Na Terenach Wspólnych Wolnych Stad znajduje się kompleks jaskiń od dawien dawna pełniących rolę miejsca czci bogów tych ziem. Niestety, boskiej obecności od dawna nie było czuć, ale z jakiegoś powodu miejsce to nadal cieszyło się sporym szacunkiem smoków.
Wreszcie zebrała się na odwagę, żeby zawitać w świątyni, a dalej – przed ołtarzem boga uzdrowicieli. Zżerał ją stres. Nie tylko przez fakt, że wchodziła tu w grę cena za jej sprawność, ale też przez zdarzenie sprzed wielu, wielu księżyców. To było tak dawno, a jednak wspomnienia zgniatania małej postaci wciąż były w niej żywe. Wypuściła powietrze z płuc, sztywnym krokiem wkraczając do świątyni, przed ołtarz.
Wlepiła w niego spojrzenie. Trwała w ciszy, dość długi czas, nim poruszyła się lekko i odezwała.
~ Erycalu ~ posłała w eter myśl, wiadomość. W jej głosie rozbrzmiewał respekt i stres. ~ Ucierpiałam na ostatniej... wyprawie z siostrami poza tereny stad. Straciłam głos. Moja maddara nie działa tak, jak wcześniej. Ciało też nie ~ przedstawiła powoli, na tyle spokojnie, na ile była w stanie. Przełknęła ślinę, wzdychając zaraz. ~ Co mam zrobić, by odzyskać sprawność? ~ zapytała, przysiadając. Wiedziała, że to będzie miało swoją cenę, liczyła się z tym. Kiedyś na to uzbiera. Przymknęła delikatnie powieki, oczekując.
/niezdolność do mówienia, +1ST do ziania, +1ST do magii
Być może już i tak zdjęta strachem Ćma dłuższe oczekiwanie na odpowiedź, przesądnie uzna za osąd, który Erycal wymierzał nad jej postacią. W końcu skąd milczenie, skąd namysł nad jej losem, jeśli była taka, jak każdy inny? Może nie do końca, biorąc pod uwagę, jak ją wcześniej potraktował.
W pewnej chwili krąg zimna otoczył jej postać, wdzierając się pod pióra i kłując lekko. Sześć akwamarynów – szepnął znajomy głos, tak blisko niej, iż nie potrafiła stwierdzić czy jego źródło nie było w jej własnej głowie.
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Wciąż nieco nieswój z powodu wyobrażenia Mglistego, starał się nie patrzeć nań zbyt często. Problem w tym, że jeśli samiec używał konstrukcji do przyglądania się światu, umykanie od niej wzrokiem, byłoby porównywalne do żałosnego przygarbienia się i nerwowego kręcenia łbem. Z niczym na świecie nie było kompromisów.
– Ja zapytam ją za ciebie– poprawił go stanowczo, mrużąc ślepia ku sondzie.
– Choć nawet wtedy, nie wiem czy zechce cokolwiek ofiarować. Twój obecny wygląd nie jest obiecujący, jeśli chodzi o twoją użyteczność jako członka stada– wrócił wzrokiem do jego postaci, znów omiatając go od szponów, aż po najwyższy kosmyk posklejanej czupryny.
– Jeśli ma dać jakąś wiarę, że nie jesteś zupełnie bezużyteczny, musisz wyglądać schudniej– mimo surowości ostatnich słów, nie miał na celu ubliżania Śniącemu. Każdy miał w końcu jakiś cel w społeczności, a samo jedzenie i spanie trudno było obiektywie nazwać wartościowym.
– Mogę ci w tym pomóc, ale poza świątynią. Wyrazisz na to zgodę? – w końcu wszystko wskazywało na to, że poprzednim razem go nie zrozumiał.
Tak właśnie myślał.
Ona nie wydawała się z tych miłych, co by ot, tak się podzielili.
Lark również by się nie dzielił, ale to swoją drogą, z nim powinni.
Obrócił własną gałkę na samego siebie.
Widok nie najlepszy, ale nie wiedział, co miałby z tym zrobić? Czy to jeden z tych wrednych snów, który ciągle ci coś przypomina, wytyka, a nie ważne co nie da się tego zmienić?
Mógłby może wyczarować takie dwie ostre krawędzie, którymi by z siebie trochę tego skołtunionego futra ściągnął. Maddara mimowolnie zaczęła już prawie buzować, ale szybko zaprzestała.
Nie byłoby sensu, jeszcze by się pociachał. Jasne, bardzo budzące doznanie, ale twór zniknąłby, jak tylko poczułby mocniejsze ukłucie.
Albo urżnąłby sobie całą łapę.
Określenie bezużytecznym jednak i tak lekko nabuzowało w środku samca. To nie tak, że była to jego wina!
Jednak nie było sensu się z tym sprzeciwiać. — O. — Odwrócił latające oko w stronę proroka. Czyli jednak do tego dojdzie. — Tak, tylko pozbieram swoje kamienie. — Za co od razu się zabrał. [ZT] Strażnik Gwiazd
Sześć akwamarynów, odbijało się w jej myślach, gdy wybyła ze świątyni, a także wtedy, kiedy do niej powróciła z torbą zaskakująco ciężką. Zapłata za pełną sprawność dziwnie jej ciążyła na szyi; nigdy nie sądziła, że dojdzie do sytuacji, gdy będzie musiała... płacić za to, by odzyskać to, z czym się urodziła. Westchnęła ciężko, ignorując chłód roztaczający się w świątyni. Właściwie względem ostatnich wyższych temperatur był nawet przyjemny, chociaż przypominał jej o dawnych wizytach.
~ Przynoszę sześć akwamarynów ~ rzekła mentalnie, powoli wykładając je na ołtarz, spoglądając na niego niepewnie, nie wiedząc, czego powinna oczekiwać.
/6x akwamarynów za usunięcie kalectwa: niezdolność do mówienia, +1ST do ziania, +1ST do magii
Choć smoczyca musiała poczekać długo na odpowiedź, jakby bóg przeoczył jej obecność – gdy takowa nastąpiła, uczyniła to w bardzo gwałtowny sposób. Chłód wokół ołtarza nasilił się momentalnie, wyciekając spod jego kamiennej podstawy i ziębiąc łapy Słonecznej.
Ogromny ból rozlał się w jej przełyku i piersi, jak gdyby przełknęła garść maleńkich igieł, które powbijały jej się w odsłonięte, wrażliwe fragmenty ciała. Kończyny w międzyczasie objęła słabość, tak iż zwiotczały zupełnie, zmuszając smoczycę do nienaturalnego pół ukłonu.
Trwało to wszystko kilka długich, powolnych oddechów, znikając równie niespodziewanie, co się rozpoczęło. Po dyskomforcie nie pozostało ani śladu, jakby był jedynie złym snem, zaś ciało pozostało odnowione.
Akwamaryny również zniknęły, ale przez swoją kondycję, Ćma nie mogła dostrzec kiedy dokładnie.
Płocha Ćma
– 6x akwamarynów
– kalectwo: niezdolność do mówienia, +1ST do ziania, +1ST do magii
Można powiedzieć, że nie przepadała za wizytami w Świątyni. Jeszcze jakkolwiek znosiła te w Warsztacie, ale by przychodzić pod ołtarz fałszywego boga? Zwracać się bezpośrednio do niego? Nie lubiła tego, praktycznie paliła ją skóra, jak demona polanego wodą święconą. Przypominał jej się ból nakładania na nią w młodości tych wszystkich obręczy, gdy płynne, kwarcowe szkło przepalało futro i ostatecznie docierało do skóry. Było to jednak niczym w porównaniu z niektórymi torturami za herezję. Między innymi wylewanie kwarcu na całe ciała.
Pomagała myśl o tym, że przychodziła tutaj po to, by handlować. Był to swego rodzaju targ. W warsztacie wymieniało się kamienie szlachetne na treningi, leczenie kalectw również kosztowało. Nawet głupie, puste smoki przychodzące się tu modlić oczekiwały czegoś w zamian za swój czas. Też tutaj przyszła z ofertą, umówioną zapłatą i tym, co zostało jej obiecane. Podeszła pod Ołtarz i bez słowa wyciągnęła z torby sześć szafirów, zgodnie z ustaleniami.
~ Za język. Jeżeli to możliwe, chciałabym, żeby pozostał delikatnie uszkodzony. Jeśli będzie to konieczne, mogę mieć problemy z wymową niektórych słów. – Rzuciła do posągu. Z pewnością Erycal często nie dostawał takich zleceń. Nie chodziło jej o to, by oszczędzić, bo zapłaci tyle samo. To ma być swego rodzaju symbol i przypomnienie dla niej, na wieki.
//6x szafir za wyleczenie kalectwa – niezdolność mowy [brak języka];
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
Przyprowadziła więc Vedilumiego do świątyni, po drodze opowiadając mu jeszcze o Śnieżce, że jest zdolną Łowczynią , podobnie jak Szalej, smok dobrym sercu, choć trochę specyficzny. Mówiła, że Szron poszedł w ślady swojego ojca, a przynajmniej te najnowsze ślady, bo Astral był kiedyś Wojownikiem, a tą ścieżkę obrali za to Świst i Celeste. W końcu jednak zamilkla, a wiązało się to z wkroczeniem na teren boskiej budowli. Skierowała powolne kroki w kierunku Ołtarza Erycala, zerkając przez ramię na samotnika. – Jesteśmy na miejscu. Jeśli pragniesz odzyskać zdrowie, musisz poprosić o to tutaj, zwracając się do Boga uzdrowień – Erycala. – Zwróciła się niemal szeptem do Wojownika, nie chcąc naruszać ponurej atmosfery świątyni zwykłą rozmową. Zatrzymala się, chcąc przepuścić Vedilumiego, przy czym uważnie obserwowała jego ruchy, ciekawa czy Vedi zdecyduje się na rozmowę z bóstwem. Jeśli nie... Przynajmniej będzie wiedział gdzie w przyszłości szukać pomocy.
• ostry węch • dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, mniejsze pożywienie) • szczęściarz • 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie • lekkostopy • trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania • opiekun • stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów, kompani mają +1 turę na polowaniu • znawca terenów • znalezienie 4/4 pożywienia / kamienia / 6 liści/5 korz. zioła 2 razy na polowanie
zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny.
ostatnie uż. szczęściarza 20.10 | lekkostopy – marzec 0/3 | znawca – marzec 0/2 | ostatnie uż. błysku przyszłości 03.11
Atuty Dixi:
regeneracja– raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich
ran wybranego stopnia o jeden szczupły– potrzeba o 1/4 mniej pożywienia by zaspokoić głód
Bestia słuchała jej w ciszy, notując jakoś w swojej głowie wszystkie te słowa. Nie dopytywała bo imiona ale sam fach w jakiś sposób jej wystarczał. Mogła najszybciej skojarzyć dzieci Córy poprzez zapach, prawda? Tak, choć mała szansa że Stwór je spotka bo raczej unikał większych tłumów ale może jego ewentualne dołączenie do Stada Ziemi trochę te sytuacje zmieni?
Spojrzał po pomnikach.. Świątynia... Dla mnie byłą przepiękna, kunsztowna i wyniosła. Można byłoby napisać o niej równie tyle samo przepięknych wierszy, choć żaden nie oddawałby i tak całego tego piękna. Przerośnięty Pchlarz jednak był zbyt głupi i ordynarny by zrozumieć koncept piękna.
Podszedł parę kroków. I oh. Miejmy nadzieje że Bóg nie oczekuje wielkich przemów. – Vedi-lumi bhholeć w ghhhrzbhhiiet. Vedi-lumi nhhiiee hhciec bhhól – co za wstyd. No ale może ktoś się zlituje?
//+2ST do akcji fizycznych i magicznych (bóle krzyża)
>>Ostry Słuch – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na słuchu (zwierzyna, drapieżniki). >>Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka >>Samotny Wojak – tabela ran woj/mag do walki, ale potrzebuje min. 6 sukcesów w witalkę by zadać ranę krytyczną >>Pojemne Płuca – Pojemne płuca: raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/2 razy na polowanie łowcy -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
+2ST do akcji fizycznych i magicznych (bóle krzyża)
Wrota Dziejów potrzebowała chwili, żeby otrząsnąć się z odrętwienia. Nie była pewna, co tak właściwie się przed chwilą wydarzyło, jakby dopiero co obudziła się z dłuższego snu. Jak przez mgłę, pamiętała kłujący chłód w swoim pysku, jakby próbowała napić się lodowatej wody. Szczególnie odczuwalny był na jej języku, którym teraz normalnie mogła poruszać. Nie był on jednak w pełni sprawny. Przez stałe, ledwo wyczuwalne odrętwienie jego końcówki, smoczyca mogła mieć małe problemy z szybkim wypowiadaniem bardziej skomplikowanych słów.
Reszta wspomnień przychodziła Wrotom z trudem. Chyba czuła się wtedy słabo? I kręciło jej się we łbie? Co do tego nie była pewna. Podobnie było z kamieniami szlachetnymi. Choć tylko dwa z nich pozostały na ołtarzu, nie była w stanie sobie przypomnieć, kiedy zniknęły pozostałe. Z pewnością je tu przyniosła, ale co było dalej? ***Ponura atmosfera świątyni, wzmagana przez długą ciszę, ciążyła na obojgu niczym wypełnione kamieniami torby. Oczekiwania jednak miały ostatecznie się opłacić.
Chłodny dreszcz przeszedł po ciele samotnika, a jego futro nastroszyło się nieznacznie. Czy zawsze było tu tak zimno?
– Osiem onyksów.
Był to krótki szept, całkowicie neutralny i pozbawiony barwy głosu. Na tyle cichy, że Vedilumi nie był w stanie stwierdzić, czy ktoś go wypowiedział, czy był to jedynie jego własny wymysł od tego długiego czekania. Wraz z szeptem, samotnikowi przyszedł na myśl wygląd owych kamieni. Może już je kiedyś widział?
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
// inny czas
Musiało minąć kilka dni, nim Goździk ponownie pojawiła się w świątyni razem z Vedilumim. Samiec przekazał jej czego potrzebuje aby odzyskać pełną sprawność, a ona obiecała mu w tym pomóc. Gdy uzbierała już całą potrzebną kwotę, poprosiła go mentalnie aby spotkali się pod świątynią. Na miejscu przywitała go liźnięciem w policzek, po czym włożyła mu do łap osiem onyksów. – Powinno wystarczyć żebyś odzyskał sprawność. – Szepnęła cicho, odsuwając się nieco na bok. To Wojownik był tutaj głównym bohaterem, ona mogła mu jedynie wskazać drogę. Uśmiechnęła się teraz zachęcająco do Vedilumiego, w podobny sposób jakby motywowała pisklę do postawienia swoich pierwszych kroków.
• ostry węch • dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, mniejsze pożywienie) • szczęściarz • 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie • lekkostopy • trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania • opiekun • stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów, kompani mają +1 turę na polowaniu • znawca terenów • znalezienie 4/4 pożywienia / kamienia / 6 liści/5 korz. zioła 2 razy na polowanie
zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny.
ostatnie uż. szczęściarza 20.10 | lekkostopy – marzec 0/3 | znawca – marzec 0/2 | ostatnie uż. błysku przyszłości 03.11
Atuty Dixi:
regeneracja– raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich
ran wybranego stopnia o jeden szczupły– potrzeba o 1/4 mniej pożywienia by zaspokoić głód
Stwór przyszedł posłusznie za Zastępczynią, natomiast ja byłem pełen podziwu dla niej że potrafiła być tak bezinteresowna że po prostu zebrała się i pomogła w zebraniu zapłaty. Choć.. Pomysł o tym, jak okropnie szeptał tu ostatnio ten głos, lekko mnie mierzwił. W każdym razie Olbrzym nie zamierzał gardzić, wziął więc kamienie a potem podszedł bliżej pomnika i po prostu ułożył je przed nim, z trudem charcząc coś co brzmiało jak "Proszę". A raczej "phrooshhee".
Czy Ziemista miała jakiś ukryty motyw w tym?
//8x onyksów od Goździk za wyleczenie +2ST do akcji fizycznych i magicznych (bóle krzyża)
>>Ostry Słuch – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na słuchu (zwierzyna, drapieżniki). >>Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka >>Samotny Wojak – tabela ran woj/mag do walki, ale potrzebuje min. 6 sukcesów w witalkę by zadać ranę krytyczną >>Pojemne Płuca – Pojemne płuca: raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/2 razy na polowanie łowcy -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
+2ST do akcji fizycznych i magicznych (bóle krzyża)
Przyszedł tu z samego rana, gdy Śnieżka i dwójka młodych spali jeszcze smacznie w grocie, a w samej świątyni nie było smoków. Lubił panującą tu ciszę, gdy nic nie zakłócało myśli i te mogły płynąć swoim rytmem.
Zatrzymał przed ołtarzem, z szacunkiem pochylając łeb. Nie miał póki co okazji, kierować modlitwy do Erycala, tym bardziej czuł się niepewnie, prosząc o coś Boga. – Chciałbym poprosić, o pomoc przy pozbyciu se konsekwencji rany, jaką zadał mi demon. – nie miał pojęcia czego się spodziewać, mimo to cierpliwie czekał.
Ołtarz odpowiedział Vedilumiemu ciszą, a kamienie pozostawały nietknięte. Dziwne, bo przecież obietnicą było, że za ową zapłatę zostanie uzdrowiony. Samotnik potrzebował kilku prób, nim położył ostatecznie kamienie na blacie ołtarza.
Choć może to mu się tylko wydawało?
Zamrugał ślepiami jakby wyrwał się z głębszego zamyślenia. Nie czuł już bólu w krzyżu, jakby nigdy go tam nie było. Po kamieniach również nie było śladu. We łbie pozostało mu tylko zamglone wspomnienie lodowatego bólu rozlewającego się po jego żyłach. Przeszywające zimno szczególnie skupiało się w jego grzbiecie, choć teraz zdawało się być jedynie wspomnieniem koszmaru, z którego się obudził.
Córa Róż przypomniała sobie, że jeszcze przed chwilą dawała Vedilumiemu kamienie szlachetne i uśmiechnęła się do niego. Nawet gdyby chciała, nie potrafiłaby wygrzebać z umysłu momentu w którym zniknęły.
***
Stojąc przed ołtarzem i chyląc ku niemu łeb, Spóźniony Debiut nie musiał oczekiwać długo na odpowiedź. Przeszedł go lekki dreszcz spowodowany panującym w tym miejscu chłodem.
– Sześć szmaragdów.
Ledwo słyszalny szept dotarł do uszu wojownika. Debiut nie mógł być pewien czy rzeczywiście ktoś to do niego powiedział, czy może miał już omamy od nasłuchiwania odpowiedzi. Na myśl przyszedł mu też wygląd tych zielonych, błyszczących kamieni szlachetnych więc coś chyba musiało być na rzeczy.
Syn Przygody wszedł do świątyni z poważnym wyrazem pyska. Ruszył przodem, gdyż to on miał najwięcej tematów do poruszenia – nie wątpił jednak, że zarówno Pasterz, jak i Egzekucja będą zainteresowani wydarzeniami. Skinął dójce łbem, podchodząc do ołtarza. I nie zwlekając, przeszedł do wyjaśnienia swojej sprawy.
– Witaj, Erycalu – zaczął pochyliwszy nieznacznie łeb z szacunkiem. – Wiele jest spraw, z którymi przybyliśmy dziś do ciebie, mam więc nadzieje, iż nie odbierzesz tego za próbę nadużycia twojej łaski. Zacznę od tego, co wydaje mi się najważniejsze – mówił, podnosząc nieznacznie łeb. – Właśnie wróciliśmy zza bariery, gdzie natknęliśmy się na złego duszka o imieniu Mabetzu. Tenże duszek w jakiś sposób operuje krwią... Zapewne lepiej wytłumaczyłby to Alzali, gdyby był w pełni dysponowany – stwierdził, zerknąwszy na trzymanego przez Astrala kruka. – Bądź co bądź... wydaje mi się, iż Mabetzu w jakiś sposób na mnie wpłynął. Zostałem ugryziony przez jego ekimmę, wówczas stało się... coś dziwnego. Jakby... Jakby jakaś maleńka cząstka mnie zmieniła się... w niego – podkreślił westchnąwszy. – Czy rozumiesz to zjawisko? Czy jesteś w stanie coś z nim zrobić? Czy oczekujesz czegoś w zamian? – pytał, obserwując bacznie ołtarz.
– I czy... jesteś w stanie także w jakiś sposób uzdrowić Alzaliego? pomóc mu? – dodał, spoglądając z nadzieją. Na duszku zależało mu nawet bardziej niż na nim samym.
– Ostatnie, o co chciałbym cie zapytać, to sprawa bardziej prozaiczna – kontynuował. – Jakiś czas temu zostałem ciężko zraniony, znalazłem się na granicy życia i śmierci. Dzięki wybitnym umiejętnościom mojego ojca wciąż jestem tutaj... – mówił, zerkając w wdziecznością na Pasterza – ...odczuwam jednak pewien rodzaj dyskomfortu. Szybciej się męczę, muszę brać głebsze oddechy, aby pozostać przytomnym. Czy i na to byłbyś w stanie coś prowadzić? – zapytał, kończąc wypowiedź.
Teraz oczekiwał, czy pozostali coś dodadzą, a przede wszystkim: co odpowie sam Erycal.
Boski ulubieniec: darmowe błogosławieństwo na zwiad (ostatnie użycie: październik) Empatia: -2 ST do perswazji, -2 ST do nakładania więzi Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną Magiczny śpiew: raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/2 razy na polowanie łowcy, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika Błysk przyszłości: ostatnie użycie – 18 listopada
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Zaklinacz, Opiekun, Uzdolniony, Zdrów jak ryba
Przyszedł zaraz za Synem, niosąc krucze ciało Alzaliego na grzbiecie. Na miejscu delikatnie zsunął duszka na ziemię, uważając, żeby nic więcej mu się nie stało, a potem stanął za nim tak, aby duszek był między Pasterzem a ołtarzem. Może i kiedyś nie pozwolił Astralowi na zabranie rzadkiego kamienia z kopalni (a właściwie to pozwolił, ale ostrzegł przed konsekwencjami), ale pomógł ze zdobyciem wyposażenia dla krasnoludów, a teraz także z rzeczami dla orków. No i wskazał też problem jakim okazał się Mabetzu, za co sam ucierpiał.
Sam proces leczenia duszków bardzo interesował Pasterza. Nie tylko dlatego, że martwił się o Alzaliego, ale także o duszka od Vequpira. Do tego na pewno byłaby to wiedza przydatna dla niego jako Uzdrowiciela, choć zapewne wykraczałoby to poza jego fizyczne możliwości. Przynajmniej będzie wiedział co robić w takich sytuacjach.
Właściwie to nie dodał nic od siebie i trwał w ciszy. Syn powiedział wszystko co było ważne, a nawet więcej, bo wspomniał o swoim problemie po ranie jaką otrzymał. Cóż, załatwi dwie pieczenie na jednym ogniu najwyżej.
Atuty
– Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
– Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (27.06)
– Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną
– Opiekun: stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
– Zdrów jak ryba: całkowita odporność na choroby