OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Chłód nie słyszał jej myśli, a jednak miał wrażenie, że dobrze rozumie wyraz jej oczu. Gdyby tylko istniała taka magia, która pozwala na przyjęcie czyjegoś bólu.. A może i..? Może tą magią jest przyjaźń? Miłość? A może wystarczy zatrzymać się wcześniej? W końcu.. Czy samo zrozumienie i zaufanie nie było własnie tym lekiem? Westchnął, widząc jej łzę, słysząc głos i wreszcie czując też dotyk. Tyle nowych bodźców.. Zaczynał rozumieć w pełni jej imię. Czuł się jak kukiełka pod jej wzrokiem, choć nie było to coś złego. Nie, wręcz przeciwnie! Był jak uwięziony w pięknym śnie.. Nie chciał, by ten kończył się..Sen jednak tylko się pogłębił, gdy Hipnotyzująca się doń przysunęła. Samica w jego oczach zdawała się płynąć w przestworzach. Sennie obserwował jej ruchy, pozwalając pochłonąć się oczarowaniu. W jego ślepiach błyszczał podziw. Była jak płatek śniegu, jak piórko spadające z wysokości chmur! Lecz partnerka wkrótce przerwała lot i spojrzała na Lunarnego wyczekująco. Ten nie zwlekał, z bijącym sercem odbił się od miejsca, w którym wisiał, pozwalając, by pochłonął go instynkt. Zwinął skrzydła częściowo, płynnie nurkując pod smoczycą i okrążając ją. W jego ruchach nie było tyle gracji i delikatności, a raczej siła i sprawność. W najwyższym punkcie leciał grzbietem do dołu, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy. Po okrążeniu zatrzymał się ponownie przed nią i tym razem wysunął tylne łapy, uginając je w stawach i wysuwając szpony. Chciał, by złapała się go mocno i razem z nim zapikowała w dół, kręcąc się wokół własnej osi i przekazując sobie najwyższy dowód zaufania. Nie miał zamiaru jej puścić, ani pozwolić, by stała jej się krzywda. Jeśli Tehanu miała kiedyś okazję widzieć taniec w wykonaniu orłów, mogła się domyślić wszelkich ruchów. Nie wątpił jednak ani odrobinę w jej umiejętności lotnicze. "Czemu aż tak jej ufam?" zadumał się mroźnołuski, przekrzywiając lekko łeb.


















