Strona 9 z 34
: 04 kwie 2015, 22:13
autor: Oczywistooki
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Tak, odwrotnie... – powtórzył po niej, jakby zahipnotyzowany nadal wbijając swój wzrok w jej ślepia.
– Pomagasz... Mi... W znalezieniu drugiej połówki, której mi brak do szczęścia... – rzekł ciszej, troszkę się do niej zbliżając. Musiała chyba teraz załapać, o co młodemu Adeptowi z Życia chodzi. A co, jeśli ona tego nie czuje? Co, jeśli uznaje ona, że Oczywisty to tylko przeciętny smok, który jej zawraca wszędzie głowę? Przez chwilę niebieskołuskiemu krążyły te myśli po łebku... Nie okazywał zmian nastroju na zewnątrz; cały czas był mile uśmiechnięty, lecz jeśli tym razem to nie poskutkuje, to może stracić nadzieję na to, o czym pragnie.
: 04 kwie 2015, 22:30
autor: Oddech Pustyni
Jej wzrok, wcześniej utkwiony w czole Oczywistego, zmienił swój cel na jego łapy. Czy przed chwilą nie były mniejsze? Czy sam Adept nie wydawał się ciutkę... ah, przecież się przybliżył. Samiczka powoli uniosła lewą łapę i trzymała ją przez chwilę nieruchomo, żeby potem postawić ją o krok w tył. Potem prawą oraz obie tylne łapy nakazały jej aby delikatnie się wycofała. Nie miała pojęcia skąd u niej ten odruch. Nie potrafiła nazwać tego strachem, obrzydzeniem ani jak ktoś by pomyślał dziwną nieokreśloną radością kiełkującą jej w klatce piersiowej. Po prostu jakaś siła, może zwana instynktem sprawiała, że Piaskowa musiała zachować od samca pewną odległość. Zdała sobie sprawę o co mu chodzi. A może już wcześniej sobie zdawała ale nie potrafiła dopuścić tego do umysłu? Tak czy inaczej teraz było to jasne, nawet gdyby chciała udawać, że nie wie przyszłoby jej to z trudem –To chyba dobrze– Odpowiedziała podnosząc wzrok z jego łap na klatkę piersiową a potem o dziwo ku jego ślepiom. –Ale co z tego?– Rzuciła nagle –W sensie... po co mi to mówisz?– Dla kogoś kto jej nie znał, mogła wydać się bardzo chłodna ale zupełnie nie chciała tak brzmieć. Po prostu zdała sobie sprawę, że musi podejść do tego praktycznie, tak jak było jej najwygodniej. Oczko miał jakiś cel a więc ona się go pozna i zrobi to czego samiec będzie chciał, prawda?
: 04 kwie 2015, 22:56
autor: Oczywistooki
Szkoda, że Piaskowa nie pozbyła się tego odruchu cofania... Mimo iż odległość, na jaką zbliżył się była praktycznie niezauważalna, to samica i tak się odsunęła... Ale przynajmniej ucieszył go fakt, iż zrozumiała, o co chodzi. Przynajmniej tak mu się wydawało... Był chyba jednym z niewielu smoków, które rozróżniały ton głosu, w jakim chce powiedzieć dane słowa młoda Adeptka z Ognia.
– Bo ja chcę ci coś ważnego powiedzieć... – zaczął, powoli tracąc pewność. – Ja... Ty... Ty bardzo mi się podobasz, jesteś ładna dla mnie... i wiesz... no... – niepewność przeszła w zakłopotanie, z dziwną, krótką przerwą. – Ja... ja cię... Wiesz... Ja ciebie kocham... – w końcu wyrzucił to z siebie w jej stronę, niemal nie wyziewając swojego ducha. Uff, na reszcie udało mu się to powiedzieć. Co prawda nie dokładnie tak, jak chciał, ale widocznie lepiej powiedzieć to prosto z mostu, aby było lżej na duchu.
: 04 kwie 2015, 23:21
autor: Oddech Pustyni
Adept był młodszy od niej ale niezdecydowanie, więc Piaskowa nie miała prawa wywyższać się nad nim w kwestiach emocjonalnych. Zresztą sama nie była ich pewna we wszystkich dziedzinach. A w szczególności takich jak ta. Kiedy wysłuchała jego wypowiedzi do końca, delikatnie poruszyła skrzydłami. Nie był to jednak ruch mający zdradzić jej radość. Ale jeśli nie ją, to co? –Kochasz mnie?– Nikt nigdy nie opowiadał jej o miłości, nie wiedziała w czym się przejawiała ani co trzeba było robić aby ją pielęgnować. Słyszała jedynie, że występuje między dwoma smokami nie dopuszczając aby te dwa rozdzieliły się kiedykolwiek. Miłość występowała między jej rodzicami a także rodzicami innych smoków. Ale czy nie byli oni starsi? Czy nie posiadali czasem czegoś czego jej teraz brakowało? No bo jak powinna się zachować kiedy Adept wyznał jej coś tak ważnego, a ona oprócz niezręczności nie czuła nic innego? Czyżby była wybrakowana? Ojciec nie przekazał jej czegoś istotnego i przez to teraz nie potrafiła się odpowiednio zachować, odpowiednio czuć. Nie było to jedyne sensowne wyjaśnienie ale na chwile obecną tak bardzo uczepiło się Piaskowej, że jej zdziwienie powoli przerodziło się w coraz większy smutek. Znowu próbowała podejść do tego praktycznie ale nie potrafiła. Niewiedza i brak doświadczenia zabolały ją tak bardzo, że zachwiała się i usiadła, żeby zupełnie nie stracić równowagi. –Ale... ale na czym to polega?– Zapytała kiedy była już stabilna. Spoglądała prosto w ślepia Oczywistego. Nie chciała go urazić, tak bardzo pragnęła, żeby tego nie uczynić ale nic oprócz pytań nie przychodziło jej do głowy.
: 05 kwie 2015, 22:12
autor: Oczywistooki
Każdy normalny smok na pewno by się teraz załamał i przeraził z powodu tego, iż Piaskowa nie zna takowego określenia, lecz Oczywisty był inny. Miał pewną przewagę nad innymi... Albowiem on znał historię tej pięknej dla niego samicy. Teraz dopiero sobie o niej przypomniał i wszystkie wątpliwości nagle zostały rozwiane. Przecież spędziła z ojcem niespełna trzy księżyce! Niby skąd mogłaby znać te wszystkie słowa i określenia, które dla Adepta były już codziennością? No właśnie.
Niebieskołuski po chwili większego zakłopotania znów szeroko i przyjaśnie się uśmiechnął do Piaskowej i zaczął mile jej tłumaczyć wszystko.
– Polega to na tym, iż jeden smok bardzo lubi pewną smoczycę i zrobiłby dla niej wszystko, by ją obronić przed wszystkimi nieszczęściami. – wytłumaczył bardzo prosto, jak to na adepta przystało. Liczył na to, że Piaskowa go zrozumie, gdyż starał się użyć jak najprostszych słów, aby ta nie zadawała więcej pytań. Chociaż w sumie odpowiadanie na pytania jest fajne.
: 06 kwie 2015, 13:48
autor: Oddech Pustyni
I tylko na tym polegała miłość? To co powiedział samiec kojarzyło jej się raczej ze zwykłą troską albo nawet przyjaźnią, zaś słowo którego znaczenie opisał musiało być jeszcze czymś innym. W końcu jeżeli to uczucie pokrywałoby się z jego definicją to wyszłoby na to, że Piaskowa kocha naprawdę wiele smoków. Lubiła pomagać. Gdzieś w sercu miała taką potrzebę, że kiedy tylko widziała możliwość, porzucała wszystko żeby się tym zająć. Czyżby kochała Runę, Hipnotyzującą, Wizję czy Jad? Czy może kogokolwiek ze stada? Nie znała ich wszystkich, nie wiedziała nawet co dokładnie lubią, ale była pewna, że byłaby w stanie zrobić wszystko żeby obronić którekolwiek z nich. Ale skoro miłość była czymś tak prostym to dlaczego niebieskołuski w takim stresie się do niej przyznał? Nieprzyjemne, głośne myśli Piaskowej uspokoiły się a jej umysł wypełniła błoga, kojąca cisza. Powróciła zdolność skupienia a cały smutek spowodowany niewiedzą zniknął. –W takim razie łączy nas miłość?– Zapytała, chociaż jej ton mógł sprawiać wrażenie jak gdyby było to pytanie retoryczne. –Po co wyznaje się takie rzeczy?– Dorzuciła.
: 06 kwie 2015, 15:30
autor: Oczywistooki
Młody Adept cicho wzdychnął, po czym odpowiedział na jej pytanie również pytaniem.
– Skąd mam to wiedzieć? Może ja coś czuję do Ciebie... Ale czy ty czujesz coś do mnie? – rzekł, po czym nie dając jej jeszcze odpowiedzieć zaczął mówić dalej.
– Bo wiesz... To jest coś więcej niż takie zwykłe lubienie kogoś... To jest uczucie, które darzy się do jednej konkretnej osoby... Poznajesz to po tym, że czujesz, jakby ten ktoś był właśnie taką twoją drugą połówką... Kogoś, kogo brakuje ci bardzo w życiu... Kogoś, z kim łączy cię coś więcej, niż przyjaźń... – rozmarzył się młodzieniec. To była ostateczna chwila... Czy Piaskowa coś do niego czuje, czy nie? A może po prostu uważa, że Oczywisty to taki sobie smok, który gdzieś tam żyje i nic dla niej nie znaczy? Znowu jego ogon zaczął lekko drżeć. W środku był przerażony, czy ona też go... kocha.
: 06 kwie 2015, 16:38
autor: Oddech Pustyni
Piaskowa opuściła wzrok. Zapytywała się w myślach czy czuła do Oczywistego coś szczególnego. Powinna mieć więcej czasu żeby nad tym porozmyślać, rozważyć, przekalkulować różne możliwości. Chociaż nie. Pytanie było zbyt proste żeby odwlekać odpowiedź. Zresztą nie tego pragnęła Piaskowa, nie miała zamiaru uciekać od jakichkolwiek słów. Chciała, żeby wszystko było proste na tyle, żeby nawet nowo narodzone pisklę potrafiło to zrozumieć. A skoro tak, odpowiedź musiała być jasna. –Nie– Odezwała się. –Nie znam cie zbyt długo i nie wiem czy byłabym w stanie powiedzieć o tobie to, co ty o mnie.– Czy zrobiła się chłodna? Czy go tym urazi? –Wybacz ale po prostu nie ma tutaj nikogo do kogo czuh-czułabym jakąś większą więź. Zresztą... naprawdę jesteś w stanie powiedzieć, że jestem kimś kogo brakuje ci w życiu? Przecież nic sobą nie oferuje– Chciała mu to wytłumaczyć chociaż nie była pewna czy czasem sama się w tym nie zapląta. Ta cała miłość była skomplikowana, szczególnie kiedy chciało się komuś wyjaśnić, że w danym miejscu jej nie ma.
: 07 kwie 2015, 10:39
autor: Oczywistooki
Kiedy wysłuchał jej odpowiedzi uśmiech z jego pyska zniknął niczym niespełnione marzenie, co zdarzało mu się bardzo rzadko. Czyli jednak ona w nim nic nie widzi prócz niebiesko-czerwonej kupki łusek... Młodzieniec zastygł w bezruchu, jakby stał się nagle kolorowym posągiem, nie udzielając żadnej odpowiedzi... Po prostu znów wpatrywał się w jej oczy tak, jakby chciał powiedzieć "ale... jak to?". Już się do niej nie przysuwał, jak to miał w zwyczaju. Po prostu cały czas siedział... wpatrywał się... nic nie mówił... Jak betonowy posąg bez uśmiechu...
: 08 kwie 2015, 1:18
autor: Oddech Pustyni
Patrzyła na niego nieprzerwanie i chociaż coś wewnątrz podpowiadało jej żeby niewinnie zwiesiła wzrok, nie zamierzała tego robić. Wyraziła swoje zdanie, szczerze, bez najmniejszych przekłamań, więc nie czuła, że podjęła złą decyzję. –Rozumiesz to prawda? Nie mogę cię w ten sposób uszczęśliwić, psy-przykro mi.– Jasne, że było jej żal z powodu tego jak musiała postąpić, ale wiedziała, że nie było nic lepszego co dałoby się teraz powiedzieć. Mogła mieć jedynie nadzieję, że Oczko nie obrazi się za to na nią i, że ich znajomość nie ucierpi, bowiem to, że nie darzyła go jakimś szczególnym uczuciem nie oznaczało, że zupełnie jej na nim nie zależało. Kiedy powiedziała swoje, nisko pokłoniła się przed Oczywistym. Nie wiedziała co innego powinna zrobić w tej sytuacji, nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek przyjdzie jej się w takiej znaleźć. –Przepraszam– Dodała, a jej głowa nadal pozostała spuszczona.
: 08 kwie 2015, 22:00
autor: Oczywistooki
Po krótkiej chwili smok jakby od nowa ożył i powrócił do swego ciała po jakiejś duchownej wędrówce w odległe krainy. Lecz to w cale nie znaczy, że się uśmiechnął, a wręcz przeciwnie. Posmutniał.
– Nie przepraszaj... – zaczął nienaturalnym dla niego głosikiem – To nie twoja wina... Nie jestem na ciebie obrażony... To tylko... moja... moja wina... – rzekł, po czym wstał i powoli bez żadnych dodatkowych słów zaczął odchodzić, a następnie stopniowo przyspieszając odbiegać od miejsca, w którym znajdowała się Piaskowa. Kierował się jakby w stronę Czarnych Wzgórz, a konkretniej Czarnego Stawu. Nie był obrażony na nią, tylko był wściekły na siebie. Kiedy był już dość daleko od niej, z jego ślepi zaczęły lecieć pojedyncze kropelki łez. Co ma zamiar zrobić? Czyżby chciał się utopić przez tą byle błahostkę?
: 08 kwie 2015, 22:21
autor: Oddech Pustyni
Nie miała pojęcia gdzie się kierował, w końcu nie znała ani jego myśli, ani całych terenów wspólnych. Ale czy to miało jakieś znaczenie? Bez względu na to czy kierował się do stada Życia czy nad jakiś staw, samica zamierzała za nim podążyć. Piaskowa poczuła, że uraziła go naprawdę poważnie, więc nie potrafiłaby sobie wybaczyć gdyby teraz go tak zostawiła. Sprawy musiały być zawsze dokończone, a smoki rozchodząc się do swoich domów, miały być spokojne i szczęśliwe. Taka była zasada Ognistej i nie zamierzała jej naruszać, choćby nawet nie miała pojęcia jak naprawić sytuację. Nie krzyknęła za Oczkiem. Wiedziała, że się na to nie zatrzyma a po za tym nie potrafiła krzyczeć. Zawsze kiedy tylko podnosiła głos zaczynało to brzmieć jak bezmyślny ryk, smoka goniącego za swoją ofiarą.
Piaskowa podkurczyła przednie łapy a potem wybiła się z wszystkich czterech i kiedy znalazła się w najwyższym punkcie skoku, uderzyła potężnymi skrzydłami żeby wznieść się jeszcze wyżej. Niebieskołuski biegł więc miała nadzieję, że drogą powietrzną zdoła go dogonić zanim uda mi się zrobić coś głupiego.
: 07 cze 2015, 19:56
autor: Zabójczy Umysł
Chochlik i goblin. Te dwie istoty były tak wkurzające, że aż strach. A jak już rany zadawają to poziom irytacji u danego osobnika, który te rany dostaje znacznie wzrasta. Na szczęście po mnie nie było tego widać – ani po ruchach, ani po mimice pyska. Ot, siedziałam sobie spokojnie na zadzie czekając na Uzdrowicielkę Ognia. Zapytacie dlaczego właśnie ona a nie Jesień. No cóż, Słodycz Zbawienia była bardziej doświadczona niż Uzdrowicielka z Życia, i to był właściwie jedyny powód. Chociaż? Nie. Jest jeszcze coś. Jesień nie zawsze bywała na terenach Życia.
Zabójczy Umysł – 1x lekka ; 1x średnia – nieprzytomna
: 25 cze 2015, 21:09
autor: Słodycz Zbawienia
Przybyłam na wezwanie nieco spóźniona. Pojawienie się elfów i wyvern w naszym obozie sprawiło, że miałam jeszcze więcej roboty niż zwykle. Nie mówiąc o tym, że sama musiałam udać się do Ireth, aby pozbyć się uporczywego bólu. Wszak sama się nie wyleczę. W końcu jednak udało mi się dotrzeć na miejsce. Podeszłam do Zabójczej i skinęłam jej lekko łbem. Odnotowałam subtelną zmianę zapachu, choć nie byłam w stanie powiedzieć o co chodzi. Najwidoczniej jednak te księżyce bycia łowcą nie poszły na marne. Przyłożyłam łapę do jej szyi i sprawdziłam, co w trawie piszczy. Zmrużyłam lekko ślepia i zabrałam łapę. Przygotowałam zioła, miażdżąc gałązkę macierzanki i obkładając nimi przysmażony czubek łba. Po chwili zgniotłam liście babki i obłożyłam nimi ranny polik, po czym sparzyłam płatki rumianku i położyłam na ranę na pysku. Po chwili moja łapa ponownie powędrowała do szyi samicy i wysłałam wgłąb jej ciała magię. Zamknęłam uszkodzone naczynia krwionośne i oczyściłam rany, pozbywając się także zwęglonych kawałków ciała i łusek. Zregenerowałam uszkodzone naczynia krwionośne i oczyściłam je, by po chwili odnowić także połączenia nerwów. Zapełniłam wszystkie ubytki, odtwarzając komórki na podstawie tego, co miałam dane, aby komórki miały odpowiednie właściwości. W ten sposób po niedługim czasie mięśnie powinny wrócić do formy sprzed urazu. Zniwelowałam opuchliznę i nawilżyłam tamtą okolicę, pozbywając się zaczerwienienia. Upewniłam się, że pozbyłam się wszystkich drobnoustrojów, które mogły być przyczyną zakażenia. Na sam koniec odnowiłam komórki skóry i przyspieszyłam wzrost łusek, po czym zabrałam łapę i odsunęłam się od samicy, przyglądając się jej łbu.
: 26 cze 2015, 12:05
autor: Zabójczy Umysł
Akurat fakt, ze Slodycz przybyla nieco pozniej niz ja mi wogole nie przeszkadzalo. Nie bylam w koncu ani umierajaca ani takze jakos powaznie ranna. Spokojnie moglam poczekac. I tak w sumie zrobilam. Po przybyciu ognistej skinelam jej z usmiechem (swoim wlasnym, firmowym) a pozniej .. A pozniej to spokojnie jak przystalo na rasowa czarodziejke pozwolilam Slodyczy robic swoje. Tak po prostu. Gdy skonczyla, a ja poczulam sie o niebo lepiej – a tak sie wlasnie czulam, o wygladzie zewnetrznym juz nie wspominajac – po prostu jej podziekowalam. Szczerze.
– Jestes niezastapiona, wiesz? Naprawde potrafisz robic cuda.
No. Moze to nir bylo takie typowe podziekowanie jakie zapewne zawsze slyszy ognista ale jednak zawsze podziekowanie.
: 09 lip 2015, 23:07
autor: Iskra Nadziei
Szara postać ledwo krocząca przybyła w to miejsce. Osunęła się na ziemie ledwo żywa. Tą postacią była smoczyca, niegdyś pełna energii i entuzjazmu. Teraz? Jak cień przemierzała te tereny. Co się stało z tą smoczycą, chyba nikt jeszcze nie wie. Nikt o nią nie pyta, ani się nie przejmuje jej losem. Zagubiła się w tym wielkim świecie. Zgubiła własne "ja", a może nigdy takiego nie posiadała. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie potrafiła naprawić błędów z przeszłości, ani zacząć żyć na nowo. Może jej szansa na lepsze życie już minęła, przeoczyła ją. Miała kochającą się rodzinę, partnera, pisklaki, wysokie stanowisko w stadzie, wszystko gdzieś się urwało. Kiedy tajemnicze sny zaczęły ją nękać, nie pozwalając funkcjonować normalnie. Bała się spać, by znów nie obudzić się kilka księżyców później. Co teraz będzie? Może umrze z głodu na bliźniaczych skałach, zapomniana przez wszystkich. Głód doskwierał jej od kilkunastu dni, ale nie chciała nikogo prosić o jedzenie, a sama nie była wstanie zapolować. Czy wrócą tamte dni? Lub nastaną nowe, lepsze dla niej? To wiedzą chyba tylko bogowie...
: 09 lip 2015, 23:40
autor: Niebieski Kolec
Kto mógł się pojawić w pobliżu Iskry? Jej syn oczywiście chociaż nie było to w ogóle zamierzone. Po prostu przechadzałem się starając się uporządkować myśli. Głównie zastanawiałem się nad swoją drugą osobowością. Kiedy znów stracę nad nią kontrolę? Czy znowu ktoś ucierpi? Myśląc nad tym dotarłem, aż na tereny wspólne gdzie zobaczyłem... matkę. Nie widziałem jej, aż od czasu utraty wzroku więc był to dla mnie duży szok. Podszedłem do niej i wpatrując się w jej wychudzone i zaniedbałe ciało otworzyłem pysk. ~ Cześć mamo... Coś ci się stało?~ Spytałem zatroskany. W końcu była moją matką i dbanie o nią miałem wpisane w geny.
: 10 lip 2015, 0:01
autor: Iskra Nadziei
Spojrzała mimowolnie na syna, a źrenice jej się rozszerzyły. Dawno go nie widziała, a ostatnio to on nie widział jej. Myślała że nie odzyska wzroku, a tutaj taka niespodzianka. Uśmiechnęła się ciepło. Jednak znów zbladła gdy usłyszała jego pytanie. Spojrzała po sobie i nie chcąc martwić syna, wzruszyła barkami.
-Nic... Nie miałam kiedy się ogarnąć. -powiedziała słabym głosem. Nie zamierzała zrzucać problemów na innych. Mają własne sprawy, po co im dokładać zmartwienia. Ona jakoś sama sobie poradzi. Zawsze jakoś sobie radziła. Straciła ojca i też sobie poradziła. Traciła pisklaki i też sobie jakoś radzi. Zawsze "jakoś". Nie była smoczycą która by narzekała w kółko na swój los. Wolała zacisnąć kły i żyć dalej...
: 10 lip 2015, 0:13
autor: Niebieski Kolec
Spojrzałem na matkę z lekkim niedowierzaniem. Czy ona myślała, że wciśnie mi taki kit? Wyglądała jakby porwało ją tornado i to z dwa razy, a dla niej to nic. Byłem w końcu jej pierwszym synem... Znam ją od 60 księżyców i wiem gdy coś jest nie tak. ~ A tak na prawdę?~ Spytałem siadając naprzeciw jej i wpatrując się w nią, jak w obrazek.
: 10 lip 2015, 0:19
autor: Iskra Nadziei
Co miała powiedzieć. Przejrzał ją, nie trudne to było, ale jednak. Uśmiechnęła się lekko i westchnęła.
-Dawno nic w pysku nie miałam... -oblizała się na samą myśl. -Znów miałam długi sen z którego nie potrafiłam się obudzić. Tyle się pozmieniało. Jak już się obudziłam to nie potrafię znaleźć sobie miejsca, odnaleźć się. Nie sypiaj z obawy że znów to się powtórzy. -wylała to z siebie z ulgą, ale jednak nie powiedziała wszystkiego. Sądziła że to wystarczy, by wytłumaczyć się z tego stanu w jakim się znalazła. Widać było że wygadanie się dobrze jej zrobiło. Dawno z nikim tak po prostu nie pogadała. Wszystko wydawało się jej takie odległe i bardzo dawne.
: 10 lip 2015, 0:27
autor: Niebieski Kolec
Na słowo o jedzeniu z groty przywołałem oprawione mięso tura (4/4) i z uśmiechem wskazałem je łapą. W końcu nie mogę pozwolić by ktoś, z Życia lub Wody głodował, a zwłaszcza moja rodzina. Właśnie... czy Iskra wie o Wodzie. Gdy usłyszałem o jej śnie pomyślałem, że pewnie nie. ~ Też kiedyś obawiałem się snu i pewnie twoje długie sny mają swoje podłoże tam gdzie możesz je pokonać. A jeśli chcesz mogę ci opowiedzieć co się działo przez te miesiące.~ Powiedziałem wesoło uśmiechając się do matki.