Strona 7 z 33
: 22 lip 2015, 10:34
autor: Cichy Potok
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Uśmiechnął się pobłażliwie. Po czym pokręcił łbem z rozbawieniem.
– Ale zauważ w jakim strachu żyłby twój kompan, widząc tyle drapieżników...Wasza więź byłaby bardzo...niestabilna, jeśli w ogóle możliwa do nałożenia. – wytłumaczył ze spokojem. Może i jeleń był dumnym kompanem, jednak w obliczu spotykania tylu drapieżników, prędzej czy później padłby na zawał z tego ciągłego strachu i stresu. Pokiwał potwierdzająco głową na pytanie Ujmującego.
– Niebrzydkie. – potwierdził z rozbawieniem.
– Aczkolwiek właśnie pegaz uchodzi za najładniejszego kompana. – oznajmił po krótkim namyśle. Zaraz potem jednak spoważniał i skinął łbem.
– Tak, większość wie, że gdy nastanie zagrożenie dla stada, trzeba o nie zawalczyć. To jest niepisany obowiązek każdego smoka, ale robi się to dobrowolnie, bo jak się już częścią tego stada jest, to się chce o nie zadbać, aby jednak przetrwało i miało się dobrze, nie uważasz? – zapytał ponownie się uśmiechając, ale tym razem delikatnie.
– Tak, teraz objąłem miano Cichych Wód. Ale mów do mnie, jak chcesz, mnie to nie przeszkadza, wciąż smoki zwracają się do mnie Leśny. – zaśmiał się cicho, sam miał przecież problemy z powstrzymywaniem się mówić do Zorzy po starym imieniu.
: 22 lip 2015, 13:59
autor: Ujmujący Kolec
– Jakich drapieżników? Pilnowałbym przecież kompana, nie? Przy mnie krzywdy by nie uznał – odparł z dumą wypinając pierś, ale ostatecznie wzruszył barkami, słysząc o jakiejś więzi. Nie miał pojęcia do czego mógł się odnosić Leśny, Ujmującemu obce były przecież pojęcia związane z faktycznym zdobywaniem kompana. Nie wiedział, że zakłada się wtedy więź i w ogóle. Może w przyszłości już się zacznie w tych tematach lepiej obracać, gdyby zdecydował się na wyprawę po zwierzęcego towarzysza. Tego pegaza, czy coś. Bo ładny, jak mówił wodny. A ładne i ładne bardzo... ładnie by do siebie pasowało, prawda? Niezaprzeczalnie.
Na wzmiankę o obowiązku wobec stada również wzruszył bezradnie barkami. Czy on chciałby dbać o stado, jakby do jakiegoś należał, posuwając się nawet do ryzykowania życia w walce...? Nie umiał powiedzieć. To pewnie zależałoby od stada! "Należąc" do Cienia przez ten krótki okres czasu, miał to stado, mówiąc kolokwialnie, w rzyci. Szczególnie, jak już potem został wydalony z terenów tej grupy razem z Krnąbrnym. Ale gdyby stado przypominałoby mu rodzinę, jaką kiedyś tworzył jeszcze za barierą z mamusią i bratem? Może, może by się skusił podpisać pod dobrobytem grupy wszystkimi łapami, ogonem i skrzydłami, gdyby to było właśnie tak jak te trzydzieści parę księżyców w tył.
Postawił uszy na sztorc, słysząc nowe imię samca. Ciche Wody... Nie znał się na imionach, ale chyba brzmiało dobrze. Nie lepiej niż jego własne, ale dobrze.
– To będziesz jednak Leśny – zadecydował. Zwracając się do smoka po jego "przywóczym" imieniu, Ujmujący czułby się dziwnie. Tak po prostu. Wolał zostać przy imieniu, którym miedzianołuski przedstawił mu się pierwszy raz. – Mam nadzieję, że teraz nie było u was żadnych zgryzot z powodu obrania nowego przywódcy? – spytał, zaśmiawszy się krótko i szczekliwie. Nawiązywał do incydentu w Życiu, które zdecydowało o takim a nie innym podziale stada. Ale Leśny Szept wydawał mu się dobrym smokiem, wobec którego nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości jeśli chodzi o przywództwo.
: 23 lip 2015, 10:23
autor: Cichy Potok
Posłał Ujmującemu zagadkowe stworzenie. – A jak myślisz, kim są smoki? – zapytał krótko. Po czym skinął krótko głową widząc, że smok woli mówić do niego po starym mianie. Nie miał nic przeciwko, bo lubił swoje stare imię. Zaraz potem roześmiał się i pokręcił przecząco głową. – Nie, tym razem jednogłośnie obstawiono na mnie, więc nawet nikt nie czuł się urażony moim wyborem, więc kolejnego rozłamu nie przewiduję. Choć kto wie? – wzruszył barkami, a w jego oczach czaiło się rozbawienie. w końcu nigdy nic nie wiadomo do samej śmierci. A i wtedy też nie wiadomo w zasadzie gdzie konkretnie się wyląduje. – Słyszałem, że nasz łowca już raz poratował cię mięsem...a co powiesz na jedno polowanie na terenach? Spróbowanie się na prawdziwym polowaniu? Oczywiście będziesz miał wyznaczony teren, żebyś nie za bardzo się panoszył, bez obrazy, ale wciąż jesteś samotnikiem, a nie członkiem stada, więc nie mogę ci do końca zaufać, sam wiesz. – zaproponował. W zasadzie polubił tego smoka, a jego urok, no tutaj nie trzeba nic chyba dodawać, prawda? Dlatego w zasadzie zaproponował mu taki układ, ale czy go przyjmie? Kto wie?
: 24 lip 2015, 21:12
autor: Ujmujący Kolec
Zamrugał, a dopiero potem zrozumiał. Aaa, drapieżniki... no tak, smoki to drapieżniki. Znaczy, w jego przypadku wskazywała na to tylko sama definicja smoka. Bo on zbyt drapieżny nie był.
– Przyzwyczaiłoby się zwierzę, chyba. Jak do mnie, to do każdego innego – dodał jeszcze, wznosząc ślepia do nieba i zastanawiając się chwilkę. Kiepsko tylko by było, gdyby ktoś jego jelenia-kompana pomylił z takim faktycznym jeleniem hasającym po łące... Ale takich pomyłek na pewno by nie było, gdyby Ujmujący był w pobliżu! I gdyby faktycznie posiadał kompana. Bo na razie to wszystko były tylko przemyślenia.
Skinął zaraz łbem, powracając spojrzeniem do rozmówcy. Uniósł kąciki pyska ku górze, uśmiechając się delikatnie. Cieszył się, że w stadzie Wody póki co było spokojnie. Nie życzył żadnemu ze stad źle (no, może wyłączając Cień, ale to tak troszeczkę...) więc powodzenie jednego na pewno mogło stanowić dla niego powód do radości. Bo smokiem z natury był serdecznym i przyjaznym. Za to na wspomnienie o łowcy wody, który z nim podzielił się mięsem, wymruczał tylko "to prawda". Ciekaw był trochę reakcji. Bo karmienie smoka ze stada to jedno, ale takiego samotnika...? No ale chyba Leśny się nie złościł ni nic, bo zaproponował mu polowanie. Czekaj. Polowanie?! Obrócił oba ucha w stronę samca, jakby nie dowierzając. No bo... wydawało mu się, że stada zazdrośnie strzegą swoich terenów. Zapach przy miejscach, w których kończyły się tereny wspólne za zaczynały terytoria poszczególnych grup zawsze były mocny. Smoki pilnowały granic. A tu, taka ot propozycja? Ujmujący zdziwił się, to jasne, a także odrobinkę speszył.
– Ja, znaczy, no... chętnie. Miło rozprostować kości i zapracować sobie samemu na jedzonko, nie? – zaśmiał się krótko. Znowu. Na wzmiankę o ograniczonych terenach nie zareagował za specjalnie. Nie był najwybitniejszym smokiem, ale mógł zrozumieć powody Leśnego. – Ale co powiedziałyby smoki wody? To znaczy, wpuszczanie mnie na tereny, nie każdemu może być to w smak – zapytał zaraz, opuszczając nieco łeb i drapiąc się za uchem. Co prawda, dotychczas nie zaznał żadnej wrogości ze strony smoków wody, więc niby podstaw do sądzenia, że jakkolwiek byliby obróceni przeciw niemu w takiej sytuacji nie miał. Ale nadal miał za łbem swoje przemyślenia odnośnie granic.
: 26 sie 2015, 12:47
autor: Martwy Kolec
Młody smok był pełen energii. Był późny wieczór, a mimo to było wciąż równie ciepło co w południe. Na niebie pojawiały się pierwsze przebłyski gwiazd. Młody pisklak podziwiał niebo i szedł przed siebie. Szedł w stronę najjaśniejszej ze wszystkich, które widział. Jego łapy muskały miękkie pędy roślin. Ziemia była przyjemnie delikatnie wilgotna. Młody smok z otwartymi szeroko oczami podziwiał otaczające go miejsce. Jego końcówka ogona co chwilę drżała, niczym u grzechotnika. Jego łuski były nastroszone. Tym razem nie ze strachu, a ze szczęścia. Przez jego łbem przeleciał nagle jakiś chrabąszcz. Suntrux, w podskokach go gonił, ale ten co chwilę gdzieś uciekał. Po chwili skoczył i wyciągając przednie łapy do przodu złapał go w nie dociskając do ziemi. Czuł jak smyra go w miękką łuskę pod łapami. Odchylił delikatnie jedną z nich i ujrzał jak odlatuje. Po chwili zobaczył nad jego grzbietem przeleciał drugi chrabąszcz tego samego gatunku. Smok był pobudzony. Nieświadomie znalazł się na Czarnym wzgórzu. Gdy spojrzał na horyzont, zobaczył przepiękny widok i wiszący nad nim księżyc. Dostrzegł też jakąś smoczycę, idącą spokojnym chodem w jego stronę. Młody smok rozejrzał się, po czym pobiegł do jednego z leżących tam spróchniałych kawałków drzew. Położył się i trzymając ciało blisko ziemi wyczekiwał aż smoczyca przejdzie. Nie czuł strachu, chociaż powinien. Był tak oczarowany tym miejscem, że myśli nie przechodziły przez głowę smoka.
: 26 sie 2015, 13:14
autor: Oddech Pustyni
Pustynia niewiele uwagi przywiązywała do oświetlenia czy temperatury. Zapewne jak każdy, miała swój ulubiony typ, ale nie znaczyło, że przeszkadza jej kiedy wszędzie panuje mrok, a pod łuski próbuje wślizgnąć się chłód. Tak właśnie było teraz, bo chociaż lato nadal było intensywne, gorąc zawsze nieco ustępował, kiedy Złota Twarz chowała się za horyzontem. Smoczyca niespiesznie wędrowała przez niezbyt wysokie trawy i rozglądała się za czymś, na czym mogłaby na dłużej skupić swoją uwagę. Nagle do jej nozdrzy doleciała delikatna woń obcego smoka. Zdecydowanie był to zapach zwiastujący bywalca Cienia, ale ponieważ nie był zbyt intensywny, mógł sugerować w miarę młodego osobnika. Pomimo śladu zapachowego, nigdzie nie było widać jego posiadacza, więc samica zaczęła rozglądać się jeszcze czujniej. Zatrzymała się ze dwa ogony przed charakterystyczną kryjówką. Tutaj woń zdawała się być najsilniejsza, ale samica nie podchodziła bliżej, żeby nie odstraszyć nieznajomego. Powoli ugięła łapy i położyła się, rozluźniając mięśnie łap i skrzydeł, żeby nie sprawiać wrażenia gotowej do nagłego zrywu. Ciekawiło ją czy młody sam zdecyduje się ujawnić, czy może powinna jakoś go do tego zachęcić.
–Chowasz się przed czymś?– wypaliła nagle. Miała się nie odzywać, ale nie mogła powstrzymać się przed jakimś niewinnym wstępem.
: 26 sie 2015, 13:24
autor: Martwy Kolec
Młody smok podziwiał wielkość tej smoczycy. Była największym smokiem, jakiego widział. Delikatnie się wychylił, po czym próbował okrążyć smoczycę, tak by go nie dostrzegła. Był już za nią, gdy nagle nadepnął na jakiegoś obślizgłego ślimaka. Prawdopodobnie pomrowa, bo nie słychać było, pęknięcia skorupy. Lecz obrzydzenie i tak sprawiło, że młody smok odskoczył i zasyczał delikatnie. Wiedział, że już nie ma sensu się ukrywać, więc spojrzał na smoczycę i już powolnym i ostrożnym krokiem szedł bezpośrednio w jej stronę. Głowę mimo to miał wciąż nisko i powiedział cicho-Kim jesteś?-Spytał ostrożnie wąchając powietrze czując intensywną woń stada
: 26 sie 2015, 15:50
autor: Oddech Pustyni
// Poszłam film oglądać ot co xD
Smoczyca wpatrywała się w miejsce w którym czuła młodego gada. Tak jak się spodziewała, w końcu się jej ukazał. Kiedy nawet zdecydował się odezwać, Pustynia skinęła mu łbem na powitanie.
–Oddech Pustyni, jestem woj-wojowniczką Ognia– powiedziała typowym dla siebie, spokojnym głosem. Już kolejny raz przyszło jej spotkać niezwykłe pisklę. Raz były one niesamowicie kolorowe, raz miały jakieś dodatkowe "akcesoria", lub jak ten tutaj nieznajomy, od stóp do głów były jakieś inne. Dokładnie badała towarzysza wzrokiem, chociaż jej nieruchome źrenice nie zdradzały większego zainteresowania. Ciekawiło ją jak wyglądają jego rodzice i czy można znaleźć ich wśród Cienistych.
–A ty jak masz na imię?– zapytała lekko zniżając łeb.
: 26 sie 2015, 21:57
autor: Cichy Potok
Cichy posłał Ujmującemu pobłażliwy uśmiech, a w jego ślepiach kryło się rozbawienie i nieme pytanie "och, czyżby?". Miedziak jednak nie wypowiedział tych słów na głos, aby nie urazić dumy i pomyślunku samotnika. w końcu każde marzenie było piękne, choć nie wszystkie mogły być do zrealizowania. Zaraz potem obserwował serię zmian występujących na pysku starszego smoka, po czym zaśmiał się ciepło na słowa Ujmującego i jego wątpliwości. Cichy pokręcił głową na znak "nie", po czym spojrzał ze szczerym zadowoleniem na rozmówcę. – Odpowiadam za to stado i liczę się z jego zdaniem, nie dałbym ci takiej propozycji, gdybym wcześniej nie zapytał się moich towarzyszy, czy nie mają nic przeciwko. – wytłumaczył ze spokojem, po czym popatrzył w kierunku terenów Wody. – Mogę udostępnić Ci tereny od granicy ze stadem Życia do rzeki Falar na jedno polowanie, nie mniej, nie więcej. Moi kompani i ja będziemy patrolować granicę jaką będzie rzeka i jeśli zobaczę Cię tam poznasz moją mniej przyjazną stronę... – tu Cichy na chwilę zawiesił głos, po czym ponownie w jego ślepiach zagościły rozbawione iskierki. – Ale wierzę, że nigdy nie zechcesz jej poznać i będziesz godnym zaufania gościem. Mylę się? – zagadnął, przechylając na chwilę głowę na bok i przypatrując się temu pięknemu samcowi.
//widzę, że teraz głód Ci się kończy zaraz, więc proponuję termin kolejnego głodu :)
: 27 sie 2015, 11:04
autor: Martwy Kolec
Młody smok dokładnie przyglądał się smoczycy. Podchodził coraz bliżej, aż gdy był dostatecznie blisko się zatrzymał. Gdy ta się przedstawiła i spytała go o imię, Pisklak usiadł i powiedział cicho jak i niepewnie-Suntrux...jestem Suntrux-Strach w jego oczach nie ustępował, lecz siedział na tyle blisko, że nie zdążyłby uciec na czas. Młody smok podziwiał majestat smoczycy. Przede wszystkim zwrócił uwagę blizny, które smoczyca miała na całym ciele, co świadczyło, że niejedno w życiu przeżyła. Po chwili jakoś się wewnętrznie uspokoił. Nie wiadomo czemu. Smoczyca widocznie miała w tym dar. Suntrux spojrzał na jej oczy i spytał już nieco pewniej-Pochodzisz z południa, prawda?
// Nie przeszkadzamy może? :B Wybaczcie, ale nie sądziłem, że to jeszcze aktywny temat :c
: 27 sie 2015, 11:55
autor: Oddech Pustyni
Suntrux, powtórzyła w myślach. Tym bardziej wzmocniło się przeświadczenie, że jest to Cieniste pisklę. Nie było aż takie małe, ale samicę i tak ciekawiło gdzie podziali się jego opiekunowie. Wszędzie pełno było tych wędrownych smoczków. Nie oczekiwała, że młody powie coś więcej, poza swoim imieniem, więc ucieszyła się jeżeli zdecydował się o coś zapytać.
Zabawne, ale samica nigdy nie miała styczności z określeniem kierunków. Nigdy nie nazywała terenów według ich położenia na mapie. Po prostu leciała tam gdzie wskazało się jej palcem lub do odwiedzonego już miejsca. Jak kto jest, że nigdy nie wpadła na to, żeby zapytać o coś tak banalnego, a jednocześnie niezwykle przydatnego w codziennym funkcjonowaniu?
–Z południa...– powiedziała do siebie. Zauważyła, że zachowanie młodego nieco się poprawiło, jakby jego ruchy stały się spokojniejsze, a mięśnie odrobinę się rozluzniły. Nie musiała wiele robić, wystarczyło, że wykorzystywała swoje flegmatyczne ruchy i beznamiętny ton. Może rzeczywiście miała "talent", ale nie zwracała na to uwagi. Dla niej to smoki wydawały się po prostu miło usposobione, gotowe dostosować do rozmowy.
–Na południu są Ogniści? Bo jeżeli tak, to właśnie stamtąd jestem– stwierdziła w końcu. Nie zamierzała ukrywać, że nie ma pojęcia którym kierunkiem jest południe. Niech pisklę ma możliwość nauczenia czegoś niemalże czterdziesto-księżycowego gada, a co.
–A gdzie leży miejsce z kh-którwgo ty pochodzisz?
: 27 sie 2015, 12:36
autor: Martwy Kolec
Młody smok zajęknął się delikatnie-Em...ni-nie wiem gdzie jest stado Ognia-Powiedział pisklak odwracając łeb od smoczycy i patrząc na rosnącą trawę przed nim.-Nie wiem też skąd pochodzę. Szedłem przed siebie. Zgubiłem się. Poszedłem za słońcem, aż znalazłem się w jakimś stadzie. Wszędzie było pełno obcych mi smoków, ale mnie przyjęli jak własnego. Zawdzięczam im życie. Byłem głodny, a oni mnie nakarmili-Zaczął się rozkręcać z rozmową. Jakby chciał opowiedzieć trochę o sobie. Jednakże w myślach brakowało mu jego matki. Czuł potrzebę przebywania wśród starszej od siebie smoczycy. W pewnym momencie jednak zaczął jakby się krztusić i charczeć. Jego łeb zniżył się bliżej ziemi, po czym się uspokoił. Jednakże jego oddech wciąż był zbyt intensywny. Sapał jakby był zmęczony. Młody smok usiadł i z wyrazem bólu na pysku spytał smoczycę-Może powiesz mi coś o sobie? Dużo w swoim życiu stoczyłaś bitew?-spytał nie patrząc na smoczycę i kładąc się na ziemi i potajemnie wbijał sobie jedną łapą pazury w drugą. Wyglądało to tak jakby się po prostu opierał łapą o łapę, tylko naciskał jedną z nich za mocno.
: 27 sie 2015, 13:08
autor: Oddech Pustyni
Oh, czyli południe nie oznaczało położenia stada. Może chodziło mu o tereny poza barierą, albo o całe Wolne Stada. Samica skarciła się w myślach. Nie bardzo to przemyślała, ale na szczęście nie wynikło z tego nic złego. Nawet lepiej, bo młody otworzył się jeszcze bardziej, a Pustynia coraz ciekawsza była jego historii –A wiesz, że jesteś teraz na teh-terenach które zwą się Wolnymi Stadami, a smoki które cie przygarnęły zapewne należą do ss-smoków Cienia?– chociaż to nie musiała być prawda. To, że pachniał Cieniem nie musiało oznaczać, że to właśnie oni go nakarmili. Ale czemu by nie zaryzykować?
Wtem smok zaczął zachowywać się jakoś dziwnie. Inaczej niż którykolwiek ze smoków, czy zwierząt które spotkała. Nadal była strasznie niedoświadczona i nawet kichanie było dla niej potwornie dziwnym zjawiskiem, więc tym bardziej, krztuszący się smok przeraził ją, jakby właśnie dawał znać, że umiera. Na szczęście, charczenie ustało zanim Pustynia zdążyła zareagować.
Nie rozpoznała smutku bijącego z jego oczu, ale wystarczyło, że niepokoił ją jego oddech i nagła zmiana pozycji. Nie miała pojęcia co powinna teraz zrobić.
–O sobie...Tylko kilka. Szczerze móf-mówiąc, więcej czasu spędzam na nauczaniu walki niż samym walczeniu– przyznała, próbując uspokoić swoją niepewność względem pisklęcia. Z jednej strony nie chciała naruszać jego prywatności, a z drugiej nie lubiła nie wiedzieć co się działo wokół niej
–Przed ch-chwilą się krztusiłeś. Nic ci nie jest?– w jej głosie nie było słychać troski, ale z pewnością nie dało się odebrać jej pytanka w inny sposób. Pustynia nie dostrzegła jeszcze jak młody się okalecza, chociaż jeżeli dojdzie do jakichś ran, zapewne wyczuje jego krew.
: 27 sie 2015, 14:49
autor: Martwy Kolec
Gdy smoczyca wspomniała o stadzie cienia, młody smok spojrzał na nią i zmrużył delikatnie ślepia-Cień? Chyba tak...byłaś tam kiedyś?-spytał z zaciekawieniem w głosie po czym rozluźnił mięśnie i spojrzał na swoją łapę, w którą wcześniej wbijał pazur. Krew spłynęła prawie niezauważalnie po czym spojrzał na księżyc przed nim-Wolne stada? To stąd pochodzili moi rodzice. Ale wojna mi ich odebrała. Pamiętam do dziś smoka, który ich zabił. Nie pachniał jak ty, czy smoki z...cienia-młody smok się zamyślił i położył swój łeb na trawie zwijając się podobnie jak to robią koty. Gdy tak leżał i słuchał o tym jak szkoli smoków do walki, młody pisklak dodał szeptem jakby wątpił w odpowiedź inną niż odmowę-Czy nadaję się do tego by się uczyć walki?
: 27 sie 2015, 15:28
autor: Oddech Pustyni
// 7 księżyców trzeba do nauki ataku i obrony qoq
Zawsze pozostawało jeszcze stado Życia i Wody, chociaż to drugie było stosunkowo świeże. Skoro młody pamiętał śmierć swoich rodziców, musiało chodzić o jakąś walkę, która stoczyła się niedawno. Może poza barierą, skoro Pustynia nic o niej nie wiedziała?
–Czy ten smok miał sk-skrzydła?– zapytała zaciekawiona. Niezbyt wychodziło jej współczucie, więc nie miała pojęcia, czy pytaniami o szczegóły jest w stanie urazić młodego.
Kiedy ułożył się zrezygnowany jak do snu, Pustynia zamilkła na chwilę.
–Jesteś jeszcze młody– powiedziała, dokładnie przyglądając się jego sylwetce. Nie wydawał się w odpowiednim wieku do walki, ale nie oznaczało, że nie mogła w jakiś sposób go do niej przygotować.
–Mogę ci coś o niej opowiedzieć, żebyś wiedział na prz-przyszłość, albo pokazać ci coś co ph-przygotuje twoje ciało do th-treningu–
Kiedy skończyła mówić, zauważyła ze zmartwieniem, że młody nie odpowiedział na jej pytanie co do jego samopoczucia. W dodatku do jej nozdrzy doleciał delikatny zapach krwi, która jak się okazało, wydobyła się z niewielkiej rany na łapce młodego. Może uda jej się jeszcze jakoś do tego nawiązać.
: 27 sie 2015, 16:00
autor: Ujmujący Kolec
// ...rili? x.x
Samiec podrapał się za uchem, słysząc o jakiejś rzece i terenach Życia. Nie miał zbyt wielkiego pojęcia o terenach poza tymi wspólnymi, a tym bardziej o nazwach, jakie smoki nadawały rzekom, jeziorom czy lasom... Samiec przymknął na moment ślepia, mimo wszystkie oddychając z ulgą, słysząc o braku sprzeciwu ze strony Wodnych. Uniósł jednocześnie kąciki pyska w raczej mdłym uśmiechu. Oj nie, nie miał ochoty poznawać owej mniej przyjaznej strony Leśnego. Chociaż szczerze mówiąc, był jej troszkę ciekawy. Bo miał czarodzieja za smoka nader przyjaznego i dosyć... potulnego? Niemniej, nie miał ochoty ryzykować swojego pięknego łba dla poznania drapieżniejszej strony przywódcy wody.
– Nie nie – odpowiedział wiec szybko, kręcąc łbem. – Ale będziesz musiał mnie co nieco oprowadzić po tej granicy, bo znam jedynie ten skrawek wspólnych i co nieco cienistych grot – wzruszył po tym barkami.
// bede sie nieglugo karmic, to jakos pewnie bede pisac kiedy bedzie mi sie ten nastepny glod konczyl :]
: 27 sie 2015, 23:21
autor: Cichy Potok
Leśny obserwował zmienne reakcje Ujmującego, aż w końcu się zaśmiał. Wystraszył tego smoka swoimi słowami? Och, czyli czasem naprawdę był odrobinę straszny? Być może księżyce życia pod ciężarem stada zmieniły go? Tak, chyba tak. W końcu nie był już tak nieśmiałym, ledwo mówiącym pisklęciem, co niegdyś. Gdyby ojciec go widział...nie...i tak nie byłby z niego dumny, w końcu był zaślepiony nienawiścią. Trudno się mówi, w końcu to wszystko ukształtowało Cichego na dość silnego psychicznie smoka. Zaraz potem samiec skinął energicznie głową. – To pewne, że nie puszczę cię po terenach stada bez wcześniejszego zapoznania się z nimi. W końcu zgubić się jest łatwo...a wpaść przez to w kłopoty jeszcze bardziej. – oznajmił ze zrozumieniem. Nie oczekiwał w końcu od Samotnika wiedzy topograficznej całych Wolnych Stad. W końcu kto tak naprawdę znał wszystkie tereny? Nikt, chyba że tak często zmieniało się stada.
//to napisz do mnie jakoś dzień-dwa przed rozpoczęciem nowego głodu, to założę ci polowanie w tematach stada Wody :)
: 01 wrz 2015, 19:45
autor: Martwy Kolec
Młody smok całkowicie odprężony położył się i odpowiadał krótkimi, nieraz pojedynczymi słowami. Wyglądał jakby miał zasnąć. W rzeczywistości powstrzymywał się przed samym sobą. Co jakiś czas brał go jakiś skurcz mięśni i gwałtownie poruszał raz ogonem, zaś innym razem łapką. Za każdym razem robił jakiś grymas. Nie bolała go ta rozmowa. Nie panował jednak nad swoimi tikami. Gdy smoczyca spytała go o smoka z jego przeszłości, ten nie potrafił odpowiedzieć. Gdy go widział nie zwrócił uwagi na detale. Pamiętał jedynie, że był ciemny i miał łuski. -Nie pamiętam-Odpowiedział beznamiętnie. Po chwili ziewnął odsłaniając swoje wyrostki kostne, które wystawały mu z dzioba. Był już zmęczony. Przybliżył się więc do smoczycy i tuż przed zaśnięciem dodał-Opowiedz mi o wszystkim co wiesz-po czym młody pisklak zasnął. Pierwszy raz zasnął poza norą. Pomimo tego, że nie znał Piaskowej, czuł się przy niej bezpieczny. Nie miał potrzeby kopania sobie legowiska. Co najwyżej się cały trząsł, bowiem na powierzchni w nocy panował chłód. Dodatkowo jeszcze smok znajdował się na wzgórzu, więc zimne powietrze było jeszcze bardziej odczuwalne.
: 13 wrz 2015, 22:39
autor: Oddech Pustyni
//Ale czasu minęło hy xD
Przyglądała się jego niewielkim tikom i zachodziła w głowę cóż mogły znaczyć. Nie widziała jeszcze smoka który by się tak zachowywał, ale nie potrafiła określić czy było to przypisane do rasy młodego, czy też konkretnie do niego. Odsunęła się kiedy zaczął się układać, w obawie że dotknie się jej, przyczyniając się do tego niemiłego dreszczu. No tak. Dziwiło ją zachowanie Suntruxa, a sama miała jakieś dziwne odruchy.
Kiedy poprosił ją o mówienie już otworzyła pysk, żeby zacząć opowiadać mu o stadach, ale młody zaraz zamknął ślepia i zasnął. Pustynia nie praktykowała jeszcze nauki do drzemiącego gada i raczej nie zamierzała teraz tego próbować. Była zbyt praktyczna żeby ścierać sobie język na kogoś kto jej nie słucha. Tak czy inaczej nie odchodziła, ciekawa tego jak długo młody będzie spać. Był dosyć młody, więc wolała nie zostawiać go samego z dala od stada.
: 14 wrz 2015, 13:35
autor: Martwy Kolec
Po kilku godzinach młody smok przebudził się i ziewając odsłonił swój masywny dziób. Zamachał skrzydłami by je rozciągnąć po czym obrócił łeb w stronę starszej smoczycy po czym spytał zaspanym głosem-I jak tam z nauką?-po chwili wstał i okrążył smoczycę od przodu i usiadł przed nią po czym się delikatnie uśmiechnął. Podszedł bliżej i delikatnie i czule szturchnął ją swoim czołem w szyję na znak sympatii. Jednakże nie chciał cały czas stać w miejscu i gdy tylko dostrzegł jakieś wyższe trawy poszedł w ich stronę. Gdy już się w nich znalazł, schylił się i obejrzał w stronę Oddechu Pustyni by sprawdzić czy go widzi. Dostrzegając, że jest poza zasięgiem jej ruchu zaczął bawić się w ukrywanie. Chociaż jego kolor zdecydowanie różnił się od wysokich i suchych traw, to trzymając się blisko ziemi, z powietrza mógł zostać pomylony z gołą ziemią, czy suchym konarem. Młody smok wędrował przed siebie, a naokoło niego skakały różne świerszcze i chrabąszcze. Nagle zobaczył jakiegoś beznogiego gada, na którego chciał zapolować. Jego ogon zaczął drżeć tuż przy nasadzie, zaś mięśnie się mocno napięły i rzucił się na węża. Jednym ruchem dzioba przegryzł go na pół, lecz i tak wciąż jeszcze się ruszał i wciąż próbował uciekać. Jednakże młody pisklak wbił w jego głowę pazur swojej przedniej łapy przebijając jego czaszkę.
: 17 wrz 2015, 22:21
autor: Oddech Pustyni
–Nauką? A... czego chciałeś się uczyć?– zapytała dziwnie, jakby wytrącona z jakiegoś zamyślenia. Młody zdecydował nie siedzieć przed nią ani chwili dłużej, nawet chociażby po to, żeby udzielić jej odpowiedzi. Zamiast tego uciekł gdzieś w wysoką trawę, myśląc najwyraźniej, że samica go zgubi. Pustynia wstała powoli i zaczęła podążać w jego stronę. Jego zapach był wyrazisty, więc nie musiała w tym przypadku posługiwać się wzrokiem. Z czasem jednak, kiedy już była blisko, dostrzegła jego sylwetkę. Zobaczyła jak smoczek utrupia, a raczej okalecza dodatkowo już śmiertelnie ranione zwierzę.
–Smacznego– rzuciła i znów przysiadła obok niego –Ciekawe, że udało ci się go złapać za pieh-pierwszym razem– zauważyła, przypominając sobie jak mizerne były jej pierwsze próby polowań. Młody radził sobie całkiem nieźle.