Strona 9 z 37
: 20 maja 2015, 18:21
autor: Lazurytowa Łuska
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Będę pierwsza! Nie czekając na samczyka wyrwała do przodu, gdyby nie wszechobecna wilgoć i kałuże Aman widziałby tylko kłąb pyły wnoszony szponami Ra. Biegła szybko, a biegać lubiła. W rytmicznym tańcu, stawiając łapy na przemian a odległości sporych susów, nim się obejrzała a była już w połowie drogi do wyznaczonej przez Draculla "mety". Na samca z kolei obejrzała się tylko raz, sprawdzając czy w porę załapał by wystartować.
: 26 maja 2015, 21:00
autor: Martwy Kolec
Młody smok biegł z uśmiechem na pysku, bowiem dawał smoczycy fory, by pod koniec ją przegonić. Schylił łeb, po czym silnym wygięciem się i odskokiem poszybował do przodu, i zaczął biec szybciej. Obejrzał się za siebie, gdzie właśnie znajdywała się Rahvik i śmiejąc się dodał-chyba śnisz!-dodał zuchwale Amandracull po czym wzrok skierował w miejsce w które biegł. Trzeba przyznać, że powoli zaczynał się męczyć, lecz świadomość, że meta była już blisko, zaczął biec najszybciej jak się da nie zważając na zmęczenie, czy ból mięśni.
: 26 maja 2015, 21:14
autor: Lazurytowa Łuska
Zwolniła nieznacznie przechodząc z biegu w sprężysty, pełny gracji trucht. Wiedziała że wyścig jest już raczej przegrany. Nie pozostało jej więc nic innego jak wznieść dumnie łeb i nie skrzywić się podczas przełykania gorzkiej porażki.
– Oj nie... Nie śnię. A gorzki smak przegranej jaki utkwił mi w pysku skutecznie mi o tym przypomina wiesz? Poza tym... Mruknęła jakby lekko znudzona.
– Gdyby to był sen... Niebo zaszło by granatem a chmury zaczęły by krwawić. Syknęła tajemniczy dochodząc do drzewa będącego metą. Rozłożyła lekko skrzydła wygięła grzbiet w koci łuk i otarła się bokiem o korę wysokiej brzozy.
– Swoją drogą. Gratulację wygranej. Muszę poćwiczyć. Zaśmiała się do siebie skrycie ukazując samczykowi rząd ostrych, białych kłów.
: 31 maja 2015, 11:08
autor: Lenifiell
Pisklak przebudził się ze snu i spojrzał w stronę bawiących się smoków, ahh ta miłość. Spojrzał na Shiro, tak słodko wygląda jak śpi – pomyślał i nieświadomie się uśmiechnął. Wstał i wyszedł na zewnątrz, było już dużo ładniej, chmury powoli się rozchodziły. Ruszył powolutku w stronę Amandracula i Rahvik, ziewając znaczaco.
: 08 cze 2015, 17:36
autor: Aatrox
Z terenów Stada Ognia przybył młody, ale jednak niezbyt młody smok, był to Aatrox mieszanina Powietrznego i Północnego smoka, przez co jego ciało pokrywało futro, naprawdę wielobarwne, od błękitu po bial żółć czy zieleń. Było to coś niezwykłego. Powoli szedł przed siebie, skrzydła miał sprawne więc mógłby odlecieć gdyby potrafił, póki jednak co szedł przed siebie, skrzydła złożone na grzbiecie i ogon wachlujący za nim. Zatrzymał się i spojrzał w niebo, była cudowana pogoda ciepło i bardzo przyjemnie. Aż nabrał powietrza do pyska i odetchnął. Po czym ułożył się na ziemi, na boku i leżał pozwalając słońcu nagrzewać jego ciało.
: 08 cze 2015, 18:15
autor: Trzy Odcienie
Płowy po raz pierwszy znalazł się na tym miejscu, gdzie jego już wyćwiczony nos poczuł zapachy, stara ale jednak, piskląt. Kiedy tak się przechadzał i uważnie się rozglądał, dostrzegł i poczuł pisklaka w oddali. Z racji iż pisklę siedziało do niego tyłem, Arachran podbiegł powoli, po okręgu aby ten mógł go zauważyć. Smok poczuł też, gdy się zbliżył na około ogon czy tam dwa, że smoczątko pochodzi z Ognia a więc.. Dobrze. Adept miał spokojny aczkolwiek bez emocji wyraz pyska. Lekko się do niego uśmiechnął i zapytał – Witaj... Czemu siedzisz sam?
: 08 cze 2015, 18:23
autor: Aatrox
– Właściwie leżę, ale jednak. Cóż, towarzystwo nijakie jak dla mnie więc nie zamierzam się wtrącać. A siedzę sam gdyż łapię pogodę, usiądź na chwilę – powiedział i spojrzał na smoka stojącego przed nim, cóż musiał się podnieść więc to uczynił. Po chwili stał, a jego skrzydła się rozłożyły, jednak po chwili Aatrox złożył je z powrotem i potrząsnął łbem.
– Wybacz mą nieuprzejmość, zwę się Aatrox – powiedział przedstawiając się. Spojrzał na Płowego miodowymi oczyma. Były to oczy wyrażajace dumę, ale jednak i spokój, a głos? Głos był czysty i dźwięczny, nie wyczuwało się w nim wrogości czy chociażby radości, był to
: 08 cze 2015, 20:09
autor: Trzy Odcienie
Płowy nie usiadł, stał cały czas, chociaż wracał właśnie z treningu śledzenia, skradania, kamuflażu, ataku i obrony. Był zmęczony co dobrze mówił jego pysk i oczy, ale teraz tylko ceremonia i może szczycić się byciem łowcą. Spędzi całe dnie na polowaniach, na co nie mógł się doczekać. Czyli jednak jego równinna matka dopięła genami częściowo swego- szkoliła go tam na łowcę, on chciał być magiem ale jednak w końcu zostanie łowcą. Mógłby jednak uparcie być tym magiem, ale wybrał łowcę bo chce czuć się ze swoją rangą dobrze a nie że próbuje udowodnić sobie coś. A i tak wie że jest do tego zdolny
– Jestem Płowy Kolec. Może chcesz coś porobić dla zabicia czasu?
: 08 cze 2015, 20:20
autor: Aatrox
Jakby czytając w myślach Płowego Aatrox uśmiechnął sie do siebie. Wiedział dobrze że ten smok jest jego bratem z stada. Czuł się pewniej w jego obecności, sam nie wiedział czemu.
– Co proponujesz Płowy? – zapytał machając ogonem na boki. Cóż czasem ten ogon poruszał się samoistnie. Była to jedyna część ciała nad którą Aatrox nie potrafił zapanować. Aatrox zbliżył się do Płowego i zaczął go obwąchiwać by zapamiętać jego woń.
: 08 cze 2015, 21:18
autor: Trzy Odcienie
Ognisty chwilę się zastanowił.. W sumie, Aatrox wygląda na typowego powietrznego który lubi latać. Więc w sumie czemu nie bieg i skok? Zaraz mu to zaproponował – Mogę cię pouczyć biegu i skoku, abyś potem miał możliwość nauki lotu.. No a potem możesz jeszcze coś wybrać. To jak- Samiec usiadł na ziemi, ogon zawinął wokół łap, skrzydła delikatnie rozłożył i wypiął pierś, udając teraz dumny posąg który mruga oczami i oddycha.
: 08 cze 2015, 21:31
autor: Aatrox
Gdy wysłuchał propozycji Płowego, Aatrox przystał na nią. Skopiował pozycję smok, tylko Aatrox wyglądał lepiej jako taki posąg.
– Pasuje mi to, póki co skrzydła są ozdobą. Lewe skrzydlło od 3 księżycy mam zranione – powiedział krzywiąc sie nieznacznie.
: 09 cze 2015, 17:31
autor: Trzy Odcienie
Smok pokiwał tylko spokojnie łbem i wstał. Byli na łące, a więc nie było problemu z biegiem i skokiem
– Dobrze. Na początek powiedz mi do czego służy bieg, gdzie i kiedy go możesz wykorzystać i na co należy uważać gdy się biegnie?– Spojrzał na niebo aby ocenić jak daleko do nocy. Cóż, niebo robiło się nieco różowe, ale tylko lekko, więc uznał że raczej wyrobią się z nauką tych dwóch umiejętności.
: 09 cze 2015, 21:11
autor: Aatrox
– Bieg służy do szybszego przemieszczania się. Można je zastosować również w łowch czy przy zabawie. Trzeba uważać na konary oraz inne przeszkody – powiedział poważnym tonem Aatrox patrząc na swego nauczyciela. Płowy był całkiem dobry, nie krzyczał tak jak pewnie większość smoków.
: 11 cze 2015, 18:06
autor: Trzy Odcienie
Adept pokiwał łbem na boki, jakby idąc po nierównym terenie. Wypowiedź Aatrox'a nie była jakoś idealnie dobra, jednak smok chciał aby on sam się domyślił – No dobrze, na teren ale na co jeszcze? Co jest ważne aby nie zaliczyć od razu spotkania z ziemią?– Tu sprawdza też jak bardzo pisklę jest bystre, czy już widziało jak inne smoki biegają? Dobrze by było, bo to pomogło by mu odpowiedzieć na to pytanie no chyba że sam się zorientuje o co chodzi Płowemu.
: 22 cze 2015, 22:01
autor: Subtelny Gniew
Bliźniacze Skały przyciągały ostatnio tłumy, ale po uciążliwym spacerze wśród napotykanych smoków, Jesień Bzów w końcu znalazła miejsce, w którym nikogo nie było. Soczyście zielona łąka wśród gęstych drzew. Na środku leżał kamień, jakby podwyższenie. Czuć było zapach ziół i smoków, które niedawno opuściły te miejsce. Jak niewiele o nim wiedziała. To, że odbywały się tu kiedyś spotkania adeptów. Że sami zbierali się, rozmawiali, bawili, znajdywali miłości. A potem opuszczali to miejsce dla młodszych i młodszych pokoleń, aż w końcu zapomniano co znaczą zebranie młodych. Wszystko przemijało.
Jesień przysiadła na zadzie czując w powietrzu niewysłowioną nostalgię. Sama nie wiedziała dlaczego. A może to ona była po prostu zamęczona.
Przybyła tu, bo miała już dość jaskini, Mchowych Skał, granicy, smoków, wszystkiego! Goniły ją nieustanne wyrzuty sumienia. Obserwowały ją zza drzew i szły po jej śladach, nigdy nie ustępując. Aż do tego momentu.
Westchnęła kilka razy i położyła się wycieńczona. Zamknęła oczy i trwała w takim półśnie, nie zważając na wędrówkę słońca. Tylko jej uszy pozostały czujne.
: 22 cze 2015, 22:10
autor: Dwuznaczna Aluzja
Ostatnio była tutaj coraz częściej, a powód był banalny. Święty, niczym niezmącony spokój, nawet jeśli kogoś spotykała, to były to smoki w miarę inteligentne i bystre. Bo niestety bywały też przypadki debilizmu. O których Aluzja obecnie nie wspominała, ale w jej łbie zdecydowanie dało się je usłyszeć... Gdyby tylko można było czytać w czyichś myślach...
Nagle zatrzymała się, czując woń. Znajomą, bez dwóch zdań. Typowa woń lasu, charakterystyczna dla Życia, przy której Dwuznaczna dostawała napadów furii i nieokiełznanej agresji. Ale wkrótce się uspokoiła, bowiem do jej nozdrzy doszła woń ziół i innych medykamentów. A więc – Jesień Bzów.
Dostrzegła jej kolorową sylwetkę zaledwie kilka ogonów dalej. Bez skrupułów do niej podeszła, wciąż jednak zachowując dystans połowy ogona. I jakby nigdy nic, przysiadła naprzeciw.
– Czyżby życie uzdrowiciela stawało się na tyle męczące, że zapuszcza się on w miejsca takie jak te? – spytała, rozpoczynając rozmowę, uśmiechając się złośliwie kącikiem pyska.
: 22 cze 2015, 22:22
autor: Subtelny Gniew
Wyczuła ten zapach Cienia, tak dobrze jej znany i podejrzanie lubiany przez jej nozdrza. Ale go zignorowała. Niech ją atakują, zabijają, wszystko. I tak jej życie nie było warte złamanego grosza. Po rozmowie z Uśmiechem Cienia nie potrafiła dojść do siebie. Miała w nosie konfrontacje, agresję. Czy mogło być gorzej? Ale jednak miała nadzieję, że przechodzący cienisty zlekceważy jej obecność i oddali się. Niestety zbliżył się i zmusił Jesień do rozpoznania w dotąd nijakim osobniku – Dwuznaczną Aluzję. Samica usiadła naprzeciwko niej i odezwała się. Uzdrowicielka podniosła leniwie prawą powiekę, akurat trafiając na moment, gdy Dwuznaczna uśmiechnęła się złośliwie. Zamknęła ją z powrotem i podniosła się ospale, otwierając parę lazurowych oczy. Utkwiła niemrawy wzrok z rozmówczyni. Wyczytać można było z niego... no właśnie, zmęczenie.
– Zmęczenie to drugie imię każdego uzdrowiciela – odpowiedziała także siląc się na coś w rodzaju ironicznego uśmiechu. – Witaj, Dwuznaczna Aluzjo – przywitała się, jak przystało. Zdała sobie sprawę, że pierwszy raz widzi samicę nieokaleczoną. W sumie była to dość paradoksalna myśl z reszty możliwych, biorąc pod uwagę, że dzieliły się samcem. I pewnie obie o tym wiedziały.
: 23 cze 2015, 8:49
autor: Dwuznaczna Aluzja
Tak, widziała że Jesień jest zmęczona. Uzdrowiciel ma ciężką pracę, Aluzja w pewnym sensie to szanowała. Ale nie w pełni. Nie potrafiła przełknąć tego, jak uzdrowiciel używa na niej magii, łamie naturalną barierę i wnika w jej wnętrze. Nie zmieniało to jednakże faktu, że czuła do Bzów szacunek, bo nie raz łatała jej rany, by po chwili robić to ponownie. I tak niemalże bez końca. Kiwnęła głową, słysząc powitanie i swoje imię. Właściwie nie przepadała za nim. Jak każdy Cienisty i ona miała tylko jedno, prawdziwe, oddające ją miano z nutką tajemniczej aury...
– Cóż nowego się dzieje u Jesieni Bzów, która niejednokrotnie zużywała na mnie wiele ziół, by niedługo potem były potrzebne kolejne? – spytała, a w subtelnym, wrednym uśmiechu dało się dostrzec błysk białych kłów. Ślepia zalśniły niebezpiecznie. Wiedziała o romansie z Antrasmerem, ale w ogóle jej to nie interesowało. Mimo iż na początku ich spotkań była jeszcze partnerką Spojrzenia, a w obecnej chwili miała ochotę splunąć mu w twarz. Teraz? Była silną, wolną i niezależną, zdaną na siebie.
: 23 cze 2015, 13:41
autor: Subtelny Gniew
Jesień patrzyła na Dwuznaczną i nie mogła oprzeć się ciekawości, o czym myśli wojowniczka Cienia. Czy stoi przed nią, próbując wyrazić jakikolwiek rodzaj wdzięczności za te wszystkie za leczenia, czy może te kły po prostu chciały w tej chwili rozerwać jej gardło, zanurzyć się w mięśnie i wysłać je do czeluści żołądka. Bogowie wiedzą o czym myślą cieniści, gdy tak na ciebie dziwnie spoglądają z tym złośliwym uśmieszkiem. Może lepiej nie wiedzieć.
– Dużo pracy, choć rośnie u was nowy uzdrowiciel, oby niedługo zastąpił moją pomoc – odpowiedziała. – Prócz tego próbuję znieść mojego nowego przywódcę. Ale to marny wysiłek – dodała, także ukazując białe ząbki w sarkastycznym uśmieszku. Naprawdę ciekawiło ją, co o tym wszystkim myśli Dwuznaczna, tak naprawdę...
: 23 cze 2015, 13:46
autor: Dwuznaczna Aluzja
Tak, o tym co kłębi się w Cienistym łbie lepiej nie wiedzieć. O Aluzji już zupełnie nie wspominając. Nie miała jednak w planach rozerwać Jesieni gardła, bo należał jej się szacunek. Tak, to jedyna z pozytywnych emocji lub uczuć, jakie potrafiła Dwuznaczna z siebie wyrzucić. Nie oczekuj niczego innego, bezimienny obserwatorze.
– Też na to liczę. Iluminacja ostatnio mnie leczyła, nie poszło jej idealnie, ale nie jakoś tragicznie. Po prostu nie czuję się w idealnej formie, by walczyć czy polować. Odczekam kilka dni, sama mi to radziła. A o tym to akurat ona wie lepiej, nie znam się na uzdrowicielstwie za dobrze – rzadko mówiła tak dużo, ale jeśli wymagała tego sytuacja – to cóż poradzić. Każdy ma taki okres w życiu, że się rozgada.
– Nie rozumiem Waszej logiki. Czemu jeszcze nie ma nagrobka? Ja już dawno bym mu poderżnęła gardło, ale ciężko jest to zrobić, jak ten kretyn nie ma nawet odwagi by wyjść ze swojego obozu. A Wy? Macie go na wyciągnięcie łapy, na co więc czekacie?... – zapytała, prychając z dezaprobatą. Słowo Debilizmu jeszcze żył, nie rozumiała ona czemu.
: 23 cze 2015, 21:42
autor: Subtelny Gniew
Pokiwała łbem. Iluminacja miała święta rację. Źle wyleczone rany mogły otworzyć się przy najmniejszym wysiłku. A rozerwaną ponownie ranę gorzej wyleczyć.
– Widzisz – Jesień ucieszył ten potok słów. Skoro Aluzja chciała z nią rozmawiać, może Seraficzna nie była aż tak zła, jak mniemała. No i rozbawiły ją te rady. Jeszcze chyba żaden smok z Cienia, poza młodymi wyjątkami, nie zapomniał wspomnieć o pozbyciu się przywódcy. Przywódcy. Pff. Nie znosiła go tak nazywać. Chętnie nazwałaby go samozwańcem, albo uzurpatorem. Niestety był demokratycznie wybranym liderem. Jak to się stało, dotąd nie mogła pojąć, ale niestety tak się stało. – Nie jestem najlepsza w zabijaniu – wyjaśniła. Choć prawda była inna. Smoki Życia uważały się za honorowe, a tak naprawdę były bandą spiskowców. Choć jako narrator wiem, że Jesień bardzo pragnęła nazwać ich gnojkami. Gnojkami, których miała nieszczęście za bardzo kochać. Ta banda spiskowców nigdy nie zabiłaby nikogo w walce, bo to wbrew zasadom, nigdy nie poszłaby za smokiem, który nienawidzi innych, nigdy nie przestałaby kochać rodziny, nigdy nie zostawiłaby piskląt i nie przeszłoby jej przez myśl wyzywać przywódcę na pojedynek na śmierć i życie.
Za to...
Wolały układać za plecami innych zdradzieckie plany, uciekać od stada, powodując katastrofalny rozłam, uciekać od władzy, którą demokratycznie się wybrało (mimo że była szansa wybrać ją niedemokratycznie), kupować lojalność innych stad (choć to Słowo, a Słowo nie zaliczał się do bandy Życia, nie według Jesieni), pluć na siebie, wyzywać siebie, kłócić się ze wszystkim, co popadnie a co najgorsze dokonywać zamachu stanu nie przez swoje łapy.
Taka była prawda.
Lecz Jesień mogła powiedzieć tylko, że nie jest w tym najlepsza.