Strona 2 z 5
: 28 mar 2016, 15:12
autor: Chłodny Obrońca
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Leciał powoli, ślepia były pół przymknięte bo kierował się maddarą. Umysł miał względnie spokojny, w sumie to starał się (jakkolwiek by to nie brzmiało) nie myśleć w ogóle. Jego stan podobny był do medytacji z tą różnica, że teraz leciał. Zwiastun już dawno go wyprzedził i zniknął w oparach i chmurach. Nie przejął się tym. Medytacja miała tą jedną zaletę, że niczym się nie przejmował. Mgłą, obrażaniem się wojownika, czy śpiączką Dynamiki. Leciał powoli, może zbyt powoli... ale nie jego wina, że tyle mu się zeszło ze Zwiastunem. Potem wszystko wyjaśni Cichemu, tylko czy na prawdę musiał się tłumaczyć? Pokręcił mimowolnie łbem i w końcu z oddali poczuł mnóstwo ognisk słabszej i silniejszej maddary. Otworzył ślepia, pulsowanie zanikło, ale zobaczył smoki w ich cielesnej formie. Sporo to ich nie było... ale chyba starczy na cokolwiek wymyślić Cichy. Nie mógł pojawić się na wcześniejszym wezwaniu, miał więc nadzieję iż teraz wszystko usłyszy. Opadł na ziemię z głuchym uderzeniem, ciężkiego cielska o rzadki już o tej porze śnieg. Z resztą nie było go już raczej w ogóle. Jakaś chlapa i błoto... Prychnął ale chwilę później uniósł łeb z dumnym porożem wyżej. Mimo niskiego wzrostu smoka północnego to poroże i kryza na szyi dawało mu poczucie, że nie jest z nim tak źle. Podszedł powolnym krokiem do Cichego witając się z tymi którzy chcieli się przywitać.
-Wybacz moje spóźnienie. Miałem... mały problem z niesubordynacją.– rzucił tak by jedynie Cichy go usłyszał.
: 28 mar 2016, 18:13
autor: Cichy Potok
Cichy obserwował ze spokojem wszystkich, którzy odpowiedzieli na jego prośbę o pojawienie się. Już nie wnikał czy z jego intencji, czy z nakazu Przywódców. Oni się zjawili i to było ważne. Zauważył także Słowo i Oprawcę. Nie omieszkał także zauważyć, że ten, który był dla niego ważny, się spóźnia. No, ale gdy koniec końców i Chłodny Obrońca się pojawił, Cichy uśmiechnął się półgębkiem i posłał po mentalnej, niewyczuwanej dal innych i jasną w odbiorze tylko dla Przywódcy Życia wiadomość. ~ Czasem takie gesty trzeba karać, czasem przymykać oko i dawać swoim smokom wolną łapę, bo może się to przysłużyć innym. Grunt, że jesteś...jesteście. – przekazał tą wiadomość do siostrzeńca, po czym popatrzył już poważniej po zebranych, zapraszając obok siebie gestem łapy Płomień Pustyni i Szaleństwo Cienia. W końcu każdy stał na czele jednego z czterech stad. – Wezwałem nas tu...a z resztą. Po cholerę te przemowy. Dokopmy tej mgle, czymkolwiek jest. Dostałem pewne informacje od Płomienia Pustyni. Ogień. Mgła boi się ognia, ale może ona zachce udzielić więcej informacji... – spojrzał z lekkim uśmiechem na Przywódczynię Ognia. – A także...nie jestem przekonany, czy mamy do czynienia z elfami. Nie chcąc was zanudzać. Streszczę się. Na arenie Villara dostałem potężną ranę. Taką, która sprawiła, że moje ciało osłabło. Zebrałem jednak odpowiednią zapłatę, przy pomocy także smoków Życia i Wody, by następnie uleczyć się u bogów....Podczas leczenia widziałem...cóż, stworzenia, o wiele mniejsze, niewidoczne dla nas, śmiertelników gołym okiem. Dobre i złe. Być może to, co nas zaatakowało...ta mgła, wcale nie jest wytworem mrocznych elfów, a właśnie tymi żyjątkami, być może jednak jest...kto wie? Tak czy inaczej wezwałem nas tu, byśmy całą siłą stawili wspólnemu zagrożeniu czoła, pokonali to, odegnali i odzyskali wszystkie nasze tereny: Cienia, Ognia, Życia, Wody.... – no...miało nie być jakiejś ckliwej przemowy, a i tak wyszło jak zawsze...trudno się mówi. Błękitne ślepia spoglądały na każdego przybyłego po kolei....
: 28 mar 2016, 19:25
autor: Dwuznaczna Aluzja
Słuchała uważnie, chociaż wydawała się z pozoru niezainteresowana. Smoki dość szybko się zbierały, ze wszystkich stad. Mieszanina zapachów jaka powstała w tym miejscu wręcz drażniła jej nos, który przywykł do przyjemnego zapachu cienistych. Tutaj czuła się... Dziwnie. Dopiero teraz do niej doszło. jak dawno nie miała kontaktu ze światem zewnętrznym, ograniczając się do swojej zimnej jaskini i kilku najbliższych smoków... Ich też jednak nie widywała zbyt często.
Przemowa Cichego była krótka ale treściwa... Może jednak niezbyt treściwa? Aluzja uznała za stosowne się odezwać, i wbrew wszelkim oczekiwaniom w jej głosie nie brzmiała żadna wrogość w stosunku do nikogo – po raz pierwszy od... Zawsze?
– Mógłbyś może jednak bardziej przybliżyć nam temat tych... Małych stworzeń, które widziałeś? Jak do tego doszło? Powiedziałeś, że w trakcie leczenia. Ale jak doznałeś tej... Wizji, lub czegokolwiek innego? Zesłali ją na Ciebie bogowie, czy pojawiła się znikąd? I skąd podejrzenia, że te małe stworzenia mają coś wspólnego z mgłą?
Może niepotrzebnie chciała zgłębić temat... Ale wolała chociaż wiedzieć, z czym prawdopodobnie walczy. Liczyła, że Cichy zechce faktycznie rozwinąć swoją wypowiedź. A może zupełnie zignoruje starą samicę?
: 28 mar 2016, 22:31
autor: Cichy Potok
Cichy nie ignorował nikogo, aczkolwiek...tak, miał ochotę zignorować Aluzję. Jednak jej pytanie było trafne i zapewne wiele innych smoków także interesowało to, co powiedział. – Nie wiem, czy ma to związek z mgłą, mogę jedynie zgadywać. Być może bogowie na chwili zwiększyli moje postrzeganie świata, by nam pomóc, a być może po prostu zechcieli otworzyć mi rąbka tajemnicy świata...nigdy nie można być pewnym intencji bogów, czy się mylę? – tutaj pytające spojrzenie błękitnych ślepi na moment padło na Proroka, w końcu to on miał z nimi najbliższy kontakt, prawda? Zaraz potem jednak wzrok ponownie został utkwiony w samicy Cienia. – To nie była wizja, to było raczej...przejrzenie na ślepia. One są...zapewniam was, być może właśnie jedno siedzi ci na czubku nosa. – uśmiechnął się półgębkiem. – po prostu przez chwilę, gdy boska moc leczyła moje ciało czułem każde żywe stworzenie w otaczającym mnie świecie....jednak zniknęło to równie szybko, jak się pojawiło, zbyt krótko, aby upewnić się, czym dokładnie ta mgła jest. Twój Przywódca może jednak potwierdzić lub obalić moje przypuszczenia. Szleństwo Cieni...wyverny? – zapytał cicho, a teraz skupiony wzrok błękitnych ślepi powędrował na Cienistego Przywódcę. Oczywiście wciąż chciał, aby każdy, kto ma do zabrania głos, go zabrał. Ale przede wszystkim chciał, aby odezwała się Pustynia, Szaleństwo i Chłodny, koniec końców reprezentowali wolę stada. Co nie zmieniało faktu, że i inni, jak na przykład Aluzja, mieli prawo głosu i własny rozum.
: 28 mar 2016, 23:01
autor: Lisi Kolec
Lis długo zastanawiał się czy podążyć za innymi smokami z jego stada. W końcu może i potrafił co nieco, jednak... U wszystkich wyczuwał entuzjazm, a jemu... zdecydowanie go brakowało.
Gdy doleciał do Skał Pokoju, na chwilę zastygł w powietrzu. W dole mógł bowiem dojrzeć całkiem liczną gromadkę. Przeleciał szybko wzrokiem po zgromadzonych. Łatwo się domyślić kogo wypatrywał – Migot... Kruczopióry?!?
Oczy rudzielca rozszerzyły się gwałtownie, zaś młody zniżył lot, wybierając za lądowisko jedyną pustą plamę, jaką udało mu się dojrzeć. Starał się robić przy tym jak najmniej hałasu, jednak kogo nie zirytował by dźwięk skrzydeł uderzających o powietrze.
Na chwilę zastygł w miejscu, znosząc wszystkie spojrzenia na niego skierowane. Zanim zaczął wypatrywać przyjaciela z nowej perspektywy, wzrokiem odnalazł przywódcę. Przełknął głośno ślinę i skinął w jego stronę łbem.
~ Wybacz za spóźnienie... ~ Przesłał mentalnie, po chwili zdejmując spojrzenie z Cichego.
Opuścił delikatnie łeb, jakby chciał się ukryć i przemknął między smokami. Na krótkim przystanku uniósł łeb, przeczesując tłum, w poszukiwaniu czarnołuskiego. No i jest! Dojrzał go, na jego nieszczęście, gdzieś na froncie całego zgromadzenia. Poprzepychał się jeszcze chwilę, przy okazji skinąwszy głowa Migotce, aby w końcu znaleźć się u boku Kruczopiórego.
~ Cześć! ~ Krzyknął z entuzjazmem, ale oczywiście dźwięk ten pojawił się jedynie w umyśle czarnołuskiego. Wyszczerzył do niego zębiska, lekko trącając go barkiem w bok, a następnie skierował wzrok na Cichego, który w tym właśnie momencie postanowił przemówić.
: 29 mar 2016, 13:34
autor: Administrator
Śnieżka przybyła na Skały Pokoju drogą.. Powietrzną. Po drodze oczywiście sporo rozglądała się, w przypominając sobie tereny. Pewnie dlatego nie była jedną z pierwszych. Wylądowała gdzieś z boku, bliżej smoków z Wody. Powiodła spojrzeniem po obecnych z zainteresowanie słuchając tego wszystkiego co mają tu do powiedzenia. Skoro ma pomóc, to ona też chce wiedzieć jak najwięcej.
: 29 mar 2016, 16:18
autor: Jad Duszy
Popatrzył na Zwiastuna, a w jego oczach jak zwykle malowało się kpiące rozbawienie.
– Nie wiem, co zamierzacie. Wbrew powszechnej opinii nie jestem wszechwiedzący – odpowiedział samcowi z ironicznym uśmiechem. Coś w jego spojrzeniu nasuwało na myśl "nie wiem, co planujecie, ale pewnie nic mądrego". A może tak się jedynie wydawało? W końcu z jego mimiki zazwyczaj ciężko było coś jednoznacznie stwierdzić. Potem przeniósł wzrok na zgromadzone smoki, słuchając słów cichych Wód, a cyniczny uśmiech na jego pysku poszerzył się nieco. Zupełnie jakby Jad powstrzymywał się przed wybuchnięciem drwiącym śmiechem. Ba, z głębi jego gardła wydobył się dźwięk do złudzenia przypominający stłumiony chichot. Ponownie spojrzał na Zwiastuna Światła.
– Na rady nigdy nie jest za późno. Pytanie jednak, czy nie za późno byłoby na zastosowanie się do ich. Popatrz jak długo zajęło wam zgromadzenie się tu wszystkimi stadami razem, chociaż sugerowałem to od samego początku – powiedział, omiatając spojrzeniem całe to zbiegowisko. Jednocześnie mówił jedynie tak cicho, że usłyszeć mógł o jedynie Zwiastun i może kilka najbliżej siedzących smoków. Czy mógłby ich poprowadzić? nie. Prorok nie był przywódcą. To przywódcy prowadzili. Prorok to jedynie głos bogów, który od czasu do czasu może dorzucić coś od siebie.
Antares wystartował nagle, bijąc skrzydłami powietrze. biały kruk zatoczył koło nad głowami Oprawcy i Zwiastuna, po czym ze zrzędliwym krakaniem odleciał. Jad tego nie skomentował, gdyż wiedział, dokąd poleciał jego kompan. Ikelos mruknął coś pod nosem, cały czas patrząc nieprzychylnie na smoka Życia.
: 29 mar 2016, 18:15
autor: Oddech Pustyni
Ummm... co się właściwie działo? Pustynna rozglądała się, początkowo powoli, a potem coraz energiczniej rzucając łbem, żeby spojrzeć na każdego przybywającego smoka. Robiło jej się coraz goręcej, w gardle coś ją ścisnęło. Wiedziała, że to nie dobry moment na jej fobie, ale jak miała im zapobiec? Wyłączyła się zupełnie i wymawiane wokół słowa zupełnie do niej nie docierały, ślizgały się jedynie po jej gładkiej łusce i leciały gdzieś dalej, wymieszane. Przewodnik Wody coś jej pokazał... to znaczy, ruszył łapą jakby się od czegoś odganiał, tyle że w jej kierunku. Ruszyła ku niemu skonsternowana, przyciskając do siebie skrzydła, jakby chciała się nimi zmiażdżyć. Nie spodziewała się, że będzie czuć się w ten sposób. Myślała, że ceremonie przygotują ją do tylu par oczu, oddechów, kolorów, zapachów, ruchów, głosów.... ale przeliczyła się.
–A-ale co nam da-daje wiedza, że s-są wok-wokół nas jakieś psss-przeważnie nieee-ef-ykrywalne istoty?– odezwała się cicho do przewodnika, kiedy w końcu wyróżniła i poskładała w głowie jego słowa. Własnych już ułożyć nie potrafiła, głos miała spokojny jak zwykle, ale zacinał się bardziej niż zazwyczaj, zdradzając stres Ognistej.
W końcu pustynna odwróciła się do pozostałych, chociaż spojrzała gdzieś na horyzont –Razem z ... z– jak on się nazywał... ten czarny smok... musiał gdzieś tutaj siedzieć prawda? –Khr-–– czyżby miała zająknąć się przy wypowiadaniu imienia? Czy było aż tak źle?
–Mgła ucieka od ooo-ognia. Tego z o... od-oddechu j-jak i maddah-maddarowego. W k-kilka smoków możnaby bez ph-problemu utworzyć jakieś... przejście przez mg-mgłę, może nawe-nawet stopniowo ją rozgonić. Nie m-mówię tu o podpaleniu teh-terenów po-ponieważ chcemy je zachować w takim stanie, żeby d-dało się na nich żyć. Ogień można jednak op-oprzeć na jakichś przed-przedmiotach, podtrzymując go za pomocą maddary. Jeżeli coś się w niej kh-kryje takim zzz-zwiadem mog-moglibyśmy to zbadać...– nabrała głęboko powietrza i wypuściła je powoli. Nadal nie patrzyła po zgromadzeniu, wbiła wzrok w swoje łapy i wycofała się gdzieś za Cichego.
Cóż za idealna przemowa reprezentantki Ognia!
: 30 mar 2016, 11:38
autor: Chłodny Obrońca
Wydawało się, że Chłód nikogo nie słuchał jednak nie była to prawda. Patrzył się gdzieś w dal na wzgórza i lasy ale słyszał każde słowo. Cichego, sławnej Aluzji, Pustyni… Trawił ich słowa i rozmyślał. Czemu przewodnik Wody tak długo nie wspominał nic o tych małych żyjątkach. Przecież nie mieli nic, nawet taka drobna informacja mogłaby im pomóc. Co do ognia to Zwiastun i Kruczy już mu to przekazali za co był im wdzięczny. Dodatkową informacją, na szczęście dla niego był fakt, że magiczny ogień również działał. Jakoś nie wiedział swojego plucia lodem jako coś przydatnego wśród tylu ziejących ogniem gadów. Westchnął cicho nadal patrząc w dal po czym w końcu skierował wzrok na przywódców Cienia, Ognia i Wody. Już miał coś powiedzieć gdy w sumie musiał przepuścić Pustynie cofającą się szybko poza scenę. Zaczął jej nawet współczuć, sam nie czuł się na miejscu. Powinien tu stać Leśny albo Dynamika nie on… Zamknął ślepia starając się ułożyć rozbiegane myśli. Otwierając szmaragdowe oczy rzucił w końcu.
-Spróbujmy więc użyć ognia. Wszyscy razem. Część smoków z powietrza, część stojąc u podstawy mgły. Zobaczymy co się stanie wtedy pomyślimy o kolejnym ruchu. Nic nie stracimy, a możemy zyskać. Jak zauważyła Pustynia celujmy przed siebie nie w ziemię. Trawa czy krzewy nie powinny wtedy ucierpieć. – przeniósł kąt oka na Cichego i posłał wiadomość mentalną do niego jak i do przywódców Cienia i Ognia.
~Mamy dwa potężne smoki Pustynię i Szaleństwo ziejące ogniem. Chodzi mi o siłę ich oddechu. Nasz magiczny ogień może im pomóc, a jeśli to za mało. Mówiłeś że są to jakieś żyjątka. Za pomocą maddary możemy podnieść po prostu temperaturę na pewnym odcinku terenu i zobaczymy co się stanie. Co ty na to Cichy? ~
: 30 mar 2016, 12:12
autor: Cichy Potok
Cichy w końcu zauważył, że Pustynia się ruszyła. Od Proroka jak zwykle dostali jedynie kpiący uśmiech, no trudno. Zaraz potem Ognista odezwała się, jeszcze ciszej niż on, a to już był wyczyn. Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. – Mówię tylko to, co udało mi się dostrzec. Ostrzegam, bo wśród tych niewidocznych żyjątek są też takie, które nie mają dobrych zamiarów...Poszerzam waszą wiedzę. – wytłumaczył, a co już z tą wiedzą zrobią, ich kwestia. Cichy od dziś był bardziej...czujny i otwarty na otoczenie bogatszy o wiedzę zdobytą w świątyni. Gdy Pustynia wytłumaczyła, jak mgła reaguje na ogień wszystkim tu zebranym, czekał jeszcze chwilę, by i inni się odezwali, jeśli mają coś do powiedzenia. Potem wysłuchał także słów Chłodnego, tych wymówionych na głos, jak i tych mentalnych. Uśmiechnął się nieco i skinął krótko łbem. – Chłodny zaproponował bardzo dobry plan. Ci, którzy zieją ogniem, którzy mają dość potężne gabaryty, niech staną na ziemi, przed mgłą i w nią zioną. Rozproszmy się nieco, w linii, by zadziałać na jak największą powierzchnię tej mgły. Inni, niech wzbiją się w powietrze, najlepiej ci, którzy korzystają z maddary, tworząc magiczny ogień skierowany na mgłę. Spróbujmy zepchnąć to coś. Zobaczmy, czy to coś da...Macie coś przeciwko? A może macie inne pomysły? W końcu działamy razem, anie pod dyktaturę... – Cichy ponownie popatrzył po zebranych. Sam już szykował swoją maddarę, by zacząć działać na tym polu. Ale zrobił jeszcze coś. Wysłał mentalną wiadomość do tego elfa, z którym rozmawiali.
: 30 mar 2016, 12:38
autor: Przedwieczna Siła
Przedwieczna siedziała w cieniu, słuchając jedynie wypowiadających się smoków. Nie miała nic do dodania, o nic nie chciała pytać. Mgła jej nie dotknęła – widziała ją gdzieś tam z daleka i nie bardzo wiedziała, o co z tym całym bajzlem chodzi. To nie znaczyło jednak, że nie chciała się jej pozbyć – z mgły wyskakiwały te cholerne gadziny, które zaskoczyły Cienistych w ich jaskiniach – przypadkiem Sombre każde z tych zdarzeń ominęło. Skoro jednak sprawa wymykała się spod kontroli na tyle, że Cichy zwoływał każdego, by zebrać się razem i ją opanować, to należało przyłożyć się do tego z należytą uwagą. Czy nie tego zabrakło właśnie Cichemu? Uwagi i szczegółowości w tym, co mówił? Powiedział o silnych Wojownikach i Czarodziej. Co natomiast ze zwinnymi Wojownikami, których było znacznie więcej, i Łowcami? Chrząknęła więc, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, bo w sumie to on okazał się tu być smokiem o decyzyjnym zdaniu.
– Co z pozostałymi smokami? Mamy próbować naszych sił w zianiu czy też czarowaniu na lądzie i ziemi? Nie widziałam tej mgły z bliska, zapewne jako jedna z niewielu – czy wraz z mgłą nadeszły jakieś nowe wonie albo inne tropy? – i jeszcze jedno pytanie, którego nie wypowiedziała na głos. Czy odgonienie mgły ujawni coś, co ona miała ukryć? – Coś musiało tę mgłę wytworzyć, podobno... Podobno były to elfy inne od tych, które znamy z Dzikiej Puszczy. W takim razie muszą być gdzieś tutaj, chyba. – bąknęła. Nie potrafiła złożyć logicznych zdań i wypowiedzieć ich odpowiednio i na pewno ktoś zrobiłby to znacznie lepiej od niej. A jednak wszyscy tylko siedzieli i milczeli. Cichy chciał, by każdy się wypowiedział, choć jak dotąd mówili tylko Przywódcy i.. Ankaa. Kerrenthar nie zabierał głosu. – Chodzi mi o to, że musiały pozostawić po sobie jakieś ślady i muszą mieć jakiś cel w tym, co robią. – mruknęła, zawieszając w końcu głos. Końcówka jej ogona wiła się w zdenerwowaniu niczym umierający w męczarniach wąż. Miała lekkie wrażenie, że co najmniej wygłupiła się, wypowiadając te słowa, ale zapewne jeszcze większym zaskoczeniem było to, że w ogóle się odezwała. No bo umówmy się – Siła i współpraca ze wszystkimi stadami?
: 30 mar 2016, 14:10
autor: Oddech Pustyni
Smoczyca odetchnęła głęboko, kiedy po raz kolejny usłyszała spokojne głosy towarzyszy. Mówili jasno, starali się sprawić by sytuacja nie była dla nikogo niezrozumiała, żeby mogli działać razem.
–Jeżeli rzecz-rzeczywiście mamy zamiah-zamiar to robić, może warto skupić siły w jednym punkcie, zamiast się hoss-rozpraszać?. Mgła wraca na miejsce z którego została odgoniona, więc może bę... będziemy musieli odciąć jeden spoh-spory kawałek, żeby nie była w stanie tego zrobić. W sen-sensie... odgonić ją dok-dokładnie z jednego rejonu a potem zaj... zająć się następnym– mówiąc teraz, poczuła się nieco pewniej, wiedziała że tak samo jak Chłód i Cichy ma tutaj istotne rzeczy do przekazania. Pomysł z podgrzaniem powietrza był interesujący, ciekawe czy była szansa że zadziała.
Nie była pewna co rzec w sprawie podziału smoków, jej zdaniem nie było nikogo kto nie byłby w stanie władać ogniem na tyle, żeby pomóc w sprawie, ale tym mógł już zająć się przewodnik Wody.
–Mhhss-mroczne elfy, czarnoskóre. Są wh-wrogami "naszych" elfów, podobno wytworzyły mgłę w celu zbliżenia się do ich drzewa. Nie ss-znaleźliśmy jednak żadnych th-tropów wskazujących na nie bezpośrednio, początkowe dom-domysły dotyczące ich udziału poja-pojawiły się przez wywerny, które tow-towarzyszyły im kiedyś podczas ataku na Obóz Ognia– raczej nie była to tajna wiedza, szczególnie teraz, kiedy wszyscy byli zagrożeni –Tak jak wspomniał Cichy, to może być coś innego– zerknęła na proroka. Przez chwilę nie mogła oderwać ślepi od jego czerwonej łuski –a może i nie być. Proroku, może to źle że nie za-zapytaliśmy cie o to wtedy w gh-grocie, ale dlaczego byłeś pewien, że to właśnie elfy? Czy jest coś oprócz wywern i kieh-kierunku mgły co mogłoby nas na nie nakierować?– nienawidziła takich niejasnych spraw, ale samym brakiem sympatii nie mogła się ich pozbyć. Nie była pewna czy pytanie o coś Oprawcy miało sens, ale przecież tak jak inni mógł mieć swoją opinię albo informacje.
Nieco rozluźniła zesztywniałe skrzydła i się wyprostowała.
: 30 mar 2016, 16:38
autor: Jad Duszy
Słuchał słów smoków z wielkim rozbawieniem. Doprawdy, dawno się tak nie ubawił. Ale teraz pytanie zostało skierowane prosto do niego. Wzruszył lekko barkami.
– Powiedziałem wam to wtedy. To wasza sprawa, w co wierzycie – odpowiedział Płomieniowi Pustyni, patrząc prosto na smoczycę. O jakiej wierze w tym momencie mówił? Wierze w jego słowa, w słowa Cichego, ich własny pomysł? Do wyboru, do koloru. Zresztą skoro nie potrafili słuchać...
– Równie dobrze mogłem powiedzieć, że mgła jest dziełem różowych smokożernych żab, a wy byście w to uwierzyli... Bo ostatnio wierzycie w to, co się wam mówi, zamiast sprawdzić wiarygodność tych informacji – zauważył, a kąciki jego pyska zadrgały lekko, bo wciąż tłumił kpiący śmiech rodzący się w jego gardle. Tylko co miały oznaczać jego słowa? Mówił prawdę, kłamał o Mrocznych? Tu też mogli sobie wybierać. W końcu nikt nie sprawdzał informacji, pytali, dostawali odpowiedzi i wierzyli w nie bez słowa. A na rady zamykali uszy. Przekrzywił lekko głowę, patrząc na Przywódczynię Ognia.
– Ale czy nie zapomniałaś o czymś, Płomieniu? Czy jeden z twoich smoków nie przekazał ci jeszcze jakichś informacji? – Zapytał, przenosząc rozbawione spojrzenie na Kruczopiórego. Smok do tej pory milczał, a przecież też co nieco wiedział – lub domyślał się.
– Nie uważacie, że zanim postanowicie działać powinniście podzielić się wszystkimi posiadanymi przez was informacjami, choćby to miałyby być jedynie domysły. Przedyskutować to wszyscy razem i ustalić plan działania? Jesteście pewni, że dobrze przemyśleliście użycie ognia? – Zapytał, spoglądając na zgromadzone tu smoki. Lubił ogniska. Zastanawiał się tylko, czy spalenie terenów Życia w jakiś sposób im pomoże. Ale to ich plan. W końcu celowanie przed siebie na pewno ominie wszystkie drzewa, krzewy i inne rośliny, które znajdą się na drodze płomieni.
: 30 mar 2016, 17:14
autor: Najstarszy
Biały kruk był całkiem niezłym przewodnikiem. Przynajmniej gdyby brał pod uwagę trasę odpowiednią dla dwóch nóg, a nie dwóch skrzydeł. Ale poza tym, Elladan nie mógł na niego narzekać.
Pojawienie się kompana Oprawcy pod obozem nikogo nie zdziwiło. Dlatego Najstarszy ruszył za zwierzęciem od razu. Znał je. Wiedział czyim jest zwierzęciem. Mógł się domyślić jaki był cel pojawienia się go tam, a nie gdzieś indziej.
Dlatego kiedy pod swoim kamuflażem natknął się na zgrupowanie smoków pod Skałami, nie zdziwił się nawet na chwilę. Oprawca raczej nie wołałby go na herbatkę i opalanie się.
Skryty pod swoją magią podszedł do proroka i dopiero tam zrzucił wszelkie osłony, pozwalając smokom go zobaczyć i poczuć. Stanął u boku Oprawcy Gwiazd i skłonił w jego kierunku głowę. Na jego ustach błąkał się nieznaczny uśmiech.
– Wezwałeś mnie, głosie bogów, a więc w czym mogę ci pomóc? – mówił cicho, na tyle cicho, by tylko Oprawca mógł zrozumieć jego słowa.
: 30 mar 2016, 18:06
autor: Sketch
// Ja z wami nie mogę >.< Cisza, cisza... a kiedy oczywiście idę do pracy to przez cały ten czas nagle wszyscy się rzucają za odpis...//
Zwiastun im dłużej myślał o tej sprawie tym bardziej cały plan mu się nie podobał.
–Masz rację...-Rzekł do Oprawcy i utkwił wzrok w przywódcach. W końcu się ruszył w ich stronę-Wybacz...-Spojrzał na proroka z nikłym uśmiechem jako, że zamierzał zostawić go w towarzystwie samego siebie.
–To, że wiemy jak zniwelować na chwilę mgłę, nie oznacza, iż możemy w nią wejść. Nawet jeśli uda się nam wejść na tereny Życia to jak długo będziemy w stanie utrzymywać ogniska maddary? Jak długo będziemy ziać ogniem? a co jeśli napotkamy na drodze istoty, które będą w stanie się poruszać w tej mgle? Wtedy nie będziemy w stanie walczyć ciągle utrzymując ogień...
Wtedy zamilkł i obrócił się znów w stronę Oprawcy, który się wypowiedział, a chwilę później pojawił się długouchy jegomość. Samiec syknął pod nosem, ale się nie wypowiedział odnośnie przybycia dwunogiego. Jak na razie nie miał żadnych miłych skojarzeń z tymi istotami. Nawet w towarzystwie nie wypowiadał się zrozumiale! Cóż za maniery!
–Proponuję coś mniej inwazyjnego. Dowiedzmy się czegoś nie ryzykując życia smoków... Skoro ponoć mgła lubi smoczą krew... to być może wasi kompani będą w stanie się tam dostać. Nie chce mi się wierzyć, że mgła zabija wszystko. Może po prostu jest tak nastawiona na nas samych...
W tej całej sprawie było wiele niewiadomych i nawet jeśli Zwiastun chciałby już wrócić na tereny Życia to nie tędy droga... Nie powinni się rzucać wszyscy w coś tak nieoczywistego.
//Ej jeśli któraś z tych informacji nie wyleciała jeszcze z pysków gdzieś na spotkaniach to weźcie mnie poinformujcie na pw, że mam edytować xD Nie mam po prostu teraz czasu tego sprawdzać!//
: 30 mar 2016, 20:43
autor: Jad Duszy
Antares z dumą wylądował na głowie Oprawcy, sadowiąc się na jednym z jego rogów – jak zwykle. Biały kruk nastroszył pióra, zerkając z góry na Elladana. Czyż nie spisał się wspaniale? Oprawca pochwalił go poprzez więź, gdyż ptaszysko było łase na pochwały. Ikelos prychnął jedynie pogardliwie, ale nie wyglądało na to, by elfa traktował tak samo wrogo jak smoki – jedynie trochę mniej wrogo.
– Wolne Stada w końcu się ruszyły i mają ochotę coś zrobić – odpowiedział elfowi równie cicho. Tak, by tylko on mógł to usłyszeć. Mógłby posługiwać się telepatią, ale po pierwsze jej nie lubił, a po drugie nie wiedział, czy smocza maddara działała w ogóle na elfy w ten sposób. nigdy nie próbował komunikować się z nimi mentalnie – może telepatia w ogóle na nie nie działała?
– Pomyślałem, że chętnie posłuchasz ich pomysłów. Chcą na przykład spalić tereny Życia, aby pozbyć się malutkich niewidzialnych istot, które prawdopodobnie zesłały mgłę – dodał, przekrzywiając lekko głowę, a na jego pysku malował się kpiący uśmiech. Głos jak zawsze przesycony cynizmem mógł zasugerować Elladanowi, co Oprawca o tym myśli – oraz to, że świetnie się przy tym bawi. Czy on również uzna to za tak zabawne, jak Jad? Amarie była pod tym względem nieco sztywna, nie rozumiała jego światopoglądu. Nie rozróżniała nawet, kiedy się z nią drażnił, a kiedy mówił poważnie... Chociaż niewielu to rozróżnia. Potem chyba lepiej go poznała. Jak będzie z Elladanem?
: 30 mar 2016, 21:05
autor: Najstarszy
Elladan zagapił się na Oprawcę Gwiazd. Jego brwi podjechały wysoko do góry. Otworzył nawet usta w modelowym wyrazie zdumienia.
– Spalić tereny? – zapytał, pewny, że się przesłyszał.
Smoki momentami wymawiały słowa niezwykle niewyraźnie.
Obejrzał się za siebie, na zebranych, próbując wyłapać ich przemowy.
– Nie wyobrażam sobie, że spalenie wszystkiego, nawet jeśli odegna mgłę, jest jedyną opcją – powiedział kącikiem ust do Oprawcy. – Ale w razie czego, wysłałem dwójkę moich na badania, może uzyskają jakieś informacje, które będą mniej... inwazyjne niż to. W zasadzie ciężko będzie im wymyślić coś równie inwazyjnego lub bardziej szkodliwego lub trudnego... – westchnął cicho.
: 31 mar 2016, 0:57
autor: Kruczopióry
– Hej! – rzucił krótko do Lisa Kruczopióry, uśmiechnąwszy się do smoka przyjaźnie, kiedy zaś ten stuknął go w bark, delikatnie uścisnął młodego skrzydłem na powitanie. Zaraz potem jednak skierował wzrok znów naprzód, aby wysłuchać, co smoki miały do powiedzenia... i kiedy padł pomysł wejścia w mglę, rozdziawił szeroko paszkę i pokreślił przecząco łbem, zastanawiając się, czy ma się śmiać, czy płakać. Jeszcze żeby jeden smok po prostu to rzucił... ale inni naprawdę poważnie chcieli... serio?! Przed uraczeniem wszystkich długą litanią na temat idiotyczności tego pomysłu powstrzymali go jedynie Zwiastun i Oprawca, którzy wypowiedzieli się pierwsi. Westchnął cicho.
Kiedy jednak poczuł na sobie wzrok proroka, zastanowił się przez chwilę, co ten mógłby mieć na myśli. Nie towarzyszyło mu wrażenie, aby wiedział cokolwiek więcej od innych smoków, ale... może coś przeoczył? Zgubił? Nie zwrócił należytej uwagi na jeden ze szczegółów? Cóż, skoro tak było, wystąpił; wyszedł na front, zatrzymawszy się nieco przed Cichym, zwracając łeb ku innym. Upewnił się wzrokiem, iż uzyskał co nieco atencji... nim zabrał głos.
– Pomysł marszu przez mgłę wystarczająco dobrze skomentowali moi poprzednicy, dodam tylko, iż tereny Życia są olbrzymie; mam dziwne pojedzenie, iż podobna podróż rychło zakończyłaby się w momencie, w którym jednemu ze smoków zaschłoby gardło albo wyczerpała się maddara. Ogień nie niszczy mgły, jedynie ją odgania – chwila słabości smoków, a nietrudno o taką podczas długiego marszu, podczas którego sami zasłanialibyśmy sobie horyzont, doprowadziłaby do katastrofy i w niewątpliwie epicki sposób zakończyłaby całą historię smoków Wolnych Stad – mruknął kąśliwie, przewracając ślepiami. Następnie spojrzał na Assuremitha. – Nie posiadam kompana, ale mam pewne wątpliwości, czy zgodziłbym się posłać go w tę mgłę. Może jest niegroźna dla nie-smoków... a może nie, nie wiem. Ale jeżeli to drugie, byłoby to tak naprawdę wygnanie na śmierć. – Warknął nieprzyjemnie. Nie pierwszy smok powiedział coś na ten temat... ale dlaczego? Naprawdę ktoś był gotów poświęcać... innych, aby zbadać zagrożenie? Cóż, Kruczopióry prędzej sam wlazłby w tę waloną chmurę niż nakazał udać się weń komukolwiek...
– Do rzeczy jednak, Jadzie, skoro wywołał mnie twój wzrok – kontynuował, na moment spoglądając na proroka. Następnie zaś znów skierował spojrzenie na tłum. – Co ja wiem? Pewnie niewiele więcej od was. Oprócz tego, co zostało już powiedziane, mam słowa Naranlei ze świątyni, która kazała nam poznać swojego wroga... wszelkimi możliwymi sposobami. Jakkolwiek niewiele to mówi, wskazuje nam jakąś ścieżkę – zaznaczył. – Jeśli też dobrze rozumiem, działać musimy tak, jak działały Wolne Stada onegdaj, gdy im coś zagrażało... czyli razem. Więc skoro wreszcie jesteśmy razem... może wykorzystajmy ten fakt, czyż nie? – zapytał retorycznie, kierując wzrok po kolei na wszystkie smoki.
– Ja jeszcze wiem tyle, ile wie każdy Ognisty i każdy bardziej spostrzegawczy smok, czyli że jakkolwiek mgła objęła sobą całe tereny Stada Życia, można frunąć nad nią. Tak, jak czyniliśmy to podczas misji ratunkowej obozu – dodał. – Krótko mówiąc, mając cel, da się ten cel osiągnąć, zaś odgradzanie się maddarą na chwilę, aby jedynie wykonać zadanie – a może nawet z pomocą Kaltarela, jak podczas wspomnianej misji, gdyby się zgodził – brzmi dużo lepiej niż wyczerpujący marsz przez całą okolicę – podkreślił, na moment zerkając wymownie na Jad. – Przypuszczam, że tak potężny magiczny twór, jakim jest mgła obejmująca całe tereny stada, posiada jakieś źródło, które gdybyśmy zlikwidowali, natychmiast pozbylibyśmy się problemu. Pytanie, kto lub co jest tym źródłem... i jak je znaleźć, a potem unicestwić. Tutaj, niestety, moja wiedza się kończy – rzekł, przybrawszy marsową minę. – Można teoretycznie podzielić się, aby różne smoki sprawdziły różne części terenów, przeczesując wzrokiem mgłę... ale nie popełnijmy błędu opracowywania planu... na oślep.
Nagle się ożywił. Uniósł łeb do góry i wyprostował, oglądając się, badając spojrzeniem każdego, kto tylko się zgromadził. Tyle smoków... i tylko tyle wiedzy? Naprawdę?
– Mam więc taką delikatną sugestię, aby zanim przejdziemy do konkretów... wreszcie zrobić coś, co tak naprawdę powinniśmy zrobić od początku tego walonego spotkania – kontynuował swoją przemowę. – Czyli zebrać w jedno to, co wiemy, aby w końcu wszyscy wiedzieli wszystko. Bo jeżeli wszyscy będą wiedzieć wszystko, może znajdzie się wśród nich jeden, który poskłada to w logiczną całość – podkreślił. – Proszę więc każdego, kto na temat mgły wie cokolwiek, co nie zostało jeszcze powiedziane na głos, aby wystąpił... i po prostu to powiedział. Nawet, jeżeli jest to drobna i z pozoru mało ważna informacja – bo w połączeniu z innymi może okazać się ważna – powiedział z wyjątkowym akcentem na ostatnie słowa. – Wystarczająco długą chwilę ciszy uznam za znak, że nic już więcej nie wiemy i że nadszedł czas na ustalenie właściwego planu.
: 31 mar 2016, 11:37
autor: Piórko Nadziei
Piórko odezwał się . Skoro Kruczopióry poddał pomysł aby zebrać całą wiedzę na temat mgły i spostrzeżeń z nią związanych, to nie powinien milczeć.
– To może ja coś dodam. Dopiero co ja wraz z Szarą Łuską, co prawda ze zwykłej ciekawości a może w młodzieńczej głupocie, postanowiliśmy obejrzeć mgłę z bliska. W tym celu udaliśmy się na Wypaloną Plażę która jest przy Zimnym Jeziorze na ziemiach wspólnych. Tam zauważyliśmy elficką runę która powstrzymywała mgłę. Była namalowana krwią na śniegu. Co nas teraz martwi bo z ulewami wiosennymi śnieg stopnieje a krew wsiąknie w ziemię. Zebraliśmy więc kamienie i za pomocą maddary wypaliliśmy identyczny symbol. Wrzuciliśmy kamienie z kopią tego symbolu we mgłę. Ale nic się nie stało. Może smocza krew ma wartość, wtedy pomyśleliśmy. Zadając sobie rany w łapy-
Piórko wyciągnął łapę aby pokazać wszystkim nacięcie na palcu z nie wyleczoną raną lekką
-namalowaliśmy krwią smoczą symbole na kamieniach i je też wrzuciliśmy we mgłę. Ale i nasza krew nic nie dała. Byliśmy zrezygnowani zajściem ale przyszedł nam do głowy pomysł aby sprawdzić nasze umiejętności w zianiu ogniem. Ja już próbowałem to robić wcześniej, ale Szara Łuska nawet nie wiedziała czy posiada taką umiejętność. Ja swoją wiedzę o zianiu mam od Płomienia Pustyni, więc przekazałem co wiem Szarej. Razem zionęliśmy we mgłę. Okazało się że Szara Łuska zieje lodem, który niczego we mgle nie zdziałał. Natomiast mój ogień poparzył mgłę, która się cofnęła.
– Nie da się jednak ziać cały czas. Gruczoł palnej substancji jest nie wiele większy niż gruczoł ślinowy. Więc ile można tak ziać. Ale pomysły w naszych głowach były niewyczerpane. Zaczęliśmy zbierać gałęzie i podpalać je. Wbijaliśmy nawet całe zapalone żagwie ale wbite w śnieg, gasły od dołu. Wtedy z mgły wyłaniały się niby jakieś ręce i wyrywały je chwytając za dogaszony koniec i gasiły w śniegu. Albo mgła potrafi coś takiego, albo coś tam jest.
– Gdybyśmy zebrali wszystkie ziejące ogniem smoki to jesteśmy zaledwie jak takie ziarenko maku wobec ogromnego morza mgły. Wypalona, cofnie się ale po chwili zapełni to miejsce, a my dalej będziemy w punkcie wyjścia. Nawet podpalenie wszystkich drzew jakie są na tym terenie nic nie da, poza wielkimi stratami. Mgła wszak unosi się nad mokrymi łąkami, jeziorami i rzekami.
– Razem z Szarą Łuską doszliśmy do wniosku że można wyprodukować magicznie substancję którą można potem zamknąć w glinianych dzbanach i zrzucać podpalając ziemię. Teraz jednak wiem że i to nie jest dobry pomysł.
-Płomień Pustyni przedstawiła wniosek aby oddzielić część mgły i ją zniszczyć. Też już nad tym myślałem. Ale do tego potrzebna jest większa ilość smoków. Można by zrobić tunel z maddary. Każdy smok ma magię w sobie. Wiele smoków połączy ten tunel w jeden. Tunel ten będzie składał się z dwóch ścian i obie po zewnętrznej stronie będą płonęły ogniem, a smoki go podtrzymujące będą wewnątrz. Ściany będą tak wysokie jak sięga mgła. Ten tunel odetnie część mgły od całości. Wtedy smoki które potrafią ziać, będą wypalań samą mgłę, posuwając się w kierunku tunelu. Mgła odcięta nie zasilana przez pozostałą całość, nie będzie miała siły by się bronić. Gdy spalimy mgłę zobaczymy co w niej było.–
Ufff. Powiedział co wiedział. Ale reszta należy do przywódców.
: 31 mar 2016, 13:32
autor: Oddech Pustyni
//okej już się nie ryję, przepraszam xD
Smoczyca zacisnęła zęby. Wiedziała, że powinna dać czas pozostałym przywódcom, a także zgromadzonym, ale to co powiedział czerwony ugodziło ją, niczym jakiś kolec jadowy. To stwierdzenie, że informacje które może im przekazywać są prawdziwe lub nie wydało jej się takie perfidne, takie... Prorok był ich sojusznikiem, mieli walczyć z mgłą, a nie siedzieć i głowić się nad tym czy wiedza, którą podał była oparta na faktach, domysłach, czy była po prostu wycyckana z palca. Potem jeszcze ta sugestia, że zależy im na spaleniu terytoriów Życia. Może nie było to do końca wyjaśnione i miało pewne luki, ale czy którykolwiek z przywódców powiedział, że jest to plan ostateczny i już zbierał się do działania? Po to właśnie tutaj byli, po to dyskutowali w szerokim gronie i poprawiali się nawzajem.
Ale smoczyca nie pokazała nic po sobie. Skinęła jedynie łbem, wysłuchując jednego, potem drugiego czerwonego. W gruncie rzeczy czuła się teraz znacznie lepiej niż na początku, mogła w końcu dyskutować, a z tego co pamiętała, nie robiła tego od bardzo dawna.
–Moim zdaniem wysłanie czegoś do mg-mgły to dobry pomysł– odezwała się, kiedy Piórko i Kruczy również skończyli swoją przemowę. Powoli ułożyła sobie wszystko w swojej rogatej czaszce, więc mogła mówić –Nikt nie każe wys-wysyłać kompana, Piórko kiedyś zasugerował, że można złapać jakie-jakieś dzik-dzikie zwierzę i zobaczyć czy cos-coś mu się stanie kh-kiedy wpuścimy lub wrzucimy je do mgh-mgły. Gdyby nie zareagowała, jest szansa, że mógłby zbadać ją chętny kompan– lubiła zwierzęta, ale nawet gdyby miała wysłać je na śmierć żeby coś sprawdzić, uważała to za słuszne. Jaka różnica czy złapią zwierzę żeby je zabić i zjeść, od poświęcenia go w obcym tworze? Ano taka, że to drugie mogło wreszcie coś wyjaśnić. Nadal nic nie było wiadomo na ten temat, nikt nie zdecydował się tego sprawdzić, a Kruczy z góry zakładał, że jest to pomysł nie wart zainteresowania.
–Nie chcemy palić teh-terenów Życia. Może rzec-rzeczywiście wydaje się to bah-bardzo inwazyjny pomysł, jednak jeżeli włożymy w to nieco więc-więcej starań i osth-ostrożności, nie będziemy musieli nic uszkadzać. W h-razie gdyby płomienie zajęły więcej niż trzeba, możemy zdh-zdławić je dzięki maddarze. Tak jak ws-wspomniałam, według tego pomysłu, nie udajemy się w sam śh-środek mgły, możemy wybrać mały odcinek, który jak również zauważył Piórko, można by zniszczyć, sph-spróbować odciąć od źródła. To ph-prawda, że jednemu ze smoków może na chwilę wyczerpać się źródło ognia lub maddary, ale to również nie jest szczególny problem. Na małym odcinku na jednym miejscu może skupić się kilka smoków, jeżeli jeden osłabnie, zajmie się tym drugi, może nawet trzeci.
W razie czego zawsze moss-możnaby przygotować plan awaryjny, w którym smok wylatywałby z wytworzonego tunelu, a asekuh-asekurowałby go ktoś w pełni sił– zatrzymała się na chwilę i przyjrzała Krukowi. No... może nie jemu, raczej jego rogom –Wiemy, że można przelecieć nad mgh-mgłą i tak, wiemy, że jest to twór który praw-prawdopodobnie ma gdzieś swoje źródło. I jak mamy je znaleźć nie przecinając mgły? Oczywiście, można zoh-zorganizować patrol, który zbada jej początek, najlepiej żeby wszystkie ss-smoki udały się nad mg-mgłę żebyśmy mogli zbadać ją wzdłuż i wszerz. To jedno, ale nie wiadomo co potem. Pomysł z ogniem jest ros-rozwijany, ponieważ jest do tej pory jedynym który zawieh-zawiera w sobie jakieś konkretne, większe działanie. Mieliśmy się zjednoczyć, więc oto jesteśmy, mieliśmy pod-podzielić się wiedzą, róbmy to, ale póki nie ustalimy planu działania, każdy pomysł jest dobry– potem odwróciła się do elfa. Piórko słusznie zauważył, że znaki powstrzymujące mgłę mogą niedługo zniknąć. Elfie runy, no tak.
–Elladanie, skąd elfy wiedziały jak zat-zatrzymać mgłę dzięki swoim znakom? Pojawiły się one jakiś czas przed tym jak zawah-zawarliśmy umowę o poruszaniu się na naszych terenach, poza gh-granicami, ale wtedy jeszcze nie potrafiłam ich z niczym połączyć. Czy to... "pismo" działa zawsze przy obcej magii?
: 31 mar 2016, 15:10
autor: Najstarszy
Serce Elladana bolało, jak słyszał o smokach pochopnie rozmawiających na temat skazywania bezbronnego zwierzęcia na śmierć w męczarniach. Jak smoki mogły tak lekko podchodzić do tego tematu?
– Zamiast skazywać zwierzę na śmierć, mogliby poobserwować trochę mgłę aby zobaczyć, czy jakiekolwiek dzikie zwierzątko się do niej zbliża, wchodzi w jej kłęby lub z niej wychodzi – powiedział do Oprawcy, nie na tyle głośno, by słyszeli go przywódcy, ale już nie dbając o to, by okoliczne smoki nie mogły zrozumieć wypowiadanych przez niego słów.
A potem Płomień Pustyni zadała pytanie jemu, co Elladan uznał za zaproszenie do dyskusji, i także postanowił wtrącić swoje trzy grosze na temat rozważanych przez smoki teorii. Kolejne słowa wypowiadał głośno i pewnie. Mógł jeszcze nie wiedzieć wiele o samej mgle, ale sporo wiedział o naturze, drzewach, zwierzętach... Więc mógł publicznie wystąpić jako ich obrońca.
– Wystarczy jeden mały błąd, by palenie mgły miało kolosalne i katastrofalne skutki, a tymczasem nie ma nawet potwierdzenia, iż przyniosłoby to jakiekolwiek długoterminowe efekty. Czy warto więc tak bardzo skupiać się na tym pojedynczym pomyśle? – spojrzał na Pustynię, a jego twarz była pozbawiona wyrazu. – Podczas spotkania ze mną umknął wam bardzo ważny element otoczenia. Mój obóz jest otoczony innego rodzaju mgłą. A ta niewiadomego pochodzenia mgła, która zaatakowała tereny stada Życia, nie wlała się do naszego obozu, chociaż byliśmy na jej drodze – przekrzywił głowę na bok. – Więc wiedzieliśmy już przedtem że pewne elementy struktury naszej ochrony działają, dlatego w ramach gestu dobrej woli – przyciszył głos na tyle, by tylko Oprawca go usłyszał. – I zwrócenia na siebie uwagi... Postanowiliśmy wypróbować je nieco dalej od obozu. Pytasz, skąd wiedzieliśmy jak zatrzymać mgłę dzięki tym znakom? Nie wiedzieliśmy. Ale mieliśmy nadzieję. Co się nam, i wam, opłaciło. Niestety, nie na długo.
Elladan westchnął ze smutkiem. Smoki ignorowały elfy wiele, wiele księżyców, niepomne na to, co żyje w sercu ich terenów. A przecież elfy dysponowały rozległą wiedzą, innymi niż smoki umiejętnościami, i magią, która nie dość, że zapewne byłaby ciekawa dla smoków do odkrycia, ale czasem mogła się okazać przydatna.