Strona 9 z 37

: 14 mar 2015, 18:51
autor: Oddech Pustyni

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Piaskowa ucieszyła się, że relacja pomiędzy Hipnotyzującą a Oczywistym z każdą chwilą polepszała się. Pomimo odrobiny niepewności ze strony młodszego Adepta widać było, że oba smoki będą się dogadywać. Ognista nie doświadczyła w prawdzie niczyjego odejścia ale po części potrafiła się utożsamić ze smutkiem niebieskiego jak i jego aktualnym pocieszeniem. Za chwilę szarołuska wytworzyła przedmioty do których wsypała a potem rozmieszała w nich śnieg. Do tego dorzuciła jeszcze maddarę o czym młoda przekonała się kiedy zaczęła pić. Nie wiedziała co to za smak i czy jest tylko wytworem magii czy też miał imitować coś istniejącego. Tak czy inaczej niezbyt posmakował Piaskowej ale młoda nie miała potrzeby żeby to wyrażać –Dziękuję– Powiedziała do starszej kiedy ciecz w pełni zniknęła z jej miseczki. Potem usłyszała podziękowania Oczka chociaż nie dotyczyły one wytworzonego napoju. Samica odwróciła się do niego. Jak zwykle nie miała podstaw sądzić, że to przyglądanie się jej ma jakieś głębsze znaczenie. Najzwyczajniej w świecie nic nie zauważała ale za to skinęła mu łbem –Nie musisz dziękować za intencje– W sumie nie czuła, że zrobiła coś co mogłoby wywołać u niego wdzięczność ale i tak cieszyła się, że to powiedział. –Ale nie ma s-sprawy– Dodała a potem znowu przeniosła wzrok na Hipnotyzującą. Nie za bardzo wiedziała co jeszcze powiedzieć więc postanowiła poczekać na jej reakcję.

: 17 mar 2015, 10:29
autor: Tejfe
Okryła Oczko skrzydłem i popatrzyła na niego z czułością. Kolejne łzy spłynęła po jej polikach. –Cieszę się, że się nie gniewasz, skowronku.– powiedziała przez zmroczone płaczem oczy. –Nie wrócę jednak do stada. Raczej nie wrócę.– powiedziała, zaglądając do pustej miseczki. Na dnie została jedna kropelka. Tehanu wysunęła język i dotykając jej wchłonęła resztkę napoju. –Nie radzę Ci żyć z nadzieją, że powrócę do stada. Oczywiście zawsze takowa jest, ale lepiej o niej nie myśleć. To zbyt boli. A co do tego, że ktoś może chcieć mojej krzywdy, nic mi się nie stanie. Jestem bezpieczna, uwierz.– Pogłaskała go po skroni. Po chwili spojrzała na Piaskową. –Ja również Ci dziękuje za to, że próbowałaś pocieszyć mojego brata, a kiedy zemdlał nie uciekłaś. Jesteś naprawdę dobrą smoczycą. Lepszą ode mnie.– spuściła na chwilę łeb. Ostatnio jej poczucie wartości bardzo ucierpiało. Z jej winy, oczywiście. –Wiesz, co bracie?– Z powrotem zwróciła się do Oczywistego. Wymusiła na sobie również uśmiech. I to taki prawdziwy. Szczery. Jakby naprawdę coś sprawiło, że miała powód, nawet nikły do szczęścia. –Jeżeli chcesz, będziemy się tu spotykać. Będzie to takie nasze miejsce, dla Ciebie i Kaszmirowego, gdzie będziemy wspólnie rozmawiać i się wygłupiać. Bo wciąż jesteśmy rodziną, na dobre i na złe.– Miała nadzieję, że młodszy brat zgodzi się na tą propozycję.

: 18 mar 2015, 21:26
autor: Oczywistooki
– Nadzieja zawsze umiera ostatnia... – powiedział sobie cichutko pod nosem młodzieniec. Był już teraz szczęśliwy ze spotkania swojej ukochanej siostry, lecz jeszcze bardziej się ucieszył, kiedy ta w końcu się szczerze uśmiechnęła. To był najcudowniejszy widok na świecie.
– Dla mnie myślenie o tym nie sprawia mi bólu, lecz wręcz przeciwnie. Wiem, że będziesz teraz wiodła szczęśliwe życie, a jak wrócisz do nas, to będziesz tak samo szczęśliwa ze swoją kochającą cię rodziną. – skomentował wypowiedź Hipnotyzującej. Oczywisty był dziwnym smokiem, co można było już zauważyć na pierwszy rzut oka po jego nigdy nie znikającym uśmiechu. Nagle usłyszał propozycję swojej siostry, która strasznie mu się spodobała.
– Tak! Spotykajmy się tutaj jak najczęściej! – rzekł z podekscytowaniem, wtulając się w nią swym łebkiem. – Nic nas nie rozłączy, nawet śmierć. dorzucił na koniec, bardzo szeroko się uśmiechając. To była cudowna wieść, więc już za chwilkę chciał polecieć do Kaszmira jak najszybciej się da, by obwieścić mu tą wspaniałą nowinę. Lecz teraz jeszcze chwilkę chciał spędzić czasu z obiema smoczycami.

: 20 mar 2015, 0:38
autor: Oddech Pustyni
Kiedy Hipnotyzująca się do niej odezwała, samiczka skinęła jej łbem. W prawdzie nie uważała, że towarzyszka była czemuś winna albo, że była w czymś gorsza. W końcu spojrzała Oczku w ślepia i nie uciekła kiedy ten zemdlał, a to już było dużo. Tak czy inaczej za chwile dorosła zwróciła się do niebieskiego. Więź między nimi była wyczuwalna i sprawiała, że pomimo małego zaangażowania w rozmowę, Piaskowa czuła miłe ciepło na sercu. Ale kto by nie czuł, widząc jak dwa smoki przed chwilą smutne teraz godzą się i radują. Ale co dalej? Pomimo, że Ognista lubiła towarzystwo to nie była typem smoczycy która potrafiła nagle dorzucić coś od siebie. Oczywiście czasem miała jakieś pomysły ale o wiele lepsza była w odpowiadaniu na pytania albo słuchaniu. Kiedy po wypowiedzi Oczywistego minęła dłuższa chwila młoda w końcu się odezwała. –To co będziemy robić?– Spojrzała na samca. W każdej chwili mogła odejść jeżeli tego chcieli, ale mogła też towarzyszyć im przez nieograniczoną ilość czasu.

: 20 mar 2015, 11:44
autor: Tejfe
Oczko, Ty naprawdę jesteś niesamowity.– powiedziała do niego, a w jej głosie jak zwykle odbijała się szczerość. –Ty i Kaszmir, no i Zapomniany, ale on już jest starszy od Was, jesteście najlepszymi braćmi jakich można sobie wymarzyć.– powiedziała, trącając go nosem o jego nos. –Może kiedy moje stopy zagoszczą jeszcze w głąb Życiowych terenów.– powiedziała z równą nadzieją w głosie, co i on. Mogło to się okazać prawdą. Tyle, że wtedy to już nie będą tereny Życia.– przemknęło jej przez myśl, miała jednak nadzieję, że to co kombinuje Słowo wydarzy się. A jeśli nie, to trudno. –Wiesz co?– zwróciła się jeszcze raz do Oczywistego. –Mam do Ciebie przysługę, jak wrócisz do stada, pozdrów ode mnie mamę i tatę i powiedz im, że jak będą gotowi na spotkanie ze mną, niech wyślą sygnał.– szepnęła do niego, ocierając się policzkiem o jego skroń. Na chwilę posmutniała. Myśl o tym, że Iskra i Bezchmurny mogą jej nie wybaczyć napawała ją lękiem. Nie odprowadzili mnie do granicy. Może byli zbyt zszokowani? Kochają Cię, Tehanu.– Zamyśliła się. Szybko jednak powróciła do normalnego stanu i odsuwając się od brata, przysiadła koło Piaskowej. –No właśnie co robimy, panie Oczywisty? Ty jesteś najmłodszy, więc Twoja głowa musi być pełna pomysłów, nie uważasz?– spytała jakby chcąc się z nim droczyć. Patrzyła na niego wesoło.

: 22 mar 2015, 22:41
autor: Oczywistooki
– Dobrze, zrobię to jak najszybciej. – rzekł niemal natychmiast po prośbie swojej najukochańszej siostrzyczki, po czym zaczął się zastanawiać nad tym, co właśnie smoki znajdujące się tutaj mogły zrobić. Postanowił się zabawić w to, co wychodziło mu najlepiej, czyli zadawanie pytań.
– Siostro, a jak to jest, żyć tak poza naszym stadem? – powiedział z już tradycyjnym uśmiechem, jak i również z zaciekawieniem. Prócz zadania pytania Hipnotyzującej cały czas wpatrywał się w oczy Piaskowej tak, by tylko nie odchodziła. Bardzo lubił się na nią patrzyć, bo widział w niej coś, co mu się podoba. Nie wiedział dokładnie, co to jest. Zapewne nikt nie zobaczyłby w jej dość strasznym pysku nic ciekawego, lecz jednak Oczywisty coś tam spostrzegł ciekawego.

: 23 mar 2015, 21:44
autor: Oddech Pustyni
Lubiła słuchać więc nie zamierzała odchodzić dopóki wszyscy nie zdecydują się pójść do swoich jaskiń, lub jeżeli nie poproszą ją o samotne oddalenie się. Przez krótką chwilę odwzajemniła wzrok Adepta ale potem jej ślepia skierowały się na Hipnotyzującą. Chciała znać odpowiedź na zadane jej pytanie ale oprócz tego skupiła się też na własnych niewiadomych kotłujących się w jej rogatej czaszce. Na chwilę obecną wszystkie dotyczyły Oczka i jego patrzenia. Generalnie nie zwracała na to uwagi ale kiedy wracała do tego myślami, nadal nie rozumiała czemu niebieski jej się tak przyglądał. Czyżby aż tak było z nią coś nie tak?

: 31 mar 2015, 19:15
autor: Tejfe
Bardzo Ci, dziękuje.– szepnęła mu w ucho, po czym umilkła. Wsłuchała się w jego pytanie. Piaskowa milczała. Nie miała nic do dodania. Będzie musiała powiedzieć to sama. –Wiesz... Czy ja to już mówiłam? Chyba nie... Ale dołączyłam do Ognia.– Słowo prawdy wypowiedziane, jaka będzie reakcja? –W Ogniu żyję mi się dobrze. Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że się oto nie gniewasz, ale chyba by nie myślał, że mieszkałabym sama?– W jej głosie nie było, ani nuty cynizmu. Po prostu miała nadzieję, że brat nie jest zły. –Zanim dołączyłam do Ognia, znalazłam grotę. Nieużywaną, pachnącą grzybem, zimną. Bałam się do niej wracać., Odczuwałam lęk, że mnie ktoś znajdzie. Na przykład... Sam wiesz kto.Dwuznaczna Aluzja.Teraz czuję się bezpieczna. Zaczęłam nowe życie bracie, ale jak wspominałam, nigdy nie rozstanę się z starym. Wy, a w szczególności Ty zawsze będziesz częścią mnie. A jeszcze jak wesprzesz Słowo, nie mogę powiedzieć w czym, sam się dowiesz, to może zamieszkamy razem i będziemy, jedną, wielką...– Urwała. Zawahała się. –...Rodziną. Ty, ja, mama, tata, Ważka, Kaszmir, Cirrus... Pożeracz i... trójka piskląt, które się wyklują.– Wymieniała wszystkich członków rodziny, mówiąc każde słowo wolno i wyraźnie. No poza ostatnimi trzema. Je wymieniła w pośpiechu...

: 02 kwie 2015, 22:26
autor: Oczywistooki
Jedyne, co mógł teraz zrobić to posłać kolejny uśmiech w stronę najukochańszej siostry. Miał mieszane uczucia co do jej przejścia do Ognia, lecz lepsze to, niż gdyby musiała cały czas bać się jakiegoś nagłego ataku czy to Dwuznacznej, czy to nawet Złudzenia.
Zaciekawił go natomiast "plan", o którym wspomniała Hipnotyzująca. Cóż to mogło być? Czyżby ten tajemniczy i ponury smok miał w planach złączenie tych dwóch stad? Byłoby wtedy cudownie; znów mógłby razem z siostrą spędzać całe dni w bezpiecznych terenach stada.

– To on ma zamiar złączyć stada, czy co, że znów będziemy razem? – Odrzekł jej z wielką nadzieją w głosie. Bardzo chciałby, aby to była prawda.
Rzucił jeszcze spojrzenie na Piaskową. Dlaczego mu nie powiedziała o przejściu siostry do jej stada? Może po prostu nie wiedziała, że właśnie Hipnotyzująca pochodzi z jego rodziny?

: 05 kwie 2015, 21:31
autor: Oddech Pustyni
Samiczka cieszyła się, że Hipnotyzującej udało się dostosować. Pomimo rozdarcia jakiego wcześniej musiała doświadczyć wszystko zaczynało powoli wracać do normy. A przynajmniej powierzchownie bo wiadomo, że Adeptka nie mogła dostać się do wnętrza dawnej smoczycy Życia.
Wcześniej nawet przez myśl nie przeszło jej aby poinformować Oczko o zmianie stada Hipnotyzującej ale z drugiej strony wszystko wydarzyło się dosyć szybko, a ona nie chciała wprowadzać nikogo w błąd. Dobrze, że doszło do tego spotkania i wszyscy byli już pogodzeni, a nawet snuli dalszą pozytywną przyszłość. Piaskowa przenosiła wzrok z Oczka na starszą smoczycę tak jak poprzednio. Nie angażowała się w to co mówili ale z ciekawością słuchała tej wymiany poglądów, która najwyraźniej zeszła na jakiegoś nieznanego jej smoka.


// Swoją drogą można trochę zachwiać kolejność żebyście nie musieli na mnie czekać zawsze. Piaskowa i tak się nie udziela szczególnie więc jak ja nie odpisuje przez jakiś czas a wy macie pomysł to się nie krępujcie xD

: 10 kwie 2015, 22:39
autor: Tejfe
Jesteś wspaniałym bratem.– rzuciła jeszcze, zanim całkowicie skupiła się na następnym z pytań jej młodszego brata.–Tak. Chcemy złączyć stada, tak jak to ująłeś. Jednak tyle mogę Ci powiedzieć, resztę musisz wyciągnąć od Słowa– Ściszyła głos, tak, aby to co mówiła teraz dotarło wyłącznie do uszu Oczywistego i Piaskowej. Nikogo więcej. –To co? Robimy coś jeszcze?– spytała i zaczęła kręcić pazurem w ziemi.

/Sorry, za tak mało ambitnego posta, ale coś weny nie miałam.

: 15 maja 2015, 22:48
autor: Paraliżująca Łuska
Zbliżał się zachód, słońce rozkosznie zalewało zagajnik, rzucając pomarańczowy blask na ciemne, grube pnie drzew. Zagajnik skąpany w blasku zachodzącego słońca mimo że był urokliwym miejscem nie umiał zachwycić kleryczki, nawet chłodny powiew wiatru mierzwiący futro na jej karku zdawał się dla niej obojętny, mimo że wcześniej pewnie rozłożyła by się z radością na trawie ciesząć się pogodą i otaczającą ją naturą. Skąd ta nagła zmiana? Było to wynikiem ostatnich zdarzeń, partnerstwa z Leśnym, owoców tego związku i narastającego wyczerpania które nie ustępowało nawet po złożeniu jaj. Nawet teraz opuściła grotę tylko dlatego by nie martwić mieszkańców swoim stanem. Nie chciała by się martwili o to że czuła się osłabiona, dlatego miała zamiar unikać bliskich do czasu aż jej przejdzie, jednak kto wie kiedy to nastąpi? Ona sama już tęskniła za towarzystwem Ważki i chyba to było dla niej najbardziej bolesne. Brak zapachu jej długiego miękkiego futra, brak spojrzenia jej pięknych oczu, uwielbiała to, jej charakter. Chyba nigdy jej w sumie tego nie powiedziała. Westchnęłą cicho zrezygnowana, siadając wygogodnie na trawie. Czy każda samica tak się czuła po złożeniu jaj? Nie wiedziała, mimo to spojrzała w blask jasnej tarczy znikającej za horyzontem, jakby to ona miała zdradzić jej odpowiedź na to pytanie.

: 15 maja 2015, 23:06
autor: Zorza Północy
Szła cicho za zielonofutrą samicą. Widziała ją. Wtedy, na zebraniu, gdy kleiła się do Ważki, a ona odczuwała w sercu gorycz, którą próbowała skrywać, ale nie koniecznie jej to wychodziło. Dlaczego Ważka wybrała ją? Dlaczego odwróciła się od niej i podążyła za Leśnym? Co takiego było w tej zielonej smoczycy, czego nie mogła dać jej ona?
Położyła po sobie uszy, widząc jak Kleryczka kluczy pomiędzy drzewami z cichym szelestem listowia, po którym stąpała. Zapach, który rozsiewała był intensywny, jakby promienie Złotej Twarzy tylko go intensyfikowały. Nie wiedziała, co myśleć, gdy pośród ziół i jej futra, wyczuła nie tylko Ważkę, ale i Leśnego? O co w tym wszystkim chodziło?
Wypuściła wolno powietrze przez nozdrza i zatrzymała się, kryjąc się pomiędzy drzewami, gdy smoczyca przysiadła pośród traw, w cieniu jednego z drzew.
Zmrużyła powieki, zniżając łeb.
Na Immanora, jak ona nienawidziła tej przybłędy! Wlazła do Życia i odebrała jej to, co kochała. Nawet nie miała szans, aby wyznać wszystko Ważce... A teraz było już za późno, na wszystko.
Ale gdyby się jej pozbyła, gdyby zlikwidowała przeszkodę stojącą na jej drodze, czy wtedy coś by się zmieniło?
Te myśli ją przerażały, przytłaczały, tak jak wszystko, czego ostatnio była świadkiem. Tak jak ten milczący związek ze Słowem. Robiła to wszystko dla Ważki i po co?
Zacisnęła szczęki i kierowana tym pierwotnym, mrocznym dla niej odczuciem, zapominając o rozwadze i bożym świecie, wypadła nagle zza krzewów, tuż za zielonofutrą i wpadła na nią z impetem swego drobnego ciała. Co chciała uczynić? Sama nie wiedziała, gdy wpiła szponiaste palce w jej barki, zaparła się zadnimi nogami w ziemi, a łeb wyciągneła ku jej szyi...

: 15 maja 2015, 23:23
autor: Paraliżująca Łuska
Z lekkim smutkiem w ślepiach obserwowała jak czerwona tarcza powoli chowa się za horyzontem, jednak smutek szybko się rozwiał, gdy jej puszyste uszy wychwyciły delikatny szelest za plecami, ciche kroki z początku powolne lecz nagle przyśpieszyły zbliżając się do niej.
Nagły lęk zalał jej świadomość a ona szybko sprobowała się odwrócić jednak wten poczuła jak z jej ciałem zderza się drobne ciało samicy, przewalając ją na grzbiet i na chwile otumaniając. Jej nozdrza wychwyciły znajomą woń, stado życia, znajoma samica której zapach skądś kojarzyła. Otowrzyła zamknięte z strachu ślepia dostrzegając przed sobą partnerkę Słowa Prawdy, atakowała ją?
Nie musiała długo czekać na potwierdzenie swych podejrzeń gdy poczuła ból w barkach, rozkoszny ale też drażniący, pobudzający jej ciało na różne sposoby, jednak przeważał strach.
Gdy szczęki Ulotnej pomknęły wprost do jej gardła, próbowałą przesunąć szyje w bok, cokolwiek byleby tylko nie pozwolić samicy pochwycić wrazliwej szyi i nie dać jej zranić jej ostrym jak brzytwa kłom. Czemu? Za co?
Przepraszam, na prawdę, nie wiedziałam że tak Ci zależy bym poparła Słowo – Wyrwało się z jej mordki odruchowo a po jej głosię łątwo było poznać że zaraz się rozpłacze. Czy chciała umierać? Nie, nie teraz gdy znalazła swoją milość, gdy wszystko powoli zaczynało się układać. Czemu los zawsze musiał być taki okrutny? Nawet nie miała się jak wyrwać, próbowała poruszyć łapami jednak były zbyt słabe by stawić opór czarodziejce.

: 15 maja 2015, 23:36
autor: Zorza Północy
Czuła, jak jej palce zanurzają się w miękkim futrze, a szpony naciskają na delikatną skórę, miejscami ta ustąpiła pod naporem ostrych końców. Ogon wił się za czarodziejką, z głośnym szelestem uderzał o rozrośnięte krzewy, zdzierał z gałązek listki. Samica zdążyła się odwrócić, a zatem nie udało jej się zaatakować tak, aby jej nie dostrzegła. Szczęki już miały chwycić za skórę, gdy ta szarpnęła łbem do tyłu. Zębiska zacisnęły się na futrze, wyrywając kilka kępek z miękkiego podgardla. Prychnęła, mieląc jęzorem w pysku i nagle znieruchomiała, unosząc dotąd położone po sobie długie uszyska, gdy ta przemówiła.
Patrzyła w jej wielkie, sarnie oczy o błekitnej barwie, tak bardzo przypominały jej te szczególne. Tylko w tych, miast sympatii i ciepła, dostrzegała strach i ból.
Serce Czarodziejki drgneło niespokojnie, a ogon opadł na ogon smoczycy, gdy zmrużyła powieki, odsłaniając zębiska.
Słowo, a co mnie obchodzi... – zaczęła i zamilkła, gdy dotarło do niej, co zielonofutra miała na myśli.
Zaśmiała się wdzięcznie, zaciskając jeszcze mocniej palce na jej barkach. Ruch ten sprawił, iż podbrzusze smoczycy otarło się o brzuch Kleryczki.
Ty naprawdę nie wiesz, naprawdę nie wiesz – niemalże sapnęła, przybliżając smukły pysk do jej pyska.
Nie tego się spodziewała.
Liczyła, że smoczyca będzie walczyć, bronić się, a ta leżała pod nią, niemrawo trącając ją łapami, jakby chcąc ją odepchnąć, ale nie miała na to tyle sił.
Ze zgrozą uświadomiła sobie, że ona naprawdę nie potrafi się obronić!
A potem uśmiechnęła się pod nosem. Nie mogła się obronić. Była przy tym... niechętnie to przyznawała, ale urocza, taka słodka. Mocny zapach miękkiego futra wypełniał jej nozdrza.
Idiotko! Masz ją zabić, a nie rozczulać się nad nią! – warkneła ku sobie w myślach.
Z piersi Czarodziejki wydobył się zaskakujący warkot, gdy rozwarła szczęki, przybliżając je do boku szyi samicy. Zębiska zacisnęły się na delikatnej skórze. Wypuściła głośno powietrze. Naprawdę chciała ją zranić, ale chociaż próbowała, nie mogła przemóc się do tego, aby rozpruć to delikatne ciało. Długi język przesunął się po futrze, zębiska przeczesały zielone sploty, gdy dotarła do jej polika. Ogon uderzył raz jeszcze w jej ogon, tym razem mocniej, bardziej zdecydowanie.
Odebrałaś mi ją... Nie dałaś nawet szansy – wymruczała do jej ucha, a następnie przygryzła je, czując, jak zębiska z trzeszczeniem przegryzają mięsistą małżowinę. – Ale jeżeli jesteś zawsze taka, mogę to chyba zrozumieć. Niewinna i delikatna, tak, można chcieć cię schrupać – dodała, zlizując posokę wolnym ruchem z rannej małżowiny.
Czuła, że powinna to przerwać, odejść, nie pomna konsekwencji, jednak musiała dać jej nauczkę i sprawdzić, czy faktycznie jest tak słodka, jak się wydawała, czy to dlatego...

: 16 maja 2015, 0:02
autor: Paraliżująca Łuska
Zadrżała lekko czując ogon czarodziejkie na swoim, szybko poruszyła długą kończyną chcąc nią uciec jak najdalej, to był jakiś podstęp, ona coś knuła, na pewno jej ogon miał jakieś kolce!
Nie chciałam Ci niczego odebrać, nawet nie wiem o co chodzi! Na prawdę! – Oczy lekko jej się zaszkliły a serce waliło jak młotem gdy byla przyciskana przez czarodziejke go twardej gleby. Ulotna była na prawdę zła, widać to było w jej wyrazie pyska, w jej ślepiach, chęc mordu która napawała kleryczkę czystym strachem. Przez chwilę miała zamiar ryknąc z wezwaniem o pomoc jednak wątpiła by ktokolwiek z życia ją usłyszał. Była daleko na terenach wspólnych. Inaczej pewnie nie zostałaby zaatakowana. Jeszcza raz próbowała swoich sił w wywaniu się czarodziejce jednak nie umiała, nie mogła, nic nie umiała by stawić opór, nawet magii, nic więc dziwnego że gdy poczuła kły napastniczki na swym gardle, z jej oczy pociekły łzy. Czuła ze zaraz umrze, czuła szum krwi w uszach gdy wszystkie jej zmysly mówiły uciekaj, nawet Ulotna mogła wyczuć bicie jej serca, szybkie, mocne, zdradzające jej strach.
Przez jej myśli przelałą się fala żalu, żalu o to co poczuje Ważka jak umrze?
Natłok ponurych myśli zalewał jej umysł jednak prócz piekącego bólu w szyi, ciepłych stróżek krwi ściekających po jej szyi i ciężaru ciała przygniatającego ją do ziemi nie poczuła nic więcej. Co więcej uścisk jej szyi zmalał a ona sama poczuła oddech pieszczący jej polik, drażniący delikatne ucho, które już zaraz eksplodowało bólem wywołanym "pieszczotą" Ulotnej. Delikatna część ciała próbowała się poruszyć jednak bezskutecznie, uwięziona w szczękach samicy. To była zemsta? Za co?
Nie chciałam Ci nic odebrać, na prawdę nie wiem o co chodzi, proszę, nikomu nie powiem tylko puść mnie – Mówiła cicho, niepewnie, starając się nie rozpłakać z bólu wywołanego tym jak ogon czarodziejki boleśnie uderzał o jej własny, chyba jedyną ciekawą rzeczą w tym całym spotkaniu był dotyk przyjemnego, ciepłego języka pieszczącego jej ucho, co w sumie zdziwiło ją i to nie byle jak!

: 16 maja 2015, 0:20
autor: Zorza Północy
Ciepło epatujące z ciała smoczycy było bardzo przyjemne. Była taka miękka, zupełnie różna od Słowa, którego ciało było twarde, pokryte łuską. Miała go wtedy raz i od tamtej chwili sądził, że była jego, a przecież...
Warknęła nisko, czując tętno na szyi smoczycy pod lepkim językiem. Klatka piersiowa Kleryczki była niczym te bębny, wybijała dziki rytm. Uniosła prawą przednią łapę i schwyciła smoczycę za pysk, tuż po podbródkiem, zmuszając ją, aby spojrzała na nią tymi sarnimi oczyma.
Ty naprawdę nic nie wiesz – mruknęła wręcz pieszczotliwie.
Samo serce Czarodziejki waliło, niczym młot. Nie tego się spodziewała. Och, ileż by dała, aby zamiast niej leżała tutaj Ważka. Aby patrzyła na nią tak, jak patrzyła na Kleryczkę wtedy na spotkaniu.
Pojawiłaś się i wszystko zniweczyłaś. Dostałaś miłość, której pragnęłam ja, nie dałaś mi nawet szansy – wyjawiła, patrząc w jej błękitne ślepia.
Pokręciła mimowolnie pyskiem, a gdy smoczyca odsunęła swój ogon, przesunęła swój bliżej niej, sunąc nim po jej zadniej lewej łapie.
Musnęła nosem, bezwiednie jej pysk, językiem smakując jej warg.
Nie dziwię się, że cię zapragnęła, naprawdę – dodała z przekonaniem, wręcz delikatnie, chociaż chwyt nadal był dosyć brutalny, bolesny wręcz, gdy pazury przesunęły się po jej pysku.

: 16 maja 2015, 0:54
autor: Paraliżująca Łuska
Skuliła się w sobie czując warkot górującej nad nią samicy, nie wiedząc zbytnio co to dla niej oznacza, jej słowa i zachowanie były dziwne, zupełnie zbijały z tropy zielonofutrą. Czarodziejka chciała ją zabić, ale z drugiej strony jakby się wahała, jakby chciała zrobić coś innego, jednak ból i strach uniemożliwiały jej zrozumienie co było celem samicy, była zbyt zaaferowana tym że jej ucho bolało, upuszczając na trawe szkarłatne kropelki z ran, że jej szyja piekła niemiłosiernie wraz z każdym przyśpieszonym oddechem, jednak chyba zaczynała rozumieć o co chodzi. O Ważkę. Czarodziejka kochała jej partnerkę, miała żal o to że Paraliż ją odebrała i zagarnęła dla siebie. Poczuła smutek, zrozumienie ale też żal. Wyobraziła siebie na miejscu czarodziejki, odrzuconej, kochającej ale bez wzajemności, zignorowanej, a jej jasne ślepia zalała kolejna fala łez, jednak nie strachu a smutku, ta wizja nie podobała jej się i zdała sobie sprawe jak musi się czuć samica nad nią.
Nie wiedziałam, nigdy nie chciałam sprawić Ci bólu ani przykrości, przepraszam że odebrałam Ci Ważkę ale ona... ona jest wyjątkowa, nie umiem tego wytłumaczyć, jednak rozumiem twój ból. Wybacz mi – Jej umysł się uspokoił gdy zdałą sobie sprawe jak potwornie musi się czuć Ulotna, a ona sama przytuliła ją lekko w geście przeprosin.
– Zasłużyłąm sobie na karę, na te rany i na ten ból który jest niczym w porównaniu do twojego jednak pomyśl o Ważce. Jeśli mnie zabijesz jak ona się poczuje? Obie ją kochamy, więc obie powinnyśmy dbać o jej szczęście [/b] – Mogłaby cierpieć bardziej, jeśli to pozwoliłoby sprawić że Ulotna poczuje się lepiej. Zwłaszcza że kleryczka miała potworne wyrzuty sumienia.
Jeśli chcesz zadać mi ból, możesz to zrobić, jednak nie odbieraj mi przyszłości. Proszę – Była gotowa na wszystko byle nie stracić Ważki, nie zadać jej bólu i nie przysporzyć smutku swoją śmiercią.

: 16 maja 2015, 1:04
autor: Zorza Północy
Próbowała nie rozmyślać o Ważce odkąd zrozumiała, że przyjaciółka znalazła partnerkę. Czuła się oszukana. Kochała ją od dłuższego czasu, zrozumiała to w chwili, kiedy przybyła wtedy do jej groty po śmierci matki i Śnieznego. Gdy rozmawiały, a potem, gdy Ważce udało się odgonić czarne chmury jej myśli, śmiały się. Pamiętała dotyk pyska Ważki na swym ciele ciepło bijące od jej ciała, zapach i te roześmiane ślepia...
Nie zdradziła się z tym, co czuła. Obawiała się, że Ważka ją odtrąci, nie zrozumie, tak jak kiedyś Ankaa.
Zagryzła dolną gadzią wargę, biorąc drżący haust powietrza, słysząc słowa Kleryczki.
Kiedy na domiar złego ta ją przytuliła, zadrżała, zaskoczona. Nie tego się spodziewała – ponownie. Jak mogła jej współczuć?!
Położyła po sobie uszy, oddychając ciężko.
Ona nigdy nie była moja – szepnęła, ocierając się delikatnie o jej ciało.
Nie chcę jej ranić, nie chcę całkowicie stracić – wymruczała...

: 16 maja 2015, 18:01
autor: Paraliżująca Łuska
Gdy wszystko dobieglo konca, a obie czuly sie spelnione po tych dosc nietypowych doznaniach, Paraliz leniwie usiadla z boku obserwujac wstajaca z ziemi Ulotna, czula sie obolala, rany ktore juz przestaly krwawic caly czas ja piekly, zreszta nie tylko one, kto by pomyslal ze czarodziejka bedzie miala pomysl na zadowolenie obydwu czulych miejsc kleryczki? Ciekawe tylko czy jezykowy rewanz Paralizu jej się spodobal? Pewnie nikt tam jeszcze jej nie lizal. A raczej na pewno!
To bylo... nietypowe spotkanie. Nie mow o nim nikomu, – Czemu nie chciala by ktokolwiek sie o tym dowiedzial? Wspolczuja czarodziejce, moze to dlatego jej po czesci na to pozwolila, ale z drugiej strony bala sie tego co poczuje Ważka, znienawidizlaby Ulotna ale jednocześnie i Paraliż zawiodla by ja, ulegajac, mimo ze stawiala opor jaki tylko mogla, jednak co ona mogla? niewiele.
Ciekawe czy kiedys to sie powtorzy – Westchnę~ła cicho. Co miala na mysli/

: 16 maja 2015, 20:05
autor: Zorza Północy
Jeszcze nigdy nie zaznała tyle rozkoszy, przeplatającej się z bólem, ale i goryczą. Wiedziała, że to, co uczyniła na zawsze ją napiętnuje. Gwałt nigdy nie powinien być dobrym, a ona zmusiła tą bezbronną samicę do czegoś, czego nie chciała. Nie spodziewała się, że z czasem sama odpowie na jej pieszczoty i zabiegi, ale chociaż było to w pełni satysfakcjonujące w tej chwili, odczuwała jednocześnie coś w rodzaju smutku. Westchnęła przeciągle, przeciągając się, a następnie wstała i usiadła boku Kleryczki, lustrując uważnymi, łągodniejszymi morskimi ślepiami. Musnęła nieśmiało jej polik, przerażona tym, co jej uczyniła.
Przepraszam, że sprawiłam ci ból. Dziękuję i przepraszam – szepnęła.
Przesunęła wilgotnym ogonem po kłosach traw, kierując wzrok ku linii drzew, gdzie kołysały się gawłtownie podczas świstu wiatru. Gdzieś tam zbierały się ciemne chmury, zwiastujące ulewę.
Nie, pewnie się nie powtórzy. Nic mnie nie usprawiedliwia, a ja... jesteś słodka, malutka. Chcę też, aby Ważka była szczęśliwa, mimo wszystko – mruknęła cichym głosem.