Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zwróciła łeb w stronę Huraganu.
– Też się cieszę, że jesteś zdrowy... i prawie cały.
Potem skupiła się na przesłaniu telepatycznej odpowiedzi.
~ Od dawna już jesteś dorosły i niezależny więc nie wiem, czemu by mnie miał Astral karać, za cokolwiek co robisz.
Proszek wyraźnie nie pałał przyjaźnią wobec przywódcy Ziemi, dlatego wolała nie kontynuować tematu.
– Wygląda na to, że Riromi zrobił ludziom psikusa. – Podrapała się po podbródku. – Nie sądzę, żeby dało się to przeżyć. Pewnie leży teraz w środku trochę dobrego mięsa, po martwej załodze.
Zeszła ostrożnie ze wzgórza i poszła w stronę brzegu, mijając zbierające się smoki.
– Chcecie ze mną sprawdzić, co jest w środku? – rzuciła do Huraganu i Rzecznego.
Riromi. Faktycznie był duch psot. Więc zrobił go nawet ludziom, huh? Odchodził myślami przyglądając się scenie. Domyślił się rodzinnych więzów, choć nie był pewien w jakiej roli był obsadzony mglisty smok. Jednak głęboka rana rozszczepiła się w środku, a smok zagłębił szpony w ziemi nie chcąc inaczej ukazać poczucia zazdrości. Odwrócił spojrzenie na statek czując drgania maddary przenoszące się między nimi dwojga. Nie miało po co go to ruszać, więc siłą mentalną przeniósł uwagę na statek nagle z chęcią podejścia tam. Jednak zawahał się po pytaniu Sekcji. Powinienem? Ale chciał, więc niemo skinął jej pyskiem chętnie i śmiało ruszył w przód. Rzekł wtedy: Chętnie.
Minął niewidomą smoczycę i wyprzedził ją o jakąś długość królika. Rzucił na mijane smoki tylko pobieżne spojrzenie dla orientacji co by na nikogo nie wpaść. Jednak prędko zaprzestał i odwrócił spojrzenie, kiedy spotkał się spojrzeniem z Mglistym uzdrowicielem. Przyspieszył, a na brzegu pierwszy wybił się z niego do krótkiego lotu.
Lece zwiedzić wnętrze.
Rzekł krótko i przeniósł się na pokład karaweli. Drapieżne spojrzenie przesunęło się po nim, a później czujne wodziło po z ciekawością po masztach i żaglach.
Wzrost: 1,5 m ; Długość: 10 m ; Rozpiętość skrzydeł: 8,5 m
Tuiti potrafi podnieść przód ciała podobnie jak zwykły smok by zrobił stając na tylnych łapach, a jego długie ciało sprawia, że wyciąga w ten sposób od 4 do 5 metrów wysokości.
Ostry słuch: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na słuchu (zwierzyna, drapieżnik) Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej Lekkostopy: trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania Znawca terenów: znalezienie 4/4 pożywienia / kamienia / 6 liści/5 korz. zioła 2 razy na polowanie łowcy. Zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny. Otoczony: możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem/zwierzyną za cenę +1 ST
Bara
S: 1 W: 1 Z: 1 M: 1 P: 2 A: 1
Pł, A, O, Skr, Śl: 1
Kuda
S: 2 W: 1 Z: 1 M: 1 P: 1 A: 1
Pł, A, O, Skr, Śl: 1
Zauważył, że wężowy spiął się lekko, gdy podszedł do matki. Nie zareagował na to jednak, z lekka zadowolony faktem wywołanej zazdrości.
Chociaż z drugiej strony Sekcja miała prawo szukać sobie partnerów. Nie mógł jej tego przecież zabronić, skoro on sam również szukał sobie innych partnerów. Choć nie mógł ukrywać, że poczuł lekki dyskomfort z faktem nie bycia centrum jej życia. Może to jeszcze wina tamtej sytuacji z Toksynką?
Chrząknął, jakby próbował tym samym odsunąć od siebie niechciane myśli.
– Chodźmy w takim razie. Zhelre, idziesz z nami? – Zawołał do wężowego, z którym przybył. Następnie skierował się w stronę wody, spoglądając krótko na matkę.
Naprawdę, cieszył się, że wszystko z nią w porządku. Ogon lekko bujał się na boki w zadowoleniu, gdy na nią patrzył.
Wszedł do wody, przebierając na przemian łapami, jakby próbował odpychać od siebie piach. Dawno nie pływał, ale coś jeszcze pamiętał. Trzymał łeb nad głową, starając się nie napić wody. Skrzydła trzymał przyciśnięte do ciała, a ogon ustawiał w przeciwnym kierunku do tego w którym chciał płynąć.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆Boski ulubieniec: darmowe błogosławieństwo na zwiad (10.11.2023) Niestabilny: dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka Nieugięty: mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST Przezorny: +2 ST do kontrataków przeciwników. Gojenie ran:raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej – uwaga, nie można łączyć z Regeneracją Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej Kalectwa: +1 ST do umiejętności fizycznych i magicznych, kamieni można szukać tylko z użyciem magicznej sondy, widzi kontury i zarysy na czarno białym tle; brak lewej przedniej łapy +1st do akcji fizycznych; niemożność lotu vox Rejwach|| theme Rejwach|| theme Retwarh ||vox Retwarh☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆ color=#1C56AD color=#851755 ☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆ Mementotepulveremesse.
Atuty: Bogaty z rodu, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie
*....Leciała pierwsza, rejony Zimnego Jeziora taksując z wysoka. Prowadziła go, choć wcale nie musiała, wybrakowanymi palcami wkrótce obejmując drewno bocianiego gniazda, które pięło się wysoko nad wodami. Zakrakała.
Zadarł głowę, uśmiechnął się dostojnie i odpowiedział jej wdzięcznym skinieniem głowy, palce zatapiając w wilgotny piach. A więc to tutaj przyszło im zatrzymać się na przynajmniej chwilowy odpoczynek. Planował wkrótce zajrzeć do wybudowanej tu świątyni oraz niejakiego giganta, w którym smoki spisywały zarówno fakty, jak i bajki.
Mógł jednak zaczekać do zmierzchu, skoro taka była jej sugestia. W międzyczasie położył się w rzadkich i niskich zarazem nadbrzeżnych trawach, zdejmując dotychczas zwieszone u palców lewego skrzydła zawiniątko. Rozplątał supeł. Zajrzał do środka.
⋨❖⋩ – – ––– – – SZCZĘŚCIARZ ::Sukces zamiast porażki raz na 2 tyg. (11.11) CZEMPION ::Raz na walkę +1 sukces do ataku. POŚWIĘCENIE ::Raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej. OTOCZONY ::możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem/zwierzyną za cenę +1 ST. – – ––– – – BIRKE samica kruka S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
L, ŚL, SKR, A, O: 1
Z wyjątkiem wizyty, podczas której był świadkiem tego "cudu" – jak można to nazwać – nie zjawiał się więcej w tym miejscu. Był dość prostym smokiem, do tego z solidnym bagażem uprzedzeń i pochopnego wysuwania wniosków, a rzeczy obce i niewyjaśnione zwyczajnie go przerażały.
Jednak tego dnia, jego ciekawość wygrała z ignorancją i ksenofobią – wrócił do tego przeklętego ludzkimi wywłokami miejsca, z początku przyglądając mu się z daleka.
Dość powiedzieć, że czuł gniew patrząc na ten statek. Symbol intruzów, który dziwnym sposobem znalazł się w samym środku terenów Wolnych, na ziemiach wspólnych. Że też nikt jeszcze nie rozebrał go na części, nie pozbył się wraku i nie zmazał jego istnienia z tego miejsca.
Może on to zrobi...? Panowała susza, statek częściowo znalazł się na mieliźnie. Wystarczyłaby tylko jedna iskra zasiana w odpowiednim miejscu...
Ironiczne, że tak mocno polubił się z tym żywiołem.
Krakanie na chwilę oderwało go od swoich myśli, a pomarańczowe ślepię błysnęło w stronę źródła dźwięku. Powinien być wdzięczny – świadomość otoczenia wróciła do niego i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że był mocno odsłonięty na atak. Rozejrzał się wokół i zastrzelił językiem, wypływając z rzeki na ląd.
A to co? Obcy zapach. I smok nieopodal. Co więcej, zapach nie pasował do woni stad, które już znał.
Nastroszył lekko grzebień i wbił wzrok w nieznajomego. Walczył przez chwilę ze swoim niepokojem – na szczęście dość szybko wygrała ciekawość, która powiodła go w stronę pierwotnego smoka. Żałował, że nie był to morski smok. Ale może nie będzie tak źle. – Intrygujący zapach... – zaczął dość bezpośrednio. Trudno winić łowcę, że ciekawi się różnymi woniami, nieprawdaż? – Stare, zepsute owoce...? Grzyby...? Do którego stada należysz?
Cóż, jeszcze się nie zorientował, że to bardzo dziwny sposób na zaczęcie konwersacji.
Atuty: Bogaty z rodu, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie
............Eif Daeriot Te, Eredin.Obserwuje Cię, Eredin.Zaświszczała głośno, lokalizując długie smocze ciało, które dryfowało po jeziorze niczym pozbawiona twardego rdzenia kłoda. Przezorni żyli dłużej.
Zręcznie pociągnął za pasmo, które spięte było obsydianowym koralikiem. Niewielkie zawiniątko ponownie się domknęło, a on przesunął je pod lewe skrzydło, które trzymał na boku. Nie kierował wzroku na jezioro, nosem wodząc po łuskach złożonego na trawie przedramienia. Uchem strzygnął dopiero w chwili, w której wyczekiwany gość pojawił się.
Zadarł głowę. Faktycznie bezłapy. Sądził przez chwilę, iż Birke mogła się pomylić, ale... nie takie rzeczy w życiu widział. I bynajmniej nie była to jego pierwsza styczność z taką odmianą ich gatunku.
– Winogrono, miód oraz stare olchowe drewno. Może gdzieś tam trochę krwi. – sprostował.
– Nie należę do nikogo, samcze z... hmm. Mgieł? Ah, mój nos nie jest aż tak dobry, jak Twój.
Przesunął pazurem po mostku, zbiegając od czoła ku nozdrzom.
– Skąd wziął się tu tak wielki okręt? Z tego co wiem, nie płyną pod prąd, przez rzeki... a i koryta wyglądają na zbyt wąskie, by się prześlizgnął.
Kiwnął aż łbem w kierunku pobliskiej rzeki, która blisko Jeziora była może i szeroka, lecz im dalej w ląd szła, tym bardziej się skręcała i zwężała, stanowiąc raczej mało praktyczną drogę. O ile o Wolnych Stadach wiedział niemalże wszystko, włączając w to całą sytuację na południu, tak niektóre wieści zwyczajnie go omijały.
⋨❖⋩ – – ––– – – SZCZĘŚCIARZ ::Sukces zamiast porażki raz na 2 tyg. (11.11) CZEMPION ::Raz na walkę +1 sukces do ataku. POŚWIĘCENIE ::Raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej. OTOCZONY ::możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem/zwierzyną za cenę +1 ST. – – ––– – – BIRKE samica kruka S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
L, ŚL, SKR, A, O: 1
Winogrono, miód... Zbyt rzadko miał przy pysku te dwie rzeczy, by móc dobrze zapamiętać ich zapach. Wiedza o nich ograniczała się do dość banalnych określeń pokroju "słodki owoc" oraz "mdliście słodkie kwiaty". Gdyby zawiązać mu ślepia i podłożyć te rzeczy pod nos, nie rozpoznałby ich.
O olchowym drewnie już nie mówiąc. Cóż za specyficzny szczegół. – Jesteś uzdrowicielem? – spytał nagle, chcąc się przekonać, czy jego domysły są prawdziwe.
Wężowy zbliżył się do leżącego smoka, a następnie zaczął go powoli okrążać po dość sporym łuku. Język strzelał między zębiskami, pomarańczowe ślepia wpatrywały się wnikliwie w nowego, jakby czegoś szukał lub upewniał się w czymś. – Zgadłeś... jestem z Mgieł. Choć myślałem, że woń morza dobrze przykrywa ten zapach. Jakie miano nosisz? – zapytał. Ciekaw był też skąd wie, że ten zapach należy do tego stada. Ale nie wszystko naraz.
Pytanie rozbrzmiało, kiedy morski zatoczył ćwierć okręgu wokół nowopoznanego.
Lecz przystanął nagle, gdy usłyszał kolejne pytanie.
Z pewną niechęcią odwrócił się w stronę statku, raz jeszcze lustrując go wzrokiem. Samo wspomnienie tamtej sytuacji sprawiło, że Mglisty pokręcił nieświadomie łbem z wyraźną pogardą na pysku. – Jakiemuś... duszkowi wyjątkowo się nudziło i przeniósł statek ludzkich ścierw z morza tutaj. Teraz wisi sobie tutaj jak plugawy symbol ich inwazji i nikt go jeszcze stąd nie sprzątnął. Już niedługo...