OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nowy dzień, to i nowa przygoda… Choć Xeri nie planował nic konkretnego. Chciał tylko aktywnie odpocząć z dala od obozu. Udał się na przechadzkę wzdłuż rzeki, aż dotarł na tereny wspólne. Zamierzał posiedzieć i odpocząć na brzegu jeziora, ale jego uwagę przykuł wodospad. Zaczął kręcić się wokół skał, które tworzyły kaskadę. Wydawało mu się że dostrzegł jakiś cień, albo ruch za płynną ścianą. Próbował wytężyć słuch, ale przez szum spadającej wody nie dał rady nic więcej wyłapać ze środka groty.Jego uwagę odwrócił nagle błysk na niebie. Spojrzał w górę i zobaczył jakiegoś dużego ptaka, który… płonął!? Mimowolnie zniżył się odrobinę na łapach. Co to za kreatura? Raczej nie smok… Co robić? Nie potrafił przewidzieć intencji owej istoty, więc może lepiej poczekać aż odleci? Wolałby nie zostać zauważony… Spojrzał znowu na wodospad, przyglądając się, czy rzeczywiście jest za nim więcej przestrzeni. Powinien się zmieścić… Nie wiedział, co czeka po drugiej stronie, ale chyba to lepsze schronienie niż stanie na widoku. Płonący ptak raczej nie wleci do wody.
Zawahał się chwilkę, ale w końcu cofnął się o kilka kroków, zacisnął powieki i wskoczył do groty przez ścianę wody. Zimna woda wywołała nieprzyjemny dreszczyk. Znajdując się już po drugiej stronie młodzik próbował się zatrzymać, przy czym niefortunnie poślizgnął się na mokrym kamieniu. Podniósł się szybko, ale nie zdążył jeszcze zauważyć, że zakłócił czyjś spokój, gdyż oczy całkiem zakryła przemoczona grzywka. Momentalnie zaczął otrząsać się z wody niczym mokry pies i wycierać łapkami pysk, aby odzyskać widoczność.
– Ugh… Kaama… Omaru…Cholera... Woda... – mamrotał do siebie w międzyczasie. Nie znosił mokrego futerka.
Pieśń Feniksa