Strona 12 z 45

: 03 kwie 2015, 18:56
autor: Azyl Zabłąkanych

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Po raz kolejny wyczuła niebezpieczne wibracje maddary, które sygnalizowały jej bliskie pojawienie się kolca. Chwilkę później jej przypuszczenia potwierdziły się, gdy szpic zaczął materializować się w powietrzu. Nie zwlekała długo. Wyobraziła sobie grubą na kilak łusek ścianę, której zadaniem było skutecznie zablokować atak wytworzony przez Lśniącą Łuskę. Naśladujący diament materiał był równie twardy, co kolec Cienistej Adeptki – jako, iż diament zapewne przebiłby wszystko inne, z czymś identycznym jak on sam powinien mieć problemy. Powłoka błyskała niebieskawy światłem, odbijając promienie Złotej Twarzy.
Jej obrona nawet nie zdążyła zniknąć, gdy Wierna przystąpiła do ataku. Powoli zbliżały się do końca nauki.
Tym razem wyobraziła sobie, jak powietrze dookoła pyska uczennicy gęstnieje, zmienia swoją barwę na nieprzyjemną zieleń. Oprócz tego Wierna Przysiędze zadbała, aby zmieniło swoją strukturę. Zamiast czegoś, czym można było oddychać, miała pojawić się trucizna. Z każdym kolejnym oddechem miała wsiąkać głębiej w ciało Lśniącej Łuski, raniąc drogi oddechowe, a także powodując powolny, poszerzający się stopniowo paraliż. Odporny na podpalenia, krążył dookoła łba młodej, by powoli uniemożliwić jej czucie. Gdy upewniła się, że zadbała o wszystko, przelała w wyobrażenie maddarę.
Jak poradzi sobie z tym zadaniem?

: 04 kwie 2015, 19:39
autor: Migotliwa Aura
Lśniąca czując wibrację przy pysku postanowiła wykorzystać obronę zaobserwowaną u Wiernej. W zasadzie była niemal identyczna, ale miała nadzieję, że sobie z nią poradzi. Lśniąca bowiem wyobraziła sobie, jak na jej pysku zaczyna przylegać przeźroczysta błonka. Błonka ta miała jednak dwie właściwości kluczowe w obronie. Pierwszą była filtracja powietrza i wpuszczanie do środka bańki ochraniającej jej pysk tylko czyste, nie skażone powietrze, a drugą z właściwości było stopniowe "nadymanie się" ów tej błonki i odpychanie od niej tej toksycznej chmurki. Lśniąca zadbała o to, by błonka była wystarczająco elastyczna, by nie pęknąć podczas rozszerzania swoich rozmiarów. Zaraz jednak potem młoda przystąpiła do ataku. Wyobraziła sobie jak przy lewej, tylnej łapie Ognistej pojawia się lód. Lód wyrastający z podłoża, przechodzący na kończynę smoczycy i przytwierdzający ją do ziemi. Lód jak to lód, był delikatnej, błękitnawej barwy, był twardy, krystaliczny, o ostrych krawędziach i był bardzo, ale to bardzo zimny. Tak zimny, że dłuższe trzymanie kończyny w nim groziło odmrożeniami i martwicą skóry. Dodatkowo jednak Lśniąca zabezpieczyła lód przed zmianami temperatury, więc sam lód był odporny na wysoką temperaturę i nie topniał.

: 10 kwie 2015, 21:20
autor: Azyl Zabłąkanych
Gdy Lśniąca Łuska po raz kolejny zaatakowała, a Wierna Przysiędze poczuła wibracje maddary rozchodzące się po jej lewej, tylnej kończynie, domyśliła się, co zaraz może się stać. Gdy ledwie widoczna iluzja lodu pojawiła się, migocząc niewyraźnie, była już pewna ataku, który nastąpi.
Zneutralizowała go szybko, wytwarzając błonkę o odpowiednich dla zamarzniętej wody właściwościach. Pomimo tego, iż Cienista zapewne zabezpieczyła cios przed wysoką temperaturą, grubą na łuskę oraz szczelnie przylegającą do łapy, półprzezroczystą warstwę bariery pokryła wrzącą cieczą, która miała za zadanie roztopić to, co właśnie pojawiło się za pomocą magii uczennicy.
Gdy skończyła, obdarzyła smoczycę łagodnym, radosnym uśmiechem widniejącym nie tylko na jej ustach, ale również w ślepiach.
Myślę, że to zdecydowanie ci wystarczy – powiedziała wesoło, podchodząc nieco bliżej Lśniącej. – Coś jeszcze? – dopytała ochoczo, gotowa na jeszcze jedną naukę, jeżeli tylko samica miałaby na nią ochotę.

Raport – Magia obrony i ataku I.

: 12 kwie 2015, 21:09
autor: Migotliwa Aura
Młoda odwzajemniła uśmiech, po czym zastanowiła się nad czymś. Nie, nie potrzebowała już żadnej nauki.
– Dziękuję za poświęcony mi czas. Jednak teraz muszę iść, by spotkać się z kimś, kto nauczy mnie w końcu leczyć.
Oznajmiła i skinęła krótko łbem Wiernej, a następnie rozłożyła skrzydła i odleciała. Musi wziąć się za potrzebne jej nauki.

: 30 kwie 2015, 17:27
autor: Słodki Kolec
Był piękny poranek. Ptaszki śpiewały, słonko miło grzało, a ja człapałem tam gdzie mnie nóżki zaniosą. Wędrowałem tak długo puki nie znalazłem, coś na wzór łąki z małym jeziorkiem tuż obok. Słońce grzało, ja moczyłem się na brzegu jeziorka.
Później wyszyłem i ułożyłem się po drzewem, na skaju laki i ułożyłem się pod lipą. Patrzyłem jak ptaszki zajmujące się swoimi przyziemimy sprawami. Latają po robaki dla młodych i je karmą, a jeszcze niektóre wysiadują jajka. Atmosfera była tak miła, że uciąłem sobie mała drzemkę. Sen miałem płytki, a wiatr niósł zapach innego smoka.

: 30 kwie 2015, 18:25
autor: Bławatek
Okrutna Łuska nie byłą z tych którzy ckliwili się i wzruszali naturą, wiosną piękną pogodą, a już na pewno nie wykluwającymi się pisklakami. Chyba że to ostatnie jako mięsko.
Nie wyściubiła też nosa z groty dlatego by to wszystko powyższe podziwiać czy nawet jeść to ostatnie. Chciała rozprostować kości i trochę poprawić swoją formę, korzystając z póki co ładnej pogody. Nie lubiła zimna, ale tez upałów a już na pewno deszczu. Teraz było wręcz idealnie. Jeśli chciała zostać Wojowniczką, a już na pewno dobrą Wojowniczką, nie w sensie dobrego serca, to musiała dbać o swoją kondycję. Wybrała się więc na żwawy spacerek. Gdy dotarła do miejsca, przez większość smoków zwanego ''Lazurowym Jeziorkiem'', nie umknęło jej uwadze drzemiące tu pisklę. Zabawimy się? Podeszła do swojej ''zabawki''.
Pachniał stadem Życia. Na jego nieszczęście, bo pisklę Cienia z pewnością inaczej by potraktowała. Zbliżyła pysk do ucha samczyka i krzyknęła ''BU!''. Usiadła przy nim i czekała aż się ocknie i zorientuje o jej obecności. Ma dzisiaj pecha.

: 30 kwie 2015, 19:31
autor: Słodki Kolec
Usłyszałem głośne "BU". I niczym kot podskoczyłem na 2 stopy wzwyż. Serce waliło mi jak młotem. Rozglądam się do okola i widzę smukła smoczyce o barwie fioletu z sadystycznym wzrokiem.
D-d-dlaczego mnie przestraszyłaś? – mówię to z płaczem i oburzeniem na pyszczku – To że jesteś większa nie znaczy, że możesz mnie straszyć
Obwąchuje smoczyce. Czułem mrok w jej woni, a raczej cień. "Pewnie jest z stada Cienia" pomyślałem.

: 30 kwie 2015, 20:12
autor: Bławatek
Wygląda na to ze umie efektownie budzić smoki. Widząc strach pisklęcia na jej pysku rozkwitł lekki, kpiący uśmieszek. Niech młody nacieszy się tym widokiem nowej znajomej, gdyż ona uśmiechała się baaardzo rzadko, nawet w takich sytuacjach. A o miłym uśmiechu nie było mowy. Ten był zarezerwowany wyłącznie dla jej ukochanego ojca. Może dzisiaj ma dobry humor? Kto wie?
Ooo, młody się stawiał, będzie ciekawiej.
– Przestraszyłam? Naprawdę? Oh, przepraszam, nie chciałam. – Powiedziała jadowitym tonem. Tak, to oznaka jej świetnego humoru. Prawdziwy cud. No, no przecież nie mówiła szczerze. A on niech się cieszy ze nie jest Dwuznaczna Aluzją, ta zjadała pisklęta. I niby Okrutna, była okrutna? Choć większość mówiła ze to imię do niej nie pasuje. – Chciałam cię tylko delikatnie obudzić. Nie wiesz ze nie powinieneś przebywać tu sam, tak daleko od Obozu Życia? Wiesz ile tu grasuje drapieżników? Mógłbyś dla nich być smacznym kaskiem. – Powiedziała, z dobitnie udawaną troską. Dodatkowo oblizała się, by jeszcze bardziej nastraszyć pisklę. – A to ze matka cię nie pilnuje nie znaczy że masz wałęsać się tam gdzie nie trza. To już niemal krzyknęła. To też rzadko się u niej zdarzało. Czyżby metamorfoza charakteru? Czyżby geny bardziej się uwidaczniały? – Wyglądasz na dobrze wychowanego. Jak całe twoje Stadko...jak masz na imię, młodziku? – Uniosła brew i pochyliła się nad nim by jeszcze bardziej uświadomić mu różnicę ich wzrostu. Wyszczerzyła kły. Cóż, z nią też tak postępowali, taka kolej rzeczy. Niech młodzi uczą się życia. Niech myśli ze chce go zjeść, co nie było prawdą. Wyświadcza mu przysługę, nauczy się czegoś. W przyszłości będzie jej jeszcze wdzięczny. Zobaczymy czy zwieje, czy się jej postawi. To będzie ciekawe spotkanie, szczególnie dla niego. Takie emocjonujące. Czułą to.

: 30 kwie 2015, 20:52
autor: Słodki Kolec
Po jej zachowaniu już zrozumiałem, ze gra i to dobrze. "Ma całkiem ciekawy charakterek" pomyślałem, a samy przyjąłem pozycje obronną i dumną.
Mam na imię Shiro, a ty? – odpowiedziałem i kontynuuje z niezbyt miłym uśmiechem na pyszczku – A to, że spałem wcale nie oznacza, że cie nie wyczułem. Twoja woń wyprzedza cię daleko w przód, a szłaś z wiatrem.
Teraz sytuacja była na moją korzyść. Jestem ciekaw, czy przejawi swe prawdziwe oblicze, albo to jej prawdziwa maska. Takie myśli przechodziły mi po głowie.
Prześwietlałem, ja wzrokiem. Aura jaką wydzielała była jasna, dobra lekko skażona przez mrok i ciemność. Woń jej przypominała zapach akacji i coś co było charakterystyczne dla stada cieni. "Pewnie z stada cienia wyniosła te niezbyt miłe zachowanie" myślę i przyjmuje dobra minę do złej gry.

: 01 maja 2015, 18:48
autor: Bławatek
Czy gra? A i owszem, choć wątpiła w swe umiejętności aktorskie. Taka gra też leżała w jej natuze, taki charakter nie był też niczym dziwnym, w końcu jest z dziada pradziada Cienistą. Gwoli ścisłości to tylko z ojca, jednak ten był jednym z założycieli stada.
Kontynuowała swe przedstawienie. Owinęła delikatnie ogon wokół nijakiego ''Shiro'', niby takim opiekuńczym i miłym gestem.
– Jakie piękne imię. Ja jestem Isoxethe poza Cieniem znana jako Okrutna Łuska. – Przedstawiła się pełną wersją dając nacisk na słowo ''okrutna''. Zacisnęła jednocześnie pętlę z ogona.
– Tak twierdzisz, bohaterze? Sprytny jesteś, przyszły Łowca jak domniemam? Dziękuje, muszę na przyszłość uważać. – Jej ogon zaciskał się stopniowo jeszcze mocniej.
– Myślę że gdybym wysmarowała się młodą, Życiową krwią, nikt by mnie nie rozpoznał, jak myślisz...Shiro, skarbie? – Ucisk osiągnął punkt krytyczny, a potem nagle...puścił. Gdyby skrzywdziła to pisklę, miałaby kłopoty z ich Przywódcą. Nie była na tyle szalona by zadzierać z tak doświadczonym Wojownikiem, jak Złudzenie. Choć, może kiedyś? Co teraz zrobi?

: 01 maja 2015, 22:07
autor: Słodki Kolec
Byłem zdziwiony tym okrutnym zachowaniem wobec mnie. Ten gest może pokazywać czym są inne stada, albo chce mnie zahartować. Nawet wolę podświadomie wybieram zahartowanie.
Isoxethe. Piękne imię. Ale przezwisko do ciebie pasuje. Okrutna. – próbuje być miłym i kontynuuje – Jeśli chcesz się na de mną znęcać to proszę. Nie chcę się powoływać się na stado, ale walka jest zła, tak samo jak przemoc. – Uśmiecham się do niej miło. – A ja bohaterem nie jestem, a chce być uzdrowicielem. Może zostaniemy przyjaciółmi? – pytam się z nadzieją w głosie.

: 02 maja 2015, 19:28
autor: Bławatek
Gdyby jej motywem była chęć ''zahartowania'' go, to była by to niewątpliwie dobra intencja. Czy wiec chciała dla niego dobrze? Raczej mało prawdopodobne. Wiarygodniejsza wersja byłą taka ze chciała się zabawić, podrażnić z młodszym i słabszym od siebie. Dobre tego strony były raczej skutkiem ubocznym.
Młody jednak próbował być dla niej miły. Myślał ze to coś da? Ona była absolutnie nieczuła na takie rzeczy. A przynajmniej nie do większości smoków, a już na pewno nie tych z poza Cienia.
– To nie przezwisko młodzieńcze, to imię. Poza Cieniem uznawane nawet za ważniejsze od tego pierwszego. Czyż nikt ci nie mówił że po staniu się adeptem wymyślasz sobie nowe imię? To nie przezwisko, sama tak chciałam. – Czyżby nauka Wiedzy? Nie, ona chciała tylko wyprowadzić go z błędu. Choć sama nie rozumiała właściwie po co. Nie miała w tym żadnego interesu.
– Oh, a czy ja się nad tobą znęcam? Czy ty w ogóle znasz znaczenie tego słowa? Gdybym istotnie chciała ci zrobić krzywdę to...nie chcesz wiedzieć. Nie traktuj, hmm...zabawy jako znęcanie. Chyba ich nie odróżniasz. Twierdzisz że walka jest zła? Mały pacyfista. Bez walki nie mogło by istnieć Życie, a ty przecież pochodzisz ze Stada Życia, czyż nie? – Zaśmiała się lekko lecz trochę beznamiętnie.
– Uzdrowicielem mówisz? A przecież przed chwilą powiedziałeś że walka i przemoc są złe. A wiec dlaczego chcesz ''sprzątać'' po Wojownikach i Czarodziejach? Pomagać im, zamiast powiedzieć ''Widzicie do czego prowadzi przemoc? Trzeba było pomyśleć wcześniej i nie walczyć. A nie teraz chcecie pomocy...''. Mam rację? Pomagając im przyznasz im rację.
A jak bez przemocy chciałbyś jeść? Żeby jeść, skarbie, trzeba polować. Trzeba walczyć i zabijać. –
Chyba wywiąże się z tego dyskusja. Słysząc jego nadzieję w głosie przy ostatnim zdaniu, które wypowiedział Shiro, zrobiło jej się go niemal żal. Niemal. Jakiż był naiwny.
– Nie! – Przerwała mu krótko i stanowczo.

: 02 maja 2015, 20:40
autor: Słodki Kolec
Patrzyłem na samicze z Cienia jak robiła mi kazanie. Zasmuciło mnie to, że nie chce być moja przyjaciółką. Może to nawet dobrze. Zastanawiałem się nad tym co powiedziała.
Walka może jest zła. Walczyć o przerwanie, walczyć o pożywienie. To jest elementem naszego smoczego żywota. -paczyłem na nią z lekkim smutkiem ja twarzy albo żalem. sam tego nie rozumiałem w pełni. – Jako uzdrowiciel chce nieść nadzieję i dobro. Uwolnić od bólu. Nazywaj to jak chcesz, ale już znasz moje zdanie o tym. – mówiąc to spoglądam gdzieś w dal. – Jeśli chcesz mnie jeszcze czegoś nauczyć o życiu, to będę ci wdzięczny.
Patrzę na nią z nadzieją w oczach Chodź wiem, że sam się oszukuję.

: 03 maja 2015, 17:15
autor: Bławatek
Kazanie? Ona by tak tego nie nazwała, raczej ''delikatne naprostowanie na drogę prawdy''. Ale niech każdy nazywa to jak chce.
– Mam pomysł. Spróbuj przeżyć dwa księżyce, bez polowania, walki czy kłócenia się z innymi. Ale samodzielnie, bez czyjejś ochrony. – Zawsze uważała że praktyka jest lepsza od teorii. Ona, czy ktokolwiek inny, mógł gadać w nieskończoność, a taki Shiro i tak nie załapie. Wysłać go w puszczę, bez żarcia i kazać się pożywić bez walki, to moment zrozumie co trzeba. Ale ona nie zamierzała tracić czasu na takie surowe wychowywanie cudzych piskląt. Bo jej własne prawdopodobnie tak będą miały.
– A jako Wojowniczka chcę nieść ochronę i poczucie bezpieczeństwa mojemu stadu. A także śmierć i cierpienie wrogom Cienia. Wojownik czuwa nad Stadem, czyli również jego Uzdrowicielami. Nie traktuj Wojowników jako bezmyślnych osiłków zabijających bez powodu, Shiro. Kiedyś Wojownik może uratować Ci życie, lub życie twoich bliskich, gdy sam nie będziesz mógł się bronić. Pamiętaj o tym Shiro. – Najwyrazniej przebywanie z pisklętami o takim charakterze, nie wpływało na nią dobrze. Zamiast się ''bawić'' zaczęła go rzeczywiście uczyć.
– Jeśli chcesz nauczyć się czegoś o życiu, to wybrałeś najmniej odpowiednia do tego osobę. Znajdz jakiegoś zgrzybiałego starca i jego pytaj. Albo sam się ucz. Słyszysz? Ucz się, a nie spij nad jeziorem! – Prychnęła.

: 03 maja 2015, 17:31
autor: Słodki Kolec
Słuchałem jej kazania i wszystko zapamiętałem. Zabolało mnie to co powiedziała.
Przepraszam, nie chciałem Cie urazić – pochyliłem głowę na znak smutku i przeproszenia – Nie chciałem żebyś zrozumiała, że coś źle mówię o wojownikach. Są oni bardziej szlachetni o de mnie. Pacyfisty, kochającego pokój i dobroć. Walka w obronie stada i innych jest dobra i konieczna. Poświecić się dla stada jest szlachetne. Choć ja to i tak widzę skazę. Obrona własna jest nakazana. Walcz, bądź gin. Motto wojowników. Motto życia. Jeszcze raz przepraszam Cię, że cię uraziłem Inoxethe.
Spojrzałem an samicę swoimi smutnym szafirowym spojrzeniem. Jej słowa mnie poruszyły do cna. Mówiła mądrze i z sensem. Przeżyć bez pożywienia w puszy da się lecz na samych ziołach długo nie pociągnę.
Dziękuje za twe mądrości, adeptko.

: 03 maja 2015, 19:38
autor: Bławatek
Czy, czy on przeprasza za obrażenie jej? W ogóle go nie rozumiała. Nie dogadywali się. Albo to ona była nienormalna, albo z nim było coś nie tak.
– Ależ ja nie twierdzę że zle o nich mówisz. Nie uraziłeś mnie ani trochę. Właściwie mnie ciężko jest urazić. Nie mówię że zle mówisz o Wojownikach, a tylko że nie wiesz o nich wszystkiego i możesz ich mylnie postrzegać. Tak naprawdę wszystkie rangi są tak samo ważne. – Swojego zachowania także przestała rozumieć. To było u niej nienormalne. Ale cóż, może ma zły dzień. Wyglądał na szczerze poruszonego. Sama nie wiedziała jak ma się zachować.
– To nie są moje mądrości, tylko prawda. Błagam Cię, nie dziękuj mi. Przestań...przestań...łatwiej by mi było gdybyś mnie nie lubił. Zrozum. Nie jestem twoją przyjaciółką, nauczycielką, a szczególnie kimś kogo Życiowe pisklę ma naśladować. Zmieńmy temat! – Była absolutnie rozkojarzona zachowaniem Shiro. Czy wszystkie dzieci takie są? Oby nie. W sumie, ona taka nie była, wiec nie wszyscy tacy są za młodu. Tak naprawdę nikt nigdy nie proponował jej przyjazni, nie dziękował, nie przepraszał. To było dla niej obce, i nieprzyjemne. Nie potrzebowała tych rzeczy, byłą Cienistą!

: 03 maja 2015, 19:56
autor: Słodki Kolec
Byłem zdziwiony tym co powiedziała, a raczej błagała Iso. Staje się coraz większą enigmą dla mnie. Nie chała mieć przyjaciół. "To smutne" pomyślałem, a na mój pyszczek wylał się on wyraźnie.
Przyjaciół zawsze trzeba mieć. Nieważne, czy z cienia, ognia czy samego życia. przetrzebi są oni by pomagać, leczyć zranione serce, a przede wszystkim by podnosić się po upadku an samo dno. – po tych słowach przytuliłem smoczyce jednocześnie patrząc na nią szafirowymi oczami – Może się za mną pobawisz?

: 03 maja 2015, 21:01
autor: Bławatek
Wyrazny smutek na pysku Shiro tym razem był dla niej bardziej zrozumiały. Miał przyjazny charakter i taka ''odmowa'' była dla niego na pewno bolesna. Cóż, życie nie jest kolorowe.
Kolejnym jego słów wysłuchała ze stoickim spokojem, ale i obojętnością. On może ją przekonywać, jednak na nią to nie działało. Była inna niż on i nie potrzebowała przyjaciół. Musi się pogodzić z tym że już jej nie zmieni. Szkoda jego czasu i młodego gardziołka. Wszystkie jego słowa zniosła. Jednak przytulenie...tego już było za wiele! Ryknęła w niebo i zrzuciła z siebie malca. Przybrała bojową pozycję. Wyszczerzyła kły. Była w tej chwili jak dzika bestia, a nie rozumny smok. Nikt nigdy nie okazywał jej takich ciepłych uczyć. Szyderczy uśmiech ojca to wszystko na co mogła liczyć, i był on dla niej wszystkim. To było dla niej obce, i nic dziwnego że jej reakcja była jaka była.
Jednak opanowała się. Wzięła dwa głębokie wdechy i stanęła normalnie. I nagle – alarm! A jeśli zrobiła Shiro krzywdę? Nie chodziło jej o pisklę, ale o własną skórę. Złudzenie Życia byłby zły. Jego rodzice (którzy swoją drogą nie umieli nawet go upilnować) zemściliby się na niej. A ona jeszcze nie umiała walczyć! A jeśli wywołałaby tym wojnę między stadną? Oj, niedobrze. Ale to w sumie jego wina, ostrzegała go by dał sobie spokój. Ech, pisklęta.
Podbiegłą do samczyka.
– Shiro, nic ci nie jest? Przepraszam/ – Rzecz jasna były to przeprosiny udawane.

: 24 maja 2015, 18:41
autor: Słodki Kolec
Poczułem uderzenie i ból. Potem zobaczyłem Iso, która mnie przeprasza. "Gra, widać to zbyt mocno" pomyślałem wstając z lekkim grymasem bólu na pyszczku.
Nie nic mi nie jest. Tylko następnym razem panuj nad sobą. – otrzepuję skrzydła z trawy i ziemi – Ty żeś smok czy zwierzyna dzika. Naucz się wyrażać uczucia. Bo one są ważne w naszym życiu. To one potrafią nas przy nim utrzymać. Córo stada cienia otwórz swe serce, a nie miej go niczym głaz świątynny. – staje przed nią dumnie niczym wojownik z tarczą i w gloriach chwały i patrzy swoimi tera zimnymi niczym lód szafirowymi oczami – On przynajmniej czasem wysłucha i odpowie, a ty jesteś głucha jak pień. Nie potrafisz zrozumieć uczuć innych. A serce trzeba mieć – z mych oczu o kolorze nieba zaczęły płynąć łzy goryczy, smutku i żalu dla Okrutnej- Powiedz mi kim jesteś smoczyco, smokiem czy potworem, na którego powinna moja rasa polować? Zwierzyną łowną, która będzie naszym obiadem? Ściągnij swą maskę Isoxethe i spojrzyj na ten szary świat malowany przez Uessas'a, – mówiąc to pokazałem jej łapa to, co nas otaczało – Pamiętaj ostrzegałem cię Iso, że maski niemożna nosić wiecznie. Więc proszę cię jeszcze raz. Przestań grać Isoxethe

: 14 cze 2015, 22:09
autor: Ujmujący Kolec
Niezbyt entuzjastycznym krokiem przechadzał się po równinie niedaleko jeziorka. Był już trochę głodny, a i pogoda niezbyt mu się podobała. Raz ciepło, raz chłodno, a raz jeszcze mokro. No, niechże się wreszcie zdecyduje! O ile on sam mógł poradzić coś na pusty żołądek, o tyle pogoda była poza jego wpływem. No trudno. Sapnął, przywołując do siebie porcję mięsa , dotychczas przechowywaną w sobie tylko znanym miejscu. Zaczął się nieśpiesznie zajadać. On, w przeciwieństwie do niektórych, miał sporo czasu, mógł go poświęcać na wszystko co by sobie tylko wymarzył.
Oblizał pysk z krwi, niejadalne szczątki gdzieś tam sobie przenosząc. Podszedł do jeziorka, uwalił cielsko przy brzegu i z błogim westchnieniem zanurzył w wodzie część przednich łap i pysk. Majtał ogonem to w lewo to w prawo, zadowolony. Do czasu. Z tej całej przyjemności zapomniał, że i pysk i nozdrza, przez które mógł oddychać, niestety nie były przystosowane do pobierania tlenu z wody. Po kilku sekundach zachłysnął się potężnie wodą, szarpnął łbem do tyłu i zakasłał, odzyskując oddech. Spojrzał na zmąconą taflę wody z wyrzutem, godząc się z tym, że nie będzie mógł chłodzić sobie tak dłużej pyska. W dodatku nie może się nawet w tej wodzie przejrzeć. Z nietęgą miną, od niechcenia zaczął majtać przednimi łapami w wodzie, leżąc tak sobie.

: 15 cze 2015, 10:41
autor: Cichy Potok
Leśny przechadzał się z dwójką kompanów. Klepie i krukiem. Dwa czarne, z pozoru ponure stworzenia. Choć w przypadku Kelpie było to trafne spostrzeżenie. Nie minęła chwila, jak dotarli nad jeziorko, a czarna klacz pognała do wody, po chwili znikając pod taflą wody. To było jej środowisko. Nero zaś leciał nad Szeptem zataczając koła i wesoło pokrakując od czasu do czasu. Sam zaś miedziany szedł zamyślony. Nie był już smutny, ale i tak nie podobało mu się nic, co do tej pory ma miejsce. Przywódcy Ognia i Cienia myśleli, że akurat teraz będą sobie żądać rekompensaty za dawne czyny smoków. Po co? A po to, by podporządkować sobie jeszcze nie stworzone stado. Może to i lepiej? W końcu zawsze to lepsza perspektywa od po prostu braku zaistnienia tego stada. Ale Leśny nie zamierzał oddawać Wody. A przynajmniej nie w taki sposób, w jaki sobie wymarzyli Uśmiech i Runa. Może byli silnymi sojusznikami, ale Woda była płynna, przelatywała między palcami, a gdy tylko nieco nabierze sił, będzie potężnym stadem. Leśny był o tym przekonany. Jak zwykle on nie zauważył niczego, dlatego zawsze towarzyszyli mu kompani. To oni byli jego oczami. I jak zwykle to Nero jako pierwszy dostrzegł nowego smoka, którego jeszcze nigdy w życiu nie widział. I kruk poszybował w stronę futrzastego, a w końcu usiadł mu na głowie, ciekawie mu się przyglądając i zakrakał wesoło, zastanawiając się z kim ma do czynienia.