Strona 19 z 32

: 14 lip 2018, 13:58
autor: Ostatnie Ogniwo

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Od razu było widać, że moje towarzystwo przeszkadzało Gonitwie. No cóż tak łatwo się od niej nie odczepię. Nie wiem co do końca miało znaczyć to, że jestem ślepy na wszystko co mam przed sobą. Może kiedyś się dowiem o co jej chodziło.
Kiedy ta ruszyła dalej ja zacząłem za nią iść i dorównałem jej kroku. Przez chwilę była cisza, aż w końcu postanowiłem zacząć rozmowę, chociaż i tak pewnie Gonitwa nie będzie chciała jej kontynuować.
~ Słyszałem, że zmieniła się przywódczyni. Zaranna będzie dobrze się sprawować na tym stanowisku ~ uśmiechnąłem się i spojrzałem na Gonitwę.
~ Wiem, że pewnie jesteś niezadowolona ze swojego ucznia, ale ja jestem ci wdzięczny. Byłaś dobrą mistrzynią, wiele mnie nauczyłaś, nawet wtedy kiedy walczyliśmy się czegoś nauczyłem.

: 15 lip 2018, 20:19
autor: Gonitwa Myśli
Nie spodobało się jej to, jak swobodnie Grzmot się poczuł. Gdy tylko zrównał z nią krok, syknęła charcząco, na tyle, na ile jeszcze pozwalało jej gardło, i zatrzymała się.
Zawsze zdumiewało ją to, skąd inne stada miały wieści o zmianach władzy. Ona sama nigdy nie była zainteresowana dzieleniem się podobnymi wieściami z kimkolwiek. Bo ci, którym być może chciała powiedzieć, sami bywali na ceremoniach. Może nie doceniała więzi smoków z Ziemi z obcymi.
Wypuściła gwałtownie powietrze z nosa, prychając na następne słowa smoka. Była niezadowolona.
Brzydzę się tobą.
Jej słowa były nadzwyczaj szorstkie, tak samo jak i ton jej głosu. Metaliczny, prawie niesmoczy. Nie miała cierpliwości do zdrajcy Ziemi.
Jeśli skończyłeś już swoje próby wejścia mi w zad, to zostaw mnie w spokoju.
Ruszyła w przeciwną stronę, zdeterminowana pozbyć się towarzystwa Grzmota.

: 17 lip 2018, 18:56
autor: Ostatnie Ogniwo
Kiedy tylko zrównałem krok z Gonitwą ta syknęła na mnie. Czyli wciąż pałała do mnie nienawiścią, wszystko po staremu. Miałem nadzieję na miłe spotkanie, a tu nawet porozmawiać się nie da.
Po chwili nawet jej słowa upewniły mnie, że się mną brzydziła. Pewnie i tak nie da się już zmienić jej nastawienia do mnie, więc czy jest sens próbować jakichkolwiek rozmów jeśli ona i tak będzie cały czas mówić jak bardzo mnie nienawidzi? W sumie co się dziwić, pseudo zdrada stada, haniebna porażka w walce pod patronatem Bogów. Same złe rzeczy zrobione przeze mnie.
~ Jeszcze nie skończyłem ~ odpowiedziałem uśmiechając się, ale ona już szła w drugą stronę, więc pewnie nie słyszała. Odwróciłem się i ruszyłem za nią. Znowu spróbowałem dorównać jej kroku.
~ Może cię to nie interesować ale cieszę się, że mama została prorokiem. Co o tym sądzisz? Sprawdzi się na tej pozycji? ~ zapytałem ciekawy zdania Gonitwy. Może i mnie nie lubiła, ale ja jakoś neutralnie do niej podchodziłem, nie miałem za nic do niej wyrzutów.

: 18 lip 2018, 0:57
autor: Gonitwa Myśli
Jaki bezczelny!
Znowu próbował jej dorównać. Co za ślepy i głupi upór. Co za trywialne pytania.
Co ona sądziła o Zmierzchu Gwiazd? Nic. Może... nie była pewna. Ceniła sobie smoczycę, może wtedy, jak jeszcze była przywódczynią i starszą, ale teraz... Czuła się, jakby jej już nie znała. Nie miała pojęcia co nią kieruje.
Jakby bogowie zabrali kolejną część jej życia, relacji, zostawiając tylko zimną, pustą dziurę. Okrutni bogowie.
Nie były to jednak myśli, którymi chciała dzielić się z kimkolwiek.
Zamknij pysk – zażądała. – Tak, nie interesuje mnie twoja wdzięczność, nie interesuje mnie to, co cię cieszy. Więc zamknij pysk i wróć na te jałowe ziemie Ognia i sczeźnij tam, wśród swoich nowych zaplutych pobratymców.
Była... zła. Rozjuszona. Nie rozumiała czego on chciał, i bardzo irytowała ją arogancja smoka. Co chciał takiego osiągnąć, natrętnie zaczepiając starą wojowniczkę?
Zbliż się jeszcze raz, a dokończę to, czego mi się nie udało na Skałach Pokoju.
Kolejny raz zmieniła kierunek, tym razem kierując się w swoje lewo.

: 23 lip 2018, 11:41
autor: Mistrz Gry.
Niestety zanim Gonitwa mogła spełnić swoje groźby, a Ogniwo ją sprowokować, zdarzyło się... coś niespodziewanego. Las kwitł jak każdego dnia. Choć było pochmurno, ptaki szczebiotały wesoło, czy też zajadle na konarach drzew. Młode zielone listki pięły się w górę, szukając nieistniejącego słońca. Ziemia była wilgotna – miękka i lepka. Za to mchy i trawy czuły się tutaj wyśmienicie. Pełne turgoru sterczały żywo ponad brunatną ziemię i wydeptane ścieżki. Czasem stare oko wojowniczki dopatrywało się jakiegoś rozmazanego w błocie śladu. Świeżego, lecz nie dość by podążać za zwierzyną.
Aż trojga oczom zebranych nie objawiły się tropy niezwykle wyraziste. Błoto pokrywające ścieżkę, którą podążaliście zostało zburzone. Nie przez byle kogo. Trudno było się tego dopatrzyć, lecz mniejsze ze śladów musiały należeć do dużego parzystokopytnego. Może jelenia. Patrząc na rozstaw raczej nie żubra. Ślady były głębokie, a to oznaczało, że zwierzę biegło. Poza tym widniały obok jeszcze dwa tropy. Dwa szlaki tropów. Smoczych tropów. Również biegli. Raczej nie uciekali przed łosiem, więc może to wspólne polowanie? Woda już nieco rozmazała ślady, musiały więc mieć przynajmniej godziny – dziś jeszcze nie padało. A przynajmniej nie tutaj. To dzięki temu dało się wyczuć słaby zapach. Cienia i Wody. Lecz żadnych konkretów. Kto to był?

: 26 lip 2018, 19:38
autor: Ostatnie Ogniwo
Czekałem krótką chwilę na odpowiedź ze strony mentorki, aż w końcu usłyszałem, że mam zamknąć pysk. Wrócić na tereny ognia i co tam jeszcze powiedziała? sczeźnij? Nie wiedziałem co to znaczy, ale chyba mnie obraziło.
~ Nie wrócę tam, bo teraz spędzam czas w twoim towarzystwie i natura nie pozwala mi odejść dopóki mi nie wybaczysz moich win. Wiem, że zrobiłem wiele rzeczy przez, które możesz mnie nienawidzić ale ja się zmieniłem. Nie jestem już tym samym Grzmotem, który działał pochopnie i nierozważnie. Możesz nie uwierzyć, że kiedyś wypowiem to słowo ale dorosłem i jako dorosły osobnik chcę się pogodzić, a nie prowadzić wojnę jak głupi pisklak.
Po chwili usłyszałem słowo klucz, "zbliż się jeszcze raz" albo dokończy coś czego nie dokończyła na Skałach Pokoju. Co dokończy? Wykrwawi się do końca i umrze, dokończy swój żywot? Nie wiedząc co się stanie, przybliżyłem się do niej o dwa kroki.
Wtedy zauważyłem coś dziwnego. Las nagle zakwitł, ptaki zaczęły ćwierkać zajadle na drzewach, a liście pięły się w górę. Działo się tu coś dziwnego, coś czego nie potrafiłem wyjaśnić. Na ziemi zauważyłem ślady jelenia, były głębokie, więc może jednak do żubra? Sam nie wiedziałem co o tym sądzić, nie znałem się zbyt dobrze na tropieniu. W powietrzu wyczułem też zapach cienia i wody. Spojrzałem pytająco na Gonitwę.
~ Cień i Woda zaczęli wspólnie polować? O co chodzi z tymi śladami i tym zapachem, czujesz to?

: 26 lip 2018, 22:57
autor: Gonitwa Myśli
Nie jest tym samym Grzmotem, zmienił się. Miała mu wybaczyć...?
Chyba uszy jej zaraz zwiędną.
I jakby na ironię, podszedł do niej. Gdy zaznaczała, że ma tego nie robić. Gdy sam mówił, że nie jest już nierozważny i pochopny. Dorósł.
Jaka szkoda, że Gonitwa czuła się dużo lżej po oddaniu imienia Ziemi swojej córce, i że powróciła do swoich bardziej impulsywnych tendencji.

Ptaki mogły sobie ćwierkać, powietrze mogło mieć posmak Cienia i Wody, a odciski w ziemi kształt smoczych łap. Ba, mogłyby i nawet przypominać kształty elfich stóp, a jej nie interesowałoby to w najmniejszym stopniu.

Samiec podszedł dwa kroki, a Gonitwa obróciła się do niego przodem, by zbliżyć się jeszcze bardziej.
Ugięła mocniej zadnie łapy i wybiła się w stronę samca. Ogon miała uniesiony, a przednie łapy wyciągnęła w przód, ku jego szyi. Chciała zaczepić jeszcze w powietrzu pazurami obu łap o szyję smoka, jak przy łapaniu zwierzyny. Szpony miały wbić się stosunkowo niegłęboko, chciała złapać jakiś punkt... zaczepienia. By w następnym ruchu, gdy ciało samo kontynuowało ruch po wyskoku, rozedrzeć skórę szyi. Przejechać po ścięgnach i mięśniach, w przypływie szczęścia dosięgając i tętnicy.
Nie była zainteresowana długą potyczką, a jedynie ubiciem smoka na miejscu.
Skoro zdecydował się wystawić jej słowa na próbę, nie godziło się jej z tych słów wycofywać.

// jesli ktoś by się zdecydował na to rzucać, to poświęcenie + czempion

: 27 lip 2018, 21:28
autor: Ostatnie Ogniwo
Zamiast odpowiedzi na pytania jedyne co dostałem to jej łapy, które leciały w moją stronę, jak tak dalej pójdzie to sięgnie mojej szyi i spróbuje mnie zabić. Z tego co wiem to było to dość nierozsądne, bo może to wywołać wojnę, a Melodia prosiła mnie bym już więcej nie pakował się w kłopoty, więc zostało mi tylko jedno. Jak najszybciej wysłałem wiadomość mentalną z prośbą o jak najszybsze przybycie Dzikiej Ziemi, wspomniałem też o kłopotach i o tym, że potrzebuję jej pomocy. Następnie spojrzałem na Gonitwę.
Odsunąłem się kilka ogonów i spojrzałem jeszcze raz na atakującą.
~ Gonitwo nie rób tego, wiesz że może to wywołać wojnę, opamiętaj się póki jeszcze możesz to nie musi się tak skończyć. Nie chcę już niczyjej śmierci ~ powiedziałem po czym ugiąłem i rozstawiłem łapy, ogon lekko podniosłem, a skrzydła przyłożyłem do grzbietu. Następnie czekałem tylko na łapy smoczycy, a te kiedy będą blisko spotkają się z moją prawą przednią łapą. Mianowicie zamachnę się nią i uderzę z prawej strony w jej łapy, używając tyle siły, żeby zbić ją z toru lotu, tak żeby jej łapy w ogóle do mnie nie doleciały

// Jeśli tu dostanę kryta, bądź śmiertelkę to używam kryształu nieśmiertelnego
// A i szczęściarz na wytrzymkę w razie rani śmiertelnej
// Wybraniec na obronę

: 27 lip 2018, 22:11
autor: Dzika Gwiazda
Dzika miała taki miły poranek, spała sobie smacznie w Leśnej Grocie, do której wróciła tuż przed świtem, bo zamarudziła w lesie i przedłużyła polowanie. Spała ledwo kilka godzin, gdy wybudziła ją nagląca mentalna wiadomość od Grzmota... Smoczyca podniosła głowę, nieprzytomna mieląc w swoim zaspanym umyśle te informacje i dopiero po chwili zdała sobie sprawę co właśnie obijało się w jej mózgu. Jeśli Grzmot wzywał od niej pomocy, to mogło oznaczać tylko jedno – kłopoty. Poderwała się z legowiska i niczym strzała popędziła tunelem w kierunku wyjścia. Azura ledwo zdążyła złapać się końcówki jej ogona jedną z macek, żeby nadążyć. Dzika rozłożyła skrzydła i odbiła się od ziemi lecąc na łeb, na szyję w kierunku Dzikiej Puszczy. Po drodze wysłała ostrą, ponaglającą wiadomość mentalną do Szyszkowego Kolca, przekazując mu miejsce oraz to, że Gonitwa zaatakowała tam smoka Ognia. Kazała mu rzucić wszystko cokolwiek teraz robił i natychmiast zjawić się na miejscu.

Niezależnie od tego jak szybko przebierała skrzydłami, wciąż miała kawałek do przelecenia. Gdy w końcu dotarła do Dzikiej Puszczy, obniżyła lot wlatując przez pierwszy wyłom w drzewach, lądując niedaleko walczących z hukiem w deszczu liści i patyczków. Nie było czego oceniać – Gonitwa szarżowała na Grzmota, a po jej minie, postawie i najeżonym futrze nie musiała zgadywać, że matka jest wściekła. Ruszyła w ich stronę, sadząc długimi susami i zamierzając wpaść pomiędzy walczące gady.
GONITWA, STÓJ! – ryknęła ostro, przeszywająco, agresywnie. Nie zwracała się do smoczycy jak do matki, tylko jak do żołnierza wydawała rozkaz, w dwóch prostych słowach nakazując jej natychmiastowe zaprzestanie walki. Wiedziała, że nie może bawić się w proszenie, wołanie i zwracanie na siebie uwagi z bezpiecznej odległości. Nie zatrzyma to rozsierdzonej smoczycy, musiała zareagować ostro, mocno, jeśli chciała wybyć matkę z rytmu, rozproszyć ją, nawet jeśli oznaczało to, że gniew, który teraz kierowała przeciwko Grzmotowi skieruje na nią. Dzika była coraz bliżej, mając nadzieję że Szyszkowy zjawi się szybko. Dzika nie przeceniała swoich zdolności – miała małe szanse na zatrzymanie wojowniczki własnymi łapami.

Po wylądowaniu Azura leciała kawałek za ogonem smoczycy, nie rozumiejąc kompletnie co się dzieje, ale wyczuwając napięcie i agresję wiszącą w powietrzu. Poruszała prędko mackami podążając za Żółtooką i szykując się do składania pierwszego zaklęcia.

: 28 lip 2018, 11:38
autor: Szabla Kniei
Ostrzeżenie zostało zignorowane. Ostatnie Ogniwo zbliżył się do Gonitwy Myśli, a ona odpowiedziała atakiem. Cięła pazurami z zimną determinacją i godną podziwu precyzją, jednakże Grzmot nie zapomniał nauk, których smoczyca udzieliła mu wiele księżyców temu. W odpowiednim momencie zamachnął się łapą, żeby zablokować cios. Zepchnął łapsko wojowniczki na bok, dlatego zdążyła jedynie drasnąć szponami jego skórę. Nieważne, czy mieli ochotę walczyć czy nie: ta dwójka smoków szła ze sobą łeb w łeb, ramię w ramię. Morderczy atak spotkał się z obroną ratującą życie.
Zapadła cisza, chwilowy bezruch. Dzika Ziemia zażądała przerwania walki, ale czy Gonitwa posłucha jej stanowczego głosu? Wynik tego spotkania nie był jeszcze przesądzony.


Ostatnie Ogniwo: 1x lekka
Zużyte atuty: wybraniec bogów

Gonitwa Myśli: 1x lekka
Zużyte atuty: czempion

Dzika Ziemia: nic
Azura: nic

: 28 lip 2018, 13:03
autor: Gonitwa Myśli
Syknęła, gdy odtrącił jej łapę, zmuszając do wylądowania kawałek dalej.
Pochyliła się bardziej na ugiętych łapach. Łeb miała nisko, a górna warga była uniesiona, prezentując zżółkłe kły.
Wtedy też zastrzygła uchem, gdy usłyszała głos. Dobrze znany głos.
Tylko... co tu robił...?
Las Dzikiej Puszczy był spory. Wątpiła, by był to przypadek. Szczególnie, że Dzika wiedziała, co mówi. Wiedziała, co się działo. To znaczyło, że... zawołał ją? Ten tchórz! Oczywiście, podskakuje, ale jak przechodzi co do czego, to chowa ogon i wysługuje się tymi, którzy są w silniejszej pozycji.
Ale jeszcze gorsze było to, że Dzika Ziemia wysłuchała zawołania Grzmota. Że chciała przerwać, obronić zdrajcę.
Odechciało się jej potyczek. Ale nie z powodu władczego tonu przywódczyni. Miała gdzieś rozkazy przewodnika. Odechciało się jej, bo już teraz poczuła się pokonana. Zdradzona.

Spojrzała raz na Dziką Ziemię, bez miękkości w ślepiu, po czym przeniosła nienawistny wzrok na Grzmota.
Jesteś głupcem, jeśli myślisz, że ci wybaczę, że pokój ze mną był kiedykolwiek możliwy po tym, co zrobiłeś. Jeszcze raz się do mnie zbliżysz, jeszcze raz zaczepisz. Spojrzysz chociaż w moim kierunku, odetchniesz tym samym powietrzem, to przekroczę Niri i podpale wasze lasy. Znajdę obóz, porozbijam jaja i zjem pisklęta – musiała zabrzmieć... śmiesznie. I desperacko. O jedzeniu piskląt słyszało się w bajkach opowiadanych, by dzieci nie oddalały się za bardzo od legowiska czy obozu. Mówiło się tak o smokach strasznych i godnych potępienia. Gonitwa... musiała bardzo nienawidzić Grzmota.
Nie zbliżaj się do mnie ani do mojej rodziny.
Odwróciła się i oddaliła się od smoków długimi susami. Powinna była zrobić to dużo wcześniej.

// zt

: 28 lip 2018, 21:18
autor: Dzika Gwiazda
Dzika niczym burza wpadła między walczące smoki, chociaż jej matka na szczęście nie podjęła kolejnej próby ataku. Stanęła na przeciwko wojowniczki, bez zmrużenia okiem wytrzymując jej chłodne spojrzenie. Wiedziała, że będzie miała jej to za złe, wiedziała że uzna ją za kolejnego obrońcę zdrajcy, ale nie mogła pozwolić jej na kończenie walki. Gdyby konsekwencje ponosiła tylko Gonitwa Myśli, Dzika pozwoliłaby jej działać. Grzmot nie był dla niej ani nikim bliskim, ani przyjacielem, obchodził ją tyle co zeszłoroczny śnieg, a brązowofutra wiedziała czego się podejmuje. Jednak znikniecie tego czerwonego idioty z pewnością zostałoby zauważone, prędzej czy później, a nie trzeba było być geniuszem, żeby wywnioskować kto mógłby pozbawić go łba. Zapewne wywołałoby to kolejny konflikt angażujący oba stada, a na to pozwolić Dzika już nie mogła. Jeśli Gonitwa chciała wyrównać z nim rachunki mogła to zrobić wyzywając go na kolejny pojedynek na śmierć i życie, na uczciwych i jasno postawionych warunkach, do których nikt nie mógłby mieć pretensji.

Gdy smoczyca wypluła z siebie stos obelg, a potem odeszła, zielonołuska obróciła się do Grzmota, zaciskając mocno szczęki. Jej oczy prześliznęły się po jego ranie, nie zdołała zauważyć czy matka także została ranna. Czarne źrenice były zwężone w wąskie szparki, pysk wykrzywiał niezadowolony grymas odsłaniający białe kły.
Czego jeszcze chcesz?! – zapytała wściekle, wydmuchując z nosa obłok zimnego powietrza. Patrzyła prosto w zielone ślepia, bez zmrużenia oka, stojąc na przeciw niego jak skała. Napięte mięśnie, czarne szpony zaciśnięte na ściółce oraz szybko poruszający się ogona wskazywały na to że Dzika jest zła. Delikatnie mówiąc. – Czego? Klejnotów? Mięsa? Atencji? Za spokojnie ci w Ogniu? Ostrzegałam cię Grzmot, gdy byłeś jeszcze samotnikiem, mówiłam żebyś nie pokazywał się jej na oczy. A ty oczywiście w swojej rozwadze i mądrości, jak zwykle postanowiłeś zignorować ostrzeżenia, naszczać na nie i zrobić po swojemu. – nie wierzyła w to, że Gonitwa sama z siebie po prostu przydybała samca w lesie i od razu rzuciła się na niego z pazurami. Musiał ją sprowokować, a dobrze wiedziała że ten zadufany w poczuciu własnej szlachetności i nieomylności bufon był w stanie to zrobić, miała gdzieś umyślnie czy nie. – Więc powiem ci. To. Jeszcze. Raz. – wycedziła, wolnej słowo po słowie. – Nie zbliżaj się do Gonitwy. Nie myśl o niej, nie rozmawiaj z nią, nawet na nią nie patrz, traktują ją jak powietrze. To moje ostatnie ostrzeżenie i więcej nie będę go powtarzać. Gonitwa nie chce twojego zasmarkanego pojednania, nie chce mieć z tobą nic wspólnego, nawet gdyby oberżnęła ci teraz łeb to zostawiłaby go tutaj jak coś bezwartościowego, bo przestałeś dla niej istnieć w momencie, gdy twoja łapa ostatni raz dotknęła Szczerbatej Skały. Wbij to sobie do głowy raz na zawsze. Czy wyrażam się jasno? – zapytała ostro. Wygrał swoje prawo do życia, nie polowali na niego, nie ograniczali go w żaden sposób, zgodnie z umową pozwolili żyć mu w pokoju. Dlaczego nie mógł zrobić tego samego? Dlaczego jego wielkie, rozbuchane ego chciało jeszcze bardziej upokorzyć Gonitwę? Krew zagotowała się w niej na samą tę myśl. Wszystkim sprzedawał płaczliwą historię o tym jak to niedobra Ziemia go wygnała, jego, szlachetnego wojownika walczącego za życie przyjaciółki, sam pozostawał parszywym podżegaczem, podjudzaczem, któremu nie przeszkadzało wywołać całej wojny w obronie własnej skóry. Skapitulował dopiero gdy Ferida pokazała, że ma większe jaja od niego.

: 28 lip 2018, 22:48
autor: Ostatnie Ogniwo
Walka zakończyła się nie zbyt dużymi ranami. To dobrze, obserwowałem do końca odchodzącą sylwetkę Gonitwy, a potem wzrok przeniosłem na Dziką. Widać było, że była niezadowolona z całej tej sytuacji. Na pierwsze pytanie nie odpowiedziałem, na pewno nie oczekiwała na nie odpowiedzi.
~ Wiem, że mi zabraniałaś, wiem, że miałem się nie zbliżać. Rozumiem to i naprawdę chciałem wyjaśnić z nią kilka spraw i znowu wszystko stało się przeze mnie, dlatego wezwałem ciebie, nie chciałem, żeby ziemia miała kłopoty przez mój błąd ~ wyjaśniłem opuszczając łeb i słuchałem dalej co miała do powiedzenia. Kiedy skończyła przytaknąłem tylko łbem i spojrzałem na nią jeszcze raz.
Okolica wciąż wydawała się dość dziwna, kwiaty zakwitły jak zawsze, a ptaki wciąż śpiewały ale ta mieszanka zapachów była dość dzwina, powiedzieć jej o tym? Może też czuje i chciała to zatrzymać dla siebie?
~ To już się więcej nie powtórzy Zaranna, masz moje słowo ~ uśmiechnąłem się w stronę przywódczyni. ~ Zauważyłaś coś w tym lesie? Zanim Gonitwa się na mnie rzuciła dojrzałem coś dziwnego i do tego jeszcze ten zapach czujesz? Pachnie jak smoki Cienia i Wody, tutaj powinny być też ślady, które pewnie należały do jakiejś zwierzyny, może rzucisz na to okiem? Bardziej się na tym znasz.
Byłem bardzo ciekaw o co mogło z tym wszystkim chodzić, a poza tym była to bardzo dobra szansa na zmianę tematu. Może łowczyni powie mi coś więcej o tym tropie, będzie trzeba się dowiedzieć o co chodzi, bo to było dziwne, że cień i woda trzymali się razem.

: 29 lip 2018, 21:15
autor: Dzika Gwiazda
Dzika z furią obsztorcowała Grzmota, szykując się na długą pogadankę o tym jak to on był dobry, bo wyciągnął do Gonitwy łapę, a ona taka zła bo próbowała ją odgryźć. Ku jej zaskoczeniu jednak, czerwonofutry nie tylko nie zaprzeczał i nie próbował dyskutować, ale jeszcze obiecał że więcej się to nie powtórzy. Łowczyni zmrużyła lekko oczy, gdy spojrzała podejrzliwie na samca, jej postawa rozluźniła się jednak nie była już taka spięta. Chyba swoją postawą zbił ją odrobinę pantałyku.
Nie zostało jej już wiele księżyców życia. Daj jej odejść w pokoju. – powiedziała zaskakująco miękko i ze smutkiem. Życie odebrało Gonitwie wiele, chociaż ona dała swemu stadu wszystko co mogła.

Gdy Grzmot wspomniał o dziwnych tropach, Dzika podeszła bliżej by się im przyjrzeć. Ślady zwierzyny, prawdopodobnie jelenia, sarny lub jelenia, a razem z nimi pomieszane odciski łap. Opuściła niżej łeb, żeby powęszyć i wyczuła woń stada Cienia i Wody. Intrygujące. Cienie raczej nie chciały mieć nic wspólnego z Wodnikami, nie wykluczała jednak w to, że być może zawiązali między sobą dodatkowy sojusz lub po prostu para smoków postanowiła razem zapolować. Ale zaraz...
Na terenach wspólnych nie ma zwierzyny, podobnie jak w okół obozów. Kręci się tu za dużo smoków, zwierzyna o tym wie. – powiedziała, spoglądając na samca. – To może być podpucha Riromiego, lepiej mieć się na baczności. – wskazała łapą na jego rany. Nie wyglądały tragicznie, ale skoro zostały zadane łapą smoka Ziemi czuła się zobowiązana, żeby im zadość uczynić. – Mam kleryka czy chcesz z tym iść z tym dalej? – zapytała.

Jeśli Grzmot potwierdzi chęć dalszej wędrówki, smoczyca ruszy przodem, śledząc trop żółtymi ślepiami. Idąc powoli wzdłuż odcisków, będzie także rozglądać się za innymi śladami, które mogły powiedzieć jej coś więcej o tym co tu zaszło – połamana roślinność, plamy krwi czy ślady po szponach lub zianiu. Po za węszyła, raz nisko niemal przy samej ziemi, a raz podnosząc głowę wyżej starając się wyłapać więcej woni Wody lub Cienia, które mogły powiedzieć jej coś więcej o tym kto próbował tu polować. Znała sporo Cieni, być może był to ktoś znajomy.

: 31 lip 2018, 23:04
autor: Ostatnie Ogniwo
Od teraz będę bardziej uważał na Gonitwę, nie będę jej już męczył jakimkolwiek sojuszem. Nie chciała, mówi się trudno.
~ Jasne dam jej spokój, wiele jej zawdzięczam, gdyby nie ona nie zostałbym wojownikiem, kiedyś brałem z niej przykład ~ rzekłem przypominając sobie stare czasy jak jeszcze będąc pisklęciem spotkałem mistrzynię w obozie.
Widać było, że trop od razu zaciekawił Zaranną, czekałem cierpliwie, aż obada sprawę i pomału przybliżyłem się do śladów w ziemi. Wiedziałem, że na terenach wspólnych i obozie nie ma zwierzyny, ktoś mnie kiedyś o tym uczył. Kiedy usłyszałem o Riromim rozejrzałem się po okolicy.
~ Myślisz, że chciało by mu się psocić się dwóm smokom na terenach wspólnych, nawet jeśli to na walkę moją i Gonitwy by zareagował, nie jest pewnie, aż tak głupi jak niektórzy sądzą ~ oznajmiłem smoczycy i spojrzałem na nią kiedy wspomniała o ranie.
~ Poradzę sobie, uleczy mnie ktoś z ognia teraz nie ma co marnować na to czasu. Nikt się nie dowie co tu zaszło, niech to zostanie między nami.
Kiedy Dzika ruszyła za tropem, ja podążyłem za nią, cały czas szedłem wyprostowany i rozglądałem się po okolicy w poszukiwaniu kolejnych śladów, bądź jakichkolwiek poszlak, które mogły należeć do tych stworzeń, jakieś plamy krwi, futro, łuski, spalone lub zamrożone drzewa, cokolwiek. Cały czas też węszyłem, żeby nie zgubić zapachu.

: 03 sie 2018, 8:14
autor: Mistrz Gry.
Choć spotkanie Ogniwa i Dzikiej nie było spokojne, a wręcz skłębiło atmosferę wokół nich jak kłębią się burzowe chmury, tak wszystko nieco uspokoiło się po słowach Grzmota. Odpowiednie imię... Choć grzmoty przerażały, zapowiadały oczyszczenie powietrza z burzowej ciężkości i gęstości. Gdy skupiłaś się na szukaniu tropów, trudno było nie dojrzeć tych, które zostawiali za sobą Ognisty oraz Starsza. Pobieżne spojrzenie mówiło, że szli blisko siebie. Lecz zdecydowanie nie obok. Ślady Grzmota były zbyt blisko usytuowane śladów Wojowniczki. Opcje były dwie. Albo Grzmot szedł za dawną Mistrzynią, albo mizdrzyli się bokami. W pewnym momencie ślad Grzmota stał się głębszy – przyspieszył by zrównać się z samicą. Stało się to tuż przed śladami przebiegających w poprzek drogi polujących. Czy zwrócił na nie uwagę? Dzika miała już potwierdzenie, że tak. Czy wtedy zwrócił na nie uwagę? Wcześniej nie miał kiedy. Ostatni takt śladów był rozmazany. Została użyta siła, której Dzika była świadkiem.
Wiedziała jakie emocje targają starszą Ziemną. Były silne i miały głęboko zakorzenione podłoże. Według śladów Grzmot nie zbliżył się do starszego tropu zanim nie został zaatakowany. Sfera prywatności Gonitwy została przekroczona. Lecz w jakich okolicznościach?
Choć może to nie był czas nad rozmyślaniem o tym. Stało się, a Grzmot zasugerował, że dowiedział się już wszystkiego czego mógł od dawnej mentorki i niedoszłej zabójczyni. Czy powieli błąd? Cóż... wielu wydawało się, że go zna. I być może tak w istocie było. A jednak wciąż zadziwiał.
Ślady, za którymi ruszyłaś prowadziły w głąb lasu. To była pogoń, zdecydowanie. Może jakiś jeleń porażony ciepłem udał się do Dzikiej Puszczy by odnaleźć cień. Zaryzykował. Alenie mogłaś poznać zakończenia historii. Niebo przykryły gęste chmury, ptaki z wolna zaczęły cichnąć gdy tropiłaś dwie biegnące jednostki i jelenia. A chociaż miałaś nos przyziemi, nie mogłaś poznać ani osobnika Wody ani Cienia. Po kilku minutach oberwała się chmura. Woda spadła nagle, oczyszczając wasze łuski z upału, a las ze śladów.


Dziękuję za uwagę

: 09 sie 2018, 18:43
autor: Ostatnie Ogniwo
Ślady prowadziły w głąb lasu, od razu widziałem te czarne historie jakie mogły z tego wyniknąć. Cień i woda poszli do lasu, upozorowali jelenia i jego ślady, żeby pójść zawrzeć spisek i stworzyć trójprzymierze na ogień! Nie to by było zbyt mocno wyjęte z jakiś epickich marzeń lub dobry tekst na jakąś wymyśloną opowieść. Po chwili deszcz wyrwał mnie z rozmyślenia i ślady zniknęły w błocie. No cóż już więcej się nic nie dowiemy.
~ To by było na tyle, dzięki za przybycie i do zobaczenia łowco dzików! ~ uśmiechnąłem się i odleciałem w stronę terenów ognia, wciąż myśląc o tych śladach, co to mogło być?

: 28 sie 2018, 21:25
autor: Enigma Horyzontu
Padał desz. Idealnie oddawał nastrój Haviamine. Siedziała pod jakimś drzewem co jakiś czas otrzepując się z wody, która bez ustanie na nią spadała. Czuła się mało komfortowo siedząc mokra na mokrej ziemi, jednak przestała zwracać na to uwagę. Czuła się również bardzo samotna, to zaledwie dzień jak dowiedziała się, że mama ją zostawiła. Odwróciła głowę w prawo, mając spuszczony w dół wzrok. Nie myślała. Po prostu utknęła w jakiejś pustce z której nie mogła się wydostać.
Kiedy deszcz w końcu przestał padać, była cała umorusana od błota i wyglądała jak jakiś oszołom albo bezstadny smok. Lekko ogrzewało ją słońce które przebijało się przez liście, susząc powoli mokrą ziemię.

: 30 sie 2018, 10:49
autor: Popiół Przeszłości
Po ceremonii na przywóce czuł się bardzo rozczarowany, nie wiedział jeszcze jak wielkie dla niego zmiany to przyniesie. Czasami szło wątpić w mądrość innych, jak w ogóle do tego doszło? Nocny szedł przez las zgaszony jak podtopiony pisklak, źle się działo na tym świecie, a on nic nie mógł z tym zrobić. Ostatnio mineło sporo księżyców, a Shadows nie będzie przecież wiecznie młodym pisklakiem. Kroczył twardo stawiając szpony na jeszcze miękkiej ziemi od deszczu, w powietrzu niósł się zapach trawy. W końcu Popiół wyczuł coś jeszcze, podniósł niechętnie pysk, ale to co zobaczył... Ostatecznie podszedł do córki i usiadł obok nie kryjąc także i swojego smutku. Nie chciał udawać, że wszystko jest w porządku. Nastała chwila ciszy, a przerwana została w chwili, kiedy ojciec przytulił do siebie skrzydłem czerwoną smoczycę. Jego ton, był jednak inny niż zawsze. Przesiany zawodem i brakiem zrozumienia ciągnął się wolno w pustej przestrzeni, bez ani najmniejszego uczucia chłodu. Co się mogło stać? "Hej" Zaczął czarny trochę nieśmiało i juz miał zapytać co się stało, ale doszedł do wniosku, że to i tak niczego nie zmieni. Po co pytaniami rozdrapywać rany? Zamiast tego wtulił w nią pysk dodając. "Kocham cię malutka, wybacz staruszkowi, nie było mnie tak długo."Chyba pierwszy raz z jego serca uszedł bardzo wielki żal, gdyby ktoś go zapytał czy jeszcze w coś wierzy oprócz bogów to odpowiedź mogłaby być... dosyć... straszna. Cóż, pozostało mu tylko jedno, musial pomóc tak jak umiał. "Wiesz, na smutki najlepsza jest nauka. Wtedy chociaż na chwile zapominamy o otaczających nas problemach." Na tym się skończyło, może bał się odtrącenia przez swoje błędy nawet tu i teraz. Widać było jak szybko zgasł w ślepiach, a jego czarne łuski zrobiły się jeszcze bardziej mroczne. W końcu gniew i nienawiść brały się z bólu i bezradności, to one zmieniały gady nie do poznania.

: 02 wrz 2018, 22:50
autor: Enigma Horyzontu
Gdzieś w głosie cichy głosik mówił jej, że musi się wyrwać z pochmurnego stanu i ruszyć przed siebie.
Być lepsza niż mama i zrobić z Teivara najlepszego łowcę albo wojownika. Chyba, że ten chciał być uzdrowicielem albo Piastunem? Pomoże jemu i sobie, będzie mogła potem z tego korzystać...na wiele sposobów.
Nagle usłyszała czyjeś kroki, nim zdążyła jakoś zareagować (co zajęłoby jej chwilę) była przytulana przez tatę. Haviamine była naprawdę zdziwiona ale od razu podziękowała bogom, że się tutaj zjawił!
Zaraz przykleiła się do taty, mocno odwzajemniając uścisk. Tata też był smutny, chyba się zgrali w czasie z negatywnymi emocjami. Poleciało jej z oczu kilka łez
– To nic...ale...mama mnie zostawiła. Ciebie, mnie i Teivara. Szklana wygnała ją za barierę bo chyba...
Za dużo by opowiadać, nie wiedziała czy Rek powiedziała o tym przykrym fakcie Popiołowi. Powinna. Od razu. W końcu to był jej partner
– Nie chcę stracić kolejnego rodzica...
Wtuliła się w jego pierś jeszcze mocniej. Miał rację, teraz mogła jeszcze się od niego czegoś nauczyć. Otarła skrzydłem łzy i powiedziała
– Pokaż mi jak szukać zwierząt i ukrywać się przed nimi. Muszę teraz zająć się Teivarem kiedy będzie głodny. I ja też

: 13 wrz 2018, 16:10
autor: Popiół Przeszłości
Samiec nie mógł uwierzyć w to co słyszy, znał Rek od malucha nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Na pysku czarnego gada pojawiło się zdziwienie, po tym co usłyszał odparł twardo. "Porozmawiam z nią." Nic więcej nie przeszło mu przez gardło, jak to w ogóle było możliwe? Co się stało? Miał tak wiele pytań, nie chciał już więcej smucić swojej kochanej smoczycy, więc schodząc z tematu rozpoczął nauki. "Nie ma problemu, aby dobrze się skradać trzeba wziąść pod uwagę parę waznych czynników. Wiatr, rodzaj ofiary i własne możliwości. Jak myślisz, czy wiatr może nam pomóc przy polowaniu?" Niby tamten temat był już za nimi, ale Nocny ciągle o tym rozmyślał. Nie mógł pogodzić się, że matki jego pisklaków już po prostu nie ma. Najchętniej załamałby się, ale nie wolno było mu tego robić. Nie teraz, dziś jego luba chciałaby na pewno by piastun zajął się ich pociechami. One wszystkie były tak bardzo do niej podobne, zostawił swoje problemy i z godnością wziął wychowanie dzieci pod swoje skrzydła mówiąc. "Powiedz braciszkowi aby spokojnie do mnie przychodził, jakbyś mnie potrzebowała też od razu wędrój do mnie. Obiecuj, będę wtedy spokojniejszy." Dodał prowadząc ognistą w miejsce z wolną przestrzenią.