Strona 2 z 26

: 19 lut 2014, 22:46
autor: Błędny Ognik

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

// ładny. :> Czy mam przyjemność z Adamentytowym? Podobny styl.

Aiden wyczuwał, że ten nie za bardzo mu wierzy. A może jednak... nie nie podda się tak ławto jeszcze całkowicie spalony nie jest może nieco się pobawić. Ciekawe jak długo uda mu się to utrzymywać, zanim nie wybuchnie śmiechem... albo nie zwieje.
Samiec wyszczerzył swoje śnieżnobiałe kły w uśmiechu.
– Dziękuję, sporo ćwiczę. – przytaknął łbem łapiąc pochwałę, która prawdopodobnie nie była nawet szczera... ale pochwała to pochwała. Jak każdy smok był chyba nieco próżny, skąpy i zachłanny.
Zmrużył oczy. Zupełnie tak jakby Kolec trafił w czuły punkt przyznając, że wiewiórka to niezbyt dobra ofiara dla łowcy.
– Cóż. Nasze tereny są tak małe... nie obfitują w zwierzynę. Trzeba brać co dają, również na wspólnych. – powiedział oczywiście nieszczerze. Na polowaniu pomimo małych terenów dobrze mu się powodziło. Ziemia obfita z chude ale duże zwierzęta. Nie mógł narzekać. Aiden nagle zmrużył oczy, wpatrując się w zielonego smoka... tak jakby.... oskarżycielsko.

: 20 lut 2014, 9:31
autor: Ciernisty Kwiat
// Dzięki :) Owszem, grałam Adamantytem :) //

Oh, pochwała akurat była szczera, a przynajmniej szczerze pomyślała, bo ciężko to oceniać adeptowi który nawet jeszcze się nie szkolił w kierunku tropienia, ani nie cechował się ponadprzeciętną percepcją, jednakże w to "łapanie wiewiórek" to Róża już nie za bardzo wierzył, mimo że nie dawał tego po sobie poznać. Z drugiej strony nie zamierzał też wcale udawać że mu wierzy, niech ten ma zagadkę. Adept ledwie powstrzymał się od przewrócenia ślepiami gdy jego rozmówca wspomniał o niewielkiej powierzchni ich terenów łowieckich i posłał mu oskarżycielskie spojrzenie. Zupełnie jakby adept mógł wiedzieć gdzie leżały tereny wszystkich stad będąc tu zaledwie od czterech księżyców. W sumie nawet zbytnio nie przejmował się on badaniem granic. Niewiedza jednak nie jest czymś z czym powinno się obnosić, więc Różany po prostu posłał Ognikowi obojętne spojrzenie.
Cóż, w takim razie sobie poluj. Tylko nie daj się trafić szyszką. – Tehenbi powiedział monotonicznym głosem, jakby kpił sobie z kłamstewek cienistego, w tym samym momencie wyjmując ze śniegu jedną z szyszek, trzymając ją dwoma szponami, delikatnie, jakby była czymś zarażona i niekoniecznie chciał jej dotykać. Przyjrzał się lekko pokiereszowanemu "owocowi" sosny.
I uważaj na te wiewiórki, jak potrafią tak podrapać szyszkę, to mogą być niebezpieczne... – Dodał sarkastycznie, teatralnym gestem odrzucając szyszkę w bok.

: 20 lut 2014, 21:00
autor: Błędny Ognik
// Miło! :3 Tutaj Opty :3

Aiden właśnie na to czekał, gdy samiec obracał w łapach szyszkę. Dość ryzykowny i szalony plan zielonołuskiego mógł wejść w życie. Był nieco niekompletny, narwany, głupkowaty... ale... Aiden był tak strasznie znudzony. Zwierząt na polowaniu mało, mało roboty. Misji żadnych. Wędrówki żadnej. To męczące dla smoka tak aktywnego i lubiącego wysiłek jak on. Zmrużył oczy, tak, że stały się tylko wąskimi szparkami. Syknął donośnie jak wąż, którego zresztą przypominał z charakteru... śliski był. Nic dodać nic ująć.
– To ty... Bardzo zabawne. – wysyczał patrząc raz na szyszkę raz na zielonego samca.
– Gdzie ty masz głowę aby rzucać szyszkami w inne smoki? Nudzi Ci się? – syczał zginając mocno łapy jakby szykował się do smoku.
Aiden był bezczelny. Taaa...

: 20 lut 2014, 21:27
autor: Ciernisty Kwiat
Zielonołuski samiec uniósł lekko łuk brwiowy nad prawym okiem
Tak, to z pewnością fajna zabawa. – Adept stwierdził niedbale, obserwując jak starszy od niego smok przyjął pozycję gotowości, jakby przymierzał się do ataku. Z samej mowy ciała Tehenbi nie wyglądał na zbytnio przejętego tym gestem cienistego łowcy, jednak wzrok jego czerwonych ślepi świdrował Ognika, obserwując każdy jego ruch. W sumie jemu też się nudziło, więc czemu by nie podrażnić się trochę z tym dziwnym, kłamliwym smokiem. Nie poznał nawet jego imienia, choć z drugiej strony cienisty także nie znał jego tożsamości. Wyraz pyska młodego adepta nagle diametralnie się zmienił, przybierając formę szerokiego, drapieżnego uśmiechu pokazującego wszystkie zęby w jego szczękach. Nie było długo jak skończył trening walki z przywódcą tego stada, toteż ciekawe czy kłamca chciał go zastraszyć czy na prawdę rzuci się do ataku i da Tehenbiemu okazję przetestowania swych umiejętności w praktyce. Adept zachichotał ponuro, ciągle świdrując wzrokiem łowcę...

: 22 lut 2014, 0:06
autor: Błędny Ognik
Bezczelny!
Aiden w swoim wnętrzu podskoczył z radości! To takie miłe spotkać kogoś równie... bezczelnego, dziwnego. Kto wie czy ten garbaty smok nie był dziwniejszy od niego. Przeciez tak bardzo przypominał bazyliszka... ze skrzydłami.
Z jego obserwacji wynikało, że smoki zawsze reagują agresją na najmniejszy przejaw z jego strony. Udawaną czy też nie. Ten udawał. Bo Aiden jako jedyny na sto procent znał prawdziwy przebieg wydarzeń sam przecież rzucał... Tamten zaś niczego nie mógł być pewien. Mogli tak krążyć wokoło siebie w nieskończoność. Samiec jednak nie udawał jeszcze agresji... słownej.
– Zetrę ci ten uśmieszek z pyska! Chociażby i na arenie! Nudzi ci się!? To zacznij w końcu się uczyć! Leniu jeden patentowany! Ja ci dam szyszki! Ja ci dam! – pogroził mu łapą z groźnym wyrazem pyska. Jego gesty ani ton nie były przesadzone. Wyglądały bardzo bradzo realistycznie. Sam smok jednak w duchu śmiał się do rozpuku tarzając po śniegu.

: 22 lut 2014, 10:51
autor: Ciernisty Kwiat
On sam znał zaś swoją wersję wydarzeń i był na jakieś 90%, nie teraz już na jakieś 98% pewien że ten smok, który go teraz zaczepiał rzucał te szyszki. Pozostała niezwykle mała szansa wskazywała na jakiegoś złośliwego zmutowanego gryzonia który mógł tu grasować i rzucać w smoki szyszkami. Ale ten smok nie zachowywałby się tak w tym momencie, gdyby to była prawda. Ciągle uważnie śledził smoka swym wzrokiem, z tym swoim drapieżnym uśmieszkiem na pysku. Taak, była z tym smokiem zabawa, jaki on był bezczelny żeby Tehenbiego oskarżać o rzucanie szyszkami kiedy ten nawet na sekundę nie oderwał się on od ziemi. Nagle gdy owy dziwny smok zaczął go wyzywać, Tehenbi sam zachichotał mrocznie, trochę niczym hiena.
Heh. Ciekawe co sprawiło że zakładasz, iż moje umiejętności walki są w jakimkolwiek stopniu gorsze od twoich, co? Jeśli chcesz walczyć na arenie, proszę bardzo. Kyehehehehehehe.... – Swą lekceważącą wypowiedź skończył podobnym chichotem jak na początku. Jego drapieżny uśmiech stał się jeszcze szerszy, na ile to było możliwe. Ciekawe czy ten kłamca blefuje czy nie? Jak daleko się posunie? Będzie ciekawie... – pomyślał adept.

: 26 lut 2014, 21:25
autor: Błędny Ognik
// sorry ! Przez powrót na uczelnie zapomniałam własnej głowy.

Aiden śmiał sie w myślach. To było takie zabawne. Czuł, że samiec z nim pogrywa. Z resztą nie było to trudne do przewidzenia. Zastosował tutaj same bezczelne kłamstwa. Dziwił się, że Różany, nie nazwał go po prostu po imieniu kłamcą i nie wyśmiał.
Cóż trudno. Przynajmniej ma nieco rozrywki. Na pewno jest nieco dłuższa niż wcześniejsza. Jeszcze nikt nigdy nie nazwał go kłamca... Ciekawe.
Nie zamierzał dać Różanemu powodu aby uczynił to pierwszy. Nastąpiłoby to w jego mniemaniu zbyt późno. Postanowił grać dalej i dać powód do myślenia Różanemu.
– Z miłą chęcią! Rozniosę cię w drobny mak gówniarzu! – ryknął rozkładając skrzydła. Spojrzał w górę i wzbił się w powietrze niemal pionowo.
Ruszył ku arenie. Dopiero gdy był daleko wybuchnął śmiechem... Ale Różany nie mógł tego słyszeć

: 26 lut 2014, 21:36
autor: Ciernisty Kwiat
//nie szkodzi :) Ach, ta cenzura xD //

Zapowiadało się ciekawie. Czyli samiec nie blefował z tą walką. Nie wycofał się. Będzie bardzo ciekawie. Ale najlepsze Różany zostawił sobie na koniec, jeśli, oczywiście, wygra. Kiedy Ognik odleciał, Tehenbi sam wybuchnął głośnym śmiechem, brzmiącym nieco niczym chichot złego geniusza który uknuł jakiś złowieszczy plan, albo, po prostu, śmiech jakiegoś psychopaty. W każdym razie wkrótce zielonołuski także podążył w stronę areny, ale ziemią. Ani mu się śniło latać, zwłaszcza że nie chciał się zanadto zmęczyć przed walką. To byłoby bez sensu. Już płonął zapałem! Jego pierwsza walka na arenie. Zrobi wszystko żeby wygrać!

: 30 mar 2014, 20:01
autor: Czarny Kolec2
Czarny szedł spokojnie i bez większego pośpiechu. Miał spory zapas czasu. Zamierzał trenować tak długo, aż padnie albo zabije wszystko co się rusza. Taki charakter. Tego gagatka trzeba traktować jak maszynę, a nie jak żywą istotę. Ta polana jest idealna na trening walki...Cóż, pozostaje usiąść na zadzie i poczekać aż przyleci do niego Jad Duszy. Wtedy faktyczna walka się zacznie...

: 31 mar 2014, 16:43
autor: Jad Duszy
Cóż, Czarny nie musiał się martwić o to, że Jad będzie traktował go jak żywą istotę – w zasadzie Jad traktował go jak każdego innego – nieciekawy, dopóki nie udowodni inaczej. Swoja drogą jak maszynki do zabijania tez go nie traktował – trudno było myśleć tak o smoku, który stał za nim samym tak daleko w tyle. Adept po prostu nie stanowił dla niego żadnego zagrożenia. Stając przed Czarnym obrzucił Adepta drwiącym spojrzeniem, z rozbawieniem dostrzegając to, czego niewprawne oczy nie mogłyby dostrzec w innych smokach. Ale nie powiedział nic, choć przez jego pysk przemknął cień ironicznego uśmiechu.

: 01 kwie 2014, 11:41
autor: Czarny Kolec2
Młodzik po prostu stał. Wiadomym było, że się nie oburzy. Ani nie zachwyci. Owszem, darzył szacunkiem Jad Duszy jako swojego mistrza, lecz jego spaczony umysł nie potrafił szanować kogokolwiek w kontekście żywej istoty. W ogóle nie potrafił darzyć jakiejkolwiek sympatii czy innego uczucia wobec innych istot. Tylko zimną obojętność.
Jednakże czarny smok miał ambicję...by być najlepszym mordercą w Stadzie. I zginie próbując albo tak się faktycznie stanie.
– Znam podstawy ataku. Zanim przejdziemy dalej, warto znać obronę.
Powiedział nie owijając w bawełnę. Spotkali się by trenować, a nie na pogaduszki, prawda?

: 01 kwie 2014, 17:16
autor: Jad Duszy
Cóż, pod pewnym względem on i Czarny byli o siebie podobni – Jad również nie szanował nikogo. W zasadzie w jego słowniku nie było słowa "szacunek", a dobrymi manierami po prostu gardził. Po co to komu? Ale on mógł sobie na to pozwolić, bowiem wszystko miał dokładnie rozplanowane już od najwcześniejszego dzieciństwa. i jak widać wychodziło mu to doskonale.
To wymień formy obrony, które znasz z podziałem na te, których powinieneś używać, a których unikać... oraz wyjaśnij dlaczego – powiedział do Adepta. Czarny z pewnością zdążył już zauważyć, ze Jad chciał konkrety, a nie ogólniki... Czy raczej ich wymagał.

: 02 kwie 2014, 18:52
autor: Czarny Kolec2
Smok niewiele musiał czekać, aby uzyskać odpowiedź od swojego ucznia...
– Można zablokować atak, zbić go, tak jak Ty to zrobiłeś kiedy trenowaliśmy atak, zejść z linii uderzenia bądź wykonać unik oraz...uderzyć przed moim przeciwnikiem lub złapać jego łapę lub ogon, zależy czym chce uderzyć. Powinienem unikać blokowania i zbić, jeśli przeciwnik jest silniejszy ode mnie. Po prostu przebije osłonę, a kiedy spróbuję zbić, po prostu nic to nie da. Kiedy jest szybszy nie powinienem robić uników, bo i tak mnie trafi, więc lepiej się zasłonić. Przechwytywanie ataku działa tylko wtedy, kiedy wróg jest słabszy i wolniejszy. Kiedy przeciwnik zieje, cóż...Najlepiej odskoczyć no chyba, że chce się być prażonką. Przy zasłonie pilnujemy punktów witalnych, takich jak szyja, kark, oczy, nozdrza, skrzydła oraz ścięgna. Praktycznie wszystkich, które są najbardziej podatne na ataki.
Odpowiedział. Powiedział wszystko co wiedział na temat obrony. Albo wszystko, co przyszło mu do głowy i co potrafił wyartykułować słowami.

: 03 kwie 2014, 15:52
autor: Jad Duszy
Pokręcił łbem.
Co za uniki? jakie ich rodzaje? Nie łapiesz kończyny przeciwnika, bo połamiesz sobie palce. Zbijasz kończynę z jej toru lotu, czyli parujesz cios. jeśli leci od góry, ty uderzasz z boku. jeśli leci z boku, ty uderzasz z góry lub z dołu, ale nie tak, by uszkodzić przeciwnika a jedynie na tyle, by zbić jego atak i uniemożliwić trafienie w cel. jednak dalsza cześć odpowiedzi jest zła. Patrz na swoje słabe i mocne strony, nie na przeciwnika. Choćby nie wiadomo jak był szybki, jeśli jesteś silny powinieneś bronić się siłowo. Nawet jeśli byłby silniejszy od ciebie, a ty i tak byłbyś wciąż bardziej silny niż szybki i tak musisz bronić się za pomocą tego, w czym jesteś lepszy. I odskok w tył przed atakiem ziejącym jest głupotą. nie jesteś w stanie określi, jak daleko sięgnie ogień, kwas czy lód – zauważył, czekając na korektę odpowiedzi Czarnego. – A kontratak , czyli uderzenie przed przeciwnikiem to nie obrona, tylko atak. Zapamiętaj, nie obroni cie, zada rany przeciwnikowi, ale i ty je odniesiesz, więc nie możesz nazywać tego obroną – dodał.

: 06 kwie 2014, 14:30
autor: Czarny Kolec2
Czarny skinął głową. Zaraz potem zabrał się za odpowiedź.
– Przy zianiu bardziej chodziło mi o odskok w bok. Rodzaje uników... Odskoki, zejścia z linii ataku, odchylenia. Odskoku chyba nie trzeba tłumaczyć. Zejścia wykonuje się krokiem dostawnym, zależnie od kierunku ataku. Odchylenia wykonuje się przez zgięcie ciała bądź skłon. Poprawnie wykonane powodują że cios ląduje w próżni a nie na pysku.
Nawiązując do kontrataku...Atak też potrafi być formą obrony. Lecz to bardziej zależy od toku myślenia, nie taktyki. Jest też obrona magiczna, ale to nie temat na dziś.

Odparł.

: 10 kwie 2014, 10:00
autor: Jad Duszy
Skinął głową.
A co z otrurtlaniem się? Często obrona dołem jest lepsza niż górą. I co z dalsza częścią mojego pytania? Czego powinieneś unikać, a czego stosować ze względu na woje mocne i słabe strony? – Zapytał raz jeszcze.

: 11 kwie 2014, 19:17
autor: Abisu
Leżąc na gałęzi mały smok obudzony hałasem z polany otworzył oczy, by ujrzeć dwójkę conajmniej pięć razy większych od siebie smoków. Turlali się ,skakali to z jednego konica polany na drugi. Abisu, jako że niezbyt przepadał z przebywaniem w otoczeniu obcych mu smoków, lecz czując, że ma do okoła siebie gałęzie niespecjalnie się przestraszył, ba nawet zainteresował się poczynaniami starszych smoków. Uniósł się lekko, by mieć na nich lepszy widok i ku nadzieji, że może się czegoś nauczyć zaczął obserwować.

: 13 kwie 2014, 14:00
autor: Czarny Kolec2
– Odturlanie się również wchodzi w rachubę, zwłaszcza gdy atak jest skierowany na górne partie ciała.
Powinienem unikać bronienia się szybkością z racji, że jestem silniejszy. Nie powinienem też przedłużać walki ze względu na kondycję.

Odparł Kolec, by zaraz zadrzeć nosa z zaciekawienia. Nozdrza zostały pobudzone nowym zapachem...Zapachem mięsa. Smoczego mięsa. Jeszcze żywego.
– Nie jesteśmy sami...
Odpowiedział, wodząc nosem, jakby chciał namierzyć źródło nowego zapachu...Takie młode, pyszne mięso zagubione pośród głuszy... Niebezpieczne.

: 13 kwie 2014, 14:09
autor: Jad Duszy
//Abisu, ponieważ nie było cie tu wcześniej NIE MOŻESZ być świadkiem niczego, co było tu pisane wcześniej

Prychnął lekko, kierując wzrok na drzewo. Taa, już widział, jak pozwoli obcemu uczyć się od siebie... Za darmo. Zwłaszcza cienistym, których zapach dotarł do jego nozdrzy.
Jesteśmy. Cieniste bękarty nie będą nam przeszkadzać – odpowiedział z ironicznym uśmiechem, tworząc dookoła siebie oraz Czarnego kopułę. Przy pomocy magii, rzecz jasna. Kopuła ta miała być wystarczająco duża, by on i Czarny mogli ćwiczyć bez przeszkód i odgradzała ich od cienistego pisklęcia. Przepuszczała powietrze, ale z zewnątrz nie dało się dostrzec, usłyszeć ani wyczuć nic, co działo się w środku. Tak więc mały nawet gdyby próbował i tak nic by nie zobaczył ani nie usłyszał, więc równie dobrze mogłoby go tu nie być. oczywiście nie mógł przez nią również przejść, byłaby dla niego jak skała.
Zjesz sobie, jak skończymy. Nie lubię przerywać nauki i czekać, aż ktoś napełni sobie brzuch – rzucił w kierunku Czarnego. Oczywiście nic nie obchodziło go, czy cienisty zostanie zabity czy nie. Ważniejsze był to, ze straciłby czas na czekanie. A skoro kolec odpowiedział poprawnie, a mały szpieg został wykluczony z akcji, czas przejść do praktyki. bez słowa skoczył nagle ku Czarnemu, by pazurami prawej przedniej łapy przejechać po jego gardle – czy raczej tchawicy, od prawej do lewej, poziomym cieciem.

: 13 kwie 2014, 14:55
autor: Abisu
Piskle zobaczywszy, że nagle obraz przednim zniknąła,a głosy ustały. Zaniepokoił się z lekka czuł, że coś jest nie tak i najwidoczniej ktoś nie życzy sobie jego obecności w tym miejscu, nie pojmował zbytnio, co to były za smoki i nie chciał tego wiedzieć sama myśl o tym, że niechcą go tu widzieć dawała mu tylko jedną odpowiedź Muszę stąd uciec i to szybko. Zgrabnie zeskoczył z drzewa jeszcze raz spojrzał na miejsce, gdzie stały dwa smoki, po czym odali się w te pędy, by uniknąć jakiego kolwiek starcia. Zdołał sobie wyobrazić co taki rosły smok może zrobić z taki małym pisklakiem jak on i ta wizja nie byłą ani odrobinę przyjemna. Kilkoma szybkimi susami wbiegł do lasu zostawiając polanę daleko za sobą.

: 13 kwie 2014, 16:39
autor: Czarny Kolec2
– I tak nie jestem głodny.
Rzucił, widząc jak magiczna bariera otacza jego i Jad...Z pewnością w celu odgrodzenia ich od dzieciaka. Cóż, Czarny niedawno jadł, więc nie obchodziło go, czy pisklak ucieknie czy nie. Może innym razem się napatoczy i...cóż. Wtedy będzie okazja coś zjeść.
Bez słowa zerwał się na pozycję, widząc jak Jad rzuca się ku niemu. Jak tylko zauważył ruch mistrza, który chciał go zaatakować w gardło, schylił łeb i przycisnął do tchawicy aby zasłonić ten witalny punkt. Dodatkowo zasłonił łeb i gardło lewą łapą aby przyjęła na siebie cios, zaś prawa pozostawała twardo na ziemi by utrzymać balans, gdyż uderzenie na pewno będzie silne. Przy uderzeniu z drugiej strony po prostu przestawi łapy szybkim ruchem, nie ma tu miejsca na ewolucje i akrobacje. Wszystkie mięśnie smoka były odpowiednio napięte by dać należyty zapas siły, aby utrzymać tą osobliwą gardę, zaś umysł socjopaty był niezmącony emocjami czy myśleniem. Serce nie uderzyło ani razu szybciej, niż normalnie....