Strona 6 z 10
Zarośnięta Pieczara
: 27 lis 2023, 15:32
autor: Infamia Nieumarłych
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
- Czymże byłby dzień bez problemów? Wolała już usłyszeć o kolejnym ataku łowców, niż o durnej awanturze personalnej między smokami. Z dnia na dzień miała coraz mniej cierpliwości i empatii do istot rzekomo rozumnych.
Przekaz od Maku był obrzydliwie jak dla niej długi, i zapewne nie zapamiętała każdego szczegółu – do cholery jasnej, owszem, pamięć miała aż zbyt dobrą, ale bez przesady. Jej mocną stroną było rozpamiętywanie tego, co miało miejsce pięćset księżyców wcześniej, a nie zapamiętywanie długich monologów po odsłuchaniu ich tylko jeden raz.
Wylądowała z szumem skrzydeł pośród zebranych, wypuszczając obłoki pary z nozdrzy. Pośród typowej bieli tańczyło kilka ciemnych smug, które jednak ulotnił się równie szybko, co pojawiły.
– Nie mam ostatnimi czasy cierpliwości do pseudowyrafinowanego pieprzenia. – zaczęła bezpardonowo, wodząc wzrokiem po pisklęciu. Oh, od razu widać było, czyja to latorośl.
Miała dosyć Hrasvelga i czegokolwiek, co od niego wyszło. Wszystkiego, co było z nim powiązane.
– Pisklę należy do Mgieł. – czego cholernie żałuję. – Będzie więc w Mgłach wychowywane, a nie na terenach wspólnych, przerzucane między jednym smokiem a drugim niczym kapusta. Co więcej, Zmierzch, ty w ogóle nie będziesz uczestniczyć w jego wychowywaniu. Masz zakaz zbliżania się do młodego, nim nie osiągnie dwunastego księżyca życia, bo wtedy zaczynają się rozwijać jakkolwiek sensowne procesy myślowe. Feeryczna, z racji twojego piastuńskiego położenia i kompetencji przekazuję młodego pod twoje łapy. – zniżyła nieco głos, wysuwając szyję bliżej ucha piastunki. – Upewnij się, że nie wyjdzie z niego nic zbliżonego do jego ojca, hmm?
Spojrzała na Gheinę. Jasne, że wolałaby wrzucić młode do Słońca i zapomnieć o jego istnieniu, ale Słońce miało zbyt delikatne podejście. Jeżeli młodzik zacznie coś niszczyć, po prostu zamierzała go wyeliminować, a nie czekać na dodatkowe problemy, jak to było w przypadku Kwiatu.
Biały Mak, Przeświadczenie Dobrobytu, Ostra Jazda, Duszenie Cierni, Dziedzic Nieba, Yngwe.
Zarośnięta Pieczara
: 27 lis 2023, 21:09
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Wieczne krzyki, podniesione głosy pełne oskarżeń, wyrzutów i nieprzyjemnych dla uszu. Nie chciałem tu być... Czułem tę obławę na siebie, atak na Trelcia i Zaranną. Źle mi było, jak smoczyca, pachnąca podobnie do mnie tak krzyczała na mamcie. Nie umiałem tego wytrzymać. Zeskoczyłem z papcia. Ruszyłem do mamci, którą przytuliłem, otulając swoimi łapkami j jej łapkę. Szlochałem cicho, nie chcąc jej stracić. Groźnym, zapłakanym wzrokiem spojrzałem na swoją siostrę. Czemu tak krzyczała... Położyłem po sobie uszy, mocniej wtuliłem się w łapkę. Spojrzałem na beżową samicę:
– Cemu musom tak krzycec? – otarłem się lekko szują o tuloną łapkę
....W tym momencie wbiła samica. Groźna poirytowana, jakby chciała wszystko obrócić w marny pył. Momentalnie poczułem do niej olbrzymią niechęć. Nie wiem skąd, ale coś mi mówiło, że jest groźna. Rozłożyłem pierzasty kapturek i zasyczałem na nią groźnie. Niczym kot, broniący swego kawałka skóry i pożywienia. W nadziei, że coś to zmieni...
....Niestety ta stara wiedźma ma tutaj ostatnie słowo. Co mogłem jej zrobić? Napluć? Jeszcze sporo wody upłynie, nim będę mógł stawić jej jakkolwiek czoła. Rozumiałem zbyt dobrze ten werdykt... Nie będę mógł zobaczyć się z nią przez tyle czasu... Spojrzałem na nią z bolącym wzrokiem. Pełnym miłości.
– Mamo... – przytuliłem się mocniej ponownie. Nie chcę by zapomniała o mnie. Złapałem w łapę jedną z lotek kapturka. Wyrwałem ją. Nie ważne ze to bolało, chciałem, by miała coś mojego. By mógł być przy niej... Wyciągnąłem łapkę z tym wypłowiałym, lazurytowym piórem, ku niej – Gwiazdecko... – wyszeptałem. Miałem takie dziwne deja vu. Ponownie to mówię. Tylko gdzie, tylko kiedy... patrzyłem na nią wzrokiem pełnym bezgranicznej miłości. Wzrokiem, tych czterech oczu, w jej złoto różowe. Chciałem być przy niej jeszcze chwilę, zostać na zawsze. Nie chcę być zabierany od niej. Od mojej mamy... – Pseplasam... – wyjąkałem, starając się nie poryczeć, bardziej niż jestem. Moja godność i tak mocniej ucierpieć nie może...
Zaranna Łuska i reszta towarzystwa, sporo tutaj was
Zarośnięta Pieczara
: 27 lis 2023, 21:42
autor: Niesmak Poranka
Z oczami pełnym smutku wysiliła się na uśmiech choć w głębi serca rozdzierał ją ból. Po raz ostatni na ten moment przytuliła piskle i polizała po pyszczku okazując mu pełnie matczynej miłości.
-Tak będzie lepiej Yngwe. Mnie nie chcą słuchać, a nie chce by stała ci się krzywda. To wszystko jest winą moją. Prosze nie obwiniaj się i rośni jak najszybciej.
Powiedziała czule poprawiając piórka gdy ten wyrwał sobie jedno. Zabolało ja to tak samo jak pisklę jednak przyjęła piórko gdyż wiedziała że ten gest jest ważny dla pisklęcia. Zamrugała kilkukrotnie słysząc szept jednak uświadomiła sobie że może być to wynikiem nazywania jej w ten sposób przez Dobrobyt.
-Idź malutki im szybciej wyruszysz tym szybciej zleci ten czas.
Powiedziała do tulącego się malucha delikatnie pchając go do wymienionego smoka gdzie spojrzała na Infamie.
-Szkoda, że nikt nie chce ze mną nawet słowa zamienić bym wyjaśniła swój punkt widzenia... Było wszystko wyjaśnione, a przynajmniej tak mi się wydawało...Jednak bardzo się myliłam... Dziękuje Dziedzicu Nieba za pisklęcia powiedziałeś mi coś czego wtedy nie rozumiałam teraz już wiem co miałeś na myśli. Tato dziękuję za to jak mnie wychowałeś nie zarzucaj sobie nic bo to było wszystko moją winą i nikogo więcej. Ostra dziękuje ci za cały poświęcony mi czas. Mak...Tobie dziękuję za pokazanie mi żeby się nie spoufalać z innymi by nie dostać ostrza w plecy. Dobrobycie...Tobie dziękuję za troskę, dobro jakie okazałeś i pomoc w wychowaniu pisklęcia przez co będzie umiał sobie poradzić w dalszym życiu. Chcę też was przeprosić za całą sytuacje gdyż miałam zamydlone oczy tym że będzie inaczej.
Mówiąc to patrzyła na ogół po czym każdego z osobna gdzie czekała cierpliwie aż wszyscy się rozejdą po czym ułożyła się na legowisku ze skór.
Zarośnięta Pieczara
: 28 lis 2023, 20:59
autor: Biały Mak
Zdrada Zmierzchu była jednym ciosem, ale słowa Mahvran... drugim. Jednak Yngwe miał być już bezpieczny. Czy było warto poświęcić miłość za potomka szaleńca? A może to dzięki Yngwe Erkal dowiedziała się, że była tylko zabawką w łapach Zmierzchu? Nie ufała Gheinie. Nie była w stanie tego przetrawić. Właściwie to straciła dwa razy coś cennego. Przez swoją miłość i przez Ucieleśnienie Kodeksu. Ale Mahvran... musiała mieć rację. A może nie...? Yngwe nie był sierotą. Miał ją... Miał...
Odwróciła się gwałtownie, minęła Przywódczynię i odleciała w stronę groty. Miała zamiar wyrwać sobie kolejne kryształy.
z/t
Zarośnięta Pieczara
: 04 gru 2023, 4:12
autor: Sięgający do Nieba
– Nie dasz, dopóki ja tutaj jestem – zakomunikował spokojnie piastunce, spoglądając na nią krótko, acz bez większego zainteresowania. Smoczyca wyraźnie nie radziła sobie w czymś tak prostym jak rozmowa i zamierzała sprowadzić sytuację do zwyczajnego klepania się po ryjach. W gruncie rzeczy nie powinien się temu dziwić.
Hermes wysłuchał decyzji Mahvran, która też wydawała mu się całkiem oczywista. Stara wiedźma miała coraz mniej cierpliwości czemu się nie dziwił. Rodzina Hrasvelga z ich wszystkich wysysała ostatnie siły, a szalony wariat nawet po swojej śmierci wbijał im igły pod ogony. Na szczęście sprawa została szybko załatwiona i uzdrowiciel, śladem Erkal, zamierzał już odejść, gdy jednak usłyszał słowa Zmierzch. Zatrzymał się z uniesioną łapą i spojrzał na nią.
Co on jej mówił za pisklęcia? Coś o intuicji? Za nic nie potrafił sobie przypomnieć, lecz dzielnie udawał, że wie o co chodzi i pokiwał jej głową.
– Reputacja jest czymś, co można odzyskać. Zastanów się nad sobą, przemyśl całą sytuację od początku do końca, skonfrontuj się z tym, co zrobiłaś źle. Być może dojdziesz do właściwych wniosków, które wyprowadzą Cię na prostą. Wciąż jesteś młoda, masz dużo czasu – powiedział do jasnołuskiej wyverny. Sytuacja, w której wszyscy się znaleźli nie miała idealnych rozwiązań (ani nawet dobrych), lecz Mahvran nie zatłukła problematycznych jednostek na miejscu, co można uznać za spory sukces, który reszta powinna wziąć sobie do serca.
Nie mając nic więcej do przekazania odwrócił się, wyszedł na wolną przestrzeń, rozłożył skrzydła i poleciał w kierunku terenów Mgieł. O Slonecznym samcu chyba zapomniał, ale nie grał on większej roli w tych wydarzeniach i nie odzywał się, dlatego też uzdrowiciel nie zaczepiał go w żaden sposób.
Zaranna Łuska Urna Cieni Yngwe Duszenie Cierni Ostra Jazda Przeświadczenie Dobrobytu
Zarośnięta Pieczara
: 04 gru 2023, 16:40
autor: Ostra Jazda
- Nic sobie z przytyku do niej nie zrobiła bo jeżeli Mak by się nie uspokoiła, mogliby tu na spokojnie rozpętać małą bitwę. Co jak co ale ich Uzdrowicielka była kawałem rozhisteryzowanej baby z którą Gheinie nie chciało się w żaden sposób użerać, polecenie o opiece też trochę dlatego ją martwiło. Zignorowała zatem Horusa i skupiła się na pozostałych. Mahvran kazała to też skinęła jej łbem a na szept odpowiedziała jedynie "postaram się" – bo możliwe że w młodym już teraz zaszły jakieś nieodwracalne zmiany.
Nie zamierzała jednak go od tak skreślać.
Gdy zostali już w totalnie małym gronie, położyła się i przybliżyła do niego i Zmierzch.
– Posłuchaj, byłam kiedyś na Twoim miejscu, wiesz? – zagaiła go – Mieszkałam z mamą w takim duuużym miejscu pod ziemią. Było tam bardzo dużo smoków, codziennie ktoś brał mnie na wycieczki, oglądałam też samą mamę jak walczy, dawali mi smakołyki i w ogóle, niektóre smoczyce stamtąd często brały mnie na grzbiet i szły latać nad wielkimi klifami nieopodal. A w nocy przychodziła mama, która śpiewała mi różne piosenki i opowiadała wiele, wiele historii – za każdym razem gdy Gheina wracała do tak wczesnego dzieciństwa, czasami zastanawiała się jakby to było gdyby tam została. Nie spędziła reszty dzieciństwa na Wolnych, nie miała styczności z ich zasadami i smokami tutaj – Którejś nocy jednak mama powiedziała że nie mogę z nią zostać. Że to nie miejsce dla mnie i będzie mnie musiała oddać do taty. Nie znałam go, nawet nie wiedziała m na ten moment że istnieje. Mama zaprowadziła mnie pod takie wielkie drzewo i kazała kryć się gdyby szli ludzie czy jakieś drapieżniki na drzewie. Opisała dokładnie jak wygląda Tata i że tylko z takim smokiem mam iść. I Tata po mnie przyszedł – zaśmiała się – Następnym razem widziałam mamę dopiero jak skończyłam dwadzieścia księżyców. Ty ze Zmierzch zobaczysz się wcześniej. I potem możliwe że dalej będziecie mogli się widzieć bez ograniczeń. A u nas nie jest źle, mamy mały zwierzyniec w grocie – puściła małemu oczko. Nie zamierzała go siłą odciągać od Zmierzch bo i tak za dużo już było tu wrzeszczenia i innych ekscesów.
Yngwe
Zarośnięta Pieczara
: 07 gru 2023, 17:23
autor: Udany Połów
Nie mówił. Bo co miał mówić? Pojmował przecież sytuację. Znał swoją pozycję w tutejszym gronie i że nic co powie doń nie przemówi, a rusz narobi kłopotów. Podszedł, idąc za Yngwe, do Zarannej. Ustał przy niej. Pochylił się do pisklęcia. Zmierzył mu futro na karku językiem.
– Yngwe. A my... Zobaczymy się jeszcze, dobrze? – powiedział łagodnie do niego. Zaadał mu w ślepia, choć kątem oka obserwował piastunke Mgieł. Gdzieś w trakcie położył ogon na przedniej łapie Zarannej.
Zaranna Łuska @Yngwe i nie wiem kogo jeszcze
Zarośnięta Pieczara
: 09 gru 2023, 0:33
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Ta sytuacja... Mnie mocno przerastała. Krzyczeli, chcieli mnie oderwać tego całego mego małego szczęścia. Chciałem tutaj być. Zostać wśród nich. Niestety, mój los został przez tę starą, zniedołężniałą raszplę, przypieczętowany. Smutno patrzyłem na swoją mamcię. Widziałem w jej oczach ból, nie większy niż mój. Byłe rad, ze coś po mnie ma. Wspiąłem się, by polizać ją w nos, jak i samego Trelcia. Kochałem ich. Chciałem być z nimi... Niestety ta fioletowa nieznajoma, chce mnie zabrać. Wręcz musi... Westchnąłem cicho. Poczłapałem w kąt legowiska, do starej torby po pewnym uzdrowicielu o chaosie w duszy. Nie musiałem w niej grzebać. Najcenniejszy przedmiot był na wierzchu. Cylinder z czarnej, wyprawionej skóry. Ze smoczą czarną lotką, kaczymi pióra i kilkoma piaskowymi łuskami wszytymi przy piórach. Delikatnie złapałem go w pyszczek. Wróciłem do Ostrej. Artefakt delikatnie upadł na ziemie.
– Ja...jak chces mnie blac, to chce na łapki. – wyjąkałem z wyraźnym smutkiem w głosie. Chciałem mieć to za sobą. Bolało mnie to. Może potem będzie lepiej... Oby ten czas szybko miną...
....Wyniesiono mnie z tego miejsca. Nie upuściłem cennego skarbu. Nawet nie wiem, czemu go zabrałem. Czułem, że muszę go mieć przy sobie... Nie mogę zgubić... Coś znaczył... Tak też oto przybyłem do mgieł. Do obcej groty i obcej rodziny...
//ZT
Sięgający Nieba Urna Cieni Ostra Jazda Zaranna Łuska Przeświadczenie Dobrobytu Duszenie Cierni
Zarośnięta Pieczara
: 14 sty 2024, 9:52
autor: Nocne Niebo
Trochę zmęczona całodziennym marszem, zaczęła szukać odpowiednio przytulnego schronienia przed zimnyn wiatrem i sypiącego z nieba śniegiem. Trafiła na całkiem obiecującą pieczarę w środku lasu. Było tu dość dużo miejsca na zorganizowanie sobie nawet stałego domu. Samica weszła pod skalę i ostrzelała się z nagromadzonego na gęstym futrze śniegu. Cześć oczywiście została na niej pod postacią zbrylonych białych sopelków, które usiadłwszy zaczęła odczepiać z futra niczym rzepy po wpadnięciu w jakieś chaszcze. Z racji tego, że miała tak długie ciało wspomogła się częściowo magią, tworząc jaskrawo-błękitne palenisko które otoczyła ciałem kładąc się na brzuchu by część sopli odparowała od promieniującego ciepła.
Nieugięty Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 14 sty 2024, 18:03
autor: Płatki na Wietrze
Uh, czemu tak się na to denerwuje? Czemu uwielbia tak siebie denerwować? Znowu coś mu nie wyszło…
Chlup.
Dobra, spróbuje od nowa. Odrzucił kawałek drewna na niewielką stertę obok i sięgnął po kolejny… Chwila, kiedy zrobiło się tak późno?
Uh, dopiero do niego dotarło ile czasu tu przesiedział i jak bardzo go to pochłonęło. Zaczęło się powoli ściemniać, a i też zapowiadało się na śnieżycę. Spojrzał w niebo. Uh, nie będzie nawet próbował latać w takich warunkach. Poczeka sobie, aż się rozpogodzi i wtedy doleci do siebie. A w międzyczasie… Poszuka może jakiegoś schronienia na ten czas. Najwyżej spędzi noc poza grotą, czasem tak robił jak był młodszy, więc nic złego nie powinno się stać...
Zabrał się więc znad tego strumyczka, przy którym postanowił poćwiczyć rzeźbienie w drewnie. Odkrył niedawno, że rzucanie kamieniami do wody skutecznie pomaga rozładowywać mu emocje, więc jest to idealne miejsce, na stawianie pierwszych kroków w... Czymkolwiek w zasadzie. Bo łatwo o frustrację, kiedy uczy się nowej rzeczy...
Chwilkę mu zajęło, zanim znalazł coś, gdzie mógłby się skryć. Co prawda to niebieskie światło było jednocześnie zachęcające, jak i… Uh, przecież nie ma tu żadnych drapieżników. A i też nie spotkał przecież żadnego nieprzyjaznego smoka… Więc czego mógłby się obawiać? Po prostu, może najpierw niech podejdzie i wybada teren, o!
Wszedł więc do jaskini, rozglądając się, aż nie trafił wzrokiem na… Samicę przy ogniu! Zawiesił na niej spojrzenie na nieco dłużej niż by chciał, zanim w ogóle się odezwał.
– Um, cześć – zaczął niepewnie – ym, mógłbym może przeczekać tu śnieżycę? – Zapytał nieśmiało. Uh, nie był pewien, czy zaczynanie rozmowy od takiej prośby to dobry pomysł, ale… No jak inaczej mógłby to zrobić?
Fabia
Zarośnięta Pieczara
: 14 sty 2024, 20:04
autor: Nocne Niebo
Ogień tańczył wesoło pośrodku pętli z wydłużonego ciała smoczycy odbijając się od kropel wody ściekających po ciemnym futrze i tworząc na sklepieniu pieczary iluzję rozgwieżdżonego nieba. Małe konstelacje kołysały się w rytm jej oddechu, który zdążył już spowolnić swój bieg odkąd zmęczenie wzięło górę i popchało ją w kierunku sennej krainy.
Choć była w lekkim letargu nie umknęły jej odgłosy kroków dobiegających ze strony wejścia do jaskini. Były coraz bliżej, ale o dziwo wcale się nie przestraszyła tego niespodziewanego gościa. Uniosła głowę, której ciemny zarys z błękitną poświatą wpierw skierował się w jego stronę, a potem odwrócił w przeciwną stronę, aby jakby wzrokiem nakazać błękitnemu płomykowi unieść się nad głowę nieznajomej i przelecieć w powietrzu w kierunku szukającego schronienia Kairaki i opaść na ziemię dokładnie w połowie odległości między nimi.
Wtedy mógł dostrzec szczegóły jej wyglądu i choć nie nosił jakiś szczególnych cech, a właściwie wręcz mógł odrzucać swą zwykłością, to na pewnością nie łatwo było nie zapamiętać tego złotego błysku w oczach. Na pysk samicy wstąpił miły uśmiech.
– A ja już się bałam, że trafiłam na totalne pustkowie. – Dyskretnie zbadała go wzrokiem, kiedy został podświetlony przez błękitne światło. – Każdy gość jest tu mile widziany, szczególnie, że na zewnątrz jak widzę szaleje śnieżyca. – Trudno było nie zauważyć tej pokrywy śnieżnej z którą się tu wprosił jej niezapowiedziany gość.
Nieugięty Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 16 sty 2024, 18:59
autor: Płatki na Wietrze
Oh, zaskoczył się, kiedy ten ogień powędrował w jego stronę. No cóż, przynajmniej mógł wszystko lepiej widzieć… Podobnie jak i samica. Najbardziej charakterystyczne cechy? Również złote oczy, czerwona grzywa, z czego też grzywka opadająca mu na czoło i białe zdobienia na ciemnym pysku. No i trochę szarych cętek na jego jasnoszarym, niemal białym futrze na ciele. Zresztą, samo futro nieco powiększało samca optycznie.
Kairaki otrzepał się ze śniegu u wejścia, żeby nie nabrudzić za bardzo w grocie oraz, żeby nanieść śniegu do środka, czy nie obsypać nim samicy.
Zostawił swoje rzeczy u wejścia, tak, żeby jego rozmówczyni za bardzo ich nie widziała. Nie chciał, żeby ktoś obcy widział jego próby rzeźbienia… Chociaż, na pewno można było usłyszeć jakiś rumor, kiedy kładł swoje nieudane, drewniane statuetki przy wejściu. Następnie ruszył trochę głębiej, bliżej ognia.
– Dziękuję – powiedział jeszcze, jak tak pochodził. Hm, nie wyczuwał od niej za bardzo jakiegokolwiek Stada… Początkowo myślał, że tak jak on, została uziemiona przez śnieżycę, albo po prostu chciała pobyć sama. On zresztą czasami czuł taką potrzebę… – Mhm, zaczęło padać już chwilę temu, wolałem nie ryzykować lotu – dodał jeszcze, jakby potwierdzając słowa smoczycy. – Um, dobrze czuję, że nie należysz do żadnego ze Stad? – Zagadnął w końcu. Liczył trochę, że nie i że będzie mógł wypytać ją trochę o jej kulturę i jej rodzinne strony. Przynajmniej szybciej minie mu czas.
Fabia
Zarośnięta Pieczara
: 16 sty 2024, 23:00
autor: Nocne Niebo
Była zadowolona, że czerwonogrzywy umiał się zachować i nie chlapał śniegiem w jej stronę kiedy się otrzepywał. Dopiero co sama wyschła i wyplątała z futra resztki lodowych sopelków. Z tego co widziała na futrze Nieugiętego już parę kryształków zdążyło się zadomowić i to tylko potwierdziło obawy samca w materii latania w śnieżycy.
Przyglądała mu się chwilę, jak ciekawsko, ale chyba trochę dyskretnie węszył jej zapach poruszając nozdrzami. Rozumiała ten odruch i ciekawa była co sobie teraz o niej myślał, skoro pachniała... po prostu sobą. Zero zapachów bagien, popiołu, czy słonej wody. Z racji tego, że wszystko było pokryte warstwą czystego śniegu, trudno było się czymś pobrudzić.
Wreszcie przerwała ciszę i odpowiedziała na jego pytanie.
– Masz nosa do takich spraw. Rzeczywiście jeszcze nie zdążyłam przystąpić do żadnej grupy. Mogę wiedzieć, czy ty należysz do jakiejś? – Poruszyła swoim noskiem raz po raz, ale chyba słabo jeszcze rozróżniała te stadne wonie. – Jestem Fabia, a jak ty się nazywasz? – Lekko przekrzywiła głowę.
Nieugięty Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 18 sty 2024, 21:46
autor: Płatki na Wietrze
Uh, nie do końca wiedział, jak zareagować na ten komplement. Posłał jej delikatny uśmiech. Uh, to chyba dostateczna odpowiedź...
Zanim odpowiedział, nieznacznie wykrzywił usta, kiedy padło pytanie o imię. Znowu o tym zapomniał. Standard. Powoli przestawał się tym już przejmować… Najważniejsze, że może się jej przedstawić jak tylko ma ochotę. Czyli nie musi używać tego adepckiego imienia.
– Kairaki – odpowiedział samicy, podchodząc do niej i siadając w pewnej odległości. – Um, tak, należę do stada Ziemi... Właściwie to, każdy wykluty tutaj smok należy do któregoś ze Stad... – odpowiedział, chociaż nie była to dla niego jakoś najbardziej interesująca rzecz. Najwyżej samica jeszcze go dopyta o inne kwestie. – Um, a jak jest z Tobą? Skąd pochodzisz? – O, to była zdecydowanie ciekawsza rzecz! W końcu skoro nie należy do żadnego ze Stad, a nie jest małym pisklęciem, to najwyraźniej pochodzi z zewnątrz! Może nawet jakiejś ciekawej kultury, jak chociażby Topola!
Fabia
Zarośnięta Pieczara
: 20 sty 2024, 8:22
autor: Nocne Niebo
Nie zwróciła uwagi na chwilowy grymas, który wywołał jej pytanie. W pieczarze brakowało dostatecznej ilości światła żeby wychwyciła takie szczegóły, ale gdyby to zobaczyła z pewnością by zapytała czemu tak zareagował. Poruszyła czubkiem ogona słuchając jego krótkiego wyjaśnienia i troszkę się zawiodła, gdyż tak jak on , chciała trochę lepiej poznać swojego rozmówcę. Natomiast nie była pewna, czy specjalnie zmienił front i czy naprawdę chciał słuchac jej życiorysu. Przeczesała pałacami prawej łapy futro na lewym nadgarstku.
– Trudno dokładnie tak określić skąd, ponieważ od zawsze podróżuję. Jeszcze nigdzie nie zagrzałam miejsca na dłużej niż parę księżyców. Do tego miejsca trafiłam z południa i chyba najprościej ten kierunek nazwać moim pochodzeniem. Raz przyłączyłam się do stada daleko stąd, ale tam nie pasowałam i mnie wygoniono – uśmiechnęła się krzywo. Lepiej było przemilczeć szczegóły. Podniosła wzrok na samca i uśmiechnęła się szerzej, a potem przeciągnęła się wyciągając przednie łapy przed siebie aż wydała z siebie stęknięcie przymrużając oczy. – Życie w stadzie nie jest dla wszystkich. A ty nie myślałeś, żeby wyruszyć w nieznane i żyć wolnym od zobowiązań? – Znowu popatrzyła na niego.
Nieugięty Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 22 sty 2024, 2:04
autor: Płatki na Wietrze
Oh, dużo zwiedziła! I jeszcze była chwilę w jakimś stadzie! Na pewno musiała niejedno widzieć lub słyszeć! Zwłaszcza, że on w miarę szybko poza Terenami spotkał coś ciekawego. Chociaż, teraz zaczęło go ciekawić czy jest tutaj tylko na tę jedną noc, czy może zatrzyma się na dłużej. Ciekawe dlaczego ją wyrzucono…
Zaś co do jej pytania… Oczywiście że chciał! Tylko dawno temu, kiedy był jeszcze za młody by łatwo poradzić sobie poza terenami Stada, czy tam nawet obozu. Było to oczywiście świeżo po tamtej sytuacji z Kokoro…
Widać było po jego minie, że to pytanie… Jakoś go uderzyło. Ciężko tylko stwierdzić, w jakim sensie, ale na pewno na to zareagował. Może odwrócił na chwile wzrok, jakby w zamyśleniu, z powodu tych przykrych wspomnień, które na chwilę mu się przypomniały.
– Um… Kiedyś tak, aleee, uh… Już mi przeszło – powiedział, wracając spojrzeniem na rozmówczynię. Owszem, od jakiegoś czasu w końcu zaczęło mu się tutaj cokolwiek podobać. Poznał chociażby Yamiego czy Ikkę. Nyan i Czereda, pomimo zapadania w sen również są miłym towarzystwem. No i oczywiście są jeszcze Świst i Alzali! Kokoro teraz wraca tylko czasami, kiedy jest wspominana, a i tak nie z taką mocą, co wcześniej. – Teraz, um, tylko od czasu do czasu wybiorę się z kimś na dłuższą podróż, ale… Um, głównie żeby pozwiedzać nowe tereny i poznać jakieś kultury – Tak, głównie ciekawość gnała go poza Tereny, które w miarę dobrze zdążył już poznać. Ale to i tak tylko tymczasowo. – Mogłabyś coś o tym stadzie opowiedzieć? – Oh, inne stado smoków?
Fabia
Zarośnięta Pieczara
: 26 sty 2024, 23:28
autor: Nocne Niebo
Przyglądając się mu w rozkołysanym błękitnym świetle odniosła wrażenie, że jego mina lekko się zmieniła, kiedy wypaliła ze swoim pytaniem. Nie odgrywała od niego wzroku analizując tą zmianę chcąc wyczytać jakie mu teraz towarzyszyły emocje. Czy było to coś pozytywnego, czy może wręcz na odwrót? Podświadomie czuła, że raczej w to drugie niestety.
Jej oczy błysnęły jak dwa kawałki cytrynu, kiedy wyprostowała dumną szyję i zadarła głowę.
– Może kiedyś wybierzemy się razem? Razem jest weselej i bezpieczniej. Mam taki plan żeby nauczyć się ludzkiego dialektu i może zaprzyjaźnić się z tą rasą. Od zawsze bałam się do nich zbliżyć, ale wydają się bardziej strachliwi ode mnie. – Wygięła wargi w niepewnym uśmiechu. Z jednej strony chciała przełamać swój strach, a z drugiej – nie wiedziała jak to zrobić.
Ale Nieugięty zainteresował się czymś za czym trochę tęskniła, a przynajmniej miło wspominała. Popatrzyła na płomień, który zachwiał się i przygasł na sekundę, aby natychmiast wrócić do pierwotnej wielkości.
– To było dosyć duże stado. Bardzo zróżnicowane. Było tam ponad 30 smoków, nie licząc piskląt. Tych drugich było drugie tyle. Stadu przewodziła srebrna wywerna o imieniu Gardiella. Smoki tam miały określone role. Byli łowcy, odkrywcy, posłańcy, piastuni i wojownicy. Role przydzielała im przywódczyni i niewiele miało się do gadania jeśli komuś się coś nie spodobało. To stado zajmowało dość spory kawałek kontynentu i nie miało żadnych wrogów. Kiedy ja przyłączyłam się do nich miałam zaledwie 16 księżyców. Byłam na początku tylko odkrywcą, ale szybko awansowałam na posłańca. – Uśmiechnęła się do siebie pod nosem spuściła łeb i popatrzyła na swoje łapy. Wciąż gdy to wspominała rumieniła się pod futerkiem na policzkach.
Nieugięty Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 27 sty 2024, 12:20
autor: Płatki na Wietrze
Oh, nieco go ta propozycja zainteresowała, zwłaszcza w stosunku do ludzi. Sam kojarzył, że smoki mają do nich stosunek… Neutralny, jeśli nie wrogi. No i też sam jakoś szczególnie nie interesował się tą rasą, ale może to ze względu na obecną sytuację i fakt, że już o nich słyszał, w porównaniu do innych ras, które dopiero co spotka i pozna. No i póki co wybierał się na wyprawy raczej ze znanymi mu smokami…
– Um – chwila wahania – możemy, tylko przed tym chciałbym pójść do Świątyni po błogosławieństwo – uh, na chwilę się zaciął, jakby zdając sobie z czegoś sprawę – um, to znaczy, w zamian za dary Bogini zapewnia bezpieczeństwo podczas podróży poza te tereny – tak, bezpieczeństwo, coś na czym mu mocno zależało.
Zaś co do następnej części… Kairaki ożywił się, słuchając jej opowieści z zainteresowaniem – wszak mowa tu o nowej kulturze! I to jeszcze smoczej! Część z tych haseł i ról świtała mu we łbie, w końcu tutaj było podobnie, ale część rzeczy… Nieco go zaintrygowała! Uh, a pomysł żeby przywódca zmuszał kogoś do pełnienia określonej roli... Cieszył się, że w Ziemi tak nie było.
– O, łowców, piastunów i wojowników mamy także tutaj, ale, um, pierwsze słyszę o odkrywcach czy posłańcach… – Przyznał i było coś jeszcze. Tak trochę czuł lekki podziw wobec Fabii? Dołączyła w wieku 16 księżycy i szybko tam awansowała, podczas gdy on… Dalej był adeptem. Uh… – Czym się musiałaś wtedy zajmować? – Albo olał, albo nie zauważył, albo nie przeszkadzała mu pauza i ruch smoczycy. Sam często różnie reagował na słowa swoje, rozmówcy, albo na jakieś wspomnienia.
Fabia
Zarośnięta Pieczara
: 27 sty 2024, 22:17
autor: Nocne Niebo
Uśmiechnęła się do niego po tej jego miłej reakcji. Nie sądziła, że zgodziłby się z nią wyruszyć na wyprawę do dwunogów. To byłoby ekscytujące przeżycie! Aż nie mogła powstrzymać drgania czubka ogona z tej radości. Gdyby nie śnieżyca i ciemna noc na zewnątrz, to zgodziłaby się wyruszyć już teraz. Co tam "zgodziłaby się"... Sama by go wyciągnęła!
Ale samiec skutecznie ją podniecił tą wizją wspólnej przygody. Tylko, że zaskoczył ją tymi darami dla bóstw.
– To świetny pomysł! A jak sądzisz, co by im się spodobało? Mogę spleść im jakiś wianuszek, albo zrobić figurkę? – Zapytała. Chciałaby zrobić coś wyjątkowego, a w głowie miała już wiele kreatywnych pomysłów. Podniosła przednią łapę i podrapała się po podbródku w zastanowieniu. Zawiesiła wzrok na jakimś nieokreślonym punkcie na suficie. Przez kilka uderzeń serca milczała dumając nad najodpowiedniejszym darem dla bogów, aż samiec zagadał do niej w sprawie przeszłości.
Zatrzymała pazurki zawieszone w powietrzu tuż przy brodzie, a potem popatrzyła na Kairakiego. Przypatrywała mu się przez kilka sekund jakby wnikliwej.
– Pytasz czym się zajmują posłańcy, czy czym ja się zajmowałam? – Uśmiechnęła się. – Posłańcy są pośredniczą w przekazywaniu wiadomości między smokami wyższymi hierarchią, a tymi niższymi, czyli głównie między przywódcą, a jego stadem i w drugą stronę. Są strażnikami tajemnic i czasami świadkami na zebraniach wyższych szczebli władzy. – Zrobiła krótką pauzę, potem dodała: – Ja się zajmowałam głównie wygrzewaniem leża Gardielli lub ewentualnie zanoszeniem jej partnerowi z innego stada czułych pozdrowień. – Mlasnęła. Przeciągnęła się na kamiennej podłodze i wstała do siadu. Popatrzyła na samca ciekawa, czy zrozumiał czym w istocie się w tym czasie zajmowała.
Nieugięty Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 28 sty 2024, 0:49
autor: Płatki na Wietrze
Ohhh, zainteresowało go wspomnienie o figurce! Umie je robić? Ciekawe jak dobrze… Obejrzał się na wejście, gdzie zostawił swoje próby... Oraz swojego modela, na którym się wzorował. Może niepotrzebnie to przed nią ukrył, albo się wstydził? Uh, nie, może by go wyśmiała? Stwierdziłaby, że robi lepsze? Uh, lepiej nie sprawdzać i nie kusić losu, dopóki nie pozna jej lepiej...
Natomiast co do jej odpowiedzi… Oh, nie spodziewał się czegoś takiego! Taki koncept hierarchii wydawał mu się… Dziwnie abstrakcyjny? To znaczy, tutaj też są przywódcy i zastępcy, ale… Pasterz przecież poszedł z nim i Świstem do Vlada, jak gdyby nigdy nic. Osobiście organizuje Ceremonie, nadaje rangi… I wszyscy wydają się być, tak trochę jakby… Na równi? No, ta kultura Fabii brzmiała ciekawie. Podobnie jak i wspomnienie o jeszcze innym Stadzie!
Przekrzywił tylko łeb trochę zaciekawiony jej nagłym siadem. Chociaż, on sam siedział cały czas... Dobra, mniejsza o to. Do pełni szczęścia brakowało mu jeszcze jednej informacji…
– A Odkrywcy, o których wspominałaś? – Dodał jeszcze i przypomniał sobie o fogurce – oraz, um, figurka? Y, rzeźbisz w drewnie? – Zapytał, z leciutką nadzieją w głosie. Tak, kompletnie niczego się nie domyślił, nawet jeśli grzanie łoża brzmiało dla samca… Dziwnie. Ale nie chciał oceniać, ani nic takiego… – A, um, Sennah, w sensie, Bogini od błogosławieństw, przyjmuje... Różne rzeczy. Uh, kamienie, mięso, nakrycia łba, herbatę, więc wianek czy figurka nie brzmią źle. A ludzie... Um, nie wiem... – Nie wiedział w końcu kim byli "Oni" którym mogłaby chcieć robić rzeczy. Mogła to być Sennah, albo ludzie, których mogłaby chcieć odwiedzić.
Fabia
Zarośnięta Pieczara
: 28 sty 2024, 18:56
autor: Nocne Niebo
A odkrywcy? Zamruczała zastanawiając się czym właściwie się zajmowała. Nie była pewna, czy to było coś czym powinna, ale nikt jej wtedy nie wprowadził z rolę odkrywcy.
– Będąc odkrywcą, po prostu zajmujesz się odkrywaniem i spisywaniem tego co znalazłeś. Ja na przykład zajęłam się tworzeniem mapy na której zaznaczałam znalezione legowiska wszystkich smoków w stadzie. To był strzał w dziesiątkę, bo jak tylko przekazałam tą mapę Gardielli, to z wdzięczności awansowała mnie na Posłańca.
Fabia nie wiedziała, że może dzięki tej mapie zyskała wielu wrogów, a awans i protekcja samej Przywódczyni uratowała jej skórę przed wściekłymi członkami stada. Nic dziwnego, że nikt się za nią nie tęskni.
Popatrzyła na niego, kiedy zapytał o figurki.
– W drewnie. Może zrobię dla tej bogini jakąś ozdobę na szyję. W kamieniu próbowałam magią, ale to zbyt czasochłonne – wytłumaczyła zastanawiając się, czy jednak nie powinna wrócić do ćwiczeń z obrabiania kamieni. Może kiedyś do tego przysiądzie jeszcze. Potarła łapą o przedramię i popatrzyła na magiczny płomień, a potem znów na samca. Trochę głupio jej było poruszyć ten temat.
– Kairaki, a czy nie miałbyś mi za złe, gdybym cię trochę wykorzystała i poprosiła żebyś przyniósł ze mną jakieś drewno na ognisko? Już trochę mnie męczy podtrzymywanie tego płomyka. – Nie umiała prosić o pomoc, bo nie lubiła korzystać z czyjejś dobroci. Zawsze odpłacała się czymś innym, by nie być czyjąś dłużniczką.
Nieugięty Kolec