat ten kwarc. Magiczny kryształ przyjął przyniesiony przez Topniejącego datek, kiedy dwa kamienie rozsypały się w pył i zostały wchłoniętę przez bladą powierzchnię kwarcu. Napełniony mocą, kryształ zabłysnął jasnym oślepiającym światłem, pogrążając smoka w morzu bieli. We łbie kleryka zagościł nieznajomy głos, który wytłumaczył mu technikę leczenie, zaczynając od zastosowań ziół i na chorobach kończąc. Po tej rozległej nauce głos zamilkł, a warsztat powrócił do swego pierwotnego stanu. Topniejący zaś mógł opuścić to miejsce bogatszy o nową przydatną umiejętność.

// – 2x agat
Topniejący Kolec – Raport z Leczenia 1.

[Płocha Ćma]

Z samego rana wybyła ze swojej lecznicy w bardzo konkretnym celu. Udała się do warsztatu, w swojej torbie trzymając kilka kamyków, które przy każdym kroku obijały się o siebie, a ich dźwięk rozbijał się o ściany świątyni. Namierzyła kwarce, do których przybyła niegdyś jako adeptka – magii i leczenia. Przyjrzała im się uważnie, nim zaczęła wygrzebywać z torby zapłatę: łącznie siedem kamieni i porcja mięsa.. Ustawiła je przed kwarcem, odetchnęła i schyliła łeb, w myślach formułując prośbę. Chciała rozwinąć swoją wiedzę w zakresie leczenia i używania magii precyzyjnej.

/4/4 mięsa, onyks, tygrysie oko, koral, 4x ametyst za Leczenie II i MP II

[Opiekun]

Tajemnicza siła wysłuchała jej, sprawiając, że niepozorny kamyk zapłonął żywo jasnym światłem, oślepiając uzdrowicielkę. Głos wykładał, zaś ona miała za zadanie słuchać. Uczuła, że pojmowała to wszystko, czerpiąc wiedzę i tym samym rozwijając się wewnętrznie w zaskakująco szybkim tempie. Teoretyczna część nauki skończyła się jednak, zaś przed nią stanęło praktyczne zadanie dotyczące dobierania ziół i odpowiedniego przerabiania ich na opatrunki, wywary, napary, maści i rozmaite proszki mające przynieść ulgę ranionym pacjentom bądź tym, którzy dotknięci byli chorobą. Usłyszała wiele informacji na temat samych ziół uzdrowicielskich, o warunkach, w jakich rosną oraz co powoduje, że działają na smoczy organizm w konkretny sposób. Po tym przyszłą również teoretyczna wiedza z zakresu precyzyjnej magii, to jest takiej, którą posługiwało się na co dzień, nie tylko do wielu pomocnych tworów, ale również dla przedłużenia zmysłów. Mechanizm działania maddary z uwzględnieniem drugiej jej właściwości został samicy przedstawiony tak, by była w stanie pojąć, jak najlepiej należy posługiwać się maddarą będąc klerykiem. Finalnie, mogła odczuć, jak zmysły jej rozciągają się, pozwalając czuć nie tylko otoczenie, ale również organizm niewidocznego dla jej fizycznych ślepi smoka. Czuła go nieopodal, potrafiła przejrzeć jego wnętrze i zachęcić jego organizm do regeneracji, uspokojenia i nie tylko. Poćwiczywszy w ten sposób, uczuła się mądrzejsza i silniejsza. Gdy otwarła ślepia wraz ze zgaśnięciem kwarcu, zapłaty już nie było.

Płocha Ćma
– 4/4 mięsa, onyks, tygrysie oko, koral, 4x ametyst
+ Leczenie II
+ Magia Precyzyjna II

[Kwiat Uessasa]

Czułem zbliżającą się katastrofę. Była ona wyczuwalna w atmosferze. Chciałem być jak najbardziej przydatny dla naszego stada, więc wyciągnąłem swoje ostanie kamienie i ruszyłem w stronę kwarców. Tutaj, pomiędzy reliktami pozostawionymi przez naprawdę wrednego smoka, Boga Zimy, szukałem tego co był potrzebny w mej profesji. Znalazłem go, dopiero przy drugim okrążeniu tego miejsca.
Usiadłem przed nim i w cichej modlitwie położyłem na nim: cytryn, granat i dwa bursztyny. Zamknąłem oczy i w myślach modliłem się o wiedzę, jak skuteczniej leczyć smoki...

//cytryn, granat, 2x bursztyn za Lecz 2

[Opiekun]

Młodzik ponownie stawił się przed magicznym kamieniem, tym razem odpowiadającym za poprawę umiejętności leczenia. Kwarc ten zajaśniał, gdy odpowiednia zapłata pojawiła się przed nim, zaraz rozpoczynając naukę. Magiczny głos poinformował Samotnego Kolca o różnorakich rodzajach ziół, z którymi być może jeszcze nie miał styczności, a także o środowiskach, w jakich rosły, o wykorzystywanych w lecznictwie częściach i konkretnych osobnikach, o tym, jak daną roślinę rozpoznać, a także po oględzinach ocenić, czy jej wiek wystarczająco dobry jest do wykorzystania jako lekarstwo, czy może lepiej poczekać jeszcze trochę lub odnaleźć inny okaz. Posłyszał, w jaki sposób przygotować pasty, mazie, opatrunki i wywary, samemu zaraz mogąc spróbować swoich sił. Układał zioła na ranach i przyrządzał je do momentu, gdy nie posiadł dostatecznie wielkiej wiedzy. Nauka zakończyła się, natomiast Hrasvelg mądrzejszy był, jeśli chodziło o ziołolecznictwo. Zapłata zniknęła.

Samotny Kolec
– cytryn, granat, 2x bursztyn
+ Leczenie II.

[Duszenie Cierni]

Po wizycie w kwarcach odpowiadających za zręczność, samiec tym razem przybył aby poprawić swoje umiejętności w leczeniu innych smoków. Położył przed minerałem kolejną porcję zapłaty i usiadł na przeciwko czekając na przelanie przez nich zebranego doświadczenia.

[ 2/4 grzybów, 10/4 roślin, 4/4 mięsa Lecz II ]

[Opiekun]

Kwarc przywitał Ciernistego Kolca tak, jak kwarce potrafiły – jasnym błyskiem, który oślepił samca w momencie, gdy ten ułożył przed nim zapłatę, starannie odliczoną, choć pomieszaną. Natchnione mocą kamienie nie narzekały jednak na różnorodność, więc podarunek ostał przyjęty bez zbędnych ceregieli. Z kolei jeśli chodzi o wiedzę, po którą tutaj przyszedł, smok wysłuchał w pierwszej kolejności monologu prowadzonego przez nieznajomy mu głos. Podstawową technikę uzdrawiania zdołał już pojąć, jednakże teraz głos ten skupił się na istocie samej sztuki leczenia – nad tym, jak ważną ona była i jak liczyła się dla potrzebującego uzdrowiciela pacjenta. Jak istotna była dla społeczności, która bardzo często ponosiła rany, dotykana była przez choroby i pozostałe przykrości, które utrudniały codziennie życie i których naturalnie należało się pozbyć. Dodatkowe wskazówki o ilości ziół i ewentualnym powiązaniu działań pewnych gatunków ze sobą, choć była to podstawowa wiedza, również zostały klerykowi podsunięte, ponieważ czasem nie wydawały się one tak oczywiste, a mogły pomóc ze spowolnieniem uszczuplania się zapasu bardzo często używanego gatunku. Rodzaje opatrunków, a także w jaki sposób je przygotowywać, zostałyby utrwalone, by żadna wiedza nie umknęła Krnąbrnemu i by uzyskał on swego rodzaju uzdrowicielską pewność, gdy przyjdzie mu sięgać po konkretne części konkretnych ziół, gdy opatrywane przez niego rany okażą się bardziej poważne. Niekiedy uzdrowicielstwo wymagało działania pod presją i najlepiej było zachować wtedy pewność w działaniu, bowiem to pozwalało zareagować dostatecznie szybko, aby pomóc w krytycznych sytuacjach. Tego wszystkiego miał nauczyć się tego dnia Cirith, a gdy wizja dobiegła końca, po tym, jak wszystko zostało mu w niej przedstawione także wizualnie, otworzył ślepia. Na myśl o obranej przez siebie drodze czuł przepływającą przezeń wiedzę, a spontaniczne działanie, w tym także z ograniczoną ilością ziół, nie powinno już stanowić dla niego większego problemu. Zapłata, jak zawsze, zniknęła niepostrzeżenie.

Ciernisty Kolec
– 2/4 grzybów, 10/4 roślin, 4/4 mięsa
+ Leczenie II.

[Światła Północy]

Pod kwarcem pojawił się samotnie. Wycieczek musiał odbyć kilka, by znieść całe to mięso, lecz finalnie góry zajęcy i ryb leżały pod kwarcem, cicho i cierpliwie, czekając, aż pojawi się Katamu... a może Dadu? Którykolwiek nie buszował w okolicy, przyjmując zapłaty, z pewnością przyjdzie. Zawsze przychodzili.

Po długiej rekonwalescencji i przerwie musiał odświeżyć sobie nie tyle wiedzę, co praktykę - sposób obchodzenia się z roślinami. Delikatność. Ostrożność. Sztukę operowania liśćmi oraz płatkami tak, aby wyciągnąć z nich to, co najlepsze, jednocześnie nie niszcząc struktury. Położył się obok kamienia i zamknął oczy, czekając na sen.

→ 40/4 mięsa za leczenie 2 oraz 3.

[Opiekun]

Naturalnie, sen przyszedł, a uzdrowiciel mógł liczyć na dawkę cennych, przypominających mu co i jak informacji. Mógł wszystkiego dotknąć i spróbować z tej wizji, zaś sam sen postrzegany był przez niego z jego własnej perspektywy. Sięgał po odpowiednie zioła i przypominał sobie, w jaki sposób należy wykonywać opatrunki czy kruszyć nasiona na przygotowanie naparów. Jak rozpoznawać zdrowe i zdatne do użycia części roślin, a które z nich lepiej wyrzucić bądź poczekać, aż zestarzeją się, dojrzeją. Wkrótce był w stanie przypomnieć sobie to, co robił już dawniej, na nowo stając się w tym dobrym. Nie tak łatwo zapominało się stare nauki i to, co zdołało się sobie wpoić – ale warto było skorzystać z przypominającej lekcji, kiedy chodziło o życie i zdrowie smoków. Pozostawało jedynie liczyć na to, że na uzdrawiającej ścieżce Świateł nie stanie mu jego własna, nieprzewidywalna natura.

Światła Północy
– 40/4 mięsa.
+ Leczenie II, III.