Strona 7 z 32

: 17 kwie 2015, 19:28
autor: Oddech Pustyni

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

/wah zapomniałam o nauce, wybacz xD


Piaskowa nie była pewna co miał na myśli jej nauczyciel ale zdecydowała, że nie zaszkodzi zaryzykować. Błony na ciele? Samiczka wyobraziła sobie coś w rodzaju płachty która powstała bezpośrednio na jej grzbiecie a potem rozlała się po bokach i przyssała do łusek. Obiekt był delikatny i rozciągliwy więc nie krępował ruchów ale też nie ochraniał samicy. Był przecież tylko po to, żeby nadać jej osobie inny kolorek. Płachta powstała również na ogonie, skrzydłach, szyi i kończynach samicy, przybierając barwę oraz zapach traw które były wokół. Gorzej było z samym łbem gdyż samica nie do końca wiedziała jak poradzić sobie z tym przepuszczaniem zapachu. A może samcowi chodziło o coś w rodzaju maski? Młoda dorzuciła do swojego wyobrażenia twór który pokrył jej pysk, a nawet rogi, ale miejsce wokół dziurek nosowych, oczu i uszu pozostawił nietknięte. Były to zaledwie niewidoczne prześwity które z daleka bardzo ciężko było wypatrzeć. Maska pokryła nawet zęby z zewnątrz, Piaskowa nie miała warg, więc nic ich nie zasłaniało. W ten sposób uczennica przybrała nowy zielonkawy kolor. Tchnęła maddarę w to wyobrażenie a potem spojrzała na Zapomnianego. Ciekawiło ją czy wszystko zrobiła poprawnie.

: 03 maja 2015, 23:45
autor: Paraliżująca Łuska
Był wczesny ranek, słońce dopiero niedawno wychyliło się zza horyzontu zalewając wszystko jasnopomarańczowym blaskiem. Ciepłe promienie słońca i chłodny podmuch wiatru były przyjemną mieszanką doznań, nic więc dziwnego że już o tej porze pod Białym Drzewkiem dało się dostrzec samotną zieloną postać, obserwującą chmury, leniwie płynące po niebie. Na jej pysku widniał lekki uśmiech, kiedy zachwycała się błogim spokojem tego miejsca. Cichy szum trawy kołysanej przez wiatr, szum liści nad głową i śpiew ptaków powoli budzących się do życia. rzadko kiedy miała okazje zupełnie się wyciszyć i cieszyć otoczeniem, chociaż zdawała sobie sprawę że ten stan nie potrwa długo. Była umówiona tutaj z pewnym smokiem, dość wyjątkowym można by rzec, bowiem chyba jednym z nielicznych któego Paraliż wiedziała że nie trzeba się obawiać. Uzdrowicielka ognia. Jeśli w trzech stadach miały być łagodne smoki, to chyba byli nimi właśnie uzdrowiciele, ale czy podejrzenia Paraliżu okażą się słuszne? Przekonamy się.

: 04 maja 2015, 23:21
autor: Słodycz Zbawienia
Po incydencie z Cienistym moje życie stało się pasmem leczeń poprzetykanych obojętnością. Dopiero to, co stało się na Szczycie sprawiło, że wzięłam się w garść. Że odzyskałam siebie i swoje ciało. Choć może nie do końca odzyskałam siebie, bo nigdy nie będę taka, jak dawniej. Czy Paraliżująca powinna się mnie obawiać? Raczej nie ma powodów. Do zagajnika przyszedł ze mną Kurama, który od tamtej chwili nie opuszczał mojego boku. Szliśmy za naszymi nosami, zbliżając się młodej samicy z Życia. Zatrzymaliśmy się w odległości dającej nam poczucie komfortu, ale tak, aby się słyszeć. Odchrząknęłam cicho. Odnajdywanie odpowiednich partii mięśni wciąż nie było dla mnie proste. Kurama przysiadł obok mnie, obserwując. – Słodycz Zbawienia. W czym mogę ci pomóc? – lekka chrypka słyszalna w moim głosie nijak nie przypominała tonu, którym do tej pory koiłam zdenerwowanych i rannych.

: 06 maja 2015, 15:14
autor: Paraliżująca Łuska
Jej nozdrza wypełniła delikatna woń zbliżającej się samicy ognia, zapach ziół i popiołu tworzył ciekawą kombinację po któej łatwo było poznać ze to właśnie uzdrowicielka ognia. Nikt inny tak nie pachniał.
Hej, jestem Paraliżująca Łuska, kleryczka życia – przedstawiła sie jakby z ulgą w głosie gdy smaica nie zbliżała się zanadto, jednak z drugiej strony dało się w nim wychwycić również troskę.
Chciałam Cię poprosić byś pouczyłą mnie o czymś, ale masz chore gardło więc nie chce Cię męczyć – Chciała poprosić by samica opowiedziałą jej to i owo ale skoro i tak jej gardło już teraz było słabe, nie wypadałoby ją prosić o więcej gadania, co mogłoby tylko pogorszyć stan w jakim była.
Tylko jedno mnie jeszcze nie pokoi. Wiesz że przy tobie siedzi jakiś kot? – był dziwny, ale jednocześnie fajny. Paraliżowi nie przeszkadzała jego obecnoć jednak trzeba przyznać że było to dla niej dość niezwykłe zjawisko.

/Jakoś wiedzę na 2 przerobimy?

: 21 maja 2015, 23:14
autor: Słodycz Zbawienia
Popatrzyłam na Paraliżującą, jak też się przedstawiła, jakby była dopiero co wyklutym pisklęciem. – Gdybym nie wiedziała, że jakiś drapieżnik za mną podąża, byłabym martwa już kilkadziesiąt księżyców temu. – odparłam, zanurzając łapę w miękkiej sierści Kuramy. Ponownie odchrząknęłam i wyjęłam z torby zapieczętowane naczynko. Wlałam w gardziel nieco wody, aby ją nawilżyć. Długo niewykorzystywana, musi się przyzwyczaić. – Co chcesz wiedzieć? – zapytałam, siadając na ziemi. Owinęłam łapy ogonem, a Kurama położył się niemal na mnie i moim ogonie.

: 04 cze 2015, 20:18
autor: Lenifiell
Pisklak wybrał się na przechadzkę, trzeba było rozprostować łapy, po tych wszystkich ostatnio wydarzeniach. Był już bliski zostania adeptem, lecz chciał i tak dalej trenować, by być jak najlepszym w przyszłości. Więc z tego powodu umówił się że przyjdzie tutaj jego mama i pomoże w naukach. Na razie jej nie było więc położył się pod tym pięknym a zarazem dziwnym drzewem i odpoczywał przed ciężkim treningiem.

: 06 cze 2015, 16:47
autor: Bezkresna Galaktyka
Po pewnym czasie pojawiła się ona. Najwyraźniej coś ją zatrzymało po drodze, ale teraz już dotarła na miejsce. Podchodząc do syna, polizała go z czułością w czoło, mrucząc cicho. Nie mówiła tego, ale wiązała z nim duże nadzieje. Był ambitny i silny, tego była pewna. A jej marzeniem było, by krew z jej krwi dużo osiągnęła w życiu.
Witaj kochanie. Gotowy już jesteś? Najpierw przyjmij pozycję taką, jak podczas nauki skoku. – Poleciła i usiadła. Była gotowa poprawić syna, gdyby popełnił jakiś błąd, ale wierzyła, że sobie poradzi.

: 06 cze 2015, 17:00
autor: Lenifiell
Młody był bardzo ambitnym pisklakiem, chciał nauczyć się jak najwięcej, często podróżował z ojcem by ten pokazywał mu rzeczy, tłumaczył, sam trenował skakanie, biegi, pływanie, jeśli tylko ktoś mu wytłumaczył co mam robić potem trenował sam by poprawić swoje osiągi. Mama była dla niego jednym z tych wzorców z których czerpał przykład. Gdy przybyła przytulił ją i dał się polizać.
– Tak mamo jestem gotowy, dobrze zrobię tak jak wtedy. – Pisklak wyprostował się, ogon ułożył tak by był w jednej linii z reszta ciała, wyciągnął głowę i rozłożył skrzydła, nareszcie marzenie które miał od dawna by móc latać się spełniało. Uśmiechnął się do mamy – Dobrze?

: 08 cze 2015, 12:37
autor: Bezkresna Galaktyka
Teraz musisz je rozruszać. Zacznij machać skrzydłami w górę i w dół, a potem w przód i w tył. Jak już poczujesz, że są rozgrzane, daj znać. – Mruknęła. W taki sposób uczyła ją starsza siostra, Nadciągająca Wichura. W tej chwili Galaktyka przypomniała sobie o tym i mimowolnie zamyśliła się, wspominając dawne czasy. Tyle minęło odkąd Tehanu odeszła z Życia... Wszyscy wtedy potępiali jej decyzję. Kto by się spodziewał, że po jakimś czasie w Życiu nastąpi rozłam? Jak to się stało, że większość wybrała Słowo?
Jak już będziesz gotowy, odbij się mocno od ziemi, a w powietrzu zacznij mocno machać skrzydłami. W razie czego jestem tutaj. Na pewno ci się uda. – Dodała w momencie, gdy pisklak zaczął już wykonywać jej pierwsze polecenie.

: 08 cze 2015, 12:52
autor: Lenifiell
– Dobrze mamo – powiedział kiwnął głową na znak ze rozumie. Najpierw ruszył nimi powoli w górę i dół, czół jak powietrze stawia lekki opór, ale zaczął nimi machać mocniej, potem wykonał ruch mięśniami i zaczął machać w przód i tył, miała duży plus a zarazem minus w związku z tym że jego skrzydła były większe a on sam drobniejszy w porównaniu z innymi smokami. Plus był taki że łatwiej było mu się utrzymać w powietrzu, lecz był także minus, wkładał więcej siły w początkowa fazę lotu kiedy musiał odbić się od ziemi. Po chwili poczuł ze są rozgrzane oraz rozruszane więc uznał ze to już czas, kiwnął mamie głową.
Pisklak odbił się łapkami od ziemi tak jak kazała mama, machając zarazem skrzydłami w górę i w dół, utrzymał się w powietrzy kilka oddechów, lecz zaraz spadł lekko na ziemię. ale nie dawał za wygraną i wybił się kolejny raz. Tym razem się udało i trzymał się w powietrzu. -Tak dobrze? – zapytał, cały czas machając skrzydłami w raz w górę i w dół raz w przód i tył by utrzymać się w powietrzu.

: 10 cze 2015, 13:54
autor: Bezkresna Galaktyka
Tak, właśnie o to chodzi! Jak już mniej więcej wyczujesz, jaki wpływ na twoją pozycję ma sposób machania skrzydłami, wznieś się wyżej w powietrze i pochyl się lekko do przodu. Skrzydła automatycznie zaczną machać nieco pod innym kątem, a ty zaczniesz lecieć do przodu. – Powiedziała, cały czas kręcąc się blisko syna. Sama nie mogła latać przez swoje rany, ale nie spuszczała z niego wzroku i była gotowa interweniować przy pomocy magii...

: 11 cze 2015, 7:28
autor: Lenifiell
Młody walczył jeszcze chwilę ze swoimi skrzydła, raz go przesuwały do przodu raz do tyłu raz wzleciał wzwyż to znów lądował na ziemi i musiał się wybić znowu. Wreszcie udało mu się unormować sposób machania skrzydłami, więc tak jak mamusia kazała wzleciał wyżej. Teraz przed nim jedna z najważniejszych rzeczy, to czy uda mu się utrzymać w powietrzu tak by móc latać a nie wisieć w powietrzu. Najpierw skupił się nad zadaniem co miało na celu oczyszczenie myśli. Potem spojrzał na mamę i się do niej uśmiechnął. Nachylił się lekko do przodu i zaczął machać skrzydłami mocniej. Pierwsza próba była dosyć kiepska, machnął zbyt mocno jednym skrzydłem przez co prawie przewrócił się i nie zaczął pikować. Opadł po tym zdarzeniu dwa skrzydła niżej, ale zaraz po unormowaniu lotu wzleciał wyżej i spróbował kolejny raz. Pochylił się kolejny raz zaczął machać mocniej skrzydłami, tym razem szło mu nieźle, po krótkich próbach, zaczął lecieć do przodu, bardzo mu się to podobało – Ja latam mamo – krzyknął radośnie. Machnął trochę mocniej skrzydłami z jednego boku, by zrobić powolne koło wokół miejsca gdzie mama jego stała. Czekał na kolejne zadania.

: 22 cze 2015, 11:51
autor: Bezkresna Galaktyka
Kolejny pisklak, który szedł dalej z nauką zanim otrzymał polecenie! Zaśmiała się lekko. – Elendrajis, nie! Nie umiesz jeszcze skręcać, zatrzymaj się! – Wykrzyknęła, jak tylko syn zaczął próby skrętu. Podbiegła bliżej, za pomocą magii tworząc niewidzialne macki, które uniemożliwiały smokowi wywrócenie się i stwarzały opór, by go wyhamować. Dopiero po chwili zniknęły. – By skręcić, musisz zwrócić głowę w wybranym kierunku, lekko przechylić ciało na bok i w czasie skrętu trzymać je w takim ustawieniu, by nie stracić kontroli nad lotem. Pomoże w tym ogon, który automatycznie ustawi się tak, by utrzymać równowagę. Teraz spróbuj, ale ostrożnie! – Powiedziała, czując przyśpieszone serce. Tak bardzo chciała być w górze by go pilnować, ale nie była w stanie latać przez rany.

: 22 cze 2015, 12:15
autor: Lenifiell
Pisklak zrobił tak jak mam powiedziała, najpierw skręcił lekko głowę w lewo a potem też w ta sama stronę nachylił resztę ciała, starał się machać mocniej by znów nie spaść i mama nie musiała go ratować. Ogon także jak reszta ciała wygiął się w lewą stronę tak jak Bezkresna twierdziła, więc pisklak się ucieszył, oglądał z góry mamę robiąc powolny okrąg, po czym postanowił zrobić troszkę węższy i wygiął się mocniej, w dodatku skręcając mocniej łebek i ogon. Ciekawe co mama powie tym razem i czy wyszło mu tak jak chciała.

: 22 cze 2015, 13:55
autor: Bezkresna Galaktyka
Posłała synowi dumny uśmiech. – Brawo! Teraz lądowanie. Nauczę cię na początek łatwiejszej metody, a jak już się oswoisz z lataniem sam będziesz mógł wypróbować pikowanie. Najpierw jednak wyląduj robiąc koła w powietrzu, stopniowo coraz niżej. Czyli musisz być lekko pochylony w dół. A gdy będziesz nisko nad ziemią, złóż skrzydła i opadnij na łapy jak podczas lądowania po dużym skoku. – Wyjaśniła, a jej ogon nerwowo się poruszał. Jednak chyba nie było czego się bać, ponieważ Elendrajisowi latanie szło coraz lepiej z każdą chwilą.

: 22 cze 2015, 15:05
autor: Lenifiell
Pisklak jednak był smokiem powietrznym, on miał to we krwi jak jego matka, bardzo go to cieszyło, ponieważ teraz podczas lotu czół się tak swobodnie i lekko. Kiwnął amie głową ze rozumie i powoli obniżył łebek w dół razem z nim nachylając ciało, nie wychodził wcześniej ze skrętu więc mógł go kontynuować, szło mu całkiem dobrze. Powoli obniżał lot a kiedy był już na wysokości torsu Bezkresnej złożył skrzydła i spokojnie wylądował przebiegając jeszcze kilka kroków. – I jak ci się mamo podobało moje lądowanie? – zapytał z uśmiechem na pysku.

: 22 cze 2015, 15:10
autor: Bezkresna Galaktyka
//raport


Polizała syna po czole krótkim gestem. – Bardzo. Widać, że masz to we krwi. – Stwierdziła czule, mrucząc cicho. – Widzisz, całkiem nowy świat się przed tobą otworzył! – Dodała z lekkim śmiechem. Rozluźniła się także, czując ulgę, że syn pierwszy lot ma za sobą. Za pierwszym razem zawsze było najtrudniej, ale i tak świetnie sobie poradził.

: 13 lip 2015, 17:50
autor: Lenifiell
Maluch rzucił się do mamy i ją przytulił.
-Dziękuję mamusiu – powiedział wesoło a potem – Kocham Cię! – wiedział że to ją uszczęśliwi. A i jego to cieszyło, że ona była jego mamą, a Leśny tatą, tylko Paraliż go martwiła, zachowywała się tak jak jej imię mówiło. Liczył na to że jej nic nie będzie i do nich wróci, Jego mina się zmieniła na smutniejszą.

Dodano: 2015-07-13, 17:50[/i] ]
Znów przybył pod białe drzewo tam gdzie miał tyle miłych wspomnień, myślał o tym jak było mu fajnie spędzać czas z matką którego mieli dla siebie tak mało. Ogólnie to chciał odpocząć, ciągle nauki polowania i różne ciężkie wydarzenia go już męczyły, ale robił to bo musiał, ale też chciał i bardzo mu się to podobało, czół się wtedy taki potrzebny. Położył się pod drzewem i zamknął oczy, myślał o dzieciństwie i jego rodzeństwie które potem zginęło w ataku wyverny.

: 13 lip 2015, 18:25
autor: Szczyt Potęgi
Podczas wędrówki przez terytoria, których wygląd musiał sobie przypomnieć po raz kolejny, Druidyczny natknął się na samotne drzewo stojące pośrodku polany. Było ładne, a zapach jego liści dochodzący do nozdrzy drzewnego smoka budził w nim ukojenie. Podobnież zresztą jak wszystko, co pochodziło z lasu. Był tu jednak ktoś jeszcze. Tuż pod wybujałym pniem spoczywał bowiem inny smok. Sądząc w woni, również wodny. Adept Życia miał ostatnio sporo szczęścia w spotykaniu przedstawicieli tej grupy. Nie zraził się więc obecnością osobnika i podszedł doń.
Po chwili dotarło do niego jednak, iż młody może odpoczywać i niekoniecznie musi chcieć teraz z nim rozmawiać. Przerywanie komuś odpoczynku uważał za wysoce niekulturalne (chyba, że miał doń sprawę wysokiej wagi- wówczas nie obowiązywały niemal żadne zasady).
"Przespałem wiele księżyców. Nic się nie stanie jeśli sobie po prostu na niego poczekam."
Rzekł do siebie w myślach, a następnie przysiadł w pobliżu młodzika rozglądając się dookoła. Mógł poczuć jak kawałek kory pokrywającej jego łuski pęka i ciurkiem po powiece ścieka mu strużka gęstej, lepkiej żywicy. Być może byłby na to zły gdyby nie fakt, że uwielbiał jej zapach. Podobnie jak niemal każdej rośliny. Ot cały Druid.

: 13 lip 2015, 18:45
autor: Lenifiell
Ktoś chyba przyszedł pomyślał, cicho się skradał, albo chciał go zaatakować albo nie budzić. Otwarł jedno oko, zobaczył znajomego smoka z zebrania, tak poznał go od razu to był dosyć charakterystyczny smok, ww dodatku patrząc na oko w jego wieku. Podniósł się mlaskając znacznie, rozłożył skrzydła, a był to niecodzienny widok, były wielkości reszty jego ciała – każde. Kochał je to była chyba najlepsza rzecz jaka go spotkała, ogromne skrzydła. -Witaj pamiętam cię z spotkania w sprawie sojuszu między wodą a życiem, słyszałem ze aspirowałeś na przywódce, to prawda? – Uśmiechnął się.

: 13 lip 2015, 22:07
autor: Szczyt Potęgi
– Tak, to prawda. Źle się dzieje ostatnio w naszym stadzie, a ja pozwalałem sobie zbyt długo na wylegiwanie na łonie matki natury żeby teraz machnąć na to wszystko łapą i się przyglądać. Skoro byłeś na zebraniu, kojarzysz moje imię, niemniej ja, nie znam Twojego. Jak Ci na imię, nieznajomy?
Spytał, a jego ogon wodził to w lewo, to w prawo, zbierając ze sobą wątłe wiązki traw. Oddech miał miarowy, a z pyska powionęło jagodami i jeżynami. Spomiędzy przednich łap wytoczył mu się mały jeżyk, który będąc spłoszonym przez dwójkę rozmawiających drapieżników momentalnie zwinął się w kolczastą kulkę. Na ten widok Druidyczny uśmiechnął się łagodnie, a potem odłożył stworzonko na bok, pozwalając mu odejść.
– Zresztą to i tak bez większego znaczenia. Podejrzewam, że Życie tak czy siak przez długi czas będzie kierowane przez starsze, bardziej doświadczone ode mnie smoki. Ja zaś muszę spędzić też sporo czasu na przypomnieniu sobie ważnych umiejętności, które pomogą mi w walce z naszymi ewentualnymi nieprzyjaciółmi. W każdym razie wierzę, że wytrwamy. Musimy wytrwać. Dla dawnej Ziemi.