Strona 9 z 33

: 15 lut 2016, 20:56
autor: Słodki Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Patrzyłem na płaczącą samiczkę. Co się tu dzieje... No nic języczkiem wytarłem jej słone łzy.
Nie płacz, a przynajmniej wiesz kim są twoi rodzice? – zapytałem z miłym tonem. Mam nadzieję, że całkowicie o nich zapomniała. Jeśli nie zapomniała to będzie bardzo ciekawie. Zaśmiałem się w duchu – Jeśli ich nie pamiętasz to może cię przygarnę? – posłałem jej miły uśmieszek

: 15 lut 2016, 21:01
autor: Nocna Łuska
Tak się składa, że May była poszukiwana. Przez matkę.
Ogromne czarne skrzydła świszczały w powietrzu, gdy samica ignorując mocne podmuchy wiatru dosłownie kroiła powietrze niczym ostry sztylet. Za nic miała siarczysty mróz w płucach. Była doń przyzwyczajona. Jej nos dosłownie piekł ją od litrów powietrza, które pochłaniała starając się złapać trop zapachowy.
Ktoś kto był wyćwiczony w znajdywaniu czegokolwiek nie mógł po prostu przegapić białej sylwetki, która mignęła jej pomiędzy drzewami. Nie było to coś czego szukała, ale poznała Wieczne Ukojenie. Zawróciła biorąc szeroki łuk i zaryczała ostrzegając samca o swoim zamiarze wylądowania przed nim. Wypadało ostrzec go z racji tego, że teren do lądowania był trudny i mogła przez przypadek zahaczyć skrzydłem o któreś z drzew. Zmniejszyła prędkość zamachując się skrzydłami wstecz. Drzewa zaszeleściły, gdy ogromnym podmuchem wiatru spod skrzydeł zrzucała z nich śnieg. Kilka słabszych gałązek strzeliło i popękało. W tym chaosie samica ostrożnie opadała na trakt. Huk jej błon był ogłuszający, a złociste oczy pobłyskiwały czymś co można było nazwać ogólnym poddenerwowaniem.

: 15 lut 2016, 21:09
autor: May
Zastanowiła się przez chwile by odpowiedzieć na pytanie smoka. Szukała przez dłuższą chwilkę tego co mogła pamiętać. [b] – Mam dwóch braciszków i jeden jest strasznie milutki. [/b]– stwierdziła przypominając sobie tylko tyle ale od tego myślenie łepek ją znowu rozbolał. [b]– Boli [/b]– pisnęła cichutko, zakładając skrzydełko na swój łepek, który pobolewał. [b]– Ja chce do rodziców .[/b]– rozpłakała się jeszcze bardziej. Słysząc wielki hałas, który dobiegał z nieba i smoka, który się do nich zbliżał wystraszyła się i przecisnęła pod łapami Wiecznego, chowając się w pierwszą lepszą dziurę by to wszystko przeczekać.

: 15 lut 2016, 21:20
autor: Słodki Kolec
Już dobrze – znowu wypuściłem leczniczą maddarę po usłyszeniu jej syku z bólu. Chyba trochę za słabo walnąłem, że pamięta swoją rodzinę. No trudno. Wypierze się jej mózg. –Mogę nim zostać jeśli nie wiesz kim oni są. Po twej woni nie mogę rozpoznać nawet stada. Chyba musisz być samotnikiem, albo skąd się tu przypałętać – pogłaskałem ją po główce.
Nagle coś huknęło, i zobaczyłem znajomą mordkę lądująca przede mną. Możliwe ze to jej piskle. NIee... NOPE

: 15 lut 2016, 21:34
autor: Nocna Łuska
Samica nim jeszcze nie dostrzegła May. Śnieżyca, którą wywołały jej potężne skrzydła uniemożliwiały jej dostrzeżenie białej córeczki. Dodatkowo May schowała się pod skrzydłem Wiecznego Ukojenia, co jeszcze bardziej utrudniło skupionej na lądowaniu samicy wypatrzenie jej.
Ugięła łapy amortyzując lądowanie. Od razu, jeszcze nie złożywszy skrzydeł i mając je uniesione nad grzbietem ruszyła prędko w stronę Shiro.
– Mistrzu... – zawahała się wyczuwając teraz woń May. To było dla niej zaskoczenie, bo właśnie teraz najbardziej jej zależało na odnalezieniu córki.
Opuściła głowę prawie do ziemi poruszając nosem. Kręciła głową w lewo i w prawo lokalizując źródło zapachu. Jej oczy powędrowały ku samcowi, bo właśnie od niego biegł ten zapach.
– Spotkałeś pisklaka. Nazywa się May. Gdzie ona jest? – zapytała głosem pełnym nadziei. Miała nadzieję, że samiec ukrywał ją pod skrzydłem, bo Nadeithscallieth zauważyła, że było oddalone od boku Wiecznego Ukojenia.
Ciepły, melodyjny głos samicy nie był już taki spokojny jak zawsze. Była poddenerwowana. Jej jedyna córka miała niecały księżyc. Musiała być wystraszona.

: 15 lut 2016, 21:43
autor: May
[b]– NIE, ja chce do rodzeństwa[/b] -rozpłakała się jeszcze bardziej, bo jej małe serduszko tęskniło i to bardzo za swoim rodzeństwem, które jako jedyne pamiętała. Chciała się teraz przytulić do miękkiego braciszka, a z drugim się pobawić. Kiedy nadleciał drugi smok, schowała się wyraźnie przestraszona. Spoglądała co się dzieje ale bała się chociaż dorosła smoczyca wyraźnie wypowiedziała jej imię. Wytknęła, więc swój łepek wyraźnie zaciekawiona patrząc co dalej się dzieje.

: 15 lut 2016, 22:43
autor: Słodki Kolec
Spojrzałem obojętnym wzrokiem na samicę.
Uspokój się, spotkałem taką piaskową samiczkę. Całą wymarzniętą, z wielkim guzem. Pamięta swe imię i to że ma brata, a raczej sam fakt istnienia. Swą wonią nie przypomina ciebie, ani żelków. – spojrzałem prosto w jej oczka – Ona jest pod moim skrzydłem. Lotu może nie przeżyć, lepiej aby się teraz zagrzała. – wyrecytowałem spokojnie, obojętnie. Chyba przeznaczenie nie jest dziś po mej stronie

: 15 lut 2016, 22:55
autor: Nocna Łuska
Bystry wzrok Nadeithscallieth dostrzegł ruch za krawędzią skrzydła Wiecznego Ukojenia. Wystarczyło kilka centymetrów, żeby od razu rozpoznała May po kształcie noska. Potem już widziała całą jej główkę.
Kamień spadł jej z serca. Nadeithscacllieth otworzyła pysk, ale nie wiedziała, co powiedzieć. Była tak szczęśliwa i jednocześnie zmartwiona. Jej pisklę się znalazło. A raczej zostało znalezione.
Podniosła głowę obdarzając Wieczne Ukojenie bardzo wdzięcznym uśmiechem.
– Dziękuję, że się nią zaopiekowałeś, Shiro. Ma trzech braci. Adramusa, Lennifiela i Mirandearth'a.
Zaniepokoiła ją sprawa guza, ale jeszcze bardziej zdziwiła ją wypowiedź o zapachu i jakiś "żelkach".
– To moja córka, Shiro.
Oznajmiła samcowi bez cienia wahania.

: 16 lut 2016, 13:04
autor: May
Nosek samiczki delikatnie się poruszał chcą poczuć zapach dużego smoka i o ile pisklak miał dobry węch, to smoczyca pachniała całkiem podobnie do niej samej. Słysząc jeszcze jak wymienia imiona jej braci cała wyskoczyła spod jasnego skrzydła spoglądając na smoczyce. [b]– Znasz moich braci? Ja chce do nich. Zaprowadź mnie proszę.[/b]– spojrzała smutnym wzrokiem w kierunku ciemnego smoka, delikatnie złapał ząbkami za jej wielkie skrzydło i poczęła ciągnąć lekko by ta zniżyła swój łepek. [b]– Bo ja zgubiła mamę i rodzeństwo i nie pamiętam jak ich znaleźć i łepek mnie bolał.[/b]– powiedziała.

: 17 lut 2016, 12:18
autor: Słodki Kolec
Spojrzałem na Uczennicę lekko znudzoną mina.
Powinnaś lepiej ją pilnować. samotny spacer po terenach w taki ziąb mógł skończyć się tragedią. Przywrócenie jej temperatury chwilę mi zajęło. W kościach czuję jak i na niebie, że zaraz przybędzie kolejna burza. To nie przelewki Lepiej znajdźmy miejsce aby to przeczekać. my mamy szansę przeżyć, a ona nie. – wsadziłem młoda do torby na zioła. Ułożyłem ją pomiędzy małymi kawałkami skór wilka. Powinna ona tutaj wytrzymać chwile spaceru. – Chodź, zaprowadzę cię do najbliższej groty. Tan będziesz bezpieczna, wraz z nią. – ruszyłem w tamtą stronę miarę żwawo. Po chwili jak przeczuwałem nastąpiła wielka śnieżyca. Dobrze, że nie polecieliśmy. To byłby wyrok na naszą trójkę.
dojście do naszego bezpiecznego schronienia zajęło nam dobrą godzinę. Wiatr wiał nam w pyski. torbę trzymałem na plecach między skrzydłami...
Po "wejściu" do groty, a raczej zburzeniu ściany ujrzeliśmy jedną z moich kryjówek. Odbudowałem zaślepkę przepuszczająca tylko ciepłe powietrze... W kącie stał mały stos drewna w ludzkim palenisku. Wymruczałem pod nosem proste zaklęcie spalające i odpaliłem kilka konarów drewna
Musimy tutaj pozostać puki nie minie śnieżyca. – moja torba z pisklakiem leżała na kilku skórach w innym rogu groty

: 17 lut 2016, 12:50
autor: Nocna Łuska
Nadeithscallieth patrzyła na Wieczne Ukojenie nie dowierzając temu co widzi. Stała jak ociosany posąg, nieruchomo.
Miała naprawdę niewiele doświadczenia z dzikimi smokami, ale musiałaby być ślepą, żeby nie zauważyć dużych różnic w zachowaniu samca.
W przeciwieństwie do niego, Nadeithscallieth nie ukrywała emocji. Nie była aktorką. Zaskoczenie wymalowało się na jej pysku, gdy samiec nic sobie nie robił z tego, że wiele razy mu tłumaczyła, że tutejsza pora jest dla niej wymarzoną. Najgorsze było jednak to, że Shiro zabrał jej córkę.
To bardzo niebezpieczny moment. Może, gdyby May była starsza, Nadeithscallieth nie miałaby nic przeciwko, ale to było jej pisklę, a samica nie miała dość odwagi, żeby je wyrwać samcowi i zabrać je do domu.
Zachowanie Wiecznego Ukojenia było niebezpiecznie. Było obojętne. Nie dała się nabrać na sztuczną troskę. Chyba zapomniał z jaką samicą ma do czynienia. Szła za samcem ze wzrokiem wlepionym w torbę w której uzdrowiciel schował jej pisklę. Nie chciała iść za nim, ale za swoim dzieckiem poszłaby wszędzie i nie ważne z kim.
– Shiro, o co chodzi z tą głową? – zapytała stając przy ognisku. Jej miękkie łuski nie odbijały blasku ogniska, a jedynie zmieniły swą barwę na ciemno-rudą. Za to granatowy pas z białymi kropkami odznaczał się nader wyraźnie nadając samicy urody.
Nadeithscallieth bez dalszych słów ruszyła w stronę torby, aby wyciągnąć z niej May.

: 17 lut 2016, 18:00
autor: Słodki Kolec
Wiem, że stąpam po cienkim lodzie, ale muszę. Gdyby tylko nie przyszła, wtedy miałbym ciekawy i nie skomplikowany plan jak wyprać jej mózg. No mówi się trudno.
Spojrzałem w jej ozy
Chodzi o ten guz i jej amnezję? – dorzuciłem drwa do ognia – Ja ją spotkałem już nieprzytomną. Musiała czymś oberwać i to mocno, jak jej czaszka pękła. Ciesz się, że mnie spotkała a nie hordę zgłodniałych wilków, które są w tej okolicy. Nie zamartwiaj się tym. Było, minęło. Żyje i ma się dobrze choć z jej pamięcią jest źle. Może już nigdy nie wrócić, a jeśli wróci to nie będzie pamiętała wszystkiego co było w pamieć krótkotrwałej. czyli wspomnienia z ostatniej chwili, do całego dnia... – byłem spokojny, choć w moim głosie była szczera troska. Jeśli mnie zaatakuje to będzie źle. le mam przewagę w tym miejscu...
Podszedłem do półki i zabrałem z niej jeden ze zwojów opisywał on krainy ludów północy, wraz z ich magią i wierzeniami. Zagłębiłem się w lekturze. Choć mogłem spokojnie rozmawiać z samicą

: 19 lut 2016, 16:42
autor: May
Mała bez większych problemów dała się przetransportować w torbie di bezpiecznego miejsca, gdzie było znacznie bardziej przytulniej niż na zewnątrz gdzie rozhulała się wielka i potężna śnieżyca, której mała May nie miała najmniejszych szans przeżyć. Lądowanie jednak obudziło pisklaka, który kiedy dorośli zajęli się różnego rodzaju rozmowami ona wytlała się z torby i po rozejrzeniu się po grocie i stwierdzeniu, że nic jej nie grozi, a wystawiać pyska na zewnątrz nie opłacało się, poczęła obwąchiwać wilcze skóry, by an nie warczeć i ostatecznie przykryć się nimi i zasnąć pod przyjemną i kudłatą kołderką.

: 20 lut 2016, 19:06
autor: Nocna Łuska
– Przypomni sobie wszystko. Jestem pewna – odpowiedziała Wiecznemu Ukojeniu na chwilę tylko spoglądając w jego stronę. Całe szczęście, że smok nie robił więcej niezrozumiałych dla niej głupstw.
Źle się z tym czuła. Zgubienie pisklęcia to chyba najgorsze co może się przydarzyć smoczej mamie. Bardzo się martwiła o córkę. To, że biały uzdrowiciel znalazł ją i pomógł jej wiele dla niej znaczyło. To budowało w niej poczucie, że nie jest w tym niebezpiecznym świecie sama. Jej potomstwo też.
Podeszła do torby i nosem dotknęła pachnącej ziołami skóry i podniosła łeb odrzucając wieko torby. Odsłoniła w ten sposób swoją córeczkę. Niezgrabna, drobna istota. Jej guz na głowie ściskał jej gardło. Było jej przykro i okropnie mocno żal córki. Patrzyła błyszczącymi oczyma na nią powolutku zniżając głowę, żeby jej nie przestraszyć. Jak dotąd nie reagowała strachliwie na jej widok. Może jej własny zapach pomoże May przypomnieć sobie o swojej przeszłości?
Miała wielką nadzieję, że Wieczne Ukojenie mylił się, co do amnezji.
– May, córeczko. Pamiętasz mnie? Albo kogoś ze swoich braci?
Mówiła spokojnie. Jej głos jak zwykle ocierał się o melodyjną nutę.

: 22 lut 2016, 19:58
autor: May
Spojrzała na smoczycę swoimi złotymi ślepkami, która się do niej zbliżyła. Poruszyła nozdrzami węsząc przez chwilę. A kiedy padło pytanie odpowiedziała szybciutko i nieco głośniej. [b]– Mam dwóch braciszków. Jeden jest biały jak śnieg, bardzo mięciutki i cieplutki. Przytuliłabym się do niego, a drugi Mir ma ciemniejsze łuski ale jest bardzo kochany. Zabierz mnie do nich, proszę.[/b]– odpowiedziała spoglądając na smoczyce lekko smutnymi ślepiami.

: 12 mar 2016, 19:31
autor: Wilcza Pani
//nie przeszkadzajcie sobie, ja i Rebel będziemy na zupełnie innym odcinku Traktuje

W końcowym odcinku traktu – czy też ledwie widocznej ścieżki, na którą wpychaly się młode drzewa i korzenie – niedaleko Prastarego Drzewa było naprawdę ciemno. Nieliczne promyki światła zdołały przedrzeć się przez gęste gałęzie wysokich drzew i oswietlic las. A przecież Złota Twarz powinna być teraz prawie w zenicie! Kiedy Fao wstepowala na trakt, był wczesny poranek. Im dalej szła, tym las stawał się ciemniejszy. Nie przeszkadzalo jej to – miała dobry wzrok. Ale nawet dla niej znajdowanie drogi stawało się trudne i momentami musiała się cofać.
Teraz był jeden z tych momentów. Stała nieruchomo, pośrodku ścieżki... która kończyła się pod jej łapami. A przynajmniej takie miała wrażenie. Westchnęła głośno i przesiadla na tylnych łapach, wyciągając pysk do góry. Niewiele jej to dało – gałezie wyglądały tak samo jak wszystko inne.
Co nie znaczy, że wszystko było takie samo! Puszcza zachwycala Faolitiarnę. Było w niej niewiele śniegu, co znaczy że te rośliny, których liście nie zbrazowialy... Cały czas żyły! Były piękne. Pobyt w Puszczy napelnial Fao spokojem – dobrze się tu czuła, sama, otoczona tylko milczaca – pozornie! – natura, która wydawała sie przedwieczna.

: 12 mar 2016, 20:49
autor: Rebeliancka Łuska
Okoliczne tereny nie były ci już aż tak bardzo obce, bywałaś tu i tam... ale dlaczego wybrałaś akurat tę drogę jako drogę powrotną, nie masz pojęcia! Czy szłaś w ogóle zarośniętym traktem, czy może całkowicie dzikim lasem, z dala od zdatnej ścieżki? Kto wie. Ciasno wijące się rośliny u góry zabierały mnóstwo światła, tworząc nieprzyjemny mrok. Przedzierałaś się więc tak przez zarośla, z jedną myślą; jakie szczęście, że przez zimę są choć odrobinę uśpione. W ciepłych porach jest tu pewnie tyle młodych gałązek i liści, że przejście jest jeszcze trudniejsze. Ale znając życie, gdy tylko listki wyjdą, ty i tak tu wrócisz; mrok mrokiem, trudność przejścia wadą, ale tak dzikie miejsca w puszczy zwykle są najpiękniejsze. A na razie dziarsko szłaś przed siebie, w końcu gdzieś dojdziesz.
I, gdzieś tam przed tobą, nagle pojawiła się postać. Znaczy, nie pojawiła, pewnie tam była już jakiś czas, albo dopiero przyszła, ale zauważyłaś ją dopiero teraz. Dzikie zwierzę? Nie, przypomina smoka. W innej sytuacji pewnie odwróciłaś byś się w przeciwną stronę i ominęła obcego starając się być niezauważoną, ale teraz... Może ten smok zna trakt lepiej niż ty i przestaniesz błądzić?
Przyspieszyłaś trochę kroku, zbliżyłaś się do obcego na odległość może ogona, dwóch? No i całe szczęście obcy nie jest dorosłym, żądnym krwi niewinnych smokiem. Usiadłaś sobie na ziemi i zaczęłaś wpatrywać się w niego, a może raczej nią. Siedziała do ciebie bokiem, a jej trasa bardziej wyglądała na ścieżkę. A więc jednak szłaś przedzikim lasem. Ale w kierunku ścieżki! To plus! Chwila, nie, najpierw trzeba by się jakoś przywitać!
– Hm, witaj? – odezwałaś się niezagłośno. Miałaś nadzieję, że cię wcześniej zauważyła, nie chciałabyś nikogo przestraszyć lub co gorsza, sprowokować do walki.

: 12 mar 2016, 21:46
autor: Wilcza Pani
Faolitiarnie nie umknely coraz glosniejsze szelesty dochodzące z głębi lasu. Wzięła sobie do serca słowa Assuremitha i była teraz bardziej świadoma swojego otoczenia. Niemniej nie miała ochoty się teraz ruszać. Ale popatrzyla! Od czegoś ma się te oczy, nie? Białe łuski, upstrzone ciemnymi plamkami i pomarańczowo-czarne błony zdecydowanie odroznialy się od ciemnych pni drzew. To zestawienie kolorystyczne spodobało się Cienistej, podobnie jak budowa ciała nieznajomej... lub nieznajomego. Aż tak dobrego węchu bezowoluska nie miała. A Biały Pomarańcz na razie trzymał dystans.
Witaj i ty. – Odpowiedziała, dopasowujący ton głosu do Białego Pomaranczu. Zwykle to Fao inicjowala rozmowę i obskakiwala rozmówców, ale wyjątkowość było jej dobrze samej. Puszcza otulala ja i sprawiała że czuła się mała i nieznaczaca. To było ciekawe uczucie, a czyjąś obecność nieco je zakłócala.
Ścieżka uciekła ci spod łap? – A jednak, nic nie mogło powstrzymać jej gadulstwa.

: 12 mar 2016, 22:58
autor: Rebeliancka Łuska
Och, hm, ciekawe pytanie. Spojrzałaś za siebie, na drogę którą jeszcze przed chwilą szłaś.
– W sumie to tak. Starałam się znaleźć ją na nowo, ale raczej ze średnim skutkiem. – uśmiechnęłaś się lekko. Potrząsnęłaś głową, zrzucając jakiegoś zabłąkanego liścia, który przyczepił ci się gdzieś za rogiem przez tą całą wędrówkę. Powoli wstałaś i podeszłaś kilka kroków bliżej.
– A tak właściwie, to nazywam się Arylidia. – zwróciłaś się znów napotkanej smoczycy. – Hm, chociaż bardziej oficjalnie już Rebeliancka Łuska. – pierwszy raz przedstawiłaś się nowym imieniem. Było to trochę dziwne, zupełnie jakbyś przedstawiała nie siebie, Ary, a kogoś zupełnie innego. Dziwne, ale zarazem... jakby ekscytujące.

: 12 mar 2016, 23:39
autor: Wilcza Pani
Jaki tam średni, właśnie ci się to udało. Tylko teraz pytanie, gdzie się podziała teraz! – Zaśmiała się, wskazując szerokim ruchem łapy na niknącą przędu nimi drogę. Powoli oddala się od swojego wyciszonego stanu, jakby rozbudzajac się i coraz bardziej interesując się Biała Pomarańcza... To jest, Arylidia. Rebeliancka Łuską. Nie umknęło jej uwadze to, że smoczyca – aha, ona! – podeszła doń bliżej. I dobrze, będzie im łatwiej rozmawiać. A Faolitiarna i tak nie umiała walczyć... do tego się nie będzie przyznawać.
Faolitiarna. Na kogo się szkolisz? – zapytała. Przyciągnęła się, a coś głośno strzelilo jej w szyi. Oto, zachciało się jej gapienia w górę! Łapy jej scierply, toteż położyła się i z dołu oglądała łuski Arylidii.
Chyba trochę tu zostanę, dopóki nie wypatrze gdzie iść dalej – oznajmiła, patrząc przez moment prosto w wąskie ślepia samiczki. – Hej, mówił ci juz ktoś ze twoje łuski i błony mają naprawdę ładny kolor? Zwłaszcza te skrzydeł. Bo jak nie, to ja ci mowię. Jakim jesteś smokiem? Wiem, że jest kilka rodzajów, ale nie umiem ich rozróżniać. Sama w sumie też nie wiem, jakim jestem. Smoczyca która zdążyła mi trochę opowiedzieć o świecie jest oszczędna w slowach.

: 13 mar 2016, 13:25
autor: Rebeliancka Łuska
– Jestem klerykiem! Więc jeśli tylko się postaram, w przyszłości zostanę Uzdrowicielką.
Widząc, że Faolitiarna się położyła, usiadłaś sobie na ziemi.
– Och, dziękuję! – odpowiedziałaś trochę zaskoczona na miłe słowa Faolitiarny. Rzadko rozmawiasz a kolorach, a szkoda! Rozłożyłaś swoje prawe, pomarańczowo-czarne paskowano-plamkowane skrzydło na tyle, na ile otoczenie ci pozwalało i na nie spojrzałaś. – Pomarańczowy kolor jest cechą rodzinną. – uśmiechnęłaś się do Fao i skrzydło wróciło na miejsce.
– Najprościej mówiąc, jestem po prostu smokiem skrajnym. A dokładniej – pustynno-morskim. Hm, rozróżnianie rodzai smoków rzeczywiście może być trudne, szczególnie gdy smok jest połączeniem właśnie dwóch ras. – podniosłaś lekko łeb do góry, zastanawiając się chwilę, spoglądając w przebłyski nieba. Po chwili wróciłaś wzrokiem na Faolitiatnę. – Smoki Morskie na przykład – są małe, mają niewielkie skrzydła, pełne błony pławne, często mają płetwy na grzbiecie czy ogonie. Są bardzo podobne do smoków Bagiennych – te mają większe skrzydła i mniejszą błonę pławną, więc można je przez przypadek pomylić. Smoki Pustynne są już większe, są szczupłe, mają długie łapy i wielkie, szerokie skrzydła, są w jasnych kolorach – jak biały czy beżowy. Je pomylić można z Powietrznymi – które mają podobne cechy, ale zazwyczaj są większe. Też mają jasne kolory – mogą być beżowe i białe jak Pustynne, ale zazwyczaj są szare lub błękitne. – przerwałaś na chwilę, myśląc nad jeszcze innymi smokami. – Myślę, że smoki Północne odróżnia się za to dość łatwo – zazwyczaj są niezwykle puchate. Mają futro lub pióra, na całym ciele lub tylko w konkretnych miejscach – z tyłu szyi, na grzbiecie, od spodu szyi, na brzuchu, na ogonie, na łapach. Są jednymi z mniejszych smoków, mają dość krótkie łapy. I są naprawdę w wielu kolorach. Smoki Zwyczajne są... no cóż, zwyczajne. Mają takie podstawowe cechy wspólne dla wszystkich gatunków. Są też smoki Bezskrzydłe, które jak ich nazwa wskazuje – nie mają skrzydeł. Ich atutem może być zwinność, bo często mają długie ciało i niezadługie łapy. A i Górskie należą do tych zwinniejszych, choć mogą na to nie wyglądać – są pokryte twardymi łuskami, różnymi wypustkami czy kolcami, czasem nawet przypominają skały! Świetnie się wspinają.
– Smoki Skrajne mogą być przeróżne, łączą w sobie cechy dwóch gatunków. Tak zalety, jak i wady! Taki na przykład morsko-północny może mieć futro na brzuchu i błony między palcami. Domeną morskich jest woda, a północne niekoniecznie lubią pływać! Pustynno-górski może być typowej pustynnej, szczupłej budowy – ale właśnie z ciałem pokrytym rogowymi wypustkami, co nie jest naturalne dla gładkich czysto Pustynnych. – powiedziałaś i odetchnęłaś cicho. Zazwyczaj nie mówisz aż tyle, to coś nowego!
– Tyle przychodzi mi na razie na myśl, jeśli mówimy o rodzajach smoków. – odezwałaś się po chwili i uśmiechnęłaś się do Faolitiarny.