Strona 13 z 25

: 05 sie 2017, 23:36
autor: Deszczowa Kołysanka

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Skinęła głową, wyraźnie przyglądając się postawie. Niczego jej nie brakowało, była całkiem dobra. Odpowiedź również. W gruncie rzeczy, trudno było oceniać czy czegoś nie pominęła – wszak bieganie było naprawdę bardzo obszerną dziedziną. Za to można było powiedzieć, że wymieniła wystarczająco dużo przypadków, aby usatysfakcjonować Sen.
-No dobrze.. To zaczniemy od biegu po prostej. Na początek wolnego, jeśli poczujesz się pewnie, to będziesz mogła przyspieszyć. Jednak nie biegnij dalej niż trzy ogony ode mnie, chcę cię mieć na oku.
Niby sprawdziła maddara więcej gruntu, ale zawsze to jakieś jeszcze kawałek ubezpieczenia. Niech się najpierw biegać nauczy, potem będzie hasać.
-Rozpoczniesz naukę zwyczajnie idąc, a potem zacznij przyspieszać, aż do truchtu. Zobaczysz, że to wcale nie jest trudne. Przekładaj łapki tak, aby na zmianę uderzały o ziemie, najpierw prawa, potem lewa i tak w kółko. I cały czas pamiętaj o postawie.
Mogła dać więcej wskazówek, ale póki co, wymieniła tylko niezbędne podstawy. Ciekawa była, jak Dir sobie poradzi. Tyle w zupełności mogło jej już wystarczyć, a jeśli nawet się troszkę za pierwszym razem potknie, to nic nie szkodzi. Co najwyżej będzie musiała obetrzeć pyszczek z ziemi.

: 07 sie 2017, 21:16
autor: Ukryta Intencja
Widząc skinięcie głowy swojej nauczycielka samiczka nie mogła powstrzymać dumnego uśmiechu. Któż nie lubił być chwalony chociażby przez tak drobne gesty. Zrobiła coś dobrze i wiele to dla niej znaczyło. Uśmiech jednak zniknął gdy usłyszała, że ma zacząć swój pierwszy bieg po prostej. Nie czuła, że Sen sprawdzała cokolwiek maddarą, magia była dla niej jeszcze całkowicie obca...
-Już się robi.– powiedziała pewnym siebie głosikiem i odwróciła wzrok od przywódczyni. Pierwsze zadanie od alfy, nie mogła jej zawieść!
Odetchnęła kilkukrotnie po czym postąpiła do przodu. Trzeba było zaznaczyć, że cały czas pamiętała o swojej pozie. Szyja i plecy były na mniej więcej tym samym poziomie. Ogon nie dotykał ziemi, a łapy były lekko ugięte tak by sprężyście dotykać ziemi. Było to dla młodej zaskakujące bo faktycznie w takiej pozycji inaczej się chodziło. Automatycznie chciałoby się przyspieszyć kroku co też zrobiła. Przebierała łapami, raz prawa raz lewa... tylne dochodziły do przednich na przemian stykając się niemal lewa z prawą, a prawa z lewą. Tak oto młódka osiągnęła chyba to co zwane było truchtem. Truchtała przed siebie podziwiając gibkość swojego ciałka. Ugięte łapy faktycznie ułatwiały szybsze poruszanie się, a pochylona postawa skłaniała do przyspieszania. Kiedy jednak znalazła się już stanowczo daleko od Snu musiała się zatrzymać bo skręcać przy większej prędkości jeszcze nie potrafiła. Trucht po podmokłym terenie był wyczerpujący.
Pluskające w podbrzusze błoto nie zniechęciło jednak Dirlilth. Zwolniła tempa, aż nie zatrzymała się zupełnie oddychając ciężko. Mięśnie dawały o sobie przyjemnie znać. Odwróciła się do Snu strojąc dumnie wyprostowana. Teraz z powrotem!
Samiczka ugięła swoje łapy, uniosła delikatnie ogon nad ziemię. Skrzydła przycisnęła do boków swego ciała ale nie na tyle mocno by krępowały jej ruchy. Pochylona głowa sprawiła, że szyja i plecy znów były na niemal tym samym poziomie. Oblizała sobie łuskowate wargi i ruszyła znów zamieniając sprężysty chód w trucht. Walczyła z zapadającymi się w podłoże łapami przez co szybciej się męczyła, ale parła do przodu by znów zatrzymać się przy przywódczyni. Otwarła pysk by więcej powietrza dostawało się do jej płuc i czekała na ocenę.

: 08 sie 2017, 22:45
autor: Deszczowa Kołysanka
Tak tak, teraz właśnie mała zakosztowała tego co oferował trudny teren do ćwiczeń. Zmęczona? No właśnie. Ale o tym Chaos akurat tylko pomyślała, skupiając się raczej na truchciku Dir. No, było dobrze. A więc teraz pora na naukę skrętu. Jak by nie było, zanim przejdą do szybszego biegu powinna taką umiejętność zmiany kierunku posiąść.
No i przy okazji okazywało się, że kilka wskazówek jednak na spokojnie wystarczyło. Pojętna jest, dobrze sobie radzi. W takim razie, zobaczymy co będzie dalej.
-Teraz obiegniesz sobie w truchcie kółeczko wokół mnie. W jedną stronę, a potem w drugą. Możesz je zrobić o większym promieniu jeśli tak będzie ci łatwiej, ale znowu nie dalej niż te trzy ogony ode mnie.
Uśmiechnęła się lekko, po czym tłumaczyła dalej.
-Do tego będzie ci potrzebna umiejętność skręcania w biegu. Robi się to, poprzez wygięcie ciała – łba i szyi w stronę skrętu. Ogon też powinien balansować tak, abyś się nie wywróciła. To trochę tak jakby łuk, na wzór tego po którym biegniesz zmieniając kierunek. Oczywiście nadal musisz pamiętać o odpowiedniej technice biegu.
Trochę trudniejsza sprawa, ale miejmy nadzieję nie za trudna.

: 09 sie 2017, 18:45
autor: Ukryta Intencja
Bieganie czy raczej truchtanie po takim podłożu nie było najprostsze, ale przecież sama tego chciała! Skoro pisklęta uczyły się biegać po trawie bądź piasku, a ona zaczęła tu... to znaczy, że chyba będzie jej lepiej szło na przyszłość prawda? Pogmatwana logika ale zawsze jakaś była. Uśmiechnęła się do siebie mimo zmęczenia, czując satysfakcję wynikającą z pokonanego odcinka. Nie był rekordowo długi, ale włożyła w niego sporo energii.
Kółko wokół przywódczyni? Żaden problem! Musiała tylko jej wysłuchać jak niby miała porządnie skręcać. Pokiwała łepkiem i przysiadła na moment w podmokłej ziemi. Dało jej to chwilę na złapanie kilku głębszych oddechów i uspokojenie serduszka. To co mówiła Sen nie brzmiało nawet mega trudno... cóż, trzeba było sprawdzić jak sobie mała poradzi w praktyce.
Samiczka podniosła zadek z ziemi i otrzepała się rozluźniając przy okazji nieznacznie mięśnie. Oddech nawet troszeczkę jej się uspokoił, więc mogła przyjąć żądaną przez nauczycielkę pozycję. Zgięła łapy tak by jej ciało znalazło się nieco bliżej podłoża. Musiała czuć grunt pod wszystkimi czterema łapami jeśli nie chciała się przewrócić. Uniosła delikatnie ogon nad ziemię, a skrzydła przycisnęła do boków swego ciała. Głowa miała być pochylona więc to też uczyniła, odetchnęła jeszcze na próbę miarowo kilka razy i czas było ruszać. Najpierw truchcik po prostej! Przebierała harmonijnie łapami, najpierw prawa przednia i lewa tylna, a następnie lewa przednia i prawa tylna. Takim oto sposobem pamiętając o tym by ogon nie szurał jej po ziemi truchtała przed siebie. Na razie trasa jej wolnego biegu była prosta na prawo od Snu. Czas jednak na skręt. Dirlilth odetchnęła i przywołała w głowie zasłyszane chwilę wcześniej rady. Musiała wygiąć ciało w stronę skrętu z tego co mówiła przywódczyni. Spojrzała w bok i skierowała tam głowę i szyję, a następnie nieznacznie wygięło ciało w łuk. Ogon nie musiał aż tak mocno balansować bo skręt wykonany przy truchcie nie był aż tak gwałtowny. Poruszała się zwinne jednak nadal zbyt wolno. Skoro jednak już wiedziała jak skręcać... łapki dotykały ziemi powoli coraz rzadziej. Samiczka postanowiła przyspieszyć swojego pierwszego biegu. Łatwo nie było przez mokre podłoże, co było widać gdy woda i nieco błota zaczęło się unosić wokół Dirlilth. Wypychała je do tyłu, głowę pochyliła jeszcze nieco niżej i wkrótce bieg można było chyba faktycznie nazwać biegiem. Czuła jak wiatr smagał ją po pyszczku i mimo bólu mięśni łap czuła się dobrze. Skręt przy większej szybkości wymagał faktycznie więcej ruchów ogonem. Okręgi jakie robiła wokół Snu też były nieco szersze, ale nadal mieściły się w zakresie trzech ogonów od nauczycielki. Dirlilth pędziła biegnąc cały czas wokoło, głowa i szyja podobnie jak i ciało były cały czas wygięte. Błoto i woda unosiły się w powietrze, a ogon samiczka balansował za nią radośnie. Chcąc wyhamować samiczka nie tryle zwolniła kroku co po prostu zaparła się wszystkimi łapami o ziemię, a ogon wygięła mocno do góry. Skrzydła z kolei delikatnie rozłożyła, nie wiedziała czemu.. od same się nieco rozwarły.
Nie to jednak było najważniejsze! Hamują Dirlilth wzbiła istną powódź wody i błota które zgrabnie wylądowały na całej piersi Snu. Samiczka śmiała się radosna z przebytego biegu, sapała też głośno i dopiero gdy uniosła łepek ujrzała co też uczyniła. Poczuła się jakby patrzyła w oczy bazyliszka z legend... zamarła czekając na reakcję nauczycielki.

/skoku nauczyłam się już z mamą : )

: 10 sie 2017, 0:08
autor: Deszczowa Kołysanka
No no no, co za zabawa! I proszę jeszcze przyśpieszyła. Sen oczywiście cały czas popatrywała na to w jaki sposób młoda biegnie, ale bieg wydawał się dobry. Nic dziwnego, był po prostu szybszą wersją truchtu. No.. I hamowania też nie trzeba będzie już przerabiać.
Odchyliła lekko łeb do tyłu, więc jej pysk nie został ochlapany. Jednak tylko pysku się to liczyło, bo reszta Chaosu była w błocie. Przez mimikę pyszczka przebiegł grymas zniesmaczenia, jednak nie krótszy niż bicie serca. A potem w powietrzy zadrgała maddara i błoto ładnie spłynęło z jej futra, nie pozostawiając śladu. Przez chwilę uformowana z niego kula tańczyła w powietrzu nad samiczką, a potem spadła prosto na grzbiet Dir. Chce chlapanki, to ma.
Sen uśmiechnęła się kątem pyska, przechodząc do tłumaczeń.
-No więc pewnie zauważyłaś już jak się szybciej hamuje. W kwestii rozkładania skrzydeł, możesz przy tak nagłym zatrzymaniu ewentualnie to zrobić żeby zwiększyć opór powietrza i pomóc w zahamowaniu. Ale to tylko jeden wyjątek w biegu. Teraz test w terenie.
Przed samiczką, na ziemi pojawiła się dość spora jasno świecąca słoneczną żółtą barwą plama. Podobnej wielkości, jaką zajmowała Dir, siedząc. Chaos wskazała na nią pazurem łapy.
-Ta plama będzie tworzyć na ziemi smugę, wzdłuż której pobiegniesz. Prędkość pozostawiam do wyboru tobie, jeśli przyśpieszysz twór tor biegu też będzie szybciej się tworzyć. Uważaj, bo będą skręty.
Mrugnęła do niej, a punkt do gonienia (swoją drogą przygotowanie pod gonienie zwierzyny kiedyś..) zaczął powoli się poruszać. Na samym początku wiódł po prostej przed Chaos, na odległość czterech ogonów – to fragment gdzie mogła się rozpędzić. Potem zakręcał łukiem na prawo, wiódł ogon prosto, robił kółeczko wokół sporego kamienia, potem biegł ku Snu i robił dość ciasne kółeczko wokół niej. A na samym końcu biegł ku trzem drzewom, pokonując je slalomem.
Po pokonaniu całej trasy miał wrócić do Snu.
-Trasa którą ci stworzyłam nie ma pułapek grożących utonięciem, więc możesz startować.
Tak, to też sprawdziła maddarą. Przywilej bycia czarodziejką.

/po twoim poście raport biegu na lvl 2

: 10 sie 2017, 14:37
autor: Ukryta Intencja
Nie była do końca pewna jak zareaguje Sen na ochlapanie błotem, więc na jej pysku pojawiło się zmieszanie. Szczerze mówiąc ciężko było powstrzymać śmiech, ale przecież to była przywódczyni... nie wypadało się śmiać. Pochyliła łepek zaciskając szczęki, kątem oka jednak zobaczyła coś fantastycznego! Ślepie rozszerzyło jej się gdy maddara samicy zaczęła zgrabnie zbierać brud. Chciałby się krzyknąć WOW! Przecież to była najprawdziwsza w świecie magia! Dirlilth poruszyła z zadowoleniem ogonem, jej oczy iskrzyły od podziwu do momentu gdy nie poczuła, że owa kula z błota spadła jej na plecy. Zapiszczała podskakując na równych łapkach w górę i zaczęła się otrząsać. To było w sumie nawet zabawne... uśmiechnęła się delikatnie pod nosem po czym parsknęła szczerym śmiechem. Może jeszcze kiedyś pobawi się z Snem! Zwłaszcza, że początkowy grymas pyska zmienił się u smoczycy na subtelny uśmiech. Młoda klapnęła na ziemi i uśmiechała się do Snu zanim ta nie zaczęła dalszych tłumaczeń. Och no tak... nauka. Kolce na policzkach samiczki położyły się po sobie, a ona westchnęła cichutko.

Skinęła łepkiem pokazując, że całkowicie rozumie co też Sen miała na myśli. Rozkładanie skrzydeł faktycznie pomagało przy hamowaniu, dobrze wiedzieć. Sama zrobiła to raczej na próbę czy instynktownie. Nie zmienia to faktu, że przy następnym rozpędzeniu się będzie musiała sprawdzić jak to jest nagle hamować z bardziej rozłożonymi błonami.
Przywódczyni znów użyła maddary który oniemiała młodą samiczkę, nie miała jednak czasu podziwiać kuli bo jak się okazuje, miała za nią biegać. Uśmiechnęła się pod nosem i wstała z błota.
-Tak jest pani!– powiedziała pełna entuzjazmu i zaczęła przybierać pozę do biegania. Pochyliła się zginając jednocześnie łapy w kolanach, musiała mieć ciałko bliżej ziemi jeśli chciała biec szybko bo inaczej te mokradła sprawią, że się przewróci. Najważniejsze więc było zyskać w miarę dobrą stabilność i oparcie w niepewnym gruncie. Poruszyła pazurami godnymi górskiego smoka sprawdzając ich przyczepność. Ogon uniosła delikatnie nad ziemię i poruszyła nim na boki jakby upewniając się, że "działa". Uśmiechnęła się znów pod nosem i przestała poruszać ogonem, skrzydła przytuliła do boków swego szczupłego, pustynnego ciałka, ale nie tak by jakoś przeszkadzały jej w nagłych skrętach. Trzeba było jeszcze kontrolować oddech co też zrobiła na próbę. Pochyliła głowę poniżej linii kręgosłupa pleców wlepiając ślepia w niesamowity obiekt który zaczął się poruszać. Start! Samiczka wybiła się łapami z podłoża sprawiając, że woda i błoto uniosły się za nią z ziemi. Zaczęła całkiem szybko, ale bardzo zależało jej na nauczeniu się szybkiego biegu, a nie jakiegoś truchciku. Kontrolowała oddech i pilnowała by ciało cało czas znajdowało się bliżej ziemi niż podczas chodu. Łapy zapadały się w grunt utrudniając bieg, samiczka zaczęła oddychać ciężej ale nie sapała jeszcze, co to to nie!
Bieg po linii prostej nie był już czymś mega trudnym, więc pokonała go chyba w miarę szybko. Nie mogła jednak całkiem wydłużyć susów jakie zaczęły się pojawiać podczas jej sprintu bo inaczej trafi na jakiś dołek i upadnie, albo co gorsza skręci sobie łapę! Wszystkie mięśnie pracowały intensywnie gdy pokonywała pierwsze cztery ogony trasy, następnie światełko zakręcało po łuku w prawo. Dirlilth zwęziła ślepia i zanim wpadła w zakręt zwolniła nieznacznie nie chcąc poślizgnąć się na wodnistym gruncie. Woda i tak wzbiła się w powietrze gdy zaczęła skręcać. Wygięła najpierw głowę, potem szyję i całe ciało balansując przy tym ogonem. Machnęła nim mocno w przeciwnym kierunku chcąc jakoś wytworzyć przeciwwagę, inaczej by się przeturlała. Jeszcze ogon i... och kamień! Światełko okrążyło go wiec samiczka musiała wykonać bardzo ostry skręt ciałem by zrobić to samo co twór z maddary. Wyhamowała gdy znalazła się po jednej stronie kamienia i wyrzuciła w powietrze mnóstwo błota gdy ruszyła okrążając go teraz w miarę zgrabnie. Ciekawa była teraz jak by go okrążyła gdyby nie były to mokradła. Odetchnęła ciężko czując jak szybko pracuje jej serduszko. Łapy zaczynały ją boleć, ale czuła zbyt dużo satysfakcji i radości wynikającej z gonitwy za kulą. Maddara pomknęła do przywódczyni i to tam Dirlilth chciała ją dopaść. Oczywiście jej się nie uda, ale przyspieszyła znacząco zaraz po tym jak minęła kamień. Woda i błoto unosiły się za nią, a ona mknęła przed siebie nie zważając na brud. Pilnowała cały czas czy przypadkiem skrzydła się nie odsuwają od jej ciała, ogon falował delikatnie za jej tułowiem, a pęd bił ją w pyszczek. Kula się zbliżała! Równomierny oddech pomógł jej jeszcze troszkę przyspieszyć jednak przywódczyni zbliżała się stanowczo zbyt szybko, a maddara nagle zakręciła i pomknęła ku drzewom. Nie fair! Dirlilth zaczęła hamować by móc wbić się w zakręt za smoczycą. Rozłożyła nieznacznie skrzydła by sobie pomóc, by następnie znów przycisnąć je do boków ciała i wygiąć ciało w łuk. Głowa, szyja, tułów... znów błoto uniosło się do góry gdy samiczka pazurami zaorała ziemię by nie stracić równowagi podczas ostrego skrętu. Teraz do drzew! Zmarszczyła brwi i wyprostowała naturalnie ciało mknąc ku roślinności, ogon za nią strzelił niemal niczym bicz gdy się prostował. Slalom? Musiała więc nieco zwolnić by nie mieć bliższego spotkania z drzewami, jednak nie na tyle by był to jakiś nudny trucht. Nadal szybko biegła, ale musiała mieć więcej kontroli nad łapami i ciałem. Najpierw skręt ciała w jedną stronę, potem w drugą. Ogon okazał się tu być na prawdę bardzo pomocny. Zawsze wyrzucała go w przeciwną stronę niż tą co skręcała dzięki czemu było jej łatwiej. Przy dwóch drzewach przejechała zadkiem po ziemi tam bardzo przykurczyła łapy do gruntu by szybciej wykonać zakręt, ale na szczęście nie upadła. Maddara wiodła teraz do Snu. Ditlilth była już mocno zmęczona, ale mknęła do przywódczyni rozchlapując na boki wodę. Na końcu rozłożyła skrzydła czując jak uderza w nie powietrze, a zad przycisnęła nieco mocniej do ziemi chcąc gwałtowanie wyhamować. Ogon znów uniósł się mocno do góry, a samiczka się zatrzymała. Oddychała bardzo głośno z otwartym pyskiem, ale uśmiechała się patrząc na nauczycielkę.

/ nauczyłabyś mnie teraz magii proszę? :D

: 10 sie 2017, 23:06
autor: Deszczowa Kołysanka
Chaos skinęła głową z aprobatą, lekko jakby rozbawiona gonitwą. W końcu to ona kierowała światełkiem! Też miała z tym trochę zabawy.
-No i widzisz? Bieganie nie jest trudne. Odpocznij sobie teraz trochę.
Sama też usiadła, ponownie sięgając do swojego źródła i czyszcząc futerko z kilku kropelek błota, które na niech wylądowały kiedy młoda przebiegała obok Snu. Zrzuciła je na ziemię, a potem to samo zrobiła z całym tym błockiem, którym upaplana była samiczka, przywracając ją do w miarę czystego wyglądu. W miarę. Bo głupio by było, gdyby po spotkaniu z Chaosem młoda wróciła do groty Heu cała w błocie. Co matka by sobie o nich pomyślała..
-Chcesz żebym w czymś jeszcze ci pomogła?
Skoro już tu była i skoro już uczyła, to mogła coś tam jeszcze poopowiadać w temacie innej dziedziny niż zwykłe bieganie.

: 11 sie 2017, 2:03
autor: Ukryta Intencja
Odetchnęła z ulgą słysząc słowa przywódczyni. Z wielką ulgą siadła sobie tam gdzie stała nie bacząc nawet na błotko wokół. Oczywiście, że lubiła być czysta... była jednak nadal pisklęciem i nie do końca interesował ją jeszcze wygląd. Na razie liczyła się dobra zabawa, a błotko było zabawne. Uśmiechnęła się do Snu oddychając przez otwarty pyszczek. Wizja tak daleka od damy jak to było możliwe. Samiczka obserwowała jednak z zaciekawieniem co też starsza smoczyca robiła z brudem na swoim futrze. To coś... ta magia, bo jak inaczej to nazwać oczyściło znów nie tylko futro. Ku zaskoczeniu Dirlilth maddara dotknęła również i jej. Nie poczuła jej jednak zbyt dobrze... może to jej przyszłe przeznaczenie? Magia choć była cudowna to jakoś średnio ją w powietrzu czuła. Skoro jednak istniała... to ona chciała ją poznać by potem pochwalić się mamie nowymi umiejętnościami! Słysząc więc pytanie samiczka stanęła na równe łapki.
-Tak proszę!– zakrzyknęła pełna nowej energii.
-To znaczy... pani czy mogłabyś mnie proszę nauczyć czarować?– poprawiła się jak przystało na grzeczne pisklę. Nawet łepek pochyliła! Ot co, ale wychowanie miała dobre i musiała to sobą okazywać, a że przychodziło jej to naturalnie... tylko się cieszyć!
Młoda nie wiedziała nawet, że o pomoc prosi jednego z lepszych czarodziejów w Cieniu! Jak nie najlepszego... jakoś ostatnio chyba mieli deficyt na walczące smoki. Dirlilth sama jeszcze nie wiedziała nawet co chce w życiu dla Cienia robić. Po prostu chciała być przydatna. Miała nadzieję, że podczas nauk odkryje do czego ma naturalny dryg.
-Bo dorosłe smoki czarują prawda? To ja muszę też umieć.– dodała uśmiechając się lekko.

: 13 sie 2017, 0:16
autor: Deszczowa Kołysanka
Fajnie że udało jej się zainteresować ją maddarą. Chaos uśmiechnęła się lekko, przechylając łeb na bok.
-Doobrze
Mruknęła, przeciągając lekko wypowiedź. Oczywiście nie dlatego że nie miała ochoty uczyć – wręcz przeciwnie, przekazywanie wiedzy o maddarze zawsze było przyjemne. Raczej po to, żeby jeszcze chwilkę pozwlekać. Całkiem fajnie było oglądać niecierpliwość piskląt.
No ale do dzieła – wpierw zacznijmy od samych podstaw.
-Wiele smoków czaruje. Zanim jednak się tego nauczysz, musisz odnaleźć swoje prywatne źródło energii – maddary. To z jej pomocą można przywołać do świata rzeczywistego twory z wyobraźni, czy też naginać realia do swoich celów.
Bez potrzeby byłoby jej więcej opowiadać, Chaos zrobi to dopiero, kiedy Dir odnajdzie źródło.
-Usiądź sobie wygodnie, rozluźnij się i uspokój. A potem wsłuchaj w siebie, w to co czujesz. Maddara to energia i jej źródło będzie właśnie źródłem energii. Możesz je sobie wyobrazić jeśli to ci pomoże, ale chodzi głównie o to, abyś je wyczuła. Różnie to się objawia u różnych smoków, więc na razie to tyle wskazówek z mojej strony
Chaos w tym czasie również usiadła, nie zważając na dosyć błotniste podłoże. Poczeka sobie.

: 13 sie 2017, 15:30
autor: Ukryta Intencja
Samiczka uśmiechnęła się słysząc swoją nauczycielkę. Czyli jednak dostanie od niej lekcje magii? To wspaniale! Dirlilth będzie mogła sprawdzić kolejna dziedzinę w której być może mogłaby się specjalizować. Bo nadal nie wiedziała w czym jest dobra. Czekała więc z niecierpliwością na pierwsze zadanie od Snu które okazało się całkiem skomplikowane. Własne źródło energii? To brzmiało dziwnie... Czyli powinna poszukać siły czy czegoś podobnego? Och na szczęście nauczycielka przeszła o dalszych tłumaczeń.
Dirlilth siedziała spokojnie z przymkniętymi ślepiami by nic jej nie rozpraszało. Oddychała spokojnie chcąc się rozluźnić i uspokoić po niedawnym biegu. Nie było jej lekko bo sama nauka magii wywoływała w niej sporą dawkę energii, a teraz musiała ją jakoś z siebie wydusić czy wygasić. Spokojne oddychaniem celem uspokojenia się trwało więc całkiem długo, zwłaszcza że nagle tysiąc myśli postanowiło przyjść młodej do głowy. Co będzie jak będzie starsza, lub co zje dziś na obiad. Jej umysł nie potrafił skupić się tak po prostu na zadaniu i tyle. Rozchylała co jakiś czas ślepie by zerknąć na Sen. Patrzyła na nią czy może też pogrążona była w rozluźnieniu i spokoju? Wsłuchać się w siebie... samiczka usilnie starała się skupić na wewnętrznej sobie, ale obraz cały czas umykał. Czy to kruk zakrakał?
Po wielu uderzeniach serduszka Dirlilth poczuła po prostu senność. Skupienie wcale nie chciało przybliżyć ją do odnalezienia źródła, wręcz przeciwnie... usypiało ją. Wtem nastąpił przełom! Umysł gotowy do drzemki w końcu przestał podsuwać jej obrazy z tego co mogłaby teraz robić czy jeść. Delikatny strumień energii krążył gdzieś po jej ciele, nieuchwytny i wcale nie pragnący współpracy. Tak jakby jej własne źródło chciało by pozostawiono je w spokoju. Ej tak nie można! Przeszło jej przez myśl kiedy zobaczyła oczyma wyobraźni samą siebie która pokazuje jej jęzor. Co ciekawa druga ona była jakby czarną zjawą niechętną do współpracy.
Wracaj tu natychmiast! Dirlilth chciałaby krzyknąć kiedy zobaczyła, że druga ona zaczęła unosić się w powietrzu. Pogoń trwała całkiem długo, aż zjawa nie pokręciła łbem widząc jak prawdziwa samiczka sapie ze zmęczenia. Pokazała jej jakieś znaki łapami po czym wyszczerzyła zęby. Dirlilth czuła, że w jej podobiźnie skrywa się jakaś moc... może to ona była jej źródłem? Po tym jak sobie to uzmysłowiła, jej źródło... czarna zjawia przypominająca ją samą wylądowała na ziemi obok niej i spojrzała jej w ślepia. Tak, samiczka miała rację!
Dasz mi trochę mocy? Brzmiało to dziwnie, że pyta o to samą siebie... ale zjawia wcale nie wyglądała na taką która chciałaby udzielić jej nieco mocy. Źródło parsknęło i uniosło dumnie łeb. No weź, przecież jesteś mną. Jęknęła, na co zjawia ją sparodiowała ale westchnęła potem ciężko. Pokazała jej szponami znak, że da jej troszkę mocy, ale tylko troszkę. Źródło chyba chciało w mniejszym lub większym stopniu zacząć współpracować! Dirlilth odetchnęła z ulgą i otwarła nagle ślepia.
-Znalazłam je!– krzyknęła do Snu z dumą. Nie wiedziała tylko jak pójdzie jej samo używanie maddary, bo źródło zdawało się mieć swoje własne pomysły... Jeśli będzie się tak obrażać by każdej próbuje spotkania go... to ciężka smoczycę czeka droga jeśli będzie chciała być czarodziejem.

: 17 sie 2017, 0:20
autor: Deszczowa Kołysanka
Czekała spokojnie, do momentu aż Dir znajdzie swoje źródło, niezależnie od tego ile by to trwało, dając jej czas. Wszak każdy smok był inny i już się o tym przekonywała nie raz, że szukanie źródła może zająć moment, a może być bardzo czasochłonne.
Kiedy w końcu młoda oznajmiła, że je znalazła, Chaos uśmiechnęła się. No i dobrze.
-Żeby powołać do naszego świata jakiś twór z maddary, musisz sobie go najpierw bardzo dokładnie wyobrazić. Maddara bywa kapryśna, więc każdy szczegół może okazać się pomocny.
Oj tak.. Bywało różnie z czarowaniem
-Główne wytyczne które muszą zostać określone, to rozmiar tworu, możliwie jak najdokładniej opisany, jego usytowanie w przestrzeni – abyś wiedziała gdzie, jak daleko od ciebie i na jakiej wysokości ma się pojawić, wygląd, oraz właściwości – zaczynając od tego z jakiego materiału jest stworzony. Trzeba także określić jaką ma temperaturę, czy jest na przykład twardy, czy miękki, jaki jest w dotyku i czy ma się go w ogóle dać dotknąć, czy może będzie tylko iluzją. Możesz także dodawać smak lub zapach, a jeśli ich nie używasz, to w wyobrażeniu wspomnij o tym że takich nie ma. Prócz tego możesz określić także czy twór ma wykonywać jakiś ruch, jednak to niw jest konieczne, bo nie każde magiczne wyobrażenie musi od razu latać.
Dużo tego było, prawda? Ale jeśli młoda dojdzie do wprawy, to nie będzie jej ro sprawiać problemu.
-Dopiero kiedy będziesz miała dokładny obraz tego co chcesz stworzyć w swojej wyobraźni, przychodzi czas na użycie maddary. Sięgnij wtedy do źródła i przekieruj trochę energii z niego w to co wymyśliłaś.
Chaos uśmiechnęła się, po czym jeszcze dodała.
-Zacznij na razie od czegoś prostego.

: 18 sie 2017, 13:30
autor: Ukryta Intencja
Samiczka bardzo chciała by wszystko jej szło jak z przysłowiowych nut jednak nie było jej to dane w przypadku magii. Skoro już samo źródło sprawiało jej problemy... miała cichą nadzieję, że już więcej nie będzie musiała z nim współpracować. Coś na zasadzie – poznała je i tyle, teraz może sobie czarować. Niestety jednak to co usłyszała od Snu nieco ją zmartwiło. Nie sam opasły opis tego co miała sobie wyobrazić, ale to że miała zmusić źródło do współpracy. Jęknęła cicho i zacisnęła aż zęby.
-Śnie, a co jeśli... jeśli magia nie chce cię słuchać? To znaczy... słucha, ale ciężko jest wydrzeć energię ze źródła?– zapytała zanim zaczęła praktykę. Chyba warto było to wiedzieć. Czy to oznaczało, że w ogóle nie będzie mogła używać maddary?
Po usłyszeniu odpowiedzi przymknęła oczy by wyobrazić sobie coś, coś prostego. I co się okazało? Dirlilth zaczęła wyobrażać sobie stanowczo zbyt skomplikowane rzeczy. Piękne kolie z wielu mieniących się naraz kryształów, szlachetne kwiaty umiejscowione między rogami, futro przetykane drogimi kamieniami narzucone na grzbiet... Jak więc wyglądało jej wizualizacja tych rzeczy? Zaczynała na przykład i wisiorka szerokości szyi dorosłego smoka, potem powoli chciała dodawać do niego kamienie jednak te wychodziły różnej wielkości, a całość wyobrażenia wciąż jej umykała. Samiczka zmarszczyła brwi zaczynając irytować się tym, że nie mogła mieć tych wszystkich potrzebnych do zrobienia kolii przedmiotów po prostu przed sobą. Widziała w głowie zarys... srebrny łańcuch połączony w kilku miejscach poprzez stopienie z obsydianem tylko kiedy zaczynała myśleć o rodzajach pięknych kamieni szlachetnych i kształtach jakie mogłaby im nadać, to reszta obrazu się zacierała. Widziała wszystko razem, ale ciężko było to sobie wyobrazić kawałeczek po kawałku. No dobrze to może futro? Widziała już przecież futro smocze czy zajęcze... tu jednak znów szczegóły zaczęły jej unikać. No jak to było możliwe?! Wiedziała jak chciałaby przytwierdzić kamienie własnymi łapami, no właśnie... łapami, nie myślami. Zacisnęła białe kły, a z boku musiała wyglądać jakby dumała nad losami świata poirytowana, że jej pomysły się nie sprawdzają. Wciąż mając zamknięte ślepia poddała się w końcu. Coś prostego... musiała zmusić szare komórki to wymyślenia czegoś co byłaby w stanie stworzyć. To może niech będzie zwykły, nudny, szary kamień z rzeki... westchnęła ciężko i wyglądała jakby za chwilę miała otrzeć czoło z potu... gdyby tylko smoki się pociły jak ssaki. Powoli, krok po kroku... Sen mówiła o wielkości. I tu samiczka miała kilka wielkości na myśli, nie mogła się zdecydować na jedną. Na bogów czemu to było takie trudne?! Kamień, prosty kamień, a ona siedziała tu już stanowczo za długo. Dobra, niech kamień ma wielkość jej zaciśniętej łapy! Otwarła ślepka by spojrzeć jak wygląda jej zaciśnięta łapa. Ok, to już coś. Kształt kamień powinien mieć jak to kamień, okrągły. To znaczy owalny. Owalno-okrągły? Dirlilth miała ochotę przejechać sobie łapą po pysku. Owalny! No jak łapa. Musiał być nieco płaski u spodu i u góry jak otoczak z rzeki. Sen mówiła coś o materiale. Z czego był stworzony kamień? Z... kamienia? Chyba... tak jej się wydawało, więc wyobraziła sobie coś twardego i zbitego, całkiem ciężkiego jak kamień. Miała już więc otoczak z rzeki o wielkości swojej zaciśniętej łapy o ciężarze i twardości zwykłego, ordynarnego kamienia. Nie powinien pachnieć ani smakować bo po co. Temperatura... czy kamień powinien mieć jakąś temperaturę? Dirlilth mimowolnie pomyślała o wodzie z jeziora w której owy kamień normalnie leżał. To może temperatura chłodnego strumienia? Przywołała w głowie to uczucie jak się wsuwa łapy do strumienia. Tak, tak niech będzie taka temperatura.
Miała już chyba gotowy kamień... ach tylko gdzie miał się pojawić? Otwarła ślepka, nadal siedząc na zadku uniosła obie przednie łapy do góry i skinęła na niego bez słowa nosem. Tu. Tu będzie dobrze, bo na ziemi to by się zapadł w wodzie. Trzymając łapki przed sobą przymknęła tym razem ślepia by poszukać swojego źródła. To znaczy wziąć jego energię.
Źródło maddary Dirlilth pojawiło się w jej umyśle niczym czarny duch, a widząc kamień zaśmiało się. Samiczka warknęła na siebie i złapała kawałek duchowej postaci swojej maddary i zaczęła pakować czarny dym w swój wyobrażony kamień. Miał ożyć w rzeczywistości! Oburzone źródło... czy źródło maddary mogło być w ogóle oburzone? To chyba drugie jestestwo Dirlilth. W każdym razie oburzone źródło szarpnęło ogonem który był pakowany w kamień i odfrunęło. Czy tak mała ilość energii magicznej wystarczy? Samiczka otwarła oczy czując delikatny opór na łapkach. Kamień zaczął się materializować! Nie był jednak bardzo idealny... chciała przecież by powierzchnie miał gładką! Chyba... a może zapomniała o tym napomknąć? W każdym razie otoczak niby był, ale był jakiś krzywy? Tak jej się wydawało. Spojrzała pytająco na Sen.

: 18 sie 2017, 22:41
autor: Deszczowa Kołysanka
Chaos odczekała, nie przeszkadzając Dirce w wyobrażaniu sobie tworu. Kamień faktycznie pojawił się, jak zwykły, niekoniecznie piękny, ale za to ciężki kawałek skały rzecznej.
-Rozumiem, tak czasem bywa. Może jeśli spróbujesz bardziej poznać źródło, to pomoże? Spróbuj zabrać z niego maddarę, stanowczo, ale nie gwałtownie.
Czasem wydzieranie czegoś na siłę bywało zgubne i nie działało. No tupełnie jak naturalny opór przed czymś. Chcąc coś komuś wyrwać z łap, umocni uchwyt, zaś być może, jeśli ktoś cię polubi, lub weźmiesz to powoli, otrzymasz rzecz dla siebie. W tym przypadku fantem była maddara. Jasne że podczas walki będzie musiała działać szybciej, ale tego się nauczy. A poznając lepiej własną magię, będzie jej łatwiej.
-Ten kamień jest w porządku. Teraz spróbuj sprawić, aby nie leżał na twoich łapach, ale zaczął lewitować. Pobaw się, poruszając nim w powietrzu, przesuwając na różne strony. Do tego też będzie potrzebna maddara. Jeśli opanujesz już ruch tworu, możesz zmienić mu pozostałe właściwości – na przykład kolor, kształt, możesz sprawić aby zaczął świecić jeśli chcesz. Opcji jest mnóstwo.
Niby ćwiczonko w ramach czarowania kamienia, ale przemyciła inny ważny aspekt, jak ruch tworu. Potem przyda jej się to w walce. Przyda się także jeśli kiedyś będzie chciała stworzyć jakąś biegającą iluzję chociażby. Zaś światło? To będzie przydatne przy tworzeniu światła w ciemnych jaskiniach. Chaos siedziała sobie spokojnie, czekając na efekty, lub ich brak. Dawała jej tyle czasu ile było potrzebne, zachowując cierpliwość

: 19 sie 2017, 14:01
autor: Ukryta Intencja
Niestety i sama samiczka widziała jak prosty był to kamulec. Zrobiło jej się ciężko na sercu. Przecież miała tyle pięknych wyobrażeń! Gdyby tylko były mniej skomplikowane i dały się od razu dotknąć... ciekawe jak czarodzieje sobie radzili z natłokiem myśli. Westchnęła smętnie patrząc na kamulec w łapkach. Nawet gładki nie był... ech.
-Hm.. no dobrze spróbuję.– powiedziała marszcząc nosek nadal wlepiając ślepia w swój twór. Uniosła nagle wzrok na przywódczynię i zamrugała.
-Unieść go?– wolała się upewnić, że dobrze słyszy. No ładnie myślała, że samo stworzenie czegoś wystarczy, a tu jeszcze musiała coś z tym dalej robić. Ale cóż mogła poradzić, musiała spełnić wolę nauczycielki.
Przymknęła ślepia nadal czując ciężar kamyka na łapach. Czuła jednak pulsującą z niego łagodnie maddarę, to znaczy że był magiczny nie prawdziwy i mógł zniknąć w każdej chwili. Tylko, że ona nie chciała rozpuścić maddary, musiała sprawić by jej twór się poruszył. Tylko jak? Może nim rzuci...? Nie, nie to niemal od razu odsunęła na bok. Jeszcze Sen by się na nią zezłościła. Rozchyliła ślepia wlepiając je teraz w kamyk. Fajnie by było gdybyś się uniósł w powietrzu tylko... czy wystarczy tylko chcieć? Wyobraziła więc sobie, że jej kamień unosi się powolutku nad jej łapę, jakieś kilka łusek. Bardzo chciała by i jej twór nie tylko jej wyobrażenie to zrobiło. To nie było jednak wszystko. Kamyk miał unieść się na szpon nad jej łapę i zacząć powoli okręcać się wokół własnej osi. Niepozorny ruch, ale chciałaby zobaczyć twór z każdej strony bez potrzeby jego okręcania w palcach. Powolny ruch na sam początek i... dobrze tyle starczy. Nie wszystko na raz! Zwłaszcza, że Sen zaproponowała by zmienić jakąś inną właściwość kamyka. Tylko co... może... może niech zacznie świecić jak te fluorescencyjne grzybki które widziała? Wyobraziła sobie, że kamyk pokrywa teraz drobniutki piasek, ale że trzyma się on powierzchni kamienia, nie odpada. Tak jakby kamień był mokry i dlatego piasek się do niego przykleił. Brzmiało logicznie. Drobiny piasku takie jak te co widziała na plaży miały jednak niebieski kolor. Taki niebieski piasek miał oblepić jej twór z każdej strony. Coś jeszcze? Otóż piasek miła świecić delikatnie niebieską barwą, dzięki temu i sam kamień będzie świecił. Światło nie było jak to słoneczne ale rozproszone przez nierówności kamienia co de facto dodało mu chyba uroku. Tak przynajmniej zdawało się młodej. Mając już w myślach ruch tworu ku górze, potem okręcanie się go wzdłuż własnej osi oraz oblepienie go świecącym piaskiem, czas było sięgnąć po maddarę. Zmarszczyła brwi czując swoje źródło które chyba i ją wyczuło. Zgodnie z poradą Snu nie zamierzała tym razem czekać tylko stanowczo sięgnąć w dymiące powłoki czarnego duszka jej własnej podobizny. Wbiła weń łapę po czym wyciągnęła garść maddary. Zjawa syknęła nie odleciała jednak ciekawa co też dalej młoda zamierza zrobić z energią magiczną. Dirlilth natomiast umieściła maddare w swoim pomyśle. Oby tylko kamyk faktycznie się uniósł i rozbłysł... trzeba było czekać. Obserwowała teraz twór na jej łapach.

: 19 sie 2017, 17:12
autor: Deszczowa Kołysanka
Twór posłusznie wykonał polecenia Dir, poruszając się i świecąc.
-Ładnie.
Niebieskie światło było przyjemne dla oczu.. I chyba też rady zadziałały. A to dobrze.
-W porządku. W ten sposób właśnie możesz tworzyć różne rzeczy, powołując z wyobraźni do rzeczywistości to, o chcesz mieć przed sobą. Ale prócz tego, jest jeszcze jeden sposób wykorzystania maddary. Możesz stworzyć wiadomość mentalną i wysłać ją do innego smoka. Taka mentalka musi zawierać oczywiście treść i to właściwie.. Tyle, z koniecznych rzeczy, Możesz ją za to wzbogacić o odczucia, aby treść nie była nijaka, możesz też zamiast słów wysłać obraz czegoś.
Proste, nie? To tyle o treści, teraz druga ważna sprawa przy mentalkach.
-W takiej wiadomości musisz także określić odbiorcę. To jest bardzo ważne, bo inaczej do niego nie dotrze. Może być także więcej odbiorców, jeśli tego chcesz. Spróbuj do mnie coś wysłać.

: 19 sie 2017, 19:34
autor: Ukryta Intencja
Odetchnęła ciężko widząc jak jej twór na szczęście unosi się tak jak powinien i w dodatku się okręca, a nawet świeci! Na bogów już się bała, że wybuchnie czy zmieni się w odchody jaka. Czemu? Bo złośliwość maddary? Na szczęście jednak okazało się, że kilka rad rzuconych jej przez Sen pomogło. Z dumą ale i zmęczeniem w ślepiach patrzyła na kamień, już nie wydawał jej się nudny i bez wyrazu. Teraz się mienił! Pozwoliła mu jednak powoli zniknąć tak jakby rozpływał się na wietrze. Miłe uczucie. Spojrzała w ślepia Snu i skinęła jej głową w podzięce.
-Czyli to czego używa moja mama!– powiedziała samiczka i machnęła ogonem na boki. Kiedy tylko się tego nauczy od razy wyśle Heulyn wiadomość o udanej nauce magii.
Wróciła jednak myślami do "tu i teraz". Przecież musiała dokończyć naukę. Przekaz, jasny przekaz i czasem emocje, nie brzmiało to skomplikowanie ale już zdążyła się przekonać, że z maddarą bywało różnie. Siedząc sobie teraz wygodnie ze wszystkimi łapami na ziemi Dirlilth przymknęła ślepia w zadumie. Prosta i zrozumiała wiadomość to mogło być na przykład... opowiedzenie o naukach. Mogłaby krótko zdać przywódczyni raport ze swoich postępów! Tak to był wyśmienity pomysł. Zastanowiła się nad treścią, nie mogła być za trudna na początek. Może więc. "Uczę się cały czas pod okiem Zmory i mojej mamy. Wiem już jak latać oraz polować." Wiadomość może nie była mega skomplikowana, ale chyba o to na początku chodziło. Samiczka czuła też bardzo dużo dumy ze swoich postępów dlatego też odnalazła z łatwością to uczucie w swoim sercu. Powtórzyła kilka razy słowa przyszłej wiadomości mentalnej jednocześnie mówiąc je w myślach z dumą. Wypięła nawet drobną pierś do przodu co musiało wyglądać całkiem zabawnie zważywszy na jej zamknięte oczy. Teraz źródło... Ciemna dymiąca zjawia podleciała do niej niechętnie i pokazała jej język. Smoczyca pokręciła głowa i znów sięgnęła po maddarę pewną łapą. Wyciągnęła jej nieco i znów zaczęła myśleć o słowach w głowie. Zaczęła też pragnąć by te słowa zostały usłyszane przez Cień Snów. Proszę... proszę przywódczyni usłysz mnie. Dirlilth starała się być skupiona na swoim zadaniu i w końcu puściła swoją wiadomość w przestrzeń. To znaczy poczuła jak jej ciało opuszcza ta cząstka maddary którą wzięła ze swojego źródła. Magia pomknęła ku przywódczyni. Taka przynajmniej miała nadzieję uczennica.
~Uczę się cały czas pod okiem Zmory i mojej mamy. Wiem już jak latać oraz polować.
Tak oto brzmiała pierwsza wiadomość mentalna Dirlilth. Miała mieć swój własny ładunek emocjonalny – dumę. Może nieco za dużo... ale nad tym młoda jeszcze nie panowała.

: 19 sie 2017, 20:39
autor: Deszczowa Kołysanka
Chaos skinęła głową.
-Cieszę się, że się tego uczysz.
To chyba znaczyło, że usłyszała wiadomość, prawda? Ano prawda. Teraz jeszcze trzeba dać jakiś ostateczny test... Jej pysk przybrał wyraz zamyślenia, jakby zastanawiała się co zadać. No bo to wcale nie było łatwe. Już kiedyś zlecała wyczarowywanie liścia, jednak powtarzanie tego samego nie było ciekawe. I patrzyłaby przez pryzmat poprzednich liści, a tego nie chciała.
-Sądzę, że idzie ci na tyle dobrze, że mogę uznać tę umiejętność za opanowaną. Dzisiaj jeszcze twoim końcowym zadaniem, będzie stworzenie iluzji jakiegoś owocu.
Do wyboru jakiego dokładnie. Owoc też miał pole popisu, owoce bywały bardzo różne, dojrzałe, niedojrzałe, w wielu gatunkach, mogły pachnieć.. No to do dzieła.

/po twoim poście raport z MP

: 20 sie 2017, 0:38
autor: Ukryta Intencja
Słysząc słowa nauczycielki uśmiechnęła się lekko i pochyliła łeb w podzięce. Nie sądziła, że nauka magii będzie całkiem znośna gdy już pozna się kilka sztuczek. Może taki był też plus kiedy jednak uczył cię prawdziwy czarodziej? Oni chyba jakoś lepiej się rozumieli z maddarą. Przekrzywiła głowę w bok widząc jak samica się nad czymś zastanawia. Czyżby kolejne zdanie? Nieco się zmartwiła, ale przecież nie będzie marudzić podczas nauk u starszych smoków. Oby tylko nie było to nic trudnego... błagała w myślach po czym usłyszała w końcu, że opanowała tą umiejętność! Wstała na równe łapy uśmiechając się znów z zadowoleniem. Czyli koniec nauki?! I wtedy Sen przywaliła jej kolejnym ostatnim już zadaniem. Owoc? Dirlilth umarła nieznacznie w środku... owoc był całkiem trudną rzeczą według niej do stworzenia. Miał przecież tyle cech... Jej spojrzenie zmarkotniało jednak była też przecież bardzo upartym smokiem. Zacisnęła zęby i skinęła głową. Coś wymyśli!
Nie znała jeszcze wielu owoców, ale wpadła na pomysł jagód... bo to chyba był owoc. Przywołała w pamięci dokładny wygląd niepozornej roślinki. Jej twór będzie miał pięć łusek objętości, a że jagoda miała być idealnie okrągła to odchodziła jej różnica w jakiejś szerokości. Miała więc już w głowie okrągły kształt o konkretnej wielkości. Kulka zyskała kolor ciemnego niebieskiego. Teraz musiała dokładnie wyobrazić sobie to dziwne marszczenie na czubku owocka. Nie większe niż na łuskę falowane marszczenie u czubka miało nadać jagodzie realistycznego wyglądu. Westchnęła skupiając się na swoim myślach i dodaniu teraz tekstury na skórce jagody. Właśnie skórka musiała mieć nie więcej niż pół łuski. Sama skórka była gładka w dotyku i gorzka w smaku. Środek musiał być miękki i ciemno granatowy! Wyobraziła sobie coś podobnego do galaretki z jakiej zbudowana była meduza, albo właśnie wnętrze jagody. A może to było winogrono? Nie była najlepsza w te klocki. W każdym razie środek był miękki i ciemniejszy od skórki. Skórka nie była jakaś niezniszczalna, musiała jedynie utrzymać miękkie wnętrze, ale jeśli ktoś ją naciśnie musiała pęknąć uwalniając owe wnętrze. Zapach jagód... samiczka przywołała w głowie zapach jaki wydobywał się z owoców gdy je rozgniotła i uśmiechnęła się lekko. Nadała go swojemu tworowi. Pozostał jej więc smak. Zdecydowała się na słodką, dojrzałą jagodę. Znała ich smak więc po prostu przywołała go do swojego tworu tak jak i wcześniej zapach. Oczywiście twór nie miał żadnych wartości odżywczych był jedynie kopią prawdziwej jagody. Dirlilth miała nadzieję, że nauczycielka doceni szczegóły nie wielkość owocu. Ponownie już dziś wezwała swoje źródło które jak zwykle nie chciało z nią współpracować. Musiała wyrwać nieco energii magicznej nie bacząc na oburzenie jej własnego dziwacznego źródła maddary. Trzymając w łapie dymiącą na czarno magię... przyłożyła ją do swego pomysłu by ten mógł pojawić się na świecie realnym na jej wyciągniętej ku przywódczyni łapie. Gotowe.

: 31 sie 2017, 20:57
autor: Melodia Ciał
Śledzenie, ta umiejętnośc była mu bardzo potrzebna do zostania łowcą, tak więc znalazł odpowiednie miejsce do nauki i rozpoczął swoje ćwiczenia. Miał świadomość że nie trzeba przyjmować do tego jakiejś specjalnej pozycji, ale mimo to ugiął delikatnie łapy, żeby nie rzucać się aż tak w oczy po czym ruszył powoli przed siebie. Najpierw postanowił poćwiczyć różne taktyki, zaczął od chodzenia po czymś na kształt zygzaka, następnie zaczął chodzić po okręgach, a na koniec poszedł prosto przed siebie, uznał jednak że ostatnia taktyka nie nada się na wiele, smok musiałby mieć bowiem wiele szczęścia żeby napatoczyć się akurat na jakiś ślad. Wybrał zatem swoją ulubioną taktykę jaką było chodzenie po dużym zygaku. Poruszał się ze średnią prędkością, nie za wolno żeby nie zajęło mu to wieków i nie za szybko, żeby niczego nie przegapić. Idąc korzystał ze wszystkich zmysłów, no może prócz dotyku i smaku. Rozglądał się czujnie w koło, analizując wszystko co znajdowało się przed nim i wokół niego, badał ziemią, szukając choćby najmniejszych zagłębień, odchodów, krwi, a nawet wygniecionej trawy czy rozrytego podłoża, wszystko co nie pasowało do krajobrazu, mogło być znakiem że gdzieś tutaj mieściło się zwierzę, które można było upolować. Poza tym oglądał krzewy, czy nie mają połamanych gałązek, czy nie są powyrywane, czy nikt ich nie obgryzł, a także pnie drzew bo gdyby szukał rogatego zwierza, mógłby znaleźć ślady rogów, albo nawet futro które zaklinowałoby się w korze. Poza tym wiedział dobrze, ze wzrok był najlepszym zmysłem służącym do poszukiwania kamieni szlachetnych, teraz skupiał się jednak na zwierzu. Słuchał otoczenia, docierały do niego odgłosy ptaków, słodkie trele jesienno-letnie, ale nie słyszał zadnych ryków, chrząknięć, krzyków, ani innych dźwięków mogących doprowadzić go do większego zwierza, albo ptactwa. Mimo to dalej starał się oddzielić dźwięki otoczenia od odgłosów zwierzyny. Na koniec warto dodać że węszył, bliżej ziemi i wyżej ponad nią, woń przecież mogła się unosić na różnych wysokościach, zwierzyna mogła zostawić ślady oznaczać teren, tyle było możliwości ! Kiedy po długich poszukiwaniach samczyk znalazł wreszcie kępkę futra, zaczął ją dogłębnie analizować, jaki miała kolor, fakturę itp. itd., wszystko co mogło mu wskazać ewentualnego posiadacza. Miałą silny zapach, który samczyk sobie zanotował w łepetynie po czym zaczłą węszyć za dalszymi śladami zapachowymi, rozglądając się przy tym i szukając. Nie zajęło mu wiele czasu kiedy natknął się na bardzo głębokie odciski kopyt w ziemi, te niewątpliwie należały do konia, ale nie wyglądały też dokładnie tak jak kopyta zwyczajnego konia, a i zapach nie odpowiadał takiemu zwyczajnemu koniu, miał w sobie jakby coś wiecej z…bagna i wody. Samiec zaintrygowany zaczął szukać nasłuchując, węsząc i rozglądając się bacznie, coraz więcej bodźców związanych z tym zwierzem do niego docierało więc węszył i tropił dalej. Znalazł po drodze obtarte drzewo oraz ślady otoczone zaschniętym częściowo błotem, to jednak nie było dziwne bo zbliżał się do bagna. Był teraz nieopodal bajora, nie chodził już zygzakiem bo kierował go trop, dostrzegł także połamaną trzcinę a woń, prócz zapachu bagien była bardzo silna. Wygladało więc na to że koniowaty gdzieś tutaj musiał być, Biały oglądał ślady i oglądał ale niezależnie od tego jak je oglądał, te prowadziły go do bagna. Uznał więc że zwierze musiało utonąć, zdziwił go jednak fakt że wyskoczył na niego jakiś „bagienny jednorożec”, który w dodatku miał go zamiar zaatakować. Tu się nauka śledzenia kończyła a zaczynał szaleńczy bieg, ucieczka przed wygłodniałą kelpie.
Kiedy samiec oddalił się na taką odległośc, że śmierć przestała ziajać mu po karku, ruszył na kolejne poszukiwania, tym razem może czegoś mniej morderczego wiec ruszył niezbyt szybko przed siebie, węsząc zawzięcie. Docierała do niego woń coraz liczniejszych drzew, krzewów, ziół, zanikała za to woń bagien, albo raczej jego odór. Samczyk rozglądał się, szukając śladów, ale nie potrafił znaleźć niczego, parł mimo to uparcie na przód, przecież jak będzie polował i na nim spocznie obowiązek karmienia stada, to nie może się poddawać. Zaczął zatem badać teren dokładniej, aż tu nagle spostrzegł kilka par krótkich, patykowatych śladów, które jakby składały się z czterech krótkich patyczków z pazurkami. Obadał je, podobne widział u jakiegoś samotnego kruka więc musiał to być ptak, tylko jaki ptak chodził po ziemi ? W myśli Chalcedonu tylko głupi ptak. Po chwili znalazł też kilka odchodów, powąchał i szybko tego pożałował czujac silny, kurzy zapach który myślał że mu przeżre nos, tego zapachu na [pewno nie zapomni. Szukał więc dalej i dalej, węsząc za charakterystycznym zapachem, ślady były świeże aż za świeże, pojawił się wiec w krótce zapach, a nawet podwójny krzyk z oddali. Słyszał to już gdzieś kiedyś na rozległych łakach więc jak stwierdził zwierzęta musiały być blisko i sądząc po ilości łapkowych odcisków, było ich co najmniej cztery. Im bliżej był celu, tym ciszej szedł, już niemal msię skradając na ostatnim odcinku. Znalazł jakieś pióra, znów odchody, rozgrzebaną ziemią, aż w końcu znalazł je, cztery bażanty, trzy samice i okazały samiec dziobały w poszukiwaniu robaczków w ziemi. Chalcedon zamachał ogonem i podskoczył do nich chcąc się pobawić ale…cóż, tym razem to on byłdla nich jak ta kelpie. Wrócił więc do jaskini niepocieszony, ale bogatszy o nowe zdolności i o nowe zwierzęta w swoim mózgowym katalogu, atlasie przyrody.

: 15 lis 2017, 21:56
autor: Wędrówka Słońca
Coś się tu czaiło.
Był tego pewien. Odkąd wyszedł spomiędzy pni Dzikiej Puszczy i zaczął wędrować ścieżkami po bagnie. No, dobrze, może nie aż tak wcześnie, lekko przesadził. Odkąd łapa zeslizgnela mu się do blotnistej, zielonkawej wody. Wyciągnąwszy kończynę – przy akompaniamencie głośnego cmoknięcia bagienka – przyjrzał się ubrudzonym luskom z niesmakiem i wytarł w pobliskie suche trawy. I wtedy! Wtedy poczuł czyjeś spojrzenie na karku. Zastrzygł bloniastymi uszami. Szumy, szmery, wiaterek. Żadnych kroków ani oddechu. Był tu sam, tak to wyglądało. Nie mógł się jednak oprzeć wrażeniu... A z resztą, nieważne. Wznowił swój ostrożny spacer.
Z bagna za Słonecznym powoli wynurzyl się ciemny, koński łeb...

: 15 lis 2017, 22:29
autor: Szabla Kniei
Nagietkowa leżała na solidnej gałęzi drzewa, z którego zupełnie już opadły liście. Spędziła większość czasu drzemiąc, ale ze snu wyrwały ją czyjeś głośne kroki po błotnistym podłożu. Uniosła powieki i powoli przeniosła wzrok w kierunku źródła dźwięku. Zobaczyła tam obcego smoka pokrytego złotą łuską. Gdyby świeciło słońce, pewnie mieniłby się w prześliczny sposób. Niestety, dzisiejsze niebo było całkowicie zakryte chmurami.
Hej, nieznajomy! – zawołała pogodnie do smoka. – Kelpie jedzą mięso czy trawę? Próbuję ocenić, czy jesteś w tarapatach.
Nektarynka położyła pysk na przednich łapach, z zaintrygowaniem przyglądając się końskiej sylwetce wyłaniającej się z najgłębszego odcinka bagna. Zwierzę jak na razie nie robiło żadnych gwałtownych ruchów. Lepiej by było, żeby Złotołuski też się nie rzucał.