Strona 6 z 9

: 15 wrz 2021, 20:28
autor: Babie Lato

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Abella zamrugała zainteresowana gdy Strażnik wspomniał coś o padającej zwierzynie.
Uzdrowiciel musi zbadać martwą zwierzynę. – spojrzała na Jadeitowego mówiąc to, anastępnie przejchała spojrzeniem po reszcie smoków.
Lepiej by uzdrowicel poszedł tam z zdobywcą i zbadał na miejscu czy by zdobywca przyniósł martwa zwierzyne wgłąb naszego terenu i tam uzdrowiciel zbadał? Może być coś groźnego w lesie albo może być zaraźliwa choroba. – wyjaśniła. Nie wiedziała co konkretnie mogło zabijać zwierzynę bez zostawiania śladów, ale... Abella pocieła wystarczająco dużo szczurów by wiedzieć, że nie wszystko widać na pierwszy rzut ślepia.
Później spojrzała na Aohę.
Skoro reprezentant nie może być równoczenie wartownikiem, lepiej byś był trzema smokami. Ja dam radę. – zapewniła.
W końcu była tu po to by dać radę.
Następnie jej spojrzenie mieniących się ślepi padło na zgromadzenie smoków, które się nazwały Energią. Potem znowu na Strażnika.
Proroku, jeśli chce porozmawiać z innym stadem to mam po prostu do nich podejść? – zapytała.

: 16 wrz 2021, 15:54
autor: Paskuda
Praca w grupach wydała mu się straszna i odpowiadało mu to, że ktoś z góry mógł przydzielić go do stada i wybrać jego rangę. I tak mało kogo tu znał i wolał się nie narzucać nikomu.

Gdy inni dyskutowali między sobą wolał siedzieć w ukryciu, ale gdy zrozumiał zasady gry a Strażnik zaczął opowiadać o Stadzie Nocy pojawiła się w nim dziwna iskierka fascynacji. Gra, w której jest odpowiedzialny za innych, ma władzę i musi dbać o innych? Bezwiednie zaczął zacierać swoje łapki i bulgotać. Rozejrzał się wokół obserwując innych członków swojego stada. Kamyczek zdawał się być równie nieśmiały co on sam, czarno-biały smok też był dość cichy, smoczyca przypominająca sowę sprawiła, że zjeżyły mu się łuski na karku. Może tylko wyglądała groźnie, ale wystraszył się i znów utkwił wzrok w łapkach. Unikając kontaktu wzrokowego z pozostałymi smokami przysunął się jak najbliżej do Popiołu Poległych, którego kojarzył najbardziej z całej gromady.

Po chwili poczuł się troszkę pewniej, a w jego głowie pojawił się nowy komunikat, który na razie zignorował. Chciałby zarządzać swoimi podopiecznymi bez ingerencji innych smoków. Zaczął myśleć o sytuacji swojego stada.

– Nasze stado jest narażone na głód – wybulgotał cichutko. – Nie możemy pozwolić, żeby inne stada traktowały nas jak gorszych od siebie. Żyjemy w trudnych warunkach, jesteśmy silni i wytrzymali, a oni nie mają prawa wyganiać nas z naszego domu. Nie możemy zapominać o wyrządzonych nam krzywdach i pozwolić im wchodzić nam na głowy! – mówił coraz szybciej ze wzrokiem wbitym w mapę i przebierając łapkami. W końcu zatrzymał słowotok, gdy zorientował się, że chyba zbyt mocno wkręcił się w wymyślony świat. Zabulgotał cichutko.

: 17 wrz 2021, 0:40
autor: Grad Skał
Wysłuchał Strażnika bardzo uważnie mrużąc ślepia. Zaczął czuć tłukący się w żołądku stres który budował w nich frustrację i złość. Zacisnął zęby i zgrzytnął nimi. Czemu teraz...?!
Wysłuchał jednak proroka do końca, również w wersji "nara-cośtam" kiedy był Strażnikiem ale jednak nie.

Abella od razu zajęła się paplaniem czym jeszcze bardziej go wkurzyła. Ech... ciężko było trzymać nerwy na wodzy. Uderzył ciężkim ogonem o ziemie i wypuścił dym z nosa.
– Niech będzie, to twoje badanie. Ale nie zostawię Zwiadowcy i jedynego uzdrowiciela samego na otwartym terenie pod lasem obcego stada.
powiedział chłodno powstrzymując warkot.

Strażnik mówił też aby "określić stado". Nic z pyska Abelli nie padło w tej kwestii. Zgrzytnął zębami czując narastającą irytację wywołaną tym ile rzeczy trzeba było ogarnąć.
– Jeśli to choroba to nie przygotujmy miejsce na naszych terenach gdzie możemy padlinę wrzucić i zabezpieczyć. Uzdrowiciel wtedy bezpiecznie je zbada i nie będziemy ryzykować, że się rozlezie u nas. Z resztą... zwierzyny i tak już jest mniej. Ciekawe czy ci zza granicy inne rasy coś wiedzą.
wypluł niemal tą propozycję. Może to ich wina? Warto było to sprawdzić.
– Potrzebujemy dwóch zwiadowców lub wartowników by latali nad obydwoma granicami. Ze smokami i z innymi rasami. Czy nikt nie włazi. Specjalna komora do badania. Może niewyszkoleni się tym zajmą, to umocni morale jak razem będą kopać. Misio ty mógłbyś tym przewodzić. Jeden zwiadowca na pewno powinien zapolować bo panuje "głód". I po co od razu chcesz gadać z innym stadem.
warknął na ostatnie słowa Abelli.
– Najpierw zajmij się własnym stadem potem interesujmy się czy u innych też ktoś ginie z głodu czy nie. Polowanie, padlina i zabezpieczenie granic. Ciekaw jestem czy to choroba czy przekleństwo.
wzruszył barkami.

Zastanowił się jeszcze chwilę patrząc po zebranych smokach.
– Musimy określić "tożsamość" stada.
powiedział marszcząc brwi.
– Zapewne ile smoków tyle pomysłów. Nie ukrywam, że najbardziej kusi mnie wyszkolenie wszystkich nie wyszkolonych na wartowników.
dodał z ogniem w ślepiach. Och tak, silna łapa i gotowość do walki. Władza w łapach tego kto ma posłuch wśród wartowników, a przywódca... przywódca mógłby po prostu ładnie wyglądać. Spojrzał kątem oka na Abellę. Znów uderzył ogonem o ziemię.
– Oczywiście inne funkcje są równie ważne w stadzie. Wszyscy składają się na dobro nas wszystkich. Co jeśli tylko samice zostawałyby przywódcami, a samce reprezentantami? To jest chyba pewna "tożsamość"?
zastanowił się chwilę.
– Bez zgodny reprezentanta nie można by było na przykład wywołać wojny bo to on trzymałby pieczę nad wartownikami i ich wyszkoleniem.
powiedział szczerząc zęby. Ach marzenia, marzenia... chyba ktoś będzie musiał zdzielić go po łbie żeby się nieco uspokoił.
– I walczymy na przykład za nas czy za wiarę w coś? Posiłek najpierw otrzymują najmłodsi bo jedzą mniej potem uzdrowiciel i wartownicy, zwiadowcy i przywódcy na końcu. Hm?
uniósł brew czekając na zdanie innych. Coś czuł, że ta część zadania może być równie istotna co przeżycie w tym wymyślonym świecie.

Odetchnął po tak wielu słowach i siadł patrząc na Abellę z góry. Czekając na słowa przywódcy.

: 17 wrz 2021, 11:16
autor: Odwieczna Waśń
Drużyna jakoś się podzieliła, więc Svar jedynie słuchał. Nie miał ochoty sterować grupą, skoro jeden z nich się do tego wyrwał. Co prawda reszta pozostawała leniwa lub flegmatyczna, ale może jakoś się dogadają. Może, bo nie liczył na zbyt wiele, patrząc po tym, że już inne stado poderwało się do boju szybciej. Szkoda.
Samiec wsłuchał się w proroka, który zaczął tłumaczyć dalsze zasady. Z wieloma rzeczami Svar zgadzał się mniej lub bardziej, ale odpychał swoją opinię gdzieś na bok, skupiając się na istotnych informacjach. Jeśli mieli grę prowadzić, to wypadałoby przecież zrobić to w jakiś żywy sposób, a nie dyskutować z podstawami świata.
Prorok ich podzielił, więc Svar poderwał się i ruszył za ważką. Nie czekał na resztę, chociaż łypał na nich spojrzeniem od czasu, do czasu, licząc, że przytaszczą zad w stosowaną lokację. Znów przycupnął, a samiec przemówił. W takich odległościach nie słyszał głosów innych drużyn, więc łatwiej było się skupić. Strażnik podszedł do Nocy, a Svar jedynie omiótł go spojrzeniem, czekając na słowa, które miały paść.
Pierwszy ozwał się Paskuda, który słusznie wytknął agresję obcego stada. Słusznie, ale czy potrzebnie? Samiec westchnął nerwowo, przesuwając ogonem po ziemi, aż się odezwał.
Mimo wszystko, głód jest ważniejszy, niż dawne niesnaski. Wyjaśnienie okoliczności ich śmierci leżało w łapach starszych pokoleń, a skoro nie potrafili tego zrobić, to jaki jest sens drążyć temat, gdy krew wsiąknęła w ziemię, a deszcz wypłukał ślady łap. – Zwrócił uwagę Paskudzie, a potem kontynuował. – Uważam, że ten temat należy zakończyć. Nasz reprezentant powinien się z nimi spotkać i zakończyć ten kuriozalny konflikt. Co do zwiadowców, uważam, że powinni poruszać się parami, a najlepiej, gdyby w tej parze był jeszcze jeden wartownik. Jedną trzecią naszych wartowników przekazałbym zbieraczom do dyspozycji. Musimy wykorzystać nasze granice w pełni, więc wzmocniłbym zapach i częstotliwość patroli na nich wykonywaną przez pozostałych członków stada. – Samiec zacisnął mocniej szczęki, bo sprawa robiła się nieco skomplikowana, ale kontynuował. – Mamy osiemnaście smoków i sześć jest niewyszkolonych. Zostaje nam czwórka nieznanych smoków, ale zakładałbym, że jest wśród nich przynajmniej jeden wartownik. Na polowanie posłałbym siebie, Jirinę i Popiół. Ja was osłaniam, wy łowicie. Lunar, Kamyczek i jeden z czwórki nieznanych poszlibyście na granicę z Energią, pomówili z ich przywódcą i spróbowali konflikt zażegnać. Wysłuchać ich, powiedzieć co my wiemy o tym i spróbować się dogadać. Nie ma sensu walczyć o stare zwłoki, o które nikt nie zadbał z poprzednich pokoleń. – Svar może brzmiał surowo, ale dla niego konflikt był tak wyssany z palca, że ciężko mu było go brać na poważnie. – Co do reszty, to chciałbym, aby wyszkolony tę szóstkę jak najszybciej. Uważam, że przynajmniej trzech wartowników, reszta może być zdobywcami, może jakiś dodatkowy uzdrowiciel. – Starał się o niczym nie zapomnieć, ale głowa mu momentami wybuchała od ilości myśli, które na raz przemykały przez jego umysł. Oczywiście, że chciał, jak najlepiej dla smoków ze swojego stada, ale w chwilach jak ta, ciężko było coś wymyślić mądrego. – Co do samych łowów, to bym ruszył rzeką i zaryzykował. Po waszej wyprawie Lunarze i Kamyczku mógłbyś wziąć pozostałych zbieraczy i ruszyć z nimi w las w trójkę, więc na czas mojej, dłuższej nieobecności, moglibyście łowić, jak robiliście to do tej pory. Zakładam, że z rozmowy wrócicie cali i z dobrymi humorami. – Innej odpowiedzi nie przyjmował zresztą, patrząc po jego zaciśniętej żuchwie, gdy skończył wymawiać to zdanie. Znów westchnął, jakby męczył go sam fakt, że musi tu być i w tym uczestniczyć. Czy się bawił? Nie. Wcale a wcale, ale skoro już miał tu być, to chociaż zrobi co w jego mocy, aby pomóc. – Co do tej naszej... tożsamości. – Zaczął z nutą ironii w głosie. – To możemy spróbować czegoś nowego? Skoro jesteśmy Nocą, możemy wprowadzić kult księżyca, jakiś odrębny język, czy wymyślić specyficzne tradycje dotyczące imion. Gdybym miał określić jakieś zasady, to ceremonia co Pełnię, każdy smok ma być wyszkolony jak najszybciej. Odrzuciłbym przysięgi, ale każdy dorosły smok wypala sobie znamię na piersi, na znak przynależności do Nocy. Za dorosłe imiona możemy przyjąć coś, co nawiązuje do nieba. Ja bym był Zaćmieniem Księżyca. – Skierował się do smoków, licząc, że ktoś mu odpowie na jego pomysły.

: 17 wrz 2021, 13:56
autor: Babie Lato
Bacznie obserwowała Aohę, nie spuszczając z niego swoich kolorowych ślepi. Powiedział kilka ciekawych, nowych rzeczy, które dały jej odpowiedni punkt zakotwiczenia by mogła z nich skorzystać i ulepszyć.
Ao- Grad. Nie sprecyzowałeś czy chcesz zostać reprezentantem czy wartownikiem, ale uważam że bardzo potrzebujemy tych dodatkowych wartownikow by poprawnie rozdysponować nasze siły. Jeśli się nie zgodzisz będziemy mieć tylko trójkę wartowników. Jeśli się zgadzasz... – zamilkła na chwilę by wziąć oddech.

Zdobywcy muszą znajdować jedzenie. Haezryl to trzy zdobywcy i powinien to zrobić. Musimy wyżywić nasze stado i pilnować tego co mamy. Jeden wartownik pójdzie po zwierzę do badania. Wystarczy zaciągnąć w bezpieczne miejsce dla uzdrowiciela, a po skończeniu badania umyć łapy i spalić zwierze.
Tak. Uczenie niewyszkolonych to bardzo dobry pomysł. Przynajmniej dwójka wartowników powinna zostać w obozie na wypadek zagrożenia i w między czasie uczyć młodych. Ale należaloby też wyszkolić kilku zdobywców by nadrobić nasz brak pożywienia. Dwójka wartownikow na granice z równiną i ostatni na granice z Energią.

W końcu z neutralną ekspresja spojrzała ba Aohę, gdy ten zaczął mówić o rozmowach z innymi stadami.
Musze porozmawiać z innymi bo to opłacalne dla stada. – odparła prosto. Naprawdę nie widział w tym priorytetu?

Za to później Aoha powiedział coś co zupełnie wybiło ją z rytmu.
To głupie. Dlaczego płeć miałaby wpływać na to czy ktoś zostanie przywódcą? – zapytała marszcząc lekko pyszczek. Nie widziała powodu dla którego coś takiego miałoby się wykształcić i nie rozumiała tego konceptu. Przecież przywódcą powinien zostać najsilniejszy lub najmądrzejszy smok.
Osłabia to stado sztucznie ograniczając wybór najlepiej dostosowanych jednostek. A po za tym, Mak pachnie samicą, a mówi że jest samcem, czyli podział na samce i samice jest kompletnie nie istotny bo każdy może sobie wybrać jak na siebie mówi. – stwierdziła.
Jaki ma cel takiego sztywnego rozgraniczenia władzy? Reprezentant byłby po prostu przywódcą w takim wypadku, a przywódca... znaczy przewodnik niepotrzebny. – zapytała, ponieważ jej skille socjalne jeszcze nie były na tyle wysokie by po prostu załapać prawdziwe intencje Aohy. A może po prostu wierzyła, że miał ukryte motywy, które miały pomóc stadu a nie jego ego?
Będziemy miłym stadem, ale jeśli ktoś odrzuci przyjaźń to go zabijamy i zdobimy nim granice. Dzięki temu uzyskamy bonusy wynikające z kooperacji oraz strachu przed nami. – wyjaśniła reszcie. – A tak to ustalajcie co chcecie na temat... tożsamości, byle by nie wpływało to negatywnie na fukncjonowanie stada. – stwierdziła wzruszając barkami.

: 17 wrz 2021, 14:35
autor: Strażnik
O ile młode nie słyszały się pomiędzy stadami, Strażnik nie miał problemu z analizowaniem ich debat, czy też przyjmowaniem okazjonalnych pytań. Nie spodziewał sie ich wiele, gdy młodzi już skupią się na sobie, a jednak Pszczela znów go zaskoczyła.
Jeśli będziecie chcieli skontaktować się z przedstawicielem innego stada wystawcie swojego przewodnika, bądź reprezentanta na niezajętej przestrzeni. Przewodnik przeciwnej grupy będzie w ten sposób wiedział, że sugerowana jest negocjacja – Wskazał pazurem na jedną i drugą, pomiędzy Nocą i Energią, a Energią i Łupieżcami – Obecnie nie słyszycie dyskusji innych grup, ale w tych miejscach kontakt będzie możliwy. Pozostali członkowie stada nie usłyszą dyskusji swoich przedstawicieli więc będą oni zmuszeni do zdania osobnej relacji swojej grupie – Wyjaśnił dodatkowo, słyszalnie dla wszystkich trzech stad.

Zasada dotycząca negocjacji przedstawicieli stad z innymi

: 17 wrz 2021, 16:47
autor: Granica Lustra
Isir był nieco przytłoczony natłokiem informacji które przekazał Jednak najważniejsze informacje udało mu się przyswoić razem z tą że jego rangą jest Uzdrowiciel. Może z poczontku wydawało mu się że to spokojna ranga to po chwili zrozumiał że będzie miał pełne łapy roboty jak przyjdzie co do czego. Wtedy też otrzymał mentalną wiadomość od samego proroka. Wiedział już co jest mu potrzebne. Wtedy się zaczęło. Poszedł spokojnie za swoją ważką i po chwili był razem ze swoim tymczasowym stadem. Wtedy zaczął słuchać reszty stada. Paskuda miał racje nie powinniśmy zapominać o śmierci która miała miejsce w przeszłości i mimo iż Silna się z tym nie zgadzała Isir postanowił poprzeć Paskudę. Zdobył się więc na wyżyny swojej odwagi i powiedział
– Nie możemy tak o tym zapomnieć. Jeśli te zabójstwa będą zapomniane to będzie to zniewagą dla tych co umarli. Tak samo to inne stado będzie próbowało znów nas zaatakować bo będą wiedzieć że nie będzie konsekwencji. I Masz rację powinniśmy zadbać o jedzenie. Ale też musimy mieć zioła. W głębi lasu gdzie je zbierałem pojawiło się dużo drapieżników. Jak je przepędzicie to zdobędziemy jedzenie a ja będę mógł zbierać zioła i uleczę jeśli ktoś przy tym zostanie ranny.
Powiedział nieco bardziej pewny siebie niż zwykle. Noc była teraz jego mini stadem. Nie chciał być tym jednym bezużytecznym smokiem. Szczególnie że miał informacje które mogły by im wszystkim pomóc.
– Jeśli chodzi jednak o ten kult to nie podoba mi się wypalanie znaków. Sprawia to bul i rana będzie potrzebować leczenia. Nie możemy tak marnować zapasów szczególnie że jeśli chodzi o zioła to ich nie mamy. Może zrobimy że każdy będzie mieć niebieski kamyk na sobie zawsze?
Podał propozycje. Kult to było już coś, może i nie było to idealne ale zawsze to jakiś początek.

: 17 wrz 2021, 18:47
autor: Paskuda
Prawdę mówiąc Paskuda nie był aż tak zainteresowany dobrobytem stada, kierowała nim głównie ciekawość, chęć pociągnięcia starego konfliktu. Trochę nie spodobało mu się podejście białogłowego smoka, ale nie pokazał po sobie irytacji w żaden sposób.

– Rozumiem, że ten stary konflikt może wydawać się nieistotny, ale jesteśmy teraz w sytuacji, gdzie nie stanowimy żadnego zagrożenia. Jeśli inne stada wiedzą, że nic nie zrobimy w sytuacji gdy zostajemy zaatakowani nie będą mieć oporów przed dalszym przekraczaniem naszych granic i szkodzeniu nam. – Paskuda powiedział to wyjątkowo pewnym na siebie głosem, pod koniec tylko wydając z siebie cichy bulgot. – Jeśli chcemy dbać o nasze tereny musimy brać pod uwagę zagrożenia i nie pokazywać innym naszych słabości. – dodał, mamrocząc.

Kwestia tożsamości w sumie zupełnie go nie obchodziła, tradycje były dla niego niezrozumiałymi zachowaniami, nie wiedział po co narzucać takie rzeczy stadu. Natomiast pomysł noszenia kamieni oznaczających przynależność do grupy sprawiła, że bardzo się podekscytował. Zaczął machać skrzydełkami i bulgotać gdy Isir opowiadał o swoim pomyśle.
– Kamienie! – wybulgotał mimowolnie. Gdy się zorientował, że wydał odgłos postanowił kontynuować. – Uhhh... możnaby też określać rangi za pomocą kamieni. Na przykład różne kolory i rodzaje oznaczające różne role? Białe kryształy dla niewykształconych, ametysty dla posiadających rolę i na przykład opal dla przywódcy... – mówił wyliczając na pazurkach. Po chwili przerwał trochę zawstydzony, że bardziej skupił się na kamieniach niż na przyszłości ich grupy.

: 18 wrz 2021, 2:07
autor: Babie Lato
Wspaniale. Prorok odpowiedział. Wysłuchała go bardzo uważnie po czym wstała i odeszła od grupy, kompletnie przerywając jakiekolwiek dyskusje w których uczestniczyła. Zostawiła ich samych i cokolwiek nie wymyślą to już ich sprawa. Może nawet stwierdzą, że niedorzeczne pomysły Aohy są warte wcielenia w życie i dorzucą jeszcze kilka swoich. Trudno. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego cokolwiek było warte nie skupiania się na oczywistych zyskach i stratach, ale nie będzie ich wszystkich trzymać za łapkę. ...właściwie... Może by mogła? Chyba by jej starczyło łapek dla wszystkich.

Samiczka usiadła pomiędzy przestrzenią stada Łupieżców a Stada Energii i pomachała do nich łapą. Następnie wskazała palcem na miejsce koło siebie, zachęcając ich przewodnika do podejścia.

: 18 wrz 2021, 10:58
autor: Egzotyczny Kwiat
Trzeba przyznać, że nadmiar informacji niekorzystnie wpływał na smoczycę, troche słuchała, trochę nie. Dopiero pełne skupienie osiągnęła, gdy Pszczółka wraz z Gradem zaczęli dywagować nad płciami i innymi pierdołami. Samica wzięła głośny wdech i łapką przejechała po smukłym pyszczku.
Dla mnie możecie być nawet ogórkami morskimi, mając w tyłku kolonię ryb i wydalać z ciała trujące bebechy. To ma być ZA-BA-WA. A sprzeczacie się jakby od tego zależało nasze życie. – pokazała łapką na proroka – Zobacz, on się chowa za barierą, a nie my. Więc wyluzujcie. Oboje – skarciła oba smoki i wzięła głęboki wdech.
Bardzo chętnie mogę pójść badać tereny nieznane, nie boję się i wiecie, że większość życia spędziłam poza Wolnymi Stadami. Umiem rozmawiać z dwunogami – wzruszyła barkami. – Trzeba sprawdzić co zabija naszą zwierzynę, a jeśli ktoś ją podtruwa, to lepiej aby z Uzdrowicielem poszedł wartownik. Zdobywcy niech się skupią na zdobywaniu pożywienia. – Posłała reszcie bojowy uśmiech i poderwała się na równe łapki.

: 18 wrz 2021, 11:10
autor: Popiół Poległych
Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że samiec nie udzielał się zanadto w ich stadzie. Gdy Paskuda podszedł ten skierował swój biczowaty ogon układając go w rogalik jakby owijając pisklę, lecz go nie dotykając. Tym, drobnym gestem chciał mu dac do zrozumienia, że jest przy nim i nie pozwoli aby zadziała mu się krzywda. W końcu był jego wujkiem!

Popierał Svara w jego słowach, jednak sam osobiście zrobiłby sojusz tylko z pobudek egoistycznych. Dowiedziałby się od ich stada, czy również borykają się z problemem martwej zwierzyny.
Także, po części, zgadzał się z Paskudą i z Isirem. Nie można zapomnieć o tym, co się wydarzyło, historia lubiła się powtarzać i nie było pewności, że zabójstwa z łap innego stada się nie powtórzy. Oczywiście, dla Popiołu nie warto było żyć tamtym wydarzeniem, a jedynie uważać na tamtejsze smoki.

Lecz się nie odezwał. Był najstarszy w grupie, miał już spore doświadczenie w życiu stada, nawet mając niewiele księżyców. Chciał, aby młodzi się wykazali i powoli zaznajamiali się z tym, jak funkcjonuje taka społeczność. Niczym Strażnik, siedział wyprostowany, dumny, niczym posąg.

Kątem oka obserwował inne stada, bacznie obserwując Kurczaki, które jednak były również ze stada Ognia, choć go zignorowały, co odrobine uraziło Uzdrowiciela, sam nie cciał aby czuły się niekomfortowo.

: 18 wrz 2021, 12:56
autor: Kamienny Kolec..
Kamyczek wysłuchiwał wszystkich, z jego pyszczka zwisał kawałek języka a on próbował, sobie to wszystko poukładać. Wysłuchał wszystkich, którzy mówili w około niego.
Pójdle – powiedział a ten długi przeklęty język, znów troszkę zamienił jego słowo.
Spotkam się z drugim stadem, Zaproponuje pomoc w pozbyciu się stwora za część mięsa z niego, bo laczej nie pozwolą nam wejść na ich tereny. – powiedział i wziął większy wdech, głowa go troszkę bolała od takiego nadmiaru informacji.
Kiedy my będziemy rozmawliać. Możecie szukać nowego miejsca oraz polować. – dodał, zmiana miejsca, mogłaby być bardzo dobra.
Poruszajcie się ziemią, zaś wartownicy, będą mogli od czasu do czasu wzbić się w powietze aby choćby częściowo przykuć uwagę smoków z lasu. – dodał, jako propozycję, dużo myśli..
A powinienem mówić, że mamy tak wiele smoków, że potrzeba więcej jedzenia, czy powiedzieć, że nie mamy jedzenia nawet dla najmłodszych? – zapytał, bo może jakby wzięli małego smoczka niewyszkolonego, mogliby pokazać jak nam głodno? Teraz sam nie wiedział, czy to się może udać.

Jednak co do Stada.
Lubię kamienie, brzmi fajnie. – Podobał mu się pomysł Paskudy i zastanowił się chwilę.
Kult księżyca brzmi fajnie, możemy mówić, że niektóre kamienie, mają w sobie cząstki księżyca? – zapytał, bardzo niepewnie, nie wie, czy to brzmiało dobrze.
Na pewno, niech nasze stado jest nocne, częściej polujemy w nocy, zaś w dzień, część z nas odpoczywa, abyśmy nocą mogli działać? – zaproponował, noc zdecydowanie pomoże nam w byciu niewykrywalnym, bo to chyba dobry pomysł, takie miał wrażenie.

: 18 wrz 2021, 14:16
autor: Odwieczna Waśń
Svar słuchał innych smoków, ale nie do końca się z nimi zgadzał. Nie było to jednak istotne, bo ich podejście, było tylko podejściem. Samiec zmierzył ich spojrzeniem, gdy już wysłuchał propozycji.
Nie zgadzacie się, aby zapomnieć, ale nie podaliście żadnych konkretów co do kolejnych kroków naszego przywódcy. Co chcecie zrobić z tą śmiercią? – Dopytał, licząc, że samce wyznają coś przydatniejszego, niż prosty sprzeciw. Na krytykę Isira skinął łbem. – Nie znam się na leczeniu, więc możesz mieć rację. Możemy nosić różne kryształy jako nasze znaki. – Zgodził się na ich pomysły, a potem przesunął spojrzenie na Kamyczka. Jego pomysły były dziwne, ale samiec postanowił w końcu się ozwać. – Polowanie w nocy ogranicza naszą widoczność i naraża nas na ataki drapieżników, które wtedy również wychodzą na żer. – Nie był to jednak koniec jego krytyki. – O jakim stworze mówisz? – Dopytał, bo nie przypominał sobie, aby dostali jakieś informacje o potworach. – Zatem do jednej z kompanii mógłby się dołączyć uzdrowiciel, aby zbierał zioła. Co do wzlatywania, brzmi to jak świetny pomysł, aby ich informować o naszej lokalizacji, a to umożliwi im tylko przygotowanie kolejnej zasadzki na nich. – Na jego pytanie zmarszczył lekko kufę, co wyglądało nawet zabawnie na zwykle kamiennym pysku. – Nie rozumiem, czemu chcesz informować obce stado, jak się trzymamy. – Spojrzał na milczący Popiół, który najwyraźniej wycofał się z zabawy. Svar sapnął nerwowo, ale jedynie zacisnął szczęki. Niech się młodsi martwią, najwyraźniej.

: 18 wrz 2021, 16:34
autor: Efekt Motyla
Jadeit słuchając wstępu i opisu sytuacji własnego stada przysiadł i zrobił sobie napar z malin z dodatkiem mięty, przyrządzając go w kubku z czarnego kamienia, który posiadał wypełnione złotem pęknięcie. Milczał przez początek dyskusji, niespiesznie sącząc napar. Przytaknął skinieniem głowy na słowa Pszczelej Łuski.
Istotnie, warto zbadać przyczynę, tym bardziej, że roślinożercy wyglądają z zewnątrz na nienaruszonych... – gdy zaczął mówić, jego wzrok podniósł się na moment na Strażnika, który przesłał do niego mentalną wiadomość. – Dopóki nie znamy przyczyny śmierci padlina powinna zostać tam gdzie jest. Jednakże, chciałbym ze sobą zabrać wartownika dla ochrony, ponieważ drapieżniki z zachodniego lasu zaczęły polować na smoki i znacznie utrudniły zbieranie leśnych ziół. Być może w zachodnim lesie kryje się coś drażni drapieżniki i infekuje zwierzynę – dodał, spoglądając to na Pszczelą to na Grad Skał.Być może warto ustalić relację ze stadem Energii, by zbadali sprawę, bo zapewne również dla nich jest niekorzystna. – dodał na koniec.

Upił kolejny łyk, spoglądając na Grada po siarczystym komentarzu Pszczelej. Nie miał specjalnie nic do dodania, bo i jemu koncepcja podziału ról według płci wydawała się być mało atrakcyjna.
Powiedziałbym, że tożsamość to więcej niż kilka losowo dobranych zasad, które nie mają ze sobą większej łączności. To powinno być coś co spaja stado i coś co do czego wszyscy się zgadzamy. Hmmm... – zamruczał nisko, przymykając na moment ślepia. – Zarówno ty, jak i Pszczela, a także Kwiecista i Haezyl wydajecie się być blisko z koncepcją siły oraz walki, więc dlaczego by nie uczynić z tego stadnej filozofii? Jesteśmy stadem Łupieżców, więc róbmy to co robią łupieżcy: grabmy i napadajmy. Do wyboru mamy dwa cele: smoki z innych stad lub obce rasy na równinach. By dokonywać grabieży należy w pierwszej kolejności pozbyć się niewyszkolonych, jak najszybciej szkoląc ich na zdobywców lub wartowników. Do tego, aby samemu nie zostać zgrabionym możemy dodać mobilność stada i cykliczne przenoszenie obozu w różne punkty naszych niemałych terenów. – zastanowił się kończąc powoli swój napar. – Cenimy smoki wykazujące się siłą lub sprytem, które są zdolne znaleźć sobie sojuszników, nie tolerujemy lenistwa i bumelanctwa, każdy wszak powinien wykonywać swoje zadania z należytą uwagą. Interesuje nas tylko i wyłącznie stadne dobro oraz bogactwa. – zakończył, dopijając malinowy napar i chowając kubek do swojej torby.

: 18 wrz 2021, 20:17
autor: Srebrny Kolec
Lunar na razie przysłuchiwał się dyskusji smoków, nie do końca wiedział, kto miał rację, gdzie miał rację. Wszystko mogło być najlepszym pomysłem, jak i najgorszym. Jednak skoro dyskusja już się trochę rozkręciła uznał, że wypadałoby podsumować co już wszyscy ustalili. Aby potem nie było "nieporozumień" i sprzecznych informacji. W końcu komunikacja była teraz najważniejsza.
W takim razie podsumuję, to co już ustalone... – Powiedział zaraz po Svarze, w końcu po co dyskutować, skoro potem może nic nie wyjść.
A więc, główny problem to jest brakujące pożywienie. Zgodnie ze wcześniejszymi słowami, zdobywcy dobiorą się w grupki i dołączy do każdej z nich jeden wartownik, który wesprze ich w sytuacji, gdy argument siły będzie potrzebny. Mamy aktualnie 9 zdobywców i 6 wartowników... – Mówił dalej, gdy na chwilę przycichł licząc coś szybko w głowie, jest ich w sumie 20, z czego 3 niewyszkolonych. Co jest najprawdziwszą prawdą, a prorok świadkiem!
... teraz widzę 2 możliwości: *Powstaną 4 drużyny po dwóch łowców oraz do każdej dołączy 1 wartownik. Co sprawi, że do dyspozycji zostanie jeszcze 1 łowca oraz dwóch wartowników. Wtedy przewodnik mógłby wyruszyć z łowcą i wartownikiem na spotkanie, a w tym czasie jeden wartownik pilnował by ziem przed zagrożeniem i być może szkolił tych niewyszkolonych na wojowników. A jak wróci przewodnik oraz dwójka jego ochroniarzy, to wtedy łowca może zająć się szkoleniem, a wartownik pilnowaniem, a przywódca... pójdzie pomóc innym.
*Kolejną możliwością jest podział łowców na 3 drużyny po trzech oraz do każdej dołączy 1 wartownik w postaci wsparcia. W obozie zostanie wtedy 3 wartowników, z czego przynajmniej jeden wyruszy z przewodnikiem na spotkanie, pozostali będą pilnować terenów oraz szkolić niewyszkolonych. Jak już przywódca wróci do dołączy wraz w wartownikiem do łowów. A skoro przy tym jesteśmy... to optymalnie byłby wysłać minimum dwie drużyny do lasu. Być może się mylę, ale tam raczej będzie więcej pewnej zdobyczy, niż na terenach nam nieznanym, co nie znaczy, że nie powinniśmy ich badać. Swoją drogą porę łowów zostawiam doświadczeniu zdobywców i to chyba tyle jeśli chodzi o organizację tego problemu...
– Stwierdził skoro, już główny temat obgadany, to powinni przejść do następnych kwestii, a tym były zioła oraz historia.
*W przypadku szukania ziół Uzdrowiciel dołączy do którejś z drużyn i skupi się na szukaniu, a w dużej grupie pod pieczą wartownika, nie powinna mu spaść łuska z pyska. *Co do tematu straty... nie wiem czy mamy aktualnie czas i miejsce na to? Jednak ostrożność w stosunku do nich będzie konieczna, skoro raz zaatakowali, to dlaczego mieliby tego nie powtórzyć, a teraz ranni zdobywcy, bądź co grosza nieżywi to oczywiste zagrożenie, którego dobrze by było uniknąć. Dlatego gdy Przewodnik pójdzie z nimi porozmawiać, będzie mu towarzyszył ochroniarz, a cała reszta zależy od tego jak się między sobą dogadają dowódcy. Także Kamyczku trzymam pazury za sukces, bo jest szansa na rozwiązanie konfliktu, a przynajmniej uśnieży tymczasowo "problemy" z ich strony... To chyba tyle z tego tematu – Ucichł na chwilę, po czym poruszył następny temat.
*Mamy 3 niewyszkolone smoki, na pewno byłby miło, gdyby wyszkolić ich na 1 wartownika oraz 2 zdobywców. Tutaj chyba nie ma wątpliwości – Stwierdził, po czym został ostatni temat do omówienia. Przyszłość stada i jego "tożsamość"...
Jesteśmy stadem Nocy, więc obyczaje również powinny być związane z nocą. Chociażby ceremonie w pełni księżyca są super pomysłem, kamyki w postaci znaków też, ale mi osobiście brakuje jakiś... zwyczajów? Chociażby sparingi dla wartowników, którzy będą przygotowywać się do "Tańca Luny", ku czci księżycowi i gwiazd. Może jakieś "rzadkie" imprezy stadne, gdzie wszyscy się bawią przez całą noc... no może prawie wszyscy. Może jakieś "Pierwotne Łowy", gdzie młody łowca przechodzi rytuał inicjacji na rangę? Coś w tym stylu, a i chyba najważniejsza kwestia. Stosunek do obcych, chcemy być agresorami, zamkniętym dla obcych stadem, czy może bardziej przyjaznymi? – Podsumował, nie wiedział dlaczego wszyscy całą tożsamość przypisywali do małych kamyczków, jeszcze ktoś swój zgubi i będzie problem, to trochę takie ograniczające...

: 18 wrz 2021, 22:51
autor: Grad Skał
Stało się to co powiedział na początku. Ile smoków tyle opinii i pomysłów. Słysząc słowa o młodszej samicy miał ochotę zdzielić ją w pysk. W sumie nawet zacisnął łapę na ziemi zbierając wszystkie siły do tego by zatrzymać gotującą się w nim złość.
Miłym stadem... miał ochotę się porzygać słysząc coś podobnego. Budząc strach też można było wiele osiągnąć. Nie trzeba było być miłym. Wypuścił kłąb dymu przez nos, a oliwy do przysłowiowego ognia dolała tylko różowa samica.
Uspokójcie się? Oboje? Za kogo ona go miała?
Zgrzytnął zębami i wstał nagle. Odwrócił się tyłem do zebranym i poszedł w kierunku przeciwnym do Pszczółki.
Cóż... ci co go znali wiedzieli, że Aoha miał delikatny problem z nerwami. Nerwy, dorastanie, trauma... czy trzeba było czegoś więcej? Zatrzymał się w końcu z dala od wszystkich grup i buchnął białym płomieniem w przypadkowy głaz. Palił go tak długo, aż ten nie stopniał.
Czuł jak z każdym jęzorem ognia opuszcza go potworne chęć podpalenia mord wszystkim którzy go wkurzyli.
Odetchnął głęboko, odchrząknął i wrócił do grupy nastawiając sobie kark.

– Jak przywódczyni chciała, będę wartownikiem. Może lepiej weź ze sobą Kwiatka, Jadeitowy. Wszystko mi jedno kim będziemy w końcu to tylko zabawa.
powiedział patrząc w stronę różowej samicy.
– Zostawimy wartownika niech szkoli niewyszkolonych na wartowników i paru zwiadowców jak mówisz. Ja idę na granicę z równiną. Muszę pobyć sam, jeśli łaska.
dodał nieco chłodniej tonem który mówił – jeśli chcecie się o to wykłócać to serio komuś przywalę.

: 19 wrz 2021, 1:38
autor: Aberracja Światła
// jak napisane, wyverny mogą uznać że wyjątkowo-dobrze kizia przetłumaczyła słowa strażnika...

Pokręciła łbem, zataczając nim spore koła. O bogowie, jak dużo informacji... Jak wiele zasad w tak krótkim czasie. Czy on naprawdę spodziewał się, że to wszystko zapamiętają, tym bardziej małe dzieciaki, którym trudno skupić się na czymś na dłużej? Oh bogowie, to będzie chaos! Starała się jak mogła, słuchała jednym otworem usznym, potem drugim, a już zdążyła zapomnieć co mówił. Tłumaczyła w międzyczasie, raz zdanie, raz skracając dłuższą wypowiedź do najważniejszych informacji. Tak czy siak, przekaz był chyba jasny. Znaczy chyba? Znaczy nie? Już sama nie miała pojęcia. Dzieciakiem nie była, ale straciła chęci na taką "zabawę". To raczej wyglądało jak szkolenia dla młodych adeptów, a nie pyziatych smarkuli w wieku kilku księżyców. Nie wiedziała czy bardziej martwiła się teraz o nie, czy o siebie.
Kiedy wysłuchali wszystkiego, teraz siedząc w centrum Skał Pokoju, zastanowiła się głęboko.
– Ciężkie sprawa, przyznać. Czy tylko mi to wszystko wydawać się zbyt skomplikowana, przesada? Jeżeli to mieć takie trudna, to czemu tu pisklęta, jako ozdoba, udawać, żę to dla pisklęta?
Ciekawe bardzo, ale nie wiedziećj ak wy, ja trudno z zapamiętanie wszystko. Tym bardziej, kiedy nie rozumie wszystko i jeszcze musi tłumaczyć reszta grupa. Ale prostuje piórami, że wszystko nam udać się!
– Westchnęła. No tak, teraz czas żeby powiedzieć to wywernom. – Ne oriemi kane te osamalo an teo dorilë vüze, am mire nu vem lonis johen po kafdel. Am gustel miore nu palen! ane ruta! vem we patol'ag nu onine al hire skadaun ne üme takani kap ye graba omui.

– Z stado-noc trzeba się dogadać. Nie poruszać temat, jeśli oni nie poruszyć, a jeśli trzeba mówić to grzecznie wytłumaczyć. Łupieżcy uważać, żeby nie naruszać teren daleko nasz. Ktoś trzeba żeby znaczyć granica, tak jak smoki robić na Wolne Stada. Wyganiać, ale bez od-razu agresja.

Ja-starszy z nasze stado potrzeboje zioło, ale mamy ostatnio mało zioło, na pewno przez bestia, tak? Co proponować wy, żeby zrobić z bestija?
No i zioła starczy musi dostać, bo jest bardzo stary i mądry i na pewno potrzebny w stado?


Al mäseve valha um nu coten. Am yummo keo ne sparuse ro kunë satrëkime vem ne sparuse, lo yummo um sparuse vem om cace ladoien. "łupieżcy" skreblen, datai ne warke fare po miob kune. Sobi um datai nukran ruk, ye kane skadaun resam ane " zul mäsevë ". Sparuse keore datai mirk sewar, am wes od-razu utah.

" stron " al miobe mäseve hitasatu tagu, am kimani tamo smulb tagu, ane ruta oto moker, ye? de kakuse tesun teo, datai yaresam al moker?
u'um an tague " stron " gustel kasten, san üme motte stron an subere an ane ruta gusse po mäseve?
– Już naprawdę nie wiedziała czy dobrze wciela się w tą "wyimaginowaną" rolę. Czy miała to powiedzieć? Czy w ogóle reszta wie co robić? Nigdy nie grała w taką dziwną grę, może był tu ktoś bardziej doświadczony? Pomocy?

: 19 wrz 2021, 16:13
autor: Pocałunek Śmierci
Tym razem pamiętała, by od razu zwrócić uwagę na Kizię i poczekać, aż skończy tłumaczyć. A gdy przy okazji biała smoczyca wyraziła swoją opinię na temat tej gry... Nie wydawała się ona Tennamiqui skomplikowana, a raczej przepełniona szczegółami, które mogły umknąć w natłoku informacji. Na przykład o ich terenach pamiętała tylko tyle, że mają pełno wszystkiego – zwierzyny, ziół i drapieżników. A czy było tam coś jeszcze...? Miała nadzieję, że jeśli tak, to nie było to coś istotnego...
Ale Kizia też nie mówiła aż tak dobrze w ich języku, więc może to tylko kwestia języka? Gdyby rozumiała wszystko i jeszcze nie musiała tłumaczyć, na pewno byłoby łatwiej.
Ale tak też sobie poradzą!
Moment tłumaczenia wykorzystała by sobie trochę przemyśleć własne opinie. Mają dużo ziół... A teraz ich brakuje? Bo zdobywają za dużo ran, tak? Czyli ten drapieżnik naprawdę był problemem. A teraz był ranny... Mama Jelitko pewnie wykorzystałby okazję i się go pozbyła, racja? Tereny bezpieczniejsze, a przy okazji mają trochę więcej zapasów jedzenia. Podwójne korzyści!
Młoda, pokiwała łebkiem, na zgodę z Kizią, zerknęła czujnie na starszych członków stada i mając pewność, że żadne z nich nie wyrywa się teraz do wypowiedzi, sama wyraziła swoje przemyślenia;
– Zdobywcy mogą lobić patrole przy okazji wyplaw albo mozemy wysyłać Waltowników, bo w lazie czego lepiej walczą – wprawdzie po swoim wspólnym patrolu z ciocią pamiętała, że niebezpieczne sytuacje w czasie patroli zdarzały się jej rzadko... Ale może to było tylko takie jej szczęście? Albo może tutaj, w środku gry, będzie trochę inaczej? Różnie bywa! – Skolo bestia jest ranna, to można to wykorzystać – zaczęła, chociaż czegoś jej tu jeszcze brakowało do pełni wiadomości. Czym właściwie była ta bestia? Wydawała się być silniejsza od tych zwykle spotykanych, skoro stanowiła takie zagrożenie. Z drugiej strony nie otrzymali żadnych konkretów na jej temat i nie wiedziała czy po prostu ich nie posiadają, czy może Strażnik ich nie udzielił, uznając, że nie jest to ważne...? – Ale chyba musimy wiedzieć więcej o tej bestii...? Co to jest, ze jest takie niebezpieczne? Jak z tym walczyć? Albo nie walczyć, ale użyć pułapki? – wyraziła swoje wątpliwości na głos, zerkając na Proroka. Może warto spytać czy to naprawdę było przeoczenie?
A może jednak informacja padła, ale w natłoku innych, tej konkretnej nie wyłapała?

: 20 wrz 2021, 12:58
autor: Arachran
Arachran musiał naprawdę się wysilać, żeby coś zrozumieć. Przyszedł tutaj aby wyłaśnie wyłapywać nowe słowa, może czegoś nowego się nauczyć z umiejętności. Ale niestety to chyba był błąd, bo ... było tego za dużo. Nawet nie tyle co za dużo słów, bo z pomocą Kizi jakoś dadzą radę. Problemem było to, że temat i zadania jakie dla nich były... no nie oszukujmy się – Aerdie i inne młodziutkie smoki raczej nie poradzą sobie z takim tematem.
Arachran nerwowo przygryzał sobie język, zastanawiając się co tutaj zrobić. Nie zrozumiał wielu rzeczy jak m.in tego, że jak chce negocjacji czy rozmowy z innym stadem to musi podejść w konkretne miejsce. Pomyślał, pogłówkował, przeanalizował słowa Kizi i to co mówił Strażnik. Ostatecznie wzruszył ramionami skrzydeł i powiedział
– To dla mnie być zbyt trudna rzecz, my chyba za małe na takie myślenie. Ale... hmm... sojusz z pó-nołc? I z nimi sojusz i bierzemy razem połułdnie. Dać pónołc troche lasu i mieć sojusz z nimi. A ten dr-pieżinik to wtedy my razem z nimi go zaatakować
Szczerze to on był bardzo w tym pogubiony i nie wiedział co robić. Nigdy nie planował być przewodnikiem, przecież mdlał na widok krwi i w ogóle... i zrobił taką głupotę! Patrzył na Kaskadę, ona też wydawała się starsza i może coś zaproponuje?

: 20 wrz 2021, 13:09
autor: Babie Lato
Abella grzecznie czekała aż Stado Energii się trochę ogarnie, a ich przewodnik przyjdzie z nią porozmawiać. Jednak... nic się takiego nie stało. Czekała i czekała, a oni nawet nie wydawali się robić czegokolwiek. Miałcy. Słabi.
Abella zmrużyła niezadowolona ślepia.
Popełnili błąd.
Podeszła więc w stronę Stada Nocy i im pomachała łapą, oczekując porozmawiania z Przewodnikiem. Nie była pewna czy... mogła? Tam podejść, ale zawsze mogła powiedzieć Strażnikowi, że porozumiewa się mentalnie i nie przekracza żadnych granic.
Pomachała Nocnym łapką i uśmiechnęła się.

: 20 wrz 2021, 13:28
autor: Ścigająca Burzę
Szczerze mówiąc... pogubiła się w tym wszystkim. Strażnik przemawiał ciekawie, acz bardzo długo i Kaskada mimowolnie rozproszyła się w połowie jego słów. Sytuację utrudniało to, że miała do czynienia z obcymi jej smokami, choć bawiło ją, ze uzdrowicielem został ktoś inny, kto był teraz "przeciążony", jak to ujął Strażnik. Uśmiechnęła się krzywo.
Popieram. Powinniśmy wysłać zwiadowców, którzy zbiorą informację na temat bestii i ustalą czym dokładniej ona jest, jakie posiada umiejętności, jak wygląda i czego możemy się po niej spodziewać. Powinniśmy dogadać się z Nocą i dojść do porozumienia; to głupie, żebyśmy zginęli za stary konflikt, którego nikt już niemal nie pamięta. Natomiast na Łupieżców trzeba uważać. Musimy wzmocnić nasze granice i nie pozwolić, by Łupieżcy chociaż zerknęli w naszą stronę – przemówiła Burza. Jej opinie mniej więcej pokrywały się z tymi od Tenny, Arachrana i Mięciutkiej, co jednak powie reszta?