Strona 13 z 30
: 12 lis 2015, 23:22
autor: Wirtuoz Iluzji
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Widok syna, przyprawił na jego pysku uśmiech. Złapał syna w ramiona przytulając go mocno. Zaś ten płakał. Koszmarny skwitował to tylko cichym bujaniem, i nuceniem żeby się uspokoił. Potem powoli postawił go na ziemię. Maddarą strząsnął resztki łez które płynęły mu po policzkach.
–
Też cię kocham, synu. Już cicho, nie masz powodu do płaczu. Najważniejsze, że żyjesz. – Uśmiechnął się łagodnie i z troską w oczach. Wtem wpadł na pomysł, taki by nikt im nie przeszkadzał. Wyczarował bańkę która nie przepuszczała dźwięków, z wewnątrz na zewnątrz., a obserwator patrzący obok widziałby tylko... Miejsce gdzie powinni stać bowiem nadał bańce obraz sprzed jego przyjścia. Tak to zabezpieczył go przed wścibskimi oczami, by nie musiał się bać.
–
Powiedz mi, co było po tym jak poleciałeś? Mów spokojnie, nikt nas nie widzi, słyszy ani nie wyczuje. Mów.– Uniósł lekko jego podbródek by spojrzał mu w oczy, i odpowiedział wszystko. Od początku do końca.
: 12 lis 2015, 23:40
autor: Kruczopióry
Kruczopióry wziął kilka głębokich wdechów, starając się nieco uspokoić. Nie chciał się zupełnie rozklejać, ale nadal dominowały u niego emocje; jak po pościgu zdążył już dojść do siebie, tak widok Kravsaxa znów przypomniał mu o wszystkich wydarzeniach. Wydarzeniach, które musiały odcisnąć piętno na wciąż dorastającym pisklaku...
– Poleciałem na granicę ze Stadem Ognia – odpowiedział ojcu po krótkim namyśle, próbując opanować wciąż kołaczące w nim emocje. – przez jakiś czas krążyłem, aż spotkałem Runę Ognia. Porozmawiałem z nią; nie opowiadałem jej jeszcze o tym, co się stało, poprosiłem jedynie o przyjęcie. Ona... – Smok pochylił lekko głowę... i nagle znów z jego ślepi spadło na ziemię kilka łez. – Ona zgodziła się na to, na co nie zgodziła się Cień. Ona zgodziła się na to, żebym nie zabijał w imię stada. Ona zgodziła się na to, aby mógł wypowiadać swoje zdanie, kiedy się z nią nie zgadzam... Ona... Ona wydaje się taka... inna – dodał, nabierając kilka głębokich oddechów. – Zupełnie inna niż Cień Otchłani. Wprawdzie to może tylko pozory, nie znam jej dobrze, ale... Ale na razie jej ufam. Nie dała mi powodu, żebym nie ufał – dodał i w tym momencie podniósł pysk, spoglądając na twarz ojca. – Na razie się urządzam na nowych ziemiach; poznaję smoki, dotąd nie miałem prawie żadnej styczności z Ognistymi. I nie chcę się ruszać poza tereny stada – dodał. – Przynajmniej do czasu, aż nie nauczę się sam atakować i bronić. I lepiej uciekać – rzekł jeszcze... nagle uśmiechnąwszy się. – Z jednym wyjątkiem: chciałem cię zobaczyć. Chciałem zobaczyć, że ty też jesteś jeszcze żywy.
W milczeniu przyglądał się teraz bacznie pyskowi Koszmarnego, jakby się starał wyczytać coś z oczu ojca. Znowu zebrało mu się na płacz; przecież ten smok...
– Dziękuje ci jeszcze raz, że wziąłeś mnie w obronę – kontynuował, nabierając powietrza. – Myślałem, że już cie dobrze znam, ale wtedy pokazałeś, że jesteś zupełnie inny. Przepraszam, że cię nie doceniałem... – Kruczopióry przymknął oczy. – Gdyby nie ty... Gdybyś nie zaczął otwarcie mówić o proroku, o sądzie, o świadkach... Gdyby nie było tego zamieszania... nie wiem, czy Cień pozwoliłaby mi ot tak odejść – dodał. – W ogóle... o co jej chodziło z tym... Ze Słowem Prawdy? – zapytał, wzdrygnąwszy się i nagle znów spoglądając ojcu bacznie w oczy. – To... To było jakieś, dziwne, niezrozumiałe. Słowo, który nie tylko nie zrobił nic, a wręcz trzymał jej stronę, kazał smokom Życia się oddalić... został zdegradowany. O co w tym wszystkim chodzi...? – Kravsax mógł teraz poczuć pytający wzrok pisklaka na sobie. – Nie pojmuję nic; jesteś w stanie wyjaśnić mi tę sytuację...? Czy ty też tego nie rozumiesz...?
: 12 lis 2015, 23:49
autor: Wirtuoz Iluzji
Wysłuchał jego historii i w duchu podziękował Runie. Na szczęście go przyjęła więc nie będzie musiał się martwić o to, co z nim będzie. Zaś ciekawym było jego ostatnie pytanie.
– Słowo.. Biały Kolec z tego co wiem dosyć mocno namieszał w Życiu. Niby Słowo Prawdy, a tak naprawdę to kłamca i manipulator. Najprawdopodobniej chciał zrobić coś z Cieniem; ale co to nie wiem. – Zastanowił się chwilę, na pysk wpełzł mu zastanawiając wyraz twarzy. I nagle jak promyki słońca przebijają się przez gradowe chmury, tak mały uśmiech pojawił się.
– Nie sądzę, żebys nauczył się sam bronić. Co ty na to, by władać maddarą? – Uśmiechnął się szerzej szczerząc ząbki.
: 13 lis 2015, 0:07
autor: Kruczopióry
Kłamca i manipulator... Kruczopióry wzdrygnął się. Takich nie lubił najbardziej; nie kiwnie palcem, powie kilka ładnych zdań, zbałamuci i nie obejrzysz się, jak znalazłeś się w poważnych tarapatach. Nawet zastanawiał się, czy to nie typ gorszy od Aluzji, która choć brutalna, przynajmniej nie ukrywała swoich... chorych myśli. Dalej nie rozumiał, co dokładnie między tą dwójką zaszło, ale skoro sama przywódczyni zasugerowała, iż Słowo coś knuje, nie miał powodu nie uwierzyć Koszmarnemu. Szkoda, że nie wiedział więcej, ale o to spróbuje wypytać inne smoki. Wszak teraz należał do Stada Ognia, które z Cieniem żyje dość blisko...
Usłyszawszy pytanie o naukę, podskoczył nieco z zaskoczenia... i uśmiechnął się. Tak, chciał od ojca poznać sztukę władania maddarą, więc tym bardziej ucieszył się, iż myśli o tym samym. Bronić się... Tak, chciał umieć wykorzystywać magię do obrony, chciał opanować ją do tego stopnia, aby w razie kolejnego spotkania z Cieniem, Jeźdźcem lub Słowem nie pozostać bezbronnym, zdanym na łaskę innych. Atak też by nie zawadził, ale wszystkiego naraz opanować nie można, czyż nie?
– Zdecydowanie chciałbym się nauczyć władać maddarą – rzekł pisklak, wyraźnie podekscytowany propozycją ojca. – Trochę się już uczyłem z Kaszmirowym Dotykiem, powinieneś o tym wiedzieć... ale to była raczej zabawa – dodał. – Formowanie kształtów, ich ruchu... Proste ćwiczenia. Ale wiem, że maddarę można tez wykorzystywać inaczej – rzekł, poważniejąc. – Tak, pragnę zrozumieć, jak za jej pomocą bronić się przed przeciwnikami. A nawet ich atakować. Jeśli jesteś w stanie mnie tego nauczyć, będę ci wdzięczny po stokroć.
: 13 lis 2015, 21:09
autor: Zbierający Kolec
// co sie wciskacie xD
Anubis skinął łbem i ruszył. Utrzymywał pozycję, ogon nie kiwał się na boki, skrzydła do ciała. Poruszał się nisko przy ziemi i skupiał się na otoczeniu i swoich łapach. Patrzył na teren przed siebie, oceniał go po czym wysuwał przednią łapę. Sprawdzał delikatnie podłoże, szukając "czystego" od gałęzi i innych przeszkód miejsca. Po upewnieniu się, postawił ją pewniej. Tak samo zrobił z kolejną przednią łapą. Oddychał spokojnie, zwracał uwagę na wiatr tak jakby jakieś zwierzę tutaj było. Ustawiał się tak aby nie było go czuć. Tylne łapy szczególnie wyczulił, ponieważ nie widział miejsca w które chciał je stawić, zwracał uwagę na wszystko co czuł pod nimi i stawiał w miejscu wolnym od pułapek. Tak poszedł wyznaczoną odległość od cichego, potem zawrócił pilnując swojego ciała. Łeb nisko, ogon prosty i nie kiwał się na boki, skrzydła do ciała. Wracał do Cichego i powoli, nie spieszył się przez całą tą naukę. Uważnie stawiał łapy, cały czas oddychał spokojnie i uważał aby nie nadepnąć na żadną gałąź ani nic co mogło by dać znać uszom że on tutaj jest. Tak podszedł do Cichego i zachowują pozycję czekał na dalsze polecenia.
: 15 lis 2015, 20:01
autor: Wirtuoz Iluzji
//a tak pierwszy lepszy temat wziałem xD, uznajmy że jesteśmy pierdyliard kilometrów od was xP//
Wdzięczny po stokroć? Niech już nie przesadza, przecież nauka to mała sprawa. Zresztą musi spłacić dług nauk od innych osób, a to do tego jego syn! Tak poszkodowany. Być może zemści się kiedyś na Cieniu.
– Trochę teorii. Magia ataku i obrony, jak jej nazwy mówią służą do ataku i obrony. Ech. Podczas ataku musisz dokładnie określić kształt, wygląd, kolor, fakture, powierzchnię. Musisz także dać jej gabaryty, dokładne cechy, bez nich nic nikomu nie zrobisz. Musisz także wymierzyć dokładnie tam gdzie chcesz. Ważne też jest miejsce gdzie ma się pojawić obiekt. Przy obronie jest podobnie, tylko bez wymierzania. Musisz także znać różne rodzaje substancji. Hm. Ciekawe jaka minę miałby smok, znający tylko drewno i broniący się przed kulą magmy... – Głośno pomyślał. Niech ten smok przyswoi sobie wszystko. Ciekawe czy będzie miał bujną wyobraźnię.
: 15 lis 2015, 20:02
autor: Cichy Potok
Zbierający nie był wyjątkowo cichy. Faktycznie starał się nie robić hałasu, ale tu nieostrożnie postawił łapę, tu potrącił tylną kończyną jakiś kamyk. A jego oddech...och, świszczał i był tak ciężki, że Cichy bez problemu słyszał dyszenie młodego. Gdy więc Zbieracz wrócił pokręcił lekko łeb. – Nie bądź taki spięty, bo mam wrażenie że ruszasz się jak maszyna. Stawiaj łapy ostrożnie na ziemi, ale nie zapominaj o płynności, jak będziesz szedł tak wolno do zwierzyny, nigdy do niej nie dotrzesz. Spróbuj jeszcze raz, szybciej, cicho. No i oddech, uspokój się i panuj nad swoim ciałem. – powiedział ze spokojem. W końcu Adept dopiero się uczył, a więc miał prawo do błędów.
: 15 lis 2015, 21:37
autor: Kruczopióry
Kruczopióry wysłuchał ojca z uwagą; to, co powiedział Koszmarny, mniej więcej zgadzało się z tym, co usłyszał swego czasu od Kaszmirowego, dlatego nie był specjalnie zaskoczony jego słowami i jedynie nieznacznie mu przytaknął podczas jego kwestii. Po prawdzie nawet niespecjalnie rozumiał, w czym magia ataku i obrony różni się od "zwykłej" magii. A może niczym? A może to tak naprawdę od początku było to samo, tylko Kruczopióry zwyczajnie nie pomyślał o innym zastosowaniu maddary?
– Musze się zastanowić... – wymamrotał cicho i schylił delikatnie głowę w namyśleniu. – Czyli... Czyli na przykład gdyby przeciwnik zamachnął się na mnie łapą pełną pazurów, mógłbym sobie wyobrazić sobie coś, co mnie ochroni... Tak, to to chodzi? – Spojrzał pytająco na Koszmarnego, oczekując jego potwierdzenia. – Pazur, pazur... Mam już pomysł, więc zróbmy tak: odchyl łapę i powoli, delikatnie zacznij próbować ataku, ale tak, żeby nie stała mi się krzywda, a ja w międzyczasie skupię się wymyślenie obiektu, który mnie obroni... dobrze? – zapytał, zastanawiając się, czy ojcu spodoba się ten plan.
: 15 lis 2015, 21:41
autor: Wirtuoz Iluzji
Przytaknął mu. Oby na przyszłość robił to szybciej.
– Dobrze, ale pamiętaj że przeciwnik może zaatakować magią, ogonem, ognistym, albo lodowym oddechem. – Podniósł prawą łapę wyciągnął ją do przodu i w miarę szybkim ruchem zamachnął się na jego łeb. Był ostrożny na tyle by łapa zatrzymała się łuskę od skóry. Inaczej pewnie by przebiła się do środka, i go poraniła.
: 15 lis 2015, 22:09
autor: Kruczopióry
Kruczopióry zmrużył ślepia i skupił się; już kiedyś zdarzało mu się posługiwać maddarą, pierwszy raz jednak musiał to uczynić "na czas", kiedy tuż obok stał jego przeciwnik, na razie tylko fikcyjny. Większość smoków, jak pomyślał pisklak, zapewne w tym momencie pomyślałaby o czymś w rodzaju tarczy... ale on nie podążał podobnymi schematami. Chciał być sprytniejszy, zyskać więcej niż obronę... Może okaże się to rozwiązanie przekombinowane... a może zabójczo skuteczne.
W głowie Kruczopiórego pojawiła się siatka. Tak, to musiała być siatka – ale jaka? Jaki materiał jest dość giętki, aby zapaść się pod łapą napastnika, ale jednocześnie dość wytrzymały, żeby niestraszne były mu smocze pazury? Hmmm... Jakiś rodzaj liany? Nie, to nie mogła być po prostu liana, nie wytrzymałaby, to musiał być sznurek z tych lian. Kilka względnie cienkich, zielonych linek skręconych ze sobą, te nitki zaś układać się powinny "na krzyż", tworząc oczka szerokości mniej więcej pazura, może dwóch. Poziom giętkości? Taki, aby swobodnie powiewały na wietrze... Taki, że kiedy dmuchnąć, siatka podniesie się nieco, ale nie całkiem, trzymając się na swoim ciężarze... Gdyby Kruczopióry wiedział o istnieniu czegoś takiego jak bramka piłkarska – choć oczywiście nie mógł wiedzieć – właśnie o coś podobnego by mu chodziło.
Teraz musiał ją jeszcze na czymś uczepić – nie musiało to być bardzo trwałe, tylko na tyle, aby byle co tego nie zdmuchnęło. Poprzeczka. Gruby, twardy, drewniany pal położony równolegle do podłoża, ten pal zaś umieścił na dwóch innych palach wbitych w ziemię, których górne końcówki rozchodziły się mniej więcej tak, jak końcówki procy, dając mu stabilność. Siatkę przymocował tylko do pnia górnego – to powinno wystarczyć. Miał już przed oczami cały ten obraz – miejsce? Poprawne miejsce było tylko jedno: przestrzeń miedzy nim a Koszmarnym. Dokładnie wyobraził sobie punkty wbicia pali w ziemię, położenie reszty było oczywiste. Mając już przed oczami cały widok, delikatnie poruszył skrzydłami, aby tchnąc w swoje dzieło maddarę; mimo usilnych starań nie potrafił się całkiem pozbyć tego odruchu. Plan był prosty: siatka miała zacząć zapadać się, kiedy Koszmarny uderzy, swoja masą "uciekając" i zagłębiając łapę w pułapce. Jeśli pójdzie kilka oczek za sprawą pazurów, to nie taki problem – ważne, aby na którymś poziomie to nie pazury, a palce uderzyły w twór Krucozpiórego, ściągając go całego do dołu i krepując ruchy przeciwnika. Ale czy ten plan zadziała? I czy w ogóle tak mało czasu wystarczy, aby przez pisklakiem pojawiła się siatka?
: 17 lis 2015, 9:40
autor: Zbierający Kolec
Ciche Wody pisze:Zbierający nie był wyjątkowo cichy. Faktycznie starał się nie robić hałasu, ale tu nieostrożnie postawił łapę, tu potrącił tylną kończyną jakiś kamyk. A jego oddech...och, świszczał i był tak ciężki, że Cichy bez problemu słyszał dyszenie młodego. Gdy więc Zbieracz wrócił pokręcił lekko łeb. – Nie bądź taki spięty, bo mam wrażenie że ruszasz się jak maszyna. Stawiaj łapy ostrożnie na ziemi, ale nie zapominaj o płynności, jak będziesz szedł tak wolno do zwierzyny, nigdy do niej nie dotrzesz. Spróbuj jeszcze raz, szybciej, cicho. No i oddech, uspokój się i panuj nad swoim ciałem. – powiedział ze spokojem. W końcu Adept dopiero się uczył, a więc miał prawo do błędów.
Nie ma być spięty? No ale przecież musi jakoś utrzymać swoje ciało aby... eh nie ważne. Totalna klapa. Spojrzał w górę jakby wzrokiem chciał odpędzić te czarne chmury co mu tam wisiały. Adept przyjął jeszcze raz pozycję. Łapy rozstawił i ugiął tak, by całe jego ciało znalazło się jak najbliżej ziemi ale nie stykało się z nią. Ogon(nie kiwał nim a przynajmniej się starał) i szyję wyprostował, tworząc linię prostą do kręgosłupa. Uspokoił swój oddech, był miarowy ale cichy. Skrzydła do równo do ciała. Tym razem nie spinał się aż tak bardzo, kiedy ruszył zachowywał (a przynajmniej starał się) płynność w swoich ruchach. Poruszał się nieco szybciej niż za pierwszym razem, był jednak czujny. Łapa za łapą najpierw badał dotykiem miejsce na które chce nadepnąć, szukając wolnej od gałązek i kamyków przestrzeni. Tak samo z tylnymi, najpierw badał a gdy znalazł wolne miejsce, kładł łapę pewnie. Omijał wszystkie przeszkody, no przynajmniej się starał. Raczej do cierpliwych smoków nie należy no więc polowania mogą mu iść opornie. Przeszedł tak wyznaczoną odległość i znowu zawrócił do przywódcy. Kiedy to się stało zapytał
– Teraz lepiej?
: 17 lis 2015, 19:56
autor: Wirtuoz Iluzji
//ah zabrakło co około 30 słów XD, to napisz jeszcze.//
Jego łapa zatrzymała się na stworzonej siatce. Dosyć ciekawy twór. Ale było kilka uwag. Przykładowo, zagęszczenie oczek.
–Dobrze, ale uważaj, ponieważ ten atak był dosyć powolny. A liany choć mogą być dobre, to można je nawet łatwo przeciąć. Jeśli chcesz eksperymentować to możesz, ale nie zawsze ci to wyjdzie. Zaatakuj mnie teraz. Czymkolwiek.– Teraz czekał na atak syna. Pierwsze ataki są jakby proroczymi; zależnie jak zaatakuje, może być przeciętnym czarodziejem, a może nie zwykłym. Zaraz się przekonamy.
: 17 lis 2015, 20:41
autor: Cichy Potok
Cichy obserwował ruchy Zbieracza, a gdy skończył i zapytał się, na pysku miedziaka pojawił się dumny uśmiech. – No pewnie. Myślę, że pojąłeś podstawy skradania. Czy mogę ci w czymś jeszcze pomóc? – zapytał po chwili namysłu. W końcu przyzwyczaił się już do tego, że to on jest tym, który uczy młodszych. Kiedyś musiały się te relacje w jego życiu odwrócić.
//raport skradanie I
: 17 lis 2015, 22:02
autor: Zbierający Kolec
Super, kolejna umiejętność którą podszkoli sobie w przyszłości. Teraz pozostaje tylko.... -Zalazłem sobie inną mistrzynię, ponieważ nie potrafię dogadać się z Wizją więc uczy mnie teraz Oddech Pustyni– No właśnie, za niedługo trzeba będzie się samemu podszkolić z ataku i obrony! Ah, jak on już chciałby mieć ceremonię – Może pouczymy się jeszcze kamuflażu?
: 17 lis 2015, 23:51
autor: Kruczopióry
//Oj tam, Koszmar, ja nie na słowa piszę, nauki wspólne to przecież też fabu, daj po prostu jeszcze jednego posta na obronę :P
– W porządku... – wymamrotał Kruczopióry i spojrzał uważnie na ojca, przybierając bojowy wyraz pyska. Ach tak, czyli nie powie, jak uderzyć, a ma się sam wysilić? W porządku, nawet mu się to podobało. W prawdziwych walkach nikt mu przecież nie będzie podpowiadał.
Jaki będzie najczulszy punkt przeciwnika...? Nie, to głupie; nie w najczulszy punkt, nie miał tyle zaufania do Kravsaxa, aby z całą stanowczością stwierdzić, iż przed takim atakiem się obroni. Jeszcze wyrządziłby mu jakąś krzywdę, a tego nie chciał. Z drugiej strony: raczej nie przypuszczał, aby posługiwał się magią sprawniej od Koszmarnego. A skoro tak... musiał go przechytrzyć.
– Bądź gotów do obrony. I wybierz jej właściwy sposób – rzekł jeszcze, samemu zaczynając sobie wyobrażać kolejny twór, tym razem znacznie mniej skomplikowany od siatki. Kula. Duża, drewniana kula o średnicy około trzech pysków, o bardzo gładkiej fakturze. Kolejne słoje nieistniejącego drzewa, z którego powstała, mieszały się ze sobą na jej powierzchni, tworząc błyszczącą w słońcu mozaikę, która pod odpowiednim kątem mogła lekko oślepić przeciwnika. Najważniejszym jednak był fakt, iż drewno pachniało bardzo, bardzo mocno, niczym świeżo ścięte, aż do przesady, dosłownie zabijając woń wszystkiego innego – tak przynajmniej nakazał maddarze Kruczopióry, licząc na jej posłuszeństwo. Delikatnie tchnął życie w swój twór, następnie wirtualnymi łapami podnosząc go ku górze. Każdy, kto przyjrzał się tej sytuacji, widział teraz tylko wielką, drewnianą kulę przed twarzą pisklaka, która zaraz ma uderzyć w Koszmarnego. Każdy... oprócz samego jej twórcy.
Trik tkwił w tym, że kula tak naprawdę wcale nie była drewniana, a właściwie to tylko jej otoczka została skonstruowana z drzewa. Cieniutka tak bardzo, jak to tylko możliwe, żeby tylko się nie rozlecieć – wnętrze zaś bardzo szczelnie wypełniała woda. Właśnie dlatego zadbał o intensywny zapach drewna – zamaskować ją, licząc na to, iż Koszmarny wcale się nie zorientuje. Oczywiście Kruczopióry nakazał maddarze, aby wodą nie pachniała prawie w ogóle, ale czy tak całkiem mogła go posłuchać...? Zasadniczo plan był banalny: intuicyjną techniką obrony przed drewnianą kulą, przynajmniej w mniemaniu pisklaka, było jej spalenie, nim doleci celu. Jeżeli o tym samym pomyśli Kravsax... czeka go "mała" niespodzianka. Uśmiechnął się zadziornie i...
– Uwaga, rzucam! – krzyknął, jeszcze nieco wyżej podnosząc kulę... i już po chwili frunęła ona wprost w ciało jego przybranego taty! Skoro sam tego chciał – niech się broni, ha!
: 18 lis 2015, 23:03
autor: Wirtuoz Iluzji
//a to woda ma jakiś zapach? Na chemii mówili że nie ma ;P//
Drewniana kula. Kravsax sam zdrewniał jak to zobaczył. Zastanawiał się po co jest tak silny zapach. Może go uśpi? Zatruje? Wszystko jest możliwe. Nie czekał więc tylko sparował jego atak swoją obroną.
Była to klejąca maź, w kształcie kuli, z otworem z jednej strony, na tyle dużym żeby jego kula w niego wleciała. A ta jak na razie fruwała dokoła, bo niezbyt sprecyzował chyba gdzie ma lecieć. Zdarza się. Maź była bardzo klejąca, rozciągliwa, i wytrzymała. Pojawiła się, w momencie gdy Kruk chyba zdołał ją na niego nakierować. Maź zamknęła się pochłaniając kulę, a z niej wylała się woda. Czyli jednak nie był to prosty atak. Ale zaskakujący też nie. Uśmiechnął się i szturchnął kałużę.
– Dobrze, pamiętaj że musisz nadać swojemu dokładny cel. Czy to łapa, ogon, czy głowa. To wymaga. Inaczej kula może nawet minąć się z celem. Pomysł miałeś dobry. W walce zamiast wody możesz dać kwas, ale powłoczkę uczyń na kwas odporną. Lub dodaj warstwę maddary. – Pomyślał chwilę nad czymś. – Broń się. Ostre.
Ku jego piersi pomknęły dwa wirujące małe ostrza. Jedno wycelowane w mostek, drugie trochę niżej. Miały na krawędziach bardzo ostre ząbki, błyszczały w słońcu. Ich średnica to cztery łuski. Obracały się z wielką szybkością, wydając dźwięki w locie. Miały się wbić i pociąć go od środka. Przelał maddarę i czekał jak zareaguje.
: 18 lis 2015, 23:34
autor: Kruczopióry
// Destylowana to nie, ale np. taka rzeczna pewnie jest nieco przesiąknięta tym, co w tej rzece pływa ;).
– Rozumiem. Tylko powiedz mi potem, co to jest kwas – rzekł Kruczopióry, który nie znał tej substancji, po czym natychmiast zaczął myśleć o obronie, jako że jego przybrany ojciec z przygotowaniem ataku nie próżnował. Dwa ostrza... No, Koszmarny nawet nie żartował tym razem, a przynajmniej na to nie wyglądało. I bardzo dobrze – pisklak musiał być przygotowany na poważnych przeciwników.
Nie miał czasu się namyślać, więc postanowił zrealizować pierwszy pomysł, który przyszedł mu do głowy – puszki. Dwie neiwielkie, metalowe puszki, każda o otworze średnicy może półtora raza większej od średnicy ostrza, nieco schodzące się do środka, o bardzo, bardzo twardym, grubym na łuskę, metalowym dnie i podobnych bokach. Delikatnie błyszczały się na słońcu, podobnie zresztą jak noże. Wewnątrz znajdowała się lepka, gęsta maź, pierwsza na myśl Kruczopióremu przyszła żywica, która miała zatrzymać ruch obrotowy broni Koszmarnego, kiedy ta już znajdzie się w "pułapce". Nauczony poprzednią lekcją, tym razem całą swoją uwagę skupił na ruchu – puszki znajdowały się dokładnie przed nim, każda ustawiona wlotem idealnie na wprost jednego z ostrzy, bokiem równolegle do jego ścieżki lotu. I obserwował broń Kravsaxa bardzo uważnie – gotowy natychmiast nakazać każdemu z pojemników przesunąć się, gdyby jego przybrany ojciec chciał zmieniać kierunek ataku. W międzyczasie przygotował też dwie równie twarde jak same puszki, metalowe zatyczki – kiedy ostrza zostaną unieruchomione, po prostu je czym prędzej zamknie w środku, neutralizując. Delikatnym ruchem skrzydeł tchnął maddarę w swoje pojemniki, aby je zmaterializować. Czy ten plan zadziała, czy też nie?
: 20 lis 2015, 16:37
autor: Wirtuoz Iluzji
//Trup xD//
Atak odparty przez puszki. Dosyć ciekawa obrona i niecodzienna. Dobre było użycie żywicy.
–Dobrze, użyłeś żywicy by je zatrzymać, dobre materiały. Byłby z ciebie wspaniały czarodziej.– Dobra pomysłowość zawsze była mile widziana. W szczególności u czarodziei. Bo taki Wojownik to tylko macha łapą na prawo i lewo, skacze, drapie i taki inne sprawy. Nic więcej. Według niego. A do tego niektórzy byli i są naprawdę tylko kupą mięsa która chodzi i zabija, ewentualnie okalecza. Cóż.
–Kwas, to coś w rodzaju wody, tylko że kwas może poparzyć i zniszczyć dowolną rzecz. Przykładowo wlałbym kwas do drewnianego naczynia, to drewno by zaczęło się niszczyć. Kwas zżera różne rzeczy. Także łuski. Więc jeśli przeciwnik ma twardą skórę warto użyć kwasu. – Pomyślał co by tu mu jeszcze pokazać. – Spróbuj obronić się przed tym...– Z ziemi obok łap Kruka wystrzeliły zielone pnącza po jedno na łapę. Każde z nich miało owinąć się wokół jego łap i przyciągnąć je do ziemi. Miał być unieruchomiony.
//jak by co to możesz już raport z MA I, a jak napiszesz ten post to jeszcze powinno być MO I// [daj duużo słów bo poprzedni tylko na 180 był[
: 20 lis 2015, 18:52
autor: Kruczopióry
// Jaki trup, nie wiem, co masz przez to na myśli, hmmm xD? A to, że musimy napisać więcej postów, naprawdę mi nie przeszkadza ;). Inna sprawa, ze... nie wiem, jakim sposobem wychodzi Ci, że mam więcej w MA niż w MO, skoro atak robiłem jeden, a obrony dwie dwie :P.
– Ten kwas brzmi jak coś bardzo groźnego – rzekł Kruczopióry do Kravsaxa, przyglądając mu się bacznie. – Dobrze, że dowiedziałem się, iż coś takiego istnieje – dodał... i natychmiast wzdrygnął się. No tak, jego przybrany ojciec nie próżnował!
Pnącza? Nic prostszego; pisklak w jednej chwili wyobraził sobie cztery niewielkie, ogniste płomyki wokół swoich łap, każdy dokładnie taki sam. Aby nie uciekały, stworzył cztery niewysokie, drewniane głownie, każdą wbił w ziemię pionowo tuż obok pnącza, po swojej zewnętrznej stronie. Wysokie na może długość kilka pazurów, szerokie na jeden, natychmiast zapłonęły, zaś aby czyniły to lepiej, ich krańce pokryła siarka, której zapach pamiętał z terenów Ognia. Tak, woń płonącej siarki była bardzo adekwatna do sytuacji... Ogień nie należał do szczególnie wielkich, wysoki na może trzy-cztery pazury, czerwony w środku, na zewnątrz przeradzał się w żółto-złotawy. W mgnieniu oka pisklak spostzregł sie, iz taka technika obrony moze zlaezeć od wiatru – o ten wiec również musiał zadbać.
Przymykając oczy, wyobraził sobie źródło delikatnej bryzy umiejscowione centralnie pod jego brzuchem, właściwie na jego powierzchni, w samym centrum. Źródło zachowujące się nie do końca naturalnie -ale czyż maddara nie może naginać niektórych praw fizyki? – bowiem wiatr był wypychany magiczna siłą na zewnątrz, we wszystkich kierunkach, gdyby zobrazować jego pływy, byłyby to rozchodzące się okręgi. Przy okazji spojrzał na wszystkie swoje głownie, upewniwszy się, iż tkwią wystarczająco blisko pnączy – nieco je poprawiając, uginając ku środkowi.
Płomienie miały spalić pnącza, ale tak, aby Kruczopióry nie wyrządził sobie krzywdy sam – słaba byłaby to bowiem obrona, gdyby jeden rodzaj obrażeń zamienił na drugi. Temu właśnie służył wiatr – bardzo delikatna bryza powinna sprawić, iż płomyki poszybują w przestrzeń, nie zaś w jego łapy. Dla pewności jeszcze pokrył swoje nogi delikatną, cienką warstwą wody – nakazał jej trzymać się w ryzach przy samych łuskach, tworząc kształt czegoś w rodzaju nagolenników, które chroniły go przed obrażeniami. Bardzo ściśle trzymać w ryzach – inaczej ugasiłyby ogień, a w tym momencie cała linia obrony straciłaby skuteczność. Sam smok nie ruszył się ani o milimetr, po prostu delikatnie westchnął, aby tchnąć maddarę w swoje twory. I oczekiwał na efekt.
: 21 lis 2015, 10:55
autor: Cichy Potok
Cichy skinął krótko łbem zarówno przyjmując do wiadomości zmianę Mistrzyni Zbierającego, jak i zgadzając się na jego kolejną naukę. – Dobrze. Powiedz mi więc, jak ci się wydaje, czym ten kamuflaż jest? W czym jest przydatny i co możesz użyć w tej umiejętności, aby była skuteczna?– zapytał, zaczynając najpierw od teorii. Oczywiście nie oczekiwał pełnych odpowiedzi od Zbierającego. Nigdy nie oczekiwał ich od smoków, które dopiero uczyły się danej umiejętności.
: 26 lis 2015, 15:56
autor: Wirtuoz Iluzji
//liczy się ilość słów. Z ataku wyrobiłeś normę, a z obrony teraz już tak xD//
Pokiwał głową z uznaniem i nie pozostało mu już nic innego jak zakończyć naukę syna. Cóż, starał się i wszystko wykonywał miarę dobrze. Pnącza zostały spalone, choć z dwa z nich w swoim pędzie dosięgły jego łap, parząc go lekko.
–Dobrze, ale widzisz, zawsze można oberwać w ten sposób. Najlepiej je przykryć do ziemi miskami. – Uśmiechnął się, a teraz czekał może będzie miał mu coś do powiedzenia ciekawego.
//rapor MO 1//