Strona 8 z 8

Spotkanie 11

: 15 cze 2025, 19:03
autor: Triada Herezji

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

__
__Trzasnęła ogonem, czując jak zamiast słów, z jej pyska wydobywa się tylko dym. Ah. Więc to była ta boska siła, w której sens wierzyła jeszcze kilka godzin wcześniej. Obecnie czuła tylko obrzydzenie. Nie była pewna, czy tylko bogami, czy także wobec samej siebie; za tą obrzydliwie prymitywną naiwność.

__Nie zamierzała dalej wymuszać na sobie głosu. Wstała, nie mając szczątek szacunku do zebrania. Po co w ogóle zostali wezwani? Po co, jeżeli nikt, kto nie zamierzał siedzieć cicho, lub wypluwać żałosnych komplementów wobec nieuzasadnionego wyboru boskiego nie miał prawa głosu?

__Siarczyście i ohydnie splunęła czarną, gęstą śliną prosto pod łapy Siderusa podchodzącego do Hissetha, tracąc całkiem siłę woli nakazującą jej trzymać się wcześniejszych ustaleń. Ale miała je już w poważaniu; potencjalną wściekłość stada po przewidywanej utracie prześmiesznego przywileju lśniących kryształków mogła znieść.
Po prostu wyszła.


[zt.]

Spotkanie 11

: 16 cze 2025, 0:46
autor: Jarzmo Brzasku
  Farsa. Farsa. Farsa.
Wszystko co się tutaj działo to jedna wielka farsa.
Jarzmo Brzasku wyprostowała się żołniersko. Siedząc sztywno i w irytacji poruszając końcówką szklanego ogona. To już nie był czas na płaczliwe emocje i otwieranie serca.
Wpierw Mgliści żebrali o żałosne boskie błyskotki, zamiast odciąć się od tych plugawych bytów raz a dobrze. A jej Arel. Jej Arel stała między bóstwami jak nieświadoma sarna, wpatrzona w wilcze kły. Jarzmo zacisnęła kły. Znowu znowu znowu to samo. Bezczas na pewno będzie się świetnie bawić będąc ich pupilkiem. On, również się świetnie bawił na usługach Nytby. Póki nie zaczął się nudzić.
Górska spięła się gdy Bóg Olbrzym trzasnął o ziemie jakimś łowcą z Mgieł. Może to i lepiej bo już jej się wszystkie łuski najeżyły, a kły szykowały do warkotu gdy zaczął obrażać jej Arel. Tylko ona mogła być na nią zła. Tylko ona miała prawo czuć się personalnie urażona i zdradzona tym wyniesieniem na psa bóstw.

  Obecność bogów i surowa, władcza postawa Kammanora wpędzały jej serce w coraz większą panikę zmieszaną z gniewem i rozgoryczeniem. Czuła jak serce wali w klatce piersiowej. Czuła jak pazury wrzynają się w skałę i glebę coraz głębiej i głębiej.
  " ~ Wszystko w porządku? ~ " zapytała ją Arel.
Czy. Wszystko. W. Porządku!? Zacisnęła szczęki i odsłoniła koniuszki kłów. Jak śmiała ją o to teraz pytać. Ślepa na wszystko co zrobiła wcześniej. Znowuż nastroszyła łuski i zaszurała skrzydłami. Już prawie gotowa by wstać i wyjść, lecz zbyt przykuta do swego miejsca panicznym strachem przed zwróceniem na siebie uwagi tych obcych bogów.
  ~ Nie. ~ odwarknęła Prorokini w myślach, nie kwapiąc się na nawet krztynę wytłumaczenia.


  Następnie swoje pięć minut dostał jakiś mało inteligentny świętoszkowaty samiec, który wyuczonymi formułkami i uśmiechem na ryju zasłaniał brak socjalnej ogłady. Nie znała go, toteż ją nie obchodził. Niech bogowie Wolnych wybierają sobie nawet wiewiórki na proroków, co ją to obchodzi. Byleby tylko trzymali te swoje brudne dominujące łapska z dala od jej bliskich.

Jak tylko Bóg Siły ogłosił koniec spotkania, Jara poderwała swój chudy zad z ziemi. Posłała tylko krótkie spojrzenie Lambie i Myszy, po czym bez słowa opuściła teren zebrania. Wpierw wymaszerowała sztywnym żołnierskim krokiem poza teren Skał Pokoju, a jak tylko miała do tego przestrzeń to gwałtownie rozwinęła skrzydła i odleciała w dal.

Anyż w tym czasie zaskrzeczał niezadowolony trzepocząc skrzydłami w powietrzu. Zawołał kilka razy za swoją towarzyszką lecz bez odzewu. Mógł lecieć za nią, albo tu zostać. Lecz ona tam nie wróci. Anyż wolał zostać. Przez moment wlepiając paciorkowate, ptasie oczy w oddalone oblicze Arel. Niezadowolony potrząsnął łbem w locie i usiadł na głowie Przejściowego Kolca.


// Jara wyklina wszystkich w myślach i robi ZT. :>
Bezczas Gwiazd, Naga Magia, Przejściowy Kolec

Spotkanie 11

: 16 cze 2025, 3:17
autor: Administrator
Bonus dla Osądu Gwiazd został zmieniony, by lepiej odzwierciedlać przyświecającą mu ideologię:

Oddech Wiary: dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony; w przypadku niepowodzenia – rana ciężka. Negatywny efekt nie uruchamia się podczas obrony Wolnych Stad ani w sytuacji zagrożenia życia proroków

nowa nagroda loteriowa 2025

~ Chałka

Spotkanie 11

: 16 cze 2025, 21:40
autor: Naranlea
Naranlea milczała, gdy Kammanor prowadził ceremonię swojego proroka.

Jej uwaga przesunęła się gdzie indziej—ku tej, która siedziała nazbyt sztywno, a wzrok miała ostry jak szpikulec lodu wciśnięty między oczy Bezczasu Gwiazd. Bogini przez cały ten czas zdawała się nie uronić nawet tchnienia.

Do czasu...

Księżycowa poświata wokół niej nie zmąciła się nawet drgnieniem, ale subtelne przechylenie ciała sprawiło, że znalazła się bliżej swojej prorokini, zaledwie o krok, który można było zrzucić na przypadek. Jeden z motyli oderwał się od krawędzi jej skrzydła i usadowił się na zbielałym rogu czarodziejki.

Zanim Jarzmo Brzasku rozłożyła skrzydła, by odlecieć—lecz już po tym, jak opuściła Skały—coś przesunęło się przez jej umysł. Seria narzucających się obrazów, zbyt ostra, by mogła je odgonić. Jakby ktoś odwinął jej pamięć i pokazał ją od nowa, tylko z drugiej perspektywy. Tej, którą dawno temu odebrała.

Nie towarzyszyły temu słowa, nie uniósł się żaden głos. A jednak zakiełkowało w niej jasne, niepodważalne poczucie, że pewnych błędów nie wolno powtarzać. Nie tutaj. Nie pod okiem Narani.

Spotkanie 11

: 21 cze 2025, 19:12
autor: Jedno Słowo
A Vaelin słuchał tej wymiany i zdecydowanie był za podejściem swojego stada. Do tej pory nie było sytuacji w której problemem były nadawania tytułów poza terenami. Teraz jednak przyszli tutaj, dostali informację o zmianie proroka i zamiast jednego pojawiło się ich dwóch. To istotny problem, szczególnie iż należeli do dwóch pozostałych stad. Nic dziwnego, iż jego stado mogło czuć się pokrzywdzone. Ponadto nie proszono, a nakazywano im podporządkowanie się do zasad, które im narzucano, uznając, że kiedyś prorok mógł chodzić wszędzie. Nie wiedział o tym i wcale mu się nie podobała wizja obcego, który w każdej chwili może sobie zajść na ich tereny. Mgły zawsze miały bardziej na bakier z bogami, ale teraz to bogowie najwyraźniej stawiali ultimatum bez możliwości dyskusji. Co zrobić? Wycofać się i porzucić błogosławieństwa? Vaelin przetarł łapą pysk i westchnął. Nie chciałby być na miejscu mistrza, który był całkiem świeżym przywódcą, a teraz musiał jakoś ukierunkować ten cały bajzel.

I nagle zdarzyła się mentalna wiadomość od Hermesa. Vaelin zamarł i zmierzył tył pyska Hermesa wzrokiem. Jego krewny wystąpił zdecydowanie przed szereg tym sowim podejściem, a zaraz za nim poszła jego mama. Pomiot się zgadzała, Vaelin również w większej mierze się zgadzał, ale zrobili ruch, którego nie powinno być! To obrzydliwe! Młody wojownik warknął kiedy Koszmarny też się wycofał, ale czerwonogrzywy nie zatrzymał przyjaciela i podszedł bliżej Skazy Granatu. Stanął obok i wystąpił nawet przed niego kiedy zobaczył Osąd Gwiazd proroka, który tak bezpośrednio podchodził. Nie pozwolił mu podejść tak blisko, gdyż na tej połowie ogona przed przywódcą Mgieł stanął Vaelin, a więc musiał się zatrzymać wcześniej o ile nie chciał stać pierś w pierś z tylko odrobinę niższym wojownikiem mgieł.
Za... blisko– oznajmił spokojnie do tego co się mienił światłem boga. Oczywiście mówił z przerwą na trzy uderzenia serca co brzmiało dziwnie dla kogoś kto nie znał Słowa. Nie występował przeciw nikomu, a spełniał swój obowiązek stadny.
Żałość...– skomentował finalnie patrząc jeszcze kątem ślepi jak kolejny Mglisty odchodzi.

O co więc chodziło?
Vaelin uznał, że jego krewniak zapomniał, iż nie jest już przywódcą stada i nie powinien najpierw nawoływać, aby stanąć za Hissethem, a teraz jako pierwszy opuszczać tego zgrupowania, dając innym znak, że i oni powinni się wycofywać. Finalnie więc co, stado stanęło niczym pasmo górskie, a potem rozsypało się jak wydma z piasku, pozostawiając Skazę niemalże osamotnionego w tej chwili. To przywódca powinien być pierwszym, który opuszcza takie zgromadzenie... Niemniej Vaelin nie był kimś kto przecież będzie nawoływał innych do swoich racji.
Polecenie... przywódco?– zapytał głośniej przez ramię. On miał szczere intencje i też chciał opuścić skały, ale tylko za czarnym wojownikiem. Jeśli nie postanowi odejść, wtedy i Vaelin tu zostanie, milcząc i pilnując, aby nawet sam bóg nie pozwolił sobie na swobodę w nachodzeniu jego przywódcy.

Spotkanie 11

: 04 lip 2025, 0:40
autor: Trzeci Szlak
Świst pozostawał milczący, obserwując sytuację. Uśmiechał się w oczekiwaniu na werdykt bogów, potem jednak, za sprawą wszystkich wydarzeń wokół, przeżył pełną mieszankę emocji, szalony tok, którego sobie nie wyobrażał.

Kiedy Naranlea wybrała Arel... zadrżał. I spoważniał. Obserwował bacznie swą dawną partnerkę, gdy ta przemawiała, a nie było to łatwe. Oczywiście zastanawiał się, co kierowało boginią. Znał ją, doświadczył jej pomocy, ale znał też Arel... dlatego wybór go zaskoczył. Czy rzeczywiście Słoneczna była najlepszą kandydatką...?

Ale przecież bogowie wiedzieli więcej niż smoki. Widzieli i słyszeli to, czego zwyczajny wojownik nie mógł zobaczyć. A przede wszystkim... bez względu na to, jak wiele ich dzieliło, Arel miała dobre intencje. Być może nie zgadzał się często z jej wypowiedziami, ale nie mógł uznać, że nie stara się o dobro ogółu.

Także o jego dobro. Przecież ona była jedną z tych, którzy wrócili po jego ciało. Mimo wszystko.

Kiedy zaraz odezwały się Mgły, oczywiście dyskusja się zaogniła. Ale czy ktokolwiek mógłby jej nie zaognić? Obserwował smoki tego stada z dezaprobatą, i nawet jeśli wypowiedzi Arel tylko je podjudzały bardziej, nawet nie mógłby mieć pretensji, że nie dokonała niemożliwego. Tylko dyskretnie parsknął śmiechem na głupią myśl, że przecież prorok nie musi być lubiany ani doskonały.

Strażnik przecież też nie był. Ale też chciał dobrze. Choć Arel, mimo wszystko, nie była w tak złych relacjach z większością smoków; Świst zdawał sobie sprawę, że w tej materii będzie raczej wyjątkiem. Choć... czy na pewno? Bez względu na przeszłość, nie był smokiem chowającym urazy. A już na pewno nie chciał, aby te urazy wpłynęły negatywnie na Wolne Stada. Tymczasem...

No cóż, jeżeli teoria o wybieraniu przez bogów jak najbardziej nielubianych smoków o dobrych intencjach była prawdziwa, to SIderus był jej uosobieniem w całej swej okazałości.

Ten wybór był całkowicie szokujący dla Śwista; czy jeszcze niedawno samiec nie poważał postaw stadnej współpracy nie ceremoniach? Nie rzucał absurdalnymi oskarżeniami, także w stronę obecnego zastępcy...? To prawda, minęło wiele księżyców, ale... czy Siderus mógł zmienić się aż tak?

A może to nie Siderus się zmienił, lecz Świst go źle ocenił? Przecież tak samo inaczej niż Naranlea oceniał Arel, a ją znał znacznie lepiej niż czempiona Viliara. Wojownik widział w zachowaniach nowego proroka głównie pychę i butę, ale... przecież bogowie widzieli umysły. Czy to oznaczało, że Kammanor dostrzegł w Fioletowookim szczerość? A może chodziło o bezwzględne oddanie boskim prawom... nawet może czasem wbrew własnej woli?

Albo, zażartował...
"Nie zdziwiłbym się, gdyby Kammanor wybrał Siderusa tylko po to, żeby nie został prorokiem Viliara" przekazał mentalnie Bealyn, przewróciwszy oczami. Był to oczywisty żart, mający rozluźnić... no cóż, dość napiętą atmosferę.

Ale czy jemu było wdawać się w tę dyskusję...? Stronami byli bogowie i Mgły, Stado Ziemi to jedynie obserwatorzy. Był jedną zastępcą nieobecnego przywódcy.
"A teraz wybacz na moment, obowiązki wzywają" przekazał znów partnerce, trącając ją nosem w policzek, gdy sytuacja zaczęła się nieco uspokajać. Być może dlatego, ze niektóre smoki uznały za stosowne oddalenie się.

Podszedł bliżej dwójki nowo wybranych proroków, nieznacznie skłoniwszy się. To zdecydowanie nie był moment na wyrażanie wątpliwości.
– Gratuluję ci, Arel, wyboru na prorokinię – zaczął od matki Yamiego. – Nie wątpię, że Naranlea wejrzała w twoje serce i dostrzegła tam wszelkie przymioty niezbędne, aby głosić jej wolę. Mam nadzieje, iż w swojej roli dasz sobie radę jak najlepiej

Słowa Śwista były szczere; nawet jeżeli nie rozumiał wyboru bogini, nie miał powodu, aby poddawać ten wybór w wątpliwość albo źle życzyć Arel. W boską wolę wierzył jak mało kto.

– Tobie także gratuluję, Siderusie – zwrócił się teraz do awansowanego Ziemnego. – Jak widzę, twoja wiara przyniosła ci nagrodę w postaci boskiego wsparcia. Krzew ją wiec dalej, ku chwale bogów! Ale na śmierć i życie i tak nie zawalczymy – podkreślił, mrugnąwszy porozumiewawczo.

Potem zaś jeszcze lekko się cofnął i ustawił się tak, aby objąć wzrokiem oboje.
– Ciekawy moment wybrali bogowie, kiedy nasz przywódca przebywa za barierą – powiedział, uśmiechając się. A może zrobili to specjalnie...? Po to, żeby to właśnie Świst, który obydwojgiem miał niedoskonałą przeszłość, musiał z nimi porozmawiać, tępiąc wojenne pazury? – Wcześniej gratulowałem wam jako smok, a teraz gratuluję jeszcze raz, jako przedstawiciel Stada Ziemi. Zapewniam, że jesteście zawsze mile widziani na naszych terenach, nie tylko na ceremoniach. I że nasze stado będzie czynić, co możliwe, aby żyć w zgodzie z boską wolą – podkreślił. – Myślę, że Barwy Ziemi na moim miejscu powiedziałby to samo. A jeśli nie, to to odwoła po powrocie – zakończył, mrugnąwszy wesoło do nowych proroków.

Cisza po Lawinie Niosący Zgubienie Bezczas Gwiazd

Spotkanie 11

: 16 lip 2025, 0:53
autor: Skaza Granatu
Czas na poznanie proroków. Wiedział, wiedział, oczywiście że wiedział że być może właśnie poruszył podstawę wiary w młodego przywódcę wśród swoich smoków. Czy tego właśnie oczekiwali od przywódcy?
Czy jego dziadek odszedł, by od razu? Możliwe, nawet bardzo. Ale nawet jeżeli słyszał warkoty za swoim grzbietem, starał się stać prosto.
Spojrzał na prorokinie, nawet wyrywając na własny pysk niepewny prawie niezauważalny uśmiech.

– Zgadzam się, że jest to rozmowa, którą chciałbym odbyć.
Dziura, którą żłobił ogonem w ziemi, stresując się, musiała być już całkiem głęboka.
Razem ze stresem we łbie przywódcy pojawiły się wątpliwości. Czy Valnar byłby lepszym przywódcą? Czy byłby w stanie lepiej zjednoczyć smoki w takiej sytuacji? Czy też lepszym przywódcą byłby ktokolwiek inny w stadzie? Czart, chociażby? Matka? Ktokolwiek mógł być w tej sytuacji lepszy i lepiej poprowadzić sytuacje.
Mimo swoich rozmiarów poczuł się tak mały, stojąc między bogami a stadem. Tak niewielki i nieznaczący, że mógłby zniknąć.
Właśnie w takim tonie myśli w jego łbie rozbrzmiały słowa Kammanora.
Wyprostował się jak strzała. Mimo łagodniejszego tonu Bóg był Bogiem i to zdecydowanie nie tym do którego sam Skaza był przyzwyczajony. Mimo to był wdzięczny za to zapewnienie. Mógł nie wierzyć w siebie w tym momencie. Mógł nie wiedzieć co będzie dalej. Nic nie wiedział tak naprawdę. Ale tą małą pocieszającą myślą było to, że obcy dla niego Bóg uważał, że robi dobrze, jakże to było pokręcone w tym momencie dla samego Hissetha.
Odwzajemnił powoli skinięcie łba i wycofał się parę kroków w tył.
Drugi prorok, sprawił, że Hisseth zastygł nieruchomo.
Znał to imię, tego smoka tylko i wyłącznie z opowieści, które słyszał. Do czarta sam obiecał jeszcze jako młokos, że wygra z tym smokiem na Arenie. Co on najlepszego zrobił? Naprawdę miał ochotę zakopać łeb głęboko pod ziemię.
Radosna aura smoka była niepokojąca. A to za nim rozpoczęła się pożoga w postaci jego własnego stada.
Hisseth czuł, jakby jego łapy wrosły w Ziemię, być może sam zamieniał się w drzewo. Patrzył oczami, które nie widziały, słyszał uszami, które nie słyszały. Czuł się odcięty, jak gdyby spoglądał na wszystko spod tafli jeziora.
Dziadek powierzył w jego łapy stado. Jego mięśnie spięły się na słowa Czart.
Tak, mówiła prawdę, wziął na swoje barki odpowiedzialność za proroków. Tak najwyraźniej miał być tym najsłabszym źle wybranym przywódcą, który będzie oceniany na każdym kroku. Miał być oceniany za każdą decyzję, którą podejmie. Każdy krok, każdy oddech i słowo. Teraz nie mógł się wycofać, choćby chciał. Ale dziwnie ta myśl przyniosła swego rodzaju ukojenie.
Nie zamierzał się kłócić. On jednak nie bał się mówić głośno, by Mgły go usłyszały, a być może nawet i zbliżający się nowy prorok.

– Tak, za moje decyzje i za zachowanie cudzych wysłanników wezmę odpowiedzialność, pełną zgodnie z kodeksem jeżeli dojdzie do porozumienia, w pełni to rozumiem.
Nigdy nie był poważnym smokiem, tym razem jednak jego głos nie miał w sobie ani krzty dobrego humoru, był jak stal, pogodzony z losem. To miała być deklaracja. Kładł łeb na szali. Bo nie miał wyjścia.
Obejrzał się na Nariego i posłał mu pokrzepiający uśmiech, dość mierny w porównaniu do tych, które zwykle gościły na jego pysku, ale nadal uśmiech.
Widział, że jego smoki zbierają się ze skał, dopiero wtedy jednak spojrzał z powrotem w stronę bogów, tylko po to, by stanąć pysk w pysk z nowym prorokiem. A właściwie z Vaelinem który nie pozwolił aż tak zbliżyć się prorokowi jak chciał. Posłał mu mentalne uczucie wdzięczności.
Jednak wystąpił na bok, stając naprzeciwko proroka.
Słyszał jego słowa głośno i wyraźnie we własnym łbie. Odchrząknął, nim sam nie przemówił, choć na głos.

– Osądzie Gwiazd, oficjalnie gratuluje Ci wstąpienia na nowe stanowisko.
Było to niezręczne, czuł się niewłaściwie, mówiąc to. Obiecał go skrzywdzić kiedy był jeszcze adeptem, jak inaczej miał się czuć. Spojrzał na resztę smoków, które zostały, czuł się zdradzony, czuł się niepewny, starał się jednak tego ani jednym czubkiem kolca na ciele nie pokazywać. Mimo to jego ton brzmiał łagodniej, ostrożniej gdy mówił do nowego proroka.
– Chciałbym porozmawiać z tobą na osobności jeśli chodzi o warunki twojego wstępowania na tereny naszego stada, jeżeli pozwolisz oczywiście.
Jakkolwiek smoki z jego stada nie chciały tego zaakceptować, Hisseth już się zgodził, zostawało ustalić odpowiednie warunki.
Czekał na odpowiedź proroka, wiedział, że część smoków czeka na jego decyzje. Mimowolnie odnotował ich obecność bardziej, nawet pokusił się na uśmiech, dla każdego jednego z nich, zmęczony uśmiech.


Jedno Słowo Warkocz Komety Bezczas Gwiazd Osąd Gwiazd
i w sumie reszta mgieł która jeszcze nie odleciała

Spotkanie 11

: 16 lip 2025, 18:08
autor: Osąd Gwiazd
Bardzo dziękuję – odpowiedział na mniejsze i większe gratulacje Trzeciego Szlaku. Ładnie skinął przy tym łbem w stronę Zastępcy Ziemi.

Skinął też Przywódcy Mgieł w odpowiedzi na propozycję rozmowy, jak i w podziękowaniu za oficjalne gratulacje. Brakowało tylko tych od przywódcy Słońca, żeby był komplet, he he.

Dziękuję i owszem, Skazo Granatu. Podoba mi się taka propozycja. Przyniosę ze sobą coś pysznego do przekąszenia. Posiłkom mojej żony wręcz nie da się oprzeć.

Mówiąc ostatnie zdanie spojrzał w stronę Chmiel i uśmiechnął się do niej.

Skaza Granatu Trzeci Szlak Zatracona Tożsamość

Spotkanie 11

: 24 lip 2025, 20:48
autor: Narrator
Ceremonia dobiegła końca.

Naranlea i Kammanor odlecieli, nie zostawiając za sobą nic prócz poruszonego powietrza i srebrzystych smug światła. Ich sylwetki zniknęły wśród ciemniejącego nieba, wtapiając się w tańczące nad horyzontem gwiazdy.

Spotkanie 11

: 25 lip 2025, 21:43
autor: Warkocz Komety
Słuchał smoków wypowiadających swoje gratulacje ze wszystkich stron, albo wręcz przeciwnie – wypowiadających swój sprzeciw. Wciąż stał blisko Hissetha. Animusz jednak na powrót opuścił Nariego, kiedy i pierwotne wzburzenie zelżało. Patrzył więc na całą wymianę zdań w milczeniu, jedyne co próbując z tego wyciągnąć, to zapamiętać parę pysków.
Bogowie w końcu jednak odlecieli i smoki też się rozeszły. On też się ruszył, kiedy przywódca również zdecydował się opuścić skały.

/zt

Spotkanie 11

: 30 lip 2025, 1:42
autor: Skaza Granatu
Kiwnął łbem prorokowi, spoglądając w tym samym kierunku co on. Widok Chmiel go zaskoczył, jej również kiwnął łbem. Był zaskoczony jakże widoczną radością Osądu. On sam czuł się raczej jakby cała energia zeszła z niego wraz z końcem spotkania.
– Więc ustalone.
Słyszał słowa Vaelina, ale jak sam mógłby je skomentować. Gdy wcześniej coraz więcej Mglistych odchodziło. W tym jego własny dziadek.
Spojrzał na wojownika, starając się jakkolwiek chociaż mimiką go zapewnić, że to nie był koniec świata, oraz by nie tracił nadziei. Słysząc pytanie o polecenie, wydał je.

– Wracamy do siebie.
Szybko instynktownie zerwał łeb w kierunku Bogów, gdy Ci odlecieli, wtapiając się w niebo. Zauważając koniec spotkania, on sam nie zamierzał zbyt długo dłużej pozostawać. Zamiast tego kiwnął łbem na pożegnanie tym którym znał i zabrał się z tymi, którzy z Mgieł jeszcze zostali, dając znak do odwrotu. Na łapach, zamiast używając skrzydeł. Wyjątkowo nie czuł się na siłach.

/zt.

Spotkanie 11

: 30 lip 2025, 13:36
autor: Budowniczy Ruin
Sam nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć – ojciec jego wybranki został Prorokiem, który miał niebawem stanąć w konflikcie z ich odwiecznymi prawami Mgieł. Czy miało to jednak aż takie znaczenie? A może nawet coś ułatwi?

Jedno było pewne – Wasak stał murem za swoim Przywódcą tak, jak nakazywał Kodeks. Gdy zniknęli bogowie, a Ceremonia dobiegła końca, posłał jeszcze jedno, ostatnie zatroskane spojrzenie Selebi, po czym odwrócił się i odszedł śladami Skazy Granatu.

// zt

Pokorna Łuska

Spotkanie 11

: 16 lis 2025, 20:05
autor: Rytm Słońca
Rytm przysłuchiwał się w milczeniu spotkaniu i badał wzrokiem każdego smoka, którego widział na oczy pierwszy raz, robiąc sobie w umyśle szkic jego charakteru, mowy ciała i tonu wypowiedzi. Od siebie nic nie dodał, bo nie widział powodu na podjudzanie dyskusji. W ciszy podziwiał majestat bogów i to, jak wiele mogli zdziałać nawet bez skinięcia palcem. Pod koniec tylko pogratulował Arel i Siderusowi. Ta smoczyca całe jego życie była o krok przed nim! Czy istniała szansa, że półpustynny kiedyś też zostanie czyimś prorokiem? Pewnie ciekawie by było. Arel wtedy chyba musiałaby awansować na duszka bądź nowego boga. Ciekawy wybór smoków na patronów, zwłaszcza ten drugi, choć zważywszy na to, jak Siderus zachowywał się na ich randce poprzednim spotkaniu, nie było to dla niego zaskoczenie.
Po zakończeniu spotkania opuścił je w pokoju, o ile nikt go nie zatrzymywał.

/zt