OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Widząc zaskoczenie na jej młodym i jakże ładnym pysku zaśmiał się cierpko i pokręcił łbem.-Nie uważam, że jest to dobry powód Śnieżynko. Uważam po prostu, że macie piękne i chyba w miarę spokojne ziemie. Nasłuchałem się o nich o swojego dziadka. Mówił o spokojnych wiosnach, pięknych zimach, złotych jesieniach... wszystko to było przepełnione naukami młodych, naukami samego siebie, miłością... owszem mówił również o kłótniach, ale nie takich jakiś doświadcza się za barierą. Dlatego też uważam, że jeśli wojna wybucha na terenach takich o jakich słyszałem wynika to chyba z nudy. Nie ma w waszym życiu prawdziwego niebezpieczeństwa, a smoki to bądź co bądź drapieżniki które szybko się nudzą. Szukacie wtedy czegoś ciekawego w waszym życiu i może... może wojna jest tu odpowiedzią?– westchnął ciężko i zapatrzył się znów w horyzont. Pięknie wijąca się przed nimi rzeka odbijająca promienie letniego słońca, zielone łąki które niedługo staną się złote. I mimo iż był sam w końcu poczuł niejaki spokój wiedząc, że tu nie spotka dwunogich czy innych Równinnych.
-Co do Mgły to również słyszałem o tym od dziadka. Ponoć pożarła ziemie stada Ziemi, ale skoro o tym nie wiesz... szkoda, że mój dziadek już nie żyje pewnie umierając ta wiadomość przyniosłaby w końcu spokój jego duszy.– powiedział starając się ukryć smutek i zadumę. Dobre jednak, że tego czegoś już nie ma... może jakieś dzieci Chłodu nadal żyją i mógłby się z nimi spotkać. Wrócił wzrokiem do pyska młodej samiczki i uśmiechnął się lekko chcąc przegonić zadumę.
-Pewnie niedługo zobaczysz prawdziwy śnieg. Zanim to jednak nastąpi może uda nam się razem pospacerować wśród złotych leśnych dywanów. Pora Liściastych Dywanów jest piękna i z pewnością spodobają ci się korale z jarzębiny i kasztanów. Czerwień i mahoń pasować będą do bieli twojego futerka.– i znów ośmielił się puścić jej oko. Musiał przyznać, że dawno z nikim nie rozmawiało mu się tak przyjemnie. Śnieżynka reagowała uroczo na jego zaczepi czy to podmuchy z nozdrzy czy podteksty których nie do końca rozumiała, na muśnięciach ogonem kończąc. Na pewno odwiedzi ją jeszcze gdy jej zapach stanie się w pełni kobiecy... i jej hormony same podpowiedzą jej co począć. Uśmiechnął się spod wąsik znów zerkając nietypowymi ślepiami w horyzont.
Zaśmiał się słysząc jej stwierdzenie i dotknął czy raczej szturchnął swoim barkiem jej bark w przyjacielski sposób.
-Nie aż tak stary huh? Nie miałem po prostu czasu na odpoczynek. Za barierą nie można zbyt długo siedzieć w jednym miejscu. W ogóle lepiej jest się nie przyzwyczajać do miejsc. Obcy wyczuwają cię i mogą napaść. Siłą rzeczy zwiedziłem więc trochę świata, ale nie cały.– mówił z rozbawieniem w głosie.
-Widziałem śnieżną krainę, ale nie przebywałem w niej długo... może i mam w sobie geny północe, ale futra mam nieco za mało na niskie temperatury.– dokończył.
Widząc jej śnieżnobiałe kły odsłonił swoje tylko, że jego uzębienie wpadało w kolor błękitny.
-Dziękuje ci Śnieżynko. Wierzę czy też mam nadzieję, że większość smoków podejdzie do mego miana tak jak i ty do niego podeszłaś.– rzucił nie wiedząc jeszcze, że w sumie smoki Cienia podchodziły do nazw podobnie jak większość smoków zza bariery.
Widząc całkiem przyjemną zatoczkę skinął w jej kierunku łbem. Była ukryta wśród pałek wodnych i trzcin, a jasny piasek schodził środkiem ku przejrzystej wodzie. Wiatr tu był słabszy, ale rechot żab głośniejszy.
-Może siądziemy na piasku Śnieżynko, twoje futro zdaje się już wyschło.– powiedział wyciągając znów łeb ku jej szyi i obwąchując ją z lekka znów łaskocząc powietrzem samiczkę. Oczywiście, że robił to celowo!
Zaczekał, aż ona siądzie pomiędzy trzcinami na drobnym piasku pierwsza, dopiero później siadł po jej prawej stronie niczym lew prostując i przednie łapy na ziemi. W sumie więc bardziej prawie leżał niż siedział jednak przy jego długości tułowia tak było mu wygodniej, łeb miał oczywiście skierowany w jej stronę. Sumiaste wąsiska z kolei sięgały teraz piasku. Miejsca było akurat tyle by obydwoje mogli ukryć się wśród zieleni nie dotykając jej jednocześnie bokami ciał.
-Nie wiem czy byli świadomi mojej obecności czy też nie, jednak udało mi się dotrzeć na teren wspólny bez zaczepek. I owszem jesteś pierwsza, w ogóle byłem zaskoczony, że bariera mnie przepuściła.– powiedział szczerze.
Widząc jej nerwowy wzrok posłała jej jedynie uśmiech.
-Musze poznać jednego z przywódców i poprosić o pozwolenie na polowania. Tyle wiem, że muszę zrobić inaczej padnę z głodu.– westchnął zafrasowany.