OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Z niewiadomych powodów nie podobało mu się to, że Syltherai pomyślała dosłownie o wszystkim. Szczegółowość z jaką wypowiadała się na temat maskowania śladów wydała mu się niezwykle podejrzana, jednak było w tym nieco racji. Mimo to, samotniczka nieco zbyt sprytnie wyminęła temat. Będzie musiał mieć ją na oku i ostrzec resztę Słonecznych. Powinni wiedzieć o jej obecności na terenach.– Oczywiście, że obcy w tych czasach nie jest zbyt mile widziany. Nie ma się zresztą co dziwić. Każdy smok to ryzyko przecieku informacji, które są niestety niezwykle cenne...
Przejechał powoli pazurami po podłożu, jakby znudzony, że musi tłumaczyć coś tak oczywistego. Pominął oczywiście kwestię potencjalnej krzywdy, którą byłby w stanie jej wyrządzić, gdyby tylko złamała któreś z podanych przez niego ustaleń. Nie zamierzał jej grozić. Samica sama powinna zdawać sobie sprawę z tego, że nierozsądnie jest robić sobie z któregokolwiek stada wroga.
– ... dlatego moim kolejnym warunkiem jest to, że wszystko co zobaczysz na terenach Słońca, zostaje między nami. Mam na myśli WSZYSTKO, czy to dla ciebie jasne? Masz cały las do dyspozycji, możesz tam znaleźć miejsce do spania. Nie przekraczasz rzeki na zachodzie, ani dwóch dębów. I przeznaczasz połowę swojej zdobyczy dla Słońca. Jeżeli kiedykolwiek dowiem się, że sprawiasz problemy dla stada, mnie lub moich smoków, lądujesz ponownie na Terenach Wspólnych. Czy takie warunki ci pasują?
Jego szkarłatne ślepia dosłownie przewiercały się przez samotniczkę na wylot, oczekując jej reakcji. Chociaż prawdę mówiąc, nie spodziewał się po niej zbyt wiele patrząc na to, jak próbowała sobie z nim pogrywać.
Sytherai































