OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Szept wysłuchała z radością wypowiedzi Piórka. To, ze mówił tak wiele wcale jej nie przeszkadzało. Sama zazwyczaj nie mówiła wiele, a kiedy zdarzały jej się dłuższe wypowiedzi, były to te w których tłumaczyła coś innym.– Skoro było tak źle to chyba dobrze zrobiłeś. Jesteś dobrym nauczycielem – rzekła z uśmiechem przypominając sobie jak Ognisty nauczył ją pływać – Poczekaj trochę. Pewnie będą takie dni, kiedy będziesz ledwie znajdował wolny czas między naukami – pocieszyła.
Burza pokiwała głową w potwierdzeniu. Doskonale pamiętała tamto doświadczenie.
– Hmm... Rzeczywiście, mgła jest tu tak długo, że nikt już nie ma sił, by coś z tym robić... Choć ostatnio spotkała pisklaka z Życia. Kiedy powiedziałam mu o mgle i o tym, że jego stado miało kiedyś tereny, od razu oczy mu się zaświeciły. Nie zdziwiłabym się, jeśli spróbowałby zbadać mgłę – powiedziała wciąż pamiętając o Dyskretnym. Może pamiętałaby go nieco gorzej gdyby nie fakt, że rozmawiając z nim wielokrotnie wracała do spotkania z Piórkiem. O ile wcześniej nie rzadko o nim myślała to od spotkania z pisklęciem prawie przez cały czas myślała o ponownym spotkaniu. Czyżby coraz częściej do niej docierało, że nie jest pisklęciem i zatęskniła za tamtymi księżycami? Oczywiście, wspominając tamte czasy zawsze zdawała sobie sprawę, że brakowało w ich niektórych rzeczy jakie miała większość piskląt... Ale jej to nie przeszkadzało. W końcu, zanim została Adeptką nie odczuwała aż tak mocno zagrożenia ze strony mgły, a i obowiązków nie miała prawie wcale.
– Niedawno powiedziałam Cichemu... Leśnemu Szeptowi – poprawiła się smoczyca wciąż nie przyzwyczajona do tego, że Ciche Wody nie był już Cichymi Wodami, a Leśnym Szeptem. Szeptem, tak jak ona. – o naszych eksperymentach z mgłą. Powiedział, że pomysł ryzykowny, ale chyba coś mu podsunęłam...Kto wie? Może już niedługo pozbędziemy się tych morderczych oparów? – powiedziała ze smutkiem w chabrowych oczach.
Jednak Szept wciąż cieszyła się spotkaniem i już po chwili smutny, chabrowy kolor został zastąpiony przez radosny lazur.
– A u mnie? Wszystko dobrze. Tak właściwie to u mnie też niewiele się zmieniło. Zdobyła dorosłą rangę, zmieniłam imię, nauczyłam się wielu rzeczy, poznałam nowe smoki... Jednego też straciłam – wyliczała spokojnie, choć przy ostatnim w jej głosie było słychać nieco smutku. Może nie miała zbyt dobrych kontaktów z ojcem, ale mimo wszystko brakowało jej go... No, a poza tym pozostaje to, że chciałaby z nim porozmawiać o kilku rzeczach. Teraz niestety było już za późno. Niektóre rzeczy pewnie pozostaną dla niej tajemnicą... A innych może dowie się z innych źródeł. Jednak, choć były to smutne dwa słowa, szarołuska nie zamierzała się załamywać. Po co się smucić w tej chwili? Pewnie znajdzie jeszcze wiele samotnych chwil w czasie których będzie sobie wspominać i rozmyślać nad niektórymi, niekoniecznie szczęśliwymi, rzeczami. – Przeżyłam kilka polowań i kilka walk. Nawet nauczyłam dwa czy trzy smoki jakiejś umiejętności – powiedziała z uśmiechem.
















