OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nim się spostrzegłem, przybył mój najukochańszy braciszek. Jakoś długo na niego nie leciałem, a od nauki dzieliło nas kilka skrzydeł. Chwała, że mnie nie okrzyczał za ten lot... No nic... Posłałem mu miły uśmiech i pokiwałem głową. Lecz nim mi się udało wskoczyć. Ten ruszył na całego ochlapując mnie. Minimalnie zrezygnowany poruszałem głowa na boki i sam wkroczyłem do wody. Była ona przyjemnie ciepła, patrząc na śniegi, które się tu utrzymują. Powoli kroczyłem za bratem, choć w pewnym monecie tylko "skoczyłem" na plecy i zacząłem dryfować w stronę mego monochromatycznego braciszka.W pewnym momencie na niego wpadłem
– Iluś, ciekawe miejsce. Jest równie cieple co moja niecka w grocie... Choć ta daje ten przyjemny powiew chłodu. – spojrzałem na brata z lekkim i tajemniczym uśmiechem. Wyglądał bosko, okryty kroplami wody. Tak ładnie odbijały promienie światła, które na niego padały. Az się chciało go zjeść...
Powoli dodryfowałem do niego, lekko na niego wpadając. Spojrzałem mu na pysk:
– Słodko i pięknie wyglądasz w tych kropelkach wody, Braciszku – posłałem mu kokieteryjny uśmiech i minimalnym głodnym spojrzeniem.
Rozwiane Myśli