OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– B-blask…? – szepnął, uciekając na moment wzrokiem, kierując ślepia na ziemię. Lawendowy… Hm, może nie brzmiało tak źle…? Tylko, em… To był komplement? Trochę nie wiedział jak zareagować… Nie wiedział, tak więc odchrząknął cicho, lekko speszony, po czym podniósł z powrotem wzrok i odwzajemnił przyjazny uśmiech. Po chwili jednak mimika znów szybko się zmieniła, a Xeri zamrugał powoli z lekkim zdziwieniem.– Jesteś pewny? – Spojrzał jak zaciska kryształek w jego łapie. – Dziękuję… Może i masz rację. – uniósł kąciki ust, aż… – Uh- – Z pyska uciekło cicho trochę powietrza, gdy młodszy towarzysz ponownie rzucił się na fioletowe futerko. Xeri zaśmiał się nieco niezręcznie, a wolną łapą objął delikatnie szyję Yngwe. Obawiał się trochę, że sprawia wrażenie zbyt neutralnego, obojętnego… Głównie z tego względu, że nie był jakoś przyzwyczajony do tego typu… okazywania sympatii. A może sam nie wiedział, co powinien w danej chwili dokładnie czuć…? Zastanawiał się czasem, czy inni mogli postrzegać go jako nieco oziębłego... Choć starał się taki nie być.
– Hmm… Chyba powinienem powoli wracać… – wymamrotał po chwili, trochę niechętnie, gdy spoglądał w ściemniające się niebo. Wolał nie wracać w całkowitej ciemności… Dobrze wiedział, że może łatwo się zgubić.
Pryzmatyczny Kolec