Strona 2 z 33

: 27 sty 2014, 18:23
autor: Iskra Nadziei

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Trochę zdezorientowana tym, iż samiczka nie chciała jej pomocy, patrzyła na nią jak próbuje się dźwignąć na własnych łapach. Potem zrozumiała, że musiało to być dla niej trochę kompromitujące i uśmiechnęła się pogodnie. Była większa od niej i na pewno starsza, ale miała miała ostre szpikulce co dodawało jej charakteru, ni jeżeli Niezapominajce, która była po prostu puchową błękitną kulką. Spojrzała na jej wijący się ogon, najwidoczniej jednak zrobiła na niej wrażenie, bo wydawać się mogło że mała się boi, albo stresuje.
-Oczywiście, jestem Niezapominajka ze stada Wody, a Ty? -spytała nadal uśmiechając się. Nie był to uśmiech obraźliwy, czy śmiejący się z zaistniałej sytuacji, raczej był to uśmiech powitalny, ciepły.

: 27 sty 2014, 19:39
autor: Sneeu
-Możesz mnie nazywać Sneeu, miło mi.
Dodał jej nieco otuchy pogodny stosunek smoczycy do obcych. Ogon owinął się wookół przednich łap i spoczął w bezruchu. Smoczyca rozejrzała się dookoła, obkręcając ostrożnie głowę żeby przypadkiem nie zahaczyć Niezapominajki jednym z kolców. Co ona robiła w takim miejscu? Czyżby też pałętała się bez celu? A może Sneeu w czymś jej przeszkodziła? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Nie śmiała pytać o to wszystko smoczycy, bo to nie wyglądałoby raczej jak normalne zadawanie pytań, a najpewniej jak irytujące wypytywanie. W żadnym razie nie chciała jej do siebie zrazić nie mniej, niż już to zrobiła. Do jej myśli znów zawitała piękna rybka, ale natychmiast je opuściła; jakby spadła z wodospadu. Samica zerknęła ponownie na nieznajomą. Wydawała się jakaś zamyślona. Błękitnołuska spojrzała na drzewa, śnieg na nich zalegający przypominał jej śnieżne czapki...

: 27 sty 2014, 20:29
autor: Iskra Nadziei
Patrzyła na Sneeu, przypominała jej smoka wykutego z lodu, pewnie taka pora roku była dla niej idealna. Wzrok Niezapominajki powędrował na kolce smoczycy, były ostre i duże. Wciąż zastanawiało skąd się wzięła, była bardzo mała, może ze dwa góra trzy księżyce, nie powinna się oddalać od swojej groty bez opiekuna. Choć sama wodna oddalała się w tym wieku i miała potem rozmowę z rodzicem, to nie przestała zwiedzać.
-Skąd jesteś? -spytała. Wydało się najbardziej sensowne pytanie, które nachodziło jej do myśli. Usiadła owijając się puszystym ogonem, najwyraźniej nie zamierzała odejść wzdłuż rzeki, bez odpowiedzi, albo tutaj zamierzała właśnie przyjść. Tego nikt nie wie oprócz jej...

: 27 sty 2014, 20:44
autor: Sneeu
Zastanowiła się chwilkę nad odpowiedzią, po czym pewnie już rzekła;
-Ze stada cienia... Co porabiasz w tych stronach?
Oderwała wzrok od drzew i zerknęła na strumień. W sumie... To całe ślizganie się mgło być nawet zabawne i miłe, gdyby tak tylko trochę bardziej to kontrolować... Położyła łapę na lodzie próbując wyrzeźbić w nim kilka bruz. Poszło dosyć łatwo. Zerknęła na Niezapominajkę; czyżby i ona myślała o tym samym?

//Przepraszam że tak krótko, jakoś nie mam weny.

: 27 sty 2014, 21:44
autor: Iskra Nadziei
Nie poznała jeszcze nikogo ze stada cienia. Spojrzała na Sneeu, niczym się nie różniła od smoków wodnych, ale nie jej to oceniać.
-Ja przybyłam tutaj aby pozwiedzać te tereny. -powiedziała patrząc się na lód z lekkim uśmiechem. Tak Cienista czytała jej w myślach, weszła na tafle lodu, lekko i ostrożnie kładąc łapy. Nie myślała o tym że może się poślizgnąć, szła na środek zamarzniętego źródła. Kiedy zadowolona stanęła idealnie na środku, zrobiła pokaźnego fikołka i wylądowała na plecach. Krótko jęknęła, by potem śmiać się. Nie wstawała, tylko śmiała się nadal. Popatrzyła kątem oka jak radzi sobie Sneeu.


//Nie ma sprawy.

: 27 sty 2014, 22:25
autor: Sneeu
Jej pysk rozjaśniło rozbawienie. Stałą się przez to też trochę śmielsza. Podniosła się i delikatnie kładąc łapy pod którymi zachrzęścił lód podążyła za swoją, już mnie-więcej; znajomą. Można by pomyśleć, że padający śnieg pomoże w utrzymaniu równowagi, ale dla małej był tylko zawadą, jeszcze jedną bramą do pokonania. Chwiejąc się lekko podeszła do Niezapominajki i kładąc łeb między jej futrem a lodem popchnęła ją żeby ta przeturlała się na brzuch i mogła wstać.

: 28 sty 2014, 16:26
autor: Iskra Nadziei
Śmiejąc się nadal, przeturlała się i wstała z pomocą Sneeu. Patrzyła na podłoże jej łap, pociągnęła łapą po śliskiej nawierzchni, była zimna i przezroczysta. Nagle Niezapominajka zobaczyła jakąś rybkę i zaczęła śledzić ją wzrokiem, ale była szybsza i od razu straciła ją z widoku. Usiadła na środku, trochę chwiejąc się i zawijając ogon wokół jednego boku.
-Gdzie Twój opiekun? Dlaczego jesteś tutaj sama? -zapytała z zaciekawieniem, nie było to ostre pytanie, raczej opiekuńcze. Niezapominajka była już sporym pisklakiem, lada moment zostanie adeptem, więc martwi się o młodszych od siebie.

: 08 lut 2014, 22:31
autor: Znamię Chaosu
Nad diamentowe zrodelko przybyl Nieposkromiony, wraz z Szeptaczem, synem Niewypowiedzianego Zaklecia, ktora i tak traktowal jak corke, wiec i tego malca traktowal jak swojego syna, badz tez wnuka. Tak, wnuka byloby bardziej odpowiednim stwierdzeniem, zwlaszcza biorac pod uwage wiek tego smoka. Lecial z malcem na grzbiecie przez cala droge, a gdy w koncu znalezli sie w miejscu docelowym, delikatnie wyladowal, nikt by sie nawet nie spodziewal takiej gracji po tak wielkim smoku, ale coz...jak potrafil, to chcial. Zaraz potem rozlozyl jedno ze skrzydel, by mlody mogl po nim zjechac na ziemie.
-No i jestesmy. To diamentowe zrodelko w dziekiej puszczy.

: 09 lut 2014, 0:59
autor: Pasterz Kóz
Ześlizgnął się ze skrzydła "dziadka", jak pozwolił go sobie nazywać. Będąc szczerym, widział jego wiekowość, ale oznaczało też, że Nieposkromiony był bardzo doświadczony. Wielką radość sprawił mu lot, więc samemu też chciał się tego nauczyć. Rozejrzał się po okolicy, po czym spojrzał na dorosłego smoka przechylając lekko głowę na bok.
-Ładnie tu- powiedział cicho. Faktycznie mu się tutaj podobało, choć nie ukazywał tego mocno poprzez reakcje zewnętrzne.

: 10 lut 2014, 12:20
autor: Znamię Chaosu
Pokiwal powoli lbem, tak, faktyczne bylo tu dosc malowniczo. Jednak zaraz potem Nieposkromiony przysiadl na zadku i przechylil leb w zamysleniu. Coz, nad czym mogl rozmyslac? Zapewne nad wszystkim, co do tej pory sie wydarzylo i nad tym, ze nie ma sil. Bo mimo blogoslawienstwa, te dodatkowe dziesiec ksizycow byly dla tego smoka, niczym...dodatkowe dziesiec ksiezycow meki. Tak czy inaczej, Wody po chwili odchrzaknal i spojrzal lodowymi slepiami na Szeptacza.
-Coz, czego chcialbys sie pouczyc?
Zagadnal. W koncu po to go tu przyprowadzil, by nieco go poduczyc.

: 10 lut 2014, 15:38
autor: Pasterz Kóz
-Latać- powiedział rozkładając skrzydła z uśmiechem. Zaczął szorować ogonem po ziemi z podekscytowania. Bardzo chciał się tego nauczyć od momentu, gdy pierwszy raz znalazł się w powietrzu będąc na smoczym grzbiecie. Podobało mu się to, więc wręcz nie mógł się doczekać kiedy osobiście będzie mógł wznieść się w przestworza. Na chwilę zaczął marzyć, wyobrażając sobie jak lata wysoko na niebie, a pod nim rozciągają się zielone doliny. Szybko jednak odrzucił od siebie te myśli i skupił się na swym nauczycielu.

: 12 lut 2014, 18:37
autor: Znamię Chaosu
Pokiwal lbem. Tak, lot byl cudowna rzecza, ktora sprawiala niejednemu smokowi radosc. Choc on, jako bagienny preferowal plywanie jako forme transportu, tak, jednak w zimie niestety wody zamarzaly i nie pozostawalo nic innego, jak lot.
-Dobrze wiec, zacznijmy od teorii. Lot, sluzy smokom jako najszybszy srodek transportu. Dzieki niemu mozemy poruszac sie na dosc dlugie dystanse z w miare dobrym czasem. Podczas lotu wazne jest rownomierne, a takze energiczne uderzanie skrzydlami, tak, by zagarniac powietrze, aby sie poruszac. Powiedz mi, czy znasz jakies przyklady, gdzie lot przydaje sie najbardziej?
Zapytal, zaczynajac jak kazda nauke podstaw: od teorii.

: 13 lut 2014, 0:00
autor: Pasterz Kóz
Po wysłuchaniu, Szeptacz zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, aż w końcu zdecydował się wypowiedzieć swoje myśli.
-Jako iż lot jest najszybszym sposobem transportu, jest bardzo ważny dla uzdrowicieli, aby mogli się szybko znaleźć przy rannych. Pozwala nam na dotarcie w ciężko dostępne miejsca, jak góry... No i możemy łatwiej wypatrzyć zwierzynę podczas polowania- powiedział. Myślał, że nie było żadnego innego ważniejszego powodu niż te które podał. Według niego, latanie wydawało się pożyteczniejsze od poruszania się po ziemi. Naszła go przez to pewna myśl. -Czy lot jest trudniejszy od biegu? To znaczy, bardziej nas męczy?

: 08 kwie 2014, 16:58
autor: Krzyk Honoru
Pogwizdując cicho pod nosem szedłem na spotkanie z przyjacielem. Po raz kolejny mam do niego sprawę, ale myślę, że się nie obrazi jeśli poproszę go o małą przysługę.
Tata w zamyśleniu szedł przede mną, nawet nie patrzył pod łapy, więc co jakiś czas potykał się i syczał zirytowany.
Westchnąłem ciężko, coś jest z nim nie tak, tylko co? No nic, zastanowię się nad tym później, teraz przysiadłem sobie nad źródełkiem i patrząc w krystalicznie czystą wodę czekałem na przyjaciela.

: 25 kwie 2014, 21:25
autor: Błędny Ognik
Błędny którego także głód w dołku ściskał przybył na wezwanie przyjaciela. Był chudy nawet bardzo. Wiudać było, że nie za bardzo o siebie dba.
Wylądował gładko.
– Witaj Piękny. Czyż to nie piękny wieczór? Jesteś głodny? Tak się składa, że mam coś na ząb. – powiedział uśmiechając się od ucha do ucha. Przytknął szponami jak to aroganccy niezwyjkle uzdolnieni magiczne łowcy mają w zwyczaju i przed nimi pojawiły się 8/4 kawałki mięsa. 4 dla Krzyku, 4 dla Błędnego.
Zaczął jeść i zjadł. Nie patrząc czy jego jedynby wierny przyjaciel wsuwa swoje danie równie szybko jak on.

: 25 kwie 2014, 23:01
autor: Krzyk Honoru
-Witaj Błędniku.– uśmiechnąłem się do przyjaciela. – Jestem i to jak wilk!– wykrzyknąłem uradowany. Jak to fajnie mieć takiego przyjaciela. Przysiadłem przy Ogniku i zacząłem wraz z nim wcinać swoją porcję mięska. Ale byłem głodny!
-Dzięki przyjacielu. – mruknąłem między kęsami.
-A tak w ogóle jak ci życie mija?