Strona 12 z 14

Krater

: 11 paź 2024, 18:51
autor: Odebrany Oddech

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Jedwabista uniosła brew, posyłając mu zadziorny uśmiech, w którym błyszczała odrobina psotności. Wyprostowała się i przeciągnęła powoli, jakby dopiero wstała po długiej drzemce, rozciągając swoje ciało i napinając mięśnie, by rozbudzić się do działania. Jej ogon lekko uniósł się nad ziemię, a łapy opadły na miękką trawę z cichym szelestem, kiedy gotowała się do propozycji.
-Skoro tak pragniesz wyzwań, to może urządzimy bieg z przeszkodami... ale z dodatkowymi utrudnieniami?– Rzuciła, jej głos pełen zapału. Powoli zbliżyła się do niego, patrząc mu w oczy z lekkim wyzwaniem.
-Na każdym etapie musielibyśmy zmierzyć się z czymś innym. Na przykład najpierw szarża przez gęste krzewy, potem wspinaczka na śliskie kamienie przy wodospadzie, a na koniec czołganie się pod zwisającymi konarami, unikając wystających gałęzi. Dodatkowo, w trakcie całego biegu będziemy musieli unikać rzucanych przez siebie nawzajem kamieni lub patyków- Podczas mówienia potrząsnęła nieco ciałem by strzepnąć z futra możliwy kurz zebrany z ziemi, po czym zrobiła krok w stronę lasu, ogonem lekko smagnęła powietrze, aż szum przeszedł przez liście. Jej wzrok spoczął na samcu, a w oczach błysnęło wyzwanie.
-Chcesz próbować czegoś, co faktycznie przetestuje twoją wytrzymałość i szybkość? Na pewno da to więcej niż uderzanie w skałę. Albo... masz może odwagę, żeby się zmierzyć?– Rzuciła z uśmiechem, który podkreślał ekscytację i gotowość do rywalizacji.

Ramzy

Krater

: 11 paź 2024, 19:26
autor: Siewca Gór
– Wyzwań?
uniósł brew autentycznie zdziwiony ale ani drgnął. Słuchał jej słowotoku nie mogą pojąć czemu ktoś miałby się ścigać i robić tyle jeszcze przy tym tyle rzeczy. Śliskie kamienie przy wodospadzie? A od tego nie szło złamać sobie karku? Już miał jej się zapytać po co (jakby nie usłyszał, że to miało być wyzwanie), ale samiczka już pogoniła z wyjaśnieniem kiedy już od niego się cofnęła. Test? Ale...
– Po co.
uniósł lekko kawałek wargi ku górze odsłaniając białe zęby i czarne dziąsła, nadal marszczył brwi stając się zrozumieć młódkę.

– Dobra, więc sprostujmy coś ok? ZANIM popędzisz w las ślizgać się po kamieniach i rzucać się patykami.
podszedł do niej skoro od niego odeszła by machnąć przed nim zadkiem zamiatając ogonem liście
– Ja, bogom ducha winny chciałbym tu zaznaczyć, chciałem urwać kawałek skały by móc ulepszyć swoje pułapki. Być może usłyszeć pochwałę od przywódcy, wiesz trzeba sobie łapać dobre punkty i tak dalej. Zaproponowałem ci współudział byś też na tym skorzystała, a ty w zamian...
nabrał powietrze mrużąc ślepia starając się jak najlepiej zrozumieć samiczkę
– Oferujesz wyścig w trudnym terenie. Tak?
No chciał się samczyk upewnić no. Nie od dziś było wiadomo, że numerem jeden kłótni było nieporozumienie. Kulturka przede wszystkim. Może miała za dużo energii i stąd ten dziwny pomysł do którego go zaprosiła?
– Zróbmy tak. Widzę, że ewidentnie cię nosi więc może po prostu daj mi w mordę już tu i teraz. Co ty na to.
powiedział prosto z mostu i znów sobie siadł na wyciągnięcie łapy od niej.

Jedwabista Łuska

Krater

: 11 paź 2024, 19:41
autor: Odebrany Oddech
Przyglądała mu się, unosząc brew, gdy próbował przeanalizować jej propozycję. Na jego pytanie o powód, nie mogła powstrzymać się od lekkiego uśmiechu.
– Po co? Dla frajdy, geniuszu- mruknęła, posyłając mu lekki, rozbawiony uśmiech.
– Zamiast rozwalać sobie łapy na skale, możesz sprawdzić, co naprawdę potrafisz. Może i chcesz zdobywać punkty u przywódcy, ale co ci po tym, jeśli będziesz na tyle sztywny, że nie zdołasz uniknąć pierwszego lepszego zagrożenia w lesie? Trening w trudnym terenie to nie tylko zabawa, ale też sposób na wyostrzenie zmysłów- Stwierdziła lekkim tonem, nie zważając w ogóle na jego niemrawą minę. Gdy zaproponował, żeby mu po prostu dała w pysk, westchnęła teatralnie i spojrzała na niego wzrokiem który jasno mówił że była to najnudniejsza rzecz jaką dziś usłyszała.
– Ech, widzę, że brak ci wyobraźni- odpowiedziała z psotnym uśmiechem, przekrzywiając głowę.
– Ale dobra, jeśli to właśnie jest twoje wyzwanie… mogę się zgodzić. Więc jak to sobie wyobrażasz? Stoisz tutaj, a ja mam po prostu cię walnąć? Czy może jednak chcesz to zamienić na coś bardziej… dynamicznego? Bo wiesz, przydałby się jakiś ruch a nic do ciebie nie mam żeby po prostu cię walnąć- Liczyła na coś więcej niż przypadkowy łomot, z chęcią przekształciłaby to w lekki sparing, choć bez większych zniszczeń.

Ramzy

Krater

: 11 paź 2024, 20:43
autor: Siewca Gór
Ciekaw był czy samica zdawała sobie sprawę z tego jak przyglądał się jej minom. Na samym początku widział jej obojętność i wywyższający się uśmiech, ale teraz? Ciekawe. Zazwyczaj smoki dość krytycznie podchodziły do jego charakteru i sposoby bycia. Tak się jej przyglądał, że prawie nie słuchał. No ładnie. O czym mówiła? Ah, o jego podejściu do bezsensownego w jego oczach wyzwania. Ugh...
Już miał otworzyć pysk i powiedzieć co działo się w jego wyobraźni, ale może lepiej zatrzymać do dla siebie? Przecież dopiero ją poznał. Okazało się, że wcale nie musiał długo analizować swojego postanowienia bo ona już zdążyła iść dalej w swoim wywodzie. Na zadek jego matki, ależ ona dużo mówi.

Różnica między nastoksiężycowym samczykiem, a dorastającym samcem i dorosłym samcem była dość znacząca. Dorastający pewni puściłby jej oko albo przewrócił sugestywnie na ziemię. Zrobiłby coś żeby się do niej zbliżyć. Dorosły zaprosiłby ją na randkę albo złapał za podbródek? A on? On ją po prostu walnął z barku... Tak, syn Gafy i Cirka nie był najbardziej okrzesanym samczykiem świata. Spojrzał na nią z góry uśmiechając się pod nosem
– Czy to wystarczający ruch dla ciebie czy mam jeszcze posadzić na tobie zad? Nie, w tym byłoby za mało wyobraźni... mam kilka pomysłów, jak będziesz dla mnie miła to może ci pokażę.
Pewnie ją rozczarował, ale Ramzy nie lubił robić czegoś co inny smok chciał. To dopiero byłoby nudne.

Jedwabista Łuska

Krater

: 11 paź 2024, 21:14
autor: Odebrany Oddech
Tanka zachichotała cicho, rozbawiona jego bezczelnością, choć równie szybko powróciła do swojego zadziornego wyrazu pyska. Kiedy uderzył ją barkiem zrobiła krok w bok by stanąć pewniej na łapach, mimo że była od niego mniejsza to wcale nie znaczyło że była słabsza. Zmrużyła ślepia, obserwując go uważnie, badając jego reakcję. Wyraźnie nie miała zamiaru zadowolić się byle czym. Przekrzywiła głowę i dodała z błyskiem w oku.
– Więc, co powiesz? Masz w zanadrzu coś, co mnie zaskoczy? Bo wiesz, jeśli chcesz naprawdę zrobić na mnie wrażenie, to trzeba będzie się postarać- Uśmiechnęła się szeroko psotnie po czym na chwilę przesunęła spojrzeniem po jego ciele. Był duży... to mogło wiele skomlikować ale kto nie próbuje ten nie je ślimaczych frytek! Skuliła się, napinając długie ciało. Jej mięśnie drgały pod futrem, a ogon powoli przesuwał się po ziemi, gotowy do wsparcia przy skoku. W jednej chwili, bez ostrzeżenia, wystrzeliła swoim barkiem w stronę barku samca. Wykorzystała do tego całą swoją siłę, wątpiła by samczyk naprawdę jakoś to odczuł. Siostra nie miała z czymś takim problemu, brat w sumie to samo.

Ramzy

Krater

: 11 paź 2024, 22:23
autor: Siewca Gór
Widząc jak uskoczyła, a w oczach aż jej się mieni od chęci zabawy pokręcił łbem uśmiechając się do siebie. Co za wariatka mu się trafiła. Pomyślał z rozbawieniem.
– Myślą, że będę wstanie coś wykombinować jeśli tylko będziesz dalej tak paplać.
powiedział zadziornie i pochylił się nieznacznie by stanąć pewniej na łapach. Długie szpony wbiły się w ziemię więc kiedy samiczka uderzyła w jego bark tylko lekko się zachwiał. Oczywiście poczuł uderzenie bo włożyła w to chyba całą swoją siłę. Chodź była mniejsza to miała jej chyba nieco więcej od niego. Brakowało jej tylko podszkolenia w tym jak umiejętnie uderzyć kogoś tak by się przewrócił.
– Teraz moja kolej.
wyszczerzył zęby i odbił się z ziemi w tył. Nie dlatego by zacząć od niej uciekać ale chciał mieć lepsze pole manewru. Od razu bowiem ruszył do przodu pochylając mocno łeb tak by wbiec jej pod pierś. Wynikiem całej akcji miało być to, że samiczka wylądowałaby na jego grzbiecie. To nie wszystko bo Ramzy chciał zacząć podskakiwać jak jakiś byk więc albo spadnie, ale będzie musiała się mocno trzymać.

Jedwabista Łuska

Krater

: 11 paź 2024, 22:36
autor: Odebrany Oddech
Gdy samiec zaszarżował, Tanka wykorzystała moment, by sięgnąć łapami do jego grzbietu i sprawnie wylądować na nim. Gdy tylko poczuła pod sobą jego twarde łuski, szybko wygięła długie ciało, owijając się dookoła jego tułowia, aby zyskać jak najwięcej stabilności. Jej łapy objęły jego barki, a ogon ciasno owinął się wokół jego boków, by zablokować mu możliwość zrzucenia jej zbyt łatwo. Samiec zaczął podskakiwać, poruszając się w sposób chaotyczny, próbując ją zrzucić, aleona kurczowo trzymała się jego ciała. Czuła pod sobą, jak jego mięśnie napinają się przy każdym podskoku, a jej ciało kołysało się w rytm jego ruchów. Gdy tylko zrozumiała, że to będzie wymagało wytrwałości, przycisnęła się jeszcze bardziej do jego grzbietu, szepcząc z uśmiechem.
-Tak łatwo się mnie teraz nie pozbędziesz- Wyraźnie było słychać jak świetnie się teraz bawiła. Te wszystkie zabawy i przepychanki na grzbiecie ojca zdecydowanie jej tu pomagały. Z każdym jego skokiem mocniej zaciskała się wokół jego tułowia, starając się utrzymać w miejscu. Łeb ustawiła między jego barkami z czystą złośliwością, smagając go językiem między łopatkami. Tak żeby miał jak najtrudniej dosięgnąć, a niech ma!

Ramzy

Krater

: 12 paź 2024, 17:21
autor: Siewca Gór
W sumie miała się znaleźć na jego grzbiecie bo chciał ją na nim po-podrzucać, więc jego plan niemal wypalił. Problem polegał jednak na tym, że samica wcale się go nie trzymała w konwencjonalny sposób. Ściskała swoim ciałem jego boki przez co było mu ciężej oddychać. To zabawne, że ona bawiła się przednio, a on miał ochotę pchnąć to w poważniejszą stronę. Czuł ciepło samiczki wokół pasa i sam nie wiedział co o tym sądzić. To co widział u rodziców... czy oni czuli coś podobnego? Czuł jak ciepło wylewa mu się na pysk i jednocześnie zaczęło go to niezmiernie mocno wkurzać. Nie był jak oni, nigdy nie będzie. Zepchnął te myśli w ciemny zakątek swojej głowy i warknął kiedy zachichotała mu w ucho. Ugiął łapy i skoczył do tyłu. Nie sądził, że zdąży się wyplątać zanim od walnie plecami o ziemię. Chciała grać ostro to nie zamierzał się powstrzymywać zwłaszcza, że serio zaczynało mu brakować oddechu. Przez co w sumie nie mu jej się odgryźć, co było irytujące.

Jedwabista Łuska

Krater

: 12 paź 2024, 18:09
autor: Odebrany Oddech
Czuła jego napięte mięśnie pod swoim ciałem i wiedziała, że nie zamierza się łatwo poddać. Zamiast puścić go całkowicie, rozluźniła nieco sploty swojego ciała, przygotowując się na zderzenie z ziemią, które miało nastąpić. Wciąż oplotła jego tułów, ale z większym luzem, co pozwoliło jej dopasować się do jego ruchów, gdy zaczął opadać na grzbiet. Przygotowała się na twarde lądowanie, czując, jak jej boki mogą nieco ucierpieć w tym upadku, ale wiedziała, że taka okazja się nie powtórzy. Kiedy uniósł ciało, odwinęła się tak by pysk i głowa były po stronie klatki piersiowej samca. Przytrzymała się na tyle, by nie stracić kontaktu, a jednocześnie znalazła się na jego wysokości, patrząc mu w pysk z psotnym uśmiechem. Mimo że poczuła ból w bokach po lądowaniu, jej spojrzenie pozostało zadziorne i nieco triumfujące. Oddech miała ciężki od wysiłku, nie ruszała się teraz bo w sumie nie do końca miała jak, samiec przygniatał jej resztę tułowia! Próbowała jakoś zaprzeć się przednimi łapami na jego klatce piersiowej by wyciągnąć swoje poobijane ciało. Czemu on był taki ciężki?!

Ramzy

Krater

: 14 paź 2024, 13:15
autor: Siewca Gór
Uśmiechnął się pod nosem widząc jej zadziorny wyraz pyska kiedy tak na niego patrzyła. Mimo, że była poobijana nadal starała się go trzymać. Jeśli ktoś patrzył na nich z boku (być może ptak jej ojca) mógłby odnieść wrażenie, że młodzi się mordują. Skoki, turlanie się po sobie, podduszanie...
– Heh kto by pomyślał, że będziesz taka uparta.
warknął nadal z uśmiechem. W końcu udało mu się złapać oddech dzięki temu, że poluźniła uścisk. I dobrze bo jeszcze brakowało żeby czarnych mroczków przed ślepiami dostał.

Nagle! Bo takie rzeczy lubiły dziać się nagle... coś walnęło. A dokładniej piorun które rozciął niebo nad ich głowami. Okazało się, że podczas ich sprzeczki pogoda zmieniła się dość konkretnie. Ciemne chmury pchane coraz silniejszym wiatrem zostały okraszone teraz błyskami.
– Poddajesz się?
rzucił zadziornie, a zaraz po jego głosie znów rozległo się walnięcie nad ich głowami. Jakby wielka skała rozpadała się na pół. To tylko kwestia kilku uderzeń serca i pewnie lunie na nich ściana deszczu.

Jedwabista Łuska

Krater

: 15 paź 2024, 17:15
autor: Odebrany Oddech
Syknęła cicho, czując ciężar samca, który uniemożliwiał jej pełen ruch. Kolejny grzmot przetoczył się nad nimi, a ona automatycznie wzdrygnęła się na jego dźwięk, zerkając w górę. Mimo tego, jej spojrzenie szybko wróciło do niego, tym razem z nieco większą determinacją. Próbując wykorzystać każdy centymetr, rozluźniła przednie łapy na jego klatce piersiowej, a potem mocno zaparła się nimi, starając się wyprostować ciało i zyskać choć trochę przestrzeni. Napierała na jego pierś całym ciężarem, napinając mięśnie i próbując unieść jego tułów na tyle, żeby wyślizgnąć się spod niego. Kiedy się odezwał, prychnęła rozbawiona ponownie jednak próbując wydostać swoje ciało spod samca.
-Po prostu lubię wyzwania- Jej głos był spokojny, ale wyraźnie słychać w nim było nutę prowokacji. Kiedy ponownie usłyszała uderzenie pioruna, zdecydowanie za blisko jak dla niej, wzdrygnęła się i położyła uszy po sobie. Nie chciała zmoknąć, ale nie chciała także przegrać tej ich zabawy. Westchnęła ciężko po czym spojrzała na samca lekko zmrużonymi oczyma.
-Masz szczęście... tak, poddaje się. Nie chcę całkiem zmoknąć- Mlasnęła, widocznie nie zadowolona z tego jaką decyzję musiała podjąć. No ale lepiej zakończyć to teraz, niż żeby oboje zostali cali przemoczeni. Choć on miałby w takim wypadku o wiele łatwiej.

Ramzy

Krater

: 16 paź 2024, 12:37
autor: Siewca Gór
Uśmiechnął się pokazując zęby kiedy usłyszał, że lubiła wyzwania. Sam od nich nie stronił, ale nie dawał się za łatwo podchodzić. Rodzice nazbyt często go podpuszczali, a potem się okazywało, że siedział i wymiotował pół dnia bo zjadł stare mięso. Bo co, on nie zje?! Nie skomentował jednak jej słów czując jak bardzo się pod nim wierci. Był jeszcze za młody by coś to dla niego znaczyło więc tylko się zaśmiał, chociaż śmiech został nieco zagłuszony przez walnięcie pioruna. Sam aż drgnął i znów na nią spojrzał.

Poddaje się? Na wszystkich bogów wolnych i nie wolnych stad, dzięki bogom. Nienawidził być mokry. Pomyślał dokładnie w tym samym momencie co ona powiedziała, że nie chce zmoknąć. Okej... to było dziwne. Odgonił jednak tę myśl i zlazł z niej
– Skoro zmarnowaliśmy aż tyle czasu zamiast wyrywać kawałek skały to teraz chociaż pomóż mi znaleźć jakieś schronienie przed deszczem.
powiedział starając się nadać głosowi wyluzowany ton. Byli w zagajniku więc... życzył im powodzenia.

Silny wiatr rozdmuchiwał mocno futerko Tanki. Gdyby nie to, że ostatnio nieco ćwiczyła i nie była tylko kośćmi i puchem, pewnie by ją zwiało. Ramzy musiał używać szponów by zakotwiczać się w ziemi. Był większy i nieco cięższy od samiczki, ale ten wiatr był aż za silny. Może to jakiś tajfun? Deszcze spadł bez ostrzeżenia. Po prostu ściana deszczu lunęła na oba smoki przemaczając je dość szybko. Samczyk zmrużył ślepia, ależ tu było ciemno... dobrze, że jego wzrok radził sobie z tym całkiem nieźle. Rzucił okiem w bok na Tankę która miał nadzieję, że była blisko niego. Jej czarne futerko idealnie zlewało się z ciemnością jaka nastała dzięki burzowym chmurom i ścianie deszczu.

Ramzy nie był najbardziej rycerskim smokiem świata, ale nie chciał by się tu zgubili skoro już byli razem. Uniósł skrzydło i nałożył jej na głowę. Nie mógł go po prostu nad nią trzymać bo wiatr był za silny... ale trzymając je na jej głowie chociaż go sobie nie podrze. Dodatkowo wiedział gdzie była!
– Chyba tam coś widzę, przed nami! Dasz radę wyczarować jakiś płomyk żebyś i ty widziała?!
krzyknął do niej przez szum deszczu i wyjący wiatr. O siebie się nie martwił, ale jej wzrok nie działał tak dobrze jak górskich smoków.

Jedwabista Łuska

Krater

: 16 paź 2024, 15:23
autor: Odebrany Oddech
Tanka poczuła, jak mokre krople deszczu uderzają o jej futro, przyklejając je do skóry i chłodząc, aż po kręgosłup. Kiedy Ramzy zszedł z niej, od razu uniosła głowę, by rozejrzeć się za miejscem, gdzie mogliby się ukryć przed burzą. Silny wiatr niemal wyrywał jej łapy spod ciała, ale przysunęła się bliżej Ramzy'ego, czując, jak jego skrzydło osłania jej głowę. Gdy zaproponował, by rozświetliła im drogę, zmrużyła oczy, starając się przejrzeć przez deszcz.
-Mam lepszy pomysł!– Zawołała żeby przekrzyczeć tą całą ścianę deszczu oraz pioruny. Jakiś bóg się chyba naprawdę zdenerwował że aż tak daje im popalić. Skupiła się, czując, jak maddara zbiera się w jej ciele. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie barierę otaczającą ich oboje, dając im chwilę wytchnienia od wichru i deszczu. Powoli wypuściła oddech, kierując energię na zewnątrz. Stopniowo, wokół nich zaczęła się formować delikatnie świecąca bańka, jej powierzchnia lekko falowała i odbijała złociste światło, jakby sama miała własne, łagodne światło. Kiedy bariera osiągnęła pełen kształt, krople deszczu zaczęły uderzać w jej powierzchnię, by po chwili spływać po niej, nie przedostając się do środka. Wiatr natomiast delikatnie opływał bańkę, nie mając na nią większego wpływu. W świetle błyskawic bariera błyszczała jak delikatny kokon, jednocześnie chroniąc i rozświetlając ich miejsce schronienia. Tanka uśmiechnęła się do samca, widocznie zmęczona. Nie była dobra w posługiwaniu się maddarą ale powinno to kupić im trochę czasu na odnalezienie schronienia.
-To powinno wystarczyć na chwilę. Masz lepszy wzrok, wśród głazów może być jakieś miejsce odpowiednie do schowania się- Już nie musiała na szczęście krzyczeć. Wręcz przykleiła się do boku samca, by upewnić się że bańka nie musi się bardziej rozrastać, pochłaniała wystarczająco dużo energii. Samiec był górskim więc na pewno widział więcej, zwłaszcza z tą nową poświatą z bańki. Może coś się mu uda wypatrzeć?

Ramzy

Krater

: 16 paź 2024, 23:40
autor: Siewca Gór
Lepszy pomysł od niego? A co było złego w jego pomyśle? Już się zaczął wewnętrznie irytować kiedy samica zaczęła posyłać maddarę wokół nich. Uniósł brew nieco zaskoczony tym co chciała zrobić. Dalej przy niej stał i osłaniał skrzydłem tyle ile mógł, czyli niezwykle mało. W końcu jego oczom objawiła się świetlista bańka która stworzyła dla nich odosobniony, spokojny raj podczas burzy.
– Wow.
rzucił pod nosem autentycznie zaskoczony tym jak spoko to wymyśliła. Ale chwila, chwila... przecież to tylko maddara! Odchrząknął by znów zachowywać się jak typowy samczyk.
– To znaczy, no spoko jest.
burknął patrząc na nią kątem oka jak tak się na nim opierała. Wyglądała na zmęczoną? W sumie ta bariera była dość spora by pomieścić uch dwójkę i jeszcze powstrzymywać wiatr i deszcz. Skrzywił się wkurzony, że sama na to wpadła i teraz za to się męczyła. Ugiął łapy i wpakował się pod nią podcinając jej łapy.
– Skoro ty używasz swojej maddary, ja cię poniosę.
warknął zły na siebie, na pogodę i jej dobry pomysł. Bo tak.

Szedł przed siebie starając się wypatrzeć jakąś gawrę w szklistym zagajniku i w końcu! Trwało to trochę czasu i osłona była już słaba ale w sam raz dotarli do dziury w ziemi. Całkiem sporej jeśli miał być szczery i była na wzniesieniu więc nie powinno ich zalać. Wpakował się do środka. Było wilgotno i ciemno, ale chociaż nie padało i nie wiało. Odetchnął i teraz on stworzył drobny płomyk niebieskiego światła. Nie wymagał wiele maddary, a chociaż nie było im ciemno.
– Mam nadzieję, że niedługo przejdzie.
westchnął.

Jedwabista Łuska

Krater

: 17 paź 2024, 1:05
autor: Odebrany Oddech
Posłała samcowi słaby uśmiech, gdy tylko zobaczyła jego zaskoczoną minę, odrobinę dumna z tego, że mogła go zadziwić swoim pomysłem. Utrzymanie bariery z maddary wymagało jednak więcej wysiłku, niż się spodziewała, i po chwili zaczęła czuć, jak napięcie rośnie w jej ciele. Zaskoczył ją, kiedy wziął sprawy w swoje łapy i po prostu ją podniósł, bezceremonialnie umieszczając na swoim grzbiecie. Zaskoczona, wydała cichy pisk, patrząc na niego z niedowierzaniem.
-Jesteś niemożliwy- Stwierdziła z uśmiechem, kręcąc głową. Zamiast jednak protestować, przyjęła wygodniejszą pozycję, pozwalając mu prowadzić. Choć nieco zdziwiona, poczuła się wdzięczna za chwilę odpoczynku i przestała się wiercić, oszczędzając siły. Gdy dotarli do małej kryjówki, wystarczającej na ich oboje, zsunęła się na ziemię. Z ulgą przestała zasilać barierę maddarą, a powłoka powoli zaczęła się rozpływać. Nareszcie mogli odetchnąć w bardziej osłoniętym miejscu, schronieni przed deszczem. Z wdzięcznością przetarła łapą mokre futro, śmiejąc się lekko z całej sytuacji.
-Chyba żadne z nas nie przewidywało, że skończymy w taki sposób- Mruknęła, posyłając mu uśmiech pełen mieszanki rozbawienia i ulgi.

Ramzy

Krater

: 23 paź 2024, 21:10
autor: Powiernik Pieśni
Były czasy kiedy Yulo uwielbiał kąpiel w lodowatym wodospadzie, przeżył również zimę już, lądował w lodowatej wodzie nie raz no i... napędzały go emocje, które przesłał mu kruk, który to przycisnął się do pnia drzewa i tam spędzał najgorszy czas, zarazem tracąc ze ślepi parę niesfornych dzieciaków.
Cóż, ruszył z legowiska najszybciej jak mógł, ale miał całkiem spory kawał drogi i do pokonania też wiatr i zacinający, lodowaty deszcz. Był całkiem dobry w posługiwaniu się maddarą, ale oszczędzał ją tylko na tyle, aby pomagała mu przezwyciężać trudy podróży- mokre futro to najmniejsze zmartwienie.
W końcu jednak pokonał tak ścianę wody co i wylądował w ostatnim znanym miejscu pobytu jego córki. Nie był przesadnie zmartwiony bo kruk... odsiewając przekleństwa... powiedział co się działo wcześniej i jak stracił ich ze ślepi. Kiedy dotarł to i tak była już na pewno mniejsza ulewa, niż kiedy wchodzili do dziury w ziemi.
Yulo nie był bardzo wysokim samcem, ale był nadal masywny jak na swoje rozmiary, a dodatkowo cały przemoczony i z powagą na pysku rozejrzał się po okolicy i odnalazł tylko jedno miejsce, które mogło być odpowiednie do ukrycia się. Po prostu tam podszedł, nieco ogarniając swój wygląd, nieco się osuszając z ociekającej wody.
Wyłazić
Nakazał mówiąc do otworu. Żeby się nie dąsali to stworzył odpowiednią kopułę, aby mogli swobodnie wyjść, bez moknięcia. Sam też się w niej mieścił, a krople płynęły po półokręgu. Wojownik siedział jakby niewzruszony i patrzył na samca, bo córkę to oglądał już wielokrotnie. Z powagą tak sobie posiedział, aż się nie ogarnęli oboje. Wyczuł stado, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
Wiem, że jesteście młodzi i w głowie wam pierdoły, ale wiem też, że dobre z was dzieciaki i czasem nawet niegłupie. Dlatego pamiętajcie, bo to ważne, żebyście się trzymali razem i umieli tak współpracować. Bo nie ma silniejszego smoka od tego, za którym stoi przyjaciel.
Samiec nawet nie zmienił odrobinę wyrazu pyska... Tanka wiedziała, że pokazywanie emocji u Yulo było zaburzone za każdym razem kiedy nie znajdował się przy rodzinie, ale słowa wypowiadał szczerze. Zresztą w duchu się cieszył, że Tanka znajdowała znajomości- to kiedyś owocuje, chociaż sam Powiernik nie wiedział w którą stronę... Młodość rządziła się własnymi prawami...
Deszcz może i przejdzie za dłuższy moment, ale mogę zadbać o to, żeby was nie wywiało i żebyście nie zmokli. Ty, młody, możesz liczyć na to, że doprowadzimy Cię w jakieś lepsze miejsce na przeczekanie tego, ale nie będę nalegał. Tanko, uheren ko danan, radamkeni temi boran nu al ikerowracamy do domu, innym razem pobawisz się z samcem.
Powiedział po czym z kamiennym pyskiem oczekiwał na decyzję samca.

Jedwabista Łuska Modry Kolec

Krater

: 30 paź 2024, 14:04
autor: Siewca Gór
Parsknął i pokręcił głową słysząc, że jest "niemożliwy". Cóż, często mu to mówiono bo był niezwykle uparty. Zwłaszcza jeśli chodziło o coś na czym jemu mocno zależało. Kiedy znaleźli się w ciasnej norze odetchnął. Może był duży ale mocarzem jeszcze nie był. Starał się to jednak ukryć przed samicą... bo tak. Patrzył na huczący deszcz i burzę kiedy usłyszał jej lekki śmiech. Uniósł brew i zerknął w jej kierunku.
– Raczej nie, ale silnych nic nie pokona.
powiedział i posłał jej uśmiech.

Wtem usłyszał obcy głos. Spojrzał znów na Tankę sprawdzając jak ona zareaguje i dopiero wtedy wyszedł. To co powiedział samiec było najdziwniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek usłyszał. Nie było krzyków, wątów, kar czy gróźb albo żartów. Tylko fakty. Samiec pachniał podobnie do niej, czy byli rodziną? Ramzy pokręcił łbem.
– Pójdę sam, ale dzięki za zrozumienie.
burknął i spojrzał na samicę
– Trzymaj się.
dodał jedynie i wyszedł na deszcz teraz już zbytnio nie przejmując się ścianą deszczu.

/zt

Powiernik Pieśni Jedwabista Łuska

Krater

: 01 lis 2024, 21:32
autor: Odebrany Oddech
Tanka skinęła głową ojcu po wyjściu z groty, czując spokój pod ochronną kopułą, która pozwalała im uniknąć deszczu i lodowatego wiatru. Gdy tylko samczyk rzucił krótkie pożegnanie i ruszył w swoją stronę, obserwowała przez chwilę jego oddalającą się sylwetkę, zanim zrozumiała że też powinna coś powiedzieć.
-Trzymaj się… i nie pakuj się w zbyt duże kłopoty- Rzuciła uśmiechając się do niego radośnie. Przekrzywiła lekko głowę, słysząc jego rady o współpracy i sile przyjaźni. Nie do końca wiedziała o co mu chodziła ale chyba ich chwalił. Dlatego też uśmiech nie znikał jej z pyska kiedy podeszła do ojca i usiadła nieco opierając się o niego.
-Immok mistako zune nu al zake seweneDobrze będzie znowu się z nim zobaczyć– powiedziała, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. Odetchnęła głęboko, nadal zmęczona, po czym wstała na równe łapy i spojrzała na ojca.
-To wracamy do groty? Jestem wykończona- Powiedziała po czym ziewnęła przeciągle, oj zdecydowanie chętnie by się już położyła.

Urok Milczenia Powiernik Pieśni

//Zt chyba?

Krater

: 17 lut 2025, 23:23
autor: Gadożer
Szklisty Zagajnik przypadł jej do gustu, było tu w miarę cicho i pusto, a jednocześnie nadal czuła wiele smoczych zapachów. Wolnych zapachów, a przynajmniej tak jej opowiadano. Nie mogła jeszcze stwierdzić czy smoki tu faktycznie takie były, ale z chęcią się przekona. Było to chyba najbardziej entuzjastyczne stwierdzenie jakie udało jej się wykrzesać z siebie odkąd... Wzrok Harati zamglił się na moment kiedy tak przystanęła pochłonięta przez przeszłość. Znów przypominała posąg który ktoś pozostawił w śniegu. Co było czymś dziwacznym... Jedyną oznaką jej życia był miarowy, powolny oddech i obłok pary wydobywający się z nosa.
Zapadała powoli noc.

Krater

: 18 lut 2025, 18:53
autor: Naga Magia
  • Noc w istocie była bardzo spokojna. Szczególnie w nocy, kiedy raczej nie szło uświadczyć tutaj żywej duszy, Smoki spały sobie smacznie na terenach własnych stad. A może Harati była jedynym samotnikiem? Cóż, tak czy nie raczej nikt nie chciał jej dzisiaj przeszkadzać.

    W oddali jednak widać było jakieś lekko migoczące światełka. Malutkie, rozchodziły się na wszystkie strony, jakby czegoś szukały. Z oddali wyglądały trochę jak świetliki... oh, w sumie to były świetliki! Tylko coś dziwnie wyczuwalna była przy nich maddara..

    Nagle dość głośny dźwięk walnięcia w drzewo wywołał na jego koronie niemały harmider, przepędzając wszystkie śpiące tam ptaki. Świetliki zaczęły być coraz to bardziej agresywne, rozchodząc się na wszystkie strony jak gdyby chciały rozświetlić większy obszar ale wyjątkowo nie mogły się na tym skupić. Potem zaczęło być ich coraz to mniej i miej, aż został jeden – Najbardziej tłusty,
    – NIE WIEM GDZIE JESTEEEEEM, NIE WIEM GDZIE JESTEEEEEM... – to było jakieś okropne zawodzenie, jak gdyby rannego wilczura gdzieś w środku lasu. Tylko że wilczur dobrze mówił po smoczemu i gdy się przyjrzało, miał różowo-fioletowo-białą czuprynę. I to nad nim latał świetlik.

Krater

: 21 lut 2025, 18:29
autor: Gadożer
Ciężko było się nie wyrwać z zamyślenia kiedy obok kończył się świat. Samica drgnęła napinając wszystkie mięśnie. Hałasy nie były jej straszne bo samce i ludzie często hałasowali. Ale tu? Czyżby któryś ją jednak wyśledził? Zacisnęła zęby gotowa by tym razem umrzeć na dobre.

Nie wróci do nich.

Wokół niej zaczęły pojawiać się szkliste ostrza które zaczęły kruszeć gdy usłyszała wycie rannego zwierza. Co jest?
Stała czujnie przyglądając się jak fioletowemu zwierzęciu. Postawiła kołnierz niemal jak kobra tylko, że do góry i ruszyła w kierunku smoka. To... smoczyca? Poruszyła nosem powoli kładąc po sobie błony. Nadal czuła lekkie zdenerwowanie, a przez to swędziały ją wszystkie blizny. Miała nieodpartą ochotę zacząć je rozdrapywać...

To nie oni, uspokój umysł. Myśl o pysku brata umazanego krwią taty. To cię zawsze uspokajało.
Nabrała powietrza w płuca by po chwili wypuścić je powoli na zewnątrz.
~ Ty... wolna...
głos stworzony przez maddarę był dziwaczny. Pierwsze słowo brzmiało jakby powiedział je młody samiec, drugie z kolei jak stara samica.

Lamba