Strona 7 z 34

: 16 sty 2016, 16:41
autor: Wirtuoz Iluzji

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Niechętnie, ale jednak wzniósł sie w powietrze. Nie lubił latać za bardzo. Woli być w powietrzu – ale na drzewach.
Poleciał za nią, lżejszy staje się wtedy nacisk powietrza. Gdy wylądowali Krav rozejrzał się ciekawie. Było tu cicho, przyjemnie i nikogo wokół oprócz nich.
Przysunął się do niej, wymiatając z ziemi drobne kamyki ogonem. Usadowił się wygodnie ii zamknął oczy. Grzał się chwilę w słońcu które wychnęło zza chmur, apotem zwrócił się ku niej.
Wiesz.. Ładna jesteś. – Rzekł trochę nieśmiało, uśmiechając się lekko.

: 04 lut 2016, 21:36
autor: Nocna Łuska
Przychodzi taki czas, kiedy samica musi znaleźć sobie bezpieczne schronienie nie tylko dla siebie. Taką kolej rzeczy zawdzięcza porządek w naturze.
Burza śnieżna ustąpiła co prawda, ale ostatnia zawierucha zdążyła pokryć całe krainy prześlicznym, czystym śniegiem.
Nadeithscallieth kroczyła ostrożnie w głębokim śniegu zmierzając w stronę wysokich skał, gdzie liczyła na największe szanse na znalezienie jakiejś opuszczonej groty. Jej czarna sylwetka wyróżniała się na tle bieluśkiej pokrywy, więc rozumiała, że jest łatwa do wypatrzenia. Zwykle w wysokich górach nic jej nie groziło, oprócz lawin lub gryfów. Zdawała sobie sprawę z tego, że na nizinach miała znacznie więcej wrogów. Gdzieś tam w jej umyśle krążyła myśl, o zawołaniu Assuremith, ale z drugiej strony, przecież samiec miał już dość problemów z opieką nad Adramusem i nie chciała, żeby go zostawiał samego, albo co gorsza – nosił go do niej w ten mróz.
Zatrzymała się w miejscu dociskając skrzydła mocno do brzucha. Wypatrzyła w oddali ciemną nieruchomą plamę na zboczu wysokiej skały. Niewiele myśląc ruszyła w tamtą stronę licząc, że nie wpadnie po drodze w żaden dół. Było bardzo zimno. Ziemia była zmarznięta, a śnieg chrobotał pod jej łapami tak głośno, że miała wrażenie, że nie słyszy nic innego tylko dźwięk swoich kroków.
Samica weszła do groty rozglądając się dookoła w poszukiwaniu śladów bytności innych istot. Miała szczęście, bo najwyraźniej grota była wolna. Doskonale usytuowana, bowiem nie wpadał do niej mroźny wiatr. I na czym najbardziej zależało Nadeith – była sucha.

Samica potrzebowała spokoju i tu go zaznała. Wątpliwe było, czy na długo, ale nie miała wyjścia. Złożyła tu jeszcze trzy jaja, które wygrzewała w najcieplejszym miejscu przy podbrzuszu.
Wychodziła z groty tylko na kilka minut. Za każdym razem przynosząc do środka wysuszoną ściółkę z której wreszcie udało się jej uformować podłoże na którym dwa jaja były dobrze odizolowane od zimnego podłoża.
Onyksowa samica praktycznie cały czas była przy jajach skrupulatnie otulając je ogonem i dzieląc się z nimi swoimi myślami, które krążyły wokół niepewnej przyszłości. Co prawda nie mówiła na głos. Jajom wystarczy delikatne kołysanie jakie towarzyszyło poruszaniu się brzucha od jej miarowego oddechu.

: 05 lut 2016, 18:24
autor: May
Małe, brązowe jajko z licznymi ciapkami wygrzewało się pod maminym brzuszkiem wraz z innymi jajkami, które były jej rodzeństwem. Wszystkie kołysały się w ruch maminych oddechów, czując że nic im nie grozi, że są bezpieczne. Jedynym co przeszkadzało małemu pisklakowi była ciasnota. Małe skrzydełka, małe łapy i łepek nie mieściły się w tej przeklętej skorupie, która była coraz bardziej ciasna, a może smok coraz większy? Tak czy siak wszystko to było bardzo denerwujące i nie podobało się pisklakowi, który nie mógł już siedzieć w swoim więzieniu. Skrzydełka jej zdrętwiały od tego wszystkie, więc poczęła się poruszać zdenerwowana niniejszym stanem rzeczy. Jajko, poczęło więc drżeć lekko się poruszać, a wraz z tym pojawiać się pierwsze małe pęknięcia na skorupce. Po chwili wyłonił się kawałek nogi w obślizgłej wydzielinie, a potem skrzydełka i łepek pokryte błoną i pozostałością skorupki jajka. Nadeithscallieth mogła podziwiać jak na ten świat przychodzi jej córa o łuska w kolorze piasku i czerwonym brzuchu, która teraz zapewne nie wyglądała jakoś mega uroczo. Ten świat jej się jednak nie podobał było tutaj za zimno i za jasno. Zmarszczyła pysk i pisnęła niezadowolona, przytulając się do czegoś ciepło czym były maminy brzuch.

: 05 lut 2016, 19:20
autor: Wyrwany Kolec
Mirandearth wiercił się bardzo długo aby znaleźć dogodną pozycję ale coś się zmieniło, nie mógł już jak wcześniej spokojnie zasnąć w swoim małym żółtym jajeczku. Ściany wydawały coraz więcej ciekawych odgłosów które rozbudziły pisklaczka. Gdyby tylko mógł sprawdzić co wydaje te dźwięki? Ruszając się i uderzając o oddzielającą go od dźwięków barierę usłyszał dziwne chrupnięcie oraz trochę całkiem nowego światła. Ciekawość nie pozwalała mu przestać aż ujrzał coś dużego i bardzo ciepłego, chociaż był cały w resztkach jaja to uparcie pchał się do tego tajemniczego ciepełka – jeszcze nie wiedząc, że to brzuszek jego mamusi. I tak właśnie znalazł swoją troszkę zdziwioną siostrzyczkę, przytulił się do niej oraz do mamy i zasnął.

: 05 lut 2016, 20:16
autor: Lenifiell
W jajku siedzi pewien malutki jegomość, na razie sobie drzemię. Śni o zielonych łąkach i rzeczce cichutko przy leżącym białym smoku przepływającej, usypiającej go do snu. Po chwili jednak coś się zmienia widzi zbliżający się doń ogromny głaz, smok próbuje uciec lecz jest już za późno. Głaz wraz ze smokiem wpada do wody lecz nic już nie pojawia się. Pisklę przebudziło się słysząc jakieś odgłosy na zewnątrz. Coś jest nie tak cały czas było cicho a tu wnet jakieś trzaski, jeszcze miejsca tak tu malutko, a jeszcze do niedawna polował na zwierzynę. Powoli rozłożył łapki i skrzydła lecz skorupka białego jajka go zatrzymała, więc uderzył weń z całej siły. Na zewnątrz można było zobaczyć małe ryski pojawiające się na bialutkim jajeczku. No dobrze jeszcze raz, kolejne uderzenie spowodowało pękniecie skorupki, zauważył światło. No cóż kolejne uderzenie powinno poskutkować. Walnął w skorupkę z całych sił tak że na zewnątrz wyszedł cały jego łebek, biały łebek bez żadnych rogów, lecz z dłuższymi uszkami. W tym momencie uciekły z niego wszystkie wspomnienia z jego poprzedniego życia, przyjaciele rodzina, teraz zaczynało się jego nowe życie, nowy początek. Pisnął cichutko na powitanie nowego świata i pomagając sobie przednimi łapkami rozchylił tak skorupkę jaja by ta pękła. Wyszedł na zewnątrz i poczłapał do najbliższego ciepła, okazał się nim brzuszek mamusi, lecz maź która całego go pokrywała, zaklejała mu oczęta a także zlepiała całe jego króciutkie futerku. Musiał wyglądać strasznie.

: 05 lut 2016, 20:58
autor: Nocna Łuska
Nadeithscallieth właśnie spała. Przywykła już do drżenia i chybotania się jajek, ale to co wybudziło ją o poranku, nie było zwykłym, nieśmiałym chybotaniem. Coś wyraźnie naparło na jej miękki brzuch. Bystre zmysły samicy zaalarmowały ją o cichym trzasku, który został powielony i wzmocniony przez echo podążające wgłąb groty.
Masywny łeb onyksowej samicy uniósł się z przedniej łapy, która robiła za podporę, i podążył do prawego uda, wcześniej wsuwając się pod skrzydło, które musiała unieść, żeby zrobić mu miejsce. W dziurze pod pachwiną tuż przy podbrzuszu skrywała wygrzane jaja. Złota para oczu z podnieceniem i ciekawością obserwowała jak pierwsze z jaj pęka. Mała rysa, potem kolejna. Tworząca już całą siatkę. W tym czasie drugie także zaczęło pękać, tylko trochę wolniej. A potem trzecie!
Nadeithscallieth była zafascynowana tym niesamowitym zjawiskiem i oczarowana jego niepowtarzalnością. W oka mgnieniu znikły wszystkie troski i niepokoje, zastępując je radością. Szkoda, że nie było tutaj ich starszego braciszka.
Jako pierwszą jej oczy ujrzały May. Nadeithscallieth nie znała jeszcze płci pisklęcia o piaskowym ubarwieniu. Zwątpiła, czy nie powinna mu pomóc widząc jak z jaja wynurza się najpierw kończyna, która była chyba nogą. Potem skrzydełko. Z rosnącą dumą obserwowała, jak May przeciska główkę przez większą szczelinę i wydostaje się z jaja.
Była prześliczna! Nadeithscallieth przysunęła do niej swój pysk, a wielkie (w porównaniu do główki pisklęcia) nozdrza wciągały i wypuszczały powietrze, które owiewało główkę samiczki. Tak samiczki. Wyczuła to od razu. Także od razu szybko ją oczyściła ciepłym językiem z pozostałości po jaju. Gdyby ją tak zostawiła, mogłaby zmarznąć.
Kątem oka dostrzegła jak pozostałe dwa jaja pękają punktowo i rozchylają się ich powierzchnie. Onyksowy łeb samicy znieruchomiał w miejscu tuż przy jajach i May. Złotym okiem wpatrywała się w pełne napięcia i dramaturgii starania pisklaków wychodzących na wolność. Co ciekawe dwa samczyki od razu wtuliły się w jej brzuch i w siebie zupełnie nie zwracając uwagi na to, że obok nich leży ogromny gadzi łeb.
Onyksowa samica niestety musiała im przeszkodzić zanim im pozwoli się do siebie poprzytulać. Wsunęła głowę między dwójkę samczyków i przyjemnym masującym ruchem języka wylizała ich brzuszki oraz skrzydełka – tak śmiesznie małe i nierozwinięte – z lepkiej mazi. Skorupki i resztki jaj wypchnęła nosem na zewnątrz zostawiając tylko najmniejsze, które powpadały między wyschłe gałązki traw z których utworzyła tymczasowe posłanie dla pisklaków, co by nie leżały na zimnej skale.
Nawet pomimo tego miały by przy jej miękkim brzuchu naprawdę ciepło!
Położyła głowę przy swojej tylnej łapie odgradzając swoje maleństwa od świata zewnętrznego. Okryła swoją szyję skrzydłem, którego część utworzyła nad ich główkami błoniaste sklepienie dając im przy okazji trochę cienia, co by nie raziło ich światło. Jej złote oko nie przestawało się wpatrywać w Lenifiell, May i Mirandearth. Była zaskoczona ich różniącym się wyglądem. Szczególnie albinosem bez rogów. Był jednak wyjątkowo uroczy i była z tego dumna. May miała prześliczne piaskowe, drobne łuski, a Mirandearth był czarny jak noc! Miała nadzieję, że rodzeństwo się zaakceptuje nawzajem i pokocha. Tak jak ona kochała Lilliathreven.

: 05 lut 2016, 22:44
autor: May
Matczyny brzuch był naprawdę ciepły i milutki miejscem, do którego można było się przytulić. Do uszu smoczycy docierały również odgłosy pękających kolejnych skorupek jajek jej rodzeństwa, o którym jeszcze nie miała zielonego pojęcia. Wiedziała jednak, że coś ciepłego i lepkiego przejechało po jej malutkim ciałku, podobnie jak czuła ciepłe powietrze, które na nią dmuchało, ogrzewając jej małe ciałko. Coś też przytuliło się do niej, pisnęła więc,a światło które dotarło do jej oczek kiedy chciała zobaczyć co się dzieje było zbyt ostre, przez co szybko zamknęła powieki z kolejnym pomrukiem niezadowolenia. Wtuliła się pyskiem w coś miłego co ułożyło się na jej ciałku i było jej bratem. Po chwili otwierając swoje złote oczy, którymi zobaczyła małego smoka, który był milutki i cieplutki. Westchnęła zmęczona i zasnęła na nim.
Sen był bardzo regenerujący, zwłaszcza po trudnym i pochłaniającym siły wykluciu się z jajka. Teraz jednam piaskowa smoczyca miała siłę i ochotę na zabawę. Wstała, więc na swoje cztery łapy i pokracznie poczłapała do białej, puchatej kulki, która była niedaleko jej. Pisnęła cichutko i trąciła ją lekko swoim łbem by smok się obudził i z nią pobawił.

: 05 lut 2016, 22:56
autor: Lenifiell
Kiedy mama wylizała go ten mógł już normalnie ogarniać okolice swoimi bystrymi oczkami, światło było mocne ale widział, widział coś wielkiego obok co przed chwilą ściągnęło z niego tę ohydną cieć która była na nim. Zobaczył nie tylko mamę, lecz i jego rodzeństwo tak myślał. Chociaż czy wiedział kim jest rodzeństwo? Zapewne nie, ale wiedział, że są dlań kimś bliskim. Kiedy pisklaczka przydreptała doń nie spał, z przymrużonymi oczkami obserwował co ona robi, kiedy pisnęła i trąciła go łebkiem, ten także pisnął i leciutko ją popchnął łebkiem, lecz by to zrobić musiał się trochę przesunąć, przez co łapka mu się rozjechała a ten wylądował pyszczkiem na ziemi, ale zaraz szybko się zebrał i leciutko pisnął.

: 05 lut 2016, 23:16
autor: May
Trąciła drugiego smoczka delikatnie łepkiem czekając co i on zrobi. Łapki jej się trzęsły ale jej braciszek miał chyba większe problemy, bo łapy mu się rozjechały i spadł pyszczkiem na ziemie. May pisnęła i zaraz tknęła go swoim pyszczkiem w bok jego popiskując cichutko jakby chciała go spytać czy nic mus ie nie stało i wszystko gra. Przy okazji odkryła, że braciszek jest całkiem miły, a to uczucie jej się podobało, przejechała, więc kilka razy swoim łepkiem po szyi brata, mrożąc oczy i pomrukując wesoło. Po chwili również dostrzegła długi, puchaty ogon, który złapał w zęby i leciutko pociągnęła. Był on bardzo ciekawy i interesujący musiała przyznać

: 06 lut 2016, 5:56
autor: Sketch
Nadzieja.
Samiec brnął przez zaspy i chłodny wiatr w poszukiwaniu swojej partnerki. Wiedział mniej więcej gdzie jej szukać, jednak odnalezienie jej na całych bliźniaczych skałach było nie lada wyzwaniem.
Gdyby mógł polecieć na pewno dałby radę znaleźć się przy Nade jeszcze przed narodzinami piskląt. Pech jednak chciał, że akurat znów zaczęło mocno wiać i to uniemożliwiało poruszanie się w powietrzu. Poza tym Assuremith nie zostawiał samego syna, którego trzymał na swoim grzbiecie, zakrywając go prawie szczelnie skrzydłami.
Młody musiał to wytrzymać, aż do czasu kiedy znaleźli się wreszcie w odpowiedniej grocie. Wojownikowi nieciężko było wyczuć przyjemną woń jego partnerki oraz dość mocny i wyrazisty zapach wykluwania jaj. Już raz ten zapach czuł kiedy samica składała jaja z których wykluł się Adramus.
Nie zdążyłem, prawda...?– Powiedział nieco niezadowolony, ale i tak podszedł do Nade i trącił ją czule pyskiem na przywitanie. Chwilę później opuścił skrzydła i 'uwolnił' ich starszego pisklaka.
Był już na tyle duży, aby samodzielnie mówić, dlatego też Assuremith zwrócił łeb możliwie mocno w jego stronę.
Twoje rodzeństwo się wykluło, mój mały... Chcesz je zobaczyć?
Po czym sam zdał sobie sprawę z tego, że jeszcze im się nie przyglądnął, dlatego też dość nieśmiało zaglądnął pod odsłonięte pisklęta. Na jego pysku malował się powoli uśmiech. Cała trójka! I ponadto jeszcze dość żywotne... Czy był zadowolony z ich umaszczenia?
Genetyka to bardzo wredna 'rzecz', dlatego też się nie przejmował tym, iż jego pisklęta prawie w ogóle siebie nie przypominały.

: 06 lut 2016, 8:48
autor: Wyrwany Kolec
Kiedy obudził się był już czysty a wokoło trwała zabawa, May zaczepiała Lenifiell'a a ten próbował ustać na swoich malutkich łapkach. Mirandearth wstał i powoli poczłapał ku swojemu starszemu bratu Assuremith, dotknął łapą jego pyszczka jak gdyby nigdy nie widział innego smoka (bo tak w zasadzie to nie widział, po wykluciu z jaja niemal natychmiast poszedł spać) i chcąc coś powiedzieć wydusił z siebie pierwsze niewyraźne słowo.
-Uhyhm.
Kiedy tylko to zrobił jego wzrok zaczął lepiej działać i wyostrzył dobrze postacie stojące tuż przed nim a były to dwa ogromne smoki przyglądające się mu z uśmiechem i dobrocią w oczach. W tym momencie zamarł na chwilkę zawstydzony, ale zaraz zaczął na nowo poznawać swojego starszego brata który pachniał inaczej niż mama i jego młodsze rodzeństwo.
Ośmielony przyjazną atmosferą podszedł do Zwiastuna Światła i z ciekawością podziwiał łuski taty, tak bardzo różniące się kolorem od jego własnych. Kiedy było już widać, że jednak z chodzeniem nie radzi sobie dobrze poczuj język taty na swoim ciałku który miał pokierować go w stronę mamy. Zanim wrócił pod jej ciepłe skrzydło przywitał się ładnie z młodszym rodzeństwem liżąc ich po pyszczkach, a zaraz potem zwinął się w kulkę bo było dla niego jeszcze zdecydowanie zbyt zimno.

: 06 lut 2016, 9:03
autor: Nocna Łuska
Nadeithscallieth z wielką dumą przeżywała pierwsze psotne zabawy swoich maleństw.
Radość. Powiązana z macierzyństwem zaskoczyła ją samą. Tyle księżyców musiało minąć zanim wreszcie to się wydarzyło. Z jej pyska nie schodził szczęśliwy uśmiech. Zapamiętała każdy szczegół wyglądu piskląt. Zapach. Byłaby w stanie wytropić ich z każdego miejsca.
Gdy wszedł do groty Assuremith, Nadeithscallieth zachowywała się tak, jakby spodziewała się go. Czerwony, dorodny samiec, ojciec czterech zdrowych piskląt wyglądał jeszcze bardziej okazale przesłaniając swoim ciałem prześwit groty. Jego żółte oczy wyrażały coś, co onyksowa samica odebrała jako zawiedzenie, ale w pozytywnym sensie.
Zależało mu.
Nadeithscallieth uniosła głowę wypatrując Adramusa. Tu jest... Kąciki gadzich warg uniosły się formując uśmiech zadowolenia. Zwróciła swój pysk w kierunku Assuremith. Zetknęła się z nim policzkami i potarła cofając i pchając łeb do przodu. Jego zapach ją uspokajał. Powoli obniżyła głowę do Adramusa. Pamiętał ją. To oczywiste. Jednak uważnie obserwowała jego reakcję na widok malutkich, świeżo wyklutych piskląt. Zachowanie starszego brata mogło być różne, ale pisklęta prawie nigdy nie zachowywały się wobec siebie agresywnie. Szczególnie te mające wspólnych rodziców.
Zerknęła na Assuremith, który zbliżał łeb do piskląt. Obdarzyła go ciepłym uśmiechem.
– Tylko troszkę. Przed chwilą się wykluły. Jedna samiczka i dwóch braci. Będziesz miał z kim się bawić – zwróciła się do Adramusa. – Ta tutaj, to May, ten biały to Lenifiell, a ten śmiały maluch to Mirandearth.
Przedstawiała każdemu ich nowe imiona. Chociaż pisklęta nie umiały jeszcze posługiwać się smoczą mową, Nadeithscallieth wierzyła, że odpowiednie brzmienie tych słów wpadną im do pamięci i szybko pojmą kim są.
Przysunęła ogon bliżej uda zabierając nim suchą trawę i trochę przestrzeni dla piskląt. Koszt niewielki w porównaniu z ciepłem, które otrzymały w zamian.
– Assuremith... Nie będziesz miał nic przeciwko, jak przystąpię do Twojego stada? Nie mogę ich zostawić tylko pod Twoją opieką. Nie chciałabym, żeby mnie pamiętały jako tylko... matkę. Chcę być przy nich.

: 06 lut 2016, 17:17
autor: May
Do jej uszu dotarł inny dziwny dźwięk, zupełnie inny od tego którym mówiła do nich mama a w dodatku ten inny zapach. Nie podobało jej się to wcale a wcale. Zmarszczyła, więc pyszczek i pisnęła wyraźnie zaniepokojona tuląc się do jednego braciszka jak i drugiego, który przed chwilą liznął ją i zwinął się w kulkę. Patrzyła jak wielkie, żółte ślepia się w nią wpatrują, a później wielki ogon szura i zabiera coś z ich miękkiego posłania. Siedziała tak jeszcze chwilkę wystraszona,a potem poczłapała rozstawiając szeroko swoje łapki do pyska z żółtymi ślepiami.

: 06 lut 2016, 20:10
autor: Lenifiell
Lenifiel, bo chyba tak się nazywał, bynajmniej mamusia tak nań powiedziała kiedy patrzyła na niego, uśmiechnął się leciutko kiedy mamusia tak go nazwała, podobało mu się to imię. Odwzajemnił uścisk siostry a kiedy ta zajęła się bratem sam ruszył niezdarnie w stronę czerwonego ciała które chwile wcześniej tu przywędrowało, starał się wyczuć jego zapach, zastanawiał się czy jest zagrożeniem, ale uznał ze jeżeli mamusia nie reaguje na niego źle uznał go za swojego, po chwili przytulił się do przedniej prawej łapy czerwonego smoka. Obiął go łapkami i leciutko potarł bokiem pyska o łapę. Był taki cieplutki. Cichutko pisnął na powitanie i czekał reakcji smoka.

: 06 lut 2016, 22:10
autor: Sketch
Pisklęta... Tyle piskląt! A jeszcze księżyc temu myślał, że nic nie będzie ze związku, który stworzył z Nade. A dziś był dumnym ojcem czterech piskląt, które wykluła mu jedna samica! Nie tylko cieszył się z tego jak bardzo płodna okazała się samica, ale również cieszył się z tego, że mięli teraz cztery 'powody', aby zostać 'związani' ze sobą. Czerwień Kaliny okazała się niezbyt dobrą matką- Całe szczęście, że przeżyła przynajmniej jedna jego córka... Liliath gdzieś zniknęła i się nie odzywała, ale tego tematu nie chciał poruszać. Za to Nadeith okazała się idealną samicą!
Przepraszam. Pogoda wcale nie jest lepsza niż wczoraj. Wolałbym być tutaj szybciej...
Samiec nie udawał skruchy przy wypowiedzi. Niemniej teraz już był i witał się z każdym pisklęciem, które chciało choć odrobinę go poznać. Jedno i drugie, które podeszło- bardzo dokładnie obwąchał i wylizał, jakby matka nie zrobiła tego zbyt dokładnie.
Oboje wiedzieli, że śluz, który na nich był już został wylizany, ale teraz byli 'naznaczeni' dwoma zapachami, a zarazem oboje okazali im czułość.

Niestety. Nawet May się 'oberwało' chociaż pozostała bierna pod pachwiną matki. Assuremith polizał również ją. Poza łbem nie ruszał resztą ciała, aby pisklęta przypadkiem nie zostały odsunięte od jego ciała.
Wszystkie są piękne i mają cudowne imiona! Jesteś i będziesz wspaniałą matką, moja Jiwah!
Rzekł, kiedy wreszcie każdy malec został naznaczony jego zapachem.
Czy zależało mu? Na jego pysku malował się prawdziwy uśmiech, nie było w nim grama oszustwa. Był szczęśliwy i dumny. To z pewnością jeden z najpiękniejszych dni jakie przeżył.
Dobrze wiesz, że od dawna chcę, abyś to uczyniła, Nade. Dzięki temu, że zamieszkasz ze mną, nasze pisklęta będą razem, a poza tym ja z pewnością będę szczęśliwszy, wiedząc gdzie Cie szukać wieczorami...
Dodał na koniec z uśmiechem patrząc na swoją wybrankę.

: 07 lut 2016, 11:12
autor: Adramus
Adramus sapnął kilka razy z niezadowolenia, czując na swoim ciałku raz po raz wścibskie macki zimna. Tęsknił za gniazdem i domem, ten świat poza bezpiecznym miejscem, jakim była jaskinia, której się wykluł był nieprzyjazny, strasznie jasny, na tyle,że aż bolały go malutkie oczka, jeszcze nieprzyzwyczajone do czystych słonecznych promieni i światła odbijającego się od bielutkiego śniegu. Instynktownie trwał otulony skrzydełkami i wtulony w grzbiet ojca, od którego biło przyjemne, przywodzące wspomnienia o domu ciepło.
W końcu poczuł, jak dojmujące zimno traci na mocy, przestał też czuć podmuchy wiatru a wycie powietrza straciło na donośności, zupełnie, jakby znalazł się w miejscu od niego osłoniętym. Nie wiedział dlaczego tak się stało, dopóki nie wyjrzał nieśmiało spod skrzydeł, którymi był otulony. Ujrzał wtedy coś, co przypominało dom – jaskinię, miejsce ciepła, bezpieczeństwa i dobrobytu. Zaskrzeczał radośnie ciesząc się z takiego stanu rzeczy.
Wielką falę radości wzbudziły w nim dźwięki w jaskini – usłyszawszy głos matki oraz ojca zamruczał z zadowolenia, czując się, że świat w końcu jest kompletny i wszystko w nim jest na swoim miejscu. Kiedy ojciec uwolnił go z bezpiecznego uścisku swoich skrzydeł Adramus zgramolił się z grzbietu czerwonego smoka, lądując na gruncie wszystkimi czterema łapkami, po czym spojrzał na niego swoimi wilgotnymi, płomiennymi oczami.
Tak! – pisnął radośnie, odpowiadając na pytanie Zwiastuna, po czym gramoląc się dalej, ku trzem niewielkim kształtom będącym jego najnowszym, młodszym rodzeństwem.
Na dodatkową zachętę mamy skierował się ku trzem maleńkim, świeżo wyklutym smoczkom, po kolei trącając ich pyszczkiem i wąchając, starając się zapamiętać ich zapach. Ich ciałka były cieplutkie, o wiele cieplejsze od jego własnego, które dopiero co przybyło tu ze strasznego świata zewnątrz, i mimo ochrony ojca był nieco chłodniejszy od zebranych tu trzech maluszków.
Był ciekaw reakcji swoich braci i siostry. Pierwszy raz widział stworzenia zbliżone do swojej wielkości, wydawało mu się dotąd, że wszystkie smoki są tak duże, jak rodzice i tylko on jest taki malutki.

: 07 lut 2016, 12:35
autor: Wyrwany Kolec
Kiedy zaczęło robić się cieplej maluszek nabrał ochoty na psoty i poznawanie okolicy.
Rodzice wyglądali na zmęczonych, więc nie chcąc im przeszkadzać zaczepiał swoje także rozbudzone rodzeństwo.
Nie mógł się napatrzeć jak bardzo rożne barwy mają wszystkie smoki, a najbardziej podobał mu się jego młodszy braciszek – białe futerko i piórka wyglądały prześlicznie, całkowite przeciwieństwo jego czarnych jak noc łusek.
Mimo, że niewiele wiedział jeszcze o otaczającym go świecie z radością tuptał po jaskini uważając aby nie oddalić zbytnio.
Ciekawski pisklak a to polizał kamień, co jak się potem okazało nie było dobrym pomysłem – bardzo ciężko było pozbyć się smaku ziemi i kamienia z ust, czy tez dotykał śniegu u wejścia do jaskini który pomimo tego, że miał kolor jego braciszka nie był wcale cieplutki tylko bardzo zimny.
Wszystko było nowe więc trzeba było obwąchać i dokładnie obejrzeć każde miejsce.

: 07 lut 2016, 18:07
autor: Nocna Łuska
Słowa Assuremith były dla niej ważne. Nie uważała, że to jakiś wyczyn wydać na świat pisklęta. Wyczynem jest je odchować. Co prawda pisklaki bardzo szybko usamodzielniały się. Przykładem były ich ciekawskie wędrówki do ojca. Ważne, żeby go poznały i zapamiętały jego zapach i wygląd oraz głos.
Onyksowa samica była spokojniejsza od kiedy przybył tu czerwono-łuski z ich synem. Niewiele starszy pisklak zaczął swój rytuał poznawania młodszego rodzeństwa, co uważnie śledziła. Uważnie, ale bez strachu, czy obaw, bowiem była pewna, że Adramus podejmie szczególną rolę w przyszłości.
– Jesteś od nich trochę starszy Adramusie. Jako ich starszy brat musisz mieć na nich oko. Mogę na ciebie liczyć? – zapytała zniżając głowę do jego główki. Zanim jeszcze otrzymała odpowiedź, wysunęła szkarłatny język, którym pogładziła go pod szyją, a potem po grzbiecie. Troskliwie wymyła synka. Niedługo sam będzie mógł dbać o swoją ciałko, póki jeszcze była w pobliżu, zawsze wynajdzie jakąś zabrudzoną łuskę. Sprzyjało to też przenoszeniu jej własnej woni na skórę pisklęcia.
Jej piękne, złote oczy powędrowały do partnera, nie przerywając zabiegów pielęgnacyjnych Adramusa.
– Może nie będzie to takie złe. Może pójdziemy tam za dwa, albo trzy dni?
Zapytała miękkim głosem, ciągle zerkając w stronę Mirandearth, który wybrał się na swój pierwszy rekonesans po grocie. Poza gniazdem było bardzo zimno i to nie spodobało się Nadeithscallieth, która przerwała toaletę Adramusa i wyciągnęła piaskową od spodu szyję i zniżając głowę nad niesfornym pisklęciem. Delikatnie pochwyciła go od góry w zęby w połowie ciała. Nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy uniosła go nad ziemię na wysokość szpona i postawiła z powrotem do kłębka, który utworzyła z ogona i zgiętego ciała. Tam było znacznie cieplej.
– Tam nie ma nic ciekawego na razie. Bądź cierpliwy Mirandearth – dotknęła nosem jego policzka i polizała go pod bródką.
Wiedziała, że pisklaki będzie rozpierała energia i wszystko ich będzie ciekawiło. Będą chciały poznawać świat i nowe smoki. Nie będzie im tego broniła, bo nie jest zaborczą samicą, która będzie za nimi łazić wszędzie i zawsze. To było po prostu awykonalne przy takiej ilości pisklaków. W stadzie Życia, kiedy tam dotrą, będą bezpieczniejsi.

: 09 lut 2016, 9:52
autor: Lenifiell
Smoczek przez chwilę leżał przytulony do łapy swojego tatusia, lecz w końcu się od niej odczepił. Był zainteresowany nowym małym smokiem którego przyniósł czerwono łuski. Powoli starając się utrzymać równowagę kroczył w jego stronę, po jego oczach można było się domyślić iż był zaciekawiony nowymi doznaniami i widokami. Podszedł do małego smoczka, i zaczął go obwąchiwać, pachniał i mamą i taką, więc oznaczało to iż był jego bratem, więc po chwili się do niego przytulił. Był bardzo puchaty więc jego bratu to bardzo nie musiało przeszkadzać. Smoczek rozejrzał się po okolicy, zobaczył iż jego drugi brat zwiedza okolicę jaskini, on też to pewnie zrobi, ale za chwilę, teraz jest mu tutaj tak cieplutko że nie chce się stąd ruszać.

: 09 lut 2016, 16:02
autor: May
Widząc wychodzącego brata małą smoczyca pobiegła za braciszkiem badając co dalej znajduje się w jaskini, który nie była zbyt ciepłym miejscem. Nie przejmowała się nikim i niczym wesoło biegając i wymachując niezdarnie skrzydłami, które sięgały do ziemi, były troszkę nieproporcjonalne w stosunku do jej ciała ale to nic. Stupała łapami po śniegu, który skrzypiał i był strasznie zimny, mokry i nieprzyjemny dla małego pisklaka ale za to taki interesujący, aż do tego stopnia, że May poślizgnęła się na nim i upadła jak długa, popiskując głośno niezadowolona.

: 10 lut 2016, 14:46
autor: Adramus
Adramus, słysząc słowa matki szybko odwrócił łebek w jej stronę, po czym przekrzywił go w zaciekawieniu, słuchając jej uważnie. On miałby mieć oko na swoich braci? Nigdy nie opiekował się nikim ani niczym, więc pojęcie to było dla niego całkowicie obce, ale z drugiej strony czuł, że było to coś bardzo ważnego i coś, z czego mógłby być potem dumny. Na jego pyszczku zagościł uśmiech.
Tak, mamo! – obiecał, po czym odwrócił się z powrotem w stronę rodzeństwa.
Czuł, jak jego bielutki braciszek przytula się do niego, włoski i piórka jakie pokrywały jego ciałko było ciepłe i przyjemne w dotyku, więc czerwony odruchowo wtulił się w niego bardziej, był jak mała poduszeczka.
Chwilę później usłyszał odgłos, jaki towarzyszył krokom jego ojca, kiedy chodził po białym czymś, co znajdowało się teraz na zewnątrz, daleko od ciepłego wnętrza nory. Z tą różnicą jednak, że tata był w środku, a odgłosy dochodziły spod maleńkich łapek jego drugiego brata i małej siostry.
Nie! – pisnął w ich stronę – Tam nie wolno, mama mówi, że nie wolno! – jakby w bieli czaiło się jakieś tajemnicze, obce i wręcz straszne niebezpieczeństwo.